Jest taki świetny film... |
Autor |
Wiadomość |
montreal
[*][*][*]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 798
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 12:04 Jest taki świetny film...
|
|
|
Jest taki świetny film. "Pojedynek" Ridley'a Scott'a. Staroś na podstawie Conrad'a o dwóch oficerach, którzy przez całe życie ze sobą toczyli pojedynki na szpady, choć stali cały czas po tej samej stronie. |
|
|
|
|
wolf
(konto nieaktywne)
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 1208
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 12:15
|
|
|
montreal napisał/a: | Staroś na podstawie Conrad'a o dwóch oficerach, którzy przez całe życie ze sobą toczyli pojedynki na szpady, choć stali cały czas po tej samej stronie. |
niedokładnie
potykali się konno
potykali na szable kawaleryjskie
raz nawet uzyli pałaszy piechoty.............to dośc istotna różnica jesli chodzi o kontekst szpad.
poza tym finałowy pojedynek odbywa się na pistolety
bo jeden z nich,był dobrym strzelcem , drugi fechmistrzem
a najlepiej im wyszedł pojedynek podczas odwrotu spod Moskwy. |
|
|
|
|
montreal
[*][*][*]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 798
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 12:22
|
|
|
Fakt. Uprościłem. Tyś znawca militaryzmu. A właśnie, Wolf! Jeśli jeszcze nie znasz filmu, to polecam. Bertrand Tavernier "Captaine Conan". O walkach Francuzów na granicy turecko bułgarskiej podczas I WŚ. Takich scen z pola bitwy nie nakręcił nawet Kamiński w Szeregowcu Ryanie. Tam jest dopiero smród wojskowych ciuchów i lepkość błota Pierwszej Wojny!!! Szalenie prawdziwy film, choć w Polsce prawie zupełnie nieznany. Polecam! Nie wiem skąd, ale zdobądź.
(po edycji.. Ja mam, niestety zdobyty nielegalnie i bez polskich napisów. Żartowałem...) |
|
|
|
|
wolf
(konto nieaktywne)
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 1208
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 12:33
|
|
|
zasadniczo----------to bardziej mnie inspiruja czasy bardziej zamierzchłe Monti---bo w kwestii 20-wiecznych dokonań-to mam swego rodzaju doświadczenia osobiste.
ale fajnie za info-----poszukam- może znajdę gdzieś w niemczech ten film- dam znac mojemu młodemu- to mi go może znajdzie.
kiedyś.........zadałem sobie sporo trudu- by odszyfrować regułe zakonu krzyżackiego -poddałem się w końcu- pisana była łaciną i "starozytnym" hochenlindenkaputdeutsch'em----i znalazłem tłumaczenie w Malborku w bibliotece muzealnej- w połaczeniu z wiedzą jak wyglądały tamte czasy---------wyszedł mi taki obrazek, że: współczesny marin'es----------nie wytrzymał by tygodnia. |
|
|
|
|
montreal
[*][*][*]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 798
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 12:48
|
|
|
Zawsze mnie dziwiło, dlaczego wojowanie nazywają czasami sztuką wojskowości, sztuką wojowania? Kenneth Branagh popełnił kiedyś "Henryka V" Shakespeare'a, nasz Ford pokazał fantatycznie Bitę Pod. Wspomniany wcześniej Spielberg i Kamiński w "Ryan'ie..." W wojnach jest coś niesamowicie... niesamowitego. Ale nie tak, jak mówią to Amerykanie, że "rock'n'roll". Coś na pewno twórczego, choć traktuje przede wszystkim o niszczeniu. Wilekie slowa pojawiają się zawsze w przypadku wojen.
Im dalej w historię, tym romantyczniej. Im bliżej, tym bardziej pacyfistycznie, boż przecież demokracja! Jako były kapral pamiętam wojsko jedynie z perspektywy kombinowania, zarabiania kasy, chlania i kradzieży. Taka kompania. Pamiętam, jak szef mojej kompanii rozerwal stary sztandar, żeby wytrzeć pts'y po tankowaniu. |
_________________ "Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
|
|
|
|
|
wolf
(konto nieaktywne)
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 1208
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 13:04
|
|
|
po kolei i po mały Monti------przygody dzielnego wojaka szwejka- też mówia o tym samym co i Ty opisałeś przed chwilą. "c,k dezerterzy" również--a przeciez w tle odbywa się rżnięcię ludzi, przez ludzi. pamiatesz taką scenę jak grubemu Balounowi- dali karę słupka za zeżarcie oficerskiego menu?.......a szewjk dostał wszak ks-esa-i tylko cud go uratował. parwde mówiąc literatura europejska -wcale n ie jest idiotycznpromantyczna w temacie wojen-cały "powazny "szekspir- cieknie krwią, intryga i mordem.
pamiętniki cezaraz z wojen gallijksich -też nie należa do baśni pacyfistyczno-wzniosłych------wystarczy poaptrzeć na antyki w berlińskim muzeum-fallusy wielkości konia trojańskiego- sex naprzemienney z chłopcami i kobietami, pale wbite w zadek, łby odciete itd
nawet cała sztuka sakralna średniowieczna- wystarczy popatrzeć na tryptyki w kościołach, na jezusów krwia ociekających -nic tam romantycznego.
to w polsce--------zyli8smy przez 1oo lat w micie "sienkiewiczowsko-panotadeuszowym" -tam wojna była niczym pocałunek bogdanki, niczym bitka trzech pijaków w zaścianku.........nawet u grotgera- jedno z naszych najbardziej krwawych powstań---to jakaś metafizyczno-symboliczna--"pallas polonia"
i takie tam dyrdymały
obejrzyj kiedyś obraz "bitwa pod orszą"-obraz z epoki kiedy się to działo
krwe, wizg zarżniętych i topinonych koni, ludzkie głowy kopytami trącane na drodze.
nie mówiąc już o obrazie" judyta i głowa holofernesa"....................na tacy |
|
|
|
|
montreal
[*][*][*]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 798
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 13:12
|
|
|
Tak. To Twoje spojrzenie. Dla mnie Wojna zawsze będzie pewnym Końcem Czegoś. Ale bywała też ogromną inspiracją. Nie chcę, żeby mnie ktoś zrozumiał źle, ale wielkie, pacyfistyczne dzieła powstawały właśnie w takich okresach. Wietnam - "Apocalypse Now! Redux" - jestem Polakiem, ale wiem po tym filmie, jak tam się działo. "Kanał" - jestem trzydziestodwuletnim Polakiem, świadomym widzem i wiem, jak to się mogło dziać. "Idź i patrz" - pamięta to moja ciotka. Tak było! Najważniejszy film o II WŚ. Ruski, więc nikt po niego nie sięga. Szkoda...
Nie patrzę na takie historie li tylko jak na Sztukę. Ale poprzez Sztukę mogę wiedzieć, jak tam było. To jeden z jej celów. Nie tylko przyciągnąć widza. *j**** go. Zdołować. Zeszmacić. Opluć. Zarzygać. Niech widz poczuje ból. Wybacz, że patrzę na to przez pryzmat Sztuki głównie filmowej. Ale to jest mnie najbliższe. Nie mam doświadczeń, choć myślę, że mogę się na ten temat w pewnych granicach wypowiadać. Właśnie po dziełach, które mam za sobą. |
|
|
|
|
montreal
[*][*][*]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 798
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 13:15
|
|
|
Będę idealizował wojny, boż to ważna rzecz Człowieka. |
_________________ "Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
|
|
|
|
|
wolf
(konto nieaktywne)
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 1208
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 14:18
|
|
|
montreal napisał/a: | Wybacz, że patrzę na to przez pryzmat Sztuki głównie filmowej |
prawdopodobnie mamy obaj bardzo zbliżone podejście do tej sprawy
ja tylko traktuję istnienie wojen- jako jeden z dowodó na to ,że pochodzimy od małpy -nie od zadnego boga
a co do sztuki
w jakies dwa lata temu- była oddzielna expozycja w Muz. Nar= warszawa-sztuka sakralna średniowiecza w zbiorach polskich/ czy jakoś tak ---no i:
była tam wystawiona część z tryptyku- reszta się spaliła podczas wojny-były to pełnowymiarowe postacie z drogi krzyżowej-drewniane- pełne detali, ekspresji-z daleka i po ciemku- wygladałyby pewnie jak zywi ludzie-- okruceiństwo szczegołów było wedle dziesiejszych europejskich kryteriów olbrzymie- jezus wyglądał jak na filmie Gibsona-niemal się czuło bół z ran na plecach, nogach-a z twarzy oprawcy wyzierała prawdziwa okrutna satysfakcja sadysty.
dopiero gdzieś w drugiej połowie 20 wieku--sztuka nabrała jakiegoś odlotu w abstrakcje-niby po 1 wojnie światowej- narodzxili się ci wszyscy kubiści, formiści, dekadenci- jako wyraz wyrzuygania z siebie całego tego syfu wojny- w skali makro.........ale to moje zdani8e i w du*** mam czy to racja.
ja powiem szczerze...............najbliższy jest mi gombrowicz-bo on jedyny w polskiej kulturze---- okreslił jej upupienie i odpustowy charakter-ukrywający tak po prawdzie prawdziwe oblicze zycia....itd etc.
a'propo apokalipsy made in wietnam -of hollywood
to nic innego jak "jądro ciemności" conrada-niby polak ten conrad-ale też wyzwolony z mickiewiczowskiego mitu
a o niewole tego mitu chodzi tak naprawdę
czas romantyzmu -był w roamntyxmie
u nas przeciagnął się na kolejne 100 lat
o 100 za dużo. |
|
|
|
|
montreal
[*][*][*]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 798
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 14:29
|
|
|
Tak. Wojna to rozpad. I rozumiem Twoje zdanie o "Pamiętnikach...: Gombrowicza (jeśli to o nie chodzi, oczywiście!), ale dla mnie wojna to rodzaj... nie wiem... Święta? Nie uwzniaślam Wojny. Dla mnie jest pewnym zjawiskiem. Jak biały szkwał, albo burza piaskowa na Marsie. |
_________________ "Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
|
|
|
|
|
wolf
(konto nieaktywne)
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 1208
|
Wysłany: Pią 21 Lis, 2008 14:47
|
|
|
montreal napisał/a: | Nie uwzniaślam Wojny. Dla mnie jest pewnym zjawiskiem. Jak biały szkwał, albo burza piaskowa na Marsie. |
istnieje pewna teoria-poparta badaniami długofalowaymi w afryce na wyselekcjowanym stadzie szympansów/ w dodatku celem badań było co innego ,a co innego wyszło/
otóż wedle tej teorii-------z chemicznego punktu widzenia , w mózgach mniejszej , lub większej populacji z braku, lub nadmiaru jakiegoś składnika----zaczyna istnień "przyzwolenie" na rozwiązanie ostateczne. potem jest tylko kwestią czasu, kiedy się to stanie.
u małp bywa impulsem byle awantura o banana-i dochodzi do wojny domowej- w wyniku której stado się dzieli-i znów panuje pokój przez 15 lat /około/u ludzi jako gatunku bardziej zawiłego-potrzeba pokonac bariere uczuć i rozumu-do tego słuzy ideologia, religia, polityka.
i tu się rodzi pytanie............co się stało ,że jak do tej pory- europa i kraje cywilizowane- jak USA --- jakoś przezywają w pokoju już tyle lat?
teorią "szympansia"-zakłada tezę-----że znalexlismy zamienniki -- czyli inne metody- ale sens jest nadal ten sam.
to oczywiście jedna z teorii----------mnie ona tak średnio przekonuje- ale póki co nic lepszego nie przekonuje mnie wcale.
bo w to ,że boga nie ma---a wazne jest zdobycie nowego księstwa----------to manifestowali już krzyżowcy podczas 1 wyprawy krzyzowej.
zwłaszcza Tankred, Reginald i reszta tej bandy--------na swój sposób moich przodków =-guerre 'la guerre--------mówili - a boga wymieniali dopiero na drugim miejscu-------albo i trzecim-w końcu trójca św. do czegos zobowiązuje-
" z bogiem , lub mimo boga, zemsta, zemsta na wroga"............tak pisał Mickiewicza-i przynajmniej raz pisał z sensem.
a sienkiewicz dodał do tego "quo vadis domine?".............ino nie wiadomo kogo pytał |
|
|
|
|
wolf
(konto nieaktywne)
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 1208
|
Wysłany: Sob 22 Lis, 2008 21:32
|
|
|
ostatnio byłem w kinie na "rodzina Savage"...............ciekawy film-i zupełnie nieamerykański.
ale ................zakończenie mnie zaskoczyło.
polecam- jak ktoś lubi pooglądac sprawy rodzinne w sytuacji trudnej |
|
|
|
|
rufio
Uzależniony od netu rozkojarzony
Wiek: 61 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 3387 Skąd: Wyższy Śląsk
|
|
|
|
|
montreal
[*][*][*]
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 798
|
Wysłany: Sob 22 Lis, 2008 22:04
|
|
|
Sprawy rodzinne w sytuacji trudnej... hmmm... Jeden z najsilniejszych filmowo rozpadów w rodzinie widziałem w "Ukryte" Haneke. Polecam. Zwłaszcza, iż film tak kameralny, jak rzadko się zdarza. |
_________________ "Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
|
|
|
|
|
baca
Towarzyski
Wiek: 67 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 204 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Nie 23 Lis, 2008 18:47
|
|
|
Jestem zaciekłym kinomanem, ale wielu tytułów tu poruszonych nie trafiłem. trzeba szukać.
:Pojedynek : R.Scota --grał H.Keitel i ... no właśnie, kto jeszcze. Hej! |
_________________ mamy tylko wakacje! |
|
|
|
|
|