|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Powrót taty |
Autor |
Wiadomość |
Jagna
Gaduła
Wiek: 53 Dołączyła: 09 Paź 2008 Posty: 932
|
Wysłany: Pon 12 Sty, 2009 22:52 Powrót taty
|
|
|
http://alkoholizm.com.pl/content/view/477/1/
Dobry artykuł, nie wiem czy Wam sie otworzy, ja jestem tam zalogowana, spróbujcie. |
_________________ Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody. |
|
|
|
|
utopia [Usunięty]
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 09:24
|
|
|
wiesz Jagna- może warto by było to przykleić i na końcu podać źródło tego artykułu bo nie każdy chce się tam rejestrować |
|
|
|
|
Jagna
Gaduła
Wiek: 53 Dołączyła: 09 Paź 2008 Posty: 932
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 09:27
|
|
|
Masz racje,wklejam.
Powrót taty. Ojcostwo w opowieściach leczących się alkoholików oraz ich dzieci
Problemami w rodzinie pijącego alkoholika interesuje się wielu praktyków i badaczy - dość oczywiste są kłopoty w funkcjonowaniu takiej rodziny. Inaczej wygląda sytuacja w rodzinach leczących się alkoholików. Trudności w pełnieniu roli ojca w okresie picia postrzegane są jako związane z chorobą, a w wyobrażeniach członków rodziny lekarstwem na tę dolegliwość ma być leczenie, które rozwiąże problem. Niestety, z relacji zarówno dzieci, jak i samych ojców alkoholików wynika, że tak nie jest.
Z jakimi trudnościami w pełnieniu roli ojca spotykają się osoby, które podjęły leczenie i próbują uczyć się trzeźwego życia? W koncepcji leczenia i zdrowienia (na przykład Stephanie Brown [1] czy Terence�a Gorskiego [2]) powrót do zdrowia alkoholika i jego rodziny przebiega etapami i stanowi proces uczenia się i rozwijania umiejętności ważnych w życiu bez używania alkoholu. Nie ulega wątpliwości, że oczekiwanie zarówno alkoholika, jak i jego rodziny, iż "wszystko będzie normalnie", na początku tej drogi jest czymś nierealnym, a pytanie: "No to kiedy będzie już normalnie?" ? także pozostanie.
Zarówno Stephanie Brown, jak i inne autorytety mówią, że alkoholik najpierw musi przestać pić, ponieważ stanowi to podstawę rozpoczęcia trzeźwego życia, a potem dopiero pojawia się gotowość do podejmowania ważnych ról życiowych, także roli ojca. Początek leczenia stanowi zatem trudny i pełny sprzeczności okres w życiu rodziny alkoholowej. Z jednej strony można zaobserwować nadmiernie optymistyczną postawę samych alkoholików, którzy chętnie opisują siebie jako bohaterów podnoszących się z "samego dna", z drugiej strony u członków rodziny pojawia się zwątpienie i rezygnacja, ponieważ ich oczekiwania, że będzie wspaniale, się nie spełniły.
Terapia i spotkania AA nie czynią cudów, w sytuacjach kryzysowych odżywają minione dramaty, wracają dawne krzywdy i urazy, a marzenia o wspaniałym życiu rodzinnym stają się iluzją. Alkoholicy często mówią: "Oni wcale nie doceniają tego, że przestałem pić, ciągle mnie oskarżają i przyglądają mi się podejrzliwie, jakbym się napił". Rodzina natomiast z goryczą stwierdza: "Zachowuje się tak jak wtedy, kiedy pił, z tą tylko różnicą, że teraz jest trzeźwy".
O swoim ojcostwie
Co więc mówią o sobie i swoim ojcostwie alkoholicy zaawansowani w procesie trzeźwienia [3] i ich dzieci? W jaki sposób terapia nastawiona na przepracowanie bycia sprawcą przemocy zmienia się w identyfikację z ojcowską rolą i czy stanowi to podstawę do zmiany spostrzegania i odbierania alkoholików jako ojców przez ich dzieci? W opowieściach autobiograficznych, które stanowiły element prowadzonego przeze mnie programu badawczego i terapeutycznego, osoby uzależnione, opowiadając o swoim życiu, bardzo mało mówiły o sobie jako ojcu i zwykle były to wypowiedzi bardzo ogólne, na przykład: "Wiem, że w okresie picia byłem złym ojcem, teraz próbuję to naprawić" lub "Nie potrafiłem być ojcem, bo nikt mnie tego nie nauczył".
Często w wypowiedziach pojawiały się usprawiedliwienia związane z brakiem umiejętności rodzicielskich, jak choćby: "Nie wiem, co to znaczy być ojcem. Mój ojciec nie pokazał mi tego, ponieważ pił i nigdy nie było go w domu. Nie chcę być taki jak on". Czasem pojawiały się uzasadnienia związane z doświadczeniami choroby alkoholowej, na przykład: "Kiedy robiłem awantury i wrzeszczałem na moje dzieci - wiem, że to nie byłem ja, to alkohol" lub "Gdyby nie alkohol, byłoby zupełnie inaczej. Starałbym się lepiej dbać o swoją rodzinę i swoje dzieci. Pobiłem kiedyś syna, ale byłem wtedy strasznie pijany". W wypowiedziach pojawiały się także oceny swojej roli ojca aktualnie, po podjęciu leczenia. Nadal jednak ojcostwo stanowiło w nich kategorię bardzo ogólną, na przykład: "Staram się być dobrym ojcem i naprawić to, co zepsułem. Teraz moje dzieci są dla mnie najważniejsze".
Zdarzały się również wyraźne zniekształcenia w interpretacji minionych faktów. Świadczy o tym wypowiedź jednego z pacjentów, który, wspominając okres swojego picia, mówił: "Starałem się być dobrym ojcem, pomimo mojego picia. Kiedy byłem mocno pijany, po prostu nie wracałem do domu, żeby dzieci nie widziały mnie w takim stanie. I udało mi się. Moje córki nigdy nie widziały mnie pijanego. Myślę, że są jedynymi osobami, których nie skrzywdziłem pijąc". Inny pacjent mówił: "Kiedy moja córka zachorowała, przestałem pić i byłem wtedy z nią. Czytałem jej książki, kupowałem gry, żeby się nie nudziła, kiedy leżała w łóżku. Zacząłem znowu pić, gdy wyzdrowiała. Myślę, że pamięta dobrze, jak się nią opiekowałem".
Co mówią dzieci?
Ojcowie ci są przekonani, że ich dzieci zostały ochronione przed skutkami ich alkoholizmu. A co na to one same? O okresie picia mówią jako o czasie opuszczenia: "Ojca nigdy nie było w domu, a kiedy wracał, to wrzeszczał, był wściekły. Teraz też się nic nie zmieniło. Wychodzi często z domu, albo jest w pracy, albo na tych swoich spotkaniach. Czasem przypomina sobie, że ma dzieci i zaczyna pytać o szkołę albo sprawdzać zeszyty. Próbuje rozmawiać, ale to wygląda jak przesłuchanie. Czasem myślę, że nie mam ojca".
W innej wypowiedzi pojawiło się doświadczanie krzywdy: "On myśli, że teraz, kiedy podjął leczenie, wszystko jest w porządku. Często zachowuje się tak, jakby się nic nie stało. Znów stał się bohaterem, który walczy z nałogiem. Ale ani ja, ani moje rodzeństwo nie zapomnieliśmy, jak to było. Nie chcę z nim rozmawiać, ponieważ nie chcę udawać. Kiedy ktoś w domu wspomina sytuacje z czasów jego picia, ojciec zaczyna się denerwować i mówi, że to już było dawno. Obecnie ma cztery lata abstynencji. Ale nie dla mnie. Przecież pamiętam, jak się wstydziłam, kiedy wracał pijany".
Inna osoba mówi: "Właściwie to nie mogę mieć pretensji do ojca. To częściej matka robiła awantury. Chodziła wściekła i wszystko ją drażniło. Ojciec czasem wracał bardzo późno i kładł się spać. Nigdy się nie awanturował. Bywało tak, że w ogóle nie wracał. Mama wtedy nie spała całą noc, tylko chodziła od okna do okna i podchodziła do drzwi, kiedy trzaskała winda. Potem wracał ojciec i był bardzo miły - wydawało mu się, że nic nie wiemy, co on robił, ale my z siostrą zawsze wiedziałyśmy o jego piciu".
Patrzeć na innych
Co zatem się zmieniło, kiedy osoby uzależnione podjęły terapię, której celem było przepracowanie przemocy dokonanej na członkach rodziny? Osoby uczestniczące w psychoterapii postawiły sobie za cel w kontynuacji trzeźwienia naprawianie relacji z dziećmi: "Teraz dopiero widzę, że zupełnie nie znam swoich dzieci, przepiłem czas, kiedy były małe. Teraz mają one swoje sprawy i swoje marzenia. Nie chcą się dzielić tym ze mną. Czeka mnie ogromny wysiłek nawiązania z nimi kontaktu, nauczenia się, jak to robić".
Kolejnym ważnym obszarem pojawiającym się w wypowiedziach alkoholików były wartości dotyczące m.in. pełnienia roli ojca. Uległy one zróżnicowaniu, tworząc bardziej złożony system, uwzględniający większą liczbę sytuacji, które należałoby oceniać, stosując specyficzne kryteria. Jeden z ojców na przykład zauważył, że postępowanie córki wobec niego wymaga głębszej analizy motywów jej działania, zastanowienia się nad źródłami jej agresji i niechęci, a nie tylko oceny zachowania w kategoriach "grzeczna-niegrzeczna". Pewien ojciec powiedział: "Kiedy nie pozwoliłem mojej córce pójść na dyskotekę, zaczęła na mnie krzyczeć, że teraz to się zrobiłem <kochającym ojcem>, a ona przecież od dawna wychodzi z koleżankami na dyskoteki i wcześniej mi to nie przeszkadzało. Pomyślałem, że ma rację, chociaż trudno mi było to przyznać. Zacząłem się zastanawiać, jak to się stało, że moja troska o nią wzbudza taką agresję".
Wypowiedzi osób uzależnionych wskazywały także na odpowiedzialność za swoje zachowania wobec dzieci: "Kiedy byłem skacowany, chodziłem rozdrażniony i wściekły. Zaczynałem wtedy wychowywać swoją córkę. Czepiałem się jej o wszystko. Chciałem ją skrzywdzić i robiłem to, kiedy mi się nie podporządkowała" (wypowiedź ta dotyczyła okresu picia). O okresie obecnym mówili: "Wiem, że to ja często nie jestem w porządku wobec syna, mówię do niego podniesionym głosem lub udzielam mu <dobrych rad>, których on nie potrzebuje".
Zmiana w postrzeganiu ojców stała się również zauważalna w wypowiedziach dzieci, chociaż podchodzą one do nowych zachowań swoich ojców bardzo ostrożnie. Na przykład: "Teraz wiem, że ojciec chce naprawić to, co było. Widzę, jak się stara. Wiem także, że to ja nie potrafię z nim rozmawiać i mu zaufać, chociaż zaczynamy się do siebie zbliżać". Przepracowanie swojej winy wobec członków rodziny spowodowało także, że dzieci spostrzegają ojców jako bardziej wiarygodnych w swoich obietnicach. Tak powiedział 17-letni syn: "Kiedy ojciec zaczął uczęszczać na terapię, pomyślałem, że znów go nie będzie, ale kiedy dowiedziałem się, nad czym pracował, to pomyślałem, że musi mu naprawdę na mnie zależeć". Inna osoba powiedziała: "Kiedy ojciec stracił pracę, strasznie chciałam mu pomóc. Wiedziałam, że zależy mu na nas i bardzo się tym martwi, szczególnie teraz, kiedy przestał pić. (...) Wierzyłam mu, że zrobi wszystko, żeby w domu było dobrze".
Gdzie leży prawda?
Oczywiście do tych zmian nie doszło we wszystkich rodzinach. Dla wielu mężczyzn bycie ojcem nadal stanowiło ogromny problem i mimo podjętej terapii niewiele zmieniło się w pełnieniu przez nich tej roli. Potwierdzali to sami alkoholicy, jak również ich dzieci. Część wypowiedzi wyrażała smutek z powodu tego, że ojcom nie udaje się nawiązać kontaktu z dziećmi. Oto jedna z nich: "Czuję się wobec mojego syna całkiem obco. Trudno mi rozmawiać z nim, bo nigdy tego nie robiłem. Czuję się w takiej sytuacji zażenowany i nieswojo. Mój syn także unika kontaktów. Nic o nim nie wiem. Ma 17 lat, a ja nawet nie wiem, do jakiej szkoły chodzi. Czasem próbuję zapytać o to, jak w szkole. Odpowiada wtedy: "dobrze" - i na tym rozmowa się urywa". Syn natomiast relacjonuje: "Ojciec jest jakiś dziwny. Myślę, że niewiele go obchodzę. Kiedy wraca z tych swoich spotkań, sprawia wrażenie zadowolonego i wtedy zaczyna mnie pytać, co w szkole. Wydaje mi się, że naprawdę nie chce wiedzieć, tylko tak dla zasady pyta".
W innych wypowiedziach ojcowie wyrażali sprzeciw wobec przyznania się, że skrzywdzili dzieci, ponieważ sami czuli się ich ofiarami. Przykładem takiej sytuacji była wypowiedź jednego z alkoholików: "Wiem, że skrzywdziłem swojego syna, kiedy piłem, ale nie zamierzam się do tego przyznawać przed nim. On w tej chwili jest arogancki i bezczelny wobec mnie. Gdybym mu powiedział, że jestem winny, czułby się jeszcze bardziej górą. Gnojek ma dopiero 13 lat. Ma mnie słuchać, a jak mu się nie podoba, to niech się wynosi". Syn natomiast mówił: "Ojciec teraz chce, żebym go szanował, słuchał i podporządkował się jego zasadom, ale gdzie on był kilka lat temu? Matka musiała wyjechać do pracy do Niemiec, a ja wylądowałem u babci. Wtedy go nie było, nawet nie płacił alimentów, bo pił. Czułem się jak sierota, kiedy na wywiadówki przychodziła babcia".
Przytoczone wypowiedzi pokazują, że wzajemne relacje ojców i dzieci stanowią bogaty, złożony i trudny obszar w leczącej się rodzinie. Wiele osób dopiero w trakcie analizy krzywd wyrządzonych rodzinie uświadamiało sobie, że jest to nietknięta wyspa ich wzajemnych doświadczeń i nie wystarczy powiedzieć "przepraszam", żeby było dobrze. Zebrany materiał - pochodzący z opowieści autobiograficznych leczących się alkoholików oraz ich dzieci - dotyka najtrudniejszych problemów w relacjach rodzinnych i wskazuje, że w procesie terapii niezbędna jest praca nad krzywdami wyrządzonymi rodzinie, szczególnie dzieciom. Może ona przywrócić zaufanie alkoholików do siebie jako ojców i ich dzieci do nich, żeby stali się wiarygodni dla siebie nawzajem .
[1] Stephanie Brown: Brakuje pozycji
[2] Terence Gorski: brakuje pozycji
[3] Osoby, które uczestniczyły w badaniach miały powyżej dwóch lat abstynencji i przeszły podstawowy program leczenia uzależnień.
[4] Program terapii, o którym tutaj piszę, poświęcony był pracy nad sprawstwem przemocy dokonanej w trakcie picia i po podjęciu leczenia przez trzeźwiejących alkoholików. Miał on na celu zbudowanie indywidualnego planu zadośćuczynienia.
żródło Świat problemow 2007
Ze strony www.alkoholizm.com.pl |
_________________ Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody. |
|
|
|
|
taki ósmy
(konto nieaktywne) [*][*][*]
Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 204
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 10:35
|
|
|
Jagna !! Zlituj sie |
|
|
|
|
Jagna
Gaduła
Wiek: 53 Dołączyła: 09 Paź 2008 Posty: 932
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 10:39
|
|
|
taki ósmy napisał/a: | Jagna !! Zlituj sie |
Zwłąszcza to....
(...)Tak powiedział 17-letni syn: "Kiedy ojciec zaczął uczęszczać na terapię, pomyślałem, że znów go nie będzie, ale kiedy dowiedziałem się, nad czym pracował, to pomyślałem, że musi mu naprawdę na mnie zależeć". Inna osoba powiedziała: "Kiedy ojciec stracił pracę, strasznie chciałam mu pomóc. Wiedziałam, że zależy mu na nas i bardzo się tym martwi, szczególnie teraz, kiedy przestał pić. (...) Wierzyłam mu, że zrobi wszystko, żeby w domu było dobrze". |
_________________ Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody. |
|
|
|
|
Andy
(banita)
Dołączył: 11 Paź 2008 Posty: 144
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 11:05
|
|
|
Ale bzdura.... |
|
|
|
|
Jacek
Uzależniony od Dekadencji ...jestem alkoholikiem...
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 7326 Skąd: Pyrlandia
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 11:16
|
|
|
Powrut taty "Tadka"
|
_________________ "Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
|
|
|
|
|
stiff
Uzależniony od netu
Wiek: 64 Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 4912
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 11:16
|
|
|
Andy napisał/a: | Ale bzdura.... |
Dla jednych bzdura,a dla innych zrodlo informacji...Ja to traktuje w ten sposob,ze niektorzy ludzie musza znalezc odpowiedz czy rzeczywiscie sa alkoholikami i czy musieli przestac pic...Ty moze nie potrzebujesz dowodow podobnie jak ja,ale... |
_________________ Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być... |
|
|
|
|
Andy
(banita)
Dołączył: 11 Paź 2008 Posty: 144
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 11:27
|
|
|
Stiiff..
w zalewie mediów..i artykuł z Przeglądu Sportowego moze byc zródłem cennych informacji o alkoholizmie..
..to tylko artykuł ani naukowy....ani wiązacy...tylko pogladowy.. |
|
|
|
|
stiff
Uzależniony od netu
Wiek: 64 Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 4912
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 11:39
|
|
|
Andy napisał/a: | to tylko artykuł ani naukowy....ani wiązacy...tylko pogladowy.. |
Ale tylko w tym celu ludzie kupuja hurtowo literaturę AA poniewaz uwazaja,ze to im zapewni trzezwosc na wieki.Ale skoro im to pomaga niepic,to nie ma zadnej sprawy...
Zyj i daj zyc innym to i tobie zyc nie beda przeszkadzać,chyba... |
_________________ Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być... |
|
|
|
|
Andy
(banita)
Dołączył: 11 Paź 2008 Posty: 144
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 11:40
|
|
|
No bo to psychologiczne placebo ..tak jak dla mnie bułgarskie dziwki.... |
|
|
|
|
stiff
Uzależniony od netu
Wiek: 64 Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 4912
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 12:31
|
|
|
Andy napisał/a: | .tak jak dla mnie bułgarskie dziwki.... |
Mam rozumieć ,ze na wszelkie zawirowania zwiazane z zyciem bez alko,Tylko bulgarki sa pomocne... |
_________________ Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być... |
|
|
|
|
A;)
Małomówny
Wiek: 55 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 60 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 14:02
|
|
|
stiff napisał/a: | Tylko bulgarki sa pomocne... |
...ale nie wszystkie jak czytamy powyżej |
_________________ "Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś
- lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz, kim jesteś" |
|
|
|
|
stiff
Uzależniony od netu
Wiek: 64 Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 4912
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 14:08
|
|
|
A;) napisał/a: | stiff napisał/a: | Tylko bulgarki sa pomocne... |
...ale nie wszystkie jak czytamy powyżej |
Chcesz powiedziec ,ze masz jakieś doświadczenia w tym temacie,czy moze opierasz sie bezkrytycznie,na opinii Andego w tym temacie... |
_________________ Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być... |
|
|
|
|
A;)
Małomówny
Wiek: 55 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 60 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Wto 13 Sty, 2009 14:25
|
|
|
stiff napisał/a: | czy moze opierasz sie bezkrytycznie,na opinii Andego w tym temacie... |
skoro Andy mówi/pisze to z takim przekonaniem od .... pewnego czasu ... to widać coś w tym musi być...... przynajmniej dla niego
Ja to w ogóle nie kojarzę, bym taką spotkała na swojej drodze |
_________________ "Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś
- lecz tym, kim się stajesz, gdy myślisz, kim jesteś" |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|