Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Śro 08 Gru, 2010 12:59 NIECZYTANIE WYŁĄCZA
|
|
|
Już widzę ten dzień, kiedy politycy, dziś z takim przekonaniem gardłujący, że książki, filmy, spektakle teatralne to towary takie same jak buty, stają się niemi
Poruszają ustami, myślą, że mówią, a tymczasem wydają dźwięki kompletnie niezrozumiałe dla tych, którzy siedzą przed ekranem komputera, telewizora, iPada. Na widok gadającego niemowy błyskawicznie wciskają klawisz delete. To nie jest wizja przyszłości, to kwestia zaledwie kilku lat.
Powtórzmy jeszcze raz to, co teoretycznie wszyscy wiemy. W ubiegłym roku 62 procent Polaków nie wzięło do ręki żadnej książki. Nie dość, że nie przeczytali ani jednej literackiej frazy, nie zajrzeli do nowej powieści Głowackiego, „Dzienników” Mrożka, wierszy Sendeckiego ani nawet do sagi Kalicińskiej, to jeszcze nie wstydzą się do tego przyznać. Dziś już wypada być ignorantem. W ciągu ostatnich dwóch lat czytelnictwo spadło w Polsce o 12 procent. Przez lata książki czytała mniej więcej połowa Polaków. Obecnie po ten przedmiot, w którego obwolutach zamknięte bywają najdziwniejsze światy, sięga niecałe 40 procent mieszkańców 40-milionowego kraju. Statystyka jest prosta – dwie trzecie Polaków jest wyłączonych z czytania.
Nie czytają, bo w szkole nikt ich tego nie nauczył. Na lekcjach nie rozmawia się o książkach, tylko o wybranych fragmentach.
Nie czytają, bo ich nie stać na książki. A nie będzie ich stać w jeszcze większym stopniu, bo od stycznia wydawcy będą płacić VAT.
Nie czytają, bo w domu nie ma książek, a w bibliotekach – ulokowanych często w zaniedbanych budynkach – nie ma książek, które chcieliby przeczytać.
Nie czytają, bo nie wiedzą, co czytać. Nigdy nie biorą do ręki gazet z recenzjami. Zresztą omówienia książek wydają im się równie niezrozumiałe i nudne jak same książki.
Nie czytają, bo to wymaga koncentracji, uwagi, namysłu, a do tego nie są przyzwyczajeni. I dalej, nie głosują w wyborach, bo nie wiedzą, o czym mówią kandydaci. Nie włączają się w społeczne dyskusje i akcje, bo nie wiedzą, jak to zrobić. Nie są obywatelami, bo nie wiedzą, co to słowo oznacza.
To się dzieje teraz, w momencie, kiedy czytacie Państwo te słowa. Aby zapobiec katastrofie, Biblioteka Narodowa, Instytut Książki, Ministerstwo Kultury i działacze kultury pod hasłem „Czytanie włącza” powołali do życia Republikę Książek. Jej celem jest wielka i rozpisana na lata akcja promocji książek, czytelnictwa i bibliotek. Wsparli ją dziennikarze, artyści, celebryci. Ale taka akcja nie ma szans bez wsparcia merytorycznego, politycznego i finansowego rządu. Muszą być pieniądze na rozwój bibliotek, przekształcenie ich w nowoczesne centra kultury, na edukację, szerokopasmowy Internet w Polsce B i C, wspieranie ambitnej sztuki i instytucji, które ją promują. Krótko mówiąc, jak mantrę powtarzam apel o 1 procent budżetu na kulturę.
„Jeśli uważasz, że kultura za dużo kosztuje, sprawdź, ile kosztuje ignorancja” – tę frazę trzeba wyryć nad wejściem do Urzędu Rady Ministrów, tak by politycy nie mogli jej zignorować.
„Wierzymy, że czytanie jest źródłem naszej wolności i niezależnego myślenia.
Wierzymy, że czytanie stymuluje kreatywność i tworzy potencjał twórczy.
Wierzymy, że czytanie włącza do wspólnoty znaczeń, budując i podtrzymując więzi w czasie i przestrzeni” – napisali twórcy Manifestu Republiki Książek. Podpisując się w imieniu „Przekroju” pod apelem, wprowadzam drobną korektę. To nie akt wiary, ale przekonanie, że innej drogi do bycia wolnym i niezależnym w myśleniu po prostu nie ma.
Katarzyna Janowska, redaktor naczelna
„Przekrój” 49/2010
źródło: http://www.przekroj.pl/pu...tykul,7931.html |
|