Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
list do strachu
Autor Wiadomość
zimna 
Gaduła
Księżniczka \^^^/



Dołączyła: 06 Gru 2011
Posty: 783
Wysłany: Wto 29 Paź, 2013 13:45   list do strachu

List do strachu...

Nawet nie pamiętam, kiedy się pojawiłeś.

Może to była któraś kolejna zapłakana noc?

Może to było wtedy, kiedy umierała moja mama?

Może wtedy, gdy potknęłam się o pijanego ojca?

Może wtedy, gdy połykałam kolejne proszki, żeby zniknąć i nic nie czuć?

Może wtedy, gdy po śmierci mamy mój pijany ojciec położył obok siebie do łóżka swoją nową, pijaną kobietę i kazał mi ją zaakceptować?

Może wtedy, kiedy moja siostra spakowała walizki i mnie tam zostawiła?

Nie wiem.

Pojawiłeś się na pewno wtedy, gdy poczułam, że jestem całkiem sama.

Przyszedłeś tak cicho i mnie uspokajałeś. Mówiłeś, żebym się nie martwiła, że nie będę już sama, że akurat ty mnie nie opuścisz.

Wyglądałeś na zagubionego bardziej ode mnie. Nie mogłam ci odmówić i zaprosiłam do siebie. Pozwoliłam ci w sobie zamieszkać, bo wierzyłam, że pomożesz mi przetrwać samotność.

I tak się stało.

Byłeś.

Meblowałeś się w moim wnętrzu i płodziłeś kolejne istoty, które wkradały się w każdą komórkę mojego ciała, już bez mojej wiedzy.

Byłeś, gdy płakałam i gdy się cieszyłam.

Byłeś w prawie każdej chwili mojego życia.

Nawet nie wiem, kiedy i jak to się stało, że zająłeś najważniejsze miejsce w moim środku. Zrobiłeś sobie tron z mojego serca i stamtąd rządziłeś. Stworzyłeś berło z koszmarnych sytuacji i moich kompleksów i z niepozornego kumpla stałeś się władczym tyranem. Przybrałeś postać koloru żółci, którą rzygał mój ojciec. Śmierdziałeś wódką, wymiocinami
i chęcią upokarzania. Uśmiechałeś się bezmyślnie upojony swoją władzą i siłą. I niszczyłeś. Mroziłeś. Wycinałeś. Paraliżowałeś.

Miałeś chude, długie ręce i mocne paznokcie, które wżynały się do krwi w moją skórę
i wyrywały moje włosy.

Prowadziłeś moje niedopałki papierosów na moje dłonie.

Sprawiałeś, że fizyczny ból wydawał się przyjemnością w porównaniu z twoim terrorem.

Rosłeś i mężniałeś na tym swoim tronie, gdy pijany ojciec groził mi nożem i krzyczał, że jestem śmierdzącym gó***m, które wysrał.

Wierzyłam, że nie mam prawa do niczego. Tylko do ciebie. Tylko ty ze mną byłeś. I mnie nie zostawiłeś.

Gdy zdarzała się sytuacja, taka w miarę zwyczajna, codzienna, posyłałeś za mną swoje sługi. Swój wstrętny pomiot, z którego nie potrafiłam się otrząsnąć, bo było go za dużo. Ty wtedy uznawałeś, że do błahych rzeczy nie będziesz się mieszał. Na zwykłe zdarzenie żałowałeś swojej energii. Na nie, wystarczyły tylko posłuszne ci lęki.

Ty triumfowałeś, gdy sprzątałam rzygi po moim ojcu, gdy kuliłam się słysząc jego wyzwiska i k***.

Byłeś w swoim żywiole, gdy pod twoim berłem wierzyłam, że jeszcze wszystko się zmieni, że mój ojciec wytrzeźwieje, że moja mama ożyje i że moja siostra do mnie wróci, i że zniknie moja samotność, a wraz z nią i ty.

Długo mnie obezwładniałeś. Długo żyłam z tobą w środku jak z pasożytem, który zabiera całą energię. Dużo znów wyśniłam mając w nich ciebie. Wielkiego, mocnego, szyderczego.
Z ogromnym uśmiechem satysfakcji zdobywania. Na wielkim mosiężnym tronie wykutym
z moich lęków, przerażenia i bezsilności. Z miną łaskawcy, gdy czasem dodawałeś mi skrzydeł i ułudy, że jesteś mi potrzebny, że nie potrafię bez ciebie żyć, bo przecież jesteś moją częścią.

Ty to ja, a ja to ty.

Zrodziłeś się ze mnie i we mnie.

Nie wiem czy zdołam cię całkiem amputować, ale w ostatnim śnie wydłubałam ci oczy, żebyś już wszystkiego nie widział. Miałeś twarz skrzywioną grymasem niezadowolenia, na której zamiast upojonych władzą oczu są puste dziury. Może w następnym śnie zabiorę ci berło, żebyś mi nim już nie groził, a potem rozwalę ten potężny tron?

Kim ty właściwie jesteś strachu?

Tylko figurą w mojej wyobraźni?

Jeśli tak, to wiedz, że cię już nie potrzebuję i zrobię wszystko żebyś się wyniósł.

A może twoja okaleczona już twarz, twój zatęchły i zwietrzały smród rzygowin, zwiędła dłoń z opadającym nożem i połamanymi paznokciami, które nie robią mi już krzywdy, twój szaleńczy chichot i zaśliniony bełkot – to jesteś ty tato.

Nie jesteś już taki groźny, gdy twoje sługi - lęki, odeszły precz. A raczej to ja, a nie ty przejęłam nad nimi kontrolę. Nie przerażasz, gdy jesteś taki samotny, jak wtedy ja. Teraz tworzę swoje pomioty i sługi, jakimi są: pewność siebie, zaufanie, optymizm i wiara we własne sny. Ty już nie jesteś w stanie tego zniszczyć, choć nawet jeśli byś był i tak nie potrafiłabym wyrzucić cię z mojego serca, z którego zrobiłeś śmietnik, zamiast przygotować to miejsce dla kogoś lepszego niż strach.
http://www.youtube.com/wa...vpbf_PYqxOuh402
Tekst anonimowy, pochodzi z audycji do której link podałam, był jakiś czas na stronie radia euro.
_________________
"jestem ciszą między parą tonów,
które niełatwo się ze sobą godzą"
R.M.Rilke
..................................... :proca:
Ostatnio zmieniony przez Wiedźma Wto 29 Paź, 2013 16:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 13