Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak długo...?
Autor Wiadomość
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 00:36   

evita napisał/a:
kobieta wg Zbolo

...rozpoczynając ten temat chodziło mi o to, że żona cukrzyka nie podaje swojemu mężowi np. cukierków. Jeśli mówię swojej żonie, że czuję objawy głodu i za chwilę "o byle co" kłócimy się a Ona stara się przypomnieć mi "jaki to ja byłem i co narobiłem w życiu" - to chyba jest coś nie tak. Oczywiście zawsze tak nie jest. Po takim spięciu rozmawiamy ze sobą i żona tłumaczy, że wybucha bo "już taka jest". Wraca wszystko do normy... ale mój stres dokłada się do poprzednich stresów i "lont" robi się coraz krótszy. Co będzie później... zobaczymy. Nie chciałbym niczego zmieniać w życiu. Liczę - mimo wszystko - na to, że to co stworzymy razem (w trzeźwym życiu) przyćmi to co spi.......łem w pijanym życiu. Zobaczymy.
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 00:45   

ZbOlo napisał/a:
Jeśli mówię swojej żonie, że czuję objawy głodu i za chwilę "o byle co" kłócimy się a Ona stara się przypomnieć mi "jaki to ja byłem i co narobiłem w życiu"
Wydaje mi się,że Ona się boi...twojego zapicia.Ja poprosiłam męża,żeby mi raczej o tym nie opowiadał.Ale i tak wiem kiedy to następuje.Jakiś nerwowy i czepliwy się robi wtedy :roll:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
czarna róża 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 14 Lis 2009
Posty: 406
Skąd: Toruń
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 00:53   

Zbolo....to teraz żona ma przy tobie chodzic na paluszkach bo któras tam kłotnia może spowodowac że pójdziesz chlac???Kłótnie będą w małżeństwie..tym bardziej takim które było chore tyle lat...a twoja trzeżwośc zależy tylko od Ciebie..Ale tak to już jest że czasem trzeżwiejący alkoholicy ruszają do przodu a żony czy partnerki nie są w stanie im dorównac..
_________________
Boże..jeśli przestane w Ciebie wierzyc ,to zacznę robic złe rzeczy..
 
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 07:59   

Zbolo,

Odpowiedzi na pytania, których szukasz lub próbujesz dojść do przyczyn takiej sytuacji – jest wiele i myślę, że są one złożone.....
Sporo tutaj takich otrzymałeś – niektóre są naprawdę ciekawe.

Z jednej strony jest to ciągły strach, niedowierzanie, oczekiwanie – wróci trzeźwy czy nawalony? wypracowane przez tyle lat ciągłe rozczarowania…..to tkwi bardzo głęboko, naprawdę uwierz mi trudno jest zaufać – wiem to po sobie, bo ciągle to przerabiam :?
Nawet nie wiesz, jak takie rozczarowanie boli……o reszcie nawet nie wspomne. Myślę, ze to jednak kwestia czasu…..jak we wszystkim zresztą :|

Z drugiej strony, to również różnica płci, (jak to Rufio trafnie określił) ale i tez czasem taka walka i próby dominacji w związku, jak to w życiu fsdf43t

Ja niestety tez często słyszę „ a zapomniałaś jak to było, jak piłaś”? Tylko, ze słyszę to wtedy, jak mąż nawywija po pijaku…..to jest jego jedyna linia obrony wtedy.
No cóż….wtedy kwituję, to jednym zdaniem – że mam to już za sobą i nie mam ochoty ani potrzeby wspominania tego a co najważniejsze nie widzę zupełnego sensu aby o tym mówić..….bo to dla mnie bolesne wspomnienia. Ja oddzieliłam przeszłość od teraźniejszości.
Mi to pomaga.

Tak więc myślę, że budowanie na nowo, czy to będzie ten sam związek, czy nowy, to bardzo żmudna i ciężka praca dla nas alko i niestety wymaga CZASU!
 
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:13   

Przytoczę tutaj artykuł, myslę, że bedzie dobrym uzupełnieniem tej dyskusji.

Miłość a choroba alkoholowa - Anna Kossak

Miłość jako zespół emocji jest problemem dość skomplikowanym . Dodatkowych trudności przysparza choroba alkoholowa . Co ma alkoholizm do miłości ? -zapytała moja przyjaciółka , niepijąca od 1,5 roku . Niestety ma . Alkoholizm to choroba emocji , stępiająca uczucia wyższe . Dla osoby w ciągu poza alkoholem nic się nie liczy : partner , dzieci , ona sama ... Im dłuższy okres abstynencji , tym bardziej wyostrzone reakcje emocjonalne .

Cechy ludzi uzależnionych , które przeszkadzają w stworzeniu szczęśliwego związku ( czasem wręcz uniemożliwiają , występując wszystkie lub tylko niektóre ) , to :

*Przewrażliwienie na własnym punkcie ( "Co ludzie o mnie myślą ? " , "Krzywo patrzy- pewnie mnie nie lubi " ) - powoduje nadmierne zainteresowanie własną osobą . Każdą wypowiedź odnosimy do siebie , doszukujemy się ataku , fałszu i wrogości . To zaburza przekaz i nakręca spiralę wyciągania błędnych wniosków .

*Podwyższony poziom lęku ( do tej pory zagłuszany alkoholem , teraz uwolniony i mocniej odczuwany ) - przed podjęciem decyzji ( w różnych sferach życia ) , rozwiązywaniem problemów (ucieczka w alkohol nie zlikwidowała ich , a odroczenie w czasie spowodowało narośnięcie dodatkowych okoliczności utrudniających i tak skomplikowaną sytuację ) , lecz przede wszystkim lęk przed bliskością . Jeżeli nie dajemy się do siebie zbliżyć ( boimy się zranienia ) i nie zbliżymy się do innych ( boimy się odrzucenia ) , nie możemy zbudować trwałej , mocnej więzi . Bez więzi można uprawiać seks ( po alkoholu często stanowił namiastkę bliskości ) , ale nie da się zbudować związku opartego na miłości . Nasili się poczucie samotności . Kto kiedykolwiek kochał , nie zadowoli się samym seksem . Nie będzie szczęśliwy .

*Brak zaufania (spowodowany nasileniem kompleksów i zachwianym poczuciem własnej wartości ) - do siebie ( "Nie dam rady" ." Nie uda mi się " ) i do innych ( "Na pewno kłamie " ) prowadzi do zamykania się w sobie i doszukiwania się podstępu w każdym przejawie zainteresowania naszą osobą . Uniemożliwia nawiązanie bliskich relacji . Częstym objawem jest nadmierna zazdrość i chęć pełnej kontroli , co błędnie jest rozumiane jako dowód miłości . Jest to jedynie dowód niepewności i najczęściej przemoc psychiczna ( skrajnie urojeniowa nosi nazwę kompleksu Otella i jest charakterystyczna dla osób z uszkodzeniem organicznym mózgu spowodowanym nałogiem alkoholowym ) .

*Uciekanie przed rzeczywistością ( także przed bliskością ) - kiedyś w alkohol , teraz w pracę lub terapię , czy nadmierną ilość meetingów . W zdrowym życiu muszą być zachowane proporcje : jest czas na pracę , terapię , ale także na odpoczynek ( przemęczenie to pierwszy krok do zapicia ) i spędzenie czasu z rodziną ( budowanie więzi ) . Często większą uwagą i czułością darzymy kolegę z grupy niż własnego partnera ( partnerkę ) . Tak bardzo koncentrujemy sie na tym żeby nie pić , że na nic innego nie ma już wolnej przestrzeni . Niemożliwe jest , by żona ( mąż ) dla ktorej przeznaczmy niewiele miejsca w naszym życiu , otaczała nas miłością i tak traktowała , jak byśmy tego chcieli .

*Nierealne oczekiwania - odnośnie partnera ( ma być idealny , bez wad ) , innych ludzi ( "Powinni zrozumieć , że jest mi ciężko . " ) , rzeczywistości ("Niepiję więc już wszystko ma być super .") . Ludzie uzależnieni często są zbytnimi idealistami , ale tylko w stosunku do innych . Sobie dają tarfyfę ulgową ( "No przecież nie piję i się staram! ") , prawo do niedomówień ( "I tak mnie nie zrozumie") , złego humoru ( "Życie jest cięzkie...") , zdrady ("To tylko seks , nic więcej ") , złośliwych uwag ( "Ja żartuję , a Ty nie masz poczucia humoru ") . Taka postawa powoduje narastanie niezadowolenia i frustracji obydwu stron , oddalanie się od siebie , w końcu niechęć , złość i w efekcie rozstanie . Związek , który przetrwał 20 lat picia , rozpada się po roku abstynencji .

*Poczucie winy ( za krzywydy wyrządzone najbliższym ) - powoduje chęć wynagrodzenia , najlepiej od razu i natychmiast ( dominuje chęć dawania jak najwięcej ) . Lata picia i ruinowania życia swojego i swoim bliskim chcemy naprawić w ciągu tygodni .
"Miłość to sztuka dawania " - mówimy - i zadręczamy bliskich naszą dobrocią , poświęcamy sie , dajemy , dajemy , dajemy ... A tymczasem bliscy mają dość nas i naszej miłości . Dlaczego ? Warto dawać , ale nie to , co nam wydaje słuszne , tylko to , czego oczekuje od nas partner . Co z tego , że codziennie gotujemy obiad , robimy zakupy i karmimy psa , skoro prośbę o niepalenie w sypalni traktujemy jak fanaberię . Spytać o jej (jego) potrzeby . Moze się okazać , że wysiłek i inwencja , które wkładamy w odbudowę naszego związku , są niepotrzebne ( a jakie męczące !) , bo ukochaną zadowoli i zbliży do nas zupełnie coś innego . Zamiast ruinować się finansowo na drogą bransoletkę ( któa wcale nie wzbudzi entuzjazmu ) może bardziej uszczęśliwi i zbliży nas spacer po parku , ze splecionymi dłońmi , z pocałunkami pod kasztanowcem ... To , że mamy ochotę ciągle dawać , nie znaczy , że ta osoba ma obowiązek to przyjmować i się z tego cieszyć !

*Chęć samowystarczalności - spowodowana fałszywym pojęciem honoru ("Nie będę prosić . Bez łaski. ") . Gdy ktoś jest dla nas ważny , chętnie mu pomagamy . Pozwólmy także pomóc sobie . Aby można w pełni cieszyć się miłością , potrzebna jest równowaga pomiędzy dawaniem i braniem . A tak , brać też trzeba umieć . Ileż smutku wzbudza w nas odrzucenie przez ukochaną osobę tego , co mamy do zaoferowania . Dlatego nie odrzucajmy "darów" od najbliższych . Warto nauczyć się przyjmowania z wdzięcznością i ... miłością .

Zaprzestanie picia jest początkiem. Zachłystujemy się świeżym spojrzeniem na życie , jesteśmy głodni "normalności" , wchodzimy w etap tzw. miodowego miesiąca , zakochjemy się ... Zdarza się , że także w osobie uzależnionej .
Może to być niebezpieczne - są dla siebie potencjalnymi wyzwalaczami ,a do tego wymienione wyżej cechy występują nie w jednym z partnerów a w obojgu . Przy silnej chęci ,woli i gotowości do kompromisu - może się udać .

Jeżeli będziemy pamiętać , że nasz uzależniony partner nosi w sobie bagaż o podobnym ciężarze , jeśli postaramy się być nastawieni na wspólne dobro , może się okazać , że zbudujemy trwałą realcję właśnie dlatego , że przezwyciężamy podobne problemy, trudności i momenty słabości - że umiemy się nawzajem wspierać , że znając swoje obciążenia potrafimy znaleźć w sobie siłę , cierpliwość i prawdziwe zrozumienie .

W momencie podjęcia starań o utrzymanie abstynencji stajemy w blokach startowych do zdrowego zycia . Ja nie piję - stwierdza pacjent bohatersko i domaga się aplauzu oraz uznania . Brawo, ale to dopiero punkt wyjściowy . Na początku powrót do zwyczajności wydaje się niemożliwy , bo rzeczy oczywiste dla nieuzależnionych , dla świeżych abstynentów jawią się jako nowe i niezwykłe ( np. niedzielny obiad w gronie rodzinnym nabiera innej wartości ) . Terapia pomoże uporządkować życie wewnętrzne , meetingi wesprą trzeźwienie , ale tylko prawdziwa , silna więź z drugim człowiekiem , który nas kocha , daje poczucie szczęścia . Jako istoty społeczne potrzebujemy innych ludzi - ich uznania , sympatii , bliskości . To nie przychodzi samo , a jak już jest , trzeba o to dbać.

Miłość wybaczy wiele, ale nie wybaczy jednego - zaniedbania . Nie da się nadrobić straconych lat na picie , ale da się nie stracić następnych .


źródło: http://czytelnia.niepije.pl/1,198,1,item.html
 
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:25   

1. Tak! Jest w Waszych wypowiedziach dużo racji... rozumiem, że po 20 latach życia z alkoholikiem (praktycznie od dnia ślubu) nie można "nożyczkami terapii" odciąć przeszłość i powiedzieć "...kochany, wierzę ci tak jak przed ślubem...". Cieszę się z tego jak dzwoni do mnie (kiedy dłużej mnie nie ma) i pyta: czy wszystko jest dobrze? (martwi się o mnie...) Doceniam to, że uprzedziła swoich rodziców, że nie muszą "chronić" swojego zięcia i na rodzinnych imprezach nie muszą kłamać, że "On jeszcze będzie jechać autem, etc...". Zadziwia mnie pozytywnie, że wierzy we mnie powierzając (częściowo) "księgowość domową" wiedząc, że jeszcze dwa lata temu przepijałem wszystko: wczasy nad morzem, nową książkę, ciuchy, itd.
2. Ale proszę o odrobinę buntu! Bo nie rozumiem. Jeśli doszliśmy do porozumienia: Jesteś alko, ale mimo wszystko jesteśmy ze sobą. Wiem jakie masz ograniczenia i czułe miejsca (u konia "słabizna"). To w kłótni staram się omijać te miejsca i "nie podawać mi kieliszka gorzały na tacy". Ot co... tylko tyle - a może aż tyle :mysli:
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:30   

ZbOlo napisał/a:
Zadziwia mnie pozytywnie, że wierzy we mnie powierzając (częściowo) "księgowość domową" wiedząc, że jeszcze dwa lata temu przepijałem wszystko: wczasy nad morzem, nową książkę, ciuchy, itd.
No więc widzisz...kobieta po malutku dochodzi do siebie.A Ty byś pewnie chciał wszystko na raz.Daj Jej trochę czasu.Ona także zdrowieje :)
A czy Twoja żona chodzi na Al-Anon?
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:30   

beata napisał/a:
No to może będzie randka.


:foch: ...to ja się umyłem i ładnie pachniałem - a tu nici... :foch:
:( ...i znów musimy miesiąc czekać... :(
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:32   

beata napisał/a:
Daj Jej trochę czasu

...dałem, dałem - ma u mnie "kredyt zaufania" ;)
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:32   

ZbOlo napisał/a:
.to ja się umyłem i ładnie pachniałem - a tu nici..
A wiesz co nawet nic mi nie mów.O piątej wyszykowana czekam...a tu samochód nie chciał zapalić.Przewody zamarzły :uoee: A na busa było już za późno. :szok:
ZbOlo napisał/a:
.i znów musimy miesiąc czekać...
Mozesz przyjechać do nas na mityng :skromny:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:34   

ZbOlo napisał/a:
..to ja się umyłem
A to Ty siem tylko na randki myjesz? :wysmiewacz: Współczuję Twojej żonie :p :mgreen:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:39   

beata napisał/a:
Współczuję Twojej żonie

...ja codziennie z Nią randkuję... :skromny:
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:40   

beata napisał/a:
Mozesz przyjechać do nas na mityng

...podaj dane do GPS-u ???
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:42   

beata napisał/a:
Przewody zamarzły

...może płyn mało treściwy ;)
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Wto 26 Sty, 2010 08:43   

ZbOlo napisał/a:
podaj dane do GPS-u ???
Kurowice.Ul Pabianicka.
Grupa"Pod wierzami".W ten czwartek akurat jest rocznica kolegi.Więc będzie wyżerka ergrg4 I pewnie gościa znasz,bo bywa na Stokrotce :skromny:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,37 sekundy. Zapytań do SQL: 12