Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Budowanie granic
Autor Wiadomość
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 13:03   Budowanie granic

Jak to jest u Was z granicami? Czy po terapii wiecie co jest normą, umiecie tworzyć granice i zmusić otoczenie do ich przestrzegania?
Muszę przyznać, że nie wiem jakie zachowanie jest normalne.
Czuję się źle jak ktoś w rozmowie ze mną podnosi głos wmawiając mi, że nie mam racji a moje argumenty są idiotyczne. Może moje argumenty nie trafiają rozmówcy do przekonania ale wrzeszczenie z tego powodu i używanie deprecjonujących epitetów chyba nie jest normalnym zjawiskiem w rozmowie? A może jest i powinnam przejść nad tym do porządku dziennego?
_________________
Trzy czwarte życia trawimy na chceniu bez uczynku i na uczynkach bez chcenia - Denis Diderot
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 13:52   

konformistka napisał/a:
nie wiem jakie zachowanie jest normalne.

No, miałam podobnie... Bo normalności też musiałam się nauczyć, a raczej od nowa określić, co dla mnie tą "normalnością" jest a co nie. Bo chyba każdy ma swoją definicję "normalności". No i na nowo nauczyłam się stawiać granice. Dawać sobie prawa do określonych zachowań.
Dla mnie dobrym wyznacznikiem, czy ktoś (lub coś) przekracza moje granice jest, to co czuję. Jeśli czuję złość, to najczęściej właśnie z tego powodu. Czasem dobrze podpowiadają mi lęk, wstyd... No i tak krok po kroczku uczyłam się nowych zachowań, by się bronić przed wtargnięciem kogoś i podeptaniem swoich wartości. Na początku było ciężko i kulawo.. Nawet proste powiedzenie "NIE" przychodziło mi z trudem... Grzęzło w ustach.Ale mieliśmy dużo ćwiczeń podczas terapii i warsztatów i dużo "zadań domowych" do przećwiczenia w realnym świecie.
Skłamałabym, że zawsze i wszędzie udaje mi się ta obrona "własnych granic". Wciąż się uczę... Ale jakbym miało określić siebie? Średniozaawansowana :)
 
     
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 14:14   

Cytat:
Dla mnie dobrym wyznacznikiem, czy ktoś (lub coś) przekracza moje granice jest, to co czuję.

Ja nie wiem czy mogę się na tym opierać. Miałam takie przypadki, że reagowałam zbyt emocjonalnie co nie wychodziło mi na dobre. Dlatego teraz zanim zareaguję zastanawiam się czy moje emocje mają podstawy w faktach, co mnie uraziło i czy to jest normalne.
I zaczynam się gubić, zwłaszcza jak osoba, która jak mi się wydaje przekroczyła moje granice zachowuje się jakby nic się nie stało. Zaczynam myśleć czy nie wyolbrzymiam.
Zauważyłam jednak, że przejście nad taką sytuacją do porządku dziennego sprawia, że następnym razem jest jeszcze gorzej, tzn. intruz posuwa się jeszcze dalej.
Jak to mówią "Na pochyłe drzewo każda koza skacze".

Pietruszko, na jaką terapię chodziłaś?
_________________
Trzy czwarte życia trawimy na chceniu bez uczynku i na uczynkach bez chcenia - Denis Diderot
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 14:47   

konformistka napisał/a:
zbyt emocjonalnie


ha... to też mi się zdarza... pomimo, że właściwie tej chronicznej złości się pozbyłam (kiedyś byłam tak naładowana, że wystarczyła iskierka...i .... ). Teraz, jeśli mi się zdarzają takie emocjonalnie wyolbrzymione reakcje to najczęściej coś jest na rzeczy do przepracowania... na przykład tak miałam jeżeli chodziło o moje palenie - reagowałam wyjątkowo paskudnie, kiedy ktoś atakował mój nałóg... No... ale to już przeszłość... Nie palę od ponad roku... Czasem, kiedy nie zadbam wystarczająco o siebie, jestem przemęczona, popadam w jakieś dołki, itp.... tez mi się zdarza "nad-reagować" i po prostu traktuję to jako sygnał do działania... Na przykład zadbania o bardziej regularny sen...

konformistka napisał/a:
Pietruszko, na jaką terapię chodziłaś?

Wpierw na grupę edukacyjną dla współuzależnionych, potem terapia pogłębiona dla koali, potem tzw. grupa uczucia dla współuzależnionych, a oprócz tego warsztaty (u nas odbywało się to w formie takich weekendowych maratonów) asertywność, stres i techniki relaksacyjne, praca nad złością, poczucie własnej wartości, potem grupa wsparcia z udziałem psychologa (dla tych po terapii), gdzie też przez kilka miesięcy mała powtórka z asertywności, oprócz tego dość intensywnie przez pierwsze 2 lata indywidualna terapia (współuzależnienie i DDD). Teraz od czasu do czasu (w razie jakiś większych problemów) zaglądam do mojej terapeutki. No i cały czas Al-anon.

Jak teraz to napisałam... to właściwie dopiero zauważyłam, że sporo tego było. Aż mi się nie chce wierzyć, że miałam (i mam :) ) w sobie tyle konsekwencji... Ale żyje mi się nieporównanie lepiej...
_________________

 
     
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 14:53   

Cytat:
Jak teraz to napisałam... to właściwie dopiero zauważyłam, że sporo tego było

Widaś zaczęłaś wcześniej niż ja bo dopiero przymierzam się do pierwszej.
Już Cię nie dogonię bo jesteśmy w tym samym wieku ale na różnych etapach.
Zadroszę Ci tej konsekwencji i determinacji.
_________________
Trzy czwarte życia trawimy na chceniu bez uczynku i na uczynkach bez chcenia - Denis Diderot
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 15:13   

konformistka napisał/a:
Widaś zaczęłaś wcześniej niż ja

No to było ponad 4 lata temu... Ale ten czas przeleciał... A pierwsze kroki to były jeszcze na starym forum SOS... Niektórzy jeszcze pewnie pamiętają tamto forum...

Ty mi nie zazdrość... tylko do roboty... Uwierz mi.... warto.
A kto wie... Terapia to nie gonitwa... Nie wygrywa jeden koń.... wygrywają wszyscy, którzy dadzą sobie szansę i nadzieję na zmianę...

konformistka napisał/a:
konsekwencji i determinacji.

Wiesz, co sobie powtarzałam przez pierwszy rok? Niech to będzie ta jedna rzecz , pierwsza rzecz w Twoim życiu, którą doprowadzisz do końca. Bo ja raczej z tych niekończących... Ale jak widać, można w sobie coś przełamać... A potem to i nawet palenie rzuciłam... cg45g
_________________

 
     
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 15:24   

Gratulacje :brawo:

Wiesz, jak czytam te wszystkie posty zachwalające terapię to ogarnia mnie niedowierzenie.
Zupełnie jak tytuł książki, który mi się kiedyś rzucił w oczy "Kochaj siebie a nieważne z kim się zwiążesz".
Nagle stanie się cud i alkoholik zacznie szanować moje granice fizyczne i psychiczne? Stanę się dobrą matką?
_________________
Trzy czwarte życia trawimy na chceniu bez uczynku i na uczynkach bez chcenia - Denis Diderot
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 15:43   

konformistka napisał/a:
Nagle stanie się cud i alkoholik zacznie szanować moje granice fizyczne i psychiczne? Stanę się dobrą matką?
Ja nie szukałam pomocy po to,że on przestanie pić-mnie chodziło o to by nauczyć się inaczej żyć i jak radzić sobie z problemem w domu. :skromny: Również dlatego,że miało urodzić się długo wyczekiwane dziecko,któremu chciałam zapewnić normalny dom :)
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 15:48   

Ja też nie szukam pomocy po to, żeby on przestał pić.
W chwili obecnej jego życie nic mnie już nie obchodzi bo nic do niego nie czuję.
Ale to on wkracza w moje granice. Obraża mnie i wykorzystuje swoją fizyczną przewagę.
I nie chce mi się wierzyć, że moja miłość własna wywrze pozytywny wpływ na drugą osobę na tyle, żeby nagle zaczął mnie szanować.
_________________
Trzy czwarte życia trawimy na chceniu bez uczynku i na uczynkach bez chcenia - Denis Diderot
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 15:50   

konformistka napisał/a:
Nagle stanie się cud i alkoholik zacznie szanować moje granice fizyczne i psychiczne?

No... na pewno nie nagle...To trochę trwa i to jest wbrew pozorom spory wysiłek ze strony osoby terapeutyzowanej :) No i zmieniać się masz Ty, a nie alkoholik:) czy ktokolwiek inny...
A jak w środku, w Tobie nastąpi zmiana (na przykład odrzucisz szkodliwe dla Ciebie przekonania) to i zmienią się Twoje reakcje. Na przykład jeżeli dasz sobie prawo do nieodbierania telefonów po 22.00 (bo taki masz kaprys i masz prawo do takich kaprysów) i wewnętrznie poczujesz się OK z tą zasadą, to nie będziesz miała problemów, kiedy ktoś będzie chciał Ciebie wpędzić z tego powodu w poczucie winy (na przykład: Jak to telefonów od własnej/ego (tu wpisz matki, ojca, męża, szefa) nie odbierasz? Nie... Nie odbieram... I już... Za 10-tym razem jest szansa, że zadzwonią przed 22-gą. No to w końcu oni najczęściej mają jakiś interes do Ciebie... Ale będą i tacy co są niereformowalni. Wtedy o 22-giej wyłączasz telefon i ze spokojem kładziesz się spać...

Cytat:
Stanę się dobrą matką?
Niestety mamą nie jestem :( (widzisz w tym względzie to mnie przegoniłaś;)) Ale u nas były też warsztaty dla rodziców. I z tego, co słyszę od koleżanek, wystarcza być DOSTATECZNIE DOBRĄ MATKĄ. Ale w tym temacie nie jestem zbyt kompetentna... Chyba, że jako DDD, z pozycji dziecka...

Ja sobie bardzo chwalę terapię, ot pozwoliłam sobie pomóc, ale też nie byłam bierną słuchaczką, mojej pracy to też wymagało... Bałam się, że na siłę ulepią ze mnie nowego człowieka, że się jakoś diametralnie zmienię... Ale to nie tak.. Ot po prostu nauczyłam się lepiej i wyraźniej żyć.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 15:52   

konformistka napisał/a:
Ale to on wkracza w moje granice. Obraża mnie i wykorzystuje swoją fizyczną przewagę

Ale Ty na to pozwalasz... nie broniąc się.
A obrażanie i wykorzystywanie fizycznej przewagi jest przemocą. PRZEMOCĄ.
_________________

 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 16:02   

konformistka napisał/a:
I nie chce mi się wierzyć, że moja miłość własna wywrze pozytywny wpływ na drugą osobę na tyle, żeby nagle zaczął mnie szanować.
Ja nauczyłam się,sama siebie szanować i nie pozwalać nikomu na to by mnie nie szanowano.Wróciłam do tego co wyniosłam z domu (a przez głupią chęć pomocy zatraciłam),ludzie nie muszą mnie lubić ale muszą szanować :skromny: Wszelkie nauki przenosiłam na grunt domowy w stosunku do córki aby być jak najlepszą matką -myślę,że trochę mi się udało. :mysli: :tak: :)
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 16:39   

pietruszka napisał/a:
A pierwsze kroki to były jeszcze na starym forum SOS... Niektórzy jeszcze pewnie pamiętają tamto forum...

Pamiętam, że Twój nick wziął się z tego, że właśnie podjęłaś decyzję, ale nie mogę sobie przypomnieć, czy zdecydowałaś się odejść od alkoholika, czy pójść na terapię.
Obstawiam to pierwsze :)
konformistka napisał/a:
Ale to on wkracza w moje granice. Obraża mnie i wykorzystuje swoją fizyczną przewagę.

Tu - niestety - trzeba się czasami podeprzeć siłami z zewnątrz. Myślę o policji.
pietruszka napisał/a:
wystarcza być DOSTATECZNIE DOBRĄ MATKĄ

...i jak najwięcej rozmawiać z latoroślą, przy czym niekoniecznie musi być obustronna zgoda. Ważne jest, aby wzajemnie wiedzieć o sobie jak najwięcej.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 17:57   

pietruszka napisał/a:

A obrażanie i wykorzystywanie fizycznej przewagi jest przemocą. PRZEMOCĄ.

A przemoc jest PRZESTĘPSTWEM.
 
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 05 Lut, 2010 21:59   

Klara napisał/a:
Pamiętam, że Twój nick wziął się z tego, że właśnie podjęłaś decyzję, ale nie mogę sobie przypomnieć, czy zdecydowałaś się odejść od alkoholika, czy pójść na terapię.
Obstawiam to pierwsze :)

I dobrze Klaro obstawiasz :) Ja nawet pamiętam tytuł mojego wątku: "Chcę odejść, a właściwie go wyrzucić". Ale byłam wtedy zakręcona :szok:
No i tak to się potoczyło, że zamiast wyrzucić alkoholika (a naprawdę chciałam) poszłam, na Al-anon i na terapię, a chłop uznał, że nie ma innego wyjścia i też poszedł na terapię. No to go nie wyrzuciłam... A na terapii to go już naprostowali :wysmiewacz: W domu nie miał też lekko :wysmiewacz: Ja zresztą też :szok:
No ale nick "nomen-omen" zobowiązywał do działania, słowo się rzekło, kobyłka u płota... :wysmiewacz: COŚ trzeba było zrobić...

I tak sobie trzeźwiejemy razem oboje...
Ostatnio zmieniony przez pietruszka Pią 05 Lut, 2010 22:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,4 sekundy. Zapytań do SQL: 12