Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Dorośli uwięzieni w pokoju dziecięcym
Autor Wiadomość
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Śro 05 Sie, 2009 09:31   Dorośli uwięzieni w pokoju dziecięcym

Myslę, że to bardzo ciekawy i przydatny tekst:


Zofia Sobolewska - Mellibruda

Co trzyma Dorosłe Dzieci Alkoholików
w pokoju dziecięcym?



Metafora "trzymania w pokoju dziecięcym" trafnie oddaje stan, o którym mówią w czasie terapii Dorosłe Dzieci Alkoholików(DDA). Jest to silne poczucie niemożności uwolnienia się od trudnego, często traumatycznego dzieciństwa. I nie chodzi tu o natrętne wspomnienia, chociaż i one się zdarzają, ale o poczucie silnego związania z przeszłością , nawet wtedy, gdy wspomnienia już wyblakły i wielu faktów i wydarzeń już się nie pamięta. Daje się tu zauważyć zjawisko paradoksalne im dzieciństwo było gorsze, im dziecko bardziej zostało skrzywdzone, tym poczucie "trzymania" jest silniejsze.
Zjawisko to może przejawiać się w różny sposób. Czasami DDA ma silną potrzebę mieszkania z rodzicami dopóki oni żyją, nawet, a może właśnie przede wszystkim wówczas, gdy nadal w domu są awantury pijackie. Potrzeba ta jest uzasadniana różnymi przekonaniami ,
np.: "Muszę z nimi mieszkać, żeby pilnować, by się nie pozabijali."
"Od tego zależy zdrowie i szczęście mojej matki"
"Powinienem się odwdzięczyć za wychowanie - jest to dług na całe życie."
"Mam stały obowiązek wobec nich, bo są moimi rodzicami, nie ma znaczenia, jacy byli."
Takie przekonania mogą mieć oczywiście w naszej kulturze także osoby pochodzące z normalnych rodzin. Chodzi tu raczej nie o ich treść, ale o siłę i destrukcyjny wpływ na życie DDA (np.trudności w założeniu i opiekowaniu się własną rodziną). Zresztą poczucie nadmiernego związania z rodzicami może mieć charakter nie przekonania o obowiązku, lecz być uzasadniane chęcią zemsty. Miałam pacjenta, który nie wyprowadzał się z bardzo ciasnego mieszkania rodziców, żeby "udowodnić ojcu, że tak łatwo się mnie nie pozbędzie" a miał już ponad 30 lat. Nie są to odosobnione przypadki. Osoby takie nawet, jeśli mają możliwość samodzielnego zamieszkania, psychologicznie nie są w stanie się wyprowadzić, czasem nawet nie zakładają własnej rodziny. A jeżeli już stworzą nowy związek, to jest on dla nich zdecydowanie mniej ważny od rodziny pierwotnej. Koncentrują się nadal przede wszystkim na tym co się dzieje z rodzicami i ich potrzeby stawiają na pierwszym miejscu, np. bardzo często odwiedzają rodziców lub telefonują do nich, pozwalają się wtrącać w sprawy małżeńskie czy w wychowywanie dzieci, przybierają postawę bycia na żądanie rodziców. Miałam nawet pacjentki, które twierdziły, że matki są dla nich ważniejsze od własnych dzieci -"urodziłam córkę dla matki, żeby mnie wreszcie pokochała".
Najczęściej jednak "trzymanie w pokoju dziecięcym" dotyczy bardziej ukrytych, psychologicznych zjawisk, zachodzących w osobowości DDA. W czasie psychoterapii z tą grupą pacjentów często miałam wrażenie, jakby nigdy z tego pokoju nie wyszli, np.:osoby, które w dzieciństwie przeżywały w nocy awantury urządzane przez pijanych rodziców, w życiu dorosłym odczuwają wieczorami lęk, mimo że obecnie nie są przez nikogo atakowane, nadal tłumią złość i nie potrafią odmawiać, choć teraz nie grozi im za okazanie sprzeciwu pobicie, nadal czują się skrzywdzeni nawet w sytuacjach, gdy nikt ich nie krzywdzi ,itd.
Właśnie to przeżywanie teraźniejszości przez pryzmat przeszłości jest istotą trudności i zaburzeń DDA. Problemy te występują głównie w dwóch obszarach: kontaktów z innymi ludźmi (interpretowanie sytuacji interpersonalnych, rozumienie, przeżywanie, sposoby kontaktowania się w bliskich związkach) oraz kontaktów z samym sobą (tworzenie obrazu Ja, traktowanie siebie i swoich potrzeb, przeżywanie negatywnych uczuć).
Na przykład:
-osoba, która doświadczyła przemocy ze strony ojca, w swoim małżeństwie może prowokować nieagresywnego męża, w przekonaniu, że w ten sposób zabezpiecza się przed przemocą, którą uważa za nieuniknioną "wiem, że chcesz mnie uderzyć, tylko spróbuj".
- osoba, która była ośmieszana w dzieciństwie, nadal nie lubi siebie, uważa się za głupią, unika sytuacji społecznych lub odgrywa rolę błazna,
- osoba, która czuła się odrzucona przez rodziców i obwiniła siebie o to, w życiu dorosłym nadal boi się odrzucenia i w związku pozwala się źle traktować przez partnera "wszystko zniosę, żeby tylko mnie nie porzucił" lub w ogóle nie wchodzi w żaden związek "jestem tak beznadziejna, że i tak nikt mnie nie zechce".
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego mimo ogromnego pragnienia i nowych sytuacji, które niesie dorosłe życie, DDA nie jest w stanie uwolnić się od traumatycznego dzieciństwa? Dlaczego nawet , jeżeli fizycznie odejdzie od rodziców, to nadal nosi "pokój dziecięcy" w sobie i często jakby odtwarza go w teraźniejszości np. wchodząc w przemocowy związek czy źle traktując własne dzieci?
Z praktyki terapeutycznej wynika, że DDA często żyją w przekonaniu""nie załatwionej sprawy", bo czegoś nie zdążyli w dzieciństwie zrobić, powiedzieć, wyjaśnić lub dostać. Chodzi subiektywne poczucie, że z ważnymi osobami z dzieciństwa, najczęściej z rodzicami, czegoś istotnego nie domknęli i to coś domaga się zamknięcia. Czują wewnętrzny przymus, żeby na to domknięcie czekać. Często też mają przeświadczenie, że prawa i zasady obowiązujące w dzieciństwie nadal obowiązują "bo świat tak już jest urządzony".
Te domagające się dokończenia sprawy mogą przejawiać się w różny sposób jako:
- niespełnione oczekiwania (dotyczą tego, czego DDA od rodziców nie dostali (miłości, opieki, uznania, dostatecznej uwagi))
- pamięć o niespełnionych obietnicach rodziców
- nie wybaczone krzywdy i płynące z nich czekanie na przeprosiny lub chęć zemsty
- poczucie winy i odpowiedzialności za to, co rodzice zrobili i za ich życie
- uwewnętrznione przekazy, obowiązki i tajemnice rodzinne (np. "rodzice zawsze są najważniejsi", "rodzice wiedzą najlepiej, co jest dla mnie najlepsze", "trzeba być lojalnym wobec rodziny i nigdy nie mówić o tym, co się naprawdę w niej działo�).
"Nie załatwione sprawy"(termin wzięty z psychoterapii Gestalt, choć używany tu w nieco innym znaczeniu) nie pozwalają na swobodny wybór postępowania w dorosłym życiu. DDA nie mogą więc żyć w pełni teraźniejszością, bo ciągle coś z tej przeszłości się w nich odzywa i każe czekać na zwolnienie z misji czy roli, którą w dzieciństwie pełnili.
Wydaje się, że w przyczynowym mechanizmie tego przeżywania związania z dzieciństwem, dużą rolę odgrywają ślady jakie zapisały się w psychice dziecka w wyniku traumatycznych doświadczeń w rodzinie. Jak pokazują badania, przeżycia te wprowadzają zmiany na poziomie neurofizjologicznym w mózgu dziecka oraz w jego osobowości. Jakkolwiek nie są to najczęściej zmiany patologiczne, nie mniej jednak mają duży i destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie człowieka w życiu dorosłym. Kolejne doświadczenia życiowe są przeżywane w kontekście tych śladów dając niejako potwierdzenie nieuchronności cierpienia "taki już mój los", "nie zasługuję na nic lepszego", "zawsze spotyka mnie to samo" i tym samym utrwalają je. O różnych kategoriach destrukcyjnych, nierozwojowych doświadczeń w dzieciństwie alkoholowym pisałam wcześniej (Z.Sobolewska "Odebrane dzieciństwo",2000) więc nie będę ich tu szczegółowo omawiać. Doświadczenia te: przemoc, odrzucenie, atmosfera zagrożenia, nadużycia seksualne, chaos, brak stabilnych wartości i autorytetów, powodują, że wiele podstawowych potrzeb dziecka jest niemożliwych do zaspokojenia.
Najważniejsze z nich to:
- potrzeba trwałej, pełnej miłości więzi z rodzicami i związana z nią potrzeba bezpieczeństwa, opieki, akceptacji
- potrzeba autonomii, poczucia kompetencji i tożsamości.
Wydaje się oczywiste, że wymienione doświadczenia w rodzinie alkoholowej, szczególnie przemoc, uniemożliwiają dziecku zaspokojenie potrzeby bezpiecznej więzi, ale też trudno w takiej sytuacji zaspokoić potrzebę autonomii, ponieważ wymagałoby to pozytywnych wzmocnień ze strony rodziców. Rodzice pijący i współuzależnieni nie tylko takich wzmocnień dziecku nie dają, ale wręcz przeciwnie - usiłują uwikłać je we własne problemy. W rodzinie takiej wszystko jest podporządkowane uzależnieniu pijącego rodzica i dziecko raczej ma poczucie bycia "kółkiem w maszynie" czy instrumentem do naprawiania rodziny.
Frustrowana jest również potrzeba kompetencji, ponieważ zadania stawiane przed dzieckiem (np.spowodowanie, żeby ojciec nie pił, żeby matka była szczęśliwa, żeby nie było rozwodu, pełnienie roli rodzica itp.) są niemożliwe do wykonania. Dziecko ma stałe poczucie, że nie sprostało wymaganiom, że zawiodło, jest właśnie niekompetentne.
Utrudnione jest także zaspokojenie potrzeby tożsamości. Z powodu chaosu w systemie wartości w rodzinie oraz nagradzaniu lub karaniu dziecka w zależności od samopoczucia pijącego rodzica (a nie od zachowania dziecka), nie potrafi ono ocenić czy jest dobre czy złe, czy jest kochane, czy jest O.K. Nie może też zidentyfikować się w pełni ani z rodzicem pijącym, bo ten krzywdzi rodzinę i często się kompromituje ani z rodzicem współuzależnionym, bo ten z kolei często występuje w roli ofiary lub osoby niedostępnej dla dziecka, co budzi współczucie i lęk ale uniemożliwia pozytywną identyfikację. Ponadto w rodzinie alkoholowej podważa się u dziecka zaufanie do własnych przemyśleń, przeżyć, a nawet wrażeń zmysłowych, np. "wcale tego (przemocy ze strony pijanego ojca) nie widziałeś, nie słyszałeś, bo tego nigdy nie było". Dziecko nie ma więc żadnego solidnego odniesienia w budowaniu swojej tożsamości żyjąc stale w przekonaniu, że wszystko, łącznie z nim samym, jest niezrozumiałe i niepewne.
Również inne ważne potrzeby rozwojowe dziecka w rodzinie alkoholowej są nie zaspokajane:
- potrzeba wolności wyrażania emocji i potrzeb. Podstawowym zakazem rodziny alkoholowej jest "nie czuj". Dziecko ma poczucie, że okazując lęk, rozpacz, gniew czy zgłaszając swoje potrzeby występuje nie tylko przeciw rodzicowi pijącemu ale także przeciwko współuzależnionemu "tak mi jest ciężko i jeszcze ty czegoś chesz". Nieokazywanie uczuć i niezgłaszanie potrzeb jest więc dowodem miłości dziecka i jego lojalności wobec rodziny.
- potrzeba spontaniczności i zabawy. Dziecko radzi sobie z traumatycznymi doświadczeniami w rodzinie tak jak jest w stanie i jak zresztą najczęściej się od niego oczekuje - przez silne tłumienie wręcz "zamrażanie" uczuć. Dotyczy to jednak także uczuć pozytywnych. Człowiek "zamrożony" nie umie być spontaniczny i nie potrafi się bawić nawet wtedy, gdy jest do tego okazja. W alkoholowym dzieciństwie w atmosferze zagrożenia i obarczenia zbyt dużą odpowiedzialnością tych okazji nie było zbyt wiele. Radość, zabawa, spontaniczne okazywanie uczuć było nieadekwatnymi reakcjami. Potrzeby w tym zakresie musiały być silnie frustrowane.
-potrzeba samokontroli. Potrzeba ta może być w pełni zaspokojona jedynie wtedy, gdy dziecko ma dobry kontakt ze sobą samym, rozumie siebie, wie czym się kierować i ma poczucie wpływu na to, co robi i co się z nim dzieje. W rodzinie alkoholowej warunki te w dużej mierze są niespełnione. DDA często próbuje rekompensować frustrację tych potrzeb przez próby nadmiernej samokontroli (np.osoby z cechami perfekcjonizmu czy osobowości obsesyjno-kompulsywnej) lub paradoksalnie przez dążenie do przeżywania całkowitej utraty kontroli (DDA uzależnieni ).
Nie zaspokojone potrzeby nie znikają, choć mogą zostać stłumione i często nie są w pełni uświadamiane. Stanowią źródło energii i motywacji do poszukiwania ich zaspokojenia. Człowiek nie może z nich po prostu zrezygnować, bo potrzeby, o których tu mowa, to nie to, na co dziecko ma ochotę, ale to, co jest każdemu człowiekowi niezbędne do normalnego rozwoju osobistego i zdrowia psychicznego. Dziecko więc, żeby przeżyć, musi, podświadomie, znaleźć sposoby na zaspokojenie tych sfrustrowanych potrzeb lub w inny sposób sobie z nimi poradzić. Rzadko udaje się mu to uzyskać w konstruktywny sposób. Najczęściej na bazie tych sposobów radzenia sobie powstają w osobowości destrukcyjne schematy, które wyznaczają także funkcjonowanie DDA w życiu dorosłym. Powodują wiele zaburzeń i w rezultacie stają się przyczyną wielu problemów życiowych. Destrukcyjne schematy osobowościowe to utrwalone scenariusze przeżywania, myślenia i zachowania, które automatycznie włączają się w określonych sytuacjach i kierują postępowaniem człowieka . W rezultacie osoba powtarza pewien sposób reagowania, mimo szkód, które w konsekwencji ponosi. Możliwość swobodnego wyboru jest tu poważnie ograniczona. Dlatego DDA nie może opuścić dziecięcego pokoju.
Czy jest możliwe uwolnienia się od tego , co trzyma w dziecięcym pokoju?
Z pewnością uwalnianie się jest procesem i wymaga czasu. Pierwszym krokiem jest odkrycie tego, co trzyma: tych "nie załatwionych spraw" i niezaspokojonych potrzeb. Drugim to zaakceptowanie faktu, że większości z tych potrzeb i oczekiwań nigdy już nie da się zaspokoić, przynajmniej nie w taki sposób i nie przez te osoby, od których tego DDA najbardziej pragnie. Trzecim najtrudniejszym krokiem jest przepracowanie destrukcyjnych schematów osobowościowych, które powstały w dzieciństwie oraz dotarcie i przepracowanie traum z dzieciństwa. Ten ostatni krok jest możliwy do zrobienia tylko w czasie psychoterapii. Jest to trudna droga. Jej celem jest rozstanie się z tym, co trzyma i zrobienie miejsca na nowe przeżycia, potrzeby i więzi. Żeby móc to uzyskać najczęściej konieczna jest psychoterapia, która umożliwi eksplorację traumatycznych przeżyć, zmianę wewnętrznych schematów i doświadczenie bezpiecznej więzi z terapeutą.

źródło: http://www.swiatproblemow.pl/2007_11_1.htm
Ostatnio zmieniony przez Wiedźma Śro 05 Sie, 2009 10:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
baca 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 67
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 204
Skąd: Przemyśl
Wysłany: Pią 04 Gru, 2009 22:43   

Wychodzi na to, że na robienie dzieci wypadało by przejść badania lekarskie szczególnie psychiatryczne i podobne, genetyczne oraz przejść stosowne szkolenia zakończone poważnymi egzaminami.
Prokreacja powinna byc nagroda dla najlepszych, a obecnie jest rozrywką dla wszelkich idiotów. Hej!
_________________
mamy tylko wakacje!
 
     
Natasza 
(konto nieaktywne)

Wiek: 41
Dołączyła: 21 Lut 2010
Posty: 12
Skąd: Police
Wysłany: Nie 21 Lut, 2010 19:51   

łooo matko ale można doła załapac ludkowie kochani :lol2:
_________________
evrybady pomarańcze
 
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon 22 Lut, 2010 08:07   

...bardzo ciekawy dla mnie temat... chociaż ja swoje córkę "uraczyłem" dwoma, pierwszymi latami jej życia tatusiem pijakiem - wszelkie teksty na ten temat czytam z ciekawością...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Pon 22 Lut, 2010 21:37   

Witam,

te "niezałatwione sprawy" z dzieciństwa to straszny bagaż... to ogon, który się ciągnie za sobą.. chce się zamknąć drzwi dzieciństwa.. ale nie można, bo ten ogon wciąż się w te drzwi wcina..
Ja uporałam się z grubsza ze współuzależnieniem...
A wtedy.. wtedy zaczęło wyłazić coś gorszego.. demon, który niszczy mi życie.. nie pozwala normalnie funkcjonować.. a raczej może nie demon.. tylko dziecko.... które krzyczy.. pełne żalu, poczucia krzywdy, zgłodniałe miłości...
Zaczęłam terapię dla DDA/DDD.Jutro idę na drugie spotkanie z psycholog..

Pozdrawiam,
ela
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Wto 23 Lut, 2010 11:54   

migotka351 napisał/a:
Zaczęłam terapię dla DDA/DDD.Jutro idę na drugie spotkanie z psycholog..
:okok:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Wto 23 Lut, 2010 23:08   

Dobry wieczór :)

Kolejne spotkanie za mną...
Ciężko... oj ciężko... wywalać to wszystko z siebie... trudno wydobyć to wszystko na światło dzienne...
spotkać się twarzą w twarz z tym pokrzywdzonym, cierpiącym dzieckiem... przeżyć to wszystko na nowo... przetrawić.. wypłakać..
odcinam ten ogon pomału.... kawałek.. kawałeczek po kawałeczku...
jest mi lżej... :-)

pzdr
ela
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Śro 24 Lut, 2010 09:51   

Witaj, Elu. :D
Gdybyś potrzebowała pogadać z kimś, kto przeszedł terapię DDA od początku do końca - to chętnie służę swoją osobą.
Terapia DDA to trudny proces, ale daje efekty!!! :D
 
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Czw 25 Lut, 2010 16:11   

migotka351 napisał/a:
odcinam ten ogon pomału.... kawałek.. kawałeczek po kawałeczku...


trzymam kciuki :)
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Sob 27 Lut, 2010 18:06   

Tomoe napisał/a:
Witaj, Elu. :D
Gdybyś potrzebowała pogadać z kimś, kto przeszedł terapię DDA od początku do końca - to chętnie służę swoją osobą.
Terapia DDA to trudny proces, ale daje efekty!!! :D


Dzięki Tomoe.
U mnie problem alkoholowy nie występował w domu w jakimś duzym stopniu.. ale był..
Był inne problemy.. Więc dla mnie bardziej DDD.
Teraz jestem po drugim spotkaniu z psychologiem.
I narazie mam co 2 tygodnie indywidualne.
Jest nabór do grupy na zajęcia terapeutyczne, która ruszy niebawem.Juz mnie na listę wciągnęła pani psycholog, znaczy zakwalifikowała.
Narazie te spotkania dają mi dużo.
Ale jak będę czuła potrzebę pogadania, to się zgłoszę do Ciebie.
Nieraz,jak coś wyszło nie tak w moich zachowaniach, próbowałam rozmawiać z moim facetem, wyjasnić mu, ale nie dawałam rady...
Bardzo tłumię/kontroluję niektóre swoje uczucia i kiedy czułam, ze za chwilę się rozpłaczę rezygnowałam z rozmowy...
Nieraz kiedy myslałam o tym, to wszystkie te moje traumy (widziane z "pozycji dziecka") wydawały mi sie śmieszne z pozycji "dorosły"...
Może tego się tez obawiam.. że się ośmieszę..
Nawet to powiedziałam tej psycholog...że ją tez pewnie to smieszy..
Ale ona wytrzeszczyła oczy, spytała, czemu jestem taka surowa i krytyczna wobec siebie i ze jej się włos jeży kiedy mnie słucha..
Jakos otwieram sie pomału.. choc mnie to dużo kosztuje... wyzwalają się niespodziewane emocje i wtedy juz nie umiem zapanować nad dławiącym płaczem...
W końcu poszłam po pomoc.. więc ogarniam się co chwila i staram się mówić..
te krzywdy i żale.. w większości nigdy dotąd nie wypowiedziane...

pzdr
ela:)
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Pon 01 Mar, 2010 19:40   

migotka351 napisał/a:
wyzwalają się niespodziewane emocje i wtedy juz nie umiem zapanować nad dławiącym płaczem...
W końcu poszłam po pomoc.. więc ogarniam się co chwila i staram się mówić..
te krzywdy i żale.. w większości nigdy dotąd nie wypowiedziane...


Kiedy zaczynałam swoją terapię DDA, trzy tygodnie przepłakałam. Siedziałam w domu i wylewały się ze mnie całe fontanny łez. Byłam zdumiona, że tyle tego we mnie jest, że aż tyle się tego we mnie przez lata nagromadziło.

Taki płacz jest bardzo potrzebny. Oczyszcza.
To jest efekt "przełamania tabu".
Efekt tego, że zaczęłaś komuś mówić takie rzeczy, jakich nigdy nikomu jeszcze nie mówiłaś.
Pamiętaj, Elu, że ten płacz jest początkiem - a nie końcem - zmian, jakie cię czekają.
Jeszcze nieraz będziesz reagowała somatycznie na proces terapeutyczny.

To wszystko, co przez lata w sobie tłumiłaś, będzie z ciebie wychodziło nie tylko oczami, ale całym ciałem.
Nie przestrasz się, kiedy zaczniesz odczuwać bóle głowy.
Możesz też odczuwać inne silne dolegliwości somatyczne - bóle brzucha, bóle gardła, wymioty, biegunki i inne tego typu "atrakcje".
Ja przez to wszystko przechodziłam.
Nie mówię ci tego aby cię przestraszyć, ale żebyś wiedziała, że w procesie terapeutycznym tak po prostu jest.
To są bolesne, ale uzdrawiające, oczyszczające i zupełnie naturalne stany.
Nie przestrasz się i nie uciekaj od terapii, nie przerywaj jej, jeśli coś takiego ci się zdarzy.
I nie tłum swoich łez.
Wypłacz się do woli.
Wypłacz z siebie wszystko, co potrzebujesz wypłakać. :)
Ostatnio zmieniony przez Tomoe Pon 01 Mar, 2010 19:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Wto 02 Mar, 2010 20:12   

Tomoe,
dzięki. Cięzko to wszystko przejść, ale tak jak napisałaś - pomimo "niemiłych" dolegliwości jest lżej.
Wywalam z siebie to wszystko. I płacz oczyszcza.
Zrzucam to wszystko z serca wraz ze łzami.Te wieloletnie pokłady...

Ale teraz jestem "sam na sam" z psycholożką.
Przed nią otworzyć się nie było łatwo.
Te moje zachowania były chwilami żenujące - nie przywykłam do tego.
Ale jakoś idzie....
Teraz ma być grupa.Już sie tworzy,zostałam zakwalifikowana.
Obawiam się, ze będzie mi na niej cięzko.To wszystko takie osobiste..trudne do mówienia..
Ale może tylko tak mi się wydaje.
Nie ma co się nastawiać negatywnie :) trzeba być dobrej mysli.

pzdr
ela:)
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Śro 03 Mar, 2010 14:00   

Moja terapia DDA przebiegała w trzech etapach:
1. Indywidualne spotkania z terapeutą.
2. Grupa psychoedukacyjna (8 tygodni, spotkania raz w tygodniu).
3. Grupa terapii pogłębionej (rok, spotkania raz w miesiącu w formie dwudniowych weekendowych warsztatów terapeutycznych).

W sumie to wszystko trwało około dwóch lat, bo kiedy skończyłam grupę pierwszego stopnia, musiałam czekać na rozpoczęcie cyklu warsztatów grupy drugiego stopnia.
Ale cały czas - od początku do końca - miałam możliwość indywidualnych spotkań z terapeutą prowadzącym.
A na etapie warsztatów terapii pogłębionej regularne spotkania indywidualne były obligatoryjnym uzupełnieniem terapii grupowej.

Odwagi i powodzenia. :D
 
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Śro 03 Mar, 2010 16:51   

Tomoe napisał/a:
A na etapie warsztatów terapii pogłębionej regularne spotkania indywidualne były obligatoryjnym uzupełnieniem terapii grupowej.

Mam dużo wolnego czasu, to tez sie przymierze do jakiegoś doktoratu
w dziedzinie alko... :D
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
NieznajomaJa 
Milczek
NieznajomaJa


Dołączyła: 05 Mar 2010
Posty: 2
Wysłany: Wto 03 Sie, 2010 11:21   Re: Dorośli uwięzieni w pokoju dziecięcym

Tomoe napisał/a:

Metafora "trzymania w pokoju dziecięcym" trafnie oddaje stan, o którym mówią w czasie terapii Dorosłe Dzieci Alkoholików(DDA). Jest to silne poczucie niemożności uwolnienia się od trudnego, często traumatycznego dzieciństwa. I nie chodzi tu o natrętne wspomnienia, chociaż i one się zdarzają, ale o poczucie silnego związania z przeszłością , nawet wtedy, gdy wspomnienia już wyblakły i wielu faktów i wydarzeń już się nie pamięta. Daje się tu zauważyć zjawisko paradoksalne im dzieciństwo było gorsze, im dziecko bardziej zostało skrzywdzone, tym poczucie "trzymania" jest silniejsze.
Zjawisko to może przejawiać się w różny sposób. Czasami DDA ma silną potrzebę mieszkania z rodzicami dopóki oni żyją,


U mnie było inaczej ,,,, nie chciałam wracać do domu wolałam spać na klatce byle tylko mieć cisze i spokój ,,,,


Cytat:
"Muszę z nimi mieszkać, żeby pilnować, by się nie pozabijali."
"Od tego zależy zdrowie i szczęście mojej matki"
"Powinienem się odwdzięczyć za wychowanie - jest to dług na całe życie."
"Mam stały obowiązek wobec nich, bo są moimi rodzicami, nie ma znaczenia, jacy byli."


Ja byłam inna czekałam tylko kiedy będę mogła się wyprowadzić,,, nie interesowało mnie co się będzie działo z matka tak jak ją nie interesowało że ojczym się znęca , wyzywa , ubliża, niszczy moją godność,,,,,,
Mając już tyle lat nadal mam wielki żal do swojej matki że wybrała ojczyma alkoholika niż dobro własnego dziecka
Dała mi niezła szkołę życia ,,, jedynie za to mogę jej podziękować , bo w sytuacjach które mnie spotkały w moim życiu , potrafiłam im sprostać
Przez te wszystkie lata na nowo musiałam budować wiarę w samą siebie( zawsze odkąd pamiętam nie mogłam mieć własnego zdania , wmawiano mi że nic w życiu nie osiągnę , że jestem i będę nikim ... )

Cytat:


- osoba, która czuła się odrzucona przez rodziców i obwiniła siebie o to, w życiu dorosłym nadal boi się odrzucenia i w związku pozwala się źle traktować przez partnera "wszystko zniosę, żeby tylko mnie nie porzucił" lub w ogóle nie wchodzi w żaden związek "jestem tak beznadziejna, że i tak nikt mnie nie zechce".


Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem każdy z nas boi się odrzucenia ,ale nie każdy z nas taki jest :roll: że pozwala by nadal ktoś nadal się nad nim znęcał tylko dlatego by nie zostać samemu ,,,
Obiecałam sobie że nie pozwolę by ktoś, ktokolwiek , kiedykolwiek znęcał się na mnie
Do tej pory mam uraz i boję się pijanych ludzi , stronie od takiego towarzystwa ,
Mój były mąż zaczął pić ,( chyba podświadomie wybieramy sobie takich partnerów) , w pewnym etapie naszego małżeństwa powiedziałam dość !!!! :evil: i się rozwiodłam ,,,,,
W tym momencie jestem sama wychowuję dwoje dzieci,,, fakt strach przed zaangażowaniem i przeżywania znów traumy nie pozwala mi na związanie się z kimś ,,,,

Cytat:
.
Wydaje się, że w przyczynowym mechanizmie tego przeżywania związania z dzieciństwem, dużą rolę odgrywają ślady jakie zapisały się w psychice dziecka w wyniku traumatycznych doświadczeń w rodzinie. Jak pokazują badania, przeżycia te wprowadzają zmiany na poziomie neurofizjologicznym w mózgu dziecka oraz w jego osobowości. Jakkolwiek nie są to najczęściej zmiany patologiczne, nie mniej jednak mają duży i destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie człowieka w życiu dorosłym. Kolejne doświadczenia życiowe są przeżywane w kontekście tych śladów dając niejako potwierdzenie nieuchronności cierpienia "taki już mój los", "nie zasługuję na nic lepszego", "zawsze spotyka mnie to samo" i tym samym utrwalają je.


Moim zdaniem to kwestia każdego z nas,,,,, i naszej woli ,,, jeśli pozwolimy na to by zamiast wstać i otrząsnąć się z tej wegetacji będziemy tkwili w przekonaniu że nic nie jesteśmy warci to tak będzie
wszystko zależy tylko od nas samych , nie twierdze że zniknie wszystko ale można przełamać stereotypy i pokazać że stać nas na coś lepszego, większego , że możemy do czegoś dojść ale musimy chcieć i dążyć do tego sami , kroczek po kroczku aż do celu,,,,


Cytat:
O różnych kategoriach destrukcyjnych, nierozwojowych doświadczeń w dzieciństwie alkoholowym pisałam wcześniej (Z.Sobolewska "Odebrane dzieciństwo",2000) więc nie będę ich tu szczegółowo omawiać. Doświadczenia te: przemoc, odrzucenie, atmosfera zagrożenia, nadużycia seksualne, chaos, brak stabilnych wartości i autorytetów, powodują, że wiele podstawowych potrzeb dziecka jest niemożliwych do zaspokojenia.
Najważniejsze z nich to:
- potrzeba trwałej, pełnej miłości więzi z rodzicami i związana z nią potrzeba bezpieczeństwa, opieki, akceptacji
- potrzeba autonomii, poczucia kompetencji i tożsamości.
Wydaje się oczywiste, że wymienione doświadczenia w rodzinie alkoholowej, szczególnie przemoc, uniemożliwiają dziecku zaspokojenie potrzeby bezpiecznej więzi, ale też trudno w takiej sytuacji zaspokoić potrzebę autonomii, ponieważ wymagałoby to pozytywnych wzmocnień ze strony rodziców. Rodzice pijący i współuzależnieni nie tylko takich wzmocnień dziecku nie dają, ale wręcz przeciwnie - usiłują uwikłać je we własne problemy. W rodzinie takiej wszystko jest podporządkowane uzależnieniu pijącego rodzica i dziecko raczej ma poczucie bycia "kółkiem w maszynie" czy instrumentem do naprawiania rodziny.
Frustrowana jest również potrzeba kompetencji, ponieważ zadania stawiane przed dzieckiem (np.spowodowanie, żeby ojciec nie pił, żeby matka była szczęśliwa, żeby nie było rozwodu, pełnienie roli rodzica itp.) są niemożliwe do wykonania. Dziecko ma stałe poczucie, że nie sprostało wymaganiom, że zawiodło, jest właśnie niekompetentne.
Utrudnione jest także zaspokojenie potrzeby tożsamości. Z powodu chaosu w systemie wartości w rodzinie oraz nagradzaniu lub karaniu dziecka w zależności od samopoczucia pijącego rodzica (a nie od zachowania dziecka), nie potrafi ono ocenić czy jest dobre czy złe, czy jest kochane, czy jest O.K. Nie może też zidentyfikować się w pełni ani z rodzicem pijącym, bo ten krzywdzi rodzinę i często się kompromituje ani z rodzicem współuzależnionym, bo ten z kolei często występuje w roli ofiary lub osoby niedostępnej dla dziecka, co budzi współczucie i lęk ale uniemożliwia pozytywną identyfikację. Ponadto w rodzinie alkoholowej podważa się u dziecka zaufanie do własnych przemyśleń, przeżyć, a nawet wrażeń zmysłowych, np. "wcale tego (przemocy ze strony pijanego ojca) nie widziałeś, nie słyszałeś, bo tego nigdy nie było". Dziecko nie ma więc żadnego solidnego odniesienia w budowaniu swojej tożsamości żyjąc stale w przekonaniu, że wszystko, łącznie z nim samym, jest niezrozumiałe i niepewne.


Dokładnie wszystko co dzieje sie w takiej rodzinie to zrzuca się winę na dziecko !!!
znam do z własnej autopsji :/


Cytat:
Nie zaspokojone potrzeby nie znikają, choć mogą zostać stłumione i często nie są w pełni uświadamiane. Stanowią źródło energii i motywacji do poszukiwania ich zaspokojenia. Człowiek nie może z nich po prostu zrezygnować, bo potrzeby, o których tu mowa, to nie to, na co dziecko ma ochotę, ale to, co jest każdemu człowiekowi niezbędne do normalnego rozwoju osobistego i zdrowia psychicznego. Dziecko więc, żeby przeżyć, musi, podświadomie, znaleźć sposoby na zaspokojenie tych sfrustrowanych potrzeb lub w inny sposób sobie z nimi poradzić. Rzadko udaje się mu to uzyskać w konstruktywny sposób.


Napisze o swoich odczuciach: w pierwszej fazie dziecko robi wszystko by zostać zauważone przez matkę , pisze o tych dobrych rzeczach
W drugiej fazie buntuje się, zmienia taktykę nie widząc rezultatów robienia dobrych rzeczy , zaczyna robić złe w rezultacie okazuje się że narobił sam sobie kłopotu a matka jak nie zwracała uwagi tak nie zwraca ,
Dziecko traci poczucie bezpieczeństwa, jest niekochane (a bardzo potrzebuje tego!!!!!)
W trzeciej fazie przestaje zwracać uwagę na to co się dzieje w domu bierze swoje rzeczy i wychodzi , nie myśląc co będzie dalej ,,,, chce jak najdalej odejść od miejsca, ludzi którzy ją krzywdzili !!!!!!,,,,,

Cytat:

Czy jest możliwe uwolnienia się od tego , co trzyma w dziecięcym pokoju?
Z pewnością uwalnianie się jest procesem i wymaga czasu. Pierwszym krokiem jest odkrycie tego, co trzyma: tych "nie załatwionych spraw" i niezaspokojonych potrzeb. Drugim to zaakceptowanie faktu, że większości z tych potrzeb i oczekiwań nigdy już nie da się zaspokoić, przynajmniej nie w taki sposób i nie przez te osoby, od których tego DDA najbardziej pragnie. Trzecim najtrudniejszym krokiem jest przepracowanie destrukcyjnych schematów osobowościowych, które powstały w dzieciństwie oraz dotarcie i przepracowanie traum z dzieciństwa. Ten ostatni krok jest możliwy do zrobienia tylko w czasie psychoterapii. Jest to trudna droga. Jej celem jest rozstanie się z tym, co trzyma i zrobienie miejsca na nowe przeżycia, potrzeby i więzi. Żeby móc to uzyskać najczęściej konieczna jest psychoterapia, która umożliwi eksplorację traumatycznych przeżyć, zmianę wewnętrznych schematów i doświadczenie bezpiecznej więzi z terapeutą.


Napisze tak nigdy nie myślałam o żadnej terapii , moje postanowienia z dziecinnych lat spełniałam w miarę możliwości
Chciałam mieć dom , rodzinę ,,,,,, w jakimś tam etapie swojego życia była (albo wydawało mi się że była bo tak pragnęłam tego) ponieważ nie miałam tego w dzieciństwie
obiecałam sobie że moje dzieci nigdy nie doświadczą tego co ja !!!!!! cf2423f bycia niechcianą , niekochaną ,,,,,,,,,,,,
Kocham swoje dzieci , mimo że czasem krzyczę na nie , ale one wiedzą i słyszą że je kocham , są moją inspiracją do walki
Dzięki nim przetrwałam w chorobie ,,,,,

No to chyba tyle ,,, może czasem nie na temat ,,,, ale miałam dziś może pragnienie wyrzucenia z siebie części czegoś co nadal siedzi i zatruwa
_________________
Żyj ! krzyknęła nadzieja,,,Bez Ciebie nie potrafie odparło cicho Życie,,,,,
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 1,76 sekundy. Zapytań do SQL: 12