Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nabite w butelkę
Autor Wiadomość
gocharl 
Małomówny



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 62
Wysłany: Pią 17 Paź, 2008 17:31   Nabite w butelkę

Życie z alkoholikiem to poligon, na którym żołnierze czujnie oczekują ostrzału
Przychodzi kobieta do lekarza i mówi: "Zrobię wszystko, żeby mąż przestał pić". W odpowiedzi słyszy: "Potrzebne będzie leczenie – pani". "Ale to mąż pije, dlaczego ja mam się leczyć?!" – oburza się pacjentka. Tymczasem leczenie ze współuzależnienia to jedyna droga ratunku.

Takie życiorysy jak Ela ma tysiące żon alkoholików. Zanim przekonała się o tym na spotkaniach w Al-Anonie, myślała, że problemy w jej małżeństwie są jak "wańka-wstańka" – już niby przyduszone i opanowane, a tu myk, wymykają się spod kontroli.

Źle zaczęło się dziać wtedy, kiedy było dobrze: po trzech latach starań urodził się Adaś, firma męża wreszcie zaczęła dobrze prosperować, przenieśli się od teściów do własnego mieszkania. Na początku Ela myślała, że wieczorne powroty męża po kilku piwach to odreagowanie i trzeba je przeczekać jak ospę. Ale było coraz gorzej: alkohol pojawiał się w pracy, w domu, w soboty, niedziele, kiedy świętowali sukces i kiedy przyszły problemy. Przekonywała i groziła, płakała i wrzeszczała – bez skutku. Wieczorem drżała i nasłuchiwała klucza w drzwiach, rano słuchała przeprosin i obietnic, że to był ostatni raz. Kiedy firma męża splajtowała, zacisnęła zęby: dziecko codziennie dowoziła do teściów, poszła do pracy, popołudniami dodatkowo wklepywała dane w komputer. Mąż szukał pracy, ale jak już coś znalazł, pracował najwyżej miesiąc. Co drugi dzień słyszała, że jest głupia, że pije przez nią. Pomyślała, że ma rację. Po pracy odbierała dziecko od teściów, robiła zakupy, gotowała obiad, w niedziele piekła ciasto, dom lśnił. I tylko czułości nie mogła z siebie wykrzesać.


Żona alkoholika musi uniezależnić się od męża, zacząć istnieć osobno.

Nic się nie zmieniło, kiedy na świecie pojawił się Antoś. W ciąży czuła się źle, a mąż znikał na całe noce. Nawet kiedy nad ranem przyszły bóle porodowe – leżał obok na łóżku pijany. Poradziła sobie: wezwała karetkę, wzięła torbę, zamknęła drzwi, po południu zadzwoniła z porodówki. Pierwsze tygodnie po porodzie to było piekło: Adaś miał szkarlatynę, Antoś kolkę, mąż opijał drugiego syna, ona płakała. Została sama, bo wstydziła się prosić kogoś o pomoc. Kiedy Antoś trafił do szpitala z podejrzeniem wady serca, mąż "poszedł w ciąg". O północy wracała ze szpitala od Antosia, drzwi otwierał jej zalany mąż z pretensjami o nieugotowany obiad. Wtedy coś w niej pękło. Spakowała walizki. On błagał, obiecywał poprawę – została. Potem pakowała się jeszcze wiele razy, ale nigdy nie miała dość siły i wiary w siebie, żeby od niego odejść. Kochała go, kiedy był trzeźwy, opiekuńczy, kiedy bawił się z synkami… Jeden kieliszek zmieniał wszystko. Nie odeszła nawet wtedy, gdy z konta zaczęły znikać pieniądze, a do drzwi pukali wierzyciele. Brała leki przeciwko depresji i pracowała jeszcze więcej, żeby spłacać następne długi. Prosiła, żeby się leczył, płaciła za wszycie esperalu i akupunkturę, rzekomo leczącą z alkoholizmu… On pieniądze przepił, esperal wydłubał.

Czuła, że dochodzi do ściany i dłużej nie wytrzyma. Od psychologa usłyszała, że jest współuzależniona i nieświadomie wspomaga picie męża. Po czterech latach terapii jest w separacji, złożyła wniosek o alimenty. Ma czterdzieści trzy lata i dopiero teraz żyje.

Podwójne dno

Współuzależnienie jest rodzaju żeńskiego: 90 proc. mężczyzn odchodzi od żon alkoholiczek, a 90 proc. żon zostaje z alkoholikami. "Opiekunka 56-letniego »oseska« od prawie 30 lat" – napisała o sobie Małgorzata na jednym z forów internetowych dla żon alkoholików. – Mam dosyć, ale nie potrafię inaczej.

Sześćdziesięciopięcioletnia Małgorzata, dzisiaj wdowa, ma za sobą prawie trzydzieści lat życia "w butelce". Mąż był marynarzem . Gdy schodził na ląd, to pił, gdy wypływał – rodzina odzyskiwała siły. Kiedy po wypadku (oczywiście po pijanemu) mąż osiadł na rencie w domu, zaczęło się piekło. Przypłaciła to depresją, a dzieci głęboką nerwicą. Psychiatra mówił: "Niech pani ratuje siebie i dzieci".

– Przed Bogiem przysięgałam… – myślała, i w nocy zabierała go śmierdzącego z klatki schodowej, cicho, żeby sąsiedzi nie usłyszeli.

W najgorszych chwilach życzyła mu śmierci, ale nie odeszła, bo mieszkanie było jego, a ona nie miała innego życia poza domowym. Którejś zimy zachlany zasnął na działkach. Nikt go w porę nie znalazł.

Kiedy alkoholik dotknie dna, może się od niego odbić albo zatonąć. Podobnie z żonami, tyle że ich dno zazwyczaj jest płycej. Po latach prób, nadziei na cud, zszarpanych nerwów, upokorzeń i wstydu – nie wytrzymują. Jedne odchodzą, inne w afekcie łapią za nóż i dźgają nim pijaka albo siebie.

Czujne i gotowe

Życie z alkoholikiem przypomina poligon, na którym żołnierze czujnie oczekują ostrzału, bo to, że zaraz z którejś strony walnie – jest pewne. A wtedy trzeba ratować sytuację: dzwonić do pracy, że mąż nie przyjdzie, bo zwichnął nogę, wytłumaczyć dzieciom, że tatuś taki nerwowy, bo ma kłopoty w pracy, spłacić jego długi (co by pomyśleli znajomi?), nakłamać rodzinie… Trzeba mieć siły tytana, żeby tę emocjonalną huśtawkę znosić latami. Ale żony alkoholików są zdeterminowane, żeby wyciągnąć swoich mężów z nałogu, prawie tak samo mocno, jak ich mężowie są zdeterminowani w nim tkwić. Dlatego życie obojga kręci się wokół tej samej butelki: on trzyma ją kurczowo, ona kombinuje, jak wylać zawartość do zlewu.

Współuzależnienie to reakcja na długotrwałą sytuację życia z osobą działającą destrukcyjnie: alkoholikiem, narkomanem, hazardzistą, erotomanem, pracoholikiem, obżartuchem… Amerykanka Melody Beattie, której udało się wyjść z narkomanii i alkoholizmu, dodaje, że współuzależniony obsesyjnie stara się kontrolować zachowanie osoby, przez którą cierpi. To uzależnienie od osoby uzależnionej. Według Mirosławy Kisiel, nadodpowiedzialność i nadkontrola to sposoby dostosowania się do życia w chaosie, jaki stwarza alkoholik. Z kolei Pia Mellody uważa, że za współuzależnieniem kryje się upośledzenie dojrzałości, powstałe w dzieciństwie, które w dorosłym życiu objawia się trudnościami w kochaniu samego siebie, troszczeniu się o siebie, w wytyczaniu granic, w określeniu, kim się jest. Osoba z takim bagażem staje się łatwym łupem nałogowców i wciela się w rolę ofiary.

autor : Joanna Jureczko-Wilk
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 20:38   

Mam już ten komfort, że mogę spokojnie spojrzeć za siebie i podsumować swoje byłe małżeństwo z alkoholikiem.
Próbowałam więc ustalić moment, w którym dałam się złapać w sieć współuzależnienia, kiedy na skutek manipulacji zaczęło mi się wydawać że w jakiś sposób od mojego zachowania może zależeć los drugiego człowieka.
Wyszło mi, że zdarzyło się to na samym początku znajomości, kiedy podrywający mnie facet powiedział, że jeżeli go rzucę, to on z rozpaczy się rozpije. Utrwalenie tego złudzenia nastąpiło już w małżeństwie. Mieszkaliśmy oto w jednym (moim) służbowym pokoju i planowaliśmy zmianę tej sytuacji. Bardzo chciałam mieszkanie w bloku, ale mój mąż namawiał mnie na budowę domu. Koronnym argumentem było to, że musi mieć zajęcie po pracy gdyż nudząc się w ciasnym mieszkaniu z całą pewnością się rozpije. Oczywiście ten argument zadziałał od razu no i pooooszło!
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 20:59   

A czy on wtedy już pił?
Bo wygląda mi na to, że w ten sposób szukał usprawiedliwienia dla swoich skłonności do kieliszka... :roll:
Wiadomo przecież, że kobieta - mimo najszczerszych chęci -
przy którymś kolejnym razie nie będzie mogła spełnić jego oczekiwań,
i wtedy wreszcie PAN z czystym sumieniem będzie mógł przestać ukrywać swe zamiłowania.
Mało tego - nie z własnej winy przecież! Uprzedzał kobitę, że tak będzie,
ale ona i tak zrobiła po swojemu, wiec teraz niech ma!
I popatrz ile pieczeni na jednym ogniu:
może jawnie pić, pozbywa się poczucie związanego z tym winy
i jeszcze karze nieposłuszną kobitę!
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 21:17   

Oczywiście że pił, ale dopóki się nie pobraliśmy, bardzo starannie się z tym krył. Mając dzisiejsze doświadczenie zauważyłabym to od razu. Wówczas tego nie widziałam. Natomiast po ślubie zaczęło się bardzo szybko, z tym że nie umiałam wtedy traktować tego jako zagrożenie. Denerwowałam się, ale nie był agresywny, przepraszał, we wszystkim (poza alkoholem) ulegał.....taki wspaniały, miły gość i ma takie złote ręce, a że pije? Może żle z nim postępujesz? Pytały koleżanki, gorszyła się rodzina. Nie pozwól mu na to! Pouczali niektórzy.
Nie pozwól :/ .
Dobrze powiedziane.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 21:32   

Klara napisał/a:
Może żle z nim postępujesz?

Ano tak, czyli Twoja wina.
A mi się jeszcze podoba takie stwierdzenie: "Jakby miał inną kobite to by nie pił"
Słyszałam coś takiego od matki pewnego alkoholika.
I cóż, ta kobita-zołza zabrała dzieci i odeszła od niego.
a on wylądował na śmietniku. Dosłownie.
No ale wtedy to już się rozpił, bo go kobita zostawiła...
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 21:33   

Klara napisał/a:
Może żle z nim postępujesz? Pytały koleżanki, gorszyła się rodzina. Nie pozwól mu na to! Pouczali niektórzy.
tak sobie mysle, ze chociaz zeby milczeli to juz nie byloby takie zle ,niz to wpedzanie Cie jeszcze w poczucie winy i szukanie w Tobie przyczyny jego picia. Stereotypy rzadza swiatem, niestety.
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 22:43   

Klara napisał/a:
bardzo starannie się z tym krył.

nie koniecznie,On sam w tym czasie mógł dopiero zaczynać i nie zdawać sobie sprawy z zagrożenia
ja tak miałem,przez co początek mógł być ukryty,później się nie dało
oczywiście w ten sposób się nie tłumaczę raczej oskarżam,bo rozum swój miałem i tylko on mógł zadecydować że na tym początku zakończyć
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 22:59   

To jest to o czym czesto mowie na spotkaniach, to ja i tylko ja jestem odpowiedzialna za moje picie, nie zyjemy w sredniowieczu, wiemy czym moze sie skonczyc sieganie po kieliszek, mamy tego swiadomosc bo trabia o tym na lewo i prawo . Mamy przyklady w blizszych czy dalszych kontaktach z ludzmi .Z pelna premedytacja siegalo sie po jeszcze jeden i jeszcze jeden . To nie jest tak, ze zarazilismy sie po cichaczu jakas grozna choroba, nie, to my sami sie w nia wpedzilismy 8|
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 23:04   

Ate napisał/a:
Z pelna premedytacja siegalo sie po jeszcze jeden i jeszcze jeden . To nie jest tak, ze zarazilismy sie po cichaczu jakas grozna choroba, nie, to my sami sie w nia wpedzilismy 8|

To rzecz dyskusyjna... :roll:
Ale dzisiaj mi sie nie chce pisac w tym temacie... :zalamka:
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 23:10   

Wiem Stiff. to temat sporny, ale jak sie tak dobrze, naprade dobrze gleboko zastanowic to mysmy wiedzieli czym to sie moze skonczyc :/ dyskutowalam o tym z ludzmi, ktorzy klocicli sie wrecz ze mna ze nie, nie mieli swiadomosci co sie moze stac, potem jak przeanalizowali swoje dzialanie, prawie tak dzien po dniu, to przypomnieli sobie ze jednak pojawialy sie czerwone ostrzegawcze lampki, ktore lekcewazyli, kazdy z nas, alkoholikow je lekcewazyl.
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 23:19   

Ate napisał/a:
naprade dobrze gleboko zastanowic to mysmy wiedzieli czym to sie moze skonczyc

Nigdy nawet o tym nie pomyślałaś,ze tak może sie to skończyć...
Nikt swiadomie nie wbija sobie gwozdzia do trumny ,chyba ze popieprzony jest...
Ja tak mialem kiedy pilem juz kasacyjnie ,ale to byl moj koniec...
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Pon 15 Gru, 2008 23:38   

stiff napisał/a:
Nigdy nawet o tym nie pomyślałaś,ze tak może sie to skończyć...

tak to prawda,"ja piłem ale nalewał on" 8|
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Wto 16 Gru, 2008 00:08   

Ate napisał/a:
ale jak sie tak dobrze, naprade dobrze gleboko zastanowic to mysmy wiedzieli czym to sie moze skonczyc

Nie zgadzam się z tym Ate tak do końca. Z tego zdajemy sobie sprawę owszem ale najczęsciej jak juz jesteśmy uzaleznieni i to nie zawsze bo funkcjonujemy wtedy w tzw. mechaniźmie iluzji i zaprzeczeń. Alkoholizm jest chorobą niezawinioną, która postepuje i tak naprawdę nie wiemy kiedy zapalaja się jak to napisałas "czerwone lampki ostrzegawcze". Wiedziałaś kiedy przekroczyłaś tą granicę i stałas sie uzależniona? Ja nie wiedziałam :/ i nie myślałam nawet, ze tak to sie moze skonczyć.
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
taki ósmy 
(konto nieaktywne)
[*][*][*]

Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 204
Wysłany: Wto 16 Gru, 2008 09:08   

Klara napisał/a:
ale nie był agresywny, przepraszał, we wszystkim (poza alkoholem) ulegał.....taki wspaniały, miły gość i ma takie złote ręce, a że pije?


O Matko !! To tak jak ja ! Czy Ty Klara nie masz przypadkiem na imię Barbara ? :roll:
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Wto 16 Gru, 2008 09:10   

To troche jak z paleniem, potem sie palacze dziwia i otwieraja szeroko oczy ze maja raka pluc. Oczywiscie, ze moglam przypuszczac ze kiedys wpadne, przeciez widzialam alkoholikow na ulicy, widzialam alkoholika ( ojca)u siebie w domu i wiedzialam doskonale co moze alkohol zrobic z czlowiekiem, nie raz slyszalo sie pijackie awantury.Czy rodzina sasiadki sie rozbila przez alkohol wlasnie . To nie jest tak, ze urodzilam sie w raju, gdzie nikt nie znal alkoholu, i nagle ktos mnie , naiwna poczestowal magiczna mikstura. Wiec siegajac po alkohol moglam sie domyslac co sie ze mna stanie, bylam swiadoma ryzyka, a czerowne lampki to zapalaja sie duzo wczesniej niz jest sie uzaleznionym, np to ze potrafilam sie upic bardzo mocno juz 10lat temu, mimo ze np pilam 2 razy do roku.
Bebetka napisał/a:
Alkoholizm jest chorobą niezawinioną,
mam inne zdanie, to stwierdzenie bardzo zgrabnie oczyszcza nas z odpowiedzialnosci, ze to my i tylko i wylacznie my sami jestesmy odpowiedzialni za picie w nadmiarze. Nie jestem biedna, zahukana lkoholiczka, ktora ktos do tego zmuszal, wlewalam sobie sama do gradla , jak kazdy z nas.
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 12