Wysłany: Nie 16 Maj, 2010 16:33 Zły humor? Naprawdę taki zły?
Słuchajcie. Nie twierdzę, że mam zły humor - nic takiego. Miałem go jednak ostatnio i miewałem wcześniej. Co robicie, żeby sie go pozbyć? I czy robicie cokolwiek?
Ja, szczerze mówiąc, teraz nie robię nic. Kiedyś ratowałem sie wyobraźnią. Takim tworzeniem sobie namiastki tego, że jestem potrzebny, ba! - niezbędny!
Wszystko to oczywiście związane było z Alkoholem, bo, w sumie, tylko wtedy, po chlaniu, z wyrzutami sumienia, zły humor miewałem. Byłem zły na siebie.
Niektórzy ratują sie pozytywną muzyką, inni kontaktem z innymi, przyjaznymi ludźmi. Jeszcze inni ratują się seksem, siecią, siłownią, semantyką i sp...dalaniem w Światy (syndrom "S").
A co robicie Wy?
(nie wiem, czy takowy temat już był? Nie pamiętam.)
_________________ "Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
Co robię? Zajmuję się czymś: czytam, pracuję..... i cześć!
Zły humor jest tak samo dobry jak dobry (humor ).
To nic, że odczuwam jakiś dyskomfort. Bywa, że mój humor jest związany z jakąś przyczyną z zewnątrz. Jeżeli mogę, to ją usuwam, jeżeli nie - godzę się z nią i z tym humorem.
Po jakimś czasie mija i już!
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Ja też mam dzisiaj zły humor
Przyczyna? Coraz bardziej się dołuję niepowodzeniami w poszukiwaniu pracy
i wewnętrznym marazmem i odrętwieniem, w jakie popadłam.
Wietrzna pogoda dokłada do pieca No jest mi źle i już!
Bardzo rzadko zdarza mi się mieć zły humor -jeśli już to staram się czymś zająć przyjemnym np. książka a najlepszą terapią na wszystko jest dla mnie nasz króliczek. Świetnie rozwesela,zabawia,pociesza - wskoczy na kolana, poliże,zrobi rozbrajającą minkę i wszystkie smuty odchodzą
...no właśnie ...ja ostatnio też mam takie jakies złe dni ale mnie bardzo uspokaja muzyka ale....głośna moi znajomi już wiedzą ,że jak u mnie w domu głośna muzyka dudni to znaczy ,że ja zła uważam ,że zagłusza moje myśli...do tego ścierka ,mop i wysprzątane w domciu polecam ...sprawdzone ...pomaga
Dodam jeszcze,że kiedyś miałam taki głupi nawyk ...jak byłam zła siadałam w samochód i pędziłam przed siebie (oczywiście w tle głośna muzyka)....dopóki nie wylądowała bym w rowie ..od tej pory zmądrzałam...
zasadniczo to nie miewam długotrwałych złych humorów.
czasem złości mnie głupota innych ludzi ale tłumaczę sobie że nie jestem w stanie tego zmienić. staram sie na bieżąco wyjasniac nieporozumienia.
i nie myślę o rzeczach na które nie mam wpływu.
a muzyka naprawdę łagodzi złe homory
_________________
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
Myślałem nad odpowiedzią, ale nic mądrego mi do głowy nie przychodzi...
Odreagowuje rożnie w zależności od sytuacji i miejsca w jakim sie wtedy znajduje...
Kiedy jestem w Polsce, to siadam do auta i przed siebie...
_________________ Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
Zły humor i przygnębienie to dla mnie dwie oddzielne sprawy . W przygnębieniu to ja siedzę wpatrzona w ściany, tysiące złych myśli na minutę i nie mam ochoty nawet palcem kiwnąć Co innego złu humor Kiedyś podobnie jak milutka wsiadałam w auto i zapier**lałam przed siebie na koniec lądując w pobliskim lasku. Nieraz nawet grzyby z kopa brałam jak był sezon teraz już tego nie robię, paliwo za drogie ale zdarza mi się czasem potłuc jakieś naczynia tak po prostu walnę sobie szklanką lub talerzem .... hmm ... chyba jednak paliwo taniej by mnie wyszło
_________________ spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
pterodaktyll Moderator .....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....
Dołączył: 17 Mar 2009 Posty: 15070 Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 17 Maj, 2010 08:33
evita napisał/a:
.. chyba jednak paliwo taniej by mnie wyszło
To zależy ile tych talerzy potłuczesz. Musisz sobie przeliczyć, co Ci się bardziej opłaca. Wiesz taki rachunek ekonomiczny
no cóż ... z tym różnie bywa jeden jedyny raz zdarzyło mi się, że wytłukłam wszystkie jakie miałam, małe, duże, płaskie, głębokie, otwarłam szafkę i całą kupą brałam i trzaskałam nimi o glebę ale to się nie liczy ! wtedy mnie mąż sprowokował a mnie już sił i pokładów cierpliwości zabrakło ... później miałam taki metalowy mały garnuszek i na nim się wyładowywałam a nawet nieraz przez okno w ogród nim rzuciłam ale jego kres już dawno nadszedł . Teraz jest to zaledwie jedna góra dwie stłuczki na miesiąc więc chyba nadal paliwo to przedraża
_________________ spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum