Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
DDA - życie którego nie było
Autor Wiadomość
eloy 
Milczek


Wiek: 41
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 7
Skąd: K-g
Wysłany: Nie 16 Maj, 2010 20:35   

bo mam dwie opcje na wyprowadzkę pterodaktyll:
1. Pod most
2. Pod molo

zastanawiam się codziennie która z tych opcji jest bardziej na czasie. Nie mam dokąd się wynieść, nie mam kasy na to.

raf ostatni raz siłę na marzenia, jakiekolwiek plany miałem ponad 10 lat temu. Od tego czasu zmieniło się bardzo wiele we mnie, wiele umarło. Gdybym dostał od kogoś pomocną dłoń kilkanaście lat temu dziś mogłby być inaczej, ale wszyscy na około woleli udawać, że problem nie istnieje. Cała moja rodzina i ze strony matki i ze strony ojca, wszyscy oni wiedzieli o tym co się dzieje u nas w domu, wiedzieli że ona cheleje. Nikt nic nie zrobił, NIC.
_________________
Gdy zabraknie mi sił
Gdy zabraknie łez
Gdy odejdę w wieczność
Świat nie stanie i Ty też nie
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 16 Maj, 2010 20:36   

eloy napisał/a:
mam dwa zawody, z czego pracuję w jednym. Głodem nie przymieram, ale moje zarobki nie są wystarczające do tego aby wyprowadzić się z mieszkania moich rodziców
Masz pracę,mieszkasz z rodzicami -tak na początek możesz nauczyć się"żyć obok problemu"-jeśli nie możesz zmienić sytuacji - możesz zmienić swoje nastawienie.Tylko problem w tym,że sam chyba nie dasz rady,konieczna jest pomoc fachowców od terapii DDA.Zdaję sobie sprawę,że nie miałeś lekko ale może najwyższy czas coś zmienić.Poczytaj,pobądź z nami,może wyciągniesz jakieś wnioski.Sporo osób wynosi podobne problemy z domu i też szuka pomocy tutaj i nie tylko. :pocieszacz: Życzę Ci abyś dał radę poukładać jakoś swoje życie. :)
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Nie 16 Maj, 2010 20:40   

wow Eloy, jak Ty piszesz! :)

to dla Ciebie (mnie ostatnio ten tekst bardzo poprawił nastrój) :) :
“Nagle poraziła mnie pewna myśl: po raz pierwszy w życiu objawiła mi się prawda po tylekroć wplatana w pieśni przez poetów i ogłaszana najwyższą mądrością przez filozofów, a mianowicie, że miłość jest najwyższym i najszlachetniejszym celem, do jakiego może dążyć człowiek. Zrozumiałem, że nawet ktoś, komu wszystko na tym świecie odebrano, wciąż może zaznać prawdziwego szczęścia, choćby nawet przez krótką chwilę, za sprawą kontemplacji tego, co najbardziej ukochał.” Victor Frankl

pozdrawiam cieplutko :)
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Nie 16 Maj, 2010 20:46   

eloy napisał/a:
bo mam dwie opcje na wyprowadzkę pterodaktyll:
1. Pod most
2. Pod molo

Mój młody przyjacielu. Na dzisiaj wydaje Ci się, że jesteś w sytuacji bez wyjścia. Nie mieszkasz ani nie żyjesz na pustyni. Nie chce mi się wierzyć, że nie masz żadnej możliwości zmiany. Sądzę, że jej po prostu na razie nie widzisz. Jest sporo racji w powiedzeniu, że każdy jest kowalem swego losu. W Twojej sytuacji, z tego co piszesz wynika, że nawet te Twoje "molo" czy "most" jest lepszym wyjściem, niż ta bezustanna beznadzieja Twojej egzystencji. Jesteś młodym człowiekiem, podejmij decyzję i staraj się jej konsekwentnie trzymać. Pozostawanie tam gdzie jesteś jest drogą do nikąd. Pomyśl o sobie i nie licz na nikogo, tylko sam załatwiaj swoje sprawy. Jesteś mężczyzną.........
_________________
:ptero:
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Nie 16 Maj, 2010 21:00   

Cytat:
Jeżeli chodzi o leki to brałem je gdy chodziłem na terapię a to było ponad 3 lata temu.

Myślę, że byłoby dobrze, gdybyś na początek wybrał się do specjalisty.
Jeśli nie ponowna terapia, to może psychiatra, żeby Cię podniósł z tej depresji.
Przecież nie możesz spędzić całego życia z matką alkoholiczką na plecach. MUSISZ znaleźć siłę na to, żeby się od tego wyzwolić!
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 16 Maj, 2010 22:33   

eloy napisał/a:
o alkoholikach. Odczuwam ogromną nienawiść do tego słowa

mój drogi,zwróć uwagę że to tylko słowo
słowo które określa chorobę człowieka,a nie jego charakter
i nie możesz obrazić kogoś kto sam miał odwagę nazwać się alkoholikiem
nazwać i przyznać się do tej choroby
tak jest dziś,ale swego czasu wstecz broniłem się przed tym
a jednocześnie niszczyłem życie takim osobą jak ty
mam cztery córki,tylko najmłodsza nie wie co to ojciec alkoholik
a te trzy pragnęły ojca, nie koniecznie przytulającego
ale takiego co by się nie wstydziły
Eloyu,ja już trochę trzeźwieję w swym postanowieniu
i miałem dużo czasu nad przemyśleniem ile to krzywdy wyrządziłem najbliższym
ale wiedz że twoja obecność, i słowa wypowiadanego bólu
jest mnie potrzebna
ja ci dziękuję że tu jesteś, bo dzięki temu mnie przypominasz abym nie wracał się
do piekła jakie fundowałem innym
spróbuj ty również z tu obecnych wyciągnąć korzyści dla siebie
bo dziś jesteśmy tu po to aby podać rękę tym co po nią wyciągają
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pon 17 Maj, 2010 00:46   

Witaj Eloy.
Przede wszystkim pięknie piszesz, masz to coś, ten pazur, dryg do pisania, a przede wszystkim przekładania swoich emocjonalnych bóli na słowa, choć z drugiej strony taplanie się w rozpaczy z reguły nie wnosi nic dobrego w nasze życie. Mam zatem nadzieję, ze użyjesz swojego pióra do opisywania całego kolorytu świat, a nie tylko czerni, bieli i wszelkich odcieni szarości.

Mój dom rodzinny też jest domem dysfunkcyjnym, fakt, nie ma (a raczej nie było) w nim alkoholizmu, ale był ojciec pracoholik, despota i choleryk, teraz zamieniający się w dewota i wieczornego spijacza różnych wykwintnych trunków. Matka zagubiona, wychowana od 5 roku życia w internacie u sióstr zakonnych, w wiecznym konflikcie ze swoją matką, z wieczna depresją, najczęściej emocjonalnie niedostępna.

Miałam 23 lata, kiedy podjęłam decyzję o wyprowadzce z domu. Tez nie było to łatwe z powodów finansowych, ale wynajęłam mieszkanie z koleżanką, a głównym menu był chleb i wielkie słoje z pasztetem (takie najtańsze smarowidła, które kupowało się w półlitrowych słojach). Mieszkanie było obrzydliwe, te tapety jeszcze mi się śnią, ale miało jedną zaletę, było tak blisko centrum, że wielu znajomych zachodziło do nas w odwiedziny, I tak od czasu do czasu miałyśmy kawę, herbatę, a nawet cukier. Ba... koledzy zostawiali czasem jakieś butelki po piwie, to i można było sobie poszaleć, kupić bułki, a nawet jakieś warzywo, czy żółtego sera. Papierosy kupowało się najtańsze bez filtra i paliło w szklanych lufkach.

Gorsza w tamtych czasach była reakcja rodziny - wtedy rzadko kto wynajmował mieszkanie, a co dopiero samotna dziewczyna. Grzeczne dziewczynki wychodziły z domu rodzinnego za mąż, a nie zaliczały po drodze jakiś podejrzanych kawalerek. Babcia zamawiała msze "o powrót wnuczki na łono rodziny" (Mam zachowaną kopię jednego takiego egzorcyzmu nad moja duszą). Rodzice załamywali ręce, czy ja przypadkiem nie jestem innej orientacji... bo jeżeli ja tak bardzo chcę... z tą koleżanką :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Ojciec zaciągnął mnie nawet do psychologa, który jak się okazało miał mi wyperswadować moje walnięte zachowania, a przynajmniej sprawdzić, na jaką chorobę psychiczną zapadłam i czy da się to wszystko uleczyć i za ile :glupek:

A ja po prostu chciałam być samodzielna, sprawdzić, czy umiem żyć na własny rachunek i stanowczo miałam dość schiz, które panowały w moim domu. I było ciężko, było trudno, ale przekonałam się że jeśli czegoś bardzo chce to sobie poradzi. Wiele życzy w życiu mi również nie wyszło, jedna firma, druga firma, praca, która z jednej strony była super wyzwaniem i darem finansowym od losu, po jakimś czasie okazała się nie do zniesienia z czysto fizycznego punktu widzenia. Podobnie było ze związkami w moim życiu, raz, drugi nie wypał. w końcu jak trafił się anioł to alkoholik, co jeszcze trochę i by się w diabła zmienił. Ot bo "Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co się trafi." jak mawiał mój ulubieniec Forrest Gump.


eloy napisał/a:
z tymi bańkami jest tak, że one prędzej czy później pękają. Zazwyczaj nic po nich nie zostaje, a czasem zostaje tłusta plama która uporczywie przypomina o tym, że ta cała zabawa w bańki była zupełnie bez sensu.


Może czas eloy przestać sie bawić bańkami, bo one tak po prostu mają, a wziąć do ręki cegły, one zwykle nie latają w powietrzu (no chyba, ze jakiż zjazd globalistów się szykuje), ale za to można z nim wybudować coś konkretnego. Sam wiesz, co może być taką Twoją cegłą - to Twoje umiejętności, które możesz wykorzystać praktycznie.

Cytat:
Przez wiele lat, naprawdę wiele lat wierzyłem, ba dążyłem to tego aby ułożyć swoje życie. Próbowałem zawalczyć o siebie, ale za każdym razem działo się coś, co sprawiało że w jednej chwili, w jednej sekundzie cały plan, całe staranie ulegało zniczeniu. Kiedy coś się nie uda raz, drugi czy trzeci spóbujesz raz jeszcze, ale kiedy na setną próbę ratowania siebie samego świat odpowiada tym samym - czyli niczym, to 101 próby już nie ma.


Dopóki w Twoim życiu będzie "działo się coś", "co sprawia", a "świat odpowiada tym samym" , a nie chwycisz swoich sznurków we własne ręce to będzie jak będzie. Wiem, jak bolą rozczarowania, wiem, że czasem coś nie wychodzi, a raczej to ja nie byłam przygotowana na takie przeciwności losu, nie przewidziałam wszystkich kryzysowych sytuacji. Ale ja też mam prawo do błędów, do złego oszacowania sytuacji. No i cóż... Upadam i wstaję i tak już od lat. "Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni"

Cytat:
Ten koszmar skończy się tylko wtedy, gdy skończę się ja sam. Bo tu nie chodzi o to, że ona ma przestać pić, tylko o to abym ja nie czuł już tego bólu.

:nono: :evil: Są inne roztropniejsze rozwiązania. I koniec mi tutaj z szantażami emocjonalnymi, bo pietrucha się na Ciebie pogniewa. :nono:


Cytat:
jestem dużym chłopcem a chyba powinienem powiedzieć dorosłym mężczyzną. Lecz jak sama wiesz metryczka jednym a to co w nas drugim. I choć za 3 lata dobiję do 30-stki, to czuję wciąż w sobie tego 4-letniego chłopca, który w wielkim oczekiwaniu na matkę pośród zniecierpliwionych przedszkolanek, ma nadzieję że ona w końcu przyjdzie. Ale ona nie przychodzi


Bo to fakt, te pokrzywdzone dzieci są w nas i wciąż domagają się spełnienia tego wszystkiego, czego zabrakło nam w dzieciństwie. I z tym żalem, poczuciem krzywdy z dzieciństwa warto się rozprawić do końca na terapii. I nauczyć się jak dbać o tego malucha wewnątrz nas, bo on tam wewnątrz jeszcze nieraz zatupie. A jak już umiemy się nim zaopiekować, to wtedy sami dorastamy, stajemy się bardziej odpowiedzialni, szczęśliwsi i doroślejsi.

Eloi, jak mi coś tak zaczyna doskwierać to biorę kartkę i wyznaczam sobie cele. Czyli to, co konkretnie chcę zmienić w moim życiu. Potem określam ich realność, to,czy to są moje cele (bo może tak naprawdę kogoś innego?), czy są spójne, określam swoje możliwości, itp. Potem sprawdzam jaki jest najmniejszy kroczek do realizacji i go robię.

Może i dla Ciebie to tym pierwszym krokiem będzie znalezienie numeru telefonu specjalisty od DDA? Może miting DDA? Może znalezienie dodatkowego zajęcia zarobkowego, żeby szybciej usamodzielnić się finansowo? Nie wiem, to Twoje życie i Ty tutaj rządzisz :)
 
     
sabatka 
Trajkotka
I`m going.... współuzależniona



Pomogła: 12 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1236
Skąd: okolice Wrocławia
Wysłany: Pon 17 Maj, 2010 07:47   

:pocieszacz:
_________________
Na skradający się smutek znam skuteczny sposób: stań przed lustrem, uśmiechnij się i powiedz do siebie "Kocham cię"
http://obrazyhaftowane.blogspot.com/
https://zrzutka.pl/rcta3k
 
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Pon 17 Maj, 2010 08:14   

Witaj Eloy :) i będę mało orginalna powtarzając po poprzednikach - pięknie potrafisz wyrażać swoją duszę w słowach :)
Szkoda tylko, że te słowa są krzykiem cierpiącej duszy i ciała a nie radosną poezją ... Najlepiej byłoby mi teraz rzucić sloganami typu nie poddawaj się, walcz o siebie, zostaw przeszłość za sobą itp Tyle, że to do końca i tak niczego nie rozwiąże w Twojej sytuacji ! Twoja wyjątkowa wrażliwość stała się twoim przekleństwem. Nie potrafisz zrozumieć rzeczy tak zwyczajnie i prosto - jest alkoholizm a to jest choroba - bez zgłębiania problemu wraz z całą swoją paskudną otoczką. Widząc matkę jak sięga po pierwszego porannego klina nie myślisz o tym, że za chwilę będzie wstawiona ale w myślach masz projekcję filmu z całego swojego współpijanego życia. Ciężko będzie Ci wyrwać się z tego marazmu bez pomocy dobrego specjalisty. Działaj jednakże i nie doprowadzaj do myśli o samounicestwieniu bo wbrew pozorom Twoje życie to nie tylko Ty i Twoja matka, może też być naprawdę pięknie :) Życzę Ci abyś pewnego dnia otwarł rano oczy i poprzez pryzmat tego co zwykle widzisz sięgnął wzrokiem gdzieś dalej i zauważył, że warto żyć i się uśmiechać :buziak:
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Pon 17 Maj, 2010 09:26   

eloy napisał/a:
Kiedy coś się nie uda raz, drugi czy trzeci spóbujesz raz jeszcze, ale kiedy na setną próbę ratowania siebie samego świat odpowiada tym samym - czyli niczym, to 101 próby już nie ma.
...eloy próbuj 102 raz ...nie możesz się tak łatwo poddawać ...moi poprzednicy napisali Ci to co chciała bym Ci napisać -przeczytaj to uważnie....daj sobie jeszcze jedną szanse ..tylko na poczatek zacznij od dobrego specjalisty ...i musisz zrozumieć ,że nie wszystko na raz ,małymi kroczkami dąż ku lepszemu .
eloy napisał/a:
Ten koszmar skończy się tylko wtedy, gdy skończę się ja sam.

Też kiedyś mi się tak wydawało ...trafiłam tu na forum i z pomocą tych wspaniałych ludzi zaczęłam wierzyć we własne siły i przede wszystkim w to ,że to ode mnie zależy czy będę szczęśliwa ,zrozumiałam również ,że bez terapi sama sobie nie poradzę ..dzięki temu powoli odnajduję sens w moim życiu i uśmiech jest moim prawdziwym uśmiechem ;)
Jednego jestem pewna po twoich wypowiedziach -jestes bardzo wrażliwym człowiekiem i to jest bardzo piękna cecha ...jednak ma ona swoje minusy ,ale o tym kiedy indziej .. :)
Tak więc Eloy -koniec użalania się -bierz zycie we własne ręce ...jesteś młody i całe zycie przed Tobą ....jak będziesz miał 70-kę na karku to wtedy będziesz oceniał swoje zycie ;) teraz jesteś w gorszej kondycji psychicznej ...ale to się da przezwyciężyć :)
 
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Pon 17 Maj, 2010 18:18   

Aby komuś można było pomóc, należy wpierw pomóc sobie... a Ty na to zasługujesz.

PD - janusz
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
montreal 
[*][*][*]


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 798
Wysłany: Wto 18 Maj, 2010 06:17   

Powtórzę - jak by nie było, samymi słowami nie wygrasz. Nigdy. Chyba tylko wtedy, kiedy zajmujesz się Literaturą.
Mam 35 lat, jestem Alkoholikiem nie wiadomo jak związanym ze zmarłym ojcem, też Alkoholikiem.
Jestem związany z pretensjami.
Ze Sztuką.
Z Moniką.
I z całą masą rzeczy, zjawisk, osób.
Terapeutycznie musiałbym zrezygnować z powyższych. Montrealowato - nie będę rezygnował z niczego.
Trzeźwienie to cholernie trudna sprawa.
Paradoksalnie - strasznie prosta.
_________________
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Wto 18 Maj, 2010 07:36   

eloy napisał/a:
Kolejne forum, kolejne słowa wyrzucane z usta, umysłu i duszy jak niepotrzebny produkt

mam nadzieję eloy, że na nasze forum jeszcze zawitasz i pobędziesz z nami trochę :) odezwij się proszę !
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Wto 18 Maj, 2010 16:22   

Eloy odezwij się .....
 
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Wto 18 Maj, 2010 16:39   

milutka napisał/a:
Eloy odezwij się .....

no właśnie :(
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,78 sekundy. Zapytań do SQL: 11