Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Citius, altius, fortius.......
Autor Wiadomość
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Pon 31 Maj, 2010 23:07   

pterodaktyll napisał/a:
Pewnie, między innymi i ja, ale czy to jest powód do dumy?

bo duma nie w tym że się ma
ale że się z tym potrafi uporać
a po za tym to tylko słowo,bo ktoś kiedyś nazwał się alkoholikiem (choroba umysłu)
a również mógł to nazwać wyleczony no i jak dumnie by brzmiało
bo tu nie chodzi o bycie samym w sobie (jak by to ziomal nazwał)
tylko co i ile się dokonało
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 07:38   

Flandra napisał/a:

mam do Ciebie pytanie Tomoe
gdybyś miała określić jednym słowem swoją tożsamość, to co byś powiedziała "Jestem ..." ?


A wiesz, że niedawno rozmawialiśmy na ten temat w domu, z moim partnerem?
No i wyszło mi tak:

Nie mogę i nie chcę określać swojej tożsamości jednym słowem.
Przede wszystkim: jestem człowiekiem.
Ściślej mówiąc: jestem człowiekiem płci żeńskiej, czyli kobietą.
I dopiero na trzecim miejscu powiem o sobie: jestem trzeźwą, zdrowiejącą alkoholiczką. Koniecznie z tymi dwoma przymiotnikami.

Zatem - jak widzisz - moja choroba jest tylko częścią mnie.
Ale ja nie jestem moją chorobą. Jestem czymś znacznie więcej niż moja choroba.

W swoim codziennym życiu wypełniam różne role życiowe, jak każdy człowiek: jestem zatem partnerką, pracownikiem, podwładną, przełożoną, koleżanką, przyjaciółką, córką, siostrą, szwagierką, ciocią itede, itepe...
Żyję tak, aby mój alkoholizm nie przeszkadzał mi w wypełnianiu tych wszystkich życiowych ról. I on mi nie przeszkadza.
 
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 07:48   

stiff napisał/a:

Znalem alko którzy większość dnia spędzali na mityngach 7 dni w tygodniu itd. ...
Dla mnie to chore i tyle w temacie...


Czytałam niedawno książkę "Zrozumieć 12 kroków". Autorem jest Terence T. Gorsky, Amerykanin, terapeuta uzależnień. A przy tym gorący orędownik wspólnoty AA.
On wyróżnia sześć stopni zaangażowania w program Dwunastu Kroków:
1. Uczęszczanie na mityngi.
2. Czytanie literatury AA i dyskutowanie o niej.
3. Wybranie swojego sponsora i praca wraz z nim.
4. Realizowanie programu Dwunastu Kroków.
5. Sponsorowanie innych.
6. Służba Wspólnocie zgodnie z jej Tradycjami.

I pisze tak:
"W AA nikt nikogo do niczego nie zmusza. Jest to jedna z niewielu organizacji, która strzeże niezbywalnego prawa jednostki do dobrowolności działania. W AA nie ma żadnego przymusu. Jeżeli chcesz uczęszczać na mitingi i realizować program Dwunastu Kroków, to świetnie. Jeżeli nie chcesz, też masz do tego prawo."

Oczywiście ja mogę ubolewać nad tym, że wielu alkoholików zatrzymuje się w AA na punkcie pierwszym (uczęszczanie na mityngi), ale to jest ich wybór, który ja powinnam uszanować.
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 09:07   

Tomoe napisał/a:
moja choroba jest tylko częścią mnie.
Ale ja nie jestem moją chorobą. Jestem czymś znacznie więcej niż moja choroba

Jak dla mnie to istota całej sprawy ;)
_________________
:ptero:
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 12:46   

Tomoe napisał/a:
Ściślej mówiąc: jestem człowiekiem płci żeńskiej, czyli kobietą.

cieszę się, że tak na to patrzysz :)

Tomoe napisał/a:
A wiesz, że niedawno rozmawialiśmy na ten temat w domu, z moim partnerem?

a nie zastanawiałaś się nad tym nigdy wcześniej sama ?

a co do audycji "Napoleona" - raz słuchałam, nie podobało mi się, ale muza zapodawana przez "Rudą" była ok :)
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 13:21   

Flandra napisał/a:

Tomoe napisał/a:
A wiesz, że niedawno rozmawialiśmy na ten temat w domu, z moim partnerem?

a nie zastanawiałaś się nad tym nigdy wcześniej sama ?


A jakie to ma dla ciebie znaczenie, że o to pytasz? :)
 
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 13:34   

próbuję Cię zrozumieć
właściwie z czystej ciekawości
prezentujesz tu dosyć radykalną postawę jeśli chodzi o AA itp
zastanawiałam się z czego to wynika

nie ma to dla mnie większego znaczenia, oprócz tego, że w silnych sytuacjach stresowych (a właśnie teraz takie mam) lubię uciekać w "wirtualny niebyt" :mgreen:
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 13:44   

Myślę sobie, ze w procesie zdrowienia z alkoholizmu ta cała "tożsamość alkoholika" przechodzi kilka etapów.

1. Najpierw jest etap: "Nie wiem kim jestem".
Ja tak miałam przez ostatni rok mojego dopijania się. Wtedy się jeszcze targowałam sama ze sobą: "czy ja już ta alkoholiczka jestem, czy jeszcze nie".

2. Potem jest etap: "Aha, to ja już teraz wiem, kim jestem".
I tu się zaczyna kilkustopniowy proces - od buntu i żalu (A dlaczego akurat ja? Dlaczego akurat mnie to spotkało? Ach, biedna ja!) poprzez etap godzenia się z tym że to akurat ja - aż do akceptacji.

3. Potem jest etap silnej koncentracji na "tożsamości alkoholika".
Ona wysuwa się na plan pierwszy, dominuje w myśleniu o sobie i warunkuje zachowania w różnych życiowych sytuacjach.
Bo trzeba się przecież jakoś w życiu odnaleźć, nie pijąc.
Trzeba się nauczyć żyć, nie pijąc.
A przecież, jak powszechnie wiadomo, "alkohol jest wszędzie" i "wszyscy piją".
To jest ten etap, w którym alkoholik jest "przede wszystkim alkoholikiem".

4. Potem następuje radosny i euforyczny etap pt. "Jestem szczęśliwym alkoholikiem". Czyli etap afirmacji alkoholizmu. To się zaczyna wtedy, kiedy niepicie i praca nad sobą zaczyna w życiu przynosić wymierne korzyści. I jakoś tak się wtedy dzieje, że człowiek czuje, że naprawdę fajnie być alkoholikiem.

5. No i wreszcie przychodzi etap odchodzenia od koncentracji na alkoholizmie i na tożsamości alkoholika.
Alkoholizm nadal w człowieku jest, i nadal jest ważną częścią tożsamości człowieka, ale ani już nie dominuje, ani nie przeszkadza w życiu.

Ja chyba jestem właśnie na tym etapie. :)

Noszę swój alkoholizm w sobie, ale się z nim nie obnoszę.
Swoją pijaną przeszłość pamiętam, ale jej nie rozpamiętuję.
Ostatnio zmieniony przez Tomoe Wto 01 Cze, 2010 13:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Wto 01 Cze, 2010 13:47   

Flandra napisał/a:

prezentujesz tu dosyć radykalną postawę jeśli chodzi o AA itp
zastanawiałam się z czego to wynika


A ja się zastanawiam, co jest takiego radykalnego w mojej postawie, jeśli chodzi o AA. Możesz mi wyjaśnić, gdzie widzisz ten radykalizm? Na czym on polega?
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 11