Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
konkretne rady - balans między zołzą a kochaną żoną
Autor Wiadomość
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 22:19   

Mikiwojt napisał/a:
mówić o tym co mi sie nie podoba a ma związek z piciem czy nie mówić?


Myślę, że nie rozmawianie ma być na zasadzie nie ględzenia, ale nie potrafię się zgodzić z tematem tabu. Taki mam pogląd, że rozmawiać trzeba o wszystkim, w końcu po to wybieramy kogoś na partnera by mieć kogoś naprawdę bliskiego, najbliższego... Bo z kim rozmawiać? Być, żyć, trwać obok kogoś? Ja tak nie potrafię.
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Sob 26 Cze, 2010 07:38   

Mikiwojt napisał/a:
To właściwie znów sprzeczne informacje: mówić o tym co mi sie nie podoba a ma związek z piciem czy nie mówić?
Starać sie jak najmniej mówić (całkowite wykluczenie tego jest nie możliwe -wiem to na własnym przykładzie )...-zmienić swoje czyny i postępowanie wobec niego -wtedy po jakimś czasie nie będziesz musiała nic mówić ;)
 
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Sob 26 Cze, 2010 08:17   

Mikiwojt napisał/a:
To właściwie znów sprzeczne informacje: mówić o tym co mi sie nie podoba a ma związek z piciem czy nie mówić?

O tym, co Ci się nie podoba należy komunikować krótko i zwięźle, nie wdając się w dalsze dyskusje.
Jeżeli zamierzasz wprowadzać jakieś restrykcje (np. jeżeli zapowiesz że gdy wejdzie do mieszkania w ubłoconych butach, a to Ci się nie podoba, to te buty wylecą przez okno a on za nimi), wcześniej zastanów się czy chcesz i czy możesz wprowadzić te zapowiedzi w życie.
Jeżeli tak, to po powrocie "winowajcy" w ubłoconych butach wykonujesz zapowiedziane działania.
Oczywiście buty - winowajca - okno, to tylko przykład :D
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Mikiwojt 
Małomówny


Dołączyła: 09 Cze 2010
Posty: 99
Wysłany: Pon 28 Cze, 2010 15:22   

No i stało się!
Nakręciłam tych filmów dużo a tu.... jednak nie pojawił się wcale. Nie wiem gdzie nocował ale przyszedł rano przespał się 2 godzinki a potem poszedł do pracy. Ciekawe.... no i na tym koniec. Policja nie musiała pojawiać się.... nawet w moich myślach. Jednak gdyby przyszedł i walił w drzwi to wiem, że stac by mnie było na wezwanie jej.

Pracuję nad stopniem I. i to bardzo ciężkie.
O czym wy myśleliście w tym kontekście?
_________________
cały czas beznadziejna nadzieja...
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Pon 28 Cze, 2010 15:26   

Mikiwojt napisał/a:
No i stało się!
Nakręciłam tych filmów dużo a tu....
....noi na tym kochana Miki polega to nasze całe współuzależnienie ;) ....a teraz od Ciebie zależy czy będziesz nadal te scenariusze do filmów pisać ;)
 
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Pon 28 Cze, 2010 15:49   

Mikiwojt napisał/a:
Pracuję nad stopniem I. i to bardzo ciężkie.
O czym wy myśleliście w tym kontekście?
Ja na początku jak czytałam ten stopień,pukałam się w czoło.No bo jak to,ja mam uznać bezsilność wobec alkoholu?Przecież to nie ja mam problem.Przeciez ja robię wszystko,aby nie pił.Pilnuję,wylewam,szantażuję,płaczę,błagam.
Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam,że absolutnie nie mam wpływu na alkoholizm męża,że nie jestem niczemu winna.Zdałam sobie sprawę,że do tej pory to nie ja kierowałam swoim życiem,ale choroba alkoholowa mojego męża.
Przestałam być samowystarczalna i poszukałam pomocy.Tą pomoc otrzymałam w Al-Anon.
Okryłam też,że JA też jestem ważna. ;)
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
Mikiwojt 
Małomówny


Dołączyła: 09 Cze 2010
Posty: 99
Wysłany: Czw 01 Lip, 2010 21:52   

Kolejne spotkanie za mną z terapką. jeszcze nie przetrawiłam tego co mi powiedziała ale zadałam jej pytanie, które mnie dręczyło już jakiś czas: jak połączyć olewanie alkoholika z szacunkiem do niego bądź co bądź i podejściem iż jest to choroba. no i odpowiedziała mi. I zapytałam jeszcze o nadzieję..... dostałam odpowiedź, że trzeba odróżnić naiwność od nadziei. To daje jakiś pogląd na całość sprawy....


Mój mąż codziennie łazi i codziennie mi się tłumaczy dlaczego pije....a wczoraj wkurzony na maxa że łażę na spotkania takie i owakie zapytał zdesperowany: Ile to jeszcze potrwa?

Czy jak podejmowałyście terapię to mówiłyście mężom/partnerom o tym że coś takiego robicie. Ja się zastanawiam czy powiedzieć, bo potem mogę zostać wyzwana od chorych psychicznie.... zresztą tak było wcześniej ale nie byłoby fajnie tego słuchać....

Czy wy powiedziałyści/liście i jaka była ich reakcja?
_________________
cały czas beznadziejna nadzieja...
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Czw 01 Lip, 2010 21:55   

Mikiwojt napisał/a:
Czy wy powiedziałyści/liście i jaka była ich reakcja?
Mój mąż wie od początku,ale nic nie mówi....wręcz to popiera.
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
Mikiwojt 
Małomówny


Dołączyła: 09 Cze 2010
Posty: 99
Wysłany: Czw 01 Lip, 2010 21:58   

beata napisał/a:
Mój mąż wie od początku,ale nic nie mówi....wręcz to popiera


mój mnie wciąż atakuje a co lepsze używa tego jako pretekstu, żeby sie napić. W koncu mu grzecznie powiedziałam, że czy ja chodze czy nie to on i tak pije więc będę chodzić bo chcę.
jednak to dotyczy al-anon
natomiast co do terapii to nie powiedziałam mu nic choć sie domyśla bo powiedział mi, że za piwo to on mi udzieli kilku rad....
_________________
cały czas beznadziejna nadzieja...
 
     
Mysza 
Gaduła



Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 03 Mar 2010
Posty: 830
Skąd: Wrocek
Wysłany: Czw 01 Lip, 2010 21:59   

Mikiwojt napisał/a:
Czy wy powiedziałyści/liście i jaka była ich reakcja?

ja powiedziałam, jak pytał gdzie wychodzę, reakcji nie było, a ostatnio jaka była to pisałam w swoim wątku, choć po tych pokrzykiwaniach, wczoraj mnie zawiózł na terapię, więc rożnie to z nimi bywa.... :bezradny:
_________________
"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - Mahatma Gandhi
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Czw 01 Lip, 2010 22:03   

Miki,ja mam łatwiej bo mąż chodzi do AA.Więc na to,że chodzę na Al-Anon nie mówi nic.Wiem nawet,że się z tego cieszy.Gdy rozpoczęłam terapię,nie pytał,nie zabraniał.Powiedział tylko,że On nie pójdzie.Powiedziałam Mu tyko,że nikt Mu nie każe i,że to Jego wybór.Jednak niedawno powiedział,że chyba coś w tym jest,bo jak patrzy na mnie to zaczyna w to wierzyć.
Nawet mi kasę na bilety daje :mgreen:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Czw 01 Lip, 2010 22:04   

Mikiwojt napisał/a:
mój mnie wciąż atakuje
Boi się biedaczek :p
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pią 02 Lip, 2010 08:32   

Mikiwojt napisał/a:

Czy jak podejmowałyście terapię to mówiłyście mężom/partnerom o tym że coś takiego robicie.

Ze mną było tak, że przy mężu zadzwoniłam do poradni, żeby go umówić na terapię, a w słuchawce usłyszałam to co trzeba: "Pani może się umówić na terapię dla siebie, a mąż musi sobie poradzić sam".
Było mi głupio i byłam taka zmieszana, że oczywiście dałam się wpisać na termin pierwszego spotkania z terapeutką, a później już poleciało :D
Mąż początkowo woził mnie na terapię i ostentacyjnie przechadzał się przed ośrodkiem, żeby wszystkim pokazać, jaki jest trzeźwy i jaki dobry dla żony :lol:
Oczywiście dość szybko mu przeszło.
Później sam zaczął chodzić na terapię, na mityngi, ale to wszystko zawsze krótko trwało, bo po jakimś czasie zaczął uskuteczniać "wagary".
I (jak już wielokrotnie pisałam) mimo jeszcze trzech terapii zamkniętych, tak naprawdę nigdy nie przestał pić :(
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Pią 02 Lip, 2010 08:34   

Klara napisał/a:
I (jak już wielokrotnie pisałam) mimo jeszcze trzech terapii zamkniętych, tak naprawdę nigdy nie przestał pić

był wyjątkowo opornym typem chyba :/
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Pią 02 Lip, 2010 17:27   

beata napisał/a:
.Jednak niedawno powiedział,że chyba coś w tym jest,bo jak patrzy na mnie to zaczyna w to wierzyć.
Nawet mi kasę na bilety daje :mgreen:
g45g21 Beatko ale się uśmiałam czytając to ;) ....
Miki mój mąż tez jest przeciwny mojej terapii i też używa śmiesznych argumentów ,że tam chodzę i oczywiście twierdzi ,że to jest powodem jego picia ....ale opowiem Ci śmieszną sytuację po której już mniej o tym mówi ....Jakiś miesiąc temu jak zapił odstawił kolejne cyrki po spożyciu alkoholu i na drugi dzień wyjechał w delegacje na kilka dni ...jednak do wieczora wydzwaniał do mnie również po spożyciu i gnębił telefonicznie ....tak wiec za którymś razem jak zobaczył ,że on się tak stara mnie w......ć a ja całkiem spokojna zapytał z nerwami dlaczego nie byłam na spotkaniu u terapeutki i dla czego przerwałam leczenie? :shock: a ja w szoku ale bardzo spokojnie ,że to moja terapeutka i nie muszę mu mówić kiedy do niej chodzę i czy chodzę :) ...a on na to ,że dzwonił do poradni i tam mu powiedziano ,że zrezygnowałam z leczenia ....no to ja znowu z Anielskim spokojem ,że byłam dzisiaj ale nic mi pani w recepcji nie wspominała ,że on dzwonił .....brakło mu argumentów i się rozłączył :)od tej pory czasami żuci krzywy tekst typu ...np.że dobrze ,że się leczę to przynajmniej jest szansa na uratowanie naszego małżeństwa ...przyznam ,że czasami w środku się we mnie gotuje bo zazwyczaj jak tak mówi jest wypity ale staram się odrzucać te jego słowa na bok.Jego złośliwość gdy wypije mnie szokuje ...po trzeźwemu nigdy się tak nie zachowuje .
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 11