Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nic się nie dzieje, ale...
Autor Wiadomość
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 00:04   

anetai.79 napisał/a:
czy coś sie dzieje? nie , nic złego. Mój mąż nadal nie pije ani nie ma zamiaru. ja chcę po prostu wiedzieć wiecej , pogadać czasem , poczytać historie innych. warto być czujnym - może znajdę tu rady dla siebie, może będę mogła zauwazyć kiedy miało by sie coś stać. czas pokarze. sami wiecie , że mozna nie pić wiele lat i nagle zacząć. ostatnio znajomy mojego męża zmarł,był na dobrej drodze - ale coś sie stało i wrócił do nałogu - takie straszne historie daja do myslenia


Ja rozmawiałam z psycholożką na odwyku mojego menia i ta mi powiedziała, że to bardzo dobrze, że chcę wiedzieć jak najwięcej. Zresztą jego terapeuta też potwierdził, że dobrze, że ja się interesuję etc...
Wydaje mi się, że to normalne i jakieś takie zdrowe właśnie gdy się wie co i jak i gdy partner też wie..... że ja wiem dużo. On zdaje sobie sprawę z moich lęków, bo mówię o nich głośno, a ja z zewnątrz też zauważam co dzieje się z nim, co przeżywa.. bo przecież jest to choroba ze swoimi mechanizmami, pułapkami, nawrotami, głodami... Będąc blisko chorego dobrze jest wiedzieć i to bez względu na rodzaj choroby.. Tak jak cukrzyk sam musi się pilnować, dbać o siebie - tak samo alkoholik, alergik, czy ktokolwiek inny. A partner czy rodzina, przyjaciele mogą pomóc ale mogą też zaszkodzić... szczególnie z niewiedzy.
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 07:44   

Małgoś napisał/a:
że to bardzo dobrze, że chcę wiedzieć jak najwięcej.
Zgadzam się z Tobą.Pierwszą rzeczą jakiej się dowiedziałam na mityngu,to fakt,że nie powinnam się wstydzić tego,że mój mąż jest alkoholikiem.(jednak gdy mówiłam to po raz pierwszy język stawał mi kołkiem).Najbardziej interesowała mnie wiedza dotycząca mojej osoby.To,że nie mam wpływu na to czy będzie pił,czy nie,to,że moja nad kontrola nic mi nie da,że powinnam zająć się swoim życiem.
Co do alkoholika i jego choroby.Fakt,że dobrze jest wiedzieć czym się ją gryzie,jednak każdy alko jest inny i inaczej trzeźwieje.Wiem,że czasem Jego złość nie jest skierowana przeciwko mnie,a jest spowodowana nawrotem.W takich momentach,albo sugeruję Mu aby zadzwonił do kolegi,albo sama tak czynię.Kolega przyjeżdża,niby,że przejeżdżał obok :p i prostuje mi męża.
Najważniesze jednak jest,aby oboje partnerzy coś robili.
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 09:48   

beata napisał/a:
nie powinnam się wstydzić tego,że mój mąż jest alkoholikiem.(jednak gdy mówiłam to po raz pierwszy język stawał mi kołkiem)


mi podczas rozmowy psycholożka podkreśliła, by pamiętać, że alkoholizm to choroba niezawiniona i ta myśl bardzo mi pomaga. nie wstydzę się tego, że mam chorego faceta, wstydziłam się za niego, gdy widziałam co się z niego robi gdy był pijany, potem zresztą on sam się wstydził i to mnie bolało, ta jego bezsilność :/
A teraz zastanawiam się jak to będzie dalej, szczególnie ze znajomymi, moją rodziną... bo wszyscy piją. Sama też nie chcę pić, bo wiem, że piłam za dużo choć jeszcze kontrolowałam sytuację. Teraz, gdy poznaję nie pijących i słyszę do jakiego piekła doszli przez picie to cieszę się że właśnie alkoholik jest tym bliskim sercu, taki mały paradoks...
Usłyszałam że alko nazywają nas Koalki "czarownicami" :lol: Pojęcia nie mam jaki był zamierzony koloryt tego określenia i nawet jeśli nie był to komplement, to mam to gdzieś :p Ważne dla mnie jest to, że działa dobrze, pomaga bardzo skupić się na swoim rozwoju, swojej duszy, swoich błędach, po prostu pomaga pracować nad sobą. Bo my, ludzie tak jakoś mamy, że łatwo widzimy cudze błędy, ale siebie samych uważamy za chodzące ideały. Al-Anon pomaga mi przyjrzeć się dokładniej sobie samej... :)
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 10:48   

Małgoś napisał/a:
Bo my, ludzie tak jakoś mamy, że łatwo widzimy cudze błędy, ale siebie samych uważamy za chodzące ideały. Al-Anon pomaga mi przyjrzeć się dokładniej sobie samej... :)

tak samo mnie w tej sprawie pomogło przewidzieć na oczy w "AA"
i gdy teraz przyznaję się do alkoholizmu w grupce ludzi nie uzależnionych
to widzę w ich oczach zdziwienie (jak ja mogę tak o tym jawnie mówić)
z drugiej strony widzę radość ich,że widzą te błędy u mnie (przez co mogą ukryć swoje błędy)
i to jest chore,bo one i tak są widoczne
a mam tu na myśli że nie tylko łatwo widzieć cudze błędy,ale łatwiej i o nich mówić
w "AA" nauczono (pokazano) że można przyznać się do własnych błędów
ja osobiście praktykuje również to poza "AA"
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 10:51   

Małgoś napisał/a:
alko nazywają nas Koalki "czarownicami"
I piraniami :zeby:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 11:11   

Wiedza o chorobie jest bardzo ważna. Na początku połykałam wszystko o alkoholizmie, co mi podeszło pod rękę. Tyle się naczytałam, że kiedy już zaczęłam terapię i tzw. grupę edukacyjną, to już mi się wymiotować chciało, kiedy w kółko wałkowaliśmy temat tej choroby. Taki przesyt miałam. I ta wiedza jest potrzebna. Bez dwóch zdań. Tylko, ze wcześniej czy później trzeba się zająć przede wszystkim sobą, zacząć pracować nad swoimi niedoskonałościami, nad swoim rozwojem.

I choć niektórzy się burzą na porównanie alkoholizmu do cukrzycy: to jednak osoba bliska cukrzykowi (oczywiście jeśli ma choćby podstawową wiedzę na temat choroby) nie będzie przed cukrzykiem stawiała talerza pełnego pączków, a zachwiań równowagi psychicznej związanych z wahaniami cukru nie będzie brała do siebie. Nie będzie nalegała na kupno ślicznych ale niewygodnych butów, bo wie że dla cukrzyka wygodne buty to podstawa zdrowych stóp. itd...

Ważne, by w tym wszystkim się nie wkręcić, nie wpadać we współuzależnione klimaty, by nie kontrolować, nie śledzić, nie pilnować. Alkoholik musi umieć zadbać o siebie samego, bo to dorosły człowiek. Przesadnie pilnowany i "tresowany" cukrzyk też przy byle okazji zachowa się jak dziecko, popędzi kupić sobie kremówkę w najbliższej cukierni.

Ech... kłania się ta twarda miłość.
Ostatnio zmieniony przez pietruszka Nie 22 Sie, 2010 11:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 11:19   

Jacek napisał/a:
w "AA" nauczono (pokazano) że można przyznać się do własnych błędów


Dokładnie tak :) Gdy głośno wypowiesz że nie jesteś ideałem, czyli po prostu przyznasz się do tego przed sobą samym to jakby otwiera drzwi do pracy nad sobą, motywuje, bo zaczyna się wreszcie dostrzegać, że jest coś do zrobienia, że nie jest tak beznadziejnie jak się wcześniej myślało. Bo często jest tak, że się czuje jakąś niemoc, pułapkę bez wyjścia.
No i trzeba nauczyć się słuchać, to bardzo pomaga... nie oceniać, nie krytykować, tylko właśnie wysłuchać, co ktoś ma do powiedzenia, to uczy tolerancji dla cudzej odmienności.
AA to fajna sprawa... Każdy swój krzyż ciągnie, ale jednak gdy się widzi, słyszy takich samych ludzi, z niemal dokładnie takimi samymi problemami pomimo że każdy z osobna jest inny to bardzo krzepi. A nieuzależnieni to inna para kaloszy, często na zasadzie syty głodnego nie zrozumie i odważę się stwierdzić, że niewielu stać na otwarcie umysłu i chyba dlatego ludzie nie lubią się uczyć, dowiadywać, poznawać nowego. Ale to ich problem ;)
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 11:28   

pietruszka napisał/a:
I choć niektórzy się burzą na porównanie alkoholizmu do cukrzycy: to jednak osoba bliska cukrzykowi (oczywiście jeśli ma choćby podstawową wiedzę na temat choroby) nie będzie przed cukrzykiem stawiała talerza pełnego pączków, a zachwiań równowagi psychicznej związanych z wahaniami cukru nie będzie brała do siebie. Nie będzie nalegała na kupno ślicznych ale niewygodnych butów, bo wie że dla cukrzyka wygodne buty to podstawa zdrowych stóp. itd...

Ważne, by w tym wszystkim się nie wkręcić, nie wpadać we współuzależnione klimaty


Ano właśnie, dokładnie tak :tak: Tego talerza pączków się przed cukrzykiem nie stawia, bo wiadomo że będzie go skręcać, ale nie można popadać w paranoję skoro chory wie na co choruje i sam, dla własnego dobra ma dbać o siebie.

pietruszka napisał/a:
Przesadnie pilnowany i "tresowany" cukrzyk też przy byle okazji zachowa się ja dziecko, popędzi kupić sobie kremówkę w najbliższej cukierni.


tu bym porównała do psa zerwanego z łańcucha, który popędzi na złamanie karku przed siebie ;)
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 11:39   

Małgoś napisał/a:
i odważę się stwierdzić, że niewielu stać na otwarcie umysłu i chyba dlatego ludzie nie lubią się uczyć, dowiadywać, poznawać nowego.

tak to prawda
mnie było trudno się przyznać,żem słaby,że nie potrafię kontrolować picia
czyli do tego mojego ja ,które by miało być nie paradne
bo co do samego picia,to mówiłem piję bo lubię
a mojego ja broniłem w sposób
piję i wiem kiedy potrafię odmówić
jestem degustatorem,a nie pijakiem
przecież chodzę czysty i wszędzie na czas
nie widziałem jednak prawdy - a raczej nie chciałem jej do mego ja dopuścić
że jednak nie zawsze czysty i niekiedy wogle nie dotarłem na umówione miejsce
samemu było ciężko tego przyznania się nauczyć - prawdy o sobie
nauczył mnie tego drugi człowiek na grupie AA
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 12:19   

Jacek napisał/a:
mnie było trudno się przyznać,żem słaby,że nie potrafię kontrolować picia


cholernie trudno przyznać się do własnej słabości... no bo jak to? ten czy tamten może sobie 1-2 piwka strzelić wieczorkiem czy drinia jakiegoś raz na jakiś czas a ja mam zawsze mało?.. e tam, przecież każdy pije tyle ile lubi, a nie bo stracił kontrolę, czyli jak ja lubię do oporu to nie znaczy że jestem chory, tylko tak lubię i co mi tam, że Kowalski taki cienias, pewnie ma chorą wątrobę albo siedzi pod pantoflem żonki. Ja za to mogę, jestem zdrowy to sobie piję! Za swoje, a co! I czego się mnie ciągle czepiają i nie dają żyć jak ja chcę, przecież mam prawo bawić się tak jak lubię :mgreen:
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 12:31   

Małgoś napisał/a:
cholernie trudno przyznać się do własnej słabości... no bo jak to?


Małgoś napisał/a:
jak ja lubię do oporu to nie znaczy że jestem chory, tylko tak lubię i co mi tam, że Kowalski taki cienias, pewnie ma chorą wątrobę albo siedzi pod pantoflem żonki. Ja za to mogę, jestem zdrowy to sobie piję! Za swoje, a co!

widzę Małgoś, że przyznawanie do własnych słabości idzie Ci doskonale :roll: :mgreen:
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 12:48   

Flandra napisał/a:
przyznawanie do własnych słabości idzie Ci doskonal


a dziękuję ;)
wiele podobnych tekstów sama o sobie mówiłam, tłumacząc w ten sposób siebie :mgreen:
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 13:02   

Flandra napisał/a:
widzę Małgoś, że przyznawanie do własnych słabości idzie Ci doskonale :roll: :mgreen:
Małgoś napisał/a:
a dziękuję ;)

Tyle, ze za tym muszą pójść działania, aby sukcesywnie te słabości eliminować lub łagodzić ich skutki... :roll:
Inaczej to zwykle wyżalanie sie, które niczego konstruktywnego
nie wnosi do naszego życia...
A częste powtarzanie i mówienie tylko o nich, daje złudne wrażenie czy przekonanie,
ze to juz zaleta a nie słabość... :p
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 13:24   

stiff napisał/a:
za tym muszą pójść działania, aby sukcesywnie te słabości eliminować lub łagodzić ich skutki... :roll:
Inaczej to zwykle wyżalanie sie, które niczego konstruktywnego
nie wnosi do naszego życia...


zgadzam się i żalić nie zamierzam... w końcu zauważyłam coś ważnego, wyłuskałam to i mogę coś z tym zrobić. Dla mnie to sporo, bo oznacza koniec starego (z czego nie byłam zadowolona ale nie potrafiłam się do tego przyznać) i początek czegoś nowego.. choć sama jeszcze dokładnie nie wiem czego... bo kto wie co będzie jutro? Może szlag mnie trafi 8|
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Nie 22 Sie, 2010 15:34   

Małgoś napisał/a:
Może szlag mnie trafi 8|

To byłoby jakieś rozwiązanie, ale jak żyć jeśli nie trafi... g45g21
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,39 sekundy. Zapytań do SQL: 11