Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zaczarowane koło nadziei
Autor Wiadomość
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 18:58   Zaczarowane koło nadziei


Zaczarowane koło nadziei


"Jak już ją masz, to trzeba uczepić się zębami" - odpowiedział na moje pytanie czym jest dla ciebie nadzieja, mój przyjaciel schizofrenik... - i zapewne dla wyakcentowania metaforycznego sensu wypowiedzi, odsłonił w szerokim uśmiechu dziąsła bezzębne jak u niemowlęcia.

***

Pytanie o rolę nadziei w piciu i życiu wydało mi się bardzo ciekawe i ekscytujące..., po czym wprawiło mnie w stan pomieszania i nawet paniki. Bo przecież dobrze czuję jej ogromną rolę, życiowo ważną, ale kiedy zaczynam się zastanawiać, wszystko staje niepewne i zamazane. Sama nadzieja zaś - nie do zdefiniowania zgoła! Postanowiłem więc pogadać z ludźmi i zacząłem pytać, jak leci: młodziutką koleżankę z pracy, przyjaciół, uczestników grup, z którymi pracuję, zdrowych i chorych psychicznie. Najczęściej przywoływane było i krytycznie komentowane porzekadło, że "nadzieja matką głupich", mówiono też o nadziei jako oczekiwaniu, że będzie lepiej, że nastąpi pożądana (wymarzona) zmiana, pojawią się w życiu dary losu. Odpowiedzi były dość podobne i podobnie niedookreślone: jasne w sferze czucia, zagmatwane "na głowę". Zadziwiała mnie natomiast niewzruszona pewność, z jaką moi rozmówcy twierdzili, że mają nadzieję. No cóż, sam też mam takie, i to mocne, poczucie!

***

Już przy pierwszej z tych rozmów o nadziei przypomniał mi się brutalny eksperyment: gromadę szczurów wrzucono do beczki z wodą o ścianach tak gładkich, że tylko pływanie ratowało im życie. Niektóre, wybrane osobniki eksperymentator wyjmował nad powierzchnię wody i przez krótki moment trzymał w powietrzu. Okazało się, że te właśnie szczury potrafiły prawie dwukrotnie dłużej od pobratymców pływać, walczyć o życie... A czymże one się różniły, czy nie dotknięciem nadziei właśnie?

***

Żyję. I to całkiem żywo żyję, z wielkim smakiem i przyjemnością, a przecież wiele trudów i wysiłków włożyłem kiedyś w szybkie skasowanie życia. Widocznie gdzieś na zakurzonych półkach pamięci musiało zostać wiele śladów tej krzepkiej nad podziw liny ratowniczej - nadziei. Jednak wcale nie tak prosto te ślady odnaleźć... Może nadzieja działa na poły niejawnie i skrycie? Jak oddychanie?

***

Niewątpliwie w początkach flirtu ze śmiercią alkohol wzmagał, a nawet tworzył moje poczucie mocy, wiarę w możliwości, nakładał różowe okulary nadziei. To były nadzieje mocne, chociaż krótkotrwałe, jednak bardzo łatwo odnawialne. Ten rodzaj chemicznej nadziei rodził jednak i karmił przeciwieństwa: życie i wszechświat coraz bardziej zdawały mi się pełne pułapek i zasadzek.

***

Rozwojowi choroby alkoholowej towarzyszyły przemiany nadziei. Po pierwszym epizodzie z "urwanym filmem" miałem gorącą nadzieję, że już nigdy to przerażające i przepełnione wstydem zdarzenie się nie powtórzy. A ono po stosownym czasie oczywiście się powtórzyło, potem znów i znów, aż stało się czymś prawie zwyczajnym. Prawie, bo zawsze rano miałem nadzieję, że i tym razem udało mi się uniknąć najgorszego (cokolwiek by to miało znaczyć).
Aktywnie wspierałem tę swoją ciągle słabnącą nadzieję wyszukiwaniem zdarzeń i oznak mówiących "jeszcze nie jest tak źle", bo w tej fazie już nie mogłem skutecznie wciskać sobie kitu, że jest dobrze. Nawet mój jakże zakręcony umysł tego nie przyjmował!

***

Prawie dwudziestoletni pijacki ciąg udało mi się kiedyś przerwać na ponad trzy lata. W tej przerwie potrafiłem naprawdę dużo zrobić: zadbać o mieszkanie, wyprowadzić na prostą sytuację materialną i zawodową, załatwić sprawy od lat odkładane, zajmować się z pasją działką i grzybiarstwem. I kiedy parę lat później - w ramach ćwiczenia odmiennych stanów świadomości, podróżującwindą czasu - wróciłem do tego okresu, doświadczyłem pięknej, spokojnej i kolorowej wizji: znów znalazłem się w tamtym czasie, na działce pełnej kwitnących drzew i krzewów, znów usłyszałem i zobaczyłem działkowego sąsiada, zapraszającego na kawę. Na wszystkich innych przystankach mojej windy czasu spotykałem ścianę ciemności. Ta wizja potem często wracała do mnie, budząc wyraźną tęsknotę i niejasne nadzieje. I do dziś nie wiem do końca: czy ta rzeczywista przerwa w piciu, czy może jej transowe odtworzenie (nadzieja ex post?) były tą chwilą, kiedy jakaś ręka - jak tego szczura pływającego w beczce - na chwilę uniosła mnie w powietrze?

***

Zaawansowanej (chronicznej) fazie picia też towarzyszyła nadzieja. I tak na przykład gromadziłem leki nasenne z nadzieją, że kiedy już będzie ze mną krańcowo źle, to je potrafię użyć do definitywnego rozwiązania wszystkich problemów, zakończenia cierpień. Miałem nadzieję, że potrafię się zabić.

***

Moja długa, długa droga do decyzji o porzuceniu picia paradoksalnie (a może i nie?) wiodła przez dantejską bramę decyzji: Lasciate ogni speranza ("Porzućcie wszelką nadzieję"). Była to decyzja desperacka, zdecydowałem się rzucić w abstynencję na łeb, na szyję, porzucając wszelkie nadzieje i wszelkie obawy. Zdecydowałem, że nawet jeśli rozstanie z alkoholem miałoby mnie zabić, to chcę umrzeć trzeźwo, choćby zaraz. Może wieloletnie karmienie się alkoholowymi ułudnymi nadziejami sprawiło, że pierwsze lata abstynencji przeżywałem w cichej desperacji, którą w środowisku zwykło się określać mało elegancko, ale jakże trafnie d***. Nowa, dobra nadzieja zaczęła we mnie odżywać wolniutko po wejściu na drogę trzeźwienia i rosła wraz z nią.

***

Po kilku latach trzeźwienia coraz częściej zacząłem spotykać zdarzenia dowodzące racji starego Einsteina: wszechświat jest przyjazny! Coraz częściej miejsce mgławicowych, zawieszonych w powietrzu nadziei zaczęła zajmować pewność (niekiedy tylko nadwątlana, podważana autodestrukcyjnie), że życie - z wszystkimi jego przejawami - jest z natury bajeczne i piękne, warte każdego starania, każdego kosztu. A wszechświat okazaną mu ufność odpłaca darami i prezentami: od tych codziennych, najzwyklejszych (jakie zresztą one tam zwykłe?) do bajkowych niespodzianek, zaskakujących realizacji nieśmiałych marzeń i tajonych snów.

***

Dziś już spokojnie i ufnie czekam na kolejne obroty koła Nadziei, tak jak ufnie czekam na obroty kół jej wielkich siostrzyc: Wiary i Miłości.

Jan - alkoholik

źródło: Świat Problemów
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 19:38   

Zaczarowane kolo nadziei toczy sie od narodzin az do ostatniego tchu.... Towarzyszy w kazdym dniu zycia...
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 19:44   

Ate napisał/a:
Zaczarowane kolo nadzie toczy sie od narodzin az do ostatniego tchu....

Ładnie to może brzmi co napisałaś,ale przecież my w normalnym świecie żyjemy.Realia wszyscy znamy i sie na nie godzimy...Zastanowiłem sie chwile nad tym co napisałaś,
ale nie znalazłem czegoś co tak bardzo bym pragnął,aby zyc nadzieja,ze to sie spełni...
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 19:49   

stiff napisał/a:
nie znalazłem czegoś co tak bardzo bym pragnął,aby zyc nadzieja,ze to sie spełni...

A gdy piłeś? W tej swojej ostatniej fazie, gdy tak bardzo cierpiałeś?
Nie miałeś wtedy nadziei, że to się wreszcie kiedyś skończy, odczujesz ulgę i będziesz normalnie żył?
Bo ja tak właśnie miałam. Gdyby nie to, skończyłabym ze sobą nawet nie próbując przestać pić. Chyba... :|
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 19:55   

Wiedźma napisał/a:
A gdy piłeś? W tej swojej ostatniej fazie, gdy tak bardzo cierpiałeś?

Ja odnioslem sie jedynie do tego ,co napisala Ate...
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 20:05   

stiff napisał/a:
Ja odnioslem sie jedynie do tego ,co napisala Ate...

OK, do tego co ja napisałam - nie musisz skoro nie chcesz...
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 20:25   

"Nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury"
Emily Dickinson

Ja mam nadzieję, ze nigdy mi jej nie zbraknie bo bez niej to juz tylko beznadzieja. Nadzieją dla mnie jest nawet to, ze jutro się obudzę i będę żyła dalej....
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 20:59   

Zawsze mialam jaks nadzieje, dokladnie jak w tym tekscie, i nawet w koncowym okresie pic.ia tez mialam nadzieje .
stiff napisał/a:
Realia wszyscy znamy i sie na nie godzimy...
to specyficzny temat, gdyby ludzie mysleli w ten sposob ludzkosc wyginelaby w pierwszym pokoleniu, to wlasnie nadzieja na lepsze jutro powoduje , ze historia ludzkosci sie toczy, ze ludzie ulepszaja warunki zycia, ze lataja na Ksiezyc, gdyby wychodzli z zalozenia,ze realiow nie da sie zmienic chodzilibysmy dzisiaj wszyscy po drzewach.
stiff napisał/a:
nie znalazłem czegoś co tak bardzo bym pragnął,aby zyc nadzieja,ze to sie spełni...
Bardzo mnie zaskoczyles tymi slowami 8| Nie wyobrazam sobie zycia nie majac nadziei, zawsze mialam , mam i bede miala jaks nadzieje, nawet w najgorszym momencie pewnie bedzie to nadzieja na szybki koniec, a teraz, teraz mam nadzieje zrealizowac swoje zamiary, dalekosiezne plany, mam nadzieje zachowac trzezwosc, mam tysiace marzen i to nadzieja jest motorem do ich realizacji. Wszystko to bedzie jednak mialo miejsce tylko wtedy gdy swoje marzenia, swoje nadzieje sprobuje wprowadzac w czyn, zrealizowac je w rzeczywistosci.

marzenie ----> nadzieja ----> dzialanie
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 21:13   

Ate napisał/a:
marzenie ----> nadzieja ----> dzialanie

Dodam jeszcze, że nadzieja, to wiara i pragnienie. Jeżeli dorzucimy do tego działanie i determinację można naprawdę wiele zdziałać. W ten sposób właśnie zdecydowałam się na terapię, z takim nastawieniem ją skończyłam i nadal w tym trwam....
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 21:13   

Ate napisał/a:
Nie wyobrazam sobie zycia nie majac nadziei,

Dla mnie słowo nadzieja kojarzy sie z oczekiwaniem na cud...Ja mam pragnienia,które sukcesywnie staram sie realizować...Moze to to samo,ale chce miec inaczej...
Ate napisał/a:
marzenie ----> nadzieja ----> dzialanie

pragnienie-działanie-spełnienie
:p
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 21:17   

Dopóki zycia - dopóki nadziei
Nadzieja sie kończy kiedy przestajemy oddychac
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 21:20   

Stiff, przeciez mowimy dokladnie o tym samym :shock: :shock: :shock:
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 21:22   

Cytat:
pragnienie-działanie-spełnienie

Kwestia doboru słów i wyjdzie na to samo co napisałam wyżej :p
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 21:26   

Ate napisał/a:
marzenie ----> nadzieja ----> dzialanie

Jasne, gdyby nie było tu nadziei, tzn wiary w realizację marzenia,
do działania wogóle by nie dochodziło, bo rezygnowalibyśmy z niego nie widząc w nim sensu.
Marzenia pozostawałyby w sferze mrzonek i tylko rodziłyby frustrację :?
Bez nadziei nie byłoby rozwoju ani postępu. To ona jest naszym motorem obok potrzeby.

Ate napisał/a:
stiff napisał/a:
nie znalazłem czegoś co tak bardzo bym pragnął,aby zyc nadzieja,ze to sie spełni...

Bardzo mnie zaskoczyles tymi slowami

Mnie też.
A może, Stiff, chodzi o to, że tak poustawiałeś swoje życie,
że osiągnąłeś wszystkie swoje cele i teraz już możesz usiąść i upajać się szczęściem? ;)
Ja też wiele w moim życiu zmieniłam (pomogła mi w tym nadzieja, że dam radę),
ale ciągle jeszcze do pełni szczęścia czegoś mi brakuje (choć niekiedy miewam już stany upajania się nim :skromny: )
I ciągle mam nadzieję, że w końcu uda mi się te małe cosie osiągnąć.
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Nie 18 Sty, 2009 21:39   

Wiedźma napisał/a:
ale ciągle jeszcze do pełni szczęścia czegoś mi brakuje

Wnuków :wysmiewacz:
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,31 sekundy. Zapytań do SQL: 11