Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Sama z tego wyjdę ?
Autor Wiadomość
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1492
Wysłany: Śro 07 Lut, 2024 10:01   

Jonesy,lepiej w slowa to ujales jak ja .
I to jest różnica między zdrowym alkoholikiem a osobą normalną. Osoba normalna może sobie wypić, może się też popić. Ale dla niej będzie to jednorazowa sytuacja, odchoruje ją mocno i będzie się czuła z objawami kaca bardzo niekomfortowo. A nie, że zacznie klinować i skończy po pięciu latach i z rozwalonym całym życiem...

Ja sama z alkoholizmu nie wyszlam , mi pomogla terapia i to forum tutaj . Po skonczonej jednej terapii nic wiecej nie zrobilam , tylko żyłam dzien po dniu na trzezwo.
Nie chodze tez na grupy AA , ale to ja , jak inni potrzebuja ciagle innego trzezwego alkoholika , tez dobrze , najwazniejsze zeby nie pic alkoholu. A cel jest jeden , drogi rozne.
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Śro 07 Lut, 2024 10:39   

Tylko nie pic i koniec bez zmiany myslenia, postaw i pracy nad relacjami? Bym wykopala kogos takiego szybciej jak czynnego alkoholika, toz to pieklo na ziemi i to na sucho.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2407
Wysłany: Śro 07 Lut, 2024 11:59   

Maciejka napisał/a:
Tylko nie pic i koniec bez zmiany myslenia, postaw i pracy nad relacjami? Bym wykopala kogos takiego szybciej jak czynnego alkoholika, toz to pieklo na ziemi i to na sucho.


Widzisz, Maciejko, niejedna żona alkoholika dałaby sobie nawet lewą rękę odciąć, byleby tylko ten chłop przestał pić. Bo tak to jest idealny ino że pije. Tak jest, naprawdę słowo daję. Bo tak miałem też i ja z moją żoną. Więc się nie dziwię, że są ludzie którym się może wydawać że właśnie jak z całego równania wykreślą flaszkę, to nagle wszystko się zmieni. Ale życie to nie równanie z jedną niewiadomą, a z wieloma.

Znowu idąc w drugą stronę i jak miałbym non stop do końca życia się rozwijać i nad sobą pracować, to chyba w końcu by mnie diabli wzięli tak z czystego przerostu formy nad treścią. Ja chcę po prostu żyć, normalnie żyć. Takim zwykłym, normalnym życiem. Czy pracuję nad sobą? Nie wiem, chyba tak. Staram się. Ale nawet terapeuta mi powiedział, że panie po co my mamy siedzieć i rozmyślać nad tym przez co pan zaczął pić. Posiedźmy lepiej i pomyślmy co zrobić, żeby pan już więcej pić nie musiał. I to mi się podoba.

Na aa chodzę, bo lubię to towarzystwo. Zawsze to jakaś zmiana, jakiś inny punkt widzenia. Zawsze to ktoś żywy, kto jest przykładem że na trzeźwo jest piękne życie. A poza tym przypominam sobie tam, a czasem może mi się zapomnieć, że jestem alkoholikiem. I mnie to nie uwiera, lubię sobie to przypomnieć.

No i ja jako autorozwój traktuję też te moje sporty. Bo to jakby nie było też jakaś walka ze słabościami, z charakterem, ćwiczenie cierpliwości w dążeniu do celu, wytrwałości.

Maciejko, dlaczego ja miałbym non stop pracować nad sobą i ciągle się rozwijać z powodu tego że jestem alkoholikiem, podczas gdy moja żona wyszłaby z założenia, że ona nic nie musi, bo jak nie jest alkoholiczką jak ja, to jest idealna i nic nie musi więcej? A z drugiej znowu strony - musi coś więcej?
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Śro 07 Lut, 2024 12:11   

Jonesy, mi by wystarczylo zeby alko po terapii normalnie gadal, byly normalne relacje i nie strzelal fochow jak kilkulatek bo coscnie wyszlo jak sobie wymyslil. Jak raz sie zacznie prace nad soba to i tak sie pracuje niekoniecznie z terapueta, innym alko, wspoluzalezniona, kim sobie kto wymysli. Życie nie stoi w miejscu dzis przede mna lub Toba jest takie zadanie lub wyzwanie i podejme takie czy inne decyzje a jutro inne i byc moze te dzisiejsze beda do korekvji. Praca nad soba ciagle bo ciagle jest cos nowego wymaga zmian badz puszczenia mimo uszu tego co wczoraj bylo czyms waznym a dzis to np bzdura.

Znam tez wiele takich osob co by dalo sie pokroic zeby tylko on odstawil butelke ale nie jest pijany i strzela fochy, nie wiadomo jak do niego podejsc, czy sie odezwac czy wyjsc itp itd i rozczarowanie. Przeciez nie pije to o co mu znowu chodzi, chyba bym wolala zeby chlal. Nie mam doswiadczen po terapii alko to nie wiem ale dla mnie ze pojdzie na detoks, przejdzie terapie te postawowa isiadzie na laurach i nie mozna z nim wytrzymac to za malo zeby walczyc o zwiazek.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2407
Wysłany: Śro 07 Lut, 2024 12:56   

Pełna zgoda, co innego praca nad związkiem. Tu potrzeba ogromnego zaangażowanie obu stron, bo raz na chwilę odpuszczony, zaniedbany związek, bardzo szybko może zarosnąć chwastami - taka analogia ogrodnicza.

Mam koleżankę, której facet pił. W zasadzie pił tak, że nawet ją pobił kilka razy. Przyznała się. I wymusiła na nim, że ma nie pić. Bo przecież wcześniej był fajny, a potem się rozpił i zrobił się nie fajny. I posżło to tak - on się zaparł i nie pije bo tak ona chciała. Więc jak cokolwiek jej nie pasuje teraz w jego zachowaniu czy zagraniach, to już według niego jej problem - on miał nie pić i nie pije, więc czego jeszcxze chce. Horror.
Mało tego, w równaniu jest jego matka, która uważa, że skoro synek przed ślubem nie pił, a po ślubie tak, to winna jest żona, bo przez nią się rozpił. A teraz jeszcze skoro jej się nie podobało to on się poświęcił i nie pije, więc to przykład na to, że na pewno nie ma problemu z alkoholem, tylko głupią babę. Dla uproszczenia dyskusji nie podaję wszystkich szczegółów i tak dalej, na chwilę obecną są razem ale osobno, wychowują dziecko, z którym ona śpi, chociaż syn ma już ponad 11 lat. Co też moim zdaniem jest powoli alarmujące. Do tego facet zaczyna znowu popijać i to polewa mu nawet własna matka, no bo ona problemu nie widzi, nie chciała żeby pił to nie pił, półtora roku prawie. To widać ewidentnie że problemu nie ma synek, prawda? A o tym, że ją bił to jakoś nikt jej nie powiedział, no bo kto miał powiedzieć?
I tak sobie funkcjonują w tym piekle, razem a osobno. Oczywiście zdrady i tak dalej, bo przez półtora roku to jednak człowiek chciałby jakieś bliskości fizycznej od drugiej osoby.
I co Ty na to powiesz?
Cała rodzina w bladej du***, a miał chłop nie pić to nie pił...

Wyzwania nowe - wiadomo. Jakiś tam rozwój ok. Ale ciągła, non stop praca nad sobą, przez całe życie autorozwój, bo jak przestaniesz to koniec z Tobą... Gdzieś przeczytałem taki cytat, że alkoholik trzeźwiejący idzie cały czas w górę po schodach ruchomych co jadą w dół. I jak przestanie nad sobą pracować to automatycznie stoi w miejscu i jedzie w dół. A jak do tego pić zacznie to już schodzi w dół ruchomymi schodami w dół. I wiesz, takie życie to horror jakiś. A dlaczego nie wyjść z tych schodów w dół na te normalne co jadą w górę? Albo chociaż na takie tradycyjne ze stopniami? Na takie, co jak idziesz w górę to idziesz w górę, jak stoisz to stoisz w miejscu ale się nie cofasz, a jak pijesz no to automatycznie się staczasz...
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Śro 07 Lut, 2024 13:08   

Wiesz co, jak chodzilam na terapie to mialam taki sen. Ide pod gore., ide, wspinam sie, wije sie sciezka na ta gore, wokol sciezki jest zielono, natura pachnie polnymi kwiatami. W koncu docieram na te gore i staje na szczycie takim plaskim zielonym, w dole jest nazwijmy to osada, sa domy, duzo zieleni i to jest ode mnie oddalone ale stoje na tej gorze i dech mi zapiera ze moze byc tak pieknie chociaz najpierw z tej gory do tej osady trzeba dojsc a widok z gory jest tak piekny ze nie chce mi sie z tego zrezygnowac i chce sie tym zachwycic, nabrac tyle ile moge.


Teraz trovhe mojej sytuacji, jak zagladasz do mnie to wiesz ze nie najlepiej z psychika, mam ten nawrot znow leki i jednoczesnie jestem o krok o chwile na nowe, nowe zycie, nowa role i to rodzi nowe wyzwania bez pracy nad soba, bez rozwoju to nowe jest tak trudne ze nie wiadomo jak to wszystko pogodzic. Nowe wyzwania nowe umiejetnosci i ciagla praca, ciagly rozwoj
Ide sobie sciezka zycia, odrabiam lub oblewam lekcje, zmieniam sie ciagle na nowo, od nowa nieustannie i staram sie mimo wszystko zyc najlepiej jsk potrafie na ten moment, na te mozliwosci ktore mam tu i teraz.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Śro 07 Lut, 2024 13:28   

Jonesy, taki przyklad, wydaje sie ze jakis problem jest rozwiazany, jestem przekonana na 200 procent ze mam obcykane to na tip top i wtedy zdarza sie inna sytuacja, ktora wymaga innych rozwiazan, innych technik, z innej strony trzeba podejsc do zrobionego przeciez tematu. Moze popatrzec pod innym kątem z dystansu a moze zblizyc sie trzeb do tego i te moje sposoby przeciez przepracowane, obcykane moge odlozyc na bok. Potrzebuje kreatywnosci, pracy pewnej tez nad soba zeby najpierw to zobaczyc, zastanowic sie jak to ugryzc i sprobowac czegos nowego. Dziala mamy rozwoj, czegos sie nauczylam, nie dziala mamy rozwoj ten sposob, pomysl tu sie nie sprawdzil szukam czegos innego.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Pią 09 Sie, 2024 18:18   

Cytat:
Wyzwania nowe - wiadomo. Jakiś tam rozwój ok. Ale ciągła, non stop praca nad sobą, przez całe życie autorozwój, bo jak przestaniesz to koniec z Tobą... Gdzieś przeczytałem taki cytat, że alkoholik trzeźwiejący idzie cały czas w górę po schodach ruchomych co jadą w dół. I jak przestanie nad sobą pracować to automatycznie stoi w miejscu i jedzie w dół. A jak do tego pić zacznie to już schodzi w dół ruchomymi schodami w dół. I wiesz, takie życie to horror jakiś. A dlaczego nie wyjść z tych schodów w dół na te normalne co jadą w górę? Albo chociaż na takie tradycyjne ze stopniami? Na takie, co jak idziesz w górę to idziesz w górę, jak stoisz to stoisz w miejscu ale się nie cofasz, a jak pijesz no to automatycznie się staczasz...

Dziękuję za wpisy i Waszą rozmowę. Jonesy, różne są te przenośnie, czasem nawet mam dość tych porównań, które jak mantra pojawiają się w kręgach trzeźwiejących. Jednak przyznaję, że niektóre trafiają w sedno. Może nawet wszystkie, ale część potwierdzam, że poczułam osobiście ich trafność.
Tak jest właśnie z tymi schodami, czuję, że nie są to normalne stopnie na których można się po prostu zatrzymać albo sobie zejść i wrócić. Mam świadomość, że w sytuacji alkoholika bliższe rzeczywistości są schody ruchome. Przestajesz uważać, zagapisz się i lecisz w dół. Zaczynasz od zera, albo i gorzej, bo organizm ma już dość i otoczenie też. Nie doświadczyłam tego, ale wierzę, czuję przez skórę, że ze mną tak by było. I to mnie też powstrzymuje.
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Sob 10 Sie, 2024 07:48   

Oczywiście chodzi o schody ruchome jadące w dół, po których trzeba się wspinać, a zatrzymanie źle się kończy...No właśnie, wracając do tych konkretnych porównań, co one dla mnie konkretnie znaczą i jak rozumiem pracę nad sobą. Dla mnie to po prostu radzenie sobie z codziennością i ze sobą. Bliski jest mi wątek Ann "jak sobie radzić z emocjami" wraz z jej ostatnim spostrzeżeniem -
Ann napisał/a:
dziś nazwałabym ten wątek: jak żyć w zgodzie z analizowaniem ponad miarę.
To uważam za sedno sprawy i źródło problemów fsdf43t
Ważne jest to"ponad miarę". Z jednej strony wiem, że w pracy nad sobą potrzebna jest uważność i samoświadomość, z drugiej, że nie mogę fiksować się na sobie i przesadnie analizować rzeczywistość.
Czyli, jak zwykle - złoty środek.
Maciejka napisał/a:
Moze popatrzec pod innym kątem z dystansu a moze zblizyc sie trzeb do tego i te moje sposoby przeciez przepracowane, obcykane moge odlozyc na bok. Potrzebuje kreatywnosci, pracy pewnej tez nad soba zeby najpierw to zobaczyc, zastanowic sie jak to ugryzc i sprobowac czegos nowego. Dziala mamy rozwoj, czegos sie nauczylam, nie dziala mamy rozwoj ten sposob, pomysl tu sie nie sprawdzil szukam czegos innego.

Maciejko, podoba mi się Twoja wiedza życiowa i intuicja, że trzeba popatrzeć na sprawy z perspektywy i szukać rozwiązań.
Alkoholik, czy po prostu uzależniony, nauczył się stosować jeden sposób - jak coś uwiera, boli, dokucza, wierci i rozsadza to wtedy ucieka, odcina się, wyłącza zasilanie. Metoda, która nic nie poprawia, przeciwnie - skutki ma katastrofalne. A alkoholik to wrażliwiec, skupiony na sobie i własnym przeżywaniu, więc mu wiele nie trzeba do wyzwolenia emocji :evil2" - wiem po sobie i z obserwacji.
Wystarczą codzienne relacje z partnerem, dziećmi, bliższym i dalszym otoczeniem - by w środku zaczęło się dziać...
Pracuję nad dystansem do siebie i świata., jednocześnie aktywnie w nim uczestnicząc.
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Sob 10 Sie, 2024 08:02   

Jak we mnie sie zagotuje a teraz jakos tak gotuje sie ze ciezko nad tym zapanowac to mowie stop. Pozwalam zeby to sie przetoczylo, wybrzmialo jednoczesnie bedac w kontakcie mocnym z lękiem ze mnie to rozsadzi i nie wytrzymam i potem pojawia sie dystans i spokoj. Machniecie ręką. Przeciez nic sie nie stalo. Przyjmuje i akceptuje uczucia a decyzja co z tym robic pojawia sie sama. Ostatnio duzo jest spokoju pomimo trudnej sytuacji emocjonalnej zwiazanej z praca. Jeszcze kilka tygodni i koniec tego doswiadczenia.
Doszlam do takiego etapu z emocjami ze pojawiaja sie intensywne i kilka minut pojawia sie dystans i spokoj. Wlozony wysilek i praca nad soba chyba juz 20 letnia procentuje
Ciagly rozwoj, praca i robienie swojego i wypracowane postawy i żyję dalej uczac sie milosci i akceptacji, stawiania granic i jak ktos mi ostatnio powiedzial zyjac z zasadami ktore sa cenione w swiecie. Dasz rade. Ja tez jestem wrazliwiec tylko teraz umiem korzystac z tego i przekierowac to zeby to mi sluzylo, rozwijalo pomagalo doceniac siebie, doswiadczenia i to co najwazniejsze.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Sob 10 Sie, 2024 08:15   

Troche żartem. Niedawno lekarz mi powiedzial ze mam 9 żyć. Skoro ja mam to Ty tez tyle masz tylko trzeba sie postarac zeby to pierwsze za szybko sie nie skończylo i cos udalo sie przeżyć.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Sob 10 Sie, 2024 10:18   

Jak mialam zalamanie w lutym to psychiatra mi powiedziala ze korzystanie z farmakologii to uciekanie od problemu, od bólu. Nie uciekam od bólu, robie krok do tyłu albo dwa, nabieram dystansu i odwagi i mierze sie bolem pomimo trudu i wysilku jaki w to wkladam. Czasem mocno to boli, jest trudne wydaje sie nie do przejscia ale po jakims czasie rana zostaje uleczona. Tez boje sie cierpienia, bolu, czasem uciekam od tego, odsuwajac w czasie zmierzene sie z nim ale jednak probuje przez to przejsc czasem z pomoca innyvh ludzi. Z boku lepiej widac.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Sob 10 Sie, 2024 14:05   

Maciejka napisał/a:
Troche żartem. Niedawno lekarz mi powiedzial ze mam 9 żyć. Skoro ja mam to Ty tez tyle masz tylko trzeba sie postarac zeby to pierwsze za szybko sie nie skończylo i cos udalo sie przeżyć.

Zdecydowanie stawiam na tu i teraz! Życie jest fenomenem, podziwiam je; obfituje w emocje, zdarzenia, niespodzianki, ma wiele pięknych stron. Doceniam to doświadczenie, ale nie wiem, czy chciałabym je powtórzyć ;)
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Sob 10 Sie, 2024 14:12   

Maciejka napisał/a:
Jak we mnie sie zagotuje a teraz jakos tak gotuje sie ze ciezko nad tym zapanowac to mowie stop. Pozwalam zeby to sie przetoczylo, wybrzmialo jednoczesnie bedac w kontakcie mocnym z lękiem ze mnie to rozsadzi i nie wytrzymam i potem pojawia sie dystans i spokoj.

Bardzo to brzmi znajomo. Czuję narastające emocje, pojawia się obsesja związana napiciem i potem to przechodzi jak burza z piorunami. Ale to jest mój nawrót choroby. Bo jest związane z czymś, z czym sobie nie radzę, bo jest intensywne, bo pojawia się stary mechanizm, bo jest niebezpieczne.
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3865
Wysłany: Sob 10 Sie, 2024 14:13   

Ja tez bym nie chciala przechodzic taka droge jaka przeszlam. Chcialabym za to isc razem przez zycie czy jak to nazwac z tymi dziwcmi tylko w komplecie. Nie czuc obecnosci tylko miec mozliwosc uslyszec glos, zobaczyc osobe czy nawet poawanturowac sie czasem.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 11