|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
O wpływie dzieciństwa na życie dorosłe |
Autor |
Wiadomość |
Tomoe
(banita)
Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie 28 Lis, 2010 09:14 O wpływie dzieciństwa na życie dorosłe
|
|
|
O wpływie dzieciństwa na życie dorosłe
Cierpienie dotyka nas wcześnie, zbyt wcześnie. Często już wtedy, gdy nasze wczesno-dziecięce potrzeby nie są zaspokojone, gdy nie jesteśmy otoczeni czułą opieką, nakarmieni, otuleni i przewinięci. Również wtedy, gdy nie otrzymujemy ciepła, pieszczot, dotyku, uwagi, szacunku dla naszej własnej dziecięcej woli, gdy nie możemy się rozwijać według własnego rytmu lub, gdy nasze dziecięce pytania pozostają bez odpowiedzi i otacza nas mur chłodu emocjonalnego. Dzieciństwo zawsze będzie zawierało elementy cierpienia i frustracji; nawet najlepsza matka nie zaspokoi w sposób doskonały wszystkich oczekiwań i potrzeb swego dziecka.
Jednakże to nie przeżywanie frustracji i bólu jest przyczyną zaburzeń psychicznych, lecz zakaz przeżywania uczuć, zakaz wyrażania swej indywidualności, bólu i cierpienia. Upadając, dwulatek boleśnie uderza się w kolano. Płynie strumyczek krwi. I łzy po policzku. Komunikat rodzicielski to najczęściej słowa: „no, przecież nic się nie stało, to nie boli, bądź dużym chłopcem, chłopcy nie płaczą”. W gorszych przypadkach jest tak: „przestań się mazgaić, nie bądź babą, co z ciebie za mężczyzna…” a nierzadko rodzic wymierza ze złością karę za „nieuwagę” lub za brudne ręce czy kolana. Otrzymujemy przekaz, że nasze uczucia są nie ważne, mamy ich nie odczuwać, i do tego jeszcze słyszymy w głosie i tonie dużo pogardy, a czasem jesteśmy karani za to, że czujemy.
Przekaz rodziców, docierający do dziecka i zakazujący mu odczuwania jest najczęściej przekazem nieświadomym, mającym na celu uniknięcie przez rodziców odczuwania własnego, stłumionego w dzieciństwie bólu.
Nie dostrzeganie cierpienia swojego dziecka jest dla rodziców jedynym i najlepszym sposobem by nie widzieć, w jakim stopniu oni sami cierpieli w zbliżonych sytuacjach. Bezwiednie powtarzają oni to, czego sami zaznali.
Dla dziecka niemożność, a w szczególności zakaz wyrażania tego, co odczuwa sprawia, że pojawia się kolejne cierpienie: niemożność bycia sobą. Od tego momentu dziecko zaczyna czuć brak akceptacji dla siebie takiego, jakim jest. Matka ma być zwierciadłem, w którym widzimy siebie. Jeśli ona nas akceptuje to i my zaakceptujemy samych siebie. Jeśli w jej oczach odnajdujemy zniecierpliwienie, złość, wstyd i brak akceptacji to sami siebie zaczynamy odrzucać. Pozostajemy z bolesnym uczuciem pustki na całą resztę życia, choć rodzimy się przecież z wewnętrznym uczuciem spójności.
Częstokroć, jako dzieci, musimy odciąć się od rzeczywistości i porzucić samych siebie gdyż cierpienie spowodowane brakiem miłości i akceptacji jest zbyt wielkie. Jest to mechanizm obronny, którego celem jest przetrwanie i przeżycie. Nie robimy tego świadomie, to się w nas dzieje.
W jaki sposób maleńki człowiek mógłby przeżyć poczucie bycia porzuconym nie odczuwając rozpaczy i braku nadziei, nie mogąc sam zaspokoić swoich potrzeb? Jest on w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mechanizm obronny polegający na odcięciu się od rzeczywistości pozwala mu przetrwać i nie odczuwać tego piekielnego bólu emocjonalnego. To cięcie jest aktem nieświadomym gdyż dziecko nie potrafi samo zdecydować o tym by zapomnieć owo cierpienie. Ta zdolność czy też raczej umiejętność przeżycia, która rozwijała się przez miliony lat ewolucji jest czymś naturalnym i normalnym u stworzeń ludzkich i nazywana jest wyparciem.
Lecz gdy dziecko wypiera swoje cierpienie blokuje jednocześnie swoje naturalne potrzeby i przez to zaprzecza istnieniu części siebie samego. To nieświadome wyparcie i unieważnienie siebie oraz swoich rzeczywistych potrzeb ma miejsce, gdy intensywność cierpienia przekracza próg tolerancji. Dziecko staje się ofiarą dokonanego wyparcia i nieświadomie nadal zaprzecza tej części siebie przez resztę życia. Najboleśniejsze jest zaś to, że stając się rodzicem przekazuje swoje własne zranienia swoim dzieciom. Nie jest w stanie rozpoznać u swoich dzieci potrzeb, które sam, będąc dzieckiem, wyparł.
Potrzeba miłości i akceptacji jest tak wielka, że dziecko zrobi wszystko by na tę miłość i akceptację zasłużyć. Wyrzekając się siebie prawdziwego wpatruje się, często z lękiem i niepewnością, w oczy opiekunów, starając się wyczytać z nich oczekiwania, jakie są mu stawiane w niejasny sposób. Rozwija też niezwykłą zdolność wychwytywania sygnałów pozawerbalnych czy też domyślania się oczekiwań rodziców.
Wyparte w dzieciństwie uczucia i emocje nie znikają. Uwięzione w dorastającym a następnie Dorosłym Dziecku, zaczynają tworzyć coś w rodzaju ciągłego stanu napięcia, tak na poziomie psychicznym jak i psychologicznym. Napięcie to tworzy przymus prowadzenia ciągłej walki mającej na celu symboliczne zaspokojenie potrzeby miłości, która nie została zaspokojona w dzieciństwie. To, co dla dziecka jest sposobem przetrwania u dorosłego staje się mechanizmem destrukcyjnym. Częstokroć prowadzi do depresji lub lęku.
Wszystkie sfery życia cierpią z powodu stłumienia wczesnodziecięcych uczuć: zdrowie psychiczne, fizyczne, związki miłosne, relacje rodzinne, przyjaźnie, sfera zawodowa. W żaden możliwy sposób osoba dorosła nie jest w stanie zaspokoić potrzeb niezaspokojonych w dzieciństwie. Rozwiązaniem tej walki może być jedynie ponowne przeżycie, stłumionych niegdyś uczuć, zablokowanego, od dawna, cierpienia.
Biorąc pod uwagę fakt, że zachowania dysfunkcyjne wynikają z emocjonalnego wyparcia, odnalezienie i ponowne odczucie emocji i uczuć są kluczem do rozwiązania konfliktu.
By uchronić się przed stłumionymi uczuciami bólu, rozpaczy, porzucenia czy odrzucenia uciekamy w różnego rodzaju zachowania jak alkohol, leki, obsesje miłosne i seks, hazard, pracoholizm, papierosy, nadmierne objadanie się czy inne zachowania. Większość z nich pozwala unikać kontaktu z pustką wewnętrzną i radzić sobie z poczuciem niskiej wartości, izolacji wewnętrznej, nieadekwatności, wycofania.
Parę słów o procesie zdrowienia…
Stłumione uczucia dopuszczone do świadomości powoli przestają stanowić przyczynę bólu, ponieważ zostają zintegrowane, tj. włączone do świadomości. Postawy i zachowania zaczynają ulegać zmianom, gdyż przestają w sposób nieświadomy służyć tłumieniu. Uwalniamy się od wyczerpującego i ciągłego przymusu zaspokajania wczesno-dziecięcych potrzeb. Teraz można zadbać o zaspokojenie swoich aktualnych, dorosłych potrzeb. Stopniowo zaczynamy przejmować kontrolę nad własnym życiem.
Energia w postaci wewnętrznego napięcia, wymagana do utrzymania w ryzach bolesnych emocji uwalnia się i przestaje zaburzać funkcjonowanie organizmu, zarówno w obszarze psychiki jak i w sensie fizycznym.
Napięcie w ciele zmniejsza się, co ma wpływ na ustępowanie symptomów psychosomatycznych. Zaczynamy coraz lepiej odczuwać swoje ciało, zaczynamy czuć, że żyjemy.
Zdrowienie to połączenie bólu z jego rzeczywistą przyczyną, czyli wydarzeniem zaistniałym w dzieciństwie i pełne odczucie bólu związanego z tym wydarzeniem. Proces ten może być przeżywany wielokrotnie, tyle razy i tak długo jak jest to konieczne dla danej osoby. Wypłakiwanie żalu z powodu porzucenia, gwałtu, maltretowania i innych nadużyć trwa czasami lata.
Odwagą jest znalezienie w sobie siły by podjąć ten trudny proces.
Gdy przestajemy postrzegać rzeczywistość poprzez pryzmat, zniekształcających ją, niezaspokojonych w dzieciństwie potrzeb, przeszłość staje się po prostu naszą historią osobistą i nie jest dłużej projektowana na wydarzenia aktualne. Stajemy się coraz bardziej świadomi tego, co jest realne
Zdrowienie to również danie sobie prawa do tego by być prawdziwym i cieszyć się życiem.
Zdrowienie trwa długo, czasem dziesiątki lat. Pierwszym jego etapem jest odstawienie szkodliwych zachowań, nałogów, kompulsji. Dopiero wtedy, gdy nie ma już mechanizmów służących tłumieniu wracają powoli poblokowane w dzieciństwie uczucia,. To tak jakby zdjąć z pełnego gotującej się cieczy, garnka szczelną pokrywkę. Buchnie para. Podobnie jest z uczuciami, mogą nas zalać jak silna fala.
Często wtedy istnieje pokusa by sięgnąć po jakiś „znieczulacz”, choćby papierosa, który tak świetnie tłumi nasze uczucia. Ale to właśnie nałogi tak służyły i służą podtrzymywaniu wyparcia. I właśnie dlatego po odstawieniu jakiegokolwiek uzależnienia pierwszym krokiem powinno być sięgnięcie w dzieciństwo, gdzie tkwią przyczyny naszego bólu.
źródło:
http://www.warsztaty-zakr...ycie-dorosle,38 |
|
|
|
|
yul-ya
Towarzyski DDA, uzależniona od chorej miłości
Dołączyła: 13 Sty 2010 Posty: 227
|
Wysłany: Nie 28 Lis, 2010 15:26
|
|
|
Czytałam ten tekst wiele razy już wcześniej, ale dzięki Tomoe, że go mi przypomniałaś
Najgorsze jest dla mnie, że ja to wszystko WIEM. Od dawna WIEM. Ale wciąż nie widzę jakiegoś światełka przed sobą w postaci rozpoczynającego się zdrowienia. Obecnie jestem na etapie obsesyjnych myśli o NIM. Mogę wykluczyć wszystko: spotkania, kontakty pisemne, telefoniczne - a wtedy zostają myśli. Dobre, złe, budzące tęsknotę, budzące złość, wszystko jedno, w każdym razie nieustannie powracające. I pustka, którą nimi zapełniam. Pozdrawiam, mam nadzieję, że jakoś lepiej dajesz sobie radę niż ja |
Ostatnio zmieniony przez yul-ya Nie 28 Lis, 2010 15:27, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
baca
Towarzyski
Wiek: 67 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 204 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Wto 30 Lis, 2010 23:35
|
|
|
Powyższe poczytam jutro. Dzisiaj powiem, ze czym rzemyczek za młodu nasiaknie tym na starośc trąci.
za młodu tto tak liczmy od 6-7 miesiąca w brzuchu! I do 2-3 roku zycia.
Po tym czasie małpka ludzka juz jest [zde] formowana.
Dlatego wprowacził bym kursy na rodziców, badania psychiatryczne, psychologiczne, egzaminy[tumany do poprawki lub won] i tym co 2-gi raz oblali jaja na kowadło!
A baby zapiankować /podwiązać!
Było by mniej ale lepszych jakościowo dzieci! I obywateli.
Ale decydenci potrzebuja tępej masy wyborczej wiec moje rozważania w d upe sobie można wsadzić!
Hej! |
_________________ mamy tylko wakacje! |
|
|
|
|
baca
Towarzyski
Wiek: 67 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 204 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Wto 30 Lis, 2010 23:37
|
|
|
CZynnym nałogom odbierał bym dzieci . Hej! |
_________________ mamy tylko wakacje! |
|
|
|
|
Janioł
Uzależniony od netu Uśmiech to pół pocałunku
Wiek: 58 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4556 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 30 Lis, 2010 23:38
|
|
|
baca napisał/a: | Było by mniej ale lepszych jakościowo dzieci! I obywateli. | Sparta już była i nawet chyba Adolf i Stalin i jak skończyli ?
Naturalna selekcja, nawet jak zabija poprzez nałóg to jest jedyne rozwiązanie |
_________________ P.S. Janioł może być tylko jeden chociaż też czasem w coś walnie aureolką by: Pietruszka |
|
|
|
|
baca
Towarzyski
Wiek: 67 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 204 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Wto 30 Lis, 2010 23:46
|
|
|
Ja nie nawołuje do zabijania, cycu, lecz do tego by ONI sie nie urodzili!
Adek miał dobry pomysł, ale nie dopracowany, chcial tego dokonac za swego zycia.
To cos jak eugenika społeczna.
Czy widzicie co złego w niedopuszczaniu do mnożenia sie osobników kiepskich i ocipiałych??? Przecie oni powodują [w większości, bo zaraz zaczna sie wyjazdy z Beethovenem, Churchillem itd] kłopoty społeczne. Z nich powstaja złodzieje, gwałciciele, bandyci i inni tacy!
Nawet cykliści!
Hej! |
_________________ mamy tylko wakacje! |
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Śro 01 Gru, 2010 00:01
|
|
|
baca napisał/a: | Z nich powstaja złodzieje, gwałciciele, bandyci i inni tacy! |
Marylin Monroe miała straszne dzieciństwo, totalnie nieodpowiedzialną matkę i ojca chyba tylko w chwili poczęcia - później już nie ...
Zresztą - podobno jej matka chciała usunąć ciążę ...
Takich wybitnych przykładów można podać wiele.
Poza tym - nawet jeśli w tzw. cywilizowanych społeczeństwach zrobiono by tego rodzaju selekcję, to co ze społeczeństwami, które się mnożą na potęgę i nikt tego nie kontroluje? |
|
|
|
|
Janioł
Uzależniony od netu Uśmiech to pół pocałunku
Wiek: 58 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4556 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 01 Gru, 2010 00:15
|
|
|
baca napisał/a: | Czy widzicie co złego w niedopuszczaniu do mnożenia sie osobników kiepskich i ocipiałych??? | jak ? przymusuwa sterylizacja ? a jak nie będzie zgody to co ? odosobnione cele ? |
_________________ P.S. Janioł może być tylko jeden chociaż też czasem w coś walnie aureolką by: Pietruszka |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Śro 01 Gru, 2010 08:44
|
|
|
baca napisał/a: | CZynnym nałogom odbierał bym dzieci . Hej! |
Czyli Ty, Baco też byłbyś bezdzietny!
baca napisał/a: | Z nich powstaja złodzieje, gwałciciele, bandyci i inni tacy! |
Lubię Twoje poczucie humoru, ale w tym wypadku posuwasz się za daleko!
Podwiąż sobie... klawiaturę, żeby takich rzeczy nie pisała.
Nawoływań do selekcji i prób wprowadzenia jej w życie ludzkość już przeżyła sporo i zawsze kończyło się to dramatem na wielką skalę.
Poprawę lepiej zaczynać od siebie, do czego Cię namawiam Baco!
Pozdrawiam. |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
Tomoe
(banita)
Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Śro 01 Gru, 2010 08:57
|
|
|
Ja również cenię poczucie humoru Bacy. Zwłaszcza że samego siebie uważa za bardzo dobrego rodzica. |
|
|
|
|
sabatka
Trajkotka I`m going.... współuzależniona
Wiek: 37 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 1236 Skąd: okolice Wrocławia
|
Wysłany: Śro 01 Gru, 2010 09:49
|
|
|
ja tam bym tak na poważnie zarządziła sterylizację ludzi upośledzonych. takich jak bilogiczna matka moich dzieci i matka koleżanki chociażby, ma schizofremie córka odziedziczyła po niej. |
_________________ Na skradający się smutek znam skuteczny sposób: stań przed lustrem, uśmiechnij się i powiedz do siebie "Kocham cię"
http://obrazyhaftowane.blogspot.com/
https://zrzutka.pl/rcta3k |
|
|
|
|
baca
Towarzyski
Wiek: 67 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 204 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Śro 01 Gru, 2010 15:00
|
|
|
No widzicie?? Taka laseczka Sabatka zajarzyła o co biega, a reszta nafaszerowana jakimiś ideałami staje okoniem.
O! Ja przyszedłem dzień po niej! |
_________________ mamy tylko wakacje! |
Ostatnio zmieniony przez baca Śro 01 Gru, 2010 15:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
baca
Towarzyski
Wiek: 67 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 204 Skąd: Przemyśl
|
Wysłany: Śro 01 Gru, 2010 15:16
|
|
|
Flandra napisał/a: | Takich wybitnych przykładów można podać wiele. | -- jaki ona wybitny przykład??? Średnia aktoreczka dobrze lansowana! Flandra napisał/a: | to co ze społeczeństwami, które się mnożą na potęgę i nikt tego nie kontroluje? | --dostaną w d**ę od takich co sa lepsi, mądrzejsi i nie traca tyle kasy na opieke społeczną. Oczywiście w dłuższym czasie np. 100 lat. Klara napisał/a: | Czyli Ty, Baco też byłbyś bezdzietny! | no nie! Ja zachlałem jak tylko pierwsze dziecko zobaczyłem! Takie było straszne! Klara napisał/a: | Poprawę lepiej zaczynać od siebie, do czego Cię namawiam Baco! | -- ocipiałaś! Juz za późno!
Ale widząc postępy synka zawsze mu przypominam o gumkach jak idzie na balangę! Klara napisał/a: | Nawoływań do selekcji i prób wprowadzenia jej w życie ludzkość już przeżyła sporo i zawsze kończyło się to dramatem | --gdyby juz w wieku 15 lat młodzierz znała swoja mape genetyczna i gdyby im tłumaczyc szkodliwośc rozprzestrzeniania złych genów to wielu z nich świadomie odpuściło by prokreację!
Głupki i egoiści niestety mnożyli by sie dalej.
Jestem daleki od jakiegos przymusu.
Lecz zniechęcania jak najbardziej. Czyz nie szkoda kalekich ciałem i umysłem dzieci co pr***ebane maja od urodzenia???
Wierze że istnienie , świadomość ludzka jak sie nie urodzi z tej matki i ojca, to z innych!
A nawet jak sie urodzi nie ta świadomość, to urodzi sie inna! Szczęśliwsza!
Bo nikt mi nie wmówi że można być szczęśliwym na wózku albo mając jakąś wredna chorobę!
Hej! |
_________________ mamy tylko wakacje! |
|
|
|
|
Małgoś
Upierdliwiec Forumoholiczka
Wiek: 58 Dołączyła: 30 Kwi 2010 Posty: 2191 Skąd: z miasta mojego
|
Wysłany: Pon 06 Gru, 2010 17:14
|
|
|
Tomoe napisał/a: | Odwagą jest znalezienie w sobie siły by podjąć ten trudny proces. |
Ano właśnie... tym bardziej gdy się wie, jak bolesne może być to uderzenie pary gdy zdejmiemy pokrywkę... I cosik mi się wydaje, że wiele osób, którym zdrowienie przychodzi długo zdejmują tę pokrywkę bardzo asekuracyjnie, po malutku, by nie bolało aż tak bardzo... Ale w sumie boli tyle samo, tle że jest rozłożone w czasie, na raty... Czy to dobrze? Nie wiem...
Skojarzyło mi się to z pewnym masażem (hawajski Lomi Lomi) którego trochę się obawiałam właśnie ze względu na owe możliwe "skutki uboczne", bo zostałam poinformowana, że w trakcie i po masażu mogę zacząć intensywnie oczyszczać się duchowo np dostając ataku płaczu... Wiedziałam, że pozytywy będą niewspółmierne a jednak obawiałam się owego oczyszczania i nie skorzystałam |
_________________ Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|