Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Mam takiego znajomego...
Autor Wiadomość
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:20   Mam takiego znajomego...

Mam takiego znajomego... W środę wyszedł ze szpitala po (w sumie) 6 miesiącach leczenia...niby na depresję

piszę "niby" bo moim zdaniem utrata pracy, kolejne rozwalone małżeństwo i wiele innych podobnych sytuacji było wynikiem chlania...codziennego...zresztą co Wam będe mówić...
Ma dwie próby samobójcze za sobą, i po drugiej w pażdzierniku trafił znowu do szpitala...kończył jedną terapię za druga, a że cwany i inteligentny jest to każdego lekarza w konia zrobic potrafił...przyznał się nawet teraz podczas ostatniego pobytu w szpitalu, że jego problemem jest jednak alko a nie żadna depresja....no i leczenie poszło w tym kierunku..obiecał pani doktor, że jak wyjdzie ze szpitala to zgłosi się do poradni...nie wiem czy to zrobił...ostatecznie, zadzwonił do mnie w sobotę (mieliśmy kontakt telefoniczny..jakiś) że niby jest w domu i jest ok...po czym zaległa cisza...
CHyba pije dalej i to teraz pewnie ze zdwojoną siłą...

Nie wiem co myśleć....nie chcę i nie będę się bawic w pomaganie, bo nie mam na to siły, sama staram się pomóc sobie, ale mam mętlik w głowie...

Ma jeszcze mieszkanie, l4 na jakiś jeszcze czas...samochód, pić może jeszcze długo....nie wiem na ile mu zdrowie pozwoli...

zostawić go? można coś zrobić żeby sobie nie zaszkodzić? powiedziałam już wszystko co moim zdaniem powiedziec powinnam, ale czy jeszcze można coś zrobić?
Ostatnio zmieniony przez Wiedźma Wto 20 Sty, 2009 09:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:21   

tak po ludzku czuję się bezsilna....
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:26   

stara@ napisał/a:
zostawić go? można coś zrobić żeby sobie nie zaszkodzić? powiedziałam już wszystko co moim zdaniem powiedziec powinnam, ale czy jeszcze można coś zrobić?
Jesli powiedzialas juz wszystko ja bym zostawila, to tak jak z ta moja kolezanka , moge pokazac droge ale pierwszy krok musi zrobic juz sama 8|
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:29   

no własnie Ate nie wiem czy wszystko...
 
     
wolf 
(konto nieaktywne)

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 1208
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:30   

stara@ napisał/a:
tak po ludzku czuję się bezsilna....

no bo tak przeciez jest
mozesz oczywscie zadzwonic oc jakis czas, by sie przekonac czy odbierze telefon, ale jak Cie w pijanym widzie wciagnie w rozmowy o tragicznych perypetiach swego zycia, lub go najdzie ochota zbalamucic Cie erotycznie / to wcale nie takie niemozliwe biorac pod uawge pijackie zdolnosci mozgu po 2 tygodniach chlania...........ja bylem gotow poderwac swoja cieciowa z osiedla/.....ja teraz nieco "koloryzuje".tak se pisze.........ale co Ty mozesz ?
nic
zadzwonisz i jak uslyszysz w sluchawce jego glos-odlozysz telefon
ale jak nie odbierze przez trzy dni..............zaczniesz snuc domysly ,ze moze dogorywa , lub juz padl w akcji ?

jestes po ludzku bezsilna---------czolwiek sam sobie winien-gdy wlazi na pole minowe z napisem "Achtung minem !!!"
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:31   

Do tonacego mozna wyciagnac reke, tylko trzeba uwazc zeby nie pociagnal Cie ze soba , na dno 8| Czy na dzien dzisiejszy jestes na tyle silna , zeby kogos wyciagac, zastanow sie tak szczerze, sama przed soba.
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:32   

no własnie nie odbiera telefonu.... może trzecia próba mu się uda nie wiem... tak normalnie się martwię
 
     
Jagna 
Gaduła


Pomogła: 16 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 09 Paź 2008
Posty: 932
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:34   

stara@ napisał/a:
zostawić go? można coś zrobić żeby sobie nie zaszkodzić?


Daj mu działać, zachowaj się jak współuzależniona-twarda miłość, nie opiekuj się nadmiernie, nie dopytuj...To trudna sytuacja, i nie powinnam doradzać.Sama wiesz, jak potrafi długo lawirować alkoholik.Masz rację tutaj-zadbaj o siebie, mysl o sobie. Pamietasz może z terapii, mówiona nam żeby nie związywać się z drugim alkoholikiem, często jedno z nich pociąga drugie do picia i tak w koło. czasami najlepsze jest rozstanie. Jeśli on nie chce wytrzeźwieć- Ty nic nie pomożesz. Dobrze wiesz, że czynny alkoholik mając wybór -miłośći i alkohol- wybierze to drugie 8|
najważniejsza jesteś Ty! Ty nie pijesz i to jest super :)
_________________
Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody.
 
     
wolf 
(konto nieaktywne)

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 1208
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:41   

stara@ napisał/a:
no własnie nie odbiera telefonu.... może trzecia próba mu się uda nie wiem... tak normalnie się martwię

jak masz klucze od niego-to pojedz tam i zobacz
jak lezy i chrapie-----niech lezy
\jak juz n ie chrapie--------odmow "wieczny odpoczynek.....itd"
to wszystko co mozesz
lub w pore zamkniesz gaz,zeby reszta domu nie wyleciala w powietrze.
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:45   

"zadzwonisz i jak uslyszysz w sluchawce jego glos-odlozysz telefon
ale jak nie odbierze przez trzy dni..............zaczniesz snuc domysly ,ze moze dogorywa , lub juz padl w akcji ?"

no...wiedziałabym więcej, gdyby odebrał....myślę Wolfie, że on już chyba podjął decyzję...

Ate, ja jestem pewna że na siłach się nie czuję!! poza tym, jakoś moja trzeźwość jest dla mnie najważniejsza (przekłada się na wszystko, przede wszystkim na moje dzieci!)
Taki zdrowy egoizm. Zdrowy dla mnie i moich dzieci.

To nie jest Jagno ktoś dla mnie bliski, nie łączą mnie z nim żadne uczucia, więc nie czuję się jakoś dodatkowo obciążona....Na szczęście. Jestem trzeźwa i jest mi z tym dobrze. Wręcz zaj....iście :-)

Nie chcę się w to mieszać, ale zastanawiam się nad tym czy nie szkodząc sobie mogę coś zrobic jeszcze...
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pon 19 Sty, 2009 22:47   

i chyba...niech się dzieje co ma dziać....każdy jest kowalem swojego losu...

ale to jest brutalne
 
     
Jagna 
Gaduła


Pomogła: 16 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 09 Paź 2008
Posty: 932
Wysłany: Wto 20 Sty, 2009 09:10   

stara@ napisał/a:
To nie jest Jagno ktoś dla mnie bliski, nie łączą mnie z nim żadne uczucia, więc nie czuję się jakoś dodatkowo obciążona....Na szczęście. Jestem trzeźwa i jest mi z tym dobrze. Wręcz zaj....iście :-)


Witaj:)
To jestes w duzo lepszej sutuacji niż zinterpretowałam wczesniej, to ufff
Powiem Ci z wlasnego doswiadczenia, ze tuz po mojej terapii, dziesieciosobowa grupa zaczela sie wykruszac, bardzo mnie to bolalo, bo.....chyba empatycznie balam sie , ze ze mna stanie sie to samo, ze w koncu i ja zapije. Wystarczyla wizyta u terapeuty i kilka slow, bym zrozumiala, ze ....to kurcze przeciez ode mnie zalezy a nie od nich, czy ja rowniez zapije. A kto powiedzial, ze ja tez odpadne? To moja glowa jeszcze kombinowala. Pamietam jak rzucalam sie w wir ratowania przyjaciolki z terapii, pozniej dobrego kolegi. Ratujac przyjaciolke, o maly wlos i ja bym nie poplynęła, po okolo 2 tyg od tej akcji, czulam sie tak fatalnie, bylam w dole...i chyba mialam nawrót wtedy.Moje pomaganie spelzlo na niczym, ona...dalej pije. I aby nie musiala juz rozmawiac ze mna i powiedziec prawdy, ze pije, uknuła intryge, taka nieladna, jak to wspominam nadal jestem zla, zropbila to po to, by dac jej spokoj, odsunac od siebie podejrzenia i zainteresowanie. Brrr, to bylo dla mnie przykre- tak bardzo chvialam jej pomoc, chyba bardziej chcialam jej niepicia niz ona sama, i porazka- moje. Bylo to wbrew pozorom cenne dla mnie doswiadczenie, teraz owszem pomagam gdy ktos poprosi, chce pomocy, ale nie pcham sie pierwsza , nie uszczesliwiam na sile...Bo to sie obraca przeciwko pomagajacemu. O malo wtedy nie zapilam, taka czulam gorycz, smutek, rozczarowanie. Teraz jestem uwazniejsza, moze bardziej "zimna" ktos by powiedzial, ale mnie ztym dobrze. Pozdrawiam!
_________________
Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody.
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Wto 20 Sty, 2009 09:26   

nic na siłę,
tak jak Jagna piszesz, kiedy ktos wyciąga dłoń po pomoc to czuję się zobowiązany do takowej.
generalna zasada: to ja mam się dobrze czuć
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pon 26 Sty, 2009 19:33   

Cd...nastąpił

Nawiązałam z nim "jakiś" kontakt....ufffffff, przynajmniej już wiem, że żyje:-) nie potrafię się tak zupelnie nie przejmować....

I wyobraźcie sobie...w tej chwili jest u lekarza po skierowanie na terapię dzienną :-) od 8 rano do 14,30 codziennie od poniedziałku do piątku...
Na miejsciu w ośrodku leczenia uzależnień "złapała" go terapeutka....(pewnie by uciekł gdyby go nikt nie zaczepił) i tak zaczęła z nimrozmawiać...on mówił i mówił....i doszli wspólnie do wniosku, że od czegoś trzeba zacząć....no i od poniedziałku zaczyna.

Mam nadzieję, że do tego czasu pały nie zapije:-) zresztą spytałam go o to od razu...bo troche mnie zmartwił ten odległy termin....no ale....jestem dobrej myśli...to że sam tam polazł to jest już sukces jakich mało...
Generalnie to trudny człowiek, ale chyba zmęczył go już alko....ledwie doszedł o własnych siłach...Powiedział: szedłem powoli ale doszedłem...
I oby tak dalej. Wiem, że to za wcześnie, ale się cieszę mimo wszystko.

I wiecie co jeszcze zrobię...podam mu adres tej strony :-) a co!!!
i może się Wam przedstawi...jest trochę pyskaty i złośliwy, ale w gruncie rzeczy to dobry człowiek.

I wiecie co....on naprawdę się cieszy z tego że tam poszedł i tam pobył chwilę.

Kurcze...jeśli ktokolwiek z Was- mam na myśli podobnych do mnie kiedyś- czytających i pijących dalej- ma jakiekolwiek wątpliwości co zrobić....to proponuję ruszyć d**ę i pójść tam...do ośrodka i zacząć wreszcie robić coś z sobą. Bo cholera nikt za Was tego nie zrobi.

Dziękuję Wolfie, Jagno. Uspokoiliście mnie wtedy i nie wpadłam w głupią panikę. Wystarczy jednak czasem tylko BYĆ obok. Nie koniecznie ciałem i na każde pijackie zawołanie.

cieszę się...może na wyrost, ale się cieszę :D
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 26 Sty, 2009 20:05   

Od poniedziałku... :roll: Czyli jeszcze tydzień przed nim.
Dla czynnego tu szmat czasu, może nie zdzierżyć, bo to głody częstsze i silniejsze
i huśtawka nastrojów i zwątpienia mogą się pojawić... W ciągu tygodnia może się wiele wydarzyć
Jasne, dawaj go tu, dawaj. Może przy nas będzie mu łatwiej wytrzymać.
Ty go znasz, Stara, więc wiesz, czy na naszym forum zakręconym będzie się dobrze czuł.
Ja ze swej strony mogę się zobowiązać, że przez ten tydzień dam mu dyspensę na pyskowanie :wysmiewacz:
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 12