Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
A ty przepiłeś...
Autor Wiadomość
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 13:43   

ZbOlo napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Nie ma takich czarodziejskich nożyczek.
Ale jest program 12 kroków. :)

pietruszka napisał/a:
No i dla mnie kłania się tutaj Program 12 Stopni. Mam jeszcze dużo roboty nad sobą :cwaniak:

Tomoe, gadamy jednym głosem :wysmiewacz:
_________________

 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 13:47   

pietruszka napisał/a:
Tomoe, gadamy jednym głosem

...bo jesteście z tej samej "partii"... :wysmiewacz:
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 13:48   

pietruszka napisał/a:
jednak dla psychiki i związku pewnie lepsze to:

...a gdyby jeszcze ją umieścić w pępku... to już sama słodycz...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 14:03   

ZbOlo napisał/a:

...bo jesteście z tej samej "partii"... :wysmiewacz:

:sztama:
 
 
     
emigrantka 
Gaduła
a ja jestem prosze pana na zakrecie ...



Pomogła: 12 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 706
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 16:08   

ZbOlo, .Zyjemy tu i teraz i tylko to sie liczy .Moj mezowaty tez czasem wypomina mi to i owo ,ja nabralam juz sporego dystansu , obracam wszystko w zart, zmieniam temat i ciesze sie ,ze mam w ogole taka mozliwosc ,ze koszmar pijanstwa wraca tylko we wspomnieniach i niech wraca bo nie moge zapominac kim jestem.
Zbyszku czas jest lekiem na wszystko ,wiadoma rzecz, ze niektore rany nie zagoja sie nigdy ,moga sie jedynie zabliznic.Zona ciagle sie boi ... ale nie wydaje mi sie aby to byla dobra droga..do porozumienia ,coz zycze pogody ducha i trzezwosci ,,
_________________
"Alkoholicy mają wspólne drzewo genealogiczne: wszystkim im odbija palma" :-D.
 
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 16:57   

zawsze też może być tak: fsdf43t

 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 18:43   

emigrantka napisał/a:
Zbyszku czas jest lekiem na wszystko

..tylko tego czasu cholernie mało! Piłem prawie 20 lat... mój - coraz bardziej - trzeźwy mózg ma 27 lat, a ciało 47... i wkurza mnie udowadnianie, że nie jestem koniem... i to pijanym :wysmiewacz: . A tak poważnie pisząc - odzyskuję pewność siebie, wartość, którą przepijałem. W pracy, przez moje ręce, przechodzą tysiące euro... wracam do domu, patrzę w lustro, a ja mam na czole etykietkę alkoholik. Wiem, że nim jestem... przypominam to sobie na mityngach AA i spotkaniach z terapeutą - czy muszę mieć to w domu? Gdzie obserwują mnie moje córki i czują moją małą wartość... dobra Emi, kończę, bo się nakręcam... dzięki...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
emigrantka 
Gaduła
a ja jestem prosze pana na zakrecie ...



Pomogła: 12 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 706
Wysłany: Śro 15 Gru, 2010 22:42   

ZbOlo napisał/a:
poważnie pisząc - odzyskuję pewność siebie, wartość, którą przepijałem. W pracy, przez moje ręce, przechodzą tysiące euro.
sam widzisz ,,ile osiagnoles
Alkoholizm to choroba tyle ,ze trudne to do zrozumienia ,bo kojarzy sie z przyjemnosciami bo na poczatku nimi sa , gorzej pozniej ale cd znamy ,
zapytaj zony czy gdybys zachorowal /odpukac/ na na raka i musial wydac sporo kasy aby sie ratowac, czy wtedy tez miala by taki sam argument ?
moj mezowaty zbastowal po takim pytaniu
trzymaj sie
pozdrawiam
_________________
"Alkoholicy mają wspólne drzewo genealogiczne: wszystkim im odbija palma" :-D.
 
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Czw 16 Gru, 2010 09:13   

emigrantka napisał/a:
czy gdybys zachorowal /odpukac/ na na raka i musial wydac sporo kasy aby sie ratowac, czy wtedy tez miala by taki sam argument


Generalnie wypominanie jakiejkolwiek słabości z przeszłości jest do du**, prowadzi do nikąd, tylko na manowce... Rozumiem, że współuzależniona/y może odczuwać lęk, niepewność ale gdzie wiara, zaufanie?
A najlepszym moim zdaniem argumentem jest zapytanie czy ta druga osoba sobie samej/mu nie ma nic do zarzucenia...
Jeśli ktoś sam uważa siebie za alfę i omegę czy inny kryształ, a w drugim widzi samo zło, nie ufa mu, nie wierzy w jego wolę i chęć zmiany swojego życia itp to po jaką cholerę katować się z kimś takim?! Ale często niby wierzy, widzi, ma wszystko namacalnie na dłoni a jednak potrzeba dokopania jest silniejsza niż potrzeba czerpania garściami z życia tego co najlepsze... I tak jak Tomoe napisał tu gdzieś o dziewczynie z terapii, której nikt nie lubił (bo i ona sama bankowo nie lubiła siebie) tak są ludzie którzy w każdej radości będą doszukiwać się negatywów... byle tylko spieprzyć sobie i innym nastrój 8|
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Czw 16 Gru, 2010 11:45   

ZbOlo napisał/a:
a ty przepiłeś nasze pieniądze i najlepsze lata"...
Specjalnie nie czytałam całego wątku,aby nie sugerować się odpowiedziami innych.
Z tego co wiem Twoja żona nie chodzi na Al-Anon,ani na żadną terapię.Pomimo tego,ze w domu panuje spokój,mąż wraca trzeźwy,z wypłatą w kieszeni,Ona nadal tkwi w tamtym chorym życiu.Dopóki nie zechce nic ze sobą zrobić,będzie się zachowywać tak jak teraz.
Uwierz mi,że j czasem mam ogromną ochotę walnąć mężowi w twarz:"A Ty jaki byłeś jak piłeś",itp.Ale wiem,że to cios poniżej pasa.Świadomie decyduję się na związek z alkoholikiem i używanie argumentów tego typu jest nie fair.Jeśli podczas kłótni coś na siebie wylewamy(bo i tak czasem się zdarza,gdy emocje poniosą)to odnoszę się do teraźniejszości:"Spójrz na siebie, potem czepiaj się mnie" :oops:

ZbOlo napisał/a:
" to zawsze jest "... a ty przepiłeś nasze pieniądze i najlepsze lata"...

Ja wiem,że trzeźwiejący alkoholik nie pije dla siebie,ale takie słowa nie pomagają w utrzymaniu abstynencji.
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
Borus 
Trajkotka
uzależniony



Pomógł: 35 razy
Wiek: 66
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 1843
Skąd: wielkopolskie
Wysłany: Czw 16 Gru, 2010 14:33   

beata napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
" to zawsze jest "... a ty przepiłeś nasze pieniądze i najlepsze lata"...

Ja wiem,że trzeźwiejący alkoholik nie pije dla siebie,ale takie słowa nie pomagają w utrzymaniu abstynencji.
...powiem więcej, to brzmi zupełnie tak, jak "jeśli coś ci sięnie podoba, to idź się nachlać..." :uoee:
_________________
zostało mi podarowane drugie życie...
 
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw 16 Gru, 2010 14:41   

Borus napisał/a:
...powiem więcej, to brzmi zupełnie tak, jak "jeśli coś ci sięnie podoba, to idź się nachlać..." :uoee:

...mam podobne wrażenia... to tak jakby mojej kobiecie nie zależało na mojej trzeźwości...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Czw 16 Gru, 2010 16:04   

ZbOlo napisał/a:
...mam podobne wrażenia... to tak jakby mojej kobiecie nie zależało na mojej trzeźwości...


myślę, że zajęcie sobą samą bardzo by jej pomogło... to raczej nie możliwe, żeby jej nie zależało na twojej trzeźwości, to musi być coś w niej, czego ona nie zmienia, nie akceptuje a odbija się to na Tobie :/
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
emigrantka 
Gaduła
a ja jestem prosze pana na zakrecie ...



Pomogła: 12 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 706
Wysłany: Czw 16 Gru, 2010 16:06   

ZbOlo napisał/a:
. to tak jakby mojej kobiecie nie zależało na mojej trzeźwości...
nie sadze aby tak bylo przeciez powtarzasz jak mantre ,ze to Ona Ci pomogla i dzieki Niej podniosles sie ,,,
Zbyszku moze jest jakis inny powod dla ktorego probuje Ci dokopac ,a to jest tylko jeden z argumentow ,o ktorym zona doskonale wie ,ze zaboli najmocniej .
rozumiem co czujesz
_________________
"Alkoholicy mają wspólne drzewo genealogiczne: wszystkim im odbija palma" :-D.
 
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 16 Gru, 2010 17:07   

ZbOlo napisał/a:
to tak jakby mojej kobiecie nie zależało na mojej trzeźwości...

Jakby, jakby :tupie:

Zbolo, a może ty się spytaj żony wprost, o co jej chodzi?
Nie w czasie sprzeczki czy awantury, kiedy emocje sięgają zenitu, ale w takim dobrym spokojnym momencie. A może nawet wpierw weź kartkę i długopis i wpierw to sobie sam napisz, to co czujesz, jak to odbierasz jak to Cię boli? A potem usiądź, przytul ją i po prostu pogadaj?

Wiesz, na początku miałam wiele złych uczuć do Pietruszkowego, dużo złości, dużo bólu, poczucia krzywdy, rozczarowania, itd... Z jednej strony miałam ochotę przybić go do drzwi i porzucać sobie nożami (oczywiście w przenośni) z drugiej strony zrobiłabym wszystko w swojej mocy, byleby tylko.... Pietruszkowy nie zapił.

To były trudne dni, bardzo trudne dla mnie bo miałam w domu trzeźwiejącego bohatera, który na każdym kroku podkreślał jakiego to czynu nie dokonał, którego chwalono, podziwiano, a z drugiej strony ja szara myszka, szara eminencja, zaniedbana i wymęczona przez lata, dla której zmieniało się... niekoniecznie na lepsze... Przynajmniej nie wszystko...
Bo nagle to i on chciał decydować, nagle trzeba było iść na kompromisy, przestał być marionetką w moich rękach, przestał być potulny jak baranek, któremu na poczuciu winy dało się niejedno podsunąć do zrobienia. itd. itd. Dla mnie to było nowe... inne i chyba nie tego oczekiwałam.

On przestał pić... a ja dopiero wtedy zeskoczywszy z tej huśtawki emocjonalnego haju z okresu jego picia z rozpaczą rozejrzałam się wokół siebie i dopiero z pełną wyrazistością zobaczyłam to całe spustoszenie, jakie pozostawił po sobie alkoholizm mojego partnera i moje współuzależnienie. wiesz, jakie to było uczucie? Obudzić się z ręką w nocniku.
Tylko, że ja byłam już wtedy w Al-anonie, miałam wsparcie na indywidualnej i grupowej terapii, dużo czytała, zdobywałam wiedzę i przynajmniej częściowo byłam świadoma tego, co ze mną się dzieje. I było mi na pewno lżej.

Więć Zbolo, przestań jojczyć, doszukiwać się ukrytych intencji i szczerze porozmawiaj ze swoją żoną, albo poproś, żeby przeczytała ten wątek.
Chyba, ze wolisz dać czas czasowi, tylko nie traw w sobie i nie rozpamiętuj "co żona miała na myśli" , bo w końcu gorycz rozrośnie się do niebotycznych rozmiarów i przepali Ci serce.
_________________

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 11