Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Klara
Wto 12 Kwi, 2011 18:23
Moja historia i prośba o POMOC
Autor Wiadomość
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 13:56   Moja historia i prośba o POMOC

‘Twój ojciec jest alkoholikiem.

Nie jest, on nigdy nie nadużywał alkoholu!

Twój ojciec jest alkoholikiem.

Nie jest! On jest wrogiem alkoholu!

Twój ojciec jest alkoholikiem, albo nawet gorzej niż alkoholikiem.

Zamilkłem. I tak na 20 lat.’


Przez prawie 20 lat psychiatrzy, psycholodzy, znachorzy, nawet duchowni kluczyli po mojej osobowości bez zadawalających dla mnie rezultatów.

‘Jeśli jestem psychicznie chory, śmiało przypnijcie mi tę łatkę, a ja się będę leczył na głowę’.


Depresja? – niektóre cechy tak, więc brałem tony przeróżnych leków. Ale czy tak się zachowuje człowiek z depresją? Specjaliści kiwali głową przecząco.

CHAD? – niektóre cechy tak, więc brałem tony przeróżnych leków. Ale czy tak się zachowuje człowiek z CHAD? Specjaliści kiwali głową przecząco.

BPD? - niektóre cechy tak, więc brałem tony przeróżnych leków. Ale czy tak się zachowuje człowiek z BPD? Specjaliści kiwali głową przecząco.


Przyszedł czas na psychoterapię, zarówno indywidualną jak i grupową. Tylko w jakim kierunku? Ano w nijakim.
Od lepienia figurek i robienia pajacyków z osobami upośledzonymi (przepraszam za szczerość, absolutnie nie mam zamiaru nikogo urazić, szanuję każdego), poprzez opisywanie swoich uczuć na kartkach, po medytacje i naukę oddechu. Co ja tu do diabła robię?!


Zacząłem działać na własną rękę. Czytałem specjalistyczne książki i próbowałem odpowiednio zaszufladkować swoje ‘odchylenia’. Nastawiałem sobie setki diagnoz, ale tak naprawdę, podobnie jak specjaliści, kiwałem głową – tak naprawdę nie wiem co mi jest. Oczywiście nie czytałem rozdziałów dotyczących DDA w myśl: ‘mój ojciec nie jest alkoholikiem’. Co jest zresztą prawdą.

Pomagam ludziom w potrzebie, zaczepiam bezdomnych, bo chcę po prostu porozmawiać, staję w obronie tych odrzuconych i słabszych … No wariat!
Ok., chociaż trudno mi się z tym pogodzić, jestem wariatem! Inny niż wszyscy, bo nie śmieję się z kawałów, bo unikam spotkań towarzyskich, bo lgnę jak magnes do tych poszkodowanych przez los.
‘Z nim (tzn. ze mną) nie pogadasz’ – tak słyszałem od wielu byłych znajomych. To fakt, nie pogadasz ze mną o tym, jak kogoś wyrolować, nie pogadasz ze mną o tym ile panienek zaliczyłeś w ciągu ostatniej imprezy itd (spokojnie, jestem hetero-). Jasne, że można o tym rozmawiać, ale czyż nie jest to płytkie?

W końcu staję się łakomym kąskiem dla różnych sekt. ‘Skoro nikt Ci nie pomógł, to Bóg Ci pomoże’ – tak z reguły mówili. Czyżby? To ta pomoc polegałaby na tym, że się do Was przyłączę, a przestanę być ‘wariatem’? Nie wierzę Wam. W Boga wierzę, jestem, o ile można to tak nazwać, niepraktykującym katolikiem.

I tak stałem się pustelnikiem unikającym ludzi (ludzie mnie męczą). Człowiek, przed którym przyszłość stała otworem (nie chwaląc się, byłem najlepszym uczniem – do czasu mego buntu, wygrywałem wiele konkursów, wielu nauczycieli widziało mnie w przyszłości ‘kimś’ itd, przepraszam za może brak skromności), z wieloma zawodami (mimo że mam wyższe wykształcenie, to uważam, że dyplom mgr to żadne osiągnięcie), to dzisiaj jestem zwykłym prostym robotnikiem, a jak się wygadam o swoich zawodach, to znajomi z pracy pukają się w czoło mówiąc: ‘to co Ty tutaj robisz?’

Wiem, wiem, łapię się na tym nawet teraz, ale jeszcze raz przepraszam za może brak skromności.


‘Twój ojciec jest alkoholikiem, a nawet gorzej niż alkoholikiem’ – to mi nie dawało spokoju. Mimo że nienawidzę ojca za to co zrobił mi i mojej mamie, faktycznie nie był i nie jest alkoholikiem. Zacząłem czytać o DDA i DDD, czyli tematów których unikałem jak ognia. To nie może być prawdą! Ja chyba śnię!

Dopiero po 20. latach błądzenia po swojej osobowości, mimo że żaden psychiatra, psycholog czy inny znachor mi nie pomógł, odkryłem (chyba tak to można nazwać) co mi jest.

Dopiero po 20. latach zrozumiałem te słowa: ‘Twój ojciec jest alkoholikiem, a nawet gorzej niż alkoholikiem’. A wypowiedziała je osoba (żaden psychiatra, czy psycholog), która wiedziała, że w domu mamy potwora, nie człowieka.


Dziś już wiem, że prawdziwym problemem u mnie wcale nie są cechy depresji, CHAD, czy BPD.
Dziś już wiem, dlaczego często nadmiernie przepraszałem (i robię to niestety nadal), dlaczego moimi kolegami zazwyczaj byli DDA, dlaczego wynosiłem z domu żywność i dawałem bezdomnym, dlaczego uciekałem z domu, dlaczego wolałem nadstawiać swoje ciało, byleby tylko ojciec nie katował Mamy, wolałem żeby ojciec mnie bił niż Mamę (tylko nie pomyślcie, że jestem masochistą), dlaczego stale oczekiwałem aprobaty (ojciec mnie nigdy nie pochwalił, wręcz nadmiernie ganił), dlaczego dziewczyny – po kilkumiesięcznych związkach – ode mnie uciekały nie umiejąc sprecyzować co było nie tak.

Dziś już wiem, dlaczego rozpoczynałem tyle ciekawych przedsięwzięć, i absolutnie niczego nie dokończyłem.

Dziś już wiem, dlaczego prowadzę pustelniczy tryb życia, dlaczego jestem – mimo wielu nieudanych związków – starym kawalerem (jestem po 30-stce), dlaczego zupełnie nic nie osiągnąłem, dlaczego mam tak niskie poczucie własnej wartości (o ile jeszcze można mówić o jakiejkolwiek wartości poza tanią siłą roboczą).


Teraz może kilka słów o psychoterapii.

Była, i indywidualna i grupowa. Opiszę te, które dobrze pamiętam. Przeważnie miałem postawę roszczeniową i doprowadzałem do wypieków na twarzy wydającą się być zaangażowaną w swoją pracę jedną z psychoterapeutek, która telefonicznie zapewniała, że na pewno sobie ze mną poradzi. Niestety pękła już na starcie.

Była i taka, która kasowała mnie za samo mówienie w myśl: wygadaj się, powiedz jak najwięcej, ja poznam twoje problemy i coś wymyślimy. Po kilku wizytach zorientowałem się, że lepiej byłoby postawić wino bezdomnemu i jemu się wygadać niż płacić grube setki przysypiającej starszej pani.

W końcu państwowo. Była młoda, zgrabna i seksowna, a na spotkania ubierała się wręcz wyzywająco. Podjąłem rękawicę. Ale z czasem spotkania zaczęły mnie po prostu nudzić. Na odchodne podziękowałem i powiedziałem (przepraszając za szczerość), że ‘bardziej patrzyłem na panią jako na ‘superlaskę’ niż na psychoterapeutkę, bardziej widzę panią jako modelkę niż psychoterapeutkę’.

I kolejna, która szczególnie utkwiła mi w pamięci. Też młoda i zgrabna. Na spotkaniach kokietowała, nie wiem czy jej wpadłem w oko, czy też był to element psychoterapii. Mówiła prosto i bardzo bezpośrednio, choć z wyraźnym – zresztą chyba słusznym – dystansem. Bardzo wiele jej przekazów utkwiło mi w pamięci. Niestety przeprowadziła się (nie wiem gdzie).


Co do psychoterapii grupowych, to były dwie.

Pierwszą nazwałbym mieszanką wybuchową. Lepienie figurek, robienie pajacyków, spisywanie uczuć na kartkach, rysowanie, słuchanie muzyki relaksacyjnej, nauka oddechu, podskakiwanie, pokazywanie złości itd. Ponieważ w kilku przypadkach na psychoterapii indywidualnej zarzucano mi brak pokory, więc wyciągnąłem z tego wnioski i postanowiłem być pokorny bezwzględnie poddając się poleceniom przełożonych (psychoterapeucie i psychoterapeutce).
W duchu cały czas myślałem: ‘co ja tutaj robię?’ I długo nie wytrzymałem. Po kilku dniach wybuchnąłem wielkim, wręcz niekończącym się śmiechem. Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć: co mu jest? Psychoterapeutka do mnie podeszła i powiedziała: ‘Proszę się nie śmiać i mieć choć trochę wyrozumiałości dla tych ludzi’. A ja na to: ‘proszę pani, wie pani z kogo ja się śmieję? Z siebie!’. I tak się śmiałem przez chyba 15. minut. ‘Co ja tutaj robię?’


Druga psychoterapia grupowa stawiała na bardziej zaawansowane środki niż rzemiosło ręczne. Na myślenie i mówienie. Nikogo nie krytykujemy, nikogo nie oceniamy, tylko mówimy, co nam leży na sercu. Dotrwałem do końca, ale nikt się specjalnie nie zainteresował moimi opowieściami o tym, jaki los zgotował mi ojciec.



Ale dziś już wiem, dlaczego tak bardzo nienawidzę ojca, mimo że byłem mu wierny jak pies.

Dziś już wiem, że jestem DDD …


Od kilku miesięcy czytam to forum. Długo przymierzałem się do opisania swojej historii, aż w końcu coś pękło. Moja historia może się Wam wydawać zbyt ogólnikowa. Choć może i ogólnikowa, to jest w pełni szczera i prawdziwa. Celowo nie wgłębiałem się w szczegóły tyraństwa mojego ojca. Po pierwsze: nie jest on tego wart, po drugie: gdy opowiadam o ojcu, to towarzyszą temu skrajne emocje (od płaczu po niepohamowaną złość), a po trzecie: nie oczekuję żadnej litości i frazesów: ‘weź się w garść’, inni mają gorzej niż Ty i żyją’ itp.

Oczekuję tak niewiele, a jednocześnie tak wiele: zrozumienia i … pomocy.

Dziękuję za przeczytanie.



Wiem, że muszę działać, bo zgnuśnieję w swym pustelniczym życiu. Chcę do ludzi, ale boję się odrzucenia. Wiem, że powinienem jak najszybciej podjąć terapię, ale nie stać mnie na płatną, więc jestem zainteresowany bezpłatnymi mitingami

Dotarłem do adresów bezpłatnych mitingów, ale mam obawy, bo wszystkie są w salkach katechetycznych, a z Kościołem Katolickim, to ja trochę na bakier jestem, a poza tym mam obawy co do prowadzących (przepraszam, ale jestem bardzo zdystansowany do porad duchownych). No chyba, że przewodnikiem mitingów jest osoba świecka, a Kościół tylko użycza miejsca, to przepraszam za uogólnienie. A może w ogóle nie ma przewodnika?
Tak, czy siak, potrzebuję osoby kompetentnej nie próbującej w domyśle przemycić wartości chrześcijańskich, które nota bene bardzo szanuję.




Na koniec spytam wprost.

Mimo że jestem nowy na forum, to przymierzałem się do spotkania z Wami (zlot), ale nie czułbym się komfortowo, a czułbym się nieswojo, więc może ktoś chciałby się ze mną bezinteresownie spotkać i najzwyczajniej porozmawiać?

Interesują mnie tylko osoby z DDD/DDA, a jakby znalazł się ktoś po terapii (zakończonej sukcesem) to byłoby po prostu super. Mam wiele pytań.

Owszem, napisałem że unikam spotkań z ludźmi, gdyż mnie męczą, ale sami wiecie, że tylko DDA/DDD w pełni zrozumie drugiego DDA/DDD.




Wszelkie porady mile widziane.

Z niecierpliwością czekam na odzew.


Nie żegnam się (bardzo tego nie lubię), a po prostu myślami jestem z Wami.


DDDMan z Warszawy
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 13:57   

DDDMan napisał/a:
Z niecierpliwością czekam na odzew.

...witaj...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5442
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 14:03   

Cześć DDDmanie
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 14:09   

Cześć DDDmenie
DDDMan napisał/a:
więc może ktoś chciałby się ze mną bezinteresownie spotkać i najzwyczajniej porozmawiać?

Ja, pewnie, jestem z Wawy, ale:
DDDMan napisał/a:
Interesują mnie tylko osoby z DDD/DDA

Ze mnie skromny alkoholik tylko, no ale jak będziesz miał ochotę to wystarczy prywatną wiadomość napisać przez forum.

Powodzenia....
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 14:12   

Witaj Człowieku :)

Ja też jestem DDD, ale nie spełniam najważniejszego z Twoich kryteriów, więc się nie spotkamy.
Szkoda????? ceewd
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 14:51   

Napisałem długą odpowiedź, zapomniałem zasave'ować i wszystko szlag trafił :(

Postaram się jednak napisać jeszcze raz.


Dziękuję za odpowiedzi.

Tym, którzy z uwagą przeczytali moją historię - bardzo dziękuję.

Tym, którzy chcą pomóc (nie tylko wirtualnie) - kłaniam się nisko. Ja tego potrzebuję.


Stale w życiu musiałem się tłumaczyć, więc i wytłumaczę się i z tego, dlaczego narzuciłem takie rygorystyczne kryteria:

- nikt nie mający DDD lub DDA mnie nie zrozumiał. Nikt! Może próbował, ale nie zrozumiał. Dlatego też szukam kogoś (najlepiej po skutecznej terapii, ale niekoniecznie) kto ma ten syndrom,

- dlatego Warszawa i okolice, gdyż tam mieszkam.


Marc-elus: bardzo chętnie, ale czy miałeś już do czynienia z osobami DDD? Czy nie męczyły Cię one?
Nie chciałbym Cię męczyć swoją osobą (podobno nawet jak nic nie mówię, to męczę innych, bo sprawiam wrażenie bardzo sztywnego w kontaktach interpersonalnych, a to udziela się innym).

Już napisałem PW.
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 14:56   

DDDMan napisał/a:
czy miałeś już do czynienia z osobami DDD

Jeżeli miałem to o tym nie wiem, na wizytówkach rzadko się dopisuje DDD ;)
DDDMan napisał/a:
Czy nie męczyły Cię one?

Ludzie mnie nie męczą, no może poza taką jedną użytkowniczką z tego forum(żartuje tylko), każdy jest inny, nie wiem dlaczego Ty miałbyś mnie męczyć.
DDDMan napisał/a:
sprawiam wrażenie bardzo sztywnego w kontaktach interpersonalnych

A ja nie mam problemów z kontaktami, więc spoko, czego się bać?
Reszta na PW :)
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 15:12   

Marc-elus napisał/a:
Ludzie mnie nie męczą, no może poza taką jedną użytkowniczką z tego forum(żartuje tylko), każdy jest inny, nie wiem dlaczego Ty miałbyś mnie męczyć.


Czy przeczytałeś uważnie moją historię? Jestm tam wątek o 'wybuchowej' psychoterapii grupowej.
Tam byli ludzie ciężko chorzy psychicznie (upośledzenie umyślowe, schizofrenia, itd.). Czy uważasz, że czułem się komfortowo w ich towarzystwie? Nie, nie czułem, dla mnie oni byli trochę inni (przepraszam, szanuję każdego, ale stwierdzam fakt).
Jednak tłumiłem swoje emocje, zaciskałem zęby i razem z nimi lepiłem figurki, robiłem pajacyki i podskakiwałem. W końcu nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. Ja wiedziałem, że do nich nie pasuję, psychoterapeuci też wiedzieli, że do nich nie pasuje.


W DDD chodzi o to, że mamy tak jakby swój świat, w którym tylko pozornie dobrze się czujemy. Potrafimy zakładać maski, ale gdy - nawet chcąc nie chcąc - pokażemy swoją prawdziwą twarz, to ludzie nas unikają.
Reasumując: potrafimy ranić i później je leczyć, a nawet za wszelką cenę zadośćuczyniać x-krotnie i bez końca. I tak w kółko.

Ciężko to zrozumieć komuś, kto nie jest DDD/DDA.
 
     
mariolka1 
(banita)
mariolka1


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 19 Mar 2011
Posty: 2
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 15:42   

Czytałam !! . Chyba to częściowo ja sama. Nie będę komentować , ponieważ komentatorów i doradców tu wielu jeden praktyk pogania drugiego w swych mądrościach teoretycznych i praktycznych. Pozdrawiam :lol:
Ostatnio zmieniony przez mariolka1 Pią 01 Kwi, 2011 15:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 15:52   

mariolka1 napisał/a:
Czytałam !! . Chyba to częściowo ja sama. Nie będę komentować , ponieważ komentatorów i doradców tu wielu jeden praktyk pogania drugiego w swych mądrościach teoretycznych i praktycznych. Pozdrawiam


Dziękuję.

Pozwoliłem sobie na przyznanie Ci punktu 'pomógł'.

Nie muszę chyba tłumaczyć za co, bo jak jesteś DDD/DDA, to doskonale wiesz za co.


Ale wytłumaczę dla innych:

DDD/DDA wręcz brzydzi się wirtualnymi poradami. Dlaczego? Dlatego, że tylu już radziło i nic nie uradziło, a po drugie DDD są najczęściej narwańcami, tzn. chcieliby od razu się zmienić, co jest oczywiście niemożliwe.

Poza tym DDD/DDA są bardzo uczulone na frazesy, typu: 'inni mają gorzej niż ty', 'weź się w garść'. Już lepiej chyba wolelibyśmy, żeby lepiej nic nie pisano, lub pisano dla zasady ;)


Przepraszam, nikogo nie chcę urazić, szanuję każdego.
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 15:59   

Ciekawe DDDman że nie wiedząc kim jest mariolka tak piszesz, dość łatwowierne to z Twojej strony.
Poza tym mówisz DDA/DDD jakby każdy był taki sam, a sądzę że nie każdy jest taki jak Ty.
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 16:05   

Cytat:
Ciekawe DDDman że nie wiedząc kim jest mariolka tak piszesz, dość łatwowierne to z Twojej strony.
Poza tym mówisz DDA/DDD jakby każdy był taki sam, a sądzę że nie każdy jest taki jak Ty.


Swoją krótką wypowiedzią mnie jakoś tam do siebie przekonała.

Tak samo Ty mnie przekonałeś. Dlaczego miałbym odpychać dłoń, która chce mi pomóc?

Oj już tyle ich odpychałem ... tak tak.


Absolutnie. Nie każdy DDA/DDD jest taki sam, ale bardzo podobnie czuje i reaguje. Miałem do czynienia z pięcioma przypadkami DDA, zupełnie inni niż ja, a jednak tak bardzo podobni.
 
     
Pati 
Gaduła
Inna od innych.DDA.



Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 11 Gru 2010
Posty: 927
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 18:24   

Jestem DDA ale myślę,że skoro od jakiegoś czasu czytasz to forum to wiesz.
Z Twoich postów wywnioskowałam,że czujesz się baaardzo samotny.
Rozumiem to bo sama przez to przechodziłam zanim wstąpiłam na to forum(też sporo miesięcy się zbierałam aby tutaj zawitać :skromny: )
No i zanim oczywiście zaczęłam terapię na którą bardzo długo czekałam.
Stroniłam od ludzi izolując się.
Ale odnoszę maleńkie sukcesy.
Maleńkimi kroczkami robię postępy.
Przeszłości nie zmienie i Ty też nie.
Ale na przyszłość jak najbardziej mamy wpływ i ja z tej możliwości korzystam.
Zachęcam żebyś Ty także skorzystał. :)
_________________
Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald)
 
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 18:46   

Witaj Pati,

Tak, bardzo samotny, trochę na własne życzenie choć nie pragnienie!

Jestem bardzo zdeterminowany, bo przez ponad 30. lat życia nic nie osiągnąłem, tzn. niczego się nie dorobiłem. I póki będę tkwił w bagnie DDD, to dalej będę oddawał swoje serce i pieniądze innym, najczęściej tym, którzy na to niestety nie zasługują (rola 'wybawcy', mam nadzieję, że Ci to coś mówi).
I dalej będę popadał w uzależnienia od innych ludzi.

Sporo czytałem nie tylko różne fora, ale i artykuły i książki poświęcone temu tematowi.

Czas działać!

Toteż mój apel o spotkanie jest cały czas aktualny!
 
     
Pati 
Gaduła
Inna od innych.DDA.



Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 11 Gru 2010
Posty: 927
Wysłany: Pią 01 Kwi, 2011 19:10   

DDDMan napisał/a:
bo przez ponad 30. lat życia nic nie osiągnąłem, tzn. niczego się nie dorobiłem

Rozumiem ja też mam nie wiele.
Ale z drugiej strony mam wiele bo mam ''bogatą duszę''. :)
DDDMan napisał/a:
dalej będę oddawał swoje serce i pieniądze innym, najczęściej tym, którzy na to niestety nie zasługują

Do nie dawna tak bardzo pragnęłam akceptacji,że byłam w stanie zrobić WSZYSTKO dla wszystkich by mnie polubili choć odrobinkę.
Bardzo często było to nadmiernie wykorzystywane niestety.
Troche to smutne.
DDDMan napisał/a:
Toteż mój apel o spotkanie jest cały czas aktualny!

Rozumiem.
Nie jestem z Warszawy.
_________________
Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald)
Ostatnio zmieniony przez Pati Pią 01 Kwi, 2011 19:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 13