Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
ZA czyli starszy brat kaca
Autor Wiadomość
summer4best 
Towarzyski



Wiek: 58
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 172
Wysłany: Śro 11 Maj, 2011 22:45   

Halibut napisał/a:
Ja bym tak chciał. Nie raz roku, ale kiedy przyjdzie mi na to ochota

Też snułem kiedyś takie plany, że raz do roku jakiś wyjazd/hotel aby nikt z rodziny i znajomych musiał mnie oglądać i 1-2 tygodniówka czyli powiedzmy rodzaj sanatorium dla AA i potem powrót do rzeczywistości. Tylko, że tak się nie da i siła woli o której pisze kolega wyżej nie ma tu nic do rzeczy, żadnej przewlekłej choroby siłą woli nikt nie uleczył /JP2-mu pośmiertnie wmawiają że cuda zdziałał/. Niestety z alkoholizmu już się nie wraca, a myśli typu czemu ja czemu ja nie mogę normalnie owszem przychodzą bo przecież trudno pogodzić się ze śmiertelną chorobą!!!
_________________
Pozdrawiam
"Doradzając przyjacielowi, staraj się mu pomóc, a nie sprawić przyjemność". /Solon/
 
     
paulinkaaa 
(konto nieaktywne)


Wiek: 49
Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 41
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 00:12   

Flandra napisał/a:
paulinkaaa napisał/a:
tez bylam kiedys osoba niuezalezniona i przygladalam sie swojemu piciu i zachowywalam sie odpowiedzialnie unikajac przykrych konsekwencji


?
pisząc o konsekwencjach miałam też na myśli alkoholizm ...


jako DDA, akurat na te konsekwecje, zawsze zwracałam największą uwagę :/


Flandra - wiem ze mialas na mysli rowniez jako konsekwencje alkoholizm. Chcialam powiedziec, ze gdy ja jeszcze nie pilam uzalezniona to rowniez pilam umiarkowanie. I nie wpadlam w alkoholizm poniewaz zaczelam mniej zwazac na sposob w jaki pije lub pic wiecej. W pewnym momencie zaczelam uzywac alkoholu do innych celow a ten moment naprawde ciezko wylapac a nawet jak sie podswiadomie wie ze cos sie zmienilo to bez zadnych widocznych konsekwencji nikt nie jest tak napalony zeby od razu zdiagnozowac siebie jako alkoholika i leciec do poradni uzaleznien.

Nie jestem DDA wiec nie chce sie w tym temacie wypowiadac, lecz czytalam, ze wielu DDA siega po alkohol i czesto staje sie alkoholikami. Nie mysle ze dzieje sie tak dlatego bo przestali przygladac sie swojemu piciu. Powoduja to raczej zakodowane wzorce zachowania wyniesione z rodziny. Dlatego uwazam ze dla alkoholika jest bardzo ryzykowne pic i przygladac sie swojemu piciu. Bo bardzo latwo cos przegapic i znowu zaczac pic nalogowo.
 
     
paulinkaaa 
(konto nieaktywne)


Wiek: 49
Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 41
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 01:17   

Hali - zeby jeszcze raz zamieszac w temacie. Dzis bylam na spotkaniu z moja terapeutka a ta ni z gruszki ni z pietruszki powiedziala, ze mozliwe ze za pare lat bede mogla znowu od czasu do czasu napic sie alkoholu. Ze w niektorych przypadkach jest to mozliwe choc zawsze istnieje ryzyko ze sie znowu zacznie pic nalogowo. Wiec jakby powiedziala cos podobnego co Ty nam sie starasz przekazac. Tyle ze mi na tym na dzien dzisiejszy nie zalezy poniewaz ryzyko przewyzsza w moim mniemaniu korzysci.
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 07:22   

summer4best napisał/a:
Halibut napisał/a:
Ja bym tak chciał. Nie raz roku, ale kiedy przyjdzie mi na to ochota

Też snułem kiedyś takie plany, że raz do roku jakiś wyjazd/hotel aby nikt z rodziny i znajomych musiał mnie oglądać i 1-2 tygodniówka


Jest to typowy przykład nieuczciwości w dyskusji. Te słowa nie odnosiły się do picia. Przytoczyłeś fragment mojego tekstu odnoszącego się do żartu Marc-elusa, dotyczącego puszczania baniek mydlanych,. Ty jednak z premedytacją wyrwałeś je z kontekstu i wykorzystałeś w celach manipulacji. Daruj ale dla mnie jest to żałosne.

Mój post, do którego się odnosisz zacytowany w całości:

Marc-elus napisał/a:
"tak jak dobrze by było mieć możliwość raz do roku puszczać bańki mydlane nosem "

Ja bym tak chciał. Nie raz roku, ale kiedy przyjdzie mi na to ochota.
 
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 07:39   

Ale poważnie i na serio - naprawdę pisałeś to z myślą o bańkach mydlanych i puszczaniu ich nosem??? Bo coś mi się wydaje że Marcel pisał to w kontekście alkoholu jednak.

Szybko się coś denerwujesz...
A powiedz no mi jeszcze raz, skąd i kiedy będziesz wiedział, że już możesz się napić? Masz zamiar testować to empirycznie?
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 07:50   

Marc-elus napisał/a:
Oczywiście, dobrze by było mieć możliwość picia kontrolowanego, ale jej brak nic nie znaczy, jest to czysto teoretyczne, tak jak dobrze by było mieć możliwość raz do roku puszczać bańki mydlane nosem


Jonesy napisał/a:
Szybko się coś denerwujesz...


Ja się nie denerwuje. Po prostu nie lubię manipulacji.
 
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 07:56   

Zatem nie widzę żadnej manipulacji. Marceli napisał, że fajnie byłoby mieć możliwość picia kontrolowanego raz na jakiś czas i porównał tą "umiejętność" do puszczania baniek mydlanych nosem. Ty zaś przyznałeś mu rację. To chyba o bańkach z nosa nie myślałeś w tym momencie a o tej możliwośći picia kontrolowanego. A do tego odwołał się summer.
Gdzie tu manipulacja?
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 08:42   

Marc-elus napisał/a:
"tak jak dobrze by było mieć możliwość raz do roku puszczać bańki mydlane nosem "

Ja bym tak chciał. Nie raz roku, ale kiedy przyjdzie mi na to ochota.

Przeczytaj jeszcze raz ten post, wyraźnie zaznaczyłem cytat, do którego się odwołałem.
Kończę udowadnianie, że nie jestem garbaty, są inne ciekawsze tematy.
Ciebie widać nie przekonam.
 
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 09:07   

Halibut napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
"tak jak dobrze by było mieć możliwość raz do roku puszczać bańki mydlane nosem "

Ja bym tak chciał. Nie raz roku, ale kiedy przyjdzie mi na to ochota.

Przeczytaj jeszcze raz ten post, wyraźnie zaznaczyłem cytat, do którego się odwołałem.
Kończę udowadnianie, że nie jestem garbaty, są inne ciekawsze tematy.
Ciebie widać nie przekonam.


Teraz to Ty manipulujesz. Marc-elus napisał:
Marc-elus napisał/a:
Oczywiście, dobrze by było mieć możliwość picia kontrolowanego, ale jej brak nic nie znaczy, jest to czysto teoretyczne, tak jak dobrze by było mieć możliwość raz do roku puszczać bańki mydlane nosem :p


Na co odpisałeś:

Halibut napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
tak jak dobrze by było mieć możliwość raz do roku puszczać bańki mydlane nosem


Ja bym tak chciał. Nie raz roku, ale kiedy przyjdzie mi na to ochota. :D


I powiedz mi teraz, że nie pisałeś tego w kontekście picia.

summer4best napisał/a:

Też snułem kiedyś takie plany, że raz do roku jakiś wyjazd/hotel aby nikt z rodziny i znajomych musiał mnie oglądać i 1-2 tygodniówka czyli powiedzmy rodzaj sanatorium dla AA i potem powrót do rzeczywistości. Tylko, że tak się nie da i siła woli o której pisze kolega wyżej nie ma tu nic do rzeczy, żadnej przewlekłej choroby siłą woli nikt nie uleczył /JP2-mu pośmiertnie wmawiają że cuda zdziałał/. Niestety z alkoholizmu już się nie wraca, a myśli typu czemu ja czemu ja nie mogę normalnie owszem przychodzą bo przecież trudno pogodzić się ze śmiertelną chorobą!!!


To nie rozumiem gdzie była ta manipulacja? I dobrze Cię Summer podsumował. Jak ktoś leczy alkoholizm po to, żeby sobie popijać, to jest to dla mnie conajmniej dziwne. Ty mnie do tego nie przekonasz, bo ani mi tego nie udowodnisz, bo:
Halibut napisał/a:

Jeszcze jedno - w gwoli precyzji i uczciwości, będąc zdrowym można zachorować, będąc ozdrowionym tym bardziej, psychoterapeuta powiedział mi, że do końca życia trzeba się przyglądać swojemu piciu i zachować ostrożność, jeżeli powstaną niepokojące objawy to pędem do kliniki a od buteleczki z daleka. Mnie nie chodzi o możliwość picia, jestem już ta na takim etapie, że mi to wisi. Mnie chodzi o coś znacznie ważniejszego o wyzwolenie się z pod presji i skutków choroby.

To co powyżej napisałeś nijak się ma do tego co usiłujesz propagować. To nie powrót do stanu sprzed uzależnienia. Dziwię się że tego nie zauważasz, skoro o tym sam piszesz.

Ale masz rację, lepiej skończyć tę dyskusję, bo przypomina ona odbijanie piłki tenisowej. I żadnemu z nas nic dodatkowego nie da. Ty masz swoje cele, ja mam swoje. Osobiście uważam, że w moim przypadku, obojętnie kiedy by to nie było, jak się napiję, to zrobię to kompletnie świadomie, z konkretnym celem i bynajmniej nie będzie to wysublimowane smakowanie alkoholu, a chęć osiągnięcia stanu upojenia alkoholowego, a więc potraktuję to jak swoją osobistą porażkę. I stracę do siebie zaufanie. I nie będę wmawiał każdemu, że jestem uleczony, piję sobie trochę i się uważnie kontroluję, a jakby co to lecę na terapię. Tak to może każdy pijący - popić tydzień i terapia. Po terapii popić tydzień i terapia. I w koło macieju dokładając jeszcze detoksy i inne zabawy. Trochę to przejaskrawiłem, ale tak to wygląda.

Wciąż jednak nie odpowiedziałeś na jedyne pytanie, które w tej całej 17-stronicowej dyskusji ma dla mnie znaczenie - na podstawie czego i jak masz zamiar stwierdzić, że już się wyleczyłeś do tego stopnia, że możesz sobie pozwolić na wypicie?
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:21   

paulinkaaa napisał/a:
Hali - zeby jeszcze raz zamieszac w temacie. Dzis bylam na spotkaniu z moja terapeutka a ta ni z gruszki ni z pietruszki powiedziala, ze mozliwe ze za pare lat bede mogla znowu od czasu do czasu napic sie alkoholu. Ze w niektorych przypadkach jest to mozliwe choc zawsze istnieje ryzyko ze sie znowu zacznie pic nalogowo.


Dlaczego zamieszać? Dla mnie to nic dziwnego. To, co piszesz potwierdza to, co ja cały czas mówię, że niektórzy z alkoholików mogą wrócić do picia nie szkodliwego. Pewnie teraz dyskusja skupi się na tym, że wiąże się to z ryzykiem powrotu do uzależnia. I pojawią się głosy, że to jest gó wno warte, bo co z tego, że można pić nieszkodliwie jak można znowu popaść w nałóg. To jest takie rozbijanie g***a na atomy z braku innych argumentów. Wyleczony alkoholik może pić nieszkodliwie i to jest fakt - czy ktoś będzie sobie pił nieszkodliwie czy nie będzie pił wcale to jego decyzja. Jeżeli ktoś myśli, że wyleczy się z uzależnienia i będzie sobie mógł pić bez ograniczeń jak pił, kiedy był od wódy zależny, to jest to głupota, tak nie będzie. Tak zdrowy człowiek jak wyleczony alkoholik może popaść w uzależnienie. U wyleczonego alkoholika prawdopodobieństwo uzależnienia się od alkoholu jest wyższe. Co nie zmienia faktu, że jest wyleczony z alkoholizmu.

paulinkaaa napisał/a:
Tyle ze mi na tym na dzien dzisiejszy nie zalezy poniewaz ryzyko przewyzsza w moim mniemaniu korzysci.


Doskonale rozumiem to, co piszesz, rozumiem twój wybór zgadzam się z nim i go szanuję. Piszesz, co czujesz i zgodnie z własny rozsądkiem i emocjami podejmujesz takie a nie inne decyzje. I to jest bardzo ważne, żeby na podstawie własnych odczuć, świadomej oceny zagrożenia i wyważeniu korzyści i strat podejmować decyzje. Broń boże nie namawiam cię do picia. Mówię o leczeniu z alkoholizmu i możliwościach, jakie to leczenie niesie i mechanizmach, jakie nimi rządzą. Pisałem wcześniej o emocjach i nastawieniu do alkoholu. Jeszcze raz do tego powrócę. Moim zdaniem za naszymi decyzjami stoją dwa światy świat emocjonalny i świat racjonalny. W większości wypadków znacznie większy wpływ na nasze decyzję mają emocje. Nasz umysł musi się do tego dostosować i przybiera takie formy działania, które nasze decyzje potrafią racjonalnie wytłumaczyć, ponieważ świadomość działań nieracjonalnych budzi w nas poczucie lęku i utraty kontroli nad własnym postępowaniem, stąd na przykład w chorobie alkoholizmu pojawił się mechanizm racjonalizacji i zaprzeczania. W odniesieniu do twojej decyzji, myślę, że ważne są emocje, odczuwasz lęk przed piciem alkoholu i dla tego chcesz z niego zrezygnować. Piszesz, że nie jest Ci do niczego potrzebny, po co ryzykować, poradzę sobie bez niego itd., tu również mieszczą się słowa o utraconej niewinności w stosunku do picia. Tak naprawdę ten lęk wynika z twoich przeżyć i doświadczeń, bo trudno czuć lęk do płynu, jakim jest alkohol i potencjału, jaki on niesie, równie dobrze moglibyśmy czuć lęk do siekiery i powiedzieć, że nigdy nie weźmiemy jej do ręki, bo kiedyś walnęliśmy się nią w nogę. Tu i tu mamy dwie rzeczy, w których drzemie potencjał realnego zagrożenia, ale od nas zależy czy u go uruchomimy. Wiadomo gdyby przez pięć lat codziennie ktoś okładał Ciebie siekierą, pewnie na jej widok czuła byś lęk i byłoby to niewątpliwie uzasadnione ze względów psychologicznych, ale na pewno nie racjonale. Podobnie jest z alkoholem na skutek nadużywania alkoholu doznałaś cierpień, traumy i stąd się bierze lęk do niego. Tak naprawdę przyczyną twoich problemów nie był alkohol, ale twoje niewłaściwe decyzje i pozbawione kontroli picie. Czyli - nie powinnaś się bać alkoholu tylko siebie, swoich wewnętrznych mechanizmów uzależnienia. Jeżeli z nimi sobie poradzisz i będziesz postępować rozsądnie alkohol nie będzie w stanie zrobić Ci krzywdy. Jednakże z faktami się nie dyskutuje, jeżeli masz takie odczucia to nie powinnaś próbować pić, bo to oznacza, że nie wszystkie swoje problemy z uzależnieniem rozwiązałaś. Moja terapeutka powiedziała mi, że do picia mogą powróć jedynie te osoby, które nie czują lęku do alkoholu, zapicia itd. To pewnie ma dużo wspólnego z mechanizmami regresji, możliwością powrotu do często powtarzanych zachowań, z których odnosiliśmy korzyści np. redukcja stresu, które wiążą się z traumatycznymi przeżyciami. Być może wpierw należy spacyfikować złe emocje związane z piciem alkoholu. Być może zależy to od indywidualnych cech psychicznych odporności na stres, podejścia do życia, optymizmu, pesymizmu itd. W każdym razie nie zawsze można taki stan wyzwolenia z lęku do alkoholu osiągnąć. A jeżeli się go nie osiągnie to picie jest bardzo ryzykowne.
 
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:43   

Jonesy napisał/a:
na podstawie czego i jak masz zamiar stwierdzić, że już się wyleczyłeś do tego stopnia, że możesz sobie pozwolić na wypicie?


Na podstawie swoich odczuć. Braku lęku do napicia się. Miałem świadomość drogi, którą przebyłem odczuwałem pozytywne skutki terapii i nie bałem się spróbować i to było ważne. Oczywiście cały czas miałem wsparcie terapeuty i jego przyzwolenie było dla mnie ważne. Nigdy nie usłyszałem od niego napij się, to była moja decyzja. Terapeuta tylko mówił, że jego zdaniem mogę powrócić do picia nieszkodliwego. Warunkiem było zachowanie umiaru, co mi się udało. Piłem sporadycznie prawie od początku terapii a nawet zdarzało mi się upić. Co ciekawe, piłem coraz mniej. Dzisiaj nie odczuwam potrzeby picia, piję spontanicznie w wyniku zaistniałych okoliczności. Na przykład podczas spotkań towarzyskich, zdarza mi się też napić dla przyjemności na przykład butelkę piwa w gorący dzień dla orzeźwienia, czy nalewkę dla smaku. Albo lampkę wina lub dwie do kolacji. A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie budzi to we mnie żadnej sensacji traktuje to, jako coś naturalnego. I nie ma już we mnie żadnej potrzeby żeby się upić. Oczywiście, co będzie dalej to czas pokaże, ale dzisiaj nie ma we mnie żadnego niepokoju i leku, wydaje mi się, że jeden z etapów mojego życia zamknąłem definitywnie.
 
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:44   

Jonesy napisał/a:
Wciąż jednak nie odpowiedziałeś na jedyne pytanie, które w tej całej 17-stronicowej dyskusji ma dla mnie znaczenie


Przykro mi, że się musiałeś tyle naczytać i wynudzić. :p
 
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:50   

Halibut napisał/a:
jeden z etapów mojego życia zamknąłem definitywnie.

...życzę więc sukcesów na tym nowym etapie życia... :okok:
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 12:22   

Halibut napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Wciąż jednak nie odpowiedziałeś na jedyne pytanie, które w tej całej 17-stronicowej dyskusji ma dla mnie znaczenie


Przykro mi, że się musiałeś tyle naczytać i wynudzić. :p


Nie, no co Ty, nie wynudziłem się broń boże. Wręcz przeciwnie, była to dla mnie bardzo ucząca lektura. Nawet w pewnym sensie zacząłem Ci zazdrościć, wychodzi na to, że zaczynając pić byłeś w nieco innej sytuacji jak ja i możesz spokojnie powrócić do wypijania od czasu do czasu alkoholu. Ja natomiast już od pierwszego piwa załapałem cuga i dla mnie to byłby stan początkowy, a więc w zasadzie wróciłbym do punktu wyjścia. Stąd wiem już bez terapeutki, że to nie dla mnie.
Nie, no wróć, nie zazdroszczę Ci, no bo przecież jak bym doszedł do stanu, że mogę sobie piwko wypić, to pewnie walnąłbym ich z dziesięć :)

To ja wolę sobie trzeźwieć w spokoju.
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 12:52   

paulinkaaa napisał/a:
nikt nie jest tak napalony zeby od razu zdiagnozowac siebie jako alkoholika i leciec do poradni uzaleznien


łoj
może do poradni uzależnień nie leciałam :mgreen: ale miałam tak "od zawsze", że na dłuższych imprezach z alkoholem, na różnego rodzaju wyjazdach, wkręcało mi się, że takie zachowanie prowadzi do alkoholizmu i mówiłam sobie stop
nawet jeśli "takie zachowanie" to był 1 drink wieczorem na wakacjach przez np. 5 dni z rzędu ...

znajomi pili dalej (z tego co wiem nie zostali alkoholikami) i nie rozumieli moich obaw - sama do tej pory nie wiem na ile były (są) słuszne
podejrzewam, że to swego rodzaju fobia, i że trochę histeryzuję w tym temacie, choć .. kto wie ... jako DDA mam większe predyspozycje do nałogów :/
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,41 sekundy. Zapytań do SQL: 11