Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
ZA czyli starszy brat kaca
Autor Wiadomość
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 13:04   

Jonesy napisał/a:
No to gdzie ja się znajduję, skoro już od pierwszego w życiu piwa wiedziałem, że piję żeby się uchlać? Znaczy, że byłem nienormalny jeszcze zanim sięgnąłem po pierwsze piwo? Czy raczej, że pierwszym browarem zryłem sobie beret?


Jonesy napisał/a:
Ja natomiast już od pierwszego piwa załapałem cuga i dla mnie to byłby stan początkowy, a więc w zasadzie wróciłbym do punktu wyjścia.


psychologia mówi, że wszelkie nasze problemy biorą się z dzieciństwa, całe nasze dorosłe życie to niejako kontynuacja tego w czym się wychowaliśmy. Szukamy tego, co mieliśmy w dzieciństwie, przez pryzmat dzieciństwa postrzegamy wiele rzeczy. Np. mężczyźni wiążą się z kobietami podobnymi do swych matek, kobiety - z mężczyznami podobnymi do swych ojców itp Oczywiście wszystko to odbywa się na poziomie nieświadomym, emocjonalnym.

Terapia pozwala uświadomić sobie wiele mechanizmów wywodzących się z dzieciństwa, wiele sił (niezrealizowanych potrzeb), które ciągle w nas tkwią i "pchają" do takich a nie innych zachowań.
Być może ten Twój "cug" wynika właśnie z takich potrzeb i można go (poprzez terapię) rozbroić?
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 13:36   

Flandra napisał/a:
psychologia mówi, że wszelkie nasze problemy biorą się z dzieciństwa

Mocne słowa, owszem, dzieciństwo ma znakomity wpływ, ale bez przesady... Przynajmniej środowisko w jakim się wychowujemy....
A psychologia nie jest nauką ścisłą, a czasem mam wrażenie, czytając pewne rzeczy(np wypowiedzi psychologów) że niejednokrotnie dorabiają teorie o faktów zbytnio....
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 13:51   

No nie wiem, czy Flandra przypadkiem nie generalizuje.

Niektórzy ludzie jednak dojrzewają i dorośleją. Zaryzykuję twierdzenie, że większość tak ma.

A niektórzy, choć metrykalnie dorośli, w pewnym stopniu emocjonalnie i psychicznie pozostają dziećmi. Nie dojrzewają.
I to o nich możemy powiedzieć "DD...cośtam".
Ostatnio zmieniony przez Tomoe Czw 12 Maj, 2011 13:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 13:58   

Oj tam oj tam.
Pewno jak ze mną psycholozka popracuje ostro (a raczej nade mną) to wszystko podepnie pod moje dzieciństwo. A ja żonę wybrałem na kompletne niepodobieństwo matki. To po pierwsze. A ojciec zaczął dawać w palnik trochę później, chyba jak w liceum byłem. A nie, wróć, toromistrzem był przez jakiś czas to się udzielał w towarzystwie ;)
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 14:35   

Flandra napisał/a:
Np. mężczyźni wiążą się z kobietami podobnymi do swych matek, kobiety - z mężczyznami podobnymi do swych ojców

będąc swiadomym tej teorii wielokrotnie usiłowalem dostrzec cechy mojej matki w mojej szanownej małżonce. niestety z mizernym a nawet zerowym wynikiem.
tudzież nie mam pojęcia co , jakie cechy psychiczne , mógłbym mieć wspólne z ś.p. teściem
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 14:49   

Tomoe napisał/a:
Niektórzy ludzie jednak dojrzewają i dorośleją. Zaryzykuję twierdzenie, że większość tak ma.


jeśli mówimy o niedojrzałości to ja zaryzykuję twierdzenie, że "większość tak nie ma" - przynajmniej w Polsce, kraju dotkniętym traumą wielu wojen, powstań itp
Nasze społeczeństwo jest w dużej mierze "współuzależnione" (jak to określiła jedna ze znanych mi terapeutek) - rzadko można spotkać partnerstwo, choćby w związkach, zazwyczaj to walka o to kto komu "siądzie na kolanach"

poza tym, "tkwienie" w schematach z dzieciństwa nie zawsze jest przecież patologią. Często to są dobre schematy, dobre wzorce.
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 14:54   

yuraa napisał/a:
będąc swiadomym tej teorii wielokrotnie usiłowalem dostrzec cechy mojej matki w mojej szanownej małżonce. niestety z mizernym a nawet zerowym wynikiem.


a ja w trakcie terapii uświadomiłam sobie kilka spraw, nie chodzi raczej o cechy ale o zachowania
np. lubiłam kiedy mój eks po prostu był w domu i czymś się zajmował
tak samo jak lubiłam kiedy mój tato taki był - nieobecny, bo czymś zajęty, ale przynajmniej trzeźwy i nieagresywny - rzadko taki był, ale zdarzało się ...
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 18:14   

Jonesy napisał/a:
Pewno jak ze mną psycholozka popracuje ostro (a raczej nade mną)
możesz to rozwinąć bo nie rozumiem do końca... :mysli:
 
     
summer4best 
Towarzyski



Wiek: 58
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 172
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 21:16   

Halibut napisał/a:
Podobnie jest z alkoholem na skutek nadużywania alkoholu doznałaś cierpień, traumy i stąd się bierze lęk do niego.

Hali ja naprawdę nie czuje strachu przed alkoholem, potrafiłem żyć z nim w takiej symbiozie że tylko pozazdrościć.
Halibut napisał/a:
Czyli - nie powinnaś się bać alkoholu tylko siebie, swoich wewnętrznych mechanizmów uzależnienia.

nie ma czegoś takiego jak wewnętrzne mechanizmy uzależnienia "osobnika". Te mechanizmy posiada choroba na którą "osobnik" zapadł. Czy geneza choroby jest z natury powikłań i przeżyć rodzinnych czy też bardziej ogólnospołecznych jak środowisko w którym przebywał przecież nie zmienia to faktu że jestem chory. Widzę, że chyba najtrudniej przychodzi ci przyjąć alkoholizm w kategoriach choroby. Ja będę upierał się przy tym, że alkoholik nie ma szans powrotu do "nieszkodliwego picia" /proszę o rozszerzenie tej jakże pięknej definicji/. Pytanie dlaczego jeden z nas zapada na tą chorobę a inny nie!? Ale przypomina mi się sytuacja z przed kilkunastu lat kiedy będąc w Afryce gryziony przez te same komary nie przydarzyło mi się nic a mój kolega Józiu zapadł na malarię której nawroty miewa po dzisiejszy dzień.
Halibut napisał/a:
Jeżeli z nimi sobie poradzisz i będziesz postępować rozsądnie alkohol nie będzie w stanie zrobić Ci krzywdy.

Jesteś na forum dość długo i mylisz po raz kolejny pojęcia. To nie alkohol robi nam krzywdę tylko jego picie przez nas. Nie wiem jaki jest cel twoich rozważań. Jeżeli otwierasz terapię powrotu do kontrolowanego picia to przyjrzę się pierwszym pacjentom i jeżeli to działa zapiszę się bez wachania- może rzeczywiście czas na rewolucję w tej dziedzinie i cały ten ruch AA to pic na wodę!?
_________________
Pozdrawiam
"Doradzając przyjacielowi, staraj się mu pomóc, a nie sprawić przyjemność". /Solon/
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 21:22   

Flandra napisał/a:
psychologia mówi, że wszelkie nasze problemy biorą się z dzieciństwa, całe nasze dorosłe życie to niejako kontynuacja tego w czym się wychowaliśmy. Szukamy tego, co mieliśmy w dzieciństwie, przez pryzmat dzieciństwa postrzegamy wiele rzeczy. Np. mężczyźni wiążą się z kobietami podobnymi do swych matek, kobiety - z mężczyznami podobnymi do swych ojców itp Oczywiście wszystko to odbywa się na poziomie nieświadomym, emocjonalnym.
Być może u niektórych się to sprawdza -nie wiem...ale po przeczytaniu tego skojarzyło mi się może nie koniecznie na ten temat ale - jak moja terapeutka mówiła mi właśnie ,że wychodząc za mąz za mężczyznę starszego od siebie -podświadomie szukałam w nim ojca jakiego nie miałam ....być może coś w tym jest ale akurat mój mąż jest przeciwieństwem mojego ojca -nie wiem -....przyznam ,że za bardzo się w tę psychologię nie wgłębiam bo i po co ...czasu nie da sie cofnąć :roll:
 
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Pią 13 Maj, 2011 11:05   

summer4best napisał/a:
Nie wiem jaki jest cel twoich rozważań. Jeżeli otwierasz terapię powrotu do kontrolowanego picia to przyjrzę się pierwszym pacjentom i jeżeli to działa zapiszę się bez wachania


Podaje tytuł jednej z wielu ksiażek która opisuje ten rodzaj terapii od strony praktycznej, podając statystyki wyleczeń i charakterystykę alkoholików mogących w takiej terapii uczestniczyć. Napisaną przez psychologów klinicznych leczących tą metodą od wielu lat.

„Picie kontrolowane”
Dr William R.Miller, Dr Ricardo F.Munoz

Opis ze strony księgarni internetowej:
Ta książka to czysty diament dla wszystkich, którzy pragną ograniczyć picie, Autorzy przedestylowali skomplikowany temat i uzyskali czystą esencję... Inaczej niż wiele książek samopomocowych, kuszących łatwymi sposobami zmiany zachowania, "Picie kontrolowane" proponuje uczciwe, wyważone podejście do problemu.

Nie otwieram żadnej terapii, po prostu rozmawiam. Jeżeli chcesz się zapisać na terapie picia kontrolowanego, którą poddajesz w wątpliwość to proszę kilka przydatnych informacji, nie pomijających zagrożeń i ograniczeń, napisanych przez polskich terapeutów, :


"Wychodząc naprzeciw tym potrzebom, postanowiliśmy dokładnie opracować zagadnienie kontrolowanego picia. Efektem jest niniejszy artykuł, przedstawiający wszystkie "za" i "przeciw". Jak wszystkie nasze publikacje, jest rzetelną i obiektywną analizą, a zatem ani nie rozbudza nierealistycznych oczekiwań, ani nie gasi uzasadnionej nadziei. Każdy z Czytelników musi sam rozważyć, czy konkretny podopieczny w ogóle nadaje się do tego, aby realizować z nim model ograniczonej konsumpcji alkoholu, bez stawiania abstynencji za cel priorytetowy. Są ludzie, którym ta strategia pomogła uniknąć nałogu. Z drugiej strony wielu osobom picie kontrolowane nie przyniosło nic dobrego."

"Kontrolowane picie", "konsumpcja alkoholu nie wywołująca negatywnych skutków socjalnych", "spożywanie napojów alkoholowych bez szkód zdrowotnych", "zredukowane picie" - nazw jest wiele, a chodzi o to samo. Dla wielu fachowo pomagających postulat kontrolowanego picia stanowi coś w rodzaju tabu. To zagadnienie, o którym w ogóle nie chcą nawet dyskutować. Skąd bierze się aż tak sceptyczne podejście? Najczęściej po prostu stąd, że fachowo pomagający osobiście znają wielu alkoholików, którzy podejmowali nieskończone wręcz próby zapanowania nad swym nałogiem poprzez ograniczenie alkoholu, a nie jego definitywne odstawienie. Wszystkie te próby zakończyły się porażką, a ufność we własne siły okazała się iluzją. Do zaakceptowania modelu picia kontrolowanego zniechęcają również postawy osób, którym daleko do panowania nad alkoholem, a które nie chcą przyjąć za cel całkowitej abstynencji, bo "nie wyobrażają sobie życia bez czegoś mocniejszego" i upierają się, że potrafią "pić w sposób kontrolowany". Nic dziwnego, iż profesjonalistę odstrasza taka zadeklarowana zgoda na bycie ni to zdrowym, ni to chorym - zwłaszcza, że wie, jak się to wszystko prawie na pewno skończy. Wielu terapeutów stwierdza także, że brakuje teoretycznych podstaw, aby móc obiektywnie ocenić, czy dana osoba posiada predyspozycje pozwalające jej na podjęcie próby picia kontrolowanego.
Choć zapoczątkowany w USA trend kontrolowanego picia będzie niedługo liczył czterdzieści lat, to nadal wokół tego tematu panują liczne nieporozumienia i przekłamania. Niektórzy uważają, że picie kontrolowane jest prawdziwą metodą terapii, inni z oburzeniem protestują i całkowicie odrzucają tę koncepcję."

"Zreasumujmy w punktach:
1. Kontrolowane picie jest ograniczeniem ilości spożywanych napojów alkoholowych i powstrzymywaniem się od konsumpcji alkoholu w określonych porach lub dniach.
2. Alkoholik nie jest w stanie samodzielnie przestrzegać tego rodzaju programu. Nawet osoba, która znajduje się dopiero na progu uzależnienia, musi być otoczona specjalistyczną opieką i nadzorem podczas realizowania tego modelu.
3. Ponieważ fachowo pomagający walczy z zaawansowaną patologią zdrowotną i psychosocjalną klienta/pacjenta, nie może ograniczyć swojej aktywności jedynie do sprawowania kontroli nad trybem picia alkoholu przez podopiecznego, lecz powinien zainicjować bardziej kompleksowe zmiany. Aby nieprawidłowe podejście tego człowieka do alkoholu zmieniło się na lepsze, musi ulec przebudowie całe jego życie, w znacznym stopniu skażone nałogiem. Fakt jest taki: podopieczny nadużywa alkoholu. W związku z tym zasadnicze pytanie, na którym należy się skupić, brzmi: dlaczego ta osoba pije?, czyli jakie miejsce zajmuje alkohol w jej życiu?
4. Ostatecznie model kontrolowanego picia musi zostać przyjęty i zrealizowany przez samego podopiecznego. W pewnym momencie fachowo pomagający nie będzie mógł już zrobić nic więcej - to klient/pacjent sam musi przejąć odpowiedzialność za własne życie. "

"Zatem musimy dokonać czegoś w rodzaju bilansu zysków i strat. Przede wszystkim zaś fachowo pomagający musi uświadomić podopiecznemu jedną niezwykle ważną sprawę. Tę mianowicie, że w modelu picia kontrolowanego nie chodzi o niby-terapię, o nie wymagające wysiłku pozorowane działania, lecz o program mający wszelkie szanse powodzenia - o ile podopieczny wykaże się dyscypliną, o ile podporządkuje się zaleceniom fachowo pomagającego, o ile przyjmie ten model na poważnie, a nie jako rodzaj alibi przedłużającego uzależnienie. Celem picia kontrolowanego jest praktykowanie zachowania typowego dla zdrowego człowieka, który potrafi zadecydować, co pije, w jakiej ilości i kiedy.* Jeżeli podopieczny nie uległ całkowicie nałogowi, a więc jeżeli wciąż potrafi przynajmniej w pewnym stopniu nadzorować swą konsumpcję alkoholu (zarówno pod względem ilości alkoholu, jak i pory jego spożywania) - wówczas model picia kontrolowanego można uznać za metodę redukowania zagrożeń i w tym sensie za formę terapeutyczną."

"Wielu podopiecznych (a także niejeden fachowo pomagający) nie uzna za alkoholika kogoś, kto praktykuje model picia kontrolowanego. Bowiem generalnie przyjmuje się, że alkoholik to człowiek, który nie jest już w stanie w żaden sposób kontrolować konsumpcji alkoholu. Tego zdania są także członkowie grup AA. Uważają, że kto raz stał się alkoholikiem, ten pozostaje nim całe życie, a więc jedynym celem walki z nałogiem może być tylko stuprocentowa abstynencja. Dlatego jeśli zdecydujemy się na prowadzenie z podopiecznym programu picia kontrolowanego, lepiej nie upierajmy się przy pojęciach. Jeżeli to komuś przeszkadza, nie używajmy w odniesieniu do naszego klienta/pacjenta słów "uzależniony" lub "alkoholik", lecz raczej mówmy o "osobie mającej problemy z alkoholem". Nasz podopieczny konsumuje alkohol w sposób ryzykowny i szkodliwy. Włączając go w program picia kontrolowanego, próbujemy opanować te tendencje. I tyle."

"Osobną kwestią będzie dobór kandydatów, czyli tych podopiecznych, którzy mogą i powinni wziąć udział w programie. Niestety, w naszym kraju konsumuje się wiele alkoholu. Tak wiele, że nierzadko zrodzą się pytania w rodzaju: Czy już trzeba zdecydowanie zareagować? A może będzie to krzywdzący, niesłuszny zarzut wobec osoby wcale nie mającej (jeszcze) problemu alkoholowego? Podobne wątpliwości rozwieje przeprowadzenie krótkiego testu. Podopieczny ma odpowiedzieć na cztery proste pytania:
1. Czy myślał pan kiedyś o tym, że powinien konsumować mniej napojów alkoholowych?
2. Czy ktoś się kiedyś zdenerwował, oburzył na pana dlatego, że wypił pan za dużo?
3. Czy miał pan kiedyś poczucie winy z powodu picia alkoholu?
4. Czy zdarzyło się już, że tuż po obudzeniu musiał się pan napić, aby uspokoić nerwy lub zlikwidować kaca?
Jeśli już na dwa pytania padną odpowiedzi twierdzące, jest to wystarczającą przesłanką, aby tematem rozmowy z klientem uczynić problem zagrożenia nałogiem. Ten podopieczny zaczyna bowiem stąpać po niebezpiecznym gruncie. Przymykanie na to oczu byłoby nieprofesjonalne i nieetyczne."

"Jedynym skutecznym apelem o podjęcie radykalnych zmian w zachowaniach dotyczących konsumpcji alkoholu jest wykazanie klientowi/pacjentowi, że ten styl życia przynosi mu wiele szkód, że jego zdrowie oraz inne obszary życia znalazły się w wielkim niebezpieczeństwie, że po prostu stoi o krok od przepaści nałogu. Jeszcze kilkanaście, a może jeszcze zaledwie kilka tygodni - i problemy tak się pogłębią, że wychodzenie z nich będzie okupione znacznym wysiłkiem i cierpieniem, a kto wie, czy w ogóle się uda! Jednoznacznie i bez upiększania prawdy trzeba uświadomić klientowi/pacjentowi cały niszczący potencjał niekontrolowanej konsumpcji alkoholu. Podczas rozmowy z podopiecznym starajmy się nakłonić go do udzielenia jak największej liczby konkretnych informacji; sami zadawajmy dodatkowe pytania i starajmy się możliwie wiele rzeczy uściślić. Zawsze najbardziej nośne terapeutycznie są te wnioski, do których rozmówca dojdzie samodzielnie. Jeśli wypowie choćby jedno zdanie wskazujące na to, że rozumie tragizm bycia uzależnionym - wtedy możemy nabrać wprawdzie nie pewności, ale przynajmniej nadziei na powodzenie programu."

"Picie kontrolowane jest często przedstawiane jako trzecia droga - pomiędzy całkowitą abstynencją a niekontrolowaną konsumpcją. Model ten może również sprawdzić się jako narzędzie profilaktyki, jako system wczesnego ostrzegania wobec podopiecznych, którzy jeszcze mogą nad sobą zapanować, ale już chwiejnie kroczą nad krawędzią alkoholowej przepaści. Toteż właściwie trudno się dziwić, że model picia kontrolowanego ma liczną grupę zwolenników, również wśród fachowo pomagających. Jednak nie wolno zapomnieć o jednym: tak specyficzny program pomocy można zaproponować wyłącznie temu podopiecznemu, który potrafi z niego skorzystać."

http://www.tematy.info/artykuly/rehabilitacja3.htm

Moja terapia, nie jest terapią kontrolowanego picia, jest terapią, która kładzie nacisk na zlikwidowanie przyczyn picia leżących tak po stronie psychiki uzależnionego jak i poza nim, (np. różne życiowe sytuacje w które jest uwikłany) przy wykorzystaniu niektórych z metod terapii picia kontrolowanego. Na pozostałe pytania odpiszę później teraz brak mi czasu.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 12