Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Gdzie jest granica...
Autor Wiadomość
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 11:37   Gdzie jest granica...

Wydaje mi sie,a nawet przekonany jestem,ze jest pewna granica,po której przekroczeniu
bardzo trudno zawrócić i zaprzestać pic.Bo co z tego,ze wiemy o tym jakie spustoszenie alko sieje wokół nas,skoro ciągle do niego wracamy. Ja do dzis nie mam jasnego wytłumaczenia jak do tego bagna wdeplem i jak udało mi sie z niego wyjść... :roll:
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Jagna 
Gaduła


Pomogła: 16 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 09 Paź 2008
Posty: 932
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 12:09   

Ja również jestem przekonana, że ta granica jest, że był moment że mogłam zatrzymać to pędzące koło, ale nie chciałam, bo nie przeczuwałam...a może zbagatelizowałam.

Bo pamiętam, że przebłyski tego że coś ze mna nie tak z tym piciem, miałam już dawno. Kiedy zauważyłam, że cieszę się na samą myśl, że będzie impreza, że będzie alkohol i wreszcie się "wyluzuję", co najlepsze uważałam, że po ciężkiej pracy to mi się zwyczajnie nalezy...
Moje zaniepokojenie było tym większe, iż posiadałam spora wiedzę teoretyczną na temat tej choroby, tylko...do konca nie chcialam uwierzyć , że mnie to własnie dotknęło.
Znając mechanizmy samooszukiwania się mimo to własnie oszukiwałam się , że ze mną nie jest tak źle.
A było...tylko kiedy to się stało?
Może wtedy, kiedy poraz pierwszy sama kupiłam do domu piwo, zazwyczaj to mąz kupował coś na wieczory, a może wtedy kiedy po imprezie dopijałam jeszcze samotnie drinka?
Nie wiem dokładnie, nie znam dat...ale pewne jest , że starannie zapracowałam na własną chorobę.
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 12:29   

Pamiętam ze swojego ostatniego picia, piłem juz około miesiąca.
zobojętniałem na wszystko, byłem pewny że już nie ma dla mnie innego wyjśćia niż zapić sie na amen. miałem juz dość picia a jednak wciąż sięgałem po następną porcje.
sam w pustym domu. zero kasy, koniec urlopu.
zostały mi 24 godziny do rozpoczęcia pracy i trzy piwa.
wypiłem do dna.
potem zdychałem, ale do pracy dotarłem; spuchnięty, spocony.To była nocna zmiana,
na rano bym nie wytrzymał spojrzeń.
oj ciągnęło mnie żeby chociaż jeden browarek po pracy walnąć.
ale wiedziałem czym by się skończyło.
po dziesięciu dniach jeszcze mnie trzęsło i wezwany zostałem na rozmowę do kierownika.
powiedział że osiem lat nie pije i że wie że ja też mogę nie pić i powiedział mi gdzie iść
na koniec powiedział: wierzę w pana, panie Jurku
to była rewelacja, myślałem że wszyscy na mnie juz krzyżyk postawili.
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 12:45   

yuraa napisał/a:
oj ciągnęło mnie żeby chociaż jeden browarek po pracy walnąć.
ale wiedziałem czym by się skończyło.

To jest właśnie to,ze zdajemy sobie sprawę z tego jak to sie skończy,a jednak wracamy do butelki...Tobie w tym przypadku pomógł przypadek czy opaczność,ale gdybyś sam nie podjął tej decyzji,to nikt, ani nic by Cie to zatrzymania tej katastrofy nie skłonił...
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
Ostatnio zmieniony przez stiff Pon 23 Lut, 2009 12:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 15:16   

Ja piłem mniej więcej trzynaście lat w tym rok lub dwa było piciem towarzyskim
i to właśnie wtedy przekroczyłem tę granicę,nie z przejścia z towarzyskiego w nałogowe,
tylko właśnie w trakcie picia towarzyskiego,
początki były nie winne,pamiętam jak pierwszy raz przyszły szwagier zawołał mnie na flachę,był też przyszły teść ,potem przyszła kolej rewanżu na mnie,zaś znowuż,ale były to balangi z większymi odstępami
Ja śmiały,rozmowny i zabawny i wesoły, i mimo tych rzadkich początkowych popijaw to właśnie tę granice wydzieliły te myśli bo byłem śmielszy rozmowa się kleiła i potrafiłem rozbawić
było fajnie i coraz częściej,a że jestem budowlańcem to i w pracy na budowie się zaczęło
w pewnym momencie ten czas się odwrócił,rzadsze były przerwy więcej picia
lament,prośby,groźby i obietnice,nic nie pomagały
a ile to razy grzecznie szedłem na jedno piwo po pracy,a nie pamiętam jak wróciłem
a piłem nie omalże na okrągło,w co dzień zawsze coś się skombinowało,gorzej było w soboty,nie było gdzie iść pożyczyć
zatrzymał to papier z treścią o rozwód
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 15:29   

Ja swoją granicę przekroczyłam bardzo szybko, jeszcze w wieku nastu lat :|
Rok po pierwszym opiciu się na wakacyjnej imprezie przy ognisku,
kiedy to nie wiedziałam co się dzieje, że świat wiruje -
znów jadąc na wakacje do rodziny na wieś, kupiłam po drodze wino,
żeby je wieczorem wypić z kuzynkami.
Nie wytrzymało do wieczora i kuzynki go nie zobaczyły - wypiłam je w ciągu dnia sama po kryjomu :oops:
To było chyba między pierwszą a drugą klasą szkoły średniej,
właśnie wtedy zaczęłam chodzić na dyskoteki i poleciaaaaaaaaaaaałooooooooo...
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 15:36   

Bo takiej granicy chyba nie ma, o ironio ona jest płynna. Nigdy nie wiadomo kiedy ją przekraczamy. Ja jej przynajmniej u siebie nie pamietam.
Picie było przyjemne, przynosiło ulgę, dawało odprężenie.......A potem gdy stało sie problemem juz było za późno. Potem był tylko przymus picia :? Zagłuszanie wstydu, poczucia winy.....błędne koło :/ U mnie to była wręcz natrętna potrzeba picia.....tak było!!!
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
Ostatnio zmieniony przez Bebetka Pon 23 Lut, 2009 15:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 15:50   

każdy ma swoją granicę
nagle z wyluzowanego gościa, kompana do picia zmieniłem sie w ponurego moczymordę
i najlepiej mi się piło w samotności.
bo przecież te ch... mnie nie rozumieli.
może ta granica była jak zacząłem pić dla picia a nie dla wyluzowania i zabawy towarzyskiej.
byle więcej i szybciej
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 15:55   

Cytat:
każdy ma swoją granicę

W tym sensie o jakim napisałeś dalej to może i tak. Ja gdybym ją znała i wiedziała o skutkach i koszmarze jaki mnie czeka.....pewnie nie byłabym osobą uzależnioną dzisiaj!
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 16:11   

stiff napisał/a:
Bo co z tego,ze wiemy o tym jakie spustoszenie alko sieje wokół nas,skoro ciągle do niego wracamy

Własnie! Ustalenie granicy, kiedy zaczęlismy pic problemowo jest inne!
A jak to jest, kiedy pomimo wiedzy, leczenia, przeżytego wcześniej koszmaru picia....wraca sie ponownie do punktu wyjścia! Wiem, ze taki jest mechanizm tej choroby, są nawroty i niektórzy wpadają na nowo w to bagno. Co wtedy? Czy sa jakieś granice wtedy?
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
montreal 
[*][*][*]


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 798
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 16:20   

Nie pamiętam przekroczenia tej Pierwszej granicy. Ale pamiętam, że przez cały czas mojego picia pojawiały się różne "stopnie". Pierwszy sprzedany telefon. Pierwsze przepite pieniądze na czynsz. Pierwsze spanie w parku. Pierwszy raz, kiedy alkohol stał się ważniejszy od pracy. Pierwsze problemy z trzymaniem pęcherza... Nie wiem ile tych "stopni" jeszcze by zostało, gdybym nie przestał?
Na razie funkcjonuję na równi, choć mój terapeuta mówi, że sam fakt zaprzestanaia picia, to już ogromny krok naprzód. Dla mnie to wciąż trochę życie we mgle, gdzie widoczność jast tylko na kilka metrów i trzeba czasami iść po omacku bacząc, by nie wleźć w jakieś cuchnące guano, albo nie wpaść do jakiejś ciemnej piwnicy. Stąd nieraz dużo nerwów, nad którymi panować jeszcze nie sposób.
_________________
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 16:22   

to znam tylko z opowiadań
ale podobno wraz z pierwszym kieliszkiem ulatuje wiedza z terapii, z AA, zapomina się jakby tego nie było.
znam przypadek w który ciężko mi uwierzyć ale gościu twierdzi że dopiero na trzecim mityngu przypomnial sobie że byl parę lat wcześniej w AA.
potem wrócil do picia był w więzieniu, wyszedł pil, i całkowicie mu się epizod z AA wymazał z pamięci.

niektórzy po powrocie do picia mają taką traumę że targają się na życie.
tak sobie wmówił: nie będę juz pił a tu się napił.
też autentyczny przypadek
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
montreal 
[*][*][*]


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 798
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 16:27   

Ta wiedza może nie ulatuje, ale gdzieś się chowa, skubana! A wtedy to i "ciepło - zimno" nie pomaga...
_________________
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię" Jonathan Carroll
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 16:33   

yuraa napisał/a:
niektórzy po powrocie do picia mają taką traumę że targają się na życie.
tak sobie wmówił: nie będę juz pił a tu się napił.

Dzięki Yurra....chyba zaczynam rozumieć o co chodzi! Tylko dlaczego jedni szukają wtedy pomocy nadal ( był ze mna facet na terapii, który wciąż szukał przyczyny swoich zapić - to była jego trzecia terapia), a sa tacy, którzy zwyczajnie nie robią nic, tylko brną w to g***o dalej.... :/
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Pon 23 Lut, 2009 16:41   

w OTU gdzie bylem na terapii na ścianie napisane jest:
"bardzo łatwo jest ocenić drugiego człowieka
ale jakże trudno zrozumieć"
cytat z pamięci

czasem sam siebie nie potrafię zrozumieć a co dopiero innego
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,79 sekundy. Zapytań do SQL: 11