Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Wiedźma
Śro 07 Gru, 2011 16:18
"SIEDEM KRĘGÓW PIEKIELNYCH, CZYLI SPRAWIEDLIWOŚC ISTNIE
Autor Wiadomość
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Pią 26 Sie, 2011 15:24   "SIEDEM KRĘGÓW PIEKIELNYCH, CZYLI SPRAWIEDLIWOŚC ISTNIE

Nowe Piekło Albo Akademiia Wszelkiej Sciencyi Pełna, Na Różne Tytuły Jak Na Classes Podzielona, W Siedmiu Odsłonach, Mądrym Dla Memoryjału, Idiotom Dla Nauki, Politykom Dla Praktyki, Melankolikom Dla Rozrywki Erygowana. Co Wszystko Stało Się Wielką Pracą Autora Tu Enigmatice Wyrażonego: Maria X

" Siedem piekielnych kręgów, czyli sprawiedliwośc istnieje "


PROLOG

Sen dziś miałem bardzo dziwny. Już tak mam, że w senne mary nie wierzę, ale ten akurat był taki, że wiele do myślenia mi dał, więc myślę że warto się nim z Tobą podzielić.
A było to tak.

Śniłem.................. Siedzę sobie przy stoliczku - stary już i zgrzybiały - w swojej dawnej knajpce ulubionej, co sie " Miś" nazywa.
Przede mną stoi oszroniona szklanka piwa - a ja biję się z myslami. Naruszyć, czy nie naruszyć swoją prawie że 25 letnią abstynencję.
Nagle !!!
Zagrzmiało, błysło, zaszumiało, wzięło i huknęło i pojawił się obok mnie KTOŚ.
Poeta opisałby go tak :
" Kocią głową obdarzony
włos okrutnie najeżony
pazur ostry, ząb spróchniały
ogon całkiem wyleniały

Oczy czarne niczym węgle
Wzrok plugawy, łapy tęgie
Dusza ciemna, język ostry
Głos cyniczny, lecz nie prosty"
Spojrzał na mnie i warknął - Mario X ?
Z lekka przestraszony kiwnąłem głową na tak - spostrzegwszy przy okazji, z jak wielkim smakiem spojrzał na stojącą na stoliku szklaneczkę.
To taki z ciebie Pluszak - prychnął, oblizując namiętnie swoje wydatne wargi, dalej łakomie spoglądając na piwo.
Nagle,otrząsnął swoje futro ze wstrętem i mruknął ze smutkiem, dziwne zaklęcie
" Piwo, piwonia, długa agonia " - w tym momencie zobaczyłem w jego oczach , cos na kształt ogromnego żalu po stracie.
Dobra Brachu, idziemy - zaśmiał się złośliwie i sypnął mi w oczy czymś dziwnym, co od dawna trzymał w swej pazurzastej garsci .

Staciłem przytomnośc.

No, wstawaj pijaczyno, obudż się - dolatywały mnie z nieokreślonej dali czyjeś słowa.
Otworzyłem oczy i o mało nie zemdlałem ponownie.
Jeeeeeeeeeeesu !! Gdzie ja jestem ? - jęknąłem przepełniony zdziwieniem.
Małczat - mruknął w dziwnym języku kociogłowy gośc.
Aha, i mów mi Mistrzu - dodał juz po polsku.

Dziwny widok rozposcierał się przed moimi oczyma. Całkowitą, wszechobecną, napierającą na mnie z każdej strony ciemnośc, rozświetlały dwie olbrzymie, jasno oświetlone, dwoma czerwonokrwistymi neonami - bramy.
Ze zdziwieniem przeczytałem bijące w oczy napisy. Po prawej lśniło - zarejestrowani, po lewej - niezarejestrowani
Ki czort - pomyślałem.
A czort, czort, żebys wiedział - usłyszałem za sobą przepełniony cyniczną rozkoszą, chrapliwy głos Mistrza.
Patrzyłem dalej. Przed moimi oczami przesuwał się korowód ludzi. Niekończące się sznury kobiet i męższczyzn tłoczyły sie przed obiema bramami.
Pośrodku nich, rozparty na wygodnym, wysciełanym białą gąbka fotelu, siedział korpulentny, wąsaty męzszczyzna- co dziwne ubrany w same tylko gacie.
Obok niego, walały się całe stosy gazet i kolorowych tygodników.
" Mały chemik , Chemia na codzień, Nawozy sztuczne a wielkośc plonu z hektara " - kątem oka przeczytałem tytuły.
Widocznie w wolnych chwilach poczytuje sobie - pomyślałem z sympatią.
Patrzyłem dalej. Każdy z tych nieszczęśliwców podchodził do Panawgatkach i z lękiem w oczach szeptał jakąś dziwną i niezrozumiałą dla mnie liczbę.
980, 345,12,1234, 5679, 56, 900, 321, 678,12 - w powietrzu latały dziwne cyfry.

Zauważyłem zdziwiony, że im liczba była większa tym Panwsamychgatkach był milszy, im mniejsza, tym tym większa pogarda odbijała się w jego modrookich oczach.
Tych, którzy z przestrachem wymawiali cyfrę zero, po prostu kopał w d**ę i nawet nie spojrzawszy na nich , wpychał brutalnie do bramy na lewo.

Ni stąd ni zowąd, Mistrz wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą na czoło kolejki. Z tłumu podniosły się głosy sprzeciwu
" Stał pan tu ?. Był pan na liscie ? A może w ciązy pan jest ? Rencista ? Kombatant ? - nie ustawały wrzaski motłochu.
Zamknąć się ! Morda w kubeł - zazgrzytał metalicznie głos Mistrza.
Oddawałam kiedyś krew. 12 litrów,niczym 12 tradycji, mam prawo - powiedział z ironią mrugając do mnie kociookim okiem.

Panwsamychgatkach spojrzał na mnie z uwagą. Czy ja cie kiedyś na jakimś dworcu nie widziałem - zapytał z sympatią.
Dworcu ? Chyba nie, koleje za często strajkują - odrzekłem. Nie bywam - dodałem uprzejmie.
Ale skąś cie znam, jestem pewien - wyszeptał zaduminy pangatkowiec.
Miałeś w swoim życiu kiedykolwiek net - zapytał. Zawsze- odpowiedziałem. IP - 12986548976 to ty ? - z diabolicznym usmiechem wykrzyknął gatkowiec.
Przeliczyłem w mysli. Tak , to ja.

Mam cię !! - zakrzyknął panwbokserkach. Przypomniałem sobie. Taki sraki kilkunastu imion, to ty !!
Ty jesteś Mario X - gnojku jeden. W końcu cie dostałem.Mów cyfrę swą, szybko, ile !!
O co mu qr** chodzi pomyslałem, jak cyfra ? Poczułem kuksańca w bok i głos Mistrza za swoim uchem.1234567 - mów gamoniu. Tyle przecież w sumie napisałeś postów.

1234567 - zgadza sie,wymówiły moje, wyschłe z pragnienia usta.
Pangatkowiec się zaśmiał. Dokładnie, zgadza się, tyle ich było - rzekł.
Nie wszystkie wprawdzie były kontynuacją słusznej linii trzeżwienia, ale w wspaniałomyślosci swej, jakoś ci je policzę- dodał.
No to dawaj !! Chodż. Wejdz, zapraszam - z ledwo ukrywaną satysfakcją wykrzyknął. Od dawna czekamy na ciebie.
Delikatnie popchnął mnie w strone prawej bramy.
Ogarnęła mnie wielka ciemnośc. Niebyt w moją półgłówkową czaszkę się wkradł. Spadając w ciemnośc pomyślałem sobie. Zasłużyłem sobie na to. Co będzie to będzie. Co mi tam !
Mijając prawą bramę , kątem oka spojrzałem na jej zwieńczenie. Gotyckie litery układały się w mrożące mi krew w żyłach zdanie.
Lasciate ogni speranza, voi ch'intrate
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeesu !! Jestem w piekle- pomyślałem.

Z oddali doszedł mnie sardoniczny śmiech Mistrza ...........Hiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii, hi, ha, ha . siedem kręgów piekieł cię czeka. Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, hahahah zobaczysz wszystko.
Inferno !! Inferno !! Inferno alkoholikus !! To twoje miejsce !!
I powiem ci jeszcze jedno. Moje imię brzmi Aa .........................................ello. Nie dosłyszałem środka. Huk piekielnych bram mi go zagłuszył.

Zapadłem w ciemnośc.

KRĄG PIERWSZY



Ocknąłem się. Nie otwierawszy oczu, słuchałem z uwagą.Docierał do mnie zewsząd dziwny dzwięk.
Klik, klik, klik - rozlegało się dokoła.
Klik, klik, klik - wypełniało całą przestrzeń wokół mnie.
Klik, klik, klik - rozwiercało pozostałą mi połowę mózgu.

Co jest, do cholery. Skąd ja znam ten hałas - pomyslałem zdziwiony.
Z trudem rozwarłem sklejone strachem powieki
Znajdowałem się w olbrzymiej niewyobrażalnie sali. Komacie wręcz sredniowiecznej prawie.
Z miejsca , w którym stałem, nie było widać żadnej z ograniczających - przynajmniej w teorii - to budowlane monstrum, scian.

Na wysokim brudnoszarym sklepieniu migotały poszarzałe od kurzu, staromodne żarówki.
Gdy mój wzrok jako tako oswoił się z panującym wokoło półmrokiem, dotarło do mnie w końcu, skąd pochodzi i czym jest dochodzący zewsząd dziwny dzwięk.

Ożesz qrwaa !! - wyrwało mi się, z szeroko otwartych ze zdziwienia ust.
Przed moimi oczyma rozposcierał sie najdziwniejszy w moim długim, pracowitym i stosunkowo trzeżwym życiu, widok.
Każdy zakamarek wspomnianej sali , każdy jej kwadratowy metr ...........wypełniały komputerowe biurka. Przy klawiaturach waliło zawzięcie w klawisze tyciące, dziesiątki, setki tysięcy - zaaferowanych swoim zajęciem ludzi.
Z ciekawością neofity zacząłem im się przyglądać.
Kobiety, męższczyżni, starzy i młodzi, piękni i brzydcy - każdy z nich był sam w sobie niepowtarzalny i wyjątkowy.
Tylko wyraz twarzy mieli jednaki - znudzony nad podziw. Pająku, pająku........dokąd mnie niesiesz ? - na tej zasadzie widziałem to.

Ukradkiem spojrzałem na najbliższy z brzegu ekran.
Dobry człowiek skończył własnie pisać post.Z dłonią wspartą na myszce, zamierzał go wysłać. Zanim usłyszałem " klik " zdążyłem przeczytać.
" Idż na terapię " - wbiło mi się w oczy. Spojrzałem na sąsiednie klik. " Tylko terapia ci pomoże" . " Stacjonarna, broń Boże ambulatoryjna " - widniało na kolejnym kompie.
" Nie dasz rady sam ", " Oddaj się Sile wyższej ", " Najpierw ciało potem głowa " , 90 w 90 ," wyjmij watę z uszu i włóż do ust" ....................... biło mi komputerowym niebieskosinym światłem w oczy.

O Boże !! O co tu chodzi - wyrwało mi się,ze zsiniałych ze zdziwienia ust.
Boże ? Jestem, bamboszku drogi mój - usłyszałem z daleka.
Omamy mam ? Przecież nie piję 25 lat. Skąd się to bierze - pomyslałem.
Spojrzałem w kierunku skąd dochodził mnie dziwny głos. Zza stojącego obok kosza na śmieci wyłoniło się kawałek zliniałego futra. Potem ząbkowasty pyszczek a na końcu wyleniały lecz z racji wieku - twardy i sztywny ogonek.
Poeta prawi - usłyszałem - im kot starszy, tym ogon jego twardzszy. - wymawiając to zdanie, kociątko się zaśmiało spod krzaczastych brwi.

Mistrzu !! To Ty ? Nie ostawiłeś mnie jednak. Ze mną dalej jesteś. Dzięki Ci - sliczny panie mój białozęby.
Mile połechtany Mistrz, odpowiedział. Sam bys se tu rady nie dał, półgłówku jeden.

To dopiero zresztą początek twej drogi. Patrz i się ucz, a ja twoim Cicerone będę.
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Pią 26 Sie, 2011 16:14   

Idąc za radą Mistrza rozejrzałem sie dokładnie wokół. Nie dalej jak półtorej metra ode mnie, siedziała zaaferowana pisaniem kolejnego posta, alkoholiczka.
Ubrana była najnormalniej w swiecie, można powiedzieć nawet - całkowicie po ziemsku. Fryzurka niczego sobie, chociaz dało sie zauważyc, że w piekle ( wiedziałem juz przeciez gdzie jestem ) instytucja fryzjera damskiego nie istnieje.
Raz za razem, zupełnie bezwiednie, przygładzała sobie niesforne kosmyki - wymykających sie spod kontroli włosów - spracowaną od walenia w klawisze, dłonią.
Całkiem, całkiem - pomyslałem sobie, z ledwo skrywana radością- W tym piekle może byc nawet przyjemnie.
Zauważyłem przy okazji, że i Kociogłowy był cokolwiek, na damskie wdzięki łasy. W kącikach pyszczka pojawiła mu sie ni stąd ni zowąd ślina, a rozmarzone oczy mówiły same za siebie.
Nie zezuj - prychnął na mnie znienacka. Na to jeszcze przyjdzie czas. Tego akurat ci tu dostatek - mrugnął znacząco okiem.
Przygladałem sie dalej.

Waląca w klawiaturę, miła oku dziewoja, miała jednak w swoim ubiorze cos dziwnego. Cos, co nie pasowało mi do całości, coś czego kilkanascie piętr ziemi nade mną, nigdy jeszcze nie dane mi było zobaczyć.
Na szyi, uwiązane na dośc grubym sznurku , zwisało coś, co z wyglądu przypominało mi krążek żółtego sera albo normalnego rozmiaru krążek CD.
Na tym czymś widziałem jakiś napis, na tyle jednak mało wyrażny, że mimo pewnego wysiłku nie potrafiłem go odczytać.
Co jest - pomyslałem. Co to takiego może być ? Czyzby jakiś dziwny identyfikator ?

Rozejrzawszy sie wokół spostrzegłem, że każdy z tysięcy netowych pisarzy, ma na szyi podobne ustrojstwo, z ta tylko róznicą że róznej wielkości i w odmiennych kolorach.
Od naprawdę małych jak Kosmo ( przeczytałem naprędce imię z tabliczki przybitej do biurka ) , poprzez średnie - przypominające wielkością samochodowe opony - aż do olbrzymich niczym młyńskie koła potworów, zwieszających się co poniektórym z karków aż do samej ziemi.

Mistrz zauważył moje zainteresowanie.
Fajne, no nie - spytał
Może i fajne , chociaz delikatnie mówiąc dziwnie to wygląda - odpowiedziałem z lekką ironią.
Co to wedle ciebie jest - zapytał Miałkot ponownie.
A bo ja wiem ? Jak miałem kiedys pieska to w Gminie dali mi podobny znaczek, ale to chyba nie to - mruknąłem.
Idiota !! - usłyszałem mrucząco.
Kosmo, pójdz do nas - z zachęcającym usmiechem poprosił, udającą że nas nie widzi , piekielną userkę.
Kosmo zwlekła swoje kształty z obrotowego fotelika i bez wyrażnej ochoty podeszła.
A wszystko qr**, przez ten nieszczęsny kieliszek szampana- stęknęła pod nosem.
Sorry, pół - poprawiła sie natychmiast.
Nie ważne, nie ważne.........jakie to ma teraz znaczenie - uspokajał ja Mistrz.

Czytałem z napięciem napis wyryty głęboko w metalu z którego zrobiony był krążek.
"Dla Kosmy w uznaniu zasług i w nagrodę za miesięczną abstynencję" - głosił napis.

Medal ? Order ? Jakis rodzaj odznaczenia - pomyslałem.
Ciepło, ciepło - usłyszałem z ust Mistrza.
Rozejrzał się kocim okiem i głośno krzyknął - Andrzeeeeej, Andrzej, chodzże tu.
Zza około trzysetnego biurka, wyłonił sie wysoki jak chmielowa tyka alkoholik, ciągnący za soba na powrozie podobne do Kosmowego koło z tymże kilkudziesięciokrotnie większe.
" Andrzejowi w uznaniu zasług i w nagrodę za dziesięcioletnią abstynencję " - wielkimi literami krzyczało z młynśkieko kółka.
Po minie biednego alkoholika zorientowałem sie, że mimo pochwalnej treści, noszenie owego nie sprawia mu szczególnej frajdy.
Jarzysz juz ? - zapytał Mistrz. Co niby - odrzekłem
No popatrz i pomyśl, człowieku ! - zdenerwował się Kociunio.
Etaaaam, ty mi Panie powiedz. Po co mam sie domyślać - leniwie poszedłem na całość.
O Matko. Przecież to są Medale Trzeżwości. Nie rozumiesz ? - tupiąc czterema łapami krzyczał pan an literkę " A "

CDN. :roll:
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Sob 27 Sie, 2011 06:56   

Medale Trzeżwości ? O Jeeezu ! - parsknąłem śmiechem. Mistrzu- medale to się nosi z dumą, z radością z uśmiechem na twarzy- ledwie co wykrztusiłem.
A spójrz proszę na nich wszystkich. Gdzie ty u nich widzisz radośc ?

No wiesz. Dopiero co u nas ten zwyczaj zaczął wchodzić w życie. Nie przywykli jeszcze, a i niewdzieczni trochę też są, taka to juz pijacka natura - ze smutkiem zamruczał Kociaczek.

Ok Szefie, ale tak szczerze to o co właściwie z tymi medalami chodzi - zapytałem wprost, gdyż zawsze wkurzały mnie jakieś tam zagadki i niedomówienia.
Powiedz Panie, proszę.
Mistrz pokręcił głową w zamysleniu, Sam nie wiem, ale dobrze, niech ci będzie, powiem - wymruczał
Z zakamarków pofałdowanego wiekiem futra, wyjął jakąś dość grubą broszurę a drugą łapą założył na nos, nie wiadomo skąd wyciągnięte okulary..
"Regulamin i zasady przyznawania Medali Trzeżwości " - przeczytałem wypisane czerwonym kolorem na wyświechtanej od częstego używania okładce.
Kątem oka dojrzałem jak na widok tego, Kosmo, skrzywiła się i splunęła z odrazą.
Muszę sobie przypomnieć zasady. Moment - powiedział Mistrz - daj mi chwilę.

Dobra , dobra. Czytaj sobie - pomyslałem i ponownie zacząłem się przyglądać temu co sie działo koło mnie wokół.
Trochę już ośmielony poszedłem wzdłuż koputerowych alejek, przyglądając się temu co piszą piekielni alkoholicy.
Dość szybko zorientowałem się, o co tak naprawdę w tym całym pisaniu chodzi. Z Tamtej Strony nadchodziły całostronicowe posty, dziesiątki ludzkich historii, żale, prośby o ratunek, pytania, wątpliwości.
Odpowiadacze szybko czytali treść postu, chwilę mysleli nad odpowiedzią i szybko niczym na wyścigi wypełniali okienko " odpowiedz"
Szybkie i sprawne palce waliły zawzięcie w klawisze, ale na ekranie zamiast zamierzonej przez biedaka treści, pojawiały sie jedynie - znane mi z mej młodości - slogany.
Terapia, terapia, terapia.Przez wszystkie przypadki odmieniane to jedno , jedyne słowo.
Enter, enter - tysiące klików wypełniało olbrzymią salę.
No, no. Odrobinę pr***ebane mają - pomyslałem ze współczuciem.

Nagle !! Nie wiadomo skąd wypełnioną stukotem klawiatur salę, rozdarł ogłuszający głos czegoś co dzwiękim przypominało mi strażacką syrenę.
Obejrzałem się za siebie usiłując odnaleźć wzrokiem przyczynę tego hałasu.
W kącie sali, na sporym podwyższeniu stał komputer. Większy i bardziej skomplikowany niz pozostałe a z nad powieszonego nad nim neonu bił w moje oczy migający ze sporą częstotliwością napis
" SZYBKA POMOC , POGOTOWIE ABSTYNENCJI , ALKOHOLIK W POTRZEBIE "
Zauważyłem, że na dźwięk buczka, wszyscy alkoholicy, jak jeden mąż, wtulili głowy w ramiona i zaczeli udawać, że są wyjatkowo zajęci.

Mistrz szybko przerwał czytanie Regulaminu i podbiegł w czterołapych podskokach do pierwszego z brzegu biurka.
Ty - krzyknął,łapiąc delikwenta za kołnierz - Ty pójdziesz tym razem.
Na skamieniałej strachem twarzy malowała sie próba odmowy.
Nie, proszę, może ktos inny, ja się nie nadaje, przecież to musi być znowu ona - prawie że szeptem wypłakał.

Na twarzy Mistrza przez moment zagościł wyraz współczucia, szybko jednak zamaskował go szerokim uśmiechem.
Nie dyskutuj. Jak pomoc to pomoc. Nie zapomniałeś chyba o 12 kroku - cynicznie wymiauczał
Anakonda ( wyczytałem na malutkim, prawie że mikroskopijnym medalu ) zaparł się nogami pod biurkiem i chwycił kurczowo rękoma krawędz biurka.
Nie ! Nie pójdę.Nie czuje się na siłach, nie przeżyję tego - wycharczał
A kogo to - wkurzony Mistrz chwycił go za gruby kark i na siłę powlókł w kierunku wyjąco- świecącego kompa.

Nieeeeeeeeee. Litości. Błagam. Tylko nie Ate. Każdemu tylko nie Ateeeeeeeee - krzyk nieszczęśliwca rozlegał się na całe piekło.

Na twarzach pozostałych zauważyłem słabo ukrywaną radośc i satysfakcję, że i tym razem udało się im od czegoś męczącego wywinąć.
Kociogłowy wcisnął płaczka w głęboki fotel. Pisz. Człowiek potrzebuje ratunku. Każdy człowiek, zapamiętaj to sobie - wypowiedział poklepawszy go ze współczuciem w ramię.

Podszedł do mnie. No to jak Mistrzu. Wiesz juz jak i co z tymi medalami ? - spytałem.
Wiem - odpowiedział. Słucham zatem - z zaciekawieniem nadstawiłem ucha.
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Pon 29 Sie, 2011 07:33   

Z tymi medalami to jest tak - zagaił Mistrz, przypaliwszy wprzódy odrobinę pomiętego Sporta , którego wyjął z równie sfatygowanej,miękkiej paczki.
No co - mruknął ujrzawszy moje zdumienie. Mamy jeszcze stare zapasy - dodał
Zakurzysz - potrząsnął mi pazurzastą łapą przed oczyma.

Nie dzięki , mam swoje.
Z satysfakcją zaobserwowałem zadziwienie, pomieszane z nutką zazdrości , które wykwitło na jego twarzy gdy zobaczył błyszczące czerwienią literki " Marlboro" uśmiechające się do niego, z biało- czerwonej paczki.
Się nie pije, to się ma - z dumą wyrwało się z mych ust.
Pociągnęliśmy obydwaj.Chmury wonnego dymu ogarnęły nas niczym obłok a Kociunio z przejęciem kontynuował.

Z tymi medalami to w ogóle dziwna historia- kresowy akcent Mistrza - na moje oko gdzieś tak z okolic Lidy - przedzierał się z pewnym trudem przez kłęby marlborowo- sportowego dymu.
Dyrektywy w tej sprawie Siła Wyższa ( wymawiając święte imię Kocio skinął z szacunkiem głową ) przyszły do nas jakieś siedemdziesiąt lat temu. Dokładnie w 1935, to chyba wrzesień był - wspominał z nostalgią.
No tak. Bob i Bill- skojarzyłem szybko datę.
Początkowo dziwnym nam to się zdało, no bo pomyśl sobie bamboszku mój.

" Medal nadawany jest wszystkim osobom płci obojga uzależnionym od środków zmieniających świadomość, ze szczególnym uwzględnieniem nadużywających alkoholu" - wyrecytował z pamięci stosowny punkt "Regulaminu i zasad przyznawania Medali Trzeżwości "
" Zastrzega się jednak, aby były to osoby zdiagnozowane terapeytycznie i sklasyfikowane co najmniej w Fazie Chronicznej Uzależnienia punkt nr. 6" - ciągnął.
No tak. Alkohol staje się najważniejszą sprawą w życiu - przypomniałem sobie wiadomości z terapii.
" Oraz takie, które - kontynuował Mistrz - chociaż raz w życiu świadomie podjęły próbę definitywnego zaprzestania picia"
No dobrze. To ma sens. Trzeba jakoś uhonorować silna wolę i poswięcenie - przerwałem z przekąsem Kociogłowemu.
Tylko skąd te nijakie miny na twarzach nominawanych ? Jakoś nie korespondują - wyszukałem w pamięci inteligentne słowo - z zaszczytem jaki ich spotkał.

Zauważyłeś ? No własnie. Problem w aneksie jaki Siła Wyższa ( pokorne skinienie ) dodała do ogólnych wytycznych - ze smutkiem uświadomił mnie.
" Ustala się nastepujące normy techniczne co do Medali Trzezwośc
- medal wykonany ma być metodą odwróconego odlewu.
- jako materiał, z którego ma byc wykonany ustala się Pb.
- za każdy świadomy miesiąc abstynencji waga Medalu wzrasta o kolejne 1200 gram.
- za każdy świadomy miesiąc trzeżwości średnica Medalu wzrasta o kolejne 12 mm.

12, 12- kolejny symbol. Zahuczało mi w głowie.
" - szczegóły dotyczące treści napisu napisu pochwalnego,długości i rodzaju sznurka na jakim ma być noszony,oraz kolor Medalu ustalają odrębne przepisy " - zakończył z ulgą deklamację Regulaminu, pan na literkę A.

O Matko - szybko zacząłem liczyć w pamięci - 9 razy 12 daje nam 108. 108 pomnożone przez 1200 - to jakby nie liczył 129, 600, a to podzielone przez 1000 i przeliczone na kilogramy, daje równo 139 !!
Biedny Andrzej - przypomniałem sobie minę sympatycznego alkoholika,którego widziałem kilkanascie chwil temu. Teraz rozumiem skąd ta udręka na jego twarzy.
Trzy worki ziemniaków, prawie, jakby nie patrzył.Coś z tymi medalami nie tak - pomyślałem.
Skonsternowany zapytałem Mistrza wprost.
Słuchaj Kociunio ( moja poufałość, nic a nic nie zmierziła go ) jak to własciwie jest ? Owszem, rozumiem. Medal to medal i z tym się zgadzam, ale czy nie uważasz, że cokolwiek wagowo jest niewygodny. Jakaż to nagroda jest, skoro mało szyi nie urwie ?

No właśnie. Mieliśmy w Zarządzie podobne wątpliwości. Na drugi dzień po tym jak przyszła Dyrektywa, posłaliśmy do Siły Wyższej list - meili jeszcze przecież wtedy nie było - wspominał Kocio.
Odpowiedz przyszła po tygodniu.
No, no i co - zaciekawiony wielce spytałem. Co w niej było.
Dziwnie zawstydzony Mistrz, spuścił oczy i jednym ze swych pazurków, kreślił w piekielnej glebie niezrozumiałe znaki.
No coż, przyznam że dośc dziwna była i niezrozumiała.
" Pamięc o Trzeżwości musi być stale podtrzymywanai i pielęgnowana. Gdyby Medal nie był taki jaki jest, wspomnienie radosnych chwil świadomej abstynencji szybko by sie w ułomnej pamieci Alkoholika zatarło.Niech zatem każdy gram i każdy milimetr Medalu, nieustannie przypomina Uzależnionemu o dniach jego wielkiej chwały " - wyrzucił z siebie szybko, treśc odpowiedzi, Mistrz.

Trochę to ze strony Siły Wyższej okrutne. Nie uważasz Panie - po chwili zastanowienia rzekłem.
Okrutne to i może to jest - zgodził się - ale za to jakie skuteczne. Taka Kosmo do końca swojej piekielnej wędrówki nie zapomni swojego miesiąca abstynencji. Nie wspominając już o reszcie - z uśmiechem na wąsatej bużce , odpowiedział Mistrz.
CDN :roll:
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Wto 30 Sie, 2011 09:50   

Traaaaaaaaalaa la la.......... odezwał się dzwonek komórki. Zdziwiony Mistrzunio zaczął postukiwać łapkami po swoim przepastnym i dobrze zaopatrzonym w kieszonki futrze.
Gdzie ja go kurna mam ? Rzadko do mnie dzwonią - nawijał szukając dalej.

Mam !! odetchnął z ulgą. Stara ale jara Nokia błysnęła w jego pazurkach.
Dyskretnie odszedł na bok i zaczął słuchać.
Że jak ? Naruszenie abstynencji ? Ile ? Tylko kilka piw ? I to bez klina ? - wyjąwszy notatnik szybko coś notował.
Aha. Złe samopoczucie. Wyrzuty sumienia. Prawdopodobna interwencja Boska - obgryziony ołówek jak fryga śmigał po kartkach notesu.
Mirinda ? - wybuchnął śmiechem.
To wszystko ? Ok. Zmiana w aktach ? Osiem miesięcy ? Rozumiem Trzymaj się Flondro. Do usłyszenia - zakończył z uśmiechem.
Fajna laska - oblizał się łakomie, mrużąc oczęta.

Kto Panie ? Co się stało. Kto dzwonił - zapytałem zaaferowany tym dziwnym zamieszaniem.
Aaaaaaa ........to nasza wtyczka. Tam na górze. Sama nie pije, ale jakimś cudem trzy czwarte swojego życia spędza z alkoholikami. Dzięki niej wiemy, co się tam dzieje - wyjaśnił.
Dobra koleś, mamy trochę papierkowej roboty.Musimy nanieśc w piekielnych osobowych aktach spore poprawki, żeby uaktualnić dane co do przyszłego Medalu Trzeżwości, pewnego miłego Młodego Człowieka - zamruczał z niechęcią.
Cóż, służba nie drużba - dodał.
Jerzyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy - zakrzyknął głośno - Zaaaaaaaaaaaaaamykaj.

Pan W Samych Gatkach powstał ciężko ze swego przedbramnnego fotela, wyjął spod niego jakąs tabliczke i podszedł do Piekielnych Bram.
Zastukał młotek.

"Dziś Piekło nieczynne. Za utrudnienia przepraszamy. Z poważaniem. Zarząd" - przymocowane olbrzymim bretnalem, zawidniało na wrotach.

CDN :roll:
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Wto 30 Sie, 2011 16:44   

Pokój nr. 50 , to tu - skinął główka Mistrz popychając mnie do przodu.
Pięcdziesiąt ? A gdzie pozostałe 49, nie widziałem ich - zauważyłem przytomnie.

Symbolika mój Drogi, symbolika - usmiechnął się Kociunio- był jeszcze 25, ale nie zauważyłeś go, a piętro wyżej jest pokój nr. 100 , jeszcze dalej 500, 750 no i na końcu prawdziwa krowa, 1000 - uśmiał się pod wąsem pan AA, wciskając się za mną do najzwyklejszego ,wyglądającego niczym ziemskie biuro pokoju.

Cały srodek zajmowało jedno wielkie biurko a na scianach od podłogi po sufit stały dziesiątki ( jeśli nie setki ) tysięcy segregatorów.
Przy biurku siedziała milutka, krótko obcieta panienka.
Youolo, jyoluo,liojuno ? Chinka jaka czy czort - pomyślałem próbując odczytać dane z identyfikatora.
Rysy ma wprawdzie typowo słowiańskie, ale róznie bywa, tyle teraz dziwnych rzeczy na świecie - zachodziłem w głowę.
Panno Yul-yo - szarmancko zagadał Kociunio. Poprosze o akta alkoholika......i tu podsunąl panience, spisane dyskretnie na karteczce, imie i nazwisko Młodego Człowieka.

A to ten. Mam go tu - spojrzało na przeciwległą scianę, dziwnie nazywające się dziewczę.
Ale z drugiej strony dziwne że to akurat on. Tak dobrze przecież rokował - ze smutkiem w modrych oczach dodało.

Na każdego przyjdzie kryska- jak i przyszła na Matyska - rzucił ze śmiechem, nieznanym mi przysłowiem Mistrz.
Ma juz pani ? Mam - odpowiedziała Modrooka.
Proszę zatem pisać. Osiem miesięcy razy 1200 no i to samo razy 12 - głosem zdradzającym wielką wprawę rzucił cyfry Mistrzunio.
Kolor brązowy, sznur konopny o wymiarach 90 na 90 -zakończył.
Jest - powiedziała, odłożywszy pióro dziewczyna.

Zaraz wracam. Do toalety muszę - usprawiedliwiał się zaczerwieniony Kotek.
Gdy wyszedł ośmieliłem się podejsc do piekielnej biurokratki.Zauważyłem dziwną rzecz.

Zaraz , zaraz - zagaiłem. A gdzie Medal ? Dlaczego go u panienki nie ma ?
Nie ma bo nie ma - oburknęła urzedniczo. Nie jestem alkoholiczką - z dumą dodała.
To skąd w takim razie panienki pobyt tutaj - odrzekłem z ironią.

To długa historia. To było tak - wzięło ją na szczerośc.

Srak - warknął - wyskoczywszy niczym diabeł z pudełka- zjawiwszy sie znienacka Kot.
Znowu Julciu tą łzawą historyjkę będziesz opowiadać ?

Julia - rozmarzyłem się. co za romantyczne imię. Któż twym Romeem może być - niesmiało pomyślałem z zazdrością.
A tak ! Opowiem !! Żeby Członek Zarządu wiedział, że opowiem - krzyczała zezłoszczona Julia.

Wiem , wiem. Znam tą spiewkę. Jedno piwo wieczorkiem przez pięć dni w tygodniu, słyszałem to miliony razy - uśmiał sie po pachy Kocio.
No własnie. Tylko tyle ! I co, za te marne kilka tysięcy piw mam na wieki znosić to biuro i te wstretne papierzyska - zapłakało niewinnie dziewczę.

No dobra. Pani zapominalska. A Rudolf ? Co kurna z Rudolfem ,zapomniałas o nim - z okrutnym uśmiechem wypomniał jej.
Przecież to tylko kot - usprawiedliwiała się Yul-yo
No właśnie qr** !! Kot. Kojarzysz ? Kot. Tak jak i ja - ze smutkiem rzucił jej w twarz.

Najpierw go od siebie uzależniłas a potem polewając od czasu do czasu w spodeczek wpędziłas w alkoholizm - nie pamietasz.
Ale kot, tylko kot, żeby za kota aż takie coś. Piekło, potepienie. Może chociaz do Czyśćca ? - zapytała z nadzieją w głosie Julia.

Tia. A może prosto do Nieba - ironicznie zaśpiewał dyszkantem Kociaczek.
Dobra. Dość tych dyskusji. Pani rozpijaczko kotów. Żegnam.

Wychodząc spojrzałem jeszcze raz na biedne, modrookie dziewcze.
Do widzenia Julio. Zapewniam cie, że jeszcze się spotkamy - pomyślałem z niezachwiana pewnością siebie

CDN :roll:
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Śro 31 Sie, 2011 07:35   

Schodząc po schodach uprzytomniłem sobie ważną rzecz.
Nie. Oczy Julii nie były modrookie. To raczej jakiś odcień zielono- szarości. Widocznie nikt w pokoju nr. 50 dawno nie mył szyb i światło źle musiało padać - doszedłem do wniosku.
Ale nie szkodzi. Kolor wprawdzie mniej oryginalny, ale równie piękny - rozmarzyłem się ponownie.

Nie marudż tam marzycielu mój - doleciał do mnie głos czytającego chyba w moich myślach, idącego przede mną Kocia.
Panie. Czas leci a ja dalej nic właściwie o Piekle nie wiem. Tyle pytań mam - szybko zmieniłem temat.
Tyż prawda - ustosunkował się Miau.- warto by cie w końcu oświecić.
Ale to za chwilę. Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie. Remanent w aktach skończony.Trzeba otworzyć Piekło - z poczuciem obowiązku dodał.

Droga ku Piekielnym Wrotom, zajęła nam kilkanascie minut raptem. Idąc rozglądałem się ciekawie wokół.
W sumie nawet tu fajnie - dobry humor zaczynał mi powoli wracać.
Netowi pomagacze stukali w klawisze równie zawzięcie, jak przed tym całym zamieszaniem z aktami.Ratujące życie posty, milionami i bezustannie szły w Sieć a z drugiej strony nadchodziły równie liczne wołania o pomoc, radę, wyjaśnienia.
Idąc za Kociem - kątem oka - czytałem sobie tytuły wątków.
" mąż prawdopodobnie ma nawrót - pomóżcie, czy pięć piw tygodniowo to juz alkoholizm ? , ile ludzi zabija ta choroba- tysiące czy miliony ? , mam zamiar się zaszyć - czy warto ?, iść na mityng , czy nie iść , odchodzę z Forum- pocałujcie mnie w d**ę "

Boże, co za różnorodność problemów - pomyślałem z przejęciem - tylko te odpowiedzi jakieś takie nijakie i standardowe.Ale to nie mój problem - pomyślałem sobie.
Doszliśmy w końcu do Bramy.

Jeeeeeeeeerzy. Jurku, hej.....gdzie jesteś - nawoływał rozglądając się z pewnym zaniepokojeniem Kocio.
No gdzie go kurna poniosło ?
Dawaj tu, czas otwierać. Nowa klientela czeka - grzeczne miauczenie, przemieniało sie powoli w denerwujący warkot.
Czyżby znowu ? No nie !! Byle tylko nie to - głos Kocia stawał się coraz bardziej nerwowy.
Yuraaaaaaaaaaa - krzyk pana AA rozlegał się po przedpiekielnych równinach.
Yoooooooooooda !!
Zaciekawił mnie brak piekielnego oddzwiernego i zacząłem się baczniej rozglądać w poszukiwaniu zaginionego chwilowo Panawsamychgatkach.

Omiatawszy wzrokiem teren spostrzegłem coś wystającego zza jurkowego fotela.
Ooo, tam Mistrzu, tam........tam cos widać, czyjeś buty wystają - krzyknąłem z przejęciem.
Szybko podbiegliśmy.
Schowany za fotelem , rozciągnięty wygodnie na dmuchanym materacu leżał, poszukiwany z takim oddaniem Panwgatkach.
Obok niego walały sie jakieś foliowe torebeczki,reklamówki z Tesco ( skąd tu Tesco- pomyslałem), tubki po czymś co przypominało pastę do zębów i jakiś taki ogólny nieład i dziwny jakis taki chemiczny zapach wokoło niego panował.
Ożesz qr** ty !! - zaryczał Wściekły Kociogłowy. Na Służbie ! Taka odpowiedzialna funkcja ! Ty który powinienes być przykładem ! - darł się wniebogłosy rzucając się czterema łapkami na wąsatego jegomościa, Kocio.

No co, co.... Czego Członek Zarządu krzyczy, przecież głuchy nie jestem - bronił się na dobre już rozbudzony Yoda.
Wiadro - czemu nam to znowu zrobiłeś. I to jeszcze przy obcym - wskazał wzrokiem na mnie.
Dokładnie zacząłem się przyglądać temu burdelowi pod moimi nogami. Podniosłem z ciekawości jedną z walających się na ziemi tubek.
" Butapren " - przeczytałem skromny napis. O Matko. To już do tego doszło - zapytałem sam siebie w myślach.
Tak, do tego, właśnie do tego. Tak to jest jak się zaniedbuje HALT. jak się nie żyje na zasadzie 24 Godzin, tylko czyta jakieś *p**** i podgląda laski w kolejce do piekła.Zamienia się jedno uzależnienie na drugie - podsumował logicznie Kocio.

Wącham, ale się nie zaciągam - próbował ratować sytuację Yoda.
Małczat, ty swołocz - gromkim głosem- w rodzimym języku - zakrzyknął *ku**** Kocio. Wynocha mi z tego urzędu.Na twoje miejsce czeka dziesiątki innych, gotowych natychmiast na taką posadkę wskoczyć - pogrążył Yodę całkowicie Mistrz.
No to gdzie mam iść. Gdzie ja się teraz podzieję, co ze mną będzie - jęczał otumaniony klejem, zrozpaczony Jerzy.

Gdzie ?. Przez chwilę zastanawiał się Kotek. Jak to gdzie.Anakondę zastąpisz. Jeszcze tam do tej pory pomaga i walczy. Tam Twoje miejsce - zadecydował Kot.
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeesu, tylko nie to - błagająco stęknął Yoda.

Wynocha - zakończył dyskusję Mistrz.
Panwsamychgatkach powlókł się z trudem do otwartej Bramy i za chwilę zniknął nam z oczu.
No i wot prabliem, skąd tu wziąć kogoś na miejsce tego ćpuna - zamartwiał się głośno Kotek.
No dobra, pomyślimy o tym za chwilę - sam siebie pocieszył.
Chwilowo nieczynne, mamy problemy logistyczne, cierpliwości, dajcie czas czasowi - przemówił władczo do napierającego zewsząd tłumu alkoholików machająch nam przed oczami urzędowymi drukami Skierowań Do Piekła.
Uchhhhhhhhhhhhhh - wyrwało się smutno z piersi tłumu.

Dobra. Idziemy. Czas nagli. I wiesz co ? Wcale mi Yody nie szkoda. Flondra mi kiedys zameldowała, że i tam na górze miał w swoim czasie troche za uszami. Denuncjował innych userów na pewnym Forum. Jak sam nic z postem nie mógł zrobić to donosił o tym Administracji - powiedział Kocio, wziąwszy mnie prawą przednią łapką pod rękę.

A to ci łobuz jeden. W takim razie należało mu sie - odpowiedziałem.

CDN :roll:
Ostatnio zmieniony przez Mario Śro 31 Sie, 2011 07:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Śro 31 Sie, 2011 10:00   

W następnych odcinkach.

Ujawniamy jedną z największych tajemnic pijackiego Piekła, czyli - dlaczego w Pierwszym Kręgu, nie ma Alkoholików Czynnych ?

Miłość nie jedno ma imię, czyli - czy w Piekle można się zakochać ?

Jaką tajemnicę ukrywa pozostałe sześć Kręgów, czyli - czy każdy ma swoje piekło ?

Zmiany w Zarządzie, czyli - czy Kociogłowy pójdzie na zieloną trawkę ?

Powrót Pustynnego Podróżnika, czyli - czy na Saharze są jednogarbne wielbłądy ?

To wszystko już wkrótce. Nie zapomnij zajrzeć !! Dodaj Powieść do swoich " ulubionych"
Całkowicie za darmo !! Dzień w dzień z niedzielami włącznie !!

Nie przegap żadnego odcinka !!
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Śro 31 Sie, 2011 13:57   

Ewie - mej Forumowej Muzie, dzięki której dzieło me miało szansę ujrzeć światło dzienne.
Ewie,która swoją wyrozumiałością, spokojem, opanowaniem i pobłażliwością sprawiła, że mogłem na łonie tego Forum dotrwać, do czasu cudownego przeistoczenia się w zupełnie innego, nowego człowieka - powieść tą dedykuję. Mario X.
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Śro 31 Sie, 2011 16:28   

Mam !! - krzyknął ni stąd ni zowąd bardzo jakoś do tej pory zamyślony Kociuno.
Co masz. Co Panie - spytałem spojrzawszy na jego zwinne łapki sądziwszy że pojmał przypadkiem jakąś piekielną mysz.
Mam kandydata na miejsce Yody - z ulgą odrzekł.

Oooooo, a któż to taki ? Czy sie aby nada ? No i czy nie jakiś wąchacz albo i gorzej - z troską zapytałem.
Chyba nie. Znam go od lat. Wady swoje wprawdzie ma, ale któż od nich wolny jest - padła odpowiedz.
Zdradż jego imie Panie - zaciekawiony zacząłem nalegać.
Zbolo - on ci jest, tzn. będzie, piekielnym oddzwiernym - zdecydowanie rzekł Kot.
Zbolo, Bolo, z czymś mi sie to kojarzy. Aha, pamietasz panie taki film z Brusem Lee" Wejscie Smoka " - poszperałem w pamięci z lat szkolnych.

Noooooooo, był tam taki ochroniarz, tego gostka z jedną stalową ręką.Dobrze walczył i trochę tych innych - karateków z Bożej łaski - natłukł. Śliczny wprawdzie nie był, ale to na piekielnym ważnym posterunku nie jest wadą - złośliwie zaśmiał się Mistrz .

Da sobie radę. Żadnej du*** nie przepuści, to i żadna alkoholiczka nam się nie wymknie z kolejki, w rzeźni miejskiej pracuje to z facetami tez sobie radę, coś tam kiedys o broni wspominał to i z każdym sobie poradzi. Będzie dobrze - zadowolony z pomysłu radośnie pomiaukiwał Kocio.
No ! Przynajmniej jeden kłopot z głowy z innymi też dam sobie radę - uśmiechnął się do mnie.
Z innymi ? Jakiez Ty Panie możesz mieć kłopoty - ze zdziwieniem spytałem.
Oj mam, mam. I to spore. Za parę dni wraca z wczasów mister R. imienia chwilowo Ci nie zdradzę. Wiem , że od dawna czyha na moje miejsce w Zarządzie. Teraz wypoczął, sił nabrał i zacznie działać - z lękiem w oczach odpowiedział.
Na wczasach ? Zainteresowałem się. A gdzie konkretnie ?

Ciszę piekielnego po południa rozdarł histeryczny śmiech Mistrza. Gdzie ? Wyobraż sobie że w Egipcie.Pracuje w piekle i na wczasy jedzie na najgorętszy kontynent. Rozumiesz - do Afryki. Oooooooooooo Matko, bo pęknę - turlał się ze śmiechu Mistrz.

No faktycznie. Dziwne to trochę - porykując również ze śmiechu rzekłem

CDN :roll:
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Czw 01 Wrz, 2011 17:29   

Po diabelskich błoniach rozlegał się jeszcze nasz radosny śmiech i echo jego rozlegało się wkoło, gdy nagle na zmurszałych od starości deskach Piekielnych Wrót - niczym biblijne Mane Tekel Fares - pojawiły się złowieszcze cyfry.
Cyfry , których znaczenia a ni ja, ani Sławetny Kocio pojąc nie mogliśmy.
Wżerały nam się w oczy niczym trumienne robaki, niczym trupi jad albo i coś gorszego jeszcze.
Śmiertelnym całunem owionęły nas, niczym macki wielkiej milionoramiennej ośmiornicy,zostaliśmy obydwaj po przez nie objęci.

Odebraly nam oddech, scisnęły boleśnie za krtanie a skołowaciałe języki nasze, słowa jednego nawet, nie pozwoliły z siebie wydusić.

Tylko oczy nasze, spojrzawszy na siebie z błyskiem trwogi wielkiej , wołały niemo niby głosem przedśmiertnym.
Cyfra ona zbliżała się, rosła nam w oczach, aż w końcu objęła sobą świat cały a ze światem onym i nas.

Ostatnim wysiłkiem woli Prześwietny Kocio boleśnie wycharczał - 376, 376, 376 ..........cóż to qr** może znaczyć ?
Zapadliśmy obydwaj w ciemność
 
     
Mario 
[*][*][*]

Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Nie 04 Wrz, 2011 20:08   

Masz racje Mistrzu, śmiechu to warte i tak w ogóle dość niecodzienne. Rozumiem - Alaska, Grenlandia........no, niech w ostateczności będą Suwałki. Ale Egipt ? - mówiłem, ocierając resztki łez z roześmianej twarzy.
No widzisz. Oryginał z pana R niewątpliwy. Kiedyś opowiem ci jaki miał za***isty sposób na utratę zbędnych kilogramów, ale to kiedyś, dziś w nastroju nie jestem - podsumował Kocinek.

Khmm.... hmm, khak - delikatne i subtelne kaszlnięcie, doleciało mnie znienacka zza krzaku piekielnych porzeczek, rosnących nieopodal.
Kto zacz- pomyślałem.
Zza krzaczka wyłonił się korpulentny, niewysoki, brodaty jegomość z dość wydatnym piwnym brzuszkiem.
Opalony na ciemny mahoń obywatel, błysnął białozębo i rzekł - Prsk, Salem alejkum Bracia.
Mistrz, usłyszawszy owo dziwne " prsk" ,obrócił się na pięcie, spojrzał martwymi ze zdumienia oczyma przed siebie, poczerwieniał niczym piwonia, zacharczał głucho, pazurzastą łapką chwycił się za serce i cicho wyszeptał - to ty ? Wróciłeś juz ?

Jo, jo........ to jo - zagwarzył Mister R ( bo on ci to był )
A co ? . Nie spodziewałeś się mnie tak szybko - ze złośliwą uciechą dodał.
Mistrz milczał.
No i nie w Egipcie tylko w Tunezji. a to różnica. Kraj faraonów nie jest teraz w modzie, w przeciwieństwie do Tunezji właśnie - wytłumaczył słodko.
Ale do rzeczy. Mam dla Ciebie Kocio, złe wiesci - urzędowo uzupełnił swoją krótką opowieść.
Otworzył trzymaną w dłoniach, czarną skajową teczkę i wyjął z niej jakiś dokument.
Proszę - powiedział do Kocia- to dla ciebie przyjacielu.

Mistrz drżącymi łapkami odebrał od niego papier i dośc szybko przeczytał jego treśc.
Co to Szefie ? Coś miłego ? Może jakis awans - spytałem nieśmiało.
Srawans - mruknął pod nosem Prsk.

Patrzyłem z troską na Mistrza, który w okamgnieniu z pewnego siebie i żywego nad wyraz kotka, zmienił się w stuletnie zmarnowane życiem kocisko.
Milcząco podał mi powiastkę;
" Z dniem dzisiejszym Zarząd odwołuje Pana z wszystkich pełnionych funkcji i w uznaniu szczególnych zasług pańskich, poleca panu przejść w zasłużony stan spoczynku.
Ps......Opiekę nad Mariem X przekazać proszę w trybie pilnym oddawcy tego pisma" przeczytałem
Przykre to Mistrzu, ale z drugiej strony w końcu sobie odpoczniesz, widocznie twój czas już nadszedł - pocieszałem go.
Nie odpowiedział nic. Z nostalgią rozejrzał się po Piekle, westchnął, otarł ukradkiem załzawione oczy i obróciwszy sie do nas plecami zaczął powoli się od nas oddalać.
Szedł łapka za łapką wlokąc za sobą swój twardy ogonek a ślady jego łapek zamiatał i obracał w niwecz, piekielny wiatr.
Wkrótce zniknął na zawsze w ogarniającej całe piekło wczesno-wrześniowej gęstej i sinobiałej mgle.

Po powrocie z Piekła często gęsto wspominałem go. Pokochałem go chyba :roll:

No dobra. Dość sentymentów , panie X. Od dziś jesteś pod moją opieką - zarządził Prsk.
Może być, co to za różnica - pomyślałem w głębi duszy.
Ok. To od czego zaczniemy ? - zapytałem.
Jak to o czego. Jestem znowu u siebie. Idziemy na du** - wysapał z radością R.
Na du** ? To tu są jakieś wolne du** - powtórzyłem kilkakrotnie.
A są i dośc sporo - uspokoił mnie, wyjmując jednocześnie coś zza pazuchy.
Oblizując sie łakomie podał mi kolorową fotkę. Ooooooooooo, niczego sobie - wyszeptałem spojrzawszy.

Nio. Nie będziesz miał ze mną żle. Jakem Prsk.Idziemy - zakomenderował.

CDN :roll:
 
     
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Śro 26 Paź, 2011 13:24   [*]

Mario napisał/a:
CDN :roll:

Niestety...
Ciągu dalszego nie będzie...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,57 sekundy. Zapytań do SQL: 12