Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Klara
Czw 13 Paź, 2011 15:34
Mój mąż pije ze wstydu, że pije
Autor Wiadomość
Mysza 
Gaduła



Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 03 Mar 2010
Posty: 830
Skąd: Wrocek
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 12:07   

kahape napisał/a:
Ależ marzenia sie spełniają!!!!!

Spełniają się wtedy, kiedy ich realizację przestaje się uzależniać od tego czy mąż/partner, zapije wszywkę, czy też nie....
_________________
"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - Mahatma Gandhi
 
     
kosmo 
Gaduła
uzależniona, ociekająca jadem...



Pomogła: 48 razy
Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 746
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 12:18   

Tak prawdę powiedziawszy, to jesteś żywym obrazem mojej Matki, tylko młodsza wersja...
Kiedy już dorosłam, pytałam wielokrotnie, dlaczego skazała siebie i nas, mnie i brata na takie po***rdolone życie... Odpowiadała mi dokładnie kropka w kropkę to samo, co teraz Ty tutaj drukujesz... No i tak...
Teraz mój ojciec nie żyje, a ja, jego córcia o mało nie skakałam z radości, kiedy dostałam telefon od Matki, abym zajęła się pogrzebem...
Nie chcę tutaj rozpisywać się o tym, co Cię czeka, ale szlag mnie trafia, kiedy fundujesz ze swoim M., kochanym i wspaniałym pijakiem swoim dzieciom koszmar...
Ja jestem skrzywiona i nie mam już nadziei na to, że będzie lepiej, za stara ze mnie du**...
Ale Twoje dzieci...
W tej chwili nie mogą liczyć na Ciebie, jesteś matką na papierze, tą która daje jeść i pilnuje, coby były najedzone, ale to nie wszystko...

Jeśli nic nie zrobisz teraz dla nich, to za kilka lat będą kłębkiem nerwów, wiecznie wystraszone, uległe, dogadzające wszystkim dookoła, aby tylko nikt nie miał powodów nie lubić ich... Taką przyszłość dla nich kreujesz, zostając z pijakiem pod jednym dachem...

No cóż, może znowu nie nachla się przez 2 - 3 dni i będzie cudownym, śmierdzącym i bełkocącym mężem i tatusiem...
_________________
miej serce i patrzaj w serce...
 
     
kosmo 
Gaduła
uzależniona, ociekająca jadem...



Pomogła: 48 razy
Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 746
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 12:19   

Flandra napisał/a:
kosmopolitanka napisał/a:
w swoich sowach...?

:smieje:
przepraszam, ale tak mi się śmiać chce :mgreen:



Cieszę się, że wprawiłam Cię w tak dobry nastrój... :)
_________________
miej serce i patrzaj w serce...
 
     
Babeta35 
Trajkotka



Pomogła: 3 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 18 Sty 2011
Posty: 1546
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 13:52   

Amelka, witaj Beata współuzależniona,czytam Twój wątek i żal mi Ciebie bardzo.
Obudzisz się ale widać to jeszcze nie Twój czas,szkoda Cię dziewczyno.....mam córkę 22 lata która brnie w takie życie jak Ty masz....dziewczyny czemu Wy nie myślicie ?
Jesssssssssuuuuuuuuuuu, jeszcze 10 lat i terapia,terapia,terapia bo nie bedziesz już mogła funkcjonować.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 15:11   

Wiesz Amalio, jak byłam "w środku". wewnątrz życia z alkoholikiem to wydawało mi się też, ze nie jest wcale tak źle, że inni mają gorzej, że może przesadzam - tylko dlaczego czułam się tak kiepsko, taka byłam wypalona w środku, zmęczona... :bezradny:

Teraz po latach, patrząc z perspektywy obecnego życia widzę, ze sama się wtedy okłamywałam, to było PIEKŁO NIEPEWNOŚCI, i co z tego, .że Pietruszkowy na mnie ręki nie podniósł, że jeszcze tak zdążył pogrążyć się w destrukcji, ale to był okropny czas dla mnie i cud, ze to przeżyłam, bo wcale nie byłam daleka od tego, żeby z tej bezradności skończyć ze sobą. Zresztą skutki długotrwałego stresu ciało jeszcze długo odczuwa.

Dzisiaj jestem po lepszej stronie życia, ale samo nie przyszło :bezradny: trzeba było samej tyłek ruszyć i pójść na Al-anon, na terapię, do ludzi.

Ale ja wiem, że dopóki się porządnie nie rąbnie samemu o glebę to żadne przekonywania nie pomogą. Ale już przynajmniej wiesz, gdzie jest pomoc.
_________________

 
     
małami 
Towarzyski



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 15 Lut 2011
Posty: 201
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 16:08   

Witaj Amelio. Przeraża mnie Twoja ignorancja. Próbujesz udawać, że nie jest tak źle, że problem nie jest tak wielki, że mogłoby być gorzej, a skąd wiesz co będzie za rok?za 5 lat?Zarówno Ty jak i Twój mąż macie większy problem niż Ci się wydaje. Nie ma sytuacji bez wyjścia, też mam dwójkę małych dzieci, ale robię wszystko, żeby radzić sobie sama i być niezależna. Z moim mężem też nie jest jeszcze tragicznie, pracuje, nie śpi pod ławkami, nie pije najtańszych trunków, ale zdaję sobie sprawę, że może być coraz gorzej, więc nie tracę czasu i robię wszystko, żeby zadbać o siebie i o dzieci. Nie jest łatwo, ale da się.
 
     
Amelia 
Małomówny


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Paź 2011
Posty: 23
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 16:42   

małami, też staram się nie tracić czasu, bo przeżyłam już z nim cięższe dni: jak wracał pijany tylko po to,żeby się przebrać,najeść zwyzywać od najgorszych i iść dalej do kolegów chlać,bo ja jestem taka niedobra,że wytrzymać nie może, jak sypiał gdzieś na łąkach z kolegami, wydaje mi się, że i tanie wina gdzieś tam po drodze też były,choć do tej pory do nich się nie przyznał. I wiem,że jeszcze mogą wrócić.
Dlatego póki jest nieco lżej zaczęłam rok temu szkołę ,w maju skończę i idę do następnej. Właśnie po to,by móc być później samowystarczalna.
 
     
Babeta35 
Trajkotka



Pomogła: 3 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 18 Sty 2011
Posty: 1546
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 17:02   

Oj Amelka,Amelka :( idź Ty dziecko na terpię,świat będzie wtedy inaczej wyglądał.Swojego Alko nie zmienisz ale siebie tak.
 
     
małami 
Towarzyski



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 15 Lut 2011
Posty: 201
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 18:25   

Amelia napisał/a:
póki jest nieco lżej
No właśnie, póki co. Nie wiadomo ile to "lżej" będzie trwało. Mój m też miał okresy, że pił mniej, potem przez jakiś czas do upadłego, a potem znowu mniej i tak w kółko...Ale co to zmienia?Dla mnie było ważne, żeby skończył z tym na zawsze, wiadomo, że kontrolowane picie było niemożliwe, a ponieważ on na zawsze nie chciał/nie potrafił odeszłam. Warto było, jestem dużo spokojniejsza i wiem, że poradzę sobie bez niego.
Amelia napisał/a:
Dlatego póki jest nieco lżej zaczęłam rok temu szkołę ,w maju skończę i idę do następnej. Właśnie po to,by móc być później samowystarczalna.
To dobrze, ze myślisz o sobie :okok:
 
     
Amelia 
Małomówny


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Paź 2011
Posty: 23
Wysłany: Pią 14 Paź, 2011 21:47   

Znalazłam mojemu dzisiaj kilka stronek do poczytania i forum, żeby zobaczył, że inni mają bądź mieli takie same problemy ze sobą i taki sam stosunek do terapii i spotkań aa, ale z czasem zmienili zdanie i naprawdę im to pomogło. Zaczął czytać wpisy i widzę,że trochę go wciągnęło. Chciałabym,żeby sam doszedł do wniosku,że chce iść a nie ,żeby szedł tylko dlatego,że ja kazałam. Mam nadzieję,że historie innych alko. mu pomogą trochę rozjaśnić w tej jego łepetynie tak jak trochę rozjaśniło mi... choć pewnie i tak za mało jeszcze do mnie dociera i za jakiś czas jak będę to czytać to sobie pomyślę "jak mogłam być tak głupia?!" tak samo jak myślę teraz o sobie sprzed kilku lat ,kiedy sytuacja była tragiczna (a ja mu herbatkę na kaca jeszcze przynosiłam, obiadek do łóżeczka podawałam, czekałam jak głupia na jego powrót,żeby go spać położyć). Dalej nie mogę uwierzyć,że byłam aż tak głupia...

No nic, dobranoc wam.
 
     
Babeta35 
Trajkotka



Pomogła: 3 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 18 Sty 2011
Posty: 1546
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob 15 Paź, 2011 07:26   

Amelko nie jesteś głupia, ja też tak o sobie myślałam a nie jest to prawda, jesteś naiwna ale nie głupia, pamiętaj.
 
     
grzesiek 
Gaduła



Pomógł: 15 razy
Wiek: 57
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 850
Skąd: Kłodzko
Wysłany: Sob 15 Paź, 2011 09:16   

Zastanów się co ty tak naprawdę chcesz? Czy tylko się wyżalić,czy coś zmienić.
Wróci twój alko do domu pijany dzwoń na policję,że się znęca psychicznie,awanturuje,itp.
nie pierz mu,nie gotuj,nie rozmawiaj,-traktuj jak powietrze.Niech sam się ogarnie,albo niech zrobią mu to koledzy z którymi pije.Pełna separacja,
_________________
dzisiaj nie pije
Każdy człowiek może wejść na lepszą drogę, do puki żyje
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Sob 15 Paź, 2011 10:08   

nie jesteś głupia
popełniasz błędy, robisz głupstwa, jak każdy, ale nie jesteś głupia
 
     
Amelia 
Małomówny


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Paź 2011
Posty: 23
Wysłany: Sob 15 Paź, 2011 12:19   

grzesiek, akurat jeśli o to chodzi to odkąd wyprowadziła się teściowa to tak jest:jak pije to sam o siebie się musi troszczyć: nie ma obiadku, żadnych napoi nie kupuję jak wiem,że pije, wszelkie soki i mleko dla mnie i dla dzieci zawsze chowam-niech kranówę na kaca pije, w lodówce też zazwyczaj resztki tylko, przeważnie śpi u dzieci w pokoju sam,więc rano jak już wywietrzę ,dzieci bawią się tam i tam bajki oglądają jak chcą,bo nie ma,że on się wyspać musi. Kiedyś jeszcze separowałam go od dzieci,wszystko przy nich robiłam sama, tak jakby nie istniał ale doszłam do wniosku,że w sumie to na moją niekorzyść też jest i teraz jak trochę do siebie dojdzie to jemu dzieci na głowie zostawiam i wychodzę do koleżanki odsapnąć od tych moich rozbrykanych i hałaśliwych pociech.

Jeśli chodzi o wzywanie policji to takie rzeczy miały kiedyś miejsce jak się awanturował. Teraz zawsze po cichu wieczorem/ w nocy wraca , jak da radę to z psem wychodzi ,rozbiera się i kładzie. Nie mam potrzeby wzywania policji (choć kiedyś myślałam,żeby tak robić za każdym razem) . Bo po co budzić dzieci i dodatkowo stresować? Lepiej,żeby położył się i dał się wyspać mi i dzieciom.

Jak teściowa była to były cyrki. Jak ja nie zrobiłam mu obiadu to ona mu podawała, do sklepu po napoje leciała, pieniądze na fajki i długi dawała, jak na wytrzeźwiałkę raz trafił też leciała załatwiać i awantury jak ja tak mogę olewać,że to ja a nie ona powinnam lecieć do niego sprawdzić czy wszystko ok. I wtedy wiecznie były awantury, oskarżenia ,jaka to ja nienormalna jestem i to ja powinnam się leczyć, jak to nikt go nie kocha i nie rozumie i te wieczne obietnice... Z czasem od teściowej mi się udzieliło to pomaganie mu,bo może faktycznie to moja wina,może za mało się staram, może oni oboje mają rację.
Zresztą ona do tej pory tak ma. Jak u niej jestem sama z dziećmi bez niego,to zawsze pytania w stylu: "Jest w pracy? Ale trzeźwy?Sprawdziłaś?" i pretensje do mnie, bo nie sprawdzam co chwilę czy na pewno jest trzeźwy i jak w ogóle mogę się tym nie interesować?! Jak dobrze,że przynajmniej już z nami nie mieszka i nie muszę zbyt często jej widywać,jeśli nie chcę...
 
     
Jras4 
Docent


Pomógł: 11 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3302
Skąd: Siedlce
Wysłany: Sob 15 Paź, 2011 12:47   

musisz byc bardziej radykalna a nawet skrajnie ...
_________________
KATOLIK CZARNY PEDOFIL
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 12