w takim razie jak przestaliśmy, to kto kieruje tym życiem?
A kierujesz?
Nie wiem jak Szymon, ale ja kieruję.
Ja decyduję czy wstanę do pracy rano, ja decyduję czy będę pracował wydajnie, ja decyduję że nie napiję się po pracy, ja decyduję czy mam nawrota lub głoda czy nie (to dla Ciebie Gonzo ), ja decyduję jaki będę do bliskich, przyjaciół, obcych. Jeżeli zachoruję to ja decyduję czy iść do lekarza, czy kupić leki.
Bo gdy piłem, to wszystko było pod alkohol - jak wypiłem za dużo to zasypiałem do pracy, lub w ogóle się nie pojawiałem, jak się pojawiałem to albo skacowany albo myślałęm już o chlaniu, ja miałem gdzieś bliskich i całą resztę, bo chciałem tylko w spokoju się napić, ja decydowałem, że jak miałem gorączkę to piłem grzane piwo, a jak miałem katar to grzane piwo, a jak miałem grypę to herbatę ze spirytusem.
Witam
Myślę, że to jest trochę inaczej. Przestałem kierować swoim życiem, zanim zacząłem pić. Alkohol tylko "przejął" kontrolę nad moim życiem, dawał poczucie kierowania nim. Sam fakt zaprzestania picia nie spowodował powrotu umiejętności kierowania życiem. Dopiero praca nad sobą może to spowodować.
Przestałem kierować swoim życiem, zanim zacząłem pić. Alkohol tylko "przejął" kontrolę nad moim życiem, dawał poczucie kierowania nim. Sam fakt zaprzestania picia nie spowodował powrotu umiejętności kierowania życiem. Dopiero praca nad sobą może to spowodować.
Pomógł: 37 razy Wiek: 63 Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 3629 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Pią 03 Lut, 2012 10:48
kapelan napisał/a:
Myślę, że to jest trochę inaczej. Przestałem kierować swoim życiem, zanim zacząłem pić. Alkohol tylko "przejął" kontrolę nad moim życiem, dawał poczucie kierowania nim. Sam fakt zaprzestania picia nie spowodował powrotu umiejętności kierowania życiem. Dopiero praca nad sobą może to spowodować.
I to jest własnie to, czego nie potrafiłem wyraziś.
Witaj
_________________ Wszystko jest możliwe. Niemożliwe zajmuje tylko więcej czasu.
A zatem straciliście kontrolę nad swoim życiem, zanim zaczęliście pić? I teraz usiłujecie się starać odzyskać tę kontrolę.
A gdzieś po drodze trafił się alkoholizm, tak?
No bo chyba ludzie którzy nie popadają w alkoholizm też mogą stracić kontrolę nad swoim życiem, skoro wy straciliście zanim popadliście, co?
To ja tego nie kupuję i nic nie będę przemyślał.
Bo co mają powiedzieć Ci, którzy twierdzą że alkoholikami są od urodzenia? Ja mogę tak powiedzieć, bo już pierwsze moje picie skończyło się zerwanym filmem, a potem była już tylko kontynuacja i podróż utartym szlakiem. A było to po podstawówce.
Skończyłem liceum pijąc.
Poszedłem na studia i je skończyłem pijąc.
Pracowałem pijąc.
Poznałem dziewczynę, zaręczyłem się i ożeniłem pijąc
Stałem się ojcem dwójki dzieci pijąc.
Czyli wszystko to, gdzie teraz jestem, osiągnął alkohol?
No chyba nie, wydaje mi się że w moim piciu doszedłem do etapu, że naprawdę tę kontrolę nad życiem utraciłem (powrót samochodem ze sklepu z piwem w ręku, podrzucanie dziecka na bani i cała reszta o której nawet nie chcę już pisać). I gdzieś po drodze zakołatało w tym łbie, że coś jest nie tak, że ja już tego nie kontroluję. I udałem się po pomoc. I teraz odzyskuję kontrolę nad wszystkim - ja zaczynam decydować, moje decyzje są podporządkowane temu co ja uważam, a nie alkoholowi. Póki co tak jest i będę się tego trzymał. I potwierdza to to co napisałem, że dopóki nie uznałem mojej bezsilności wobec alkoholu, dopóty on miał kontrolę nad moim życiem.
Dlatego też nigdy nie zgodzę się z tym, że utraciłem kontrolę nad życiem na długo zanim zacząłem pić. Nie, ja sam tę kontrolę nad życiem zacząłem oddawać w "ręce" alkoholu.
Z tym że zaczyna do mnie dochodzić coraz częściej fakt, że pomimo tej samej choroby, każdy z nas jest inny. Każdy z nas ma inną historię, każdy inaczej przeżywa to wszystko. Każdy wreszcie nieco inaczej sobie radzi z chorobą alkoholową. Chociaż leki są od wielu lat te same - mitingi, terapie, grupy, kontakt z trzeźwiejącym alkoholikiem.
Więc być może, że jedni z nas utracili kontrolę wcześniej, inni później, inni więcej inni mniej. I dobrze, czemu nie, tak może być przecież, prawda?
_________________ Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
Pomógł: 37 razy Wiek: 63 Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 3629 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Pią 03 Lut, 2012 11:46
Jonesy ja znam swoje życie. Nie powiesz chyba że rzucanie pracy x razy pod rząd w wieku 16 - 18 lat jest kierowaniem własnym zyciem. A na pewno wtedy nie piłem.
Takich rzeczy w moim życiu było znacznie więcej...
Jonesy napisał/a:
A zatem straciliście kontrolę nad swoim życiem, zanim zaczęliście pić? I teraz usiłujecie się starać odzyskać tę kontrolę.
Tak.
_________________ Wszystko jest możliwe. Niemożliwe zajmuje tylko więcej czasu.
Ostatnio zmieniony przez Gonzo.pl Pią 03 Lut, 2012 11:46, w całości zmieniany 1 raz
Jones, ja to rozumiem tak: "błąd" w nas prawdopodobnie nastąpił zanim zostaliśmy alkoholikami.
Alkoholizm jest wynikiem tego błędu.
Ja z kolei nie kupuje teorii że urodziłem się alkoholikiem. Być może, otrzymałem w genach i dzieciństwie pewne predyspozycje, ale nie gwarantowały one alkoholizmu.
Jak napisałem, każdy z nas jest inny.
Gonzo, ja pracy nie zmieniałem.
Od ogólniaka do teraz idę dosyć prostą ścieżką, zwiększając umiejętności, podnosząc kwalifikacje i awansując w obrębie zawodu wyuczonego.
Marcel - pijąc pierwszy raz w życiu w 8 klasie podstawówki (wcześniej nigdy alkoholu w ustach nie miałem) upiłem się. Miesiąc później na kolonii we Włoszech - piłem prawie codziennie.
W Liceum piłem kiedy tylko była okazja. Zazwyczaj albo ja się kończyłem albo pieniądze, sytuacje, że podziękowałem za dalsze biesiadowanie i odchodziłem od stołu - nie miały miejsca. W Sphinksie pracując jako kelner po 16 godzin dziennie przez 4-5 dni w tygodniu, doprowadzałem się do stanu takiego wyczerpania, że krew mi z nosa szła, a mimo to dzielnie chlałem dalej, zwykle po pracy aż do bladego świtu.
Pracując już jako informatyk zacząłem zauważać, że coś jest nie tak - stąd pierwsze próby "kontroli", "rzucania" i tak dalej. Oczywiście kończyło się to tak, że po 2, 3-tygodniowym d*** zapijałem ile wlezie. Wreszcie skończyło się na tym, że dostałem pozwolenie na picie w weekend, pod warunkiem że cały tydzień sucho. Jak każdy alkoholik oczywiście się tego chwyciłem i pod to tempo szło kilka lat mojego życia. Aż zacząłem tracić kontrolę, bo przecież było to nieuniknione.
No i jestem tu.
Ja się Marcel nie uzależniałem powoli, od piwka do piwka. Ja od pierwszego wypitego w życiu piwa, wiedziałem że to jest to - to mnie w życiu rajcuje To co, było to we mnie od zawsze, czy nie?
_________________ Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
Pomógł: 112 razy Dołączył: 23 Sty 2011 Posty: 4907
Wysłany: Pią 03 Lut, 2012 12:07
Jonsey, podoba mi się to, że masz swoje zdanie na temat, że nie "boisz" sie go wyrazić na forum
zaczęła się od tego, że "przestaliśmy kontrolować swoje życie"
ja teraz kontroluję swoje życie - przynajmniej tak myślę.
ja nie kontrolowałem swojego życia jak piłem - tego jestem pewien
ja kontrolowałem swoje życie przed piciem - tego jestem pewien
napisałem, że "tak myślę" ponieważ, siedząc przed kompem szturcha mnie pokora po plerach by nie zacząć wypisywać farmazonów i dziewiczych myśli.
staram się zmieniać swoje życie z głową od kilku miesięcy.
napisałem, że "tak myślę" ponieważ, siedząc przed kompem szturcha mnie pokora po plerach by nie zacząć wypisywać farmazonów i dziewiczych myśli.
staram się zmieniać swoje życie z głową od kilku miesięcy.
A powinien Cię szturchać wyrzut sumienia raczej, że zamiast uczciwie pracować oddajesz się urokom Dekadencji
Nie Szymon, ja się już nie boję wyrażać swojego zdania i swoich myśli. Strasznie się tego bałem gdy piłem, bo po pierwsze nie wiedziałem sam co gadam, a po drugie moje myśli były tak nieskładne i chaotyczne, że aż bolało je wydobywać na światło dzienne. A poza tym zupełnie nie kontrolowałem czasami tego co wyłazi mi z ust. Lub spod palców.
Teraz, to zupełnie co innego.
_________________ Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
Miałeś predyspozycje, tak samo jak pewnie i ja. Jednak, nie jesteś alkoholikiem od urodzenia(tak jak i ja). Alkoholikiem stałeś się gdy zakorzeniła się w Tobie "chęć" regulacji uczuć przez picie. A co to jest ta regulacja, poznałeś pewnie przy pierwszej "zwałce"....
Rozważania czysto filozoficzne Jonesy. Tak naprawdę ważniejsza jest przyszłość, choć ją raczej ciężko ułożyć bez zrozumienia przeszłości....
Pomógł: 112 razy Dołączył: 23 Sty 2011 Posty: 4907
Wysłany: Pią 03 Lut, 2012 12:25
Jonesy napisał/a:
zamiast uczciwie pracować oddajesz się urokom Dekadencji
ożesz Ty
a na powaznie...
świat iluzji był w mojej głowie, odkryłem to, ze on nie istnieje poza nią, to proste.
wszystko ma swoją przyczynę i skutek.
arbitralne koncepcje mają się jak bańka mydlana, ja jestem życiem a nie urok forum.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum