|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Piękno.... do przemyślenia. |
Autor |
Wiadomość |
Marc-elus
Uzależniony od netu
Wiek: 45 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 3665
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 13:08 Piękno.... do przemyślenia.
|
|
|
Ciekawostka....
http://www.tokfm.pl/blogi...t_skrzypek?bo=1
Czy piękno potrzebuje szczególnej oprawy lub "zadęcia"?
Zastanowiła mnie ta wiadomość, bo chyba to ja jestem jedynym z tych ludzi którzy codziennie przechodzą obok wielu wspaniałych rzeczy. Ostatnio coraz częściej się zatrzymuje, a jednak sądzę że wiele rzeczy omijam.
Miłego słonecznego dnia.... |
|
|
|
|
jamesjamesbond
(konto nieaktywne)
Wiek: 62 Dołączył: 29 Gru 2011 Posty: 249
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 13:53
|
|
|
On tam grał sonaty Bacha a to są po prostu trudne w odbiorze utwory, do tego stopnia że przez wiele lat w ogóle nie były uznawane za muzykę koncertową/ artystyczną a tylko za nudne mechanicystyczne wprawki. To tak na marginesie.. |
|
|
|
|
Marc-elus
Uzależniony od netu
Wiek: 45 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 3665
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 14:08
|
|
|
Te "trudne w odbiorze utwory" są "łatwiejsze" i "von" gdy za ich wysłuchanie na żywo zapłaci się dużo kasy i robi z tego celebracje w postaci wyjścia na koncert, do tego są podparte znanym nazwiskiem?
A tak to prawie nikt nie zwrócił uwagi.
Za to jakby zagrał coś z aktualnej listy przebojów, popkulturowego bełkotu na jeden sezon, chętni do słuchania by się znaleźli. |
|
|
|
|
jamesjamesbond
(konto nieaktywne)
Wiek: 62 Dołączył: 29 Gru 2011 Posty: 249
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 14:16
|
|
|
Kiedyś we Wrocławiu po przejściach podziemnych koncertowali tacy dwaj panowie trąbka i saksofon ew klarnet. Grali jazz ale tak fantastycznie że zawsze wokół nich był obszerny krąg słuchaczy.
Muzyka poważna w ogóle ma małą publiczność. Kiedyś szukałem sobie jakiegoś forum do rozmów o tym, forum internetowego- nie da się znaleźć. Taka jest rzeczywistość i trzeba się z nią pogodzić. |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 14:36
|
|
|
Mnie się wydaje, że dźwięk skrzypiec niknął w zgiełku i głównie to było przyczyną miernego zainteresowania.
Nie bez znaczenia była też godzina eksperymentu. Jestem pewna, że wieczorem zainteresowanie byłoby nieco większe.
"Nieco" - gdyż zdecydowanie taka muzyka wymaga stosownej oprawy - akustyki, skupienia odbiorców nastawionych na słuchanie...
Marc-elus napisał/a: | jakby zagrał coś z aktualnej listy przebojów, popkulturowego bełkotu na jeden sezon, chętni do słuchania by się znaleźli. |
Głównie dlatego, że włączyliby wzmacniacze, które przekrzyczałyby tumult.
Bell nie miał nawet marnego mikrofonu. |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
Marc-elus
Uzależniony od netu
Wiek: 45 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 3665
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 14:51
|
|
|
Klara napisał/a: | Głównie dlatego, że włączyliby wzmacniacze, które przekrzyczałyby tumult. |
Nie to miałem na myśli... raczej to że ludzie bardziej ciągną za mierną muzyką rozrywkową niż klasyką.
Klaro, mimo wszystko sądzę że oczywiście, rzeczy o których napisałaś miały wpływ, ale tak naprawdę wynik był zdeterminowany czymś innym: ludzie nie dostrzegają pewnych rzeczy w codziennym pośpiechu podczas "szarego dnia". Poza tym, tak jak już pisałem, ludzi nie pociąga to gdy ktoś gra w metrze. Muszą wydać kaskę, ubrać się na galowo, przejść po czerwonym dywanie itd. Wtedy ma to dla nich wartość. Wtedy można się pochwalić znajomym, poczuć się wyjątkowo. |
|
|
|
|
evita
[*][*][*]
Wiek: 58 Dołączyła: 03 Wrz 2009 Posty: 2895 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 15:00
|
|
|
Cytat: | czy w codziennej sytuacji, o „niestosownej“, porannej godzinie jesteśmy w stanie dostrzec piękno? |
nie wiem od czego to zależy, że podczas gdy jedni otwierają się na świat zauważając jego piękno , inni w swym pędzie nie są w stanie nic zauważyć
Czasami się zastanawiam czy ja to taka całkiem normalna jestem bo nawet w drodze do pracy potrafię przystanąć kosztem spóźnienia. Ale jakżeby nie przystanąć gdy po drodze mijam od wielu lat wszystkie cztery pory roku z wszelakimi ich urokami ? Jesienne, czerwone słońce wschodzące w purpurze, letnie promienie słoneczne kąpiące się w przydrożnym stawie, zimowe pola pełne gawronów, których ku mojemu zaskoczeniu z roku na rok ubywa w zastraszającym tempie, wiosną zaś jest tyyyle do obserwowania podglądając przyrodę budzącą się do życia, że czasu zarówno przed jak i po pracy brakuje
Od wielu lat w drodze z i do pracy mijam staw. Staw ten jest zarybiony przez mieszkańców wsi gdzie jest mój zakład. Co czwartek po godz. 15 widziałam jak nad stawem, tuż przy drodze siedział pewien starszy, pogodny Pan. Z czasem zaczęliśmy się wymieniać uśmiechami Zimą brakowało mi tego widoku choć czasami Pan się jednak pojawiał gdy to wykuwał rybkom przeręble. Ale z nadejściem ciepłych dni mój Pan wracał na swoje miejsce i wszystko wracało do normy Po jakichś 3 latach takiego uśmiechania się do siebie nawzajem przystanęłam na chwilę i poszłam do tego mojego nieznajomego/znajomego Przedstawiliśmy się nawzajem, opowiedział, że jest emerytowanym kierownikiem szkoły i dla którego to przejście na emeryturę było najcudowniejszym dniem w życiu. Mógł się w końcu oddać swojej pasji bez reszty. I wcale to nie było łowienie ryb. Wędkę trzymał w wodzie dla zmyłki ale bez zanęty. Zarybiał co roku ten staw a gdy ktoś z pozostałych wędkarzy złowił rybkę ten skrzętnie notował to w swoim notesiku i płakał nieomalże nad tym że biedna zakończyła swój żywot. Dobrą godzinę potrafił mi opowiadać o kaczkach pływających w trzcinach, o tym jak po grzbiecie nauczał się odróżniać gatunki ryb, o trelach słowików, o szalonych godach zajęcy wiosną itp itd
Każdy dzień tygodnia miał ustawiony w swoim kalendarzu tak, żeby codziennie być w innym miejscu. Stąd czwartki nad wspomnianym stawem Po ok 5 latach w środku lata wracając do domu zauważyłam, że nie ma mojego Pana. Pomyślałam, że pewnie mu coś wypadło i stąd ta nieobecność. Na drugi dzień rano jadąc do pracy zauważyłam, że na jego stałym miejscu palą się znicze Pan umarł w czwartek na swoim posterunku. Znicze ktoś pali tam do dzisiaj choć minęło już ponad dwa lata . Chyba nigdy wcześniej nie spotkałam takiego człowieka, który potrafił tak pięknie i z taką namiętnością opowiadać o pięknie przyrody.
Myślę, że podobnie jest z muzyką. Ten co ma otwarte serce na wszelakie piękno, którego uroda jest w stanie przyćmić wszystko, zatrzymać nas w naszym pędzie życiowym ten też słyszy dźwięki, które to nie jest dane usłyszeć niejednemu zwykłemu śmiertelnikowi |
_________________ spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
|
|
|
|
|
Ate
Nimfomanka netowa
Wiek: 56 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 1869
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 16:05
|
|
|
Evitko, bardzo dziekuje Ci za ten post. Pieknie to napisalas.
Tez znam to uczucie zachwytu nad pieknem przyrody, ludzie czasami stukaja sie w czolo gdy ja zachwycam sie niby zwyczajna chmura, drzewem czy patykiem. Uwazam ze taka wrazliwosc dodaje zyciu piekna i sensu, nalezy zauwazac ze wokol jest naparwde masa cudownych rzeczy do odkrycia, u mnie z okna podziwialam wczoraj oszronione drzewa, w blasku slonca,po prostu cos niesamowcie pieknego. W koncu nie po to dostalismy tyle zmyslow zeby wykorzystywac je tylko do zdobywania pozywienia i byle jakiego przetrwania. |
_________________ fortes fortuna adiuvat
|
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Nie 05 Lut, 2012 16:25
|
|
|
słyszałam o tym eksperymencie jakiś czas temu i starałam się od tamtego czasu mieć oczy bardziej otwarte
ale z drugiej strony ...
niektóre rodzaje sztuki potrzebują czegoś więcej ...
nie chodzi chyba o oprawę (wytworność itp), ale o ... spokój, w którym można się skoncentrować i delektować się klimatem
Jeśli chcę zobaczyć dobry film i "wynieść" z niego jak najwięcej potrzebuję spokoju, nie jestem w stanie oglądać go w ciągu dnia, kiedy dzwonią telefony, kiedy jest do załatwienia mnóstwo zupełnie prozaicznych spraw, którymi jestem "bombardowana".
Sztuka wprowadza w określony klimat, przerywanie go jest irytujące.
To jak jeść obiad i jednocześnie mieć na głowie różne rzeczy. Obiad zostanie zjedzony, sprawy zostaną załatwione, ale z nerwów można dostać niestrawności |
|
|
|
|
Urszula
Trajkotka
Wiek: 69 Dołączyła: 23 Maj 2010 Posty: 1208
|
Wysłany: Nie 12 Lut, 2012 11:03
|
|
|
jamesjamesbond napisał/a: | Muzyka poważna w ogóle ma małą publiczność. |
Może to wina systemu oświaty?
Dzieciaki z "mojej" wsi, które zgłosiły się do nas na naukę gry na instrumencie, nie tylko nie potrafiły zaśpiewać gamy durowej, ale nie znają prawie żadnych piosenek w j.polskim!
No, mogą jeszcze zaśpiewać jakąś kolędę i ew. "Wlazł kotek na płotek", czy "Na sianeczku sianie", albo "Bara bara bara, riki tiki tak".
Któregś dnia, w ubiegłym roku, zgłosiła się do nas gimazjalistka dzierżąca w kończynie plastikową imitację fletu prostego:
- Proszę pani, czy mogłaby pani nauczyć mnie zagrać coś?
- O, chcesz się uczyć grać? - ucieszyłam się szczerze. Niestety, rozczarowanie przyszło bardzo szybko...
- Nie... - usłyszałam - Ale pan powiedział, że kto się nauczy zagrać jakąś melodię, to będzie miał szóstkę na świadectwie, a mnie zależy na średniej, bo chcę iść do liceum.
- A pan was nie nauczył? - zapytałam naiwnie.
- Nie. Na lekcji poprawiamy zawsze oceny z innych przedmiotów i uczymy się tylko życiorysów Chopina, albo innego kompozytora. Zresztą, nikt nie zna nut, to jak się mamy uczyć! |
|
|
|
|
Urszula
Trajkotka
Wiek: 69 Dołączyła: 23 Maj 2010 Posty: 1208
|
Wysłany: Nie 12 Lut, 2012 11:22
|
|
|
Marc-elus napisał/a: | Czy piękno potrzebuje szczególnej oprawy lub "zadęcia"? |
Piękno jest pięknem samo w sobie.
Tylko nie zawsze potrafimy je dostrzec.
Co, zresztą, też tak do końca nie jest naszą winą.
Jest taka piękna hostoria o. De Mello o orle, który wychowywał się między kurami...
No, a stare polskie przysłowia "czym skorupka za młodu nasiąknie..." i "czego Jaś się nie nauczy..."?
Z tym, że nie jest to żadnym usprawiedliwieniem, bo człowiek myślący, dbający o swój rozwój, sam powinien szukać piękna, by się choć trochę wzbogacić.
Dla jednych będą to uroki przyrody, dla innych materialne dzieła rąk ludzkich, dla jeszcze innych coś tak ulotnego jak muzyka...
Pamiętam, że jedna z moich osobistych córek, kiedy jeszcze nieletnim dziecięciem była, znalazła piękno w... pajęczynie!
- Mamuniu, nie zabijaj pająków! - poprosiła mnie przy sprzątaniu - Widziałaś jakie piękne sieci uplotły w paprociach u babci w ogrodzie? A słońce tak na te sieci świeciło, tak świeciło i tam była tęcza! |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Nie 12 Lut, 2012 13:46
|
|
|
Urszula napisał/a: | Może to wina systemu oświaty? |
System systemem, ale ja swego czasu organizowałam wyjazdy do filharmonii - były to koncerty organizowane raz w miesiącu specjalnie dla dzieci i młodzieży (w grupach wiekowych) przez ruch "Pro Sinfonika".
Koncert był prawdziwy, w sali koncertowej o najlepszej akustyce w Polsce, muzycy stosownie ubrani, orkiestra symfoniczna w pełnym składzie, każdy koncert poprzedzony rozmową z dziećmi - prelekcją....
Przez całe lata miałam zawsze kilkoro (w porywach - kilkunastu) chętnych melomanów, ale wywodzili się zawsze z najmłodszych klas.
Odpadali mniej więcej w wieku 12 lat. |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|