Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jest mi przykro, gdy ktos cierpi
Autor Wiadomość
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 11:10   

e, dawno to zauważyłem.
Co kształtuje ludzi? Jedni prą do przodu non stop, kariera, pieniądze i tak dalej. Inni uzyskują jakąś pracę i się jej trzymają, nawet jeśli za najniższą krajową. Żyją i się nie wychylają. Jeszcze inni czekają w ciemnych przejściach albo w kamienicach, walę w łeb i kradną co się da. Inni jeszcze zabijają. Są i też tacy, co twierdzą że mają depresję i się do niczego nie nadają.
Dawniej, za pijanego życia, często lubiłem nad butelką, zastanawiać się, co zrobić żeby ludzie o mnie pamiętali. Żeby moje życie nie było takie bez wartości. A było bez wartości, bo cena alkoholu tę wartość wyznaczała.
Dużo czasu minęło i wiele przemyśleń i pracy nad sobą, żeby dotarło do mnie, że przezywając swoje życie z godnością, jako partner, mąż i ojciec, dobry pracownik czerpać z tego radość i siłę. Ale dążyć do samodoskonalenia, a nie osiadać na laurach. Teraz tak robię, teraz staram się tak żyć. Nie ma we mnie destrukcji, nie odpuszczam, gdy chodzi o mnie lub o moją rodzinę, nie boję się walczyć o swoje marzenia, a przede wszystkim mam siłę i ochotę żeby o nie walczyć. Bo będąc nachlanym albo skacowanym nigdy nie miałem i ciągle sobie wszystko odpuszczałem. Musiało czasu minąć nieco i musiało wódy dużo odparować ze łba.
Tak długo jak Gabra będzie widziała, że nie ma dla niej innego życia jak bez alkoholu, tak długo będzie piła. Proste jak drut. A cała reszta to wyszukiwanie nowych pretekstów i usprawiedliwień.
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
cool 
Gaduła



Pomógł: 16 razy
Wiek: 47
Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 920
Skąd: warm.-mazu.
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 11:17   

espresso napisał/a:
ja miałam źle, ale na pewno nie najgorzej i mimo, że życie mi się układało...to piłam, a te mechanizmy autodestrukcyjne są bardzo silne, u mnie są aktywne teraz w trzeźwości też...


dzięki wam i co piszecie ,dotarło do mnie że myśli samobójcze ,mają prawo gdzieś w podświadomości się pojawiać .a ja tak panicznie się bałem ,bo jest to teraz jak nie pije ,bo gdy piłem alko. to tak naprawde u mnie polegało to bardziej na użalaniu się .poprostu nie miałem odwagi
_________________
I jest szóstka ;-)
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 11:21   

Nie kazdy ma w sobie taka sile jak Ty Jonesy.. po prostu przyjmij to jako pewnik. Twoja postawa jest godna podziwu, jestes madrym, zdrowo myslacym facetem.. jednakze niektorzy zatrzymali sie na pewnym etapie i potrzebuja czasu wiecej niz inni. Tak po prostu jest
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
espresso 
Małomówny
Alkoholiczka, DDA


Wiek: 44
Dołączyła: 11 Sty 2012
Posty: 61
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 11:28   

Tak Jonesy, jak czytam co piszesz - to brzmi tak jakbym chciała...
W działaniu jednak potykam się, ciężko jest. Wierzę, że z czasem się nauczę.
 
     
grzesiek 
Gaduła



Pomógł: 15 razy
Wiek: 57
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 850
Skąd: Kłodzko
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 11:42   

esaneta napisał/a:
Grzegorz, myślę, że Ate miała na myśli "kąsa", nie "kasa" - spójrz jeszcze raz na kontekst. :)

Racja , przepraszam za pomyłke,ale to co napisałem chyba też ma sens w stosunku do Gabry. (Takie mam wrażenie)
_________________
dzisiaj nie pije
Każdy człowiek może wejść na lepszą drogę, do puki żyje
 
     
grzesiek 
Gaduła



Pomógł: 15 razy
Wiek: 57
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 850
Skąd: Kłodzko
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 11:58   

Jonesy napisał/a:
Nie ma we mnie destrukcji, nie odpuszczam, gdy chodzi o mnie lub o moją rodzinę, nie boję się walczyć o swoje marzenia, a przede wszystkim mam siłę i ochotę żeby o nie walczyć. Bo będąc nachlanym albo skacowanym nigdy nie miałem i ciągle sobie wszystko odpuszczałem. Musiało czasu minąć nieco i musiało wódy dużo odparować ze łba.

Podpiszę sie pod tymi słowami obiema rękami. Masz rację, nie można się zatrzymać ,bo świat idzie na przód ,a czas upływa. Jeśli w odpowiednim czasie nie zmieniłbym własnego postępowania, własnego myślenia i nie znalazłbym w sobie tej siły do walki prawdopodobnie nie miałbym już po co żyć,a pijąc ciągle, może bym już nie żył bez dodatkowych sposobów samozagłady. Samo picie było już wystarczającą autodestrukcją.Nie można się ciągle użalać i mówić ,że życie jest do bani ,ale zastanowić się co ja zrobiłem by to życie takie nie było,by dawało satysfakcję i godność.
_________________
dzisiaj nie pije
Każdy człowiek może wejść na lepszą drogę, do puki żyje
 
     
Żeglarz 
Gaduła



Pomógł: 31 razy
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 991
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 11:58   

Ate napisał/a:
ale w tychze traumatycznych przezyciach bardzo czesto tkwi przyczyna obecnego zachowania

Tego zdecydowanie nie neguję.
Ate napisał/a:
spoleczenstwu ( w tym przypadku nam tu na forum) gdy o nich wie, jest latwiej zrozumiec dlaczego ktos zachowuje sie tak a nie inaczej.

Tylko co zrozumienie tego daje społeczeństwu? Co daje Tobie osobiście?
Poza tym, czy wiedza uzyskana na forum jest w 100% wiarygodna? Ludzie przecież mówią różne rzeczy i mają ku temu b.rózne powody.
Myślę, że jednak istotniejsze jest nazywanie zgodne z prawdą "niezdrowych" zachowań i wskazywanie alternatywnych "zdrowych" zachowań, niż dociekanie ich przyczyn.
Dociekanie przyczyn napewno jest pomocne lekarzom, terapeutom po to, żeby mogli sięgnąć do źródła problemu, ale nam? My nie jestesmy w stanie takiej wiedzy ani zweryfikować, ani jej wykorzystać.
Być może, możemy zaspokoić własne emocjonalne potrzeby współczucia, albo jakieś inne, ale to nie pomoże ani nam, ani tym bardziej osobie, której to dotyczy. A wręcz przeciwnie może zaszkodzić i nam i tej osobie.
Ostatnio zmieniony przez Żeglarz Pon 13 Lut, 2012 12:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 12:02   

espresso napisał/a:
Tak Jonesy, jak czytam co piszesz - to brzmi tak jakbym chciała...
W działaniu jednak potykam się, ciężko jest. Wierzę, że z czasem się nauczę.


Ależ przecież napisałem już - różne są typy ludzkie. Ja nigdy nie miałem myśli żeby ze sobą skończyć, choćby się nie wiem co działo. Owszem, myślałem, że jak żona kopnie mnie w d**ę i rozwiedzie się ze mną, to rzucam wszystko i spadam gdzieś do Ameryki Południowej albo innej Hiszpanii i będę sobie żył dorabiając. Takie myśli egoistyczne miałem. Ale dotarło do mnie, że od jakiegoś już czasu nie żyję sam dla siebie, że ktoś mi zaufał i wyszedł za mnie, że mam dwójkę dzieci. Staram się teraz raczej określać siebie przez moje czyny dla nich, niż przez egoizm. Chociaż nie powiem, odpowiednio dawkowany, zdrowy egoizm, nie pozwala mi zaginąć w tym wszystkim, bo przecież beze mnie samego, te wszystkie myśli nie będą nic ważne - dlatego też w dni gdy mam ustalone treningi żadne smutne spojrzenia nieszczęsnego kotka mnie nie odciągną, nie mam wyrzutów że ćwiczę dwie godziny, że po 22 idę coś przy modelu porobić, że sobie czasem coś kupię. To jest mój czas dla mnie samego i moje zakupy dla mnie. Dla domu to ja mogę kupić odkurzacz albo blender. Nie przemawia do mnie, jak czasem żona mi mówi "kup sobie patelnię - będziesz miał na czym smażyć' - przecież patelnię kupuję na użytek domowników. Sobie mogę kupić książkę kucharską z przepisami chińskimi na przykład, jak lubię.
To wszystko jest ważne, to wszystko składa się na definicję mnie. Wbrew mojemu nałogowi i niby świadomemu dążeniu do autodestrukcji, tak naprawdę bardzo kocham swoje życie. Za nic nie chciałbym go stracić przed czasem. Po prostu musiałem nieco wytrzeźwieć, żeby to do mnie dotarło :bezradny:
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 12:07   

grzesiek napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Nie ma we mnie destrukcji, nie odpuszczam, gdy chodzi o mnie lub o moją rodzinę, nie boję się walczyć o swoje marzenia, a przede wszystkim mam siłę i ochotę żeby o nie walczyć. Bo będąc nachlanym albo skacowanym nigdy nie miałem i ciągle sobie wszystko odpuszczałem. Musiało czasu minąć nieco i musiało wódy dużo odparować ze łba.

Podpiszę sie pod tymi słowami obiema rękami. Masz rację, nie można się zatrzymać ,bo świat idzie na przód ,a czas upływa. Jeśli w odpowiednim czasie nie zmieniłbym własnego postępowania, własnego myślenia i nie znalazłbym w sobie tej siły do walki prawdopodobnie nie miałbym już po co żyć,a pijąc ciągle, może bym już nie żył bez dodatkowych sposobów samozagłady. Samo picie było już wystarczającą autodestrukcją.Nie można się ciągle użalać i mówić ,że życie jest do bani ,ale zastanowić się co ja zrobiłem by to życie takie nie było,by dawało satysfakcję i godność.


O właśnie. Dokładnie tak jak mówisz. Niestety takie myśli mają prawo się pojawić, gdy już coś wódy odparuje z mózgu i organizm sam zastartuje. Na początek jednak, niektórym ludziom, takim którzy mocno przekroczyli granicę powrotu, niezbędna jest pomoc specjalistów - po to terapie, terapeuci, psycholodzy i tak dalej. Potem można już samemu, ale wespół z wspólnotą aa albo grupą wsparcia, ale to dopiero wtedy, gdy już pojawi się na nowo powód i chęć do życia.
Gabra najwyraźniej zaszła za daleko i sama już nie widzi sensu życia, alkohol jej go kompletnie przesłonił. Tylko pokorne oddanie się w ręce specjalistów może jej pomóc, ale do tego musi ogłosić bezsilność. A nasza pisanina bardziej pomaga nam niż jej, gdyż na tym etapie nasze słowa już do niej chyba nie docierają (na szczęście jednak komuś pomaga to co piszemy - na pewno mnie)
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 12:08   

Żeglarz napisał/a:
Tylko co zrozumienie tego daje społeczeństwu? Co daje Tobie osobiście?
mnie daje to cierpliwosc, i co najwaznijesze nie widze wrednej rozkapryszonej dziewuchy, ale widze zagubiona, starsznie samotna i zraniona mloda kobiete. Poniewaz to widze pozwala mi to na odczuwanie ludzkich odczuc wobec niej . Nie chodzi o rozdrapywanie ran, chodzi o to zeby moze choc na sekunde przystanac i zastanowic sie co takiego kieruje tym czlowiekiem. Nie ma zlych ludzi, nie istniejja, bo nikt nie rodzi sie zly, zlych ludzi "wyprodukowano". Nie chodzi o to by tlumaczyc jakies zwyrodniale zachowania, bo jak sie jest doroslym to juz ma sie wybor ( wiem to doskonale po sobie samej) ale chodzi o to zeby sie zastanowic, przyjrzec z bliska takiemu czlowiekowi a nie go skreslac tylko dlatego ze rzuca bluzgami.
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
grzesiek 
Gaduła



Pomógł: 15 razy
Wiek: 57
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 850
Skąd: Kłodzko
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 12:40   

Jonesy napisał/a:
A nasza pisanina bardziej pomaga nam niż jej, gdyż na tym etapie nasze słowa już do niej chyba nie docierają (na szczęście jednak komuś pomaga to co piszemy - na pewno mnie)

...i znów myślimy podobnie. Ja postawą Gabry przypominam sobie moje picie i wszelkie sposoby na odtrącanie pomocy.
Sam musiałem zaryć tak mocno o glebę,żeby dotarło,że tylko specjaliści na terapii zamkniętej mogą mi pomóc.Każde zapicie kończyłem powrotem do ośrodka( było to dwukrotnie) aż zrozumiałem,że jestem alkoholikiem,że sam sobie nie poradzę i muszę szukać wsparcia we wspólnocie AA, wykorzystywać wiedzę z terapii i program 12 kroków,oraz nie zapominać że jestem alkoholikiem,
_________________
dzisiaj nie pije
Każdy człowiek może wejść na lepszą drogę, do puki żyje
 
     
grzesiek 
Gaduła



Pomógł: 15 razy
Wiek: 57
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 850
Skąd: Kłodzko
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 13:13   

Ate napisał/a:
. Nie chodzi o to by tlumaczyc jakies zwyrodniale zachowania, bo jak sie jest doroslym to juz ma sie wybor ( wiem to doskonale po sobie samej) ale chodzi o to zeby sie zastanowic, przyjrzec z bliska takiemu czlowiekowi a nie go skreslac tylko dlatego ze rzuca bluzgami.

Właśnie ,ma sie wybór ale osoba otumaniona alkoholem nie jest wstanie to zrozumieć.
Ja przyglądam się temu co wyrabia Gabra i wiem,że nikt i nic jej nie pomoże,jeśli ona sama nie będzie chciała. Już wiele osób na forum jej tłumaczy, przekonuje,doradza,ona to odtrąca,ona chce dostać pomoc 'NA TACY' , nikt jej na siłe na odwyk nie zaprowadzi musi zrobić to sama,a nie odkładać to w nieskończoność.Ja przynajmniej jej nie skreślam,choć też mnie denerwowała,ale żal mi jej,że nie słyszy i nie widzi,co się do niej mówi i co robi.
Jeśli sama nie potrafi kierować swoim życiem, niech zaufa innym,którzy mogą jej pomóc.
Obrażając i odtrącając pomoc, sama się pogrąża w chorobie i samotności.
_________________
dzisiaj nie pije
Każdy człowiek może wejść na lepszą drogę, do puki żyje
 
     
zak3920 
Milczek


Dołączył: 26 Paź 2011
Posty: 8
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 13:31   

Ate napisał/a:
sekunde przystanac i zastanowic sie co takiego kieruje tym czlowiekiem.


Witaj Ate . Jeśli pozwolisz wtrącę swoje 5 groszy :skromny:
Tym człowiekiem kieruje obsesja alkoholowa. 8| Nawet jeśli poznamy potrzeby tego człowieka i pomożemy mu je zaspokoić , nawet gdy otoczymy go serdeczną troską ,opieką nie jesteśmy w stanie spowodować aby poczuł się bezsilny wobec alkoholu. To człowiek musi chcieć zmienić swoje zachowanie. Bliscy alkoholików osoby współuzależnione starają się mu niebo przychylić aby nie pił a on dalej pije , jedynie okresowo robi sobie przerwy. Widzę że jesteś bardzo wrażliwa na ludzkie cierpienie , od jakiegoś czasu czytam Twój wątek i myślę podobnie jak Żeglarz . Ja wiem że jestem bezsilny wobec takich osób i jedyne co mogę zrobić to nie dać się skrzywdzić bo zachowanie człowieka wskazuje na to że jeśli się do niego zbliżę to mnie skrzywdzi i to dotkliwie. Człowiekowi nie pomogę a sobie zaszkodzę.
Pogody Ducha zak :D
_________________
zak
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 13:33   

No to ostatni już raz zabiorę głos w tej dyskusji z dwóch powodów:
1) bo ptero prosił, żeby pisać o własnych doświadczeniach
2) bo faktycznie uważam, że cała ta pisanina najmniej Gabrze pomoże.

A dokładniej - 28 lutego 2011 roku zarejestrowałem się na Dekadencji. Głównie na okropnym kacu i jeszcze większym moralniaku. Coś jednak mną pokierowało, może chęć odciążenia jakoś sumienia, albo upewnienie się że nie jest ze mną tak źle.
Wiele życzliwych osób mnie powitało, bo tu są same życzliwe osoby - bo tylko alkoholik zrozumie drugiego alkoholika. Polecono mi od startu strony z adresami, numerami telefonów, ktoś nawet dzwonił za mnie. I wiecie co, to wszystko, to całe dobro wasze, dzięki mnie okazałoby się wielkim pierdzeniem w mąkę. Bo byliście dla mnie tylko avatarkami na forum. A ja szukałem już wtedy jak się z tej całej przygody wykręcić, zanim się wdam w zbyt wielkie dyskusje. Tym bardziej że trzy lata wcześniej już byłem na innym forum i też po pisaninie i poradach zwiałem stamtąd.

Aż pojawił się jeden wpis:

jacek napisał/a:

bartes123 napisał/a:
W drugą stronę mam blisko też do Kościana


jak blisko
i jak pasją twoją są łódki
to Dębiec czy Wonieść ???
odpisz na PW


Po czym było zaproszenie na konkretny miting następnego dnia.
Zajechałem tam cały oryczony i zasmarkany. I mimo iż przejechałem parę kilometrów i tak wyjść nie chciałem. Nie miałem odwagi. Jacek sam zadzwonił do mnie i wyszedł po mnie. Sam mnie na ten miting zaciągnął. A następnie dał mi numer do terapeutki.
Nie piszę tego, żeby zrobić reklamę Jackowi, zresztą, facet tego zupełnie nie potrzebuje - kto go zna, wie dobrze jakim jest człowiekiem.
Chcecie tak bardzo pomóc Gabrze? To zamiast wypisywać setnej strony biadolenia jaka to jest biedna, ruszcie się i idzcie po nią. Nie do niej, a po nią. I weźcie ją na miting, albo na grupę wsparcia.

Bo jak już pisałem wcześniej - całą ta nasza pisanina bardziej nam pomaga, niż jej. Pomaga uśpić wyrzuty sumienia, bo widzimy że dziewczyna się krzywdzi, pomaga nam, bo możemy w ironii wylać swój gniew na tę chorobę. Ale jej to pomaga tyle samo co pierdy w mąkę. To towarzystwo trzeźwiejącego alkoholika jest potrzebne. Żywego, żaden internet tego nie zastąpi. Żaden telefon tego nie zastąpi.

Tak ja to widzę.
I spadam jeść.
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pon 13 Lut, 2012 13:54   

No masz racje Jonesy.. Konkrety sie licza.. to mam pojechac do Warszawy teraz, kurcze, tak z marszu?

Grzesiu i Zak, pozdrawiam Was, fajnie piszecie
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,41 sekundy. Zapytań do SQL: 11