Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: strażnik
Czw 16 Kwi, 2009 23:17
Jestem krok od zapicia
Autor Wiadomość
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 14:44   

Nie licząc pierwszego miesiąca rozpoczętej terapii nie brałem zadnych tabletek - tamte byly na uspokojenie i spowolnienie - nawet nie pamietam jka się nazywaly w kazdym razie chodzilem po nich z lekka zamulony i miałem na wszystko spowonione reakcje - po miesiącu przestałem brac .Wszystko układa się w głowie i skojarzeniach - ja nie cierpie biologicznie i chemicznie szpinaku więc stworzylem sobie obraz butelki na postac szpinaku i to na mnie dzialało - szpinak-wodka-alkohol - .Nalozyłem taki obraz jeden na drugi i spokoj .Całe picie lub nie picie znajduje sie w glowie i trzeba - nalezy tak stworzyc w glowie aby nie bylo problemow oraz pokus .Ubzdurac sobie alkohol jako nie lubiany przez siebie pokarm ktory cie odrzuca - powinno pomóc.
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:06   

utopia napisał/a:
i nie zastanawiam się czy mam kogoś zadowalać czy nie- mi jest dobrze i tak ma być


czyli jednak żyjesz "dla siebie" :)
ja tak ciągle jeszcze nie potrafię 8|
 
     
utopia
[Usunięty]

Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:12   

Flandra napisał/a:
czyli jednak żyjesz "dla siebie"


łatwo o pomyłkę

Flandro- to bardziej skomplikowane jak się posiada dziecko

żyje dla dziecka- sobie umilam to życie jak mogę innego wyjścia nie mam

nauczyłam się zdrowego egoizmu- nie oddawać siebie do końca ale w granicach których mogę, nauczyłam się brać - przeważnie dawałam.
 
     
Ksenia34 
Towarzyski



Pomogła: 2 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 13 Paź 2008
Posty: 411
Skąd: Irlandia
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:14   

Flandra napisał/a:
utopia napisał/a:
i nie zastanawiam się czy mam kogoś zadowalać czy nie- mi jest dobrze i tak ma być

|



ja jednak w glowie mam wlasnie cos odwrotnego,ze najpierw Oni a potem JA.
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:16   

utopia napisał/a:
nie zastanawiam się czy mam kogoś zadowalać czy nie- mi jest dobrze i tak ma być

Jak na razie u mnie ta filozofia spowodowała totalne rozejście się z partnerką, ale nie mogę powiedzieć, że jest to jakiś dramat dla mnie, bo im dłużej się nad tym zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że dla siebie ja jestem najważniejszy. Jeżeli druga strona uważa, że z racji mojego wieloletniego picia posiada dalej nade mną tą przewagę a ja mam się na wszystko godzić i potakiwać, to niech idzie do diabła
_________________
:ptero:
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:17   

Flandra napisał/a:
przez obowiązki rozumiesz zaplanowanie czasu

tak Kotku :)
tylko taki plan,ma być wprowadzeniem w życie,i ma być
nie wiem jak to ująć,abym był dobrze zrozumiany
ten plan ma być,pewną czynnością (to mam do zrobienia i jeszcze to)ale na luzie
aby nie był jakimś musem,którego nie lubimy,który zniechęca
praca zawodowa jest potrzebna--aby zarobić na potrzebne wydatki do życia
i tak o tym myśleć a nie bo muszę zarabiać bo nie będzie na potrzeby
podobnie kontakty z bliskimi i dziećmi
spędzam z nimi czas bo lubię ich towarzystwo
a nie bo muszę im dać moje towarzystwo
i ogólnie w takim myśleniu i spędzaniu czasu,codziennie wracamy do tych zajęć z podejściem pozytywnym
a z czasem zauważamy że nie ma czasu na myślenie o piciu i wspomnianym już prze zemnie stracie które się zbudowało przez jakiś czas
a tak właściwie to te plany ja nie wprowadzałem one jakoś same wyszły
gdy żona mnie opuściła,to poczułem że muszę zaprzestać pić alkohol
no i zostałem sam,więc musiałem zadbać o obowiązek
zarabiać na opłaty,wyżywienie (do tego momentu ważne było tylko aby mieć na picie)
pracy w danym momencie nie straciłem więc
była praca
był czas na klub i meetingi
obowiązek na spacerek z pieskiem
i nie było tygodnia aby na weekend nie było u mnie dzieci (na co żona dawała zgodę)
dziś do klubu idę bardzo rzadko i na meeting,ale nie odrzucam i nie traktuje jako obowiązek
zamieniłem ten czas na coś innego
muszę kończyć bo właśnie żona z córciami mnie zabierają gdzieś na spacer :]
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
utopia
[Usunięty]

Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:18   

Ksenia34 napisał/a:
ja jednak w glowie mam wlasnie cos odwrotnego,ze najpierw Oni a potem JA.


rodzina to trochę coś innego- też poświęcam siebie dla dziecka - raczej myślałam o wszystkich innych ludziach w koło mnie - umiem już powiedzieć NIE- ale o tym już pisałyśmy ostatnio :(
 
     
utopia
[Usunięty]

Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:19   

pterodaktyll napisał/a:
. Jeżeli druga strona uważa, że z racji mojego wieloletniego picia posiada dalej nade mną tą przewagę a ja mam się na wszystko godzić i potakiwać, to niech idzie do diabła


BRAWO :)
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 15:49   

wolf napisał/a:
Beniamin.ludzie wychodza z czynnego nalogu czesto bardzo pokiereszowani-i sprawa nie ogranicza sie tylko do "niepicia" i motywacji ku temu.
jst wiele czynnikow psychologicznych o wiele bardziej skomplikowanych niz "abstynencja".
i do tego sluzy niekiedy chemia........a uzaleznic sie mozna od wszystkiego.
utopia napisał/a:
czasem i tak trzeba aby się wzmocnić
moja lekarka sama zalecila mi psychotropy, w sumie jak policze bralam okolo6tygodni, bardzo , gdy mialam glody, nie moglam spac, bylam niespokojna, mi pomogly. I tu nie miala moja motyweaqcja nic do rzeczy, bo fizyczny glod alkoholowy po prostu BYL, bez wzgledu na to jak bardzo chcialam nie pic.
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
wolf 
(konto nieaktywne)

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 1208
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 19:34   

Flandra napisał/a:
a przyjemności ? potrzeby ? czas na budowanie relacji z przyjaciółmi i bliskimi ?


to tez swego rodzaju obowiazek..............bez w miare pragmatycznego podejscia nic z tego nie wyjdzie

to jak dobrze zaplanowana wycieczka do Kazimierza......kupione jedzenie, paliwo, aviomarin,w glowie plan lazeni po rynku i schodach do sw. Mikolaja.........a i tak zawsze wyjdzie cos nieplanowanego.
:D

ta cala "uduchowiona" sciema o budowaniu wlasnego ja-to nic innego jak pospolitosc wymieszana z przyjemnosciami.
zadne cuda, zadne dziwy............zwykla wycieczka na motorze w trakcie kotrej corka mowi do Ciebie;
- ale sie wleczesz Tato :D
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 20:12   

Flandra napisał/a:
czy samo niepicie to już dla Was wszystko ? taki "namacalny", widoczny efekt i git
dla mnie nie, niepicie jest tylko srodkiem do celu zeby zyc w koncu pelniej, szczesliwiej ,lepiej, swiadomie. Niepicie nie jest celem samym w sobie, celem nadrzednym jest dazenie do tego aby w koncu ZYC, pelna piersia ZYC.
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 20:15   

wolf napisał/a:
Ksenia34 napisał/a:
Przestalam pic i nic,nic sie nie dzialo,bylo fajnie ale nie potrafilam,odnalzezc sie w sobie w tym kim jestm,Bylam ta sama osoba,tyle tylko ze nie pilam.


piekna autosugestia na potrzeby motywacji........niczym samokrytyka na zjexdzie partii

skor nic nie zrobilas-to i efektu zadnego
o czym tu deliberowac?............psycholog moze pomoc wygrzebac w "duszy", zadatki na uduchowienie , AA tez moze w tym pomoc, ale pomoc moze tez literatura, praca,znajomi.............ale tylko pomoc.
reszta siedzi w nas samych.........i zadna samokrytyka, lub nieduposcisk za nas tego nie zrobi.
coz to znaczy "d***"?............ano tylko tyle, ze pic sie chcialo, ale sie nie wypilo
i szlus

nachodzi taki czas kazdego pijaka---------taki flesz
jeden na cale jego zycie-------------ze albo sie zalapie i nie pije
albo du** blada....nic juz tego nie zmieni.
latwo to przeoczyc

ps-dlatego tylko 10-15 % pijakow nalogowych ma szanse........reszta do piachu w mniej, lub bardziej pijanym widzie.
niespecjalnie lubie podpisywac sie pod wypowiedziami innych, ale tu , w tej zawarte jest wlasnie cale sedno...
Gdybym mialaby byc zgnusniala, nieszczesliwa , alkoholiczka na dusposcisku to po co nie pic? bez sensu przeciez
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
wolf 
(konto nieaktywne)

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 1208
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 20:28   

wiesz Ate........znam ludzi znudzonych, ciagle nieszczesliwych, zmeczonych soba i zyciem /to nie zadna ich krytyka, ani madrzenie sie-spostrzezenie tylko/-------i tak zyja. wcale nie trzeba byc alkoholikiem niepijacym.

alkohol czasami taki osobom wypelnia jakas czesc ich wyobraxni, jaxni itd itp------a gdy go wyeliminuja z zycia..........na nowo ogarnia ich pustka

to taka sklonnosc, lub inna przyczyna.

mnie alkohol pomagal wlazic na coraz nowe szczyty, dawal palera, czasami usmierzal wyrzuty sumienia. az w koncu dopadl mnie na calej linii.

tak bywa.............stajemy sie alkoholikami z wielu przyczyn
ja zostalem z zachlannosci
 
     
wolf 
(konto nieaktywne)

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 1208
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 20:31   

gdzies kiedys czytalem..........w jakims amerykanskim opracowaniu------ze wiele amerykanskich zon z "american dream".zostaje domowymi alkoholiczkami.
tak je wychowano---------na dobre zony i matki.
ale nie nauczono je, co maja robic w zamian i pomiedzy............a w srodku buzuje w nich jakas niezaspokojona potrzeba czegos.........tylko nie wiedza czego

/o tym chyba byl film "droga do szczescia " z winsslet i ci caprio............./nie o alkoholixmie w kazdym razie.ale o pustce strukturalnej osobowosci i chorej wyobraxni/
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Pią 01 Maj, 2009 20:35   

wolf napisał/a:
gdzies kiedys czytalem..........w jakims amerykanskim opracowaniu------ze wiele amerykanskich zon z "american dream".zostaje domowymi alkoholiczkami.
tak je wychowano---------na dobre zony i matki.
ale nie nauczono je, co maja robic w zamian i pomiedzy............a w srodku buzuje w nich jakas niezaspokojona potrzeba czegos.........tylko nie wiedza czego

/o tym chyba byl film "droga do szczescia " z winsslet i ci caprio............./nie o alkoholixmie w kazdym razie.ale o pustce strukturalnej osobowosci i chorej wyobraxni/
dokladnie, Winslet to bylam ja, dokalndie te same problemy, niezadowolenie z zycia, bezsens, to byl film o mnie, jakie szczescie ze u mnie film ciagle trwa....
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 12