|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Jak pomagać ? |
Autor |
Wiadomość |
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Sob 02 Maj, 2009 13:31 Jak pomagać ?
|
|
|
Mam "skłonności" do pomagania ludziom. Jak zauważyłam - nie tylko ja.
Ostatnio "dorwałam" tekst "Jak rozmawiać z tymi, co stracili nadzieję" Krzysztofa Jedlińskiego, oto niektóre fragmenty, które wydają mi się warte opublikowania:
"Przede wszystkim wysłuchać
Wiemy już zatem, że działać należy spokojnie i z rozmysłem oraz, że nie należy zaczynać od pocieszania. Co zatem czynić należy?
Aby odpowiedzieć na to pytanie stwierdzimy dwie rzeczy proste i oczywiste:
* Nasz rozmówca ma przede wszystkim potrzebę wypowiedzenia się, "wyrzucenia" z siebie bólu i zrelacjonowania swoich kłopotów.
* My sami, aby sytuację dobrze rozpoznać, wczuć się i zebrać dane niezbędne do podjęcia dalszych kroków, potrzebujemy wysłuchać i wsłuchać się w naszego znajomego.
A zatem należy przede wszystkim uważnie wysłuchać naszego zdesperowanego znajomego.
Jest to bez wątpienia podstawowa zasada i jednocześnie warunek jakiejkolwiek pomocy. Wysłuchując okazujemy z jednej strony zainteresowanie i życzliwość, z drugiej zaś pomagamy uporządkować myśli, uczucia i wrażenia rozmówcy. Tak więc jednocześnie poprawiamy jego obecne samopoczucie i pomagamy mu lepiej rozeznać się w trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł. Właśnie to spokojne rozeznanie sytuacji jest podstawowym celem naszej pomocy. Jeśli nasz rozmówca takie rozeznanie uzyska, w większości wypadków potrafi już sam dać sobie dalej radę."
Czytając ten tekst przypomniałam sobie sytuację z pracy - coś mi nie wychodziło i poprosiłam o pomoc kolegę - w czasie kiedy szedł w moją stronę, ja zastanawiałam się jak przedstawić mu swój problem i tym samym go rozwiązałam
"Przyjęło się uważać, że pomóc komuś, kto swoją sytuację widzi jako trudną czy nawet beznadziejną, to znaczy go pocieszyć. Na pewno w tym stwierdzeniu jest część prawdy. Na przykład matce na ogół udaje się pocieszyć rozpaczające małe dziecko. Niekiedy też duchownemu udaje się pocieszyć zrozpaczoną po śmierci bliskiego rodzinę, jeśli rodzina ta głęboko uznaje i kultywuje perspektywę wieczności, do której duchowny się odwołuje. Jednak na co dzień, jeśli mamy do czynienia z prawdziwie trudnymi sytuacjami, pocieszanie na ogół kończy się porażką. Odchodzimy z dręczącym poczuciem bezradności, a nasz znajomy być może dodatkowo pogrąża się w przekonaniu że nikt nie jest w stanie mu pomóc. Dlaczego tak się dzieje? Otóż, aby rozpacz, czy poczucie beznadziejności przeminęło, musi albo zmienić się sytuacja będąca jej przyczyną, albo pojawić się przynajmniej takie zrozumienie sytuacji, które umożliwi podjęcie prób jej zmiany. Pocieszając, idziemy na ogół na skróty udajemy, że mamy rozwiązanie, którego na razie nie mamy ani my, ani nie ma go nasz rozmówca. Czy znaczy to, że pocieszanie należy wyrzucić z katalogu naszych zachowań wobec drugiego człowieka, że jest ono zbędne? Myślę, że sąd taki byłby zbyt pochopny. Jednak w początkowym okresie pomagania nasz znajomy potrzebuje czegoś innego niż pocieszenie, z drugiej zaś strony skuteczne pocieszanie wymaga bardzo dokładnego poznania sytuacji rozmówcy, a to może przyjść tylko z czasem."
"Sztuka słuchania jest bowiem sztuką uniwersalną, a ten kto potrafi słuchać, jest kimś niezwykle cennym i poszukiwanym."
"Ufam, że pewną pomocą i zachętą dla Czytelnika będą następujące stwierdzenia:
* Wcale nie musisz być zbawicielem swojego rozmówcy, a jedynie życzliwym i otwartym powiernikiem jego kłopotów.
* Jeśli pomożesz mu odrobinę, ale za to konkretnie i realnie, już to będzie bardzo ważne.
* Twój znajomy jest wolnym człowiekiem może nie przyjąć pomocy, ma również prawo wybrać z niej to, co rzeczywiście jest mu potrzebne.
* Są również inni ludzie, do których może się zwrócić o pomoc nie jest oczywiste, że akurat ty jesteś najbardziej odpowiedni, choć tylko próbując można to sprawdzić.
* Życzliwe zwrócenie się ku drugiemu człowiekowi może nie pomóc mu w sposób wystarczający, ale nigdy nie może mu zaszkodzić" |
Ostatnio zmieniony przez Flandria Sob 02 Maj, 2009 13:34, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Tempe
Towarzyski taki jeden...alkoholik.
Wiek: 64 Dołączył: 16 Mar 2009 Posty: 241
|
Wysłany: Sob 02 Maj, 2009 14:10 Re: Jak pomagać ?
|
|
|
>(...)Przede wszystkim wysłuchać(...)
Dobre!
Ja też jak mam problem, to w myślach wyobrażam sobie że jestem na mityngu AA.
Przedstawiam problem ( w myślach) i często sam znajduję rozwiązanie.
Daj jeszcze jakiś fragment tej książki. adsa |
Ostatnio zmieniony przez Tempe Sob 02 Maj, 2009 14:12, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Sob 02 Maj, 2009 14:58
|
|
|
"Jak słuchać?
Aby na to pytanie właściwie odpowiedzieć, trzeba uświadomić sobie trzy główne cele słuchania:
* Nasz rozmówca powinien zdobywać poczucie, iż ma wpływ na przebieg rozmowy. Z tego cząstkowego poczucia wpływu, rozwinie się następnie poczucie wpływu na sytuację, w jakiej się znajduje, a następnie miejmy nadziejęna całe jego życie.
* Powinniśmy naszego znajomego jak najlepiej rozumieć.
* Nasz rozmówca winien zyskać przekonanie, że go dokładnie słuchamy i rozumiemy.
Z tych celów wynikają logiczne podstawowe reguły dobrego słuchania. Jest ich dziewięć. Oto one:
Bądź skoncentrowany.
Daj poznać rozmówcy, że w czasie, który mu poświęcasz jego sprawa jest najważniejsza. (...)
Oddaj głos rozmówcy.
Podczas godzinnej rozmowy on powinien mówić co najmniej 50 minut, ty najwyżej 10. Jeśli czegoś nie rozumiesz mów o tym. Pytaj o to, co dla ciebie niejasne, nawet jeśli wydaje ci się drugorzędne. Najpierw oczywiście poczekaj, aż twój znajomy
zakończy zdanie czy wątek, aż zrobi pauzę.
(...) Unikaj jednak komentowania wypowiedzi drugiej strony. (...)
Jeśli wczuwasz się w uczucia rozmówcy powiedz o tym. (...)
Jeśli bliskie ci są uczuciowe reakcje rozmówcy daj temu wyraz.
(...) Nasz znajomy powinien wzmacniać w sobie poczucie, że ma prawo do każdej reakcji uczuciowej, że każdą uznamy za normalną i uprawnioną.
Nie osądzaj.
Nie osądzać to znaczy zarówno nie potępiać, jak i nie usprawiedliwiać. Dotyczy to zarówno samego rozmówcy, jak i innych osób występujących w jego opowieści. On sam może cię do takich ocen prowokować, chcąc półświadomie wypróbować postawę serdecznej bezstronności, jaką powinieneś przez cały czas zachowywać.
Pamiętaj, że uczucia rozmówcy wobec siebie samego i bliskich są zmienne i pełne sprzeczności. Potępiając lub usprawiedliwiając łatwo możesz go zranić lub urazić. (...)
Nie doradzaj i nie pouczaj.
Prawie na pewno rozmówca będzie cię do dawania rad prowokował.
Zdania typu: I co ja mam z tym wszystkim zrobić? Powiedz mi, jak mam się w tym wszystkim odnaleźć? Co mam ze sobą począć? i tym podobne są dobrymi przykładami. Zwłaszcza w pierwszym okresie kontaktu, rady prawie zawsze są nietrafne, a zatem pogłębiają jeszcze stan beznadziejności. (...)
Szczególną formą doradzania jest pouczanie. Pouczanie może być najprostsze, typu: Weź się w garść, może być też bardzo duchowe, na przykład: Zdaj się na Boże miłosierdzie. Niestety pouczenia nawet w najlepszej wierze wypowiadane, są najczęściej
nieskuteczne. Nasz znajomy nie ma w chwili niedoli ani jasności umysłu, ani siły woli, aby z pouczeń skorzystać, a jego wiara jest często nadszarpnięta buntem przeciwko Opatrzności. Pouczenie łatwo potraktuje jako negatywną ocenę swojej osoby, co wzmocni tylko jego poczucie bezradności.
Dbaj o własną stabilność.
Nie pozwalaj, by poczucie beznadziejności rozmówcy udzieliło się tobie. Gdyby tak się stało, nie mógłbyś mu pomóc. Jeśli czujesz, że ku temu zmierza, przerwij rozmowę oznacza to, że musisz odpocząć. Po uzyskaniu odpowiedniego dystansu i odzyskaniu sił będziesz mógł dalej skutecznie słuchać.
(...)
Może tak się zdarzyć, że w sytuacji naszego znajomego coś jest dla nas tak niejasne, budzi taki sprzeciw czy niepokój, że przyjdzie nam do głowy, by podzielić się tym z kimś trzecim,
czyli by skorzystać z konsultacji.
Musi to być oczywiście ktoś, do czyjej dyskrecji, bezstronności i mądrości mamy duże zaufanie. Prawie na pewno znajdziemy kogoś takiego wśród swoich znajomych. Nie szukajmy koniecznie zawodowego specjalisty od ludzkich kłopotów - psychologa czy psychiatry. Najpierw lepiej zwrócić się po prostu do mądrego człowieka, który zrozumie nas po ludzku i z którym dogadamy się ludzkim językiem."
Książkę mam na dysku - mogę przesłać na maila |
|
|
|
|
Ksenia34
Towarzyski
Wiek: 50 Dołączyła: 13 Paź 2008 Posty: 411 Skąd: Irlandia
|
Wysłany: Sob 02 Maj, 2009 18:09
|
|
|
Flandro wyslesz mi na ten adres co poprzednio.A masz moze cos o zlosci. |
|
|
|
|
Tempe
Towarzyski taki jeden...alkoholik.
Wiek: 64 Dołączył: 16 Mar 2009 Posty: 241
|
Wysłany: Nie 03 Maj, 2009 13:57
|
|
|
>Książkę mam na dysku - mogę przesłać na maila
A ja mógłbym też prosić?
adres wysłałem na priv. |
Ostatnio zmieniony przez Tempe Nie 03 Maj, 2009 13:58, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
jams
Milczek
Wiek: 48 Dołączył: 01 Cze 2009 Posty: 9 Skąd: Kujawsko-pomorskie
|
Wysłany: Pon 01 Cze, 2009 21:59
|
|
|
Jeśli to możliwe to poproszę o ta książkę na maile. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|