Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę
Autor Wiadomość
leo 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 15 Cze 2012
Posty: 35
Skąd: coast
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 19:40   

Rozumiem wasze intencje. Nie wiem co zdecydowalo o tym, ze specjalista nie uznal, ze jestem alko: brak klinowania, jak moglem wypic tylko flaszke wodki dawniej, tak moge dzisiaj a moze to, ze moge przestac pic kiedy o tym zdecyduje. Nie wiem, pytan bylo sporo, nie pytalem. Jestescie bardzo sceptyczni. Czy jesli zostalem zdiagnozowany jako pijak, nie alko, powinienem, prewencyjnie, poddac sie terapii dla alko a nie dla pijacych szkodliwie. Jaki bylby sens takiego przedsiewziecia?
 
     
gregor71 
Towarzyski
alkoholik



Pomógł: 3 razy
Wiek: 53
Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 297
Skąd: Bawaria
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 19:52   

leo napisał/a:
Moje życie było złe, aż do środy popielcowej. Obudziłem się. Obudziłem się z myślą: Leo jesteś gó***m i gówniane jest twoje życie, wykończysz się, zachlejesz się. Dzisiaj pierwszy dzień postu, dzień postanowień Wielkanocnych, przestań chlać, Leo. Wstań i ogarnij się, idź do kościoła, módl się, żałuj za swoje życie parszywe.


Ale to nic ,bo

Cytat:
Znajdziemy ci, z pomocą terapeuty, taki model picia, który nie będzie powodował zagrożeń i negatywnych konsekwencji w Twoim życiu

Cudotwórcy w tych prywatnych ośrodkach są.Potrafią zatrzymać siłą woli rozpędzoną już lokomotywę.
_________________
świadoma świadomość
Ostatnio zmieniony przez gregor71 Śro 04 Lip, 2012 19:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jras4 
Docent


Pomógł: 11 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3302
Skąd: Siedlce
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 19:56   

W dalekich stepach Mongolii
..w traperskim szałasie mieszka Szaman ...być może on widział białego jednorożca ...
_________________
KATOLIK CZARNY PEDOFIL
 
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 20:05   

gregor71 napisał/a:
Znajdziemy ci, z pomocą terapeuty, taki model picia, który nie będzie powodował zagrożeń i negatywnych konsekwencji w Twoim życiu

Zdrowy człowiek sam wie jak to zrobić, sam widzi że coś się złego dzieje i potrafi sobie z tym dać radę... terapeuta niepotrzebny.
No ale przecież kasę można wyciągnąć.....
 
     
leo 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 15 Cze 2012
Posty: 35
Skąd: coast
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 20:17   

Wasz sceptycyzm zaczyna byc zabawny. Czy ja pisalem, ze osrodek jest prywatny, cz zaczyna tutaj tracic paranoja? Osrodek jest jak najbardziej panstwowy. Nazywa sie WOTU. Z szamanizmem akurat kojarzy mi sie cos innego, ale o tym sza i nie rozumiem, jak mozna poddawac w watpliwosc istnienie bialych jednorozcow. Bez przesady.
 
     
piotr7 
Gaduła


Pomógł: 9 razy
Wiek: 70
Dołączył: 10 Kwi 2012
Posty: 949
Skąd: lubuskie
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 20:19   

jeżeli to jest ośrodek prywatny to oni mają niestety rację
 
     
piotr7 
Gaduła


Pomógł: 9 razy
Wiek: 70
Dołączył: 10 Kwi 2012
Posty: 949
Skąd: lubuskie
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 20:21   

nie wiedziałem :milczek:
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 20:38   

Ciągle umyka mi z pamięci, jak to jest z tym testem na alkoholizm.
Zdaje się że tak: kup 30 butelek piwa (czy co tam lubisz) i codziennie wypijaj tylko jedno (lub jeden kieliszek).
Jeśli starczy Ci na cały miesiąc, to znaczy, że nie jesteś alkoholikiem.

Jeśli coś pokręciłam, poprawcie - proszę :prosi:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 20:47   

Klara napisał/a:
poprawcie - proszę

Ok, ja znam wersje z tym żeby ten trunek postawić sobie np na regale, cały czas na widoku.
A prawda jest taka iż dobry d-ścisk i to pewnie przetrzyma, coby sobie i całemu wszechświatu udowodnić że jest zdrowy.

Leo, ja nie mówię że jesteś uzależniony, jednak z Twoich wcześniejszych wypowiedzi wyraźnie widać że masz problem z alkoholem.
Potraktuj go poważnie.
A i terapeuta też może się mylić.... tym bardziej że opiera się tylko na tym co pacjent powie. Ze swojego doświadczenia wiem że nie wszystko na pierwszej wizycie powiedziałem. Nie dlatego że kłamałem lub zatajałem. Po prostu część rzeczy sam wyparłem z mojej głowy, opowiedziałem jak JA to widzę, a patrzenie miałem skrzywione.
Co dalej zamierzasz?
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Śro 04 Lip, 2012 20:52   

leo napisał/a:
Rozumiem wasze intencje. Nie wiem co zdecydowalo o tym, ze specjalista nie uznal, ze jestem alko:..... Czy jesli zostalem zdiagnozowany jako pijak, nie alko, powinienem, prewencyjnie, poddac sie terapii dla alko a nie dla pijacych szkodliwie. Jaki bylby sens takiego przedsiewziecia?

Nie wiem o co chodzi?? Czy ten specjalista łaził za Tobą krok w krok i obserwował Twoje zachowania pare lat??? Dla mnie każdy ma wpływ na diagnozę przez kogoś....całe pijane życie symulowałem na zewnątrz że piję bo lubię.... i nikt mi nie miał prawa zarzucić alkoholizmu.
A różnicy między pijakiem a alkoholikiem nie widzę żadnej. Słyszałem kiedyś (co mnie rozśmieszyło), że pijak pije bo chce, a alkoholik pije bo musi :) Śmiechu warte.
Ja się oszukiwałem 19 lat że wszystko jest ok żygając po kątach, klinując, rwąc filmy, wydając regularnie dzień w dzień pieniądze na alkohol. Jak ktoś się chce okłamywć to jego problem. A zganianie na nieudolność specjalistów też nie jest wyjściem.
"Diagnozę każdy może postawić sobie sam". Trochę uczciwości wystarczy. JA JEJ NIE MIAŁEM JESZCZE 2 LATA PO ODSTAWIENIU ALKOHOLU :)
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
 
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 07:42   

No i super Leo. Powiedzieli Ci co powiedzieli, zapasowało Ci to i ok. Ja tam tego nie neguję.
To co teraz? Jakie plany na wakacje? Będziesz jeszcze u nas pisywał czy jako zdiagnozowany niealkoholik olewasz forum i napiszesz dopiero na jesień po wakacjach, jak Cię ZA tak połamie, że nie będziesz wiedział gdzie jesteś? Czy jednak znowu uderzysz, wzorem starej i złotej zasady "jak trwoga to do Boga", do kościoła, żeby się modlić całodniowo i prosić o kolejne cuda?

Aha, jeszcze jedno pytanie, ale takie już *j**** ważne, bo wynikające z mojego autentycznego zainteresowania:

leo napisał/a:
Witam, Jestem Leo.
Dzisiaj są moje urodziny, które obchodzę bez rodziny.
Bez przyjaciół, kolegów, znajomych. Bez kobiety. Życie zawsze traktowałem zabawowo. Lekko, łatwo i przyjemnie. Życie odwzajemniało moją sympatię, dając mi łatwość i beztroskę przechodzenia przez nie. Sens mojemu życiu nadawało przebywanie w dobrym towarzystwie, beztroskie zabawy wypełnione atrakcjami i zachciankami oraz kobiety.
Zabawom, wyjazdom, imprezom, podróżom towarzyszyły zawsze alkohol i narkotyki. Coraz częściej i coraz więcej. Narkotyki odrzuciłem, w zasadzie, na samym początku.
Rozsmakowałem się za to w alkoholu. Mogłem i piłem początkowo niewiele i z pewną nieśmiałością, z czasem zawsze i wszędzie, kiedy tylko była okazja a ona była cały czas. Nie będę szczegółowo tego opisywał, w każdym razie nie teraz.
Rodzinę, matkę, ojca, rodzeństwo odrzuciłem, kiedy zaczęli przeszkadzać mi w moim życiu. Zaczęli zawadzać, umoralniać, przemawiać do sumienia i rozumu. Wyprowadziłem się. Z czasem zerwałem całkowicie kontakty, przestałem nawet dzwonić po alkoholu.
Zamieszkałem z przyjaciółmi, ale kiedy moje zabawy poszły dalej a oni zostali w miejscu, wyprowadziłem się, kupiłem mieszkanie, mieszkam w nim do dziś.
Kobiety. Kochałem kobiety. Kochałem je krótko, powierzchownie i fizycznie. Uwielbiałem je oczarowywać, rozkochiwać, dostarczać burzy uczuć, utrzymywać w napięciu emocjonalnym i seksualnym. Porzucałem je, kiedy tylko nadto zbliżałem się do nich emocjonalnie lub, kiedy mnie nużyły.
Teraz jestem sam i myślę, że jeszcze długo tak pozostanie.
Ostatnie kilkanaście miesięcy mojego życia to jedna wielka libacja alkoholowa. Jedno wielkie upodlenie. Jedno wielkie dno. Piekło. Lęk, zmęczenie, myśli o śmierci i picie.
Zerwałem kontakty ze wszystkimi ludźmi, których znałem, obracałem się tylko wśród nowych znajomych i nieznajomych, którzy tak jak ja lubili wypić.
Nie wiem, jakim cudem nie zwolniono mnie z pracy. Przecież nie dlatego, że nigdy nie piłem w pracy, bo zawsze byłem wczorajszy. Nie wiem i nie pytam. Jeszcze nie pytam.
Moje życie to było jedno wielkie zło. Moje życie było złe, aż do środy popielcowej. Obudziłem się. Obudziłem się z myślą: Leo jesteś gó***m i gówniane jest twoje życie, wykończysz się, zachlejesz się. Dzisiaj pierwszy dzień postu, dzień postanowień Wielkanocnych, przestań chlać, Leo. Wstań i ogarnij się, idź do kościoła, módl się, żałuj za swoje życie parszywe. Nie wiem skąd myśl taka, bo wiara to nie była moja mocna strona, to nie była nawet słaba strona, wiary we mnie, po prostu, nie było.
Nie poszedłem do pracy. Poszedłem do kościoła, modliłem się, aby Bóg obdarzył mnie wiarą, dał mi siłę, żeby zrobił ze mną cokolwiek bylebym tylko przestał pić. Modliłem się i trochę przysypiałem, modliłem, usnąłem, znowu rozmawiałem z Bogiem. Spędziłem tak w kościele kilka godzin. Nagle, spłynął na mnie spokój, poczułem ciepło, które rozlewało się po całym ciele, poczułem miłość swoją do Boga i miłość Boga do mnie. Poczułem siłę, która płynie z tej miłości. Wiedziałem już, że tak długo, jak długo będę czuł tę miłość, jak długo zawierzę, zaufam i dam się prowadzić Bogu, tak długo ta siła będzie moją opoką, będzie mnie prowadzić i nie będę pić. Wyszedłem z kościoła. Nie posypałem nawet głowy popiołem. Ludzie zaczęli zbierać się w kościele a mnie, w stanie, w jakim byłem, popiół wydał się pustym rytuałem.
Wróciłem. Spojrzałem na mieszkanie i wiedziałem, co mam zrobić. Otworzyłem wszystkie okna, wietrzyłem mieszkanie i moje dotychczasowe życie. Musiałem zmienić w moim życiu wszystko, dosłownie wszystko. Mogłem pozostać tylko fizyczny ja, nic więcej. Umyłem naczynia, kuchnię, łazienkę, sprzątnąłem pokoje, wyrzuciłem wory butelek i śmieci. Stopniowo pozbywałem się z domu wszystkiego, rozdałem lub wyrzuciłem ubrania, meble, zasłony, pościel, poduszki, kołdrę, sprzęt, telewizor, kompa. Dosłownie wszystkiego, nawet drzwi od szaf wnękowych. Wymalowałem mieszkanie, wyremontowałem łazienkę, kupuję powoli nowe meble, lodówkę, ubrania, poduszki, kołdrę. W ubiegłym tygodniu kupiłem telewizor, przypomniałem sobie jak kocham piłkę nożną. Wyszorowałem mieszkanie pierwszego dnia. Było czysto, coś mi przeszkadzało, coś śmierdziało: papierosy. Rzuciłem.
Wziąłem urlop, nikogo nie wpuszczałem i prawie nie wychodziłem. Przez dwa tygodnie niewiele jadłem, dużo piłem. Psychicznie czułem się dobrze. Byłem silny i tak się czułem. Dużo rozmawiałem z Bogiem, myślałem o swoim przeszłym i przyszłym życiu. Jak żyć, co robić, czego nie robić. Kogo unikać, do kogo się zbliżyć. Gdzie bywać, których miejsc unikać. Mało spałem. Fizycznie byłem wrakiem. Przez wiele dni miałem telepkę, tiki oka, biegunkę, wymioty, serce mi łomotało, pociłem się, byłem mokry a usta to była jedna wielka rana. Przenicowałem się, ale nie piłem i nie paliłem. Stopniowo, w okresie trzech tygodni, organizm wrócił do normy.
Bóg był moją opoką a dom azylem, twierdzą i pozostało tak do dzisiaj.
Musiałem czymś zapełnić pustkę w mojej osobowości, którą do tej pory wypełniał tylko alkohol.
Mam kompa służbowego, więc musiałem pozbyć się również dostępu do internetu, zbyt wiele godzin przesiedziałem, pijąc, w sieci. Gry, hazard, fora, wszystko pod wpływem alkoholu. Nie chciałem wracać do tego. Mam dostęp w pracy, ale korzystam tylko służbowo, bo nowy ja nie chce okradać pracodawcy z czasu, za który mi płaci i tak jest dobrze. Pozostaje mi tylko smartfon i z niego czasami korzystam.
Powoli zaczynam sobie przypominać, co lubiłem, jak spędzałem wolny czas. Dobrze zaczęły mi robić spacery po lesie, książki, kino, teatr.
Powoli, bardzo powoli uczę się czerpać z tego przyjemność. Księgarnie, antykwariaty, kina i teatry to również miejsca, gdzie próbuję nawiązywać relacje towarzyskie. Zerwałem wszystkie kontakty z osobami, z którymi kiedykolwiek piłem, a więc ze wszystkimi. W moim życiu społecznym, poza pracą, jest pustka. Jestem sam. Nawiązałem kilka wartościowych znajomości i może pójdzie to w dobrą stronę i przekształci się w coś więcej, ale powoli spokojnie. Jestem bardzo ostrożny w poznawaniu ludzi.
Kobiety. Brak. Mam czas i tym razem nie szukam powierzchowności, urody i seksu. Oczekuję miłości.
Rodzina. Rodzice, rodzeństwo. Jeszcze nie mam odwagi. Jeszcze nie jestem gotowy. Nie wiem jak mam im opowiedzieć o tym wszystkim, jak prosić o wybaczenie, jak naprawić krzywdy.
Nie wiem jaszcze, czy przeprowadziłem uczciwy rachunek sumienia, czy przypomniałem sobie wszystkie moje winy. Nie tylko w stosunku do mojej rodziny, ale wobec wszystkich ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Jest ich wielu i win jest wiele, wciąż wypływają z niepamięci nowe. Dwa razy zwątpiłem, dwa razy zapomniałem skąd przybywam. Dwa razy upadłem. Dwa razy się upiłem.
Pierwszy raz, w drugi dzień świąt spotkałem znajomych, mało pijących ludzi ze szkoły. Były święta, ja czułem się dobrze, poszliśmy coś zjeść, zamówili piwo, wino, kto tam, co lubi, ja wodę. Nie wiem, jak to się stało, ale ocknąłem się, kiedy wstawaliśmy od stołu a ja miałem już w sobie kilka piw. Żal, bolesny upadek mojego ego. Do dzisiaj nie wiem jak to się stało, chociaż domyślam się, dlaczego tak się stało. Nie dopiłem się. Upadłem i wstałem.
Drugi raz upadłem, w bardzo podobnych okolicznościach, w długi majowy weekend.
Pycha, pycha mnie zgubiła, zbytnia wiara w swoje możliwości. Już to wiem, już jest jej we mnie mniej, ale ciągle jest.
Bałem się weekendu czerwcowego, ale nauczyłem się unikać ludzi i miejsc, które doprowadziły do moich upadków. Wyjechałem i chodziłem po górach. Było wspaniale.
Dzisiaj są moje urodziny, które obchodzę bez rodziny.
Jestem w tej chwili sam. Smutne to i żałosne. Muszę rozliczyć się z przeszłością i poskładać siebie oraz swoje życie na tyle, aby zacząć prawdziwie żyć.
Żyłem w piekle, jestem w czyśćcu, ale czuję boże wsparcie i mam nadzieję na szczęśliwe życie.


Czy doktorowi na rozpoznaniu przeczytałeś ten tekst???
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 07:52   

Jonesy napisał/a:
Czy doktorowi na rozpoznaniu przeczytałeś ten tekst???

:okok:
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 07:57   

Jonesy napisał/a:
Czy doktorowi na rozpoznaniu przeczytałeś ten tekst???


A to jest TEN leo????? ;)
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 10:03   

Leo napisał/a:
Ostatnie kilkanaście miesięcy mojego życia to jedna wielka libacja alkoholowa. Jedno wielkie upodlenie. Jedno wielkie dno. Piekło. Lęk, zmęczenie, myśli o śmierci i picie.

Jones, na pewno to powiedział, ino terapeuta przecież rozumny człek, wie że "wszyscy piją"..... :rotfl:
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 10:23   

leo napisał/a:
Ostatnie kilkanaście miesięcy mojego życia to jedna wielka libacja alkoholowa. Jedno wielkie upodlenie. Jedno wielkie dno. Piekło. Lęk, zmęczenie, myśli o śmierci i picie.


leo napisał/a:
Ciesze sie, ze nie jestem chory.


Leo, tak po znajomości forumowej dam Ci radę.
Zmień lekarza. Ten Ciebie okłamuje.

Leki, zmęczenie, myśli o śmierci i dalsze picie, nie są NA PEWNO
typowymi zachowaniami przy "piciu szkodliwym".
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 12