Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
pierwsze wyznanie
Autor Wiadomość
blue_skies 
Milczek


Wiek: 33
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 2
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 22:06   pierwsze wyznanie

Cześć wszystkim.

Chcę dać upust pragnieniu podzielenia się swoją własną smutną historią. Postanowiłam w końcu wziąć się za siebie, ale na początek wolę bez imienia i twarzy, więc dołączę swoją małą opowieść do nieskończonego internetowego zbioru opowieści ludzi cierpiących z powodu alkoholizmu w rodzinie.

W poniedziałek idę na pierwsze, otwarte spotkanie, chłopak mnie namówił.

Studiuję, mam dobrą pracę, szczęśliwy, mocny, dający oparcie związek, przyjaciół za których dałabym się pokroić i słodkiego czarnego królika. Przyszłość maluje się tęczowo, kariera się rozwija, na studiach idzie mi wzorowo, ogółem-sielanka. A pośród tej łąki bezkresnego powodzenia i radości mała ja, która jakoś sobie radzi, której zdarza się być szczęśliwą. A w środku mnie-jeszcze mniejsza ja, przestraszona do granic, czekająca na śmierć, załamana, beznadziejna, bez pragnień, pogrążona w paśmie wspomnień, wybuchająca płaczem podczas nocnego powrotu do domu, płacząca pod prysznicem, płacząca w łóżku.

Moja matka to źródło ambiwalentnych uczuć. Dobra, zła, kochana, szalona, poświęcająca się, agresywna, uśmiechnięta, wulgarna. Uzależniona od alkoholu, a ja-od niej.

Mój ojciec tak samo. Ciepły, kłamliwy, pomocny, podły, spokojny, żałosny. Uzależniony od hazardu. Ale go mniej jest w tej historii. Rozwiedli się, gdy miałam 15 lat.

Historia mojej matki: ostatnie dziecko z wielodzietnej rodziny, oddana na wychowanie dziadkom, trochę niechciana. Często, gdy jest pijana, powtarza historię o tym, jak gryzł ją pies, a jej ojciec, który akurat przyjechał w odwiedziny, nie reagował, tylko się śmiał. Od lat w depresji, wiadomo-życie jej się nie ułożyło. Wyszła ponownie za mąż, bardzo szybko po rozwodzie z moim ojcem, teraz w trójkę mieszkają w jednym mieszkaniu podzielonym na pół. Mój dom murem podzielony, dziesięć palców na lewą stronę...

Wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa: mnóstwo alkoholu, bijatyki, moja matka, pobita przez ojca, z zakrwawioną twarzą, moja matka rzucająca butami na środku ulicy, walająca się po podłodze, rzygająca, krzycząca, przeklinająca, tak całymi nocami. A wówczas, na codzień-lubiana, dość wesoła, mądra. Podczas wszystkich tych nocnych, dantejskich scen przyzywała mnie do siebie i powtarzała, rzygając, że mój ojciec to sk***iel, że jestem najważniejsza w jej życiu, że mam ją przytulić (i tak tuliłam ją całymi nocami). Choć zdarzało się, że zamiast zalewania mnie pijaną miłością, gadaniem do mnie przez całą noc, popychała mnie i wyzywała. Obojętnie, czy miałam 5 lat czy 15.

Całe dzieciństwo płakałam, dalej płaczę. Mam teraz duże oczy, żeby mieściły się gdzieś łzy.

Utrzymuję kontakt z jej mężem, który oczywiście też nie potrafi nic z tym zrobić. Sam nie jest najbystrzejszy, ale to wporzo facet.

Kocham ją bezgranicznie, wypracowała u mnie stały, alarmowy stan zamartwiania się nią. Zamartwiam się, że nic jej nie wychodzi, że stacza się na dno, że tonie w długach. Oczywiście o wzięciu udziału w jakimś meetingu nie chce słyszeć i wpada w szał. Brakuje mi strategii poradzenia sobie z nią, moim punktem honoru jest poukładać jej życie, ale z tyłu głowy wiem, że nie ma nadziei, że któregoś dnia dowiem się że zapiła się na śmierć.

Nie poznałam żadnych swoich dziadków, jedyna normalna ciotka mieszka za granicą i nie mam z nią kontaktu, nie mam rodzeństwa i czuję się przytłoczona odpowiedzialnością i poczuciem winy. Mój chłopak zawsze potrafi mnie uspokoić, ale nie umie wczuć się w moją sytuację, często nie rozumie, co się ze mną dzieje, wychował się w końcu w idealnej rodzinie.

Osiągam jakieś sukcesy, mam jakieśtam cechy, jestem chyba kimś... Ale nie mam pojęcia kim. Kiedyś, zanim poznałam mojego chłopaka, zastanawiałam się, czemu nie próbowałam się zabić i jedyną odpowiedzią, jaka mi przyszła do głowy był fakt, że moja matka by się wtedy sto razy bardziej załamała i zżuliła. Wszystko jest zależne od niej. A kiedyś była business-woman...

W wieku 14 lat straciłam dziewictwo, trochę radości odnajdywałam w przebywaniu ze starszymi punkami, w międzyczasie dostawałam się do finału olimpiady matematycznej, wygrywałam jakieś gimnazjalne literackie konkursy i wracałam do domu... trzęsąc się, że znowu będzie awantura i żenujące czołganie się po ziemi. I w większości przypadków przewidywania się potwierdzały.

Nikt nigdy nie odkrył, że cierpię. Gdy miałam 12 lat pisałam listy z R., trzy lata starszą. Pisałam, że nienawidzę tego, co robią mi rodzice, że nienawidzę ich, że życie nie ma sensu. Gdy znalazła je matka, przez kilka dni powtarzała mi, że ją zawiodłam, że nie wie, czy odbuduję jej zaufanie i oczywiście "jak mogłam". Bardzo się zdenerwowała, potrzebowała ukoić smutek pełnym kieliszkiem.

I strasznie ją kocham. I nic nie mam jej za złe. I tylko jej współczuję i całe życie próbuję pomóc...

Ale gdy raz na dwa miesiące wracam w rodzinne strony na dwa dni, gdy nauka i praca pozwolą... To jest znowu tą dobrą kobietą, na chwilę... Daje mi kilka zamrożonych, pysznych obiadów, rozmawia ze mną normalnie...
Ale przez połowę czasu, gdy mnie nie ma tam, pije, a gdy rozmawiam z jej mężem przez telefon słyszę w tle demony przeszłości, jej krzyki niezmienne od zawsze, jej halucynacje wiecznie takie same...

Mogłabym pisać w nieskończoność, ale dajmy temu już kres.

Mam 20 lat i jestem rozwalona.
Chciałabym od kogoś jakiegoś anonimowego głosu otuchy, porady...
Mam nadzieję, że nie zanudziłam.
K.
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 22:12   

cześć Pani K. :)

przesyłam dużo Otuuuuuchy 4g5 :pies: :kot: :buziak:
witaj na forum

szymek alkoholik
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 22:15   

witaj blue_skies
smutna jest Twoja historia
pocieszające jest to, ze studiujesz, nie mieszkasz z matka, masz swoje życie
wiedz, ze nie masz wpływu na to czy ona bedziee piła czy też nie
chodź na terapie, tam nauczysz sie jak sobie radzić ze swoim współluzależnieneim
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 22:16   

otuchy masz u mnie pięć kop :) a co do rad to tylko jedna jak najszybszy kontakt ze specjalistą od współuzaleznień
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
blue_skies 
Milczek


Wiek: 33
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 2
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 22:34   

Dziękuję Wam.
Powoli sobie uświadamiam, że mogę mieć osobne życie... Ale kiedy ona sięgnie dna nie wiem, czy się pogodzę z tym, że nie było mnie, że za mało zrobiłam, za mało namawiałam.
Dobrze wiedzieć, że są inni, którzy dzielą podobne problemy (choć oczywiście nie pociesza mnie cierpienie innych, przeciwnie, ale jakoś mniej samotnie mi z tym).
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw 05 Lip, 2012 22:37   

blue_skies napisał/a:
Ale kiedy ona sięgnie dna nie wiem, czy się pogodzę z tym, że nie było mnie, że za mało zrobiłam, za mało namawiałam.
nie zrobisz tego za nia i nie wytrzeźwiejesz jedyne co możesz zrobić to zdbac o siebie , jesteś młoda iświat przed Tobą a specjaliści sa od tego by pozbyć sie koszmarów z przeszłości i pomóc nauczyć się żyć bez pręgierza współuzależnienia
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Pią 06 Lip, 2012 08:05   

Cześć Niebieska :) , Tomek - alkoholik się kłania.

Ta historia z gryzącym psem, niechcianym dzieckiem... nie znasz swoich dziadków, równie dobrze Matka mogłaby Ci opowiadać jak była przez nich gwałcona jako 3latka.... to ma wzbudzić u Ciebie współczucie oraz "być usprawiedliwieniem" do picia.
Tak samo to:
blue_skies napisał/a:
przez kilka dni powtarzała mi, że ją zawiodłam, że nie wie, czy odbuduję jej zaufanie i oczywiście "jak mogłam".
.

Idź do specjalisty, nie licz że sama sobie dasz z tym radę, takie rzeczy dręczą ludzi nawet do końca życia.... powodzenia.
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pią 06 Lip, 2012 08:14   

Witaj Błękitne Niebo :)

blue_skies napisał/a:
nie wiem, czy się pogodzę z tym, że nie było mnie, że za mało zrobiłam, za mało namawiałam.

Nie możesz być mamą swojej mamy. Już i tak dość długo pełniłaś tę rolę.
Przeczytaj to - akuratna lekturka dla Ciebie: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
Jedyne, co możesz jeszcze zrobić dla mamy, to wydrukować jej adresy poradni: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10 oraz/lub spis mityngów w jej miejscowości: http://www.aa.org.pl/mityngi/ i położyć w widocznym miejscu.
Ty chyba najbardziej teraz potrzebujesz terapii dla osób współuzależnionych.
Życzę Ci spokojnego wychodzenia na prostą :pocieszacz:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Nie 08 Lip, 2012 08:58   

Witaj Blue... - terapia to bardzo dobry pomysł.

Powodzenia ,wspieram ciepło :)
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 08 Lip, 2012 11:36   

cześć :)
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
tascania 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączyła: 20 Mar 2012
Posty: 80
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Nie 08 Lip, 2012 13:59   

:pocieszacz: :przytul: :serce:
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Nie 08 Lip, 2012 15:09   

Witaj :)
_________________
:ptero:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,31 sekundy. Zapytań do SQL: 11