Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak wygląda zdrowie?
Autor Wiadomość
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Sob 22 Wrz, 2012 18:45   

100S napisał/a:
Witam

Czy w odniesieniu do alkoholizmu, ktoś mający jasny i sprecyzowany obraz zdrowia, może być chory? Myślę, że oczywiście tak. Ale jest to tylko i wyłącznie jego wybór.
Przywiązanie do własnej choroby jest silne i przeważnie dożywotnie. Głęboko zakorzeniony w umyśle i rozprzestrzeniony na wszystkie dziedziny życia obraz własnej choroby jest nam tak bliski, że stanowi ważną część naszego ego. A jeśli uczęszczamy na mityngi, pracujemy na grupach i robimy postępy w tak zwanym "trzeźwieniu" to obraz ten, stanowi coraz bardziej fundament naszego ego. Jeżeli istnieją wokół nas zdrowi, nie uzależnieni ludzie, którzy ni cholery pojęcia nie mają jak wygląda prawdziwy alkoholizm, to istnieć też musi jakiś obraz zdrowia. Dlatego pytam, jak waszym zdaniem wygląda zdrowie w odniesieniu do alkoholizmu?


Dosyć trudny temat podjąłeś...
Trudny, bo silnie związany z EGO i stereotypami dokarmiającymi to EGO.
Nie potrafię wypowiedzieć się odnośnie alkoholizmu ponieważ nie chorowałam na tę chorobę. Ale spróbuję mimo wszystko, gdyż to jednak choroba a ja uważam, że każda choroba jest WYBOREM naszej świadomości. Tak, wiem, że ten pogląd może wydawać się kontrowersyjny. Ale to znów ma związek z mechanizmami obronnymi EGO.
Uważam, że przychodząc na ten świat jesteśmy ŚWIADOMOŚCIĄ trafiającą na pewien grunt. I tu zaczyna się budowanie EGO. W dużym skrócie w zależności od otoczenia będziemy wybierać pomiędzy zdrowiem a chorobą w zależności o tego w jakim stanie jest nasza ŚWIADOMOŚĆ.
Można wybrać zdrowie, ale można też bać się go, uciekać w chorobę. Choroba jest ucieczką od pełni życia.

Nawiązując do tego co napisałeś o leczeniu alkoholizmu, mityngach itp zdrowie jest czymś, co można osiągnąć uczciwie angażując się na wszelkich płaszczyznach (uczuciowej, duchowej a nie tylko rozumowej) wyzbywając się lęku przed zdrowiem lub ucząc się czym zdrowie jest - w wielu przypadkach od podstaw. Reasumując od czegoś trzeba zacząć rzetelną pracę nad sobą ale nie po to by leczyć się do końca życia czyli tkwić bezpiecznie w chorobie tylko przywrócić sobie zdrowie czyli wolność.
Uważam, że bardzo często stereotypy myślowe przeszkadzają doświadczyć zdrowia wielu ludziom, nie tylko alkoholikom. Bardzo często porównywany tu jest do raka - powszechnie uważanego za chorobę nieuleczalną a jednak czytałam o przypadkach wyleczenia nawet wyjątkowo ciężkich przypadków.
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
chrzciciel 
Małomówny
chrzciciel



Wiek: 51
Dołączył: 13 Wrz 2012
Posty: 56
Wysłany: Sob 22 Wrz, 2012 22:20   

Cytat:
Nawiązując do tego co napisałeś o leczeniu alkoholizmu, mityngach itp zdrowie jest czymś, co można osiągnąć uczciwie angażując się na wszelkich płaszczyznach (uczuciowej, duchowej a nie tylko rozumowej) wyzbywając się lęku przed zdrowiem lub ucząc się czym zdrowie jest - w wielu przypadkach od podstaw. Reasumując od czegoś trzeba zacząć rzetelną pracę nad sobą ale nie po to by leczyć się do końca życia czyli tkwić bezpiecznie w chorobie tylko przywrócić sobie zdrowie czyli wolność.
Uważam, że bardzo często stereotypy myślowe przeszkadzają doświadczyć zdrowia wielu ludziom, nie tylko alkoholikom. Bardzo często porównywany tu jest do raka - powszechnie uważanego za chorobę nieuleczalną a jednak czytałam o przypadkach wyleczenia nawet wyjątkowo ciężkich przypadków. Odpowiedzialnosc zaczyna sie od mysli,poprzez slowa...ALKOHOLIZM TO NIEULECZALNA CHOROBA!!!!! Zakladam hipotetyczna sytuacje-chory na raka ploc,jakim cudem zdrowieje,jednak po wyjsciu ze szpitala wraca do palenia papierosow wiedzac,ze jest w grupie ryzyka. Chory na cukrzyce zapomina o swojej chorobie i nie bierze insuliny!! Pozdrawiam.
_________________
 
     
chrzciciel 
Małomówny
chrzciciel



Wiek: 51
Dołączył: 13 Wrz 2012
Posty: 56
Wysłany: Sob 22 Wrz, 2012 22:24   

Małgoś napisał/a:
Nawiązując do tego co napisałeś o leczeniu alkoholizmu, mityngach itp zdrowie jest czymś, co można osiągnąć uczciwie angażując się na wszelkich płaszczyznach (uczuciowej, duchowej a nie tylko rozumowej) wyzbywając się lęku przed zdrowiem lub ucząc się czym zdrowie jest - w wielu przypadkach od podstaw. Reasumując od czegoś trzeba zacząć rzetelną pracę nad sobą ale nie po to by leczyć się do końca życia czyli tkwić bezpiecznie w chorobie tylko przywrócić sobie zdrowie czyli wolność.
Uważam, że bardzo często stereotypy myślowe przeszkadzają doświadczyć zdrowia wielu ludziom, nie tylko alkoholikom. Bardzo często porównywany tu jest do raka - powszechnie uważanego za chorobę nieuleczalną a jednak czytałam o przypadkach wyleczenia nawet wyjątkowo ciężkich przypadków
ALKOHOLIZM TO CHOROBA NIEULECZALNA!!!!! Wyobrazasz sobie czlowieka,ktory dostal raka pluc przez palenie papierosow,wyzdrowial jakims cudem i...wrocil do palenia wiedzac,ze jest w grupie ryzyka?Albo cukrzyka,ktory dostal amnezji i niewstrzyknol sobie insuliny??Pozdrawiam.
 
     
100S 
Małomówny


Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 20
Wysłany: Sob 22 Wrz, 2012 23:09   

Jędrek napisał/a:
A Ty studolarówko dlaczego tu trafiłeś?

To forum, z opinii jakie słyszałem jest fajniejsze niż inne mu podobne. Jestem tutaj po to by móc mówić o moim zdrowiu i drodze do niego.
Po wyjściu z terapii zamkniętej, około dwa lata temu od razu zgłosiłem się i zostałem przyjęty na grupę terapii pogłębionej. Wiązałem duże nadzieje z tą terapią, jednak nie odnajdywałem się w tej grupie, inaczej widziałem zagadnienia i byłem wstępnie postrzegany jako arogancki, wywyższający się i dający to odczuć typek. Miałem na tyle tupetu by wytykać błędy i głośno o nich mówić. Na szczęście potrafiłem też znajdować błędy u siebie co w konsekwencji pozwoliło mi dać wszystkim prawo do własnego punktu widzenia. Pozwoliło mi również dać prawo wszystkim z sobą włącznie do błądzenia. Po kilku spotkaniach grupy poprosiłem o jej zmianę. Nie dano mi tej możliwości oznajmiając, że jestem w nawrocie i mogę chodzić na tą grupę albo mogę zrezygnować, co zrobiłem. Przemyśliwując, co dalej począć z moim uzależnieniem, chodziłem na mityngi, byłem na kilku warsztatach, które doceniam po dziś dzień. Ciągle miałem niedosyt wiedzy o sobie, nie o mojej chorobie, o której wiedziałem już bardzo dużo. Chciałem poznać siebie tak dalece jak to możliwe. Wiedzieć co mną powoduje, co mnie hamuje, skąd biorą się moje uczucia i na ile mogę tym wszystkim kierować, a na ile jestem skazany... -no właśnie, NA CO? Los, opaczność, innych ludzi, chorobę? Postanowiłem rozmawiać ze sobą w określony sposób. Bezwzględnie uczciwy. Bezustannie zadawałem sobie pytania: Dlaczego teraz czuję to co czuję? Dlaczego myślę o tym czy owym w taki sposób w jaki nie chcę myśleć? Jaka zależność jest pomiędzy konkretnym sposobem myślenia a konkretnymi emocjami?
.............Ufff na razie tyle.

Jędrek napisał/a:
A ja ostatnio słyszałem, że nie ma ludzi zdrowych. Są tylko nie zdiagnozowani.
I uważam, że coś w tym stwierdzeniu jest

Nie zdiagnozowani?
Przez kogo? Przez lekarzy, przez terapeutów, przez AA-owców? Czy przez samych siebie? Czyjej diagnozie Ty się poddasz? Wyrokowi boskiemu?
Przemyśl proszę.
_________________
Zdrowie - Choroba, to bliźnięta syjamskie
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Sob 22 Wrz, 2012 23:16   

100$ - przypomniała mi się opowieść, to możne zacytuję... :skromny:

Dobrze znany mówca rozpoczął seminarium trzymając w ręku studolarowy banknot.
Do dwustu osób na sali skierował pytanie:” Kto chciałby dostać ten banknot?”. Ludzie zaczęli podnosić ręce. Spiker powiedział :”Mam zamiar dać ten banknot jednemu z was,
ale najpierw pozwólcie że coś zrobię” i zaczął miąć banknot. Pokazał zgnieciony banknot i zapytał:” Kto w dalszym ciągu to chce ? ”Ręce znowu się podniosły .”A gdybym zrobił to?”
-zapytał mówca i rzucił banknot na ziemię . Podeptał go butami i podniósł ,
był pomięty i brudny .”A teraz kto chce te pieniądze?”- ręce podniosły się po raz trzeci.
„Moi przyjaciele ,odebraliście bardzo cenną lekcję . Nie ma znaczenia co zrobiłem z tym banknotem, ciągle chcieliście go dostać, ponieważ nie zmniejszyłem jego wartości .To jest
wciąż warte 100 $. Wiele razy w życiu jesteśmy powaleni na ziemię, zmięci i rzuceni w błoto
przez decyzje, które kiedyś podjęliśmy i okoliczności, które stanęły nam na drodze. Czujemy się przez to mniej wartościowi .Ale to nie ma znaczenia co się stało i co się jeszcze stanie – TY nigdy nie stracisz swojej wartości: brudny czy czysty, zmięty czy w dobrej formie, jesteś ciągle bezcenny dla tych, którzy cię kochają. Wartość naszego życia
nie wynika z tego co robimy, ani nie zależy od tego, kogo znamy, lecz KIM JESTEŚMY.

Jesteś wyjątkowy – nigdy o tym nie zapomnij! Licz swoje błogosławieństwa, nie problemy”.
Ostatnio zmieniony przez szymon Sob 22 Wrz, 2012 23:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Sob 22 Wrz, 2012 23:19   

chrzciciel napisał/a:
Wyobrazasz sobie czlowieka,ktory dostal raka pluc przez palenie papierosow,wyzdrowial jakims cudem i...wrocil do palenia wiedzac,ze jest w grupie ryzyka?

ja znam takiego, ma jedno płuco i kopci nadal :szok:
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 08:04   

100S napisał/a:
Dlaczego teraz czuję to co czuję? Dlaczego myślę o tym czy owym w taki sposób w jaki nie chcę myśleć? Jaka zależność jest pomiędzy konkretnym sposobem myślenia a konkretnymi emocjami?

mam podobny sposób na poznawanie siebie, jednak bardzo często odpowiedź znajduję poprzez terapeutę lub grupę - sama jeszcze nie potrafię odpowiadać na te pytania :skromny:
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
100S 
Małomówny


Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 20
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 11:10   

chrzciciel napisał/a:
100S piszesz,ze nie jestes uzalezniony od alkoholu,ale ze znasz chorobe z autopsji i przeszedles terapie-moje pytanie-zaprzeczasz wlasnej chorobie?Pozdrawiam.


piotrAA82 napisał/a:
No więc jak mogłeś się leczyć skoro nie jesteś chory??


Nie zaprzeczam, proszę Chrzciciela. Byłem chory, jestem zdrowy.
_________________
Zdrowie - Choroba, to bliźnięta syjamskie
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 11:28   

100S napisał/a:
Byłem chory, jestem zdrowy.

Teraz pijesz normalnie?
Ile?
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
100S 
Małomówny


Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 20
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 12:10   

Małgoś napisał/a:
że każda choroba jest WYBOREM naszej świadomości

Nie zgodzę się, pozwolisz, że ludzie świadomie wybierają chorobę.
Mam nieco zamętu po przeczytaniu Twojego postu i odpowiadając Tobie Małgoś nie mogę nie zwrócic uwagi na takie sformułowania jak:
Małgoś napisał/a:
że przychodząc na ten świat jesteśmy ŚWIADOMOŚCIĄ

Czego lub kogo świadomością jesteśmy?
Małgoś napisał/a:
wybierać pomiędzy zdrowiem a chorobą w zależności o tego w jakim stanie jest nasza ŚWIADOMOŚĆ

I znów -Świadomość czego? Zdrowia? Choroby? A stan świadomości, czym jest? Czy mogę mieć świadomość zdrowia w złym stanie? Albo zdezelowaną świadomość choroby?
Małgoś napisał/a:
tkwić bezpiecznie w chorobie

Tkwić - to nie ruszać się. "Tkwić" -samo w sobie powoduje u mnie dyskomfort, na dodatek w chorobie, - to już dreszczowiec. Ale jest jeszcze słowo, -bezpiecznie...???
Rozumiem to tak: Niektórym łatwiej pogodzić się z chorobą, niż wypełnić własny obraz zdrowia, który tak na marginesie może być bardzo chory.
Małgoś napisał/a:
Reasumując od czegoś trzeba zacząć rzetelną pracę nad sobą

Zgoda. A od czego trzeba zacząć, myślałaś?
Do nowotworu nie będę się odnosił.
Wybacz, że tak powycinałem różne kwestie z Twojej wypowiedzi i może wyglądać, że łapię Cię za słówka, ale jak wcześniej wspomniałem mam lekki zamęt i nie jestem pewien, czy rozumiem Twoją wypowiedź tak jak chciałaś by była zrozumiana.
_________________
Zdrowie - Choroba, to bliźnięta syjamskie
 
     
100S 
Małomówny


Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 20
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 12:17   

szymon,
Dzięki Szymon, fajne i krzepiące.
_________________
Zdrowie - Choroba, to bliźnięta syjamskie
 
     
piotrAA82 
Towarzyski
trzeźwiejący alkoholik


Wiek: 42
Dołączył: 11 Sie 2012
Posty: 332
Skąd: Starachowice
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 12:29   

Wy tu sobie dyskutujcie a ja tam idę zaraz na mityng AA, bo to jest lekarstwo na moją chorobę, chorobę nieuleczalną, którą będę miał już na karku do końca swoich dni. Ale nie mam zamiaru czuć się przez to gorszy od innych. W sumie to na mityngu niejeden nieuzależniony mógłby skorzystać, i to nie jest tak że wszystko o czym się tam mów dotyczy tylko alkoholików.
Ja nie zamierzam twierdzić nigdy że zostałem wyleczony, bo kiedy tak powiem to będzie oznaczało, że już jest po mnie. Ale każdy ma prawo do swojego zdania, ważne żeby odnalazł tą jedyną drogę która mu pomaga i daje satysfakcję. Pozdrawiam. :) :p
_________________
Ty wierz w co chcesz, ja wierze w to co wiem.
 
     
100S 
Małomówny


Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 20
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 12:29   

staaw napisał/a:
Teraz pijesz normalnie?
Ile?

W którymś z poprzednich postów pisałem, że nie piję. Abstynencja nie jest jednak dla mnie wartością. Wartością jest moje samopoczucie. Moja świadomość zdrowia nie zakłada picia, nie zakłada też abstynencji.
_________________
Zdrowie - Choroba, to bliźnięta syjamskie
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 12:36   

100S napisał/a:
nie piję. Abstynencja nie jest jednak dla mnie wartością. Wartością jest moje samopoczucie. Moja świadomość zdrowia nie zakłada picia, nie zakłada też abstynencji.

W Twoim rozumieniu, ja również czuję się zdrowy. Alkohol do niczego mi nie jest potrzebny.
Jednak mam świadomość że kiedy wypiję jeden kieliszek, choroba powróci...

Wiem to z własnego doświadczenia. Miałem okresy niepicia i nawrotu choroby...

Czy ja jestem teraz zdrowy, czy w fazie utajenia choroby? Właściwie mi obojętne.
Wiem że alkohol spowoduje że będę na powrót chory...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
100S 
Małomówny


Dołączył: 06 Sie 2012
Posty: 20
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2012 13:07   

staaw napisał/a:
W Twoim rozumieniu, ja również czuję się zdrowy.

He he... Zręcznie próbujesz mi coś wetknąć. W moim rozumieniu to, - nie mam pojęcia jak się czujesz.
_________________
Zdrowie - Choroba, to bliźnięta syjamskie
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 12