Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nastolatek a alkohol
Autor Wiadomość
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 11:53   

Każda akcja rodzi reakcję, im bardziej będziesz go osaczać tym bardziej będzie się buntował choćby na złość, po to żeby pokazać swoją niezależność.
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 11:58   

Nie sądzę by ktoś uwažał cie za idiotkę.
Rozumiem jednak że odzieranie ze złudzeń boli...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 11:59   

olga napisał/a:


Nie rodzimy się jako "biała karta". Dziedziczymy pewne predyspozycje po naszych przodkach. Cała reszta to wpływ środowiska.


Zgadzam się z tym.
Mam dwoje dzieci z tej samej matki i ojca. ;)
Starszy syn nigdy nie wykazywał chęci pomocy.Zachęcany do jakiejś współpracy był nawet czasem obrażony.
Jak miał 3 lata wiadomo zadawał pytania co to jest ,co to?
Jednak widziałam,że wystarczyła mu jakakolwiek odpowiedź i dalej nie drążył.
Mój drugi syn wychowywany tak samo : interesuje się wszystkim,nauka na pierwszym miejscu, milion pytań.Pomaga , myje sprząta,ładuje pranie do pralki,miksuje,mieli.Wszystko!Teraz nie może doczekać sie śniegu bo obiecałam naukę jazdy na nartach.Duży za to jak chciałam go nauczyć jeżdzić zjechał na kuckach z góry,poszedł do samochodu i grał na komórce obrażony na cały świat.
Dwoje dzieci z tego samego domu a zupełnie inni.
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:06   

staaw napisał/a:
Nie sądzę by ktoś uwažał cie za idiotkę.
Rozumiem jednak że odzieranie ze złudzeń boli...


Staaw jakie odzieranie ze złudzeń?Jestem świadomą i raczej wyrozumiałą matką
problem z jakim się zwrociłam to taki jak powinnam postąpić w przypadku gdy złapałam dziecko na tym i na tym.
Gdybym się o niego nie troszczyła nie zastanawiałabym się nad tym i slepo wierząc w swoje racje robiła to co uważam a być może właśnie to przyniosło by odwrotny skutek.
Przecież ja nie jestem w stanie tutaj napisać o całym swoim życiu,próbach i błędach w relacjach z synem.
Czuję ,że niektórzy tutaj uważają mnie właśnie za jakąś kretynkę ,która napłodziła dzieci i siedzi z założonymi i czeka na nie wiadomo co.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:12   

Co możesz zrobić? Na pewno zakazami, nakazami, nadmierną kontrolą nie uchronisz go przed ewentualnym nałogiem, przed wpadnięciem w złe towarzystwo. Jedyne co możesz robić to tworzyć ciepły, bezpieczny dom będący "schronieniem" przed trudami i niebezpieczeństwami życia, gdzie bedzie chętnie wracał.
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:16   

Scarlet O'Hara napisał/a:
bo nie chciałabym błędnych wniosków wyciągać z Twojej wypowiedzi.

No właśnie wyciągnęłaś błędne wnioski.
Scarlet O'Hara napisał/a:
Bo pierwsze co przyszło mi do głowy to to,że skoro Ty miałaś problem z alkoholem i tak jak napisałaś staczałaś się to raczej nie miałaś czasu się nią zająć?

Nie napisałam że się STACZAŁAM, to już Twoja interpretacja.
Powolny upadek w moim przypadku, to picie w domu, częste spanie, rozkojarzenie.
Ze "staczaniem" to nie miało nic wspólnego.
Nie nocowałam na melinach,nie okradałam z pieniędzy własnego dziecka,
nie bywałam na izbach wytrzeźwień, itp.
Moja droga jest opisana w Pamiętnikach, może kiedyś dojdziesz do tego.
Piłam, ale byłam w domu, piłam, ale moje dziecko nie odeszło
ode mnie mentalnie, i fizycznie.
Nie każdy alkoholik traci kontakt z własnym dzieckiem, co zdarza się
osobom nie pijącym.
Kiedy zobaczyłam że moja córka zaczęła popalać, to pomyślałam
sobie " no cóż, kiedyś musiało to nastąpić, ja sama palę".
Do głowy by mi nie przyszło dawanie jej paczki fajek, i wymuszanie
wypalenie całej przy mnie.
Widzisz Scarlet....Ja piłam, ale JA wychowywałam.
Czemu i komu by to miało służyć???
No chyba, że bardzo bym chciała, aby mnie znienawidziła.
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:18   

olga napisał/a:
Każda akcja rodzi reakcję, im bardziej będziesz go osaczać tym bardziej będzie się buntował choćby na złość, po to żeby pokazać swoją niezależność.


Nigdy nie starałam się robić coś w brew jego woli.Tak na te narty wyciągnęłam go na siłę.Był to pierwszy i ostatni raz.Nie spodobało się - trudno miał prawo .
Jednak pamiętam na łyżwy też był wyciągniety na siłę - też nie chciał ale tak mu się spodobało,że lepiej jeździł ode mnie.
Teraz ani myśli z mamuśką chodzic na lodowisko ale i samemu mu się nie chce.
Gdy uczył się jazdy na desce wysłałam go na obóz deskorolkowy.Był wściekły a wrócił zadowolony.
Wycieczki szkole były dla niego karą a wracał zadowolony i sam mówił "wiesz mamo fajnie ,że pojechałem było tak fajnie a nasza wychowawczyni okazała się być taka fajna a ja zawsze ją uważałem za heterę.
Więc czasem muszę robić coś na siłę bo inaczej zgniłby przed tym komputerem.
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:20   

olga napisał/a:
Co możesz zrobić? Na pewno zakazami, nakazami, nadmierną kontrolą nie uchronisz go przed ewentualnym nałogiem, przed wpadnięciem w złe towarzystwo. Jedyne co możesz robić to tworzyć ciepły, bezpieczny dom będący "schronieniem" przed trudami i niebezpieczeństwami życia, gdzie bedzie chętnie wracał.


Ciepła,konkretna odpowiedź :buziak: normalna,bez oskarżeń .
Ja naprawdę sobie zdaję sprawę ze swoich błędów i glośno umiem się do nich przyznać ale jak ktoś zarzuca mi absurdy to się denerwuję :buzki:
Ostatnio zmieniony przez Scarlet O'Hara Sob 10 Lis, 2012 12:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:35   

Scarlet O'Hara napisał/a:
Czuję ,że niektórzy tutaj uważają mnie właśnie za jakąś kretynkę ,która napłodziła dzieci i siedzi z założonymi i czeka na nie wiadomo co.

Ja swoją córkę zaprowadziłem do psychologa, co zrobisz Ty to Twoja sprawa.
Jednak uważaj bo dzisiaj syn błaga Cię na kolanach byś nie posyłała go na terapię, jutro Ty możesz błagać by na terapię poszedł.
Coś mi mówi że wtedy nie będzie Cię słuchał...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:46   

Tajga napisał/a:

Nie napisałam że się STACZAŁAM, to już Twoja interpretacja.
Powolny upadek w moim przypadku, to picie w domu, częste spanie, rozkojarzenie.
Ze "staczaniem" to nie miało nic wspólnego.


Dziękuję za wyprowadzenie z błędu.

Tajga napisał/a:

Moja droga jest opisana w Pamiętnikach, może kiedyś dojdziesz do tego.Piłam, ale byłam w domu, piłam, ale moje dziecko nie odeszło
ode mnie mentalnie, i fizycznie.


Chętnie poczytam bo ciężko mi w to uwierzyć.



Tajga napisał/a:
Do głowy by mi nie przyszło dawanie jej paczki fajek, i wymuszanie
wypalenie całej przy mnie.
Czemu i komu by to miało służyć???
No chyba, że bardzo bym chciała, aby mnie znienawidziła.


Każdy ma inny pomysł na wychowywanie.
W tamtej rodzinie nikt nie znienawidził za to matki choć ona sama paliła.
Ja tak jak już wspomniałam nie mam odwagi zrobić tego czemu ? Nie wiem?
Mam wewnętrzny opór i tyle.

Tajga napisał/a:
Widzisz Scarlet....Ja piłam, ale JA wychowywałam.

Dlatego poproszę o link do Twojej historii .zaciekawiła mnie Twoja wypowiedź bo jak na razie trudno mi w to wierzyć.Mój tato też pił ,niby wychowywał ale jak sobie przypomnę jak fantazjował po wypiciu i jakie brednie opowiadał ,kłamstwa itp.itd.
Jak był jednego razu srogi a drugiego razu do rany przyłóż to sama nie wiedziałam w co mam wierzyć czego się spodziewać.
Więc jakoś w to cudowne wychowywanie dziecka przez czynnego alkoholika ciężko mi uwierzyć.Wpajanie jakiś zasad w momencie gdy samemu ma się zaburzoną wizję świata.
Kupy mnie się to nie trzyma.
ps.dodam,że jestem na początku terapii i nie jestem tak do końca wgłębiona w tajniki tego wszystkiego i to co napisałam zapewne brzmi dziwne ale to są moje odczucia.
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:49   

Tajga :buzki: :kwiatek: wrzuć na luz :)
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:53   

staaw napisał/a:

Ja swoją córkę zaprowadziłem do psychologa, co zrobisz Ty to Twoja sprawa.


Moj syn chodzi co tydz,.do psychologa szkolnego.sam z własnej i nie przymuszonej woli.

staaw napisał/a:
Jednak uważaj bo dzisiaj syn błaga Cię na kolanach byś nie posyłała go na terapię, jutro Ty możesz błagać by na terapię poszedł.
Coś mi mówi że wtedy nie będzie Cię słuchał...


Tego się boję.masz rację tak może być ale co mam go wsadzić do auta powiedzieć ,że jedziemy do dentysty a na miejscu okaże się ,że zatargałam go na terapię?
Na ten temat przegadałam z nim sporo .
Na dzień dzisiejszy jest NIE I KONIEC to jego słowa.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 12:58   

Nie zmusisz go, on musi sam zechcieć :bezradny: Nikogo nie da sie zmusić do zmiany swoich zachowań, do zmiany samego siebie. Ty możesz go zachęcać, przedstawiać korzyści płynące z przejścia przez terapię, najlepiej na własnym przykładzie. I czekać.
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 13:00   

Scarlet O'Hara napisał/a:
Dlatego poproszę o link do Twojej historii .zaciekawiła mnie Twoja wypowiedź bo jak na razie trudno mi w to wierzyć.

Niestety nie dam linka, to są Pamiętniki.
Dając linka, dałabym dostęp do historii "Pamiętnikarzy".
Scarlet O'Hara napisał/a:
Mój tato też pił ,niby wychowywał ale jak sobie przypomnę jak fantazjował po wypiciu i jakie brednie opowiadał ,kłamstwa itp.itd.

No widzisz, a MÓJ tato nie pił.
I NIGDY sam nie wypił piwa.
Wychowywał mnie metodą "luźnej smyczy".
Scarlet O'Hara napisał/a:
Więc jakoś w to cudowne wychowywanie dziecka przez czynnego alkoholika ciężko mi uwierzyć.

Jeszcze nie jedno w życiu Ciebie zadziwi.
Na takiej samej zasadzie ja się mogę dziwić, jak matce nie pijącej
dziecko może się wymykać spod kontroli :bezradny:
Scarlet O'Hara napisał/a:
Wpajanie jakiś zasad w momencie gdy samemu ma się zaburzoną wizję świata.

Widać można....trzeba tylko CHCIEĆ.
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Sob 10 Lis, 2012 13:07   

Scarlet O'Hara napisał/a:
Tego się boję.masz rację tak może być ale co mam go wsadzić do auta powiedzieć ,że jedziemy do dentysty a na miejscu okaże się ,że zatargałam go na terapię?

Ja rozmawiałem z córą, opowiadałem jak mi pomogło, pokazywałem przykłady ludzi (jej ukochanej cioci :laskabije: ) którzy bez terapii marnują życie sobie i innym...
Zgodziła się...

Oczywiście stało się to wszystko po karczemnej awanturze kiedy się dowiedziałem co nawywijała :oops:

Jednak zauważyłem że szybciej ją zabiję niż złamię...
Dzisiaj sama zna swoje obowiązki i je wypełnia, miała również kilka zastrzeżeń do mojego zachowania.
Dla mnie bzdety, jednak po ROZMOWIE okazało się że DLA NIEJ te rzeczy bzdetami nie są...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 13