Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
jeden wielki problem
Autor Wiadomość
Feniks 
Małomówny



Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 15
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:33   jeden wielki problem

Cześć. Jeszcze raz dzięki Wszystkim za powitanie. Dzisiaj postanowiłem podzielić się problemem, który ostatnio zaczyna dominować, w moim przekonaniu, moje życie. Przepraszam, ale się trochę rozpiszę.
Nie piję ponad dwa lata. Po kolejnym pijackim wybryku i doznanym wypadku, w czasie trzymiesięcznego pobytu w szpitalu z połamaną czaszką, doszedłem do wniosku, że muszę coś ze sobą zrobić. Podjąłem leczenie w szpitalu, przeszedłem cały cykl, ostatnio wróciłem do terapeuty i do spotkań indywidualnych. Od prawie dekady ;) znam swoją żonę, ożeniłem się dopiero niedawno. Odkąd przestałem pić, zauważałem, że z czasem zaczęliśmy się od siebie oddalać. Żona pije okazjonalnie kieliszek wina. Nie jestem kompetentny ale uważam, że jest DDA. Sugerowałem jej jakieś terapie itd. ale nigdy nachalnie ponieważ wiem, że każdy sam musi dojść do różnych rzeczy. Na pewno nie zamieniłem się w moralizatora. "Odległość" między nami się zwiększała, z czasem żona w całości poświęciła się swojej pasji. Widywaliśmy się jedynie wieczorami. Ona zmęczona, ja ożywiony do rozmowy i wspólnych zajęć. Dwa bieguny. Dodatkowo, chyba przez nadmiar "obowiązków" jakie nakładała na nią rodzina, stała się bardzo nerwowa. Rozpoczęły się kłótnie w których wykrzykiwała różne rzeczy, na cały budynek, również o mojej przeszłości. Zazwyczaj po takich awanturach trzaskała drzwiami i wracała do mamy. Zawsze to ja wykonywałem pierwszy telefon, prosiłem itd, i mam wrażenie, że gdyby nie to to już dawno by nas nie było. Po ostatniej kłótni, napadzie jej szału bo nie wiem jak to określić, coś we mnie pękło. Zacząłem czuć jakiś taki wstręt do wszystkiego, do niej, do siebie, do rodziny, która stara się mnie wspierać, ale nie potrafi. Żony nie ma już przeszło miesiąc. Postanowiłem dalej żyć. Ponieważ straciłem prawie wszystkich przyjaciół przez ostatnie lata, postanowiłem kogoś poznać. Jest grupka znajomych, z którymi planujemy robić wypady w góry. Wśród nich jest też dziewczyna, która ostatnio wydała mi się jakoś bliższa, choć znam ją tylko 2 miesiące. I tu kolejny problem. Zaczynam tracić kontrolę nad swoimi emocjami i uczuciami. Ona zna moją sytuację. Ostatnio czuję, że zaczyna mnie chyba nawet na dystans trzymać, ale jakoś siedzi mi w głowie i nie może wyjść. Nie wiem co mam robić. Dnie spędzam sam w domu. Pracuję w domu więc wychodzę tylko po zakupy. Masakra. Przełamałem się i spotkałem się ze znajomymi na imprezie na zakończenie sezonu. Zależało mi na tej imprezie tylko dlatego, że ona tam miała być. Uzbrojony w soczki pojechałem. Tak jak myślałem, typowa impreza z alkoholem to była. Do pewnego momentu normalnie i fajnie mi się z ludźmi rozmawiało, ale potem jak każdy był pijany, powiązały się mniejsze grupki i zostałem sam. Pojawiły się głody, chęć "dopasowania się" do towarzystwa. Zwyciężyłem i ewakuowałem się do domu. Dosłownie. Dostrzegłem kolejny problem. Że mogę mieć ogromne problemy z nawiązywanie i przede wszystkim utrzymywaniem nowych relacji z ludźmi, na których w jakikolwiek sposób mi zależy. Trochę wstyd, ale czuję się samotny. Depresja dopada. Wróciłem do palenia tytoniu, który odstawiłem razem z alkoholem. Nie wiem co mam dalej robić. Powracają wspomnienia o żonie, pojawiają się myśli o koleżance i przekonanie że jestem jakimś odmieńcem. Co się ze mną dzieje? Co mam robić? Wszystko zmierza do zapicia. Nie wiem czy walczyć o związek, z jednej strony mi go brakuje, z drugiej mam coraz większą świadomość że jak wrócę to będę miał prze......! Doradzicie coś? Dziękuję.
 
     
plusio 
(banita)

Wiek: 42
Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 327
Skąd: Żywiec
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:36   

ale masz problem, wyruhaj kolezanke i tyle
 
     
plusio 
(banita)

Wiek: 42
Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 327
Skąd: Żywiec
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:39   

ja ci men szczerze zazdroszcze, ze zyjesz. Auto pewnie tez masz.
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:40   

iść na miting AA
chodzić nawet codziennie
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:41   Re: jeden wielki problem

Feniks napisał/a:
przekonanie że jestem jakimś odmieńcem. Co się ze mną dzieje? Co mam robić? Wszystko zmierza do zapicia.



łoooo jesuuuu :szok:
jesteś najbardziej normalny :)
opisałeś tak jakby moją historię (podobnie mamy/mieliśmy) i nie czuję sie gorszy od pozostałych :glupek:
pytanie pomocnicze:
co dla Ciebie jest najważniejsze w tym momencie? wóda, żona, koleżanka, akceptacja trzeźwego na alkoholowej imprezie, czy cos jeszcze tam masz?

hej hej... nie wszystko zmierza do zapicia, masz dylemat i tyle, odwiedzaj nas cześciej i jakoś damy rade :luzik:

ps
cześć ;)
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:42   

plusio ostrzegam dfgth6
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
cool 
Gaduła



Pomógł: 16 razy
Wiek: 47
Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 920
Skąd: warm.-mazu.
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:50   

Feniks napisał/a:
Trochę wstyd, ale czuję się samotny. Depresja dopada. Wróciłem do palenia tytoniu, który odstawiłem razem z alkoholem. Nie wiem co mam dalej robić. Powracają wspomnienia o żonie, pojawiają się myśli o koleżance i przekonanie że jestem jakimś odmieńcem. Co się ze mną dzieje? Co mam robić? Wszystko zmierza do zapicia. Nie wiem czy walczyć o związek, z jednej strony mi go brakuje, z drugiej mam coraz większą świadomość że jak wrócę to będę miał prze......! Doradzicie coś?


hej czytałem cię z zainteresowaniem , ważne że masz świadomość ,że jak wrócisz do picia to będzie nie dobrze ,a samotność na pewno nie pomaga może miting jakiś ,powrót do fajek to w pewien sposób zastępstwo alko.

Feniks napisał/a:
Od prawie dekady ;) znam swoją żonę, ożeniłem się dopiero niedawno. Odkąd przestałem pić, zauważałem, że z czasem zaczęliśmy się od siebie oddalać. Żona pije okazjonalnie kieliszek wina. Nie jestem kompetentny ale uważam, że jest DDA. Sugerowałem jej jakieś terapie itd. ale nigdy nachalnie ponieważ wiem, że każdy sam musi dojść do różnych rzeczy.


to prawda ja ze swoją narzeczoną mam podobnie widocznie druga połowa musi czuć taką potrzebę :) poprzez rozmowę może warto walczyć o związek
_________________
I jest szóstka ;-)
 
     
Feniks 
Małomówny



Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 15
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:53   Re: jeden wielki problem

[quote="szymon"]
Feniks napisał/a:
co dla Ciebie jest najważniejsze w tym momencie? wóda, żona, koleżanka, akceptacja trzeźwego na alkoholowej imprezie, czy cos jeszcze tam masz?


Wiem, że najważniejsza jest trzeźwość i martwię się, że ta moja trzeźwość przestaje być synonimem "wolności"
 
     
Feniks 
Małomówny



Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 15
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:57   

Cytat:
hej czytałem cię z zainteresowaniem , ważne że masz świadomość ,że jak wrócisz do picia to będzie nie dobrze ,a samotność na pewno nie pomaga może miting jakiś ,powrót do fajek to w pewien sposób zastępstwo alko.


No właśnie. Na terapii jeszcze otwarcie powiedziałem, że jak wrócę do fajek to będzie to sygnał ostrzegawczy. I tak się stało.
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 19:59   

Feniks napisał/a:
Trochę wstyd, ale czuję się samotny. Depresja dopada. Wróciłem do palenia tytoniu, który odstawiłem razem z alkoholem. Nie wiem co mam dalej robić. Powracają wspomnienia o żonie, pojawiają się myśli o koleżance i przekonanie że jestem jakimś odmieńcem. Co się ze mną dzieje? Co mam robić? Wszystko zmierza do zapicia. Nie wiem czy walczyć o związek, z jednej strony mi go brakuje, z drugiej mam coraz większą świadomość że jak wrócę to będę miał prze......!

u mnie podobne myśli pojawiają się na głodzie..
po pierwsze - unikam wyzwalaczy aby do nich nie dopuszczać
po drugie - mityng, coś dla siebie..i najlepiej wśród ludzi

z czasem, głody stały się rzadsze..samotność, nie jest taką udręką a i relacje w domu normalnieją
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Feniks 
Małomówny



Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 15
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 20:00   

Nie mogę się coś przekonać do AA. Chociaż nigdy nie byłem. Na terapii zrobili nam jedne zajęcia z "wysłannikami" z AA. Bardziej mi przypominali jakiś świadków ..., czy innych nawiedzeńców, nie obrażając nikogo.
 
     
Feniks 
Małomówny



Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 15
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 20:01   

Kurczę, to forum naprawdę żyje ;) Czuję się jak na czacie :)
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 20:02   

Feniks napisał/a:
Nie mogę się coś przekonać do AA.

szkoda..
szczerze, to od nich dostałam nadzieję, że z tą chorobą można normalnie żyć :)
idź, spróbuj a potem opowiesz jak było..
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Feniks 
Małomówny



Dołączył: 11 Gru 2012
Posty: 15
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 20:04   

Jo-asia napisał/a:
Feniks napisał/a:
Nie mogę się coś przekonać do AA.

szkoda..
szczerze, to od nich dostałam nadzieję, że z tą chorobą można normalnie żyć :)
idź, spróbuj a potem opowiesz jak było..

Chyba będę w końcu musiał...
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Sob 15 Gru, 2012 20:05   

Feniks napisał/a:
Chyba będę w końcu musiał...

:brawo:
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 11