Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
krok 12
Autor Wiadomość
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 08 Gru, 2008 09:08   krok 12

Krok Dwunasty.

„Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków,
staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom
i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.”


Krok Dwunasty prowadzi nas poza nas samych, w otaczający świat.
A kiedy tam idziemy, przynosimy ze sobą ogromny dar dla innych.
Tym darem jesteśmy my sami.
W pierwszych 11 Krokach zajmowaliśmy się przede wszystkim sobą
i naszym uzależnieniem.
Teraz w Kroku Dwunastym, zaczynamy docierać do innych –
dzielić się z nimi – naszymi historiami, myślami, uczuciami, przeżyciami
osoby zarówno uzależnionej, jak i powracającej do zdrowia.
Skupiamy się teraz na kimś innym, a siebie stawiamy, poniekąd na drugim planie.
Chodzi nam teraz o to, by pomóc drugiej osobie wyzdrowieć z choroby,
czy będzie to alkoholizm, czy inna forma uzależnienia od środków chemicznych.
Tkwi w tym pewien paradoks.
Przyjmujemy Krok Dwunasty tak samo do siebie, jak i do innych.
Jest on częścią naszego, a nie czyjegoś Programu.
Praktykowanie go pomaga nam w naszym własnym zdrowieniu
i ostatecznie nie jest istotne, czy pomaga komukolwiek innemu.
Być może brzmi to niezwykle samolubnie, ale taka jest prawda.
Zawsze na pierwszym miejscu musimy stawiać siebie i nasze zdrowienie – bo jeśli nie,
to na nic nie przydamy się nikomu innemu.
Kiedy postępujemy zgodnie z Krokiem Dwunastym i jeśli ktoś otrzyma pomoc
i wytrzeźwieje, albo przestanie brać narkotyki,
to możemy mieć satysfakcję z faktu, że przez nas znalazł on pomoc,
której potrzebował, by zacząć zdrowieć.
Możemy to traktować jako premię.
Nawet pobieżne przeczytanie Kroku Dwunastego ukaże nam,
że chodzi tu o coś więcej niż pomaganie sobie poprzez pomaganie innym.
Krok Dwunasty dzieli się na trzy części, które mówią o duchowym przebudzeniu,
niesieniu posłania i stosowaniu „tych zasad” (czyli Dwunastu Kroków).
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków ...
Czym dokładnie jest duchowe przebudzenie i skąd wiemy, że budzimy się duchowo ?
Początkowe słowa Dwunastego Kroku sugerują, że duchowe przebudzenie jest czymś,
co nastąpiło w przeszłości i teraz jest już zakończone.
Tymczasem należy zdać sobie sprawę, że takie przebudzenie jest trwałym,
nigdy nie kończącym się procesem.
Mogło się zacząć kiedyś w przeszłości, kiedy robiliśmy Krok Pierwszy,
ale trwać będzie przez resztę naszego życia.
Nie jest to wyraźne wydarzenie z widocznym początkiem i końcem.
Jest to pierwsza rzecz, którą należy zapamiętać na temat duchowego przebudzenia.
Druga to to, że przebudzenie duchowe każdej osoby jest unikatowe,
że nie ma dwóch identycznych.
Ale nie znaczy to, że któreś jest mniej prawdziwe i ważne.
Duchowe przebudzenia mają jednak jakiś wspólny mianownik.
Często występują po długich okresach psychicznego lub emocjonalnego zamroczenia.
Mogliśmy czuć się wtedy bardzo samotni, jakby nikt nas nie rozumiał.
Duchowe przebudzenia często są opisywane właśnie jako przebudzenia.
Przedstawiają one uświadomienie sobie, jacy jesteśmy naprawdę,
uświadomienie sobie Siły Większej od nas samych,
która może być poza nami lub głęboko w nas, bądź tu i tu.
Gdzie była ciemność, tam teraz jest światło.
Możemy ujrzeć rzeczy bardziej realistycznie.
Poza tym, możemy ujrzeć rzeczy, których nigdy przedtem nie widzieliśmy.
Większość ludzi doświadcza poczucia poddania się.
Ale dodatkowo wiele osób, szczególnie kobiety, mówi o zdobyciu siły,
dotarciu do swego prawdziwego JA, właśnie po poddaniu się.
Czujemy, że opieramy się na sile, której przedtem nie znaliśmy.
Lubię myśleć o duchowym przebudzeniu w kategoriach porannego budzenia się.
Proces zdaje się rozpoczynać zanim jesteśmy świadomi i przebudzeni.
Możemy zacząć się rzucać i przewracać we śnie. Możemy śnić.
Możemy poczuć się niewygodnie, zesztywnieć, może nam być za gorąco lub za zimno.
Czasem otwieramy jedno oko, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda,
po czym wydajemy jęk i ponownie zasypiamy na kilka minut.
Ale zaczynamy się budzić. Potem budzik się wyłącza
i jesteśmy przynajmniej trochę rozbudzeni. Wiemy, że jesteśmy świadomi.
Widzimy pokój, w którym jesteśmy i siebie zaspanych na brzegu łóżka.
Tak wygląda początek naszego zdrowienia –
początek naszego duchowego przebudzenia.
Rzucamy się i przewracamy, jest nam niewygodnie, czujemy się bardzo chorzy,
albo w jakiś sposób bardzo oddaleni od rodziny i przyjaciół.
Jęczymy, przekręcamy się i ponownie zasypiamy,
zaprzeczając jakoby było z nami coś źle,
jeszcze nie chcąc spojrzeć w twarz prawdzie o nas samych i o naszym stanie.
Chowamy głowę pod poduszkę, starając się nie wpuścić dziennego światła,
które ukaże nam, że mamy problem, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu
i że przestaliśmy kierować naszym życiem.
Walczymy, by dalej spać duchowo. Ale budzik rzeczywiście się wyłączył.
Może jakiś kryzys zmusza nas do obudzenia,
do spojrzenia na siebie, jacy jesteśmy naprawdę.
Może nastąpiła interwencja naszych rodzin lub pracodawców.
A może w rzadkiej chwili samokrytycyzmu uświadamiamy sobie,
że mamy problem i potrzebujemy pomocy.
Jakkolwiek by nie było, to kiedy budzik się wyłącza,
my przyznajemy, że jesteśmy bezsilni.
Zaczęło się nasze duchowe przebudzenie.
Kiedy się już obudziliśmy, to skąd wiemy, że ten proces trwa ?
Jakie znaki mówią nam, że rozwijamy się duchowo ?
Chyba najbardziej praktycznym sposobem będzie przyjrzeć się swojemu zachowaniu.
Czy różni się jakoś od tego, jakim było w przeszłości, zanim zaczęliśmy się budzić ?
Kontynuując metaforę porannego wstawania, czy teraz natychmiast wstajemy z łóżka,
czy jeszcze ucinamy sobie kilkuminutową drzemkę ?
Czy cieszymy się na nadchodzący dzień ?
Jeśli tak, to jest to oznaką rozwoju duchowego.
Inne przykłady zmiany postępowania:
Czy coraz rzadziej odkładamy sprawy na później ? Czy szybciej załatwiamy sprawy ?
Czy z większą gotowością przyznajemy się do błędów,
zarówno przed sobą jak i przed innymi ?
Czy potrafimy chociaż trochę pośmiać się z nich ?
Czy zwracamy się o pomoc, kiedy jej potrzebujemy,
a nie jesteśmy uparci i uważamy, że nie potrzebujemy pomocy ?
Czy jesteśmy bardziej otwarci i uczciwi co do naszych braków ?
Czy akceptujemy je jako część tego, kim jesteśmy ?
Czy zaczynamy podtrzymywać nasze dobre strony ?
Czy jesteśmy bardziej gotowi zrezygnować z naszych uraz w stosunku do innych ?
Czy czynimy zadość, jeśli kogoś skrzywdzimy, szczerze przyznając się do błędu ?
Czy w sprawach codziennych jesteśmy bardziej świadomi naszych zachowań i postaw ?
Czy przeznaczamy jakiś czas każdego dnia na wyciszenie, medytacje, modlitwę ?
Czy wyciągamy pomocną dłoń do innych, którzy mogą nas potrzebować ?
Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiemy „tak”,
to możemy powiedzieć, że budzimy się duchowo.
I że nasze przebudzenie duchowe trwa.
Bez wątpienia zauważyłeś, że powyższe jest przeglądem niektórych Kroków
z punktu widzenia naszego postępowania.
Chodzi o to, że jeśli pracujemy nad Krokami stosując je w naszym codziennym życiu,
by utrzymać się w trzeźwości, to z pewnością rozwijamy się duchowo.
I pamiętać należy, że nie musimy przerabiać wszystkich Kroków codziennie,
żeby czynić postępy.
Dla początkujących wystarczy jeden. A kiedy nasze przebudzenie będzie trwało,
to prawdopodobnie zauważymy, że stosujemy coraz więcej Kroków każdego dnia.
Zachowanie innych osób może nam również wykazać,
że rozwijamy się na poziomie duchowym.
Czy nasz małżonek i dzieci ufają nam bardziej ?
Czy odzyskaliśmy szacunek u naszych rodzin, kolegów z pracy i przyjaciół ?
Czy otrzymujemy więcej odpowiedzialnych zadań w pracy lub domy ?
Jeśli tak, to zapewne dlatego, że ludzie widzą w nas jakieś pozytywne zmiany.
Oni mogą zauważyć rozwój duchowy, którego my nie widzimy,
dopóki go nam nie oświetlą swoim zaufaniem i szacunkiem.
Jednak moje własne doświadczenia osoby powracającej do zdrowia przypomina mi,
że odzyskanie zaufania, odpowiedzialności i szacunku,
szczególnie u naszych małżonków, może postępować bardzo powoli.
Przecież przez długi czas byłem chory i potem musiałem długo udowadniać –
moim zachowaniem – że żona może mi wierzyć.
Latami znosiła moje picie i dziwaczne zachowanie i trzeba było lat,
by znowu zaczęła mi ufać.
Musiałem więc być cierpliwy, tak jak ona była cierpliwa w stosunku do mnie.
Nie powinniśmy czuć się urażeni, ani rozczarowani,
jeśli natychmiast nie zostaniemy obdarzeni szacunkiem i zaufaniem,
którego pragniemy.
Po czym jeszcze możemy poznać, że budzimy się duchowo ?
Możemy mieć, tak zwane przeżycia duchowe.
Przeżycie duchowe jest czymś całkiem innym od trwałego przebudzenia duchowego.
Jest to zdarzenie, które ma wyraźny początek i koniec. Taka jest najważniejsza różnica.
Niektórzy z nas myśleli, że jeśli mieliśmy takie przeżycie,
to zostaliśmy „nawróceni”, „narodziliśmy się ponownie”,
lub że nagle „otrzymaliśmy to” i zostaliśmy „uzdrowieni”.
Myśleliśmy, że na tym to polega. A tak nie jest.
Przeżycie duchowe, to tylko znaki na drodze, które mówią,
że czynimy postęp w naszym duchowym przebudzeniu.
Przeżycia duchowe przybierają różne formy i nie występują u każdego.
Chociaż rzadko, ale niektóre są bardzo dramatyczne. Na szczęście większość nie.
Przeżycia duchowe mogą być i często są powszechnymi, codziennymi zdarzeniami,
w których teraz w naszej trzeźwości widzimy element duchowy.
I jak przebudzenie duchowe,
tak samo przeżycia duchowe mogą być jedyne w swoim rodzaju dla każdej osoby.
Jakie są przykłady przeżyć duchowych, po których możemy poznać, że czynimy postępy?
Przede wszystkim, przychodzą na myśl przeżycia wstrząsające.
Czasami mogą mieć miejsce zaraz na początku przebudzenia duchowego, ale to zdarza się rzadko.
Znajomy opowiadał mi, że nagle w ciągu zaledwie kilku sekund,
zobaczył przed oczami całe swoje życie i zachowanie po pijanemu
i zdał sobie sprawę z tego, że jest alkoholikiem.
Zwrócił się wtedy po pomoc i ją otrzymał.
Nazwał to „oświeceniem” i dla niego było to nie tylko przeżycie duchowe,
ale również mistyczne.
Prawdopodobnie większość z nas musi się zadowolić mniej zadziwiającymi okolicznościami.
Moje przeżycia duchowe przeważnie mnie zaskakują. Są to zdarzenia zwyczajne,
takie jak obserwowanie zachodu słońca nad jeziorem,
widok uśmiechniętej dziecięcej buzi, słuchanie dobrej muzyki, itp.
Przeżycia duchowe to mogą być także chwile olśnienia,
kiedy mówimy do siebie: „Ach ! Oczywiście.
Nigdy przedtem nie łączyłem tego, ale teraz widzę to wyraźnie”.
Znasz to uczucie, kiedy nagle potrafisz coś umiejscowić i to jest dla ciebie oczywiste.
Jest to przeżycie duchowe – przynajmniej dla mnie.
Przeżycia takie nie zawsze w danym czasie są pozytywne.
Mogą być nawet bardzo bolesne.
I tylko z perspektywy czasu możemy na nie patrzeć jako na duchowe w swej naturze.
Na przykład, musiałem kiedyś zakończyć związek z kobietą, którą bardzo kochałem.
Oboje daliśmy z siebie bardzo dużo w tym związku i oboje bardzo się staraliśmy,
aby był on udany.
Po jakimś czasie jednak, stało się jasne, że nie pasowaliśmy do siebie,
więc postanowiliśmy się rozstać. Ostatnie nasze spotkanie było bardzo bolesne.
W końcu nie mieliśmy już sobie nic więcej do powiedzenia. Uścisnęliśmy się i pożegnali.
Wiedziałem, że ona płakała, kiedy odchodziła i zastanawiałem się dlaczego ja nie płaczę.
Czułem się jedynie odrętwiały, pusty. ,Chwilę później udałem się
w miejsce dla mnie szczególne – by być tam samemu, płakać, zrobić to co musiałem zrobić.
Nagle zacząłem rozmawiać z moją Siłą Wyższą, pytałem, dlaczego to musiało się wydarzyć,
dlaczego moje nadzieje, marzenia i plany musiały zostać zniszczone.
Tak naprawdę, to byłem bardzo zły na moją Siłę Wyższą.
Krzyczałem i przeklinałem. Złościłem się również na nią,
że nie była osobą, jaką chciałem, żeby była.
W końcu zezłościłem się na siebie, że nie potrafiłem sprawić, aby nasz związek był udany.
Byłem bezsilny. I wtedy rozpłakałem się, nie pociągałem nosem, ale szlochałem
i to jakby z najgłębszego miejsca mnie dobywał się ten szloch.
Potem poczułem się znowu pusty. Ale coś się zmieniło. Zniknął jakiś ciężar.
Pojawił się spokój, akceptacja faktu, że nasz związek się zakończył,
może nawet pogoda ducha.
Mimo, że było to bardzo bolesne,to ta godzina była dla mnie przeżyciem duchowym.
Dlaczego ?
Dlatego, że zdawałem sobie jasno sprawę z obecności Boga we mnie,
bo byłem bardzo świadomy samego siebie i tego,
jak bardzo byłem zraniony i jak bardzo zapewne ona była zraniona.
Myślę, że wszystkie przeżycia duchowe, bez względu na to,
jak duże czy małe, mają w sobie coś wspólnego.
We wszystkich występuje świadomość Innego, Siły Wyższej, Większego Dobra, Głębszego Ja, Boga we mnie lub poza mną.
I właśnie dzięki temu wiemy, że rozwijamy się duchowo, że nasze duchowe przebudzenie trwa.
Faktem jest, że co jakiś czas jesteśmy świadomi jakiejś innej siły
działającej w naszym życiu, czasem w nas lub innych ludziach,
czasem w naturze, a czasem w zwyczajnych, codziennych zdarzeniach.
... staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom ...
W tym tkwi sedno Kroku Dwunastego. O to właśnie chodzi.
„Nieść posłanie” znaczy,
że docieramy do innych alkoholików lub ludzi uzależnionych od środków chemicznych
i opowiadamy im historię naszego duchowego przebudzenia.
Posłanie, które niesiemy mówi o tym,
jak w rezultacie tych kroków zaczęliśmy się budzić duchowo,
zaczęliśmy powracać do zdrowia i robimy to w dalszym ciągu.
Jest to posłanie nadziei.
Podejmujemy Krok dwunasty z dwóch powodów.
Przede wszystkim by wzmocnić nasze zdrowienie,
by kontynuować nasz rozwój duchowy poprzez dzielenie się z drugim człowiekiem.
Kiedy to robimy, coś się z nami dzieje. Dawanie siebie ma jakąś wartość.
Zawsze otrzymujemy coś w zamian, czy to nową siłę, nowe wejrzenie w siebie,
satysfakcję z oferowanej pomocy drugiej osobie, czy też uświadomienie sobie,
że ktoś nas potrzebuje, że mamy cos wartościowego, czym możemy się podzielić.
Tym czymś wartościowym jesteśmy my sami.
Drugim powodem, dla którego podejmujemy Krok Dwunasty jest ten,
że dzięki temu inni mogą zacząć budzić się duchowo.
W naszej historii mogą zobaczyć jakąś nadzieję dla siebie,
bo mogą się utożsamić z jego częścią.
Może okoliczności naszego picia są podobne do tych, w jakich oni to robią.
Mogą sobie wtedy powiedzieć:
„No, jeśli on mógł przestać pić, to być może ja też potrafię".
Krok Dwunasty nazywany jest „mową serca”,
bo tym właśnie jest. Kiedy go podejmujemy i rozmawiamy z kimś, to mówimy z serca.
Mówimy tak szczerze i otwarcie, jak to tylko możliwe, na temat tego, kim jesteśmy,
gdzie byliśmy i jak przebiega nasz powrót do zdrowia i rozwój duchowy.
Osoby powracające do zdrowia stosowały różne metody przy praktykowaniu Kroku Dwunastego.
Ale bez względu na metodę, zawsze dzieliły się przynajmniej częścią nas samych –
czy to opowiadając naszą historię,
poświęcając czas i energię na niesienie komuś pomocy,
bądź służąc w jakiś sposób innym.
Kiedy możemy zacząć stosować Krok Dwunasty ?
Czy potrzebne są nam jakieś specjalne kwalifikacje,
jakieś specjalne przeszkolenie ?
Jeśli chodzi o odpowiedź na pierwsze pytanie, to jeśli zrobiliśmy Krok Pierwszy,
jeśli mamy za sobą leczenie albo byliśmy na mityngu,
to już wykonaliśmy pracę z Dwunastego Kroku.
Natomiast co do drugiego pytania, to jedyną konieczną kwalifikacją
jest zdolność przekazywania naszej historii jak najuczciwiej.
Nie trzeba specjalnego przeszkolenia. Wystarczy być sobą.
Samą naszą obecnością na mityngu,
nawet jeśli się nie odzywamy, pomagamy innym.
Dzielimy się sobą przez to, że tam jesteśmy i jest to może najlepszy sposób.
I kiedy się odzywamy, nawet jeśli jest to tylko uśmiech
i powitanie nowoprzybyłego, to stosujemy Krok Dwunasty.
Takie to proste.Tradycyjnie,
Krok Dwunasty to odwiedzanie kogoś,kto przypuszczalnie potrzebuje pomocy,
by pomóc mu osiągnąć przebudzenie duchowe i rozpocząć proces trzeźwienia.
Osoba ta przeważnie jeszcze pije i nie widzi prawdy dotyczącej jej postępowania
i jego wpływu na innych.
O wizytę może poprosić nas rodzina tej osoby lub ona sama.
Robimy to bo widzimy problem u naszego przyjaciela czy krewnego
i chcemy pomóc, skoro jest to możliwe.
Wizyty takie są powszechnie znane jako wezwania Dwunastego Kroku.
Ponadto, jest jeszcze wiele innych sposobów praktykowania Dwunastego Kroku.
Jednym z nich jest praca społeczna w ośrodku odwykowym.
Innym przyjmowanie telefonów w punkcie kontaktowym AA.
Poza tym, odwiedzanie pacjentów w ośrodkach detoksykacyjnych
lub osób tuż po leczeniu.
Niektórzy alkoholicy powracający do zdrowia podają swoje imiona
i numery telefonów w punkcie kontaktowym AA w swoim mieście,
by można się było z nimi skontaktować, jeśli zadzwoni ktoś potrzebujący pomocy.
Może się zdarzyć, że osoba powracająca do zdrowia
zostanie poproszona o wzięcie udziału w „interwencji”.
Jest to również forma pracy nad Dwunastym Krokiem.
W takich przypadkach przeważnie znamy dobrze danego człowieka i on nas zna,
gdyż jesteśmy członkiem jego rodziny, bliskim przyjacielem lub kolegą z pracy.
Interwencje są najczęściej przeprowadzane przy pomocy fachowca.
Służą one konfrontacji danej osoby z jej faktycznym zachowaniem związanym z piciem,
po czym osoba ta ma dokonać wyboru tego, co chce robić.
Wybór jest najczęściej oczywisty, ale czasami bolesny.
Albo poszuka ona jakiejś pomocy (np. leczenie, AA),
albo straci pracę, bądź małżonek wystąpi o rozwód.
Bez względu na sytuację czy okoliczności,
stosowanie Dwunastego Kroku
wymaga od nas podzielenia się przeszłością: jak się uzależniliśmy,
czym to dla nas było, jak staliśmy się trzeźwi
i jak wyglądało nasze duchowe przebudzenie.
Praktykując Krok Dwunasty
należy obserwować zachowanie osoby której usiłujemy pomóc
i wtedy istotne jest mówić jedynie o faktach,
które zaobserwowaliśmy i robić to delikatnie, nie osądzając.
W ten sposób osoba, której staramy się pomóc, nie przyjmie pozycji obronnej.
Najczęściej wystarczy, abyśmy opowiedzieli o sobie.
Robiąc to, pokazujemy innym lustro:
„Spójrz, takie były moje przeżycia. Czy widzisz coś z siebie w mojej historii ?”
Jest to sposób na ukazanie zachowania związanego z piciem,
który będzie dla nich do przyjęcia.
Jest on mniej konfrontacyjny
i mniej zagrażający niż bezpośrednie wytykanie ich zachowania.
W ten sposób mówimy im, że to jakim ja byłem i jacy oni są, jest normalne.
W wyniku bolesnych prób i błędów ci z nas, którzy stosują Krok Dwunasty,
wypracowali sobie pewne wytyczne czy propozycje.
Pomagają nam one w osiągnięciu większej skuteczności przy przekazywaniu przesłania
i zachęceniu odbiorcy, by zwrócił się do nas o pomoc.
Podane niżej zasady czynią stosowanie Kroku Dwunastego
bardziej skutecznym i mniej frustrującym dla tych, którzy idą na wezwanie.
1.Nie idź sam. Nie próbuj przeprowadzać interwencji samemu.
Po pierwsze, dlatego, że osoba,
którą odwiedzisz będzie miała wtedy podwójną szansę utożsamienia się
z jedną z dwóch historii, które usłyszy.
A po drugie, z bardziej praktycznego powodu,
weź kogoś ze sobą ze względu na własne bezpieczeństwo.
Osoba, do której idziesz może być pijana i może stać się agresywna.
Przed twoim przyjściem może stracić przytomność.
Jeśli zgodzi się na udzielenie jej pomocy i trzeba ją będzie przetransportować,
to dobrze, aby ktoś jechał w samochodzie z tobą.
Niech twój partner siedzi na tylnym siedzeniu z osobą której pomagacie.
2.Jeśli idziesz do osoby odmiennej płci, weź ze sobą osobę tej samej płci co ona.
Jeśli jesteś mężczyzną i idziesz do kobiety, to ma ona gotową wymówkę,
że nie utożsamia się z tobą, bo ty nie jesteś kobietą.
A jeśli będzie z tobą kobieta, to nie będzie takiego usprawiedliwienia.
I będzie mogła zobaczyć siebie w historii twojej towarzyszki.
3.Opowiedz swoją historię. Mów szczerze i konkretnie, na ile to możliwe.
Mów o tym, jak się zachowywałeś w czasie picia, co mówiłeś i co robiłeś.
Powiedz, ile piłeś i jak to na ciebie wpłynęło.
Powiedz, co czułeś do siebie kiedy piłeś.
Powiedz jaki to miało wpływ na twoją rodzinę, pracę.
Im więcej powiesz,
tym łatwiej ten ktoś będzie się mógł utożsamić przynajmniej z częścią twojej historii.
Potem mów o zdrowieniu. Powiedz jak to się zaczęło.
Powiedz, kiedy, jak zacząłeś budzić się duchowo,
chociaż nie musisz używać tego zwrotu, szczególnie jeśli wiesz,
że stanowiłoby to problem dla tej osoby.
Mów o tym, co sprawiło, że przyznałeś, że jesteś bezsilny wobec alkoholu
i że naprawdę przestałeś kierować własnym życiem.
Jeśli byłeś na leczeniu, to opowiedz, jak to wyglądało.
Jeśli ktoś zabrał cię na mityng, to powiedz, jak było.
Mów o tym jak twoje życie wygląda teraz.
I bądź szczery. Na przykład,
moje życie odkąd zrobiłem Pierwszy Krok nie jest usiane różami,
ale jest znacznie lepsze niż wtedy, kiedy piłem.
4.Proponuj pomoc, ponieważ tobie na tym zależy i chcesz tego,
a nie dlatego, że uważasz, że ta osoba potrzebuje pomocy
(nawet jeśli jest to oczywiste że potrzebuje).
Może się ona zwrócić do ciebie o radę, co ma robić.
W takim przypadku staraj się jej ułatwić podjęcie decyzji.
Możesz to zrobić wymieniając różne możliwości, jakie znasz i omawiając je.
5.Nie miej żadnych oczekiwań. Ta osoba może zdecydować się na dalsze picie.
I tak jest najczęściej. Ważne jest to wiedzieć,
abyśmy nie czuli się rozczarowani ani załamani tym,
że ktoś nie zareagował odpowiednio na historię naszego życia i proponowaną pomoc.
Możemy pocieszyć się faktem, że zrobiliśmy co w naszej mocy.
Zasialiśmy ziarenko myśli.
Osoba, u której byliśmy wie, gdzie szukać pomocy.
My natomiast wiemy, że coś nam się powiodło,
gdyż zrobiliśmy Krok Dwunasty, który stanowi część naszego Programu zdrowienia.
Zrobiliśmy coś dla siebie, co pomaga nam utrzymać się w trzeźwości.
6. Jeśli dana osoba przyjmie naszą pomoc, to musisz być przygotowany,
by przeprowadzić rzecz do końca. Może to oznaczać zabranie jej na mityng,
załatwienie przyjęcia na leczenie i może nawet zawiezienie jej na leczenie.
Jeśli podejmie ona decyzję o leczeniu,
to bądź z nią w kontakcie telefonicznym lub listownym.
Niech wie, że tobie zależy i że jesteś obok.
Po zakończeniu leczenia zaproponuj, że zabierzesz ją na mityng.
My wiemy, jak to jest, na początku zdrowienia i jak bardzo doceniliśmy tych,
którzy się o nas troszczyli.
7.Może najważniejsze jest, aby osobie którą odwiedzamy okazać troskę i szacunek.
Osądzanie nie przyniesie niczego dobrego,
a my jako osoby powracające do zdrowia nie mamy prawa osądzać.
Wiemy, na przykład, o zaprzeczaniu. I wiemy, że osoba,
do której przyszliśmy zasługuje na nasze zainteresowanie i szacunek po prostu dlatego,
że jest istotą ludzką i może jest bardzo chora.
Więc istotne jest, aby nie wyczuła w nas zniecierpliwienia, złości czy krytyki.
Takie uczucia są całkowicie nie na miejscu w czasie wizyty
i z pewnością nie są dobre dla naszego procesu zdrowienia.
Tak naprawdę, to świadczą o tym,
że my sami musimy jeszcze nad sobą pracować.
Ale jeśli mamy dość szacunku dla tej osoby,
by pozwolić jej być i jeśli będziemy pamiętać,
że zmienić możemy tylko siebie i nikogo więcej,
to znacznie ułatwimy tej osobie zwrócenie się o pomoc i przyjęcie tej pomocy.
Jest kilka ogólnych propozycji,
które można wykorzystać w pracy związanej z Dwunastym Krokiem.
W miarę zdobywania doświadczenia sam odkryjesz,
co w twoim przypadku jest skuteczne i wypracujesz swoje własne metody.
... i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
„Te zasady” oznaczają 12 Kroków.
„Poczynania” oznaczają wszystkie dziedziny naszego codziennego życia.
Do tej pory zajmowaliśmy się głównie wytrzeźwieniem lub oczyszczeniem.
Stosowaliśmy w tym celu 12 Kroków.
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu
i że przestaliśmy kierować własnym życiem, dlatego że piliśmy.
Ale trzeźwiejąc zaczynamy sobie uświadamiać,
że jesteśmy bezsilni nie tylko wobec alkoholu czy narkotyków,
ale także wobec wielu innych rzeczy.
Zaczynamy rozumieć, że jesteśmy bezsilni wobec naszych małżonków,
dzieci, przyjaciół i kolegów z pracy.
Zaczynamy rozumieć, że nie mamy kontroli nad ich zachowaniem, myślami,
postawami czy uczuciami.
Nie możemy sprawić, aby robili, mówili, czy czuli to, co my chcemy.
Jeśli spróbujemy, to wiadomo, że znowu przestaliśmy kierować naszym życiem.
Oczywiście, że byłoby cudownie, gdyby nasza żona czy mąż kochali nas
i ufali nam tak, jak robili to kiedyś.
Ale my nie możemy ich do tego zmusić. Nie mamy kontroli nad ich uczuciami.
Więc co robimy ? Wierzymy, że Siła Większa od nas samych przywróci nam zdrowie
i powierzamy problem tej Sile.
Poddajemy się stosując Krok Trzeci.
Może nasz zwierzchnik w pracy nie daje nam podwyżki, jakiej chcemy,
albo nie przydziela bardziej odpowiedzialnych obowiązków.
Moglibyśmy poczuć się źli, urażeni albo rozżaleni.
Ale czy to by zmieniło coś na lepsze ?
Mamy możliwość powierzyć naszą urazę czy samoużalanie (Krok 7) i zająć się pracą.
Może, jeśli będziemy się starać wykonywać naszą pracę
jak najlepiej zyskamy szacunek zwierzchnika,
a potem otrzymamy podwyżkę lub bardziej odpowiedzialną pracę. A może nie.
Ale wracając do Kroku Pierwszego uświadomimy sobie,
że jesteśmy bezsilni wobec zwierzchnika i jego postawy wobec nas.
Możemy zmienić tylko siebie.
W końcu możemy pomyśleć o innej pracy, w której moglibyśmy zdobyć szacunek,
na jaki czujemy, że zasługujemy.
W trakcie Kroku Czwartego i Piątego mogliśmy stwierdzić,
że jedną z wad naszego charakteru jest niecierpliwość.
Co możemy z tym zrobić w naszym codziennym życiu ?
Jeśli nasz mąż czy żona stale się spóźnia,
to czy my w dalszym ciągu niecierpliwimy się, czy też zaczynamy się uczyć,
jak to zostawić i pozwolić jemy czy jej spóźniać się ?
Czy możemy znaleźć coś konstruktywnego do zrobienia zamiast czekać niecierpliwie ?
Jeśli tak, to stosujemy te Kroki w innej dziedzinie naszego życia.
W tym przypadku Krok Pierwszy pomaga nam uświadomić sobie,
że jesteśmy bezsilni wobec postępowania naszego małżonka.
W Kroku Trzecim powierzamy,
w Kroku Czwartym stwierdzamy naszą niecierpliwość,
a w Kroku Siódmym zostawiamy tę niecierpliwość.
W Kroku Dziewiątym mówimy małżonkowi,
że wprawia nas w zniecierpliwienie i przepraszamy, czynimy zadość.
W Kroku Dziesiątym kontrolujemy nasze zachowanie i postawy każdego dnia,
by zobaczyć, czy stajemy się bardziej cierpliwi.
W Kroku Jedenastym możemy modlić się lub medytować
nad tym jaka jest wola naszej Siły Wyższej wobec nas odnośnie naszego małżonka,
jego lub jej spóźniania się i naszej niecierpliwości.
A w Kroku Dwunastym możemy znaleźć sposób,
by pomóc naszemu małżonkowi być punktualnym, np. mówiąc mu,
jak my się kiedyś spóźnialiśmy i jak staliśmy się punktualni.
Może wtedy nasz małżonek zmieni swoje zachowanie.
Albo my możemy zmienić nasze zachowanie,
przestać czekać i pozwolić by spóźnialski jadł sam.
Jest to może zbyt prosty przykład stosowania Dwunastu Kroków
w codziennej sytuacji w naszym życiu, ale ilustruje, jak to można zrobić.
A kiedy się to zrobi, życie staje się znacznie łatwiejsze.
Jeśli stosujemy Dwanaście Kroków we wszystkich naszych poczynaniach,
tak jak mówi Krok Dwunasty, stwierdzimy, że naprawdę się zmieniliśmy.
Znajdziemy nową pogodę ducha. Będziemy bezinteresowni,
szczerze dbający o rodzinę i przyjaciół.
Będziemy bardziej wyrozumiali, mniej krytyczni, więcej dający z siebie.
I otrzymamy miłość, troskę, zaufanie i szacunek, na które wiemy, że zasługujemy.
Z pewnością nie możemy wymagać
od siebie abyśmy stosowali wszystkie Kroki przez cały czas.
Wiem, że ja nie mogę. Ale możemy zacząć.
Możemy chcieć robić to, jak najlepiej potrafimy.
Kiedy zajmuję się pracą nad Dwunastym Krokiem,
niosę posłanie i stosuję Dwanaście Kroków, jak najlepiej potrafię,
we wszystkich moich poczynaniach,
to często myślę o modlitwie przypisywanej Św. Franciszkowi z Asyżu.
Przyjąłem ją za moją modlitwę Dwunastego Kroku.

O Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju,
abym siał miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
światło tam, gdzie panuje mrok;
radość tam, gdzie panuje smutek.
Spraw, abym mógł
nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać.
Albowiem – dając otrzymujemy;
wybaczając – zyskujemy przebaczenie;
a umierając – rodzimy się
do wiecznego życia. Amen.



Ten fakt oraz samouspakajanie się spowodowane samorzutnie
podejmowanym próbami nieraz dość długo trwającej abstynencji,
są najbardziej niebezpiecznymi i mylącymi powodami oddalającymi bądź
wręcz uniemożliwiającymi zaakceptowanie siebie jako alkoholika
i uznanie własnej bezsilności wobec alkoholu.
Bez tej akceptacji i uznania własnej bezsilności,
odnawianych do końca życia nie ma mowy o skutecznym trzeźwieniu.
Jest to warunek bezwzględnie konieczny !

Osobiście traktuję uzależnienie jako żyjący,
myślący i broniący się niezależny organizm, coś w rodzaju atakującego mnie pasożyta.
Każda zewnętrzna, lub moja własna próba zakłócenia mego komfortu picia,
powoduje odpowiednią wręcz inteligentną kontrakcję owego pasożyta.
Pasożyt ten jest niezniszczalny i będzie tkwił we mnie aż do mojej śmierci.
Nawet w stanie mojego intensywnego trzeźwienia
i pracy nad sobą nie ginie on z mego organizmu,
przechodzi jedynie w „stan przetrwalnikowy” czyhając nieustannie
na osłabienie mojej uwagi,
rozluźnienie mej dyscypliny wewnętrznej by powrócić do stanu aktywnego
z tym większą mocą im dłużej czekał w „uśpieniu”.
Czyżby popularne powiedzenie o „zalewaniu robaka”
miało swój podświadomy źródłosłów w moim przekonaniu o „pasożycie”.
Jedynie stała czujność, odnawianie tożsamości siebie jako alkoholika
i przypominanie sobie tego kim jestem i kim mogę z powrotem zostać,
może pozwolić na skuteczne utrzymanie pasożyta w stanie nieaktywnym.W nas.
Dotyczy to również stosowania Anticolu czy też Esperalu.
System iluzji i zaprzeczeń
Jest to możliwe do uzyskania ze strony Wspólnoty AA, rodziny, terapeutów
i uznanie
Społeczna polega na kolizjach ze społecznymi normami postępowania
spowodowanych nadużywaniem lub używaniem alkoholu.
I najprawdopodobniej doprowadziła wpierw do nadużywania, a następnie do uzależnienia od alkoholu. I zazwyczaj występuje oraz nieumiejętności
uważamy że nie tylko nie pomoże, ale że nas to nie dotyczy.
Trzeba to koniecznie przełamać, przez nasze gruntowne przepracowanie
tematu braku różnic pomiędzy nami alkoholikami.
Jeżeli czujemy się lepsi, bo jeszcze nie upadliśmy tak nisko jak ci do których się porównujemy,
musimy zdać sobie sprawę z tego, ze w przypadku nie leczenia się wszystko jest jeszcze przed nami,
nawet to dno w jakie wpadli „gorsi” od nas alkoholicy.
Wskazując na kogoś palcem, musimy sobie uzmysłowić,
że wówczas jeden palec skierowany jest na daną osobę,
pozostałe zaś wskazują na nas samych.
Jest to wg mnie niedoceniony i nie do końca opracowany problem,
różniący się pod wieloma względami od problemu mężczyzny alkoholika.
Moim zdaniem każde wyznanie, każda religia może zabić wiarę.
W religiach jest bowiem zbyt wiele dogmatów, rzeczy w które każe nam się wierzyć,
a których nie jesteśmy w stanie pojąć lub ich zaakceptować.
Poza tym religie wykluczają możliwość wątpienia w Boga takiego jakim go one przedstawiają, a przecież wątpiąc
i ciągle szukając możemy dojść do Boga takiego jakim go sami jesteśmy w stanie pojąć i zaakceptować.
„90 mitingów w 90 dni” „Wyjmij watę z uszu i włóż sobie do ust”
(nawet jeżeli ich nie otwierasz) „Daj czas czasowi”
Moim zdaniem na początku trzeba po prostu otworzyć się na istnienie Boga.
Założyć na wiarę, że Bóg istnieje, otworzyć oczy i szukać Go naokoło siebie,
nie sugerując się tym co nam narzuca Kościół czy inni ludzie.
Obserwując dokładnie siebie samego i otaczający nas świat,
na pewno dostrzeżemy istnienie i działanie Boga,
Jego ciągłą obecność i pomoc oraz Jego miłość do nas.
Nie należy tylko Boga szukać na siłę i wbrew sobie.
On był, jest i będzie stale z nami, tylko my nie zawsze potrafimy Go dostrzec.
„Objaw mi Panie, jak mogę Ci służyć najlepiej wola Twoja nie moja niech się dzieje”.
Nie należy mylić pokory z upokorzeniem !
W całym procesie zdrowienia i dalszego życia należy pracować
nad jak najgłębszym wpajaniem do swojej świadomości przekonania ujętego
w pierwszych trzech krokach w wersji skróconej 1–Ja nie mogę; 2–On może; 3–Ja mu pozwolę.
Dopóki to będzie przyjęte przez logikę, przez spekulacje myślowe,
tylko przez przekonanie że tak należy – nie będzie działać.
Odniesie skutek dopiero gdy stanie się częścią mojego JA, prawdziwą,
nie wydumaną lecz płynącą z serca i głębokiego przekonania.
Bill W.
James Allen
Gniew jest wątpliwym luksusem dla ludzi dojrzałych – dla alkoholika jest to śmiertelna trucizna.
„Nie jest ważne do jakiego Kościoła chodzisz, tylko to co robisz po wysłuchaniu kazania.”.
Ja, nazwałbym tę przypowieść, przypowieścią o Miłosiernym Ojcu
/.../... niezbadane są ścieżki Pańskie. I nigdy właściwie nie wiemy, czego chcemy w istocie.
Ile to razy w życiu z całym ferworem starałem się o rzeczy zupełnie mi niepotrzebne
i wpadałem w rozpacz z powodu klęsk, które właśnie były sukcesami. ... /.../
Nie szukajcie tego co złudne - majątku, tytułów;
żeby to zdobyć człowiek strzępi nerwy przez dziesięciolecia, a traci to w ciągu jednej doby.
Żyj z poczuciem spokojnej wyższości nad życiem, nie bój się biedy,
nie żałuj straconego szczęścia, przecież i tak - ani goryczy do dna,
ani słodyczy do pełna.
Już tego dość że nie marzniesz, że głód i pragnienie pazurami nie rwą ci wnętrzności.
Jeśli masz nie przetrącony kręgosłup, jeśli obie nogi jeszcze chodzą,
obie ręce się ruszają, oboje oczu widzi, a oboje uszu słyszy –
to komu tu jeszcze zazdrościć ? po co? Zawiść zżera w końcu samego zawistnika.
Przetrzyj oczy, przywróć czystość sercu - i najwyżej sobie ceń tych, którzy cię kochają,
którzy ci dobrze życzą. Nie krzywdź ich, nie obrażaj,
z nikim z nich nie rozstawaj się w gniewie; toć nie wiadomo,
czy to nie ostatni twój uczyneki czy nie taki twój obraz zostanie w ich pamięci !...
(A. Sołżenicyn - „Archipelag Gułag”)
Lub nie zauważaliśmy, nie zdając sobie nieraz sprawy z ich istnienia.
Na początku moich pierwszych prób zaznajamiania się z problemem alkoholizmu (oczywiście u innych, bo ja sam nie uznawałem się wtedy jeszcze za alkoholika),
nieopisanym zdumieniem napawał mnie fakt, że w każdej książce, w wielu tekstach
i opowiadaniach innych alkoholików, znajdowałem zawsze kawałek siebie samego.
Tak jakby ten który pisał znał mnie osobiście. Było to dla mnie tak zdumiewające,
że stało się bodźcem do zainteresowania się sobą,
utożsamienia się z chorobą i podjęcia próby leczenia.
 
     
NANA 
Towarzyski
NANA



Pomogła: 2 razy
Wiek: 65
Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 280
Skąd: Z POLSKIEJ ZIEMI
Wysłany: Sob 01 Gru, 2012 23:57   

12 Krok - daje mi poczucie wspólnoty , moim zadaniem jest również nieść posłanie , dzielenie się doświadczeniem siłą i nadzieją . Krok ten to pamięć o mojej chorobie , o tym kim jestem , że jestem alkoholiczką i lekomanką i dzielenie się tym w swoim życiu .
12 Kroków - pomaga mi zdrowieć i żyć ......
_________________
Jakie myśli , taki człowiek ...
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Nie 02 Gru, 2012 01:50   

Krok 12 - mówi mi,że wszystko powinienem zaczynać od siebie... tylko pracując na Krokach poprzednich ,mogę się "przebudzić duchowo" i wdrażać sugestie z nich każdego dnia.

Pomaganie w tym Kroku jest sprawą wtórną... nieraz wystarczy moja zmiana,zauważona przez innych i stwierdzenie : Widzę u ciebie spokój i opanowanie - kiedyś byłeś porywczy i piłeś. Jak ty to zrobiłeś,że żyjesz inaczej?

Kroki 10,11,12 - są to dla mnie kroki pozwalające mi żyć w czasie teraźniejszym - Dzisiaj.
Krok 10 - bazuje na krokach 4-9 i ewentualnie służy mi dla dokonywania "dokrętek" gdy mi coś się odezwie z przeszłości.
Krok 11 - sugeruje mi abym codziennie pamiętał o Krokach 2,3.
Krok 12 - proponuje mi abym stosował te zasady we wszystkich moich poczynaniach.
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 02 Gru, 2012 16:24   

Wiedźma napisał/a:
Krok Dwunasty prowadzi nas poza nas samych, w otaczający świat.
A kiedy tam idziemy, przynosimy ze sobą ogromny dar dla innych.
Tym darem jesteśmy my sami.

... czasem widzę nadzieję w tych,na których inni już dawno zwątpili
sam kiedyś byłem w takim miejscu,a inni przyjęli ...
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
NANA 
Towarzyski
NANA



Pomogła: 2 razy
Wiek: 65
Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 280
Skąd: Z POLSKIEJ ZIEMI
Wysłany: Nie 09 Gru, 2012 23:54   

... Aby móc rozpocząć pracę nad Krokiem 12 - muszę popracować nad szczerością i uczciwością oraz postępować z pokorą . Niesienie posłania jest darem składanym (moim zdaniem) ze mnie samej , niezależnie od tego , od jak dawna trzeźwieję .Umacniam moją trzeźwość dzieląc się tym , co sama za darmo otrzymałam . Wracając myślami do początków mojego zdrowienia , widzę , iż zawsze hołubiłam nadzieję , że pomogę kiedyś , komuś takiemu jak Ja - wyrwać się z piekła nałogów . Moje pragnienie pomagania innym jest kluczem do mojego zdrowia duchowego . Nigdy jednak nie zapominam , kim jestem , że to Bóg działa poprzez mnie - Ja jestem tylko narzędziem w Jego "rękach" .Nawet jeśli osoba , której chcę pomóc , nie jest gotowa na przyjęcie tej pomocy , moje działanie i tak jest sukcesem - ponieważ wysiłek na jej rzecz pomaga mi utrzymać własną trzeźwość i czyni mnie silniejszą . Wciąż działać , nigdy nie poddając się znużeniu - oto , co jest najważniejsze w pracy nad !2 Krokiem .............. :)
_________________
Jakie myśli , taki człowiek ...
 
     
NANA 
Towarzyski
NANA



Pomogła: 2 razy
Wiek: 65
Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 280
Skąd: Z POLSKIEJ ZIEMI
Wysłany: Pon 17 Gru, 2012 00:42   

... Gdy piłam i zażywałam , moją jedyną ambicją było to , żeby inni ludzie mieli o mnie wysokie mniemanie . Wszystkiemu , co robiłam "przyświecało" nieokiełznane pragnienie posiadania władzy i znajdowania się na szczycie . Moje wewnętrzne Ja mówiło mi wprawdzie co innego , ale nie byłam w stanie tego zaakceptować . Wzbraniałam się nawet przed uświadomieniem sobie , że ciągle noszę maskę . W końcu , kiedy maska opadła i zwróciłam się do jedynego Boga , jakiego umiałam sobie wyobrazić - zesłał mi On Wspólnotę , moją grupę i Dwanaście Kroków . Nauczyłam się , jak przemienić urazę w akceptację , lęk w nadzieję i złość w miłość . Kochając bez oczekiwań , dzieląc się swoimi sprawami i myśląc o innych ludziach . Nauczyłam się też , że każdy dzień może być radosny i owocny .Swój dzień zaczynam i kończę wyrażeniem wdzięczności Bogu , który tak szczodrze obdarował mnie swoimi łaskami ........... :)
_________________
Jakie myśli , taki człowiek ...
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Pon 17 Gru, 2012 06:30   

...i stosować te zasady we wszystkich moich poczynaniach - czym innym jest praca nad poznaniem sensu danego kroku i jego przepracowanie na swój użytek,a czym innym nabyć umiejętności stosowania tych zasad na co dzień.
Zauważam,że często te zasady aklimatyzują się w moim życiu same ,na skutek uporczywego kontaktu z Programem,u mnie przez uczestniczenie w cotygodniowej grupie Kroków,od 16 lat.
Sensem tego kroku jest świadomość moich postępów w Przebudzeniu - otwieram powoli jedno oko. :)
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
NANA 
Towarzyski
NANA



Pomogła: 2 razy
Wiek: 65
Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 280
Skąd: Z POLSKIEJ ZIEMI
Wysłany: Śro 19 Gru, 2012 11:12   

... Po tym , jak znalazłam AA i przestałam pić i zażywać , nieco czasu zajęło mi zrozumienie , dlaczego Krok Pierwszy składa się z dwóch części : tej , która mówi o mojej bezsilności , i tej , która mówi o mojej niezdolności do kierowania swoim życiem . Na takiej samej zasadzie , przez długi czas uważałam , że jeśli chcę żyć w zgodzie z Dwunastoma Krokami , to wystarczy , że będę starała się "nieść posłanie innym uzależnionym". Rozumując w ten sposób , przyśpieszyłam nieco bieg rzeczy .Zapomniałam bowiem , że wszystkie Dwanaście Kroków stanowi całość i że także Krok Dwunasty składa się więcej niż z jednej części . W końcu nauczyłam , że muszę "stosować te zasady" we wszystkich dziedzinach mojego życia . Sumiennie pracując nad wszystkimi Krokami , nie tylko zachowuję trzeźwość i pomagam innym ją osiągnąć , ale również trudności , jaki sprawia mi życie , przeobrażam w radość życia ........ :)
_________________
Jakie myśli , taki człowiek ...
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Śro 19 Gru, 2012 11:57   

Na początku mojej fascynacji trzeźwością... ledwie po akceptacji pierwszej części kroku pierwszego - chciałem swoim szczęściem podzielić się z innymi pijącymi z mojego otoczenia.
Niestety efekt był przeciwny,patrzono na mnie jak na nawiedzonego i nikt nie dał się "zaciągnąć" do AA. Teraz wiem wpadłem pułapkę dwukroku - 1 i 12. - czułem się odpowiedzialny z zdrowienie innych...
Już wiem jak można pomagać nawet po pierwszym kroku ,należy jedynie opowiedzieć o sobie, co mnie pomaga i gdzie można uzyskać pomoc.

Sens tego kroku oddaje dla mnie powiedzenie:
NIE MÓW O AA NIEPYTANY - ŻYJ TAK ABY CIĘ ZAPYTANO.
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
NANA 
Towarzyski
NANA



Pomogła: 2 razy
Wiek: 65
Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 280
Skąd: Z POLSKIEJ ZIEMI
Wysłany: Śro 19 Gru, 2012 22:28   

Sens tego kroku oddaje dla mnie powiedzenie:
NIE MÓW O AA NIEPYTANY - ŻYJ TAK ABY CIĘ ZAPYTANO.[/quote]

Superowe powiedzenie .... :)
_________________
Jakie myśli , taki człowiek ...
 
     
NANA 
Towarzyski
NANA



Pomogła: 2 razy
Wiek: 65
Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 280
Skąd: Z POLSKIEJ ZIEMI
Wysłany: Śro 26 Gru, 2012 22:13   

.. " Postępując dalej w rozwoju , zdaliśmy sobie sprawę , że najlepszym źródłem równowagi uczuciowej jest sam Bóg . Przekonaliśmy się , że zależność od Niego , od Jego doskonałej sprawiedliwości i miłosierdzia , jest zależnością zdrową i sprawdza się , kiedy wszystko inne zawodzi . Znajdując prawdziwe oparcie w Bogu , nie odgrywamy Jego roli w stosunku do otoczenia , ani też nie mamy potrzeby , by całkowicie polegać na opiece i ochronie innych ludzi ."

............................ Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji str. 116


... Przekonałam się , że gdy zawiodą wszystkie ludzkie źródła wsparcia i pomocy , zawsze jest ten Jeden , który nigdy mnie nie opuści . Co więcej , zawsze służy mi On swoją osobą , dzieląc ze mną radość , naprowadzając mnie na właściwą drogę i wysłuchując moich zwierzeń , z którymi nie odkryłabym się przed nikim innym . O ile moje dobre samopoczucie i szczęście mogą zostać wzmożone - lub pomniejszone - ludzkim wysiłkiem , o tyle jedynie Bóg może dostarczyć mi pełnej miłości , odżywczej strawy , od której co dzień zależy moje zdrowie duchowe ... :)
_________________
Jakie myśli , taki człowiek ...
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Czw 27 Gru, 2012 03:42   

Bóg mnie w ciężkich chwilach dźwiga na swoich ramionach... bo mnie kocha miłością bezinteresowną.
Wiem ile Mu zawdzięczam,a mimo to mam momenty,gdy zapominam o wdzięczności.
Krok 12 to nieustająca moja wdzięczność,im jej więcej tym mniej miejsca na głupoty !
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
Tempe 
Towarzyski
taki jeden...alkoholik.



Pomógł: 2 razy
Wiek: 64
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 241
Wysłany: Czw 27 Gru, 2012 08:19   

Wiedźma napisał/a:
Krok Dwunasty.


Z dwunastym krokiem ostrożnie, bo można więcej zaszkodzić niż pomóc.
Ja poszedłem do Klubu Abstynenta sam, jak potrzebowałem pomocy i od tego zaczęło się moje leczenie.
Nikt na siłę mi nie pomagał, bo odniosłoby to odwrotny skutek.
_________________
"Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś".
Stanisław Lem
 
     
NANA 
Towarzyski
NANA



Pomogła: 2 razy
Wiek: 65
Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 280
Skąd: Z POLSKIEJ ZIEMI
Wysłany: Czw 27 Gru, 2012 18:37   

... " Patrząc wstecz , widzimy , że sposób , w jaki " wartościowi" alkoholicy próbowali niekiedy osądzać tych "mniej wartościowych" , przyprawia doprawdy o śmiech . Wyobraźcie sobie - jeśli jesteście w stanie - jak to jeden alkoholik osądza drugiego ! ""

............... ..................................... "Język serca" str. 37


... Kimże jestem , aby kogokolwiek osądzać , lub kierować jego drogą ? Gdy trafiłam najpierw na terapię ,chwilę później wstąpiłam do Wspólnoty i również zaczęłam zaglądać do klubów abstynenckich , przekonałam się , że wszystkich lubię i wszyscy mi się podobają . W końcu , AA miało mi przecież pomóc lepiej żyć bez uciekania się do alkoholu i leków . W rzeczywistości jednak niemożliwe było , żebym lubiła wszystkich i przez wszystkich była lubiana . Rozwijając się we Wspólnocie , nauczyłam się tego odczucia -po prostu słuchając , co każdy z uczestników ma do powiedzenia . Tamta dziewczyna w rogu sali , albo ten facet siedzący obok mnie - może być osobą , którą Bóg wybrał, aby przekazała mi przesłanie , jakiego dziś potrzebuję . Zawsze daję pierwszeństwo zasadom - przed osobowością czy ambicjami własnymi , czy innych uczestników AA .... :)
_________________
Jakie myśli , taki człowiek ...
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Czw 27 Gru, 2012 21:15   

NANA napisał/a:
, przekonałam się , że wszystkich lubię i wszyscy mi się podobają .

uuuu , jak któregoś dnia bym stwierdził że lubie wszystkich w AA,
natychmiast udałbym się do psychiatry
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,54 sekundy. Zapytań do SQL: 11