Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
PIJE BO LUBIE
Autor Wiadomość
wampirzyca 
Trajkotka
praca nad samym sobą jest najtrudniejsza



Pomogła: 15 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 08 Cze 2011
Posty: 1792
Skąd: Transylwania
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 07:57   

pterodaktyll napisał/a:
Jedź w Bieszczady, całkiem przyjemne stoki w Ustrzykach Dolnych są i ZERO kolejek do wyciągów



teraz to ja juz o wiosence myslę a nie o nartach ......... :)
_________________
wampirzyca
 
     
Pastel 
Gaduła



Wiek: 46
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 750
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 11:36   

Wiedźma napisał/a:
komudzwonia.pl już dla Ciebie wyzwalaczem nie jest?

No właśnie - gdybym miał się wystrzegać wyzwalacza to musiałbym tu nie wchodzić. :wysmiewacz:
staaw napisał/a:
Moim zdaniem nie można wiecznie uciekać, z wyzwalaczami należy się oswajać, tylko na litość Siły Wyższej, nie w pierwszym roku trzeźwienia!

To plotki są Stasiu z tym pierwszym rokiem. ;) Mit jakiś.
A dlaczego akurat rok? A można przestać uciekać po 11 miesiącach? Bo tak myślę, że ten jeden miesiąc nie zrobi różnicy. I konsekwentnie po 10? 9, 8, 7, 6... ??? A kto tę granicę ustalił i na jakiej podstawie? Na podstawie innych alkoholików? Ja nie jestem inny. :)
Ta granica jest tylko w mojej głowie i to nie jest takie trudne ją przesunąć. I można to zrobić szybko i bezboleśnie.
Miałbym czekać, bo komuś tam zajęło to rok? Jak ja tak będę ciągle na kogoś czekał to rzeczywiście do końca życia nie wytrzeźwieję, bo mi tego życia zabraknie. :zalamka:
No i wiecznie będę przed czymś uciekał. :zmeczony:

Ale do tego wszystkiego potrzebna jest jedna rzecz - trzeba naprawdę nie chcieć pić - wtedy nie trzeba uciekać nie tylko 'wiecznie' ale i w pierwszym roku również nie.
:p

Pede.
_________________
Adhibe rationem difficultatibus.
Seneka
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 11:55   

pastel napisał/a:
A dlaczego akurat rok?

A może lepiej: tyle, ile trzeba. :)
Zważ jednak, że o ile Tobie być może zajęło to x czasu(dowolna wartość powyżej pikosekundy fsdf43t ) , to ktoś inny tego czasu potrzebuje więcej... a jak to określić w przypadku "świeżaka", przestraszonego i zagubionego?
Dlatego bezpieczniej jest na początku unikać....
Jak długo? Chciałbym napisać: aż sam zainteresowany uzna że już nie stanowią niebezpieczeństwa. Jednak, to nic nie da, bo przecież ile osób się oszukało, słuchają własnych podszeptów o tym jak to już jest dobrze....

Ja akurat, mam gdzieś wyzwalacze zewnętrzne. Piekło mogę sobie zafundować bez nich, w końcu mam zawsze przy sobie moją głowę.....
Ostatnio zmieniony przez Marc-elus Wto 05 Lut, 2013 11:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 12:00   

pastel napisał/a:

staaw napisał/a:
Moim zdaniem nie można wiecznie uciekać, z wyzwalaczami należy się oswajać, tylko na litość Siły Wyższej, nie w pierwszym roku trzeźwienia!

To plotki są Stasiu z tym pierwszym rokiem. ;) Mit jakiś.
A dlaczego akurat rok? A można przestać uciekać po 11 miesiącach? Bo tak myślę, że ten jeden miesiąc nie zrobi różnicy. I konsekwentnie po 10? 9, 8, 7, 6... ??? A kto tę granicę ustalił i na jakiej podstawie?
[…]
Miałbym czekać, bo komuś tam zajęło to rok?
.

Sam sobie odpowiedziałeś, piszę rok, bo mi ogłoszenie bezsilności zajęło.rok....
Po za tym spece od mózgu robili badania na temat regeneracji mózgu, i też twierdzą że po okolo roku zaczyna się stabilizować gospodarka neuroprzekaźnikami...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Pastel 
Gaduła



Wiek: 46
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 750
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 13:01   

Marc-elus napisał/a:
A może lepiej: tyle, ile trzeba.


Dokładnie! Właśnie o tym pisałem. :okok:

Marc-elus napisał/a:
Jak długo? Chciałbym napisać: aż sam zainteresowany uzna że już nie stanowią niebezpieczeństwa. Jednak, to nic nie da, bo przecież ile osób się oszukało, słuchają własnych podszeptów o tym jak to już jest dobrze....


I znów się zgodzę - trzeba iść za głosem rozsądku. Bo przecież nie jest powiedziane, że ten 'trzeźwiejący' 10 lat i w temacie kuty na cztery łapy, pójdzie po tej dekadzie na rodzinną imprezkę i nie zapije. Ryzyko jest zawsze i moim zdaniem należy szukać kompromisu jeśli chce się być wolnym od strachu itp. Im większą wolność od nałogu osiągam tym większe podejmuję ryzyko. I znów dochodzimy do sedna - jeśli naprawdę nie mam zamiaru pić to te ryzyko spada drastycznie i nie straszny mi żaden wyzwalacz - jak pisałem - spotkanie z nim to ciekawe doświadczenie.

staaw napisał/a:
Po za tym spece od mózgu robili badania na temat regeneracji mózgu, i też twierdzą że po okolo roku zaczyna się stabilizować gospodarka neuroprzekaźnikami...


No właśnie - to tak jak z tymi fazami trzeźwienia - jedni je mają 'wg rozpiski' ;) inni w swoim własnym rytmie, a jeszcze inny nie mają wcale. Gospodarka neuroprzekaźnikami będzie się stabilizować u każdego innym tempem (inna sprawa, że 1: wielu nawet tego nie odczuwa, 2: Na gospodarkę neuroprzekaźnikami można wpływać nawet zmieniając dietę) - to zależy od bardzo wielu czynników, myślę, że w szczególności od modelu picia. :roll:
A nawet z rozchwianymi przekaźnikami spotkanie z wyzwalaczem nie musi oznaczać od razu picia - chłodne podejście do tematu jest jak najbardziej wskazane i wtedy nie trzeba nic odchorowywać. fsdf43t

Pede.
_________________
Adhibe rationem difficultatibus.
Seneka
Ostatnio zmieniony przez Pastel Wto 05 Lut, 2013 13:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
aazazello 
Gaduła



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 840
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 13:42   

pastel napisał/a:
Ryzyko jest zawsze i moim zdaniem należy szukać kompromisu jeśli chce się być wolnym od strachu

Ryzyko jest zawsze, to fakt, w związku z tym nie rozumiem, dlaczego chcesz szukać kompromisu pomiędzy trzeźwieniem a ryzykownymi zachowaniami. Czy nie sądzisz, że taka postawa może spowodować drastyczny wzrost prawdopodobieństwa powrotu do picia?

pastel napisał/a:
Im większą wolność od nałogu osiągam tym większe podejmuję ryzyko


Myślę, że nie można osiągnąć wolności od nieuleczalnej choroby. Ona na zawsze pozostanie w alkoholiku, to część tożsamości alko, można co najwyżej nauczyć się z nią żyć.

pastel napisał/a:
jeśli naprawdę nie mam zamiaru pić to te ryzyko spada drastycznie i nie straszny mi żaden wyzwalacz - jak pisałem - spotkanie z nim to ciekawe doświadczenie


Tak, podstawą zachowania abstynencji jest autodiagnoza alkoholika i chęć zaprzestania picia. Mnie tam straszne są wyzwalacze (im większego nabieram dystansu od swojego picia tym bardziej szanuję wyzwalacze) i nigdy nie zdecyduję się na ryzykowne zachowania, bo nie mam zamiaru drastycznie zwiększać ryzyka, że spotkanie z rzekomo ciekawym doświadczenie, będzie ostatnią rzeczą, jaką będę pamiętał z ostatnich dwóch tygodni.

pastel napisał/a:
A nawet z rozchwianymi przekaźnikami spotkanie z wyzwalaczem nie musi oznaczać od razu picia - chłodne podejście do tematu jest jak najbardziej wskazane i wtedy nie trzeba nic odchorowywać

Bardzo podoba mi się: chłodne podejście do spotkania z wyzwalaczem. To takie łatwe.
 
 
     
Pastel 
Gaduła



Wiek: 46
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 750
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 14:45   

aazazello napisał/a:
dlaczego chcesz szukać kompromisu pomiędzy trzeźwieniem a ryzykownymi zachowaniami.

Zaraz, zaraz. To nie jest tak, że staję przed wyborem: trzeźwieć czy ryzykować. Rozmawiamy o obecności alkoholika wśród osób spożywających alkohol - jeśli kogoś to nie rusza to dlaczego miałby sobie tego zabraniać? Ma nie chodzić na wesela, stypy, chrzciny, urodziny, spotkania towarzyskie, przyjęcia etc. bo komuś tam kiedyś to zaszkodziło? Życie w takim strachu rzeczywiście może wymagać konieczności 'leczenia' do końca swoich dni. :bezradny:
Ten, który może sobie pozwolić pójść na taką imprezę po roku czy też 10 latach 'trzeźwienia' też ryzykuje. Ja poszedłem po miesiącu, bo tak się akurat złożyło, podszedłem do tego spokojnie i nic mi nie było. Gdybym był przekonany, że takie spotkanie muszę odchorować to bym odchorowywał. :/

aazazello napisał/a:
Myślę, że nie można osiągnąć wolności od nieuleczalnej choroby. Ona na zawsze pozostanie w alkoholiku, to część tożsamości alko, można co najwyżej nauczyć się z nią żyć.

Ani to choroba (nawet z definicji nią nie jest) ani tym bardziej nieuleczalna. Sęk w tym, by nie wierzyć bezkrytycznie w slogany.
Ja jestem wolny od nałogu. Mam więc podstawy sądzić, że uwolnić się można.
Nawet jeśli jednak ktoś nie jest w stanie się od własnego nałogu uwolnić całkowicie to przecież samo leczenie jest właśnie takim stopniowym uwalnianiem. I im szybciej to będzie robił tym szybciej jego życie będzie wracało do normalności. I na tym moim zdaniem powinno polegać leczenie, a nie na wpychaniu alkoholika w sztywne ramy i stygmatyzacji na resztę życia.
aazazello napisał/a:
Mnie tam straszne są wyzwalacze

Dla mnie życie w strachu to nie życie - moja babcia mawia, że jak ktoś będzie całe życie w strachu to na pogrzebie mu będą bździnami grali. :wysmiewacz:
A tak na poważnie - jak sobie wymyślisz tak będziesz miał. cf2423f

aazazello napisał/a:
nie mam zamiaru drastycznie zwiększać ryzyka, że spotkanie z rzekomo ciekawym doświadczenie, będzie ostatnią rzeczą, jaką będę pamiętał z ostatnich dwóch tygodni.

Jeśli dla kogoś spotkanie z wyzwalaczem oznacza dwutygodniowe picie to rzeczywiście lepiej będzie, jak do końca życia będzie uciekał przed wyzwalaczami.

aazazello napisał/a:
To takie łatwe.

Tak, łatwe. Przynajmniej dla mnie. 8)
_________________
Adhibe rationem difficultatibus.
Seneka
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 14:59   

Pastelu, Twoje metody "terapeutyczne" przypominają mi szkolenie specnazu.
Wszyscy przechodzimy nad Wołgą w zimę po linie bez asekuracji, tych co spadli nie ratujemy bo nie nadawali się do komandosów...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
wolny 
(banita)

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 1198
Skąd: Kresy wschodnie
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 15:05   

Nie trudno zauważyć, że co po niektórzy to nadawali by się raczej do roli bickmacherów na wyścigach , lub jako giełdowi gracze , tak umijętnie i dokładneie umieją ustalić prognozy na zapicie że ich umiejetności i wiedza są wrecz, dla mnie oczywiście , oszołamiające!!!
Chcesz rozśmieszyć Boga , to przekaż mu swoje plany!!! fsdf43t
_________________
Ci, którzy mnie nie rozumieją,.. uwielbiają mnie,.. a ci którzy mi urągają,.. też mnie nie rozumieją !!
 
     
Pastel 
Gaduła



Wiek: 46
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 750
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 15:19   

staaw napisał/a:
szkolenie specnazu

Wolna wola - nikt do specnazu nie musi wstępować. ;)
Z tym, że ja to widzę zupełnie odwrotnie - moja życie jest pogodne, sielskie, optymistyczne i wolne od niepotrzebnych dylematów, a jak obserwuję zwolenników 'jedynie słusznej linii' (bez negatywnego wydźwięku) to widzę pot, ból i łzy oraz problemy w stylu: pójść na wesele chrześniaka, nie pić i potem to 'odchorowywać' czy nie pójść (co również rodzi różnego rodzaju nieprzyjemności). I albo się podporządkuję tej 'linii' albo pójdę na wesele i zapiję (analogicznie - spadnę z liny).
A ja idę na to wesele, nie piję. I dobrze się bawię, nie zamęczam demonami przeszłości, więc nic nie odchorowuję. To, że tam pili? I co z tego - ja przecież nie piję.
_________________
Adhibe rationem difficultatibus.
Seneka
Ostatnio zmieniony przez Pastel Wto 05 Lut, 2013 15:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 16:38   

pastel napisał/a:
trzeźwieć czy ryzykować


zdefiniuje mi ktoś te dwa pojęcia? bo nie rozumiem ich ...
jak słyszę określenie "trzeźwienie" to mnie cofa :blee:
ryzyko? dla pastela będzie ryzykiem dotkniecie 0,7l a dla kogoś innego wykapanie się w szampanie :D
nie mógłbym siebie dopasować w jakieś ramy alkoholizmu, wiele spójności u mnie występuje, za to coraz więcej rozbieżności (pewnie jakis nawrot :p )
 
     
Dziubas 
(konto nieaktywne)


Pomógł: 16 razy
Wiek: 54
Dołączył: 28 Gru 2011
Posty: 1251
Skąd: W-w
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 16:43   

szymon napisał/a:
pewnie jakis nawrot

wszyscy jesteśmy w nawrocie :evil2"





oczywiście piszę o sobie :mgreen:
 
     
Pastel 
Gaduła



Wiek: 46
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 750
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 16:44   

szymon,
:brawo:

szymon napisał/a:
za to coraz więcej rozbieżności (pewnie jakis nawrot :p )

A to już nocebo jest. :mgreen:
;)
_________________
Adhibe rationem difficultatibus.
Seneka
 
     
wolny 
(banita)

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 1198
Skąd: Kresy wschodnie
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 16:45   

Tego sie nie da zdefiniować ,... to trzeba hihiih przeżyć !!!.... żałosne hihihiih :boisie:
_________________
Ci, którzy mnie nie rozumieją,.. uwielbiają mnie,.. a ci którzy mi urągają,.. też mnie nie rozumieją !!
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Wto 05 Lut, 2013 21:55   

Abstrakcja rozważana przy kręceniu młynkiem do maku .Cholera nic z tego nie rozumiem .W sobotę idę na ostatki -


prsk :shock:
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,58 sekundy. Zapytań do SQL: 14