|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Jak doprowadziłem do zapicia w 12 roku abstynecji |
Autor |
Wiadomość |
Janioł
Uzależniony od netu Uśmiech to pół pocałunku
Pomógł: 70 razy Wiek: 58 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4556 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 01:17 Jak doprowadziłem do zapicia w 12 roku abstynecji
|
|
|
Się zastanawiałem czy opublikować w wolnych działach (czyli poza pamiętnikowych) narażając się na komentarze choćby wolnego ale przeważyło to że tak naprawdę to nie mam nic do ukrycia i nie ma się czego wstydzić , są tacy których to zainteresowało i chcą wiedzieć czego nie robić by nie zapić niezaleznie czy ma się miesiąc , rok czy 10 lat.
Przeważyło też pytanie Dziubasa (przepraszam że nie odpwiedziałem) który nie ma dostępu do pamiętników a i moja niedawna spikerka miała na to wpływ bo doszedłem do przekonania że to moje doświadczenie może posłużyć innym więc tak naprawdę czas pokaże czy była to słuszna decyzja . |
_________________ P.S. Janioł może być tylko jeden chociaż też czasem w coś walnie aureolką by: Pietruszka |
|
|
|
|
Janioł
Uzależniony od netu Uśmiech to pół pocałunku
Pomógł: 70 razy Wiek: 58 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4556 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 01:18
|
|
|
PROBLEM: Nie potrafię rozpoznać sygnałów ostrzegawczych nawrotu choroby i
zapobiegać im.
CEL 1 : Nauczę się rozpoznawać własne sygnały ostrzegawcze i sytuacje zwiększające
możliwość występowania nawrotu choroby.
ZADANIE: Opiszę dokładnie okoliczności i jak się zachowywałem ,co myślałem i co
czułem na kilka tygodni, dni prze przerwaniem abstynencji .
Przełom luty-marzec 2008 roku ,autokar wiozący nas z meczu w Kutnie , sięgam po puszkę z piwem ,pije , przychodzi myśl - Co się stało ? Po co to zrobiłem? – wypijam drugie – Co teraz będzie ? – żeby się tylko nie wydało ,trzeba o tym zapomnieć i właściwie bym o tym zapomniał gdyby nie późniejszy ośmiomiesięczny ciąg i temat tej pracy.
Wiele razy na ten temat myślałem, ale tak naprawdę bałem się chyba sięgnąć sedna sprawy bo pewnie po raz kolejny przyszłoby mi zmierzyć się z prawdą , że znów coś zawaliłem i nie dałem rady ,że zaniedbałem i straciłem wartości które trzymały mnie w trzeźwości.
Pamiętam bardzo dobrze jednak wielkie napięcie jakie mi towarzyszyło na moment przed wypiciem, uczucie takiej nie opisanej złości, poczucia krzywdy, niesprawiedliwości, bezradności, poczucia winy , lęku i osamotnienia które to uczucia targały mną aż do fizycznego bólu , przyszła wtedy myśl że może choć na chwilę piwo pomoże i …………pomogło bo poczułem ulgę której w żaden inny sposób nie byłem w stanie sobie przynieść.
Na tą chwile jednak „zapracowałem” sobie właściwie od ukończenia poprzedniej terapii w lipcu 2005 roku gdzie, jednym z podstawowych celów była praca nad sygnałami ostrzegawczymi i sposobami radzenia sobie z głodem i nawrotem choroby.
Upewniłem się że wiem o co w tym wszystkim chodzi i że daję sobie świetnie radę i na tym zakończyłem proces mojego trzeźwienia i zacząłem powoli pracowac nad zapiciem , nie robiąc praktycznie nic by trzeźwieć .
Upewniony w swojej słusznej drodze przestałem pracowac nad trzeźwością, bo byłem trzeźwy ,wiedziałem dużo i o ile rok 2006 do połowy 2007 był ok. bo miałem już wypracowane metody i od czasu do czasu chodziłem na mityngi to później było tylko gorzej.
Prawdą też jest też to że w okresie od lipca 2006 do lutego 2007 kierowałem hurtownia piwa i alkoholi i teraz do mnie dotarło jak pozorne poczucie siły i opanowania choroby pozwoliło mi na podjęcie pracy w takim miejscu .
Jak ten ważny element w życiu jakim jest praca mógł uciec mojej pamięci, nie jestem w stanie pojąć, choć pracowałem tam po 12 godzin dziennie prze 7 miesiecy ,dzień w dzień z tysiącami butelek i tłumaczyłem sobie że to tylko towar który należy odpowiedni przyjąć, prawidłowo przechować i dobrze sprzedać.
Dotarło do mnie że to chyba tak naprawdę brakujący klocek puzzla do mojej układanki „jak złamałem prawie 12 letnią abstynencje”
Okres od marca 2007 do momentu złamania abstynencji to właściwie nic innego jak łażenie po polu minowym z otwartym ogniem i powrót do pijanych zachowań i myśli, pijane zachowanie w moim przypadku zaczynało się od drobnych i pozornie niewinnych kłamstw nie służących właściwie niczemu, półprawd mówionych w myśl zasady by się „kobieta nie stresowała za bardzo „ ,później kłamstwa zaczęły mi służyć w ukrywaniu rzeczywistych zarobków ,a nadwyżki gotówki wydawałem na swoje zachcianki. Drobne kłamstwa dość szybko zamieniły się w duże oszustwo polegające na tym że powierzone mi pieniądze przez moja mamę zamiast pracować na koncie zostały prze ze mnie roztrwonione, tak rozpieprzyłem ponad 7 tysięcy i kiedy musiałem te pieniądze oddać musiałem zaciągnąć kredyt w banku ,który spłacam do dziś oczywiście kredyt zaciągnąłem bez wiedzy żony i spłacam go do dziś.
By dokładnie opisać okoliczności ,uczucia i myśli które pochłaniały mnie w okresie przed zapiciem , konieczne jest moim zdaniem opisanie moje sytuacji domowej , od listopada 2007 roku w moim małżeństwie zaczęły się drobne początkowo zgrzyty i dotyczyły takich spraw jak zaniedbywanie prze ze mnie kontaktów z AA ,terapeutą , wielokrotnie słyszałem że siedzę z nosem w Internecie i nic nie robie ,choć w moim przekonaniu robiłem przecież wiele, pracowałem ,grałem w piłkę ,gotowałem tyle tylko że robiłem to wszystko jakby tylko dla siebie, do tego doszło jeszcze przekonanie mojej żony o rzekomej zdradzie z mojej strony wynikające bardziej z domysłów i wyświetlonych przez nią filmów niż z faktów. Prawda jest że dałem ku temu powody bo wydało się że spotkałem się z inną kobietą, nie mówiąc jej o tym z obawy przed jej reakcja i im bardziej byłem atakowany tym bardziej uciekałem w netowa rzeczywistość i zamykałem się w swojej skorupie pielęgnując przy tym w sobie poczucie krzywdy.
Moja dbałość o trzeźwienie i rozwój ograniczyła się do moderowania forum dl ludzi nie pijących, gdzie spełniałem się jako ten mądrzejszy stażem i właściwie zbudowałem tam sobie wyidealizowaną tożsamość, tym samym zaspokajałem potrzebę komunikacji z innymi ludźmi zamykając się przed osobami najbliższymi, żyjąc w przekonaniu że przecież daję sobie radę i to nawet nie źle, choć już wtedy od czasu do czasu wiedziałem i czułem że coś jest nie tak .coraz częściej zajmowałem się innymi niż sobą samym w myśl zasady że ja jestem ok. radzę sobie i sam sobie najlepiej poradzę ze wszystkim, coraz częściej łapałem się na ”ja wiem lepiej”, „to jest jedynie słuszne rozwiązanie” i zacząłem dostrzegać też u siebie reakcje nieadekwatne do sytuacji , generalnie ten okres wspominam i pamiętam jako wielkie napięcie i rozdrażnienie. W tym mniej więcej okresie był też sylwester, moje urodziny przypadające w Andrzejki ,święta .Sylwester spędziliśmy u znajomych gdzie był alkohol i na tamtą noc nie robił mi on nic czyli kolejny kontakt i kolejny brak reakcji z mojej strony. Święta tak jak i imienino –urodziny minęły bez alkoholu, ale i bez atmosfery święta. Okres styczeń ,luty 2008 to także trudny okres w pracy tzw. martwy sezon przełożył się na obniżenie zarobków , przymusowe urlopy i atmosfera delikatnie rzecz ujmując nie najlepsza, do reszty zburzyły moje poczucie bezpieczeństwa i spokój.
I to chyba wszystko co wydarzyło się przed moim zapiciem ,te wszystkie okoliczności nie jako pomogły mi sprawić że w tym miejscu i czasie , jedynym środkiem na ucieczkę od emocji i uczuć czyli tak naprawdę od życia znalazłem w alkoholu. Na kilka, kilkanaście dni przed zapiciem myślałem, że za chwilę stracę, a przecież dopiero, co zaciągnąłem kredyt na spłatę roztrwonionych pieniędzy i czułem w związku z tym lęk, strach, miałem ogromne poczucie winy i wyrzuty sumienia z powodu okłamywania mojej żony mimo obietnic że tego robić nie będę, ale chyba najbardziej doskwierało mi poczucie krzywdy z powodu posądzeń o moją rzekomą zdradę , nie potrafiłem przekonać mojej żony że tak nie jest, nie umiałem udowodnić że to tylko rozmowy i pomoc w naprawie komputera. Było we mnie morze złości że nie chce mnie zrozumieć i przyznać racji. I tak siedząc w tym autokarze z tym przywalającym mnie nadmiarem nie załatwionych uczciwie spraw , nie przeżytych emocji sięgnąłem po piwo i nie chcę się tym usprawiedliwiać choć tzw powodów było jak napisałem wiele.
Wiem też że na ten moment zapicia zapracowałem swoim zaniedbaniem, olewającym podejściem do wartości wynikających z dekalogu, kiedyś dla mnie tak ważnego, szukaniem alternatywnych sposobów na trzeźwienie, nie załatwianiem spraw „tu i teraz”, a tylko odkładaniem ich w nadziei że same się rozwiążą lub spychaniem ich aż do momentu w którym łatwiej było mi uciec w picie po prawie 12 latach trzeźwości niż próbować je rozwiązać.
Budując swoją nierealna postać, wbiłem się w pychę która pracowała na moje złudne poczucie bezpieczeństwa, i tak osamotniony , bez sposobu na rozwiązanie swoich problemów znalazłem chwile ulgi, która wtedy wydawała mi się stanem euforii i szczęścia a później przekształciła się w nieustanną złość, lęk, strach, poczucie winy, osamotnienie i wieczne napięcie.
Te zdania pisze trochę później, po zajęciach z HALT-u czyli już po napisaniu tej pracy, kluczowym dla mnie słowem stało się słowo samotny, doszło do mnie że przez swoje zaniedbanie w kontaktach z ludźmi dzięki którym mogłem trzeźwieć, przez stworzenie a właściwie ciągłe obkurczanie swojego świata ,poprzez moje kłamstwa i oszustwa, poprzez ciągle odrzucanie najbliższych, poprzez moja postawę „ja wiem lepiej „ , „sam sobie najlepiej poradzę” , poprzez odtrącenie pomocy innych, obrażanie się , ciągłe porównywanie, zamykanie się w sobie , TO NA CHWILE PRZED WYPICIEM TEGO PIWA , BYŁEM NAJBARDZIEJ OSAMOTNIONYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE. |
_________________ P.S. Janioł może być tylko jeden chociaż też czasem w coś walnie aureolką by: Pietruszka |
|
|
|
|
endriu
(banita)
Pomógł: 18 razy Wiek: 55 Dołączył: 06 Maj 2011 Posty: 2925 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 06:16
|
|
|
ja to czytałem już kiedyś w pamiętnikach, ale fajnie, że to opublikowałeś tutaj,
mi to pomaga |
_________________ Nie piję od 29.04.2011
|
|
|
|
|
Jo-asia
Upierdliwiec miłośniczka
Pomogła: 59 razy Wiek: 53 Dołączyła: 10 Sie 2012 Posty: 2955 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 08:10
|
|
|
Dziękuję,
czytałam...kiedyś
dzisiaj, odebrałam inaczej...
|
_________________ ...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. |
|
|
|
|
pannamigotka
(konto nieaktywne)
Pomogła: 33 razy Wiek: 59 Dołączyła: 14 Lip 2012 Posty: 1416
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 21:24
|
|
|
Janioł, czytaliśmy ten tekst wczoraj z Lukaszem i ja czytałam to głośno i głos mi się łamał i .... nie wiem dlaczego Może dlatego, że jest szczerze napisany, może dlatego, że jednak 12 lat. Nie wiem. |
|
|
|
|
Janioł
Uzależniony od netu Uśmiech to pół pocałunku
Pomógł: 70 razy Wiek: 58 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4556 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 23:49
|
|
|
sam usiadłem i przeczytałem ten tekst z zainteresowaniem i fajnym doswiadczeniem jest to że niektóre rzeczy się nie zmieniły a są takie które ewalowały ale chyba najcenniejsze jest chyba to że znów łapię sie na tunelowym mysleniu i uciekaniu od bolesnej rzeczywistości być może jest jest nawet tak że osobą której ten tekst pomoże w jakikolwiek sposób jestem ja sam |
_________________ P.S. Janioł może być tylko jeden chociaż też czasem w coś walnie aureolką by: Pietruszka |
|
|
|
|
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Czw 28 Mar, 2013 01:12
|
|
|
Dziękuję Janioł za ten tekst, już go kiedyś czytałam, ale dziś dotarł do mnie inaczej. |
_________________
|
|
|
|
|
Arcadios
[*][*][*]
Wiek: 47 Dołączył: 31 Sty 2013 Posty: 115 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Czw 28 Mar, 2013 20:47
|
|
|
Janioł napisał/a: | TO NA CHWILE PRZED WYPICIEM TEGO PIWA , BYŁEM NAJBARDZIEJ OSAMOTNIONYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE. |
mam nadzieje ze nigdy , tego nie doświadczę - teraz do mnie dotarło jak pozorne poczucie siły i opanowania choroby pozwoliło mi na podjęcie pracy w takim miejscu .
tekst bardzo szczery gratulacje |
_________________ Arcadios |
|
|
|
|
Leniwy Lew
Małomówny Lata melanżu.
Wiek: 41 Dołączył: 10 Sty 2013 Posty: 55 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 31 Mar, 2013 15:43
|
|
|
Osamotnienie i tęsknota..te dwie coraz bardziej uparcie domagają się ukojenia w knajpie. Czy to co człowiek czuje może być iluzją na potrzeby mechanizmów choroby? |
_________________ Koniec świata już był. |
|
|
|
|
Dziubas
(konto nieaktywne)
Pomógł: 16 razy Wiek: 54 Dołączył: 28 Gru 2011 Posty: 1251 Skąd: W-w
|
Wysłany: Nie 31 Mar, 2013 15:55
|
|
|
Leniwy Lew napisał/a: | Czy to co człowiek czuje może być iluzją na potrzeby mechanizmów choroby? |
Ja tak miałem, że zachciało mi się "do ludzi" wychodzić, a że nie miałem jeszcze zbyt wielu "trzeźwych" znajomych, to... zacząłem po knajpach łazić. Na szczęście skończyło się bez strat.
Nie polecam,to straszna szarpanina |
_________________ "Niczego nie oczekuje, niczego się nie boję,
jestem wolny" N.Kazantzakis |
|
|
|
|
pawelek1458
Małomówny
Dołączył: 01 Sty 2010 Posty: 33
|
Wysłany: Nie 31 Mar, 2013 16:01
|
|
|
ja zblizam sie do dziewieciu lat i tez mam problemy podobne do twoich
ale stworzylem grupe samopomocowa i pomagamy sobie wzajemnie jakos trwac
choc nie jest lekko |
|
|
|
|
Leniwy Lew
Małomówny Lata melanżu.
Wiek: 41 Dołączył: 10 Sty 2013 Posty: 55 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 31 Mar, 2013 16:04
|
|
|
Dziubas napisał/a: | Leniwy Lew napisał/a: | Czy to co człowiek czuje może być iluzją na potrzeby mechanizmów choroby? |
Ja tak miałem, że zachciało mi się "do ludzi" wychodzić, a że nie miałem jeszcze zbyt wielu "trzeźwych" znajomych, to... zacząłem po knajpach łazić. Na szczęście skończyło się bez strat.
Nie polecam,to straszna szarpanina |
Unikam typowo pijackich schadzek, ale bywam tam, gdzie spodziewam się , że będzie pity alkohol. Na czym polega szarpanina? |
_________________ Koniec świata już był. |
|
|
|
|
pawelek1458
Małomówny
Dołączył: 01 Sty 2010 Posty: 33
|
Wysłany: Nie 31 Mar, 2013 16:11
|
|
|
samotnosc motanie sie pycha i pewnosc siebie sa najgorszymi naszymi przyjaciolmi
jezeli jeszcze dojda klopoty w pracy i finansach to juz calkiem niewesolo |
|
|
|
|
Jacek
Uzależniony od Dekadencji ...jestem alkoholikiem...
Pomógł: 133 razy Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 7326 Skąd: Pyrlandia
|
Wysłany: Nie 31 Mar, 2013 17:09
|
|
|
Leniwy Lew napisał/a: | Osamotnienie i tęsknota..te dwie coraz bardziej uparcie domagają się ukojenia w knajpie. |
a wiesz Lewku że u mnie było tak że właśnie osamotnienie doprowadziło mnie do czynu otrzeźwienia
gdy żona odeszła zabierając dzieci,poczułem że zostaje sam,że to się dzieje naprawdę
i w tym osamotnieniu zapaliła się iskierka z pragnieniem do trzeźwości
a tęsknota za rodziną była tak silna że uparcie wierzyłem że kiedyś wróci
a to z kolei domagało się iść drogą ku trzeźwości
"nadzieja jest widoczna,gdy ją sam wpuszczę" |
_________________ "Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
|
|
|
|
|
Jo-asia
Upierdliwiec miłośniczka
Pomogła: 59 razy Wiek: 53 Dołączyła: 10 Sie 2012 Posty: 2955 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Nie 31 Mar, 2013 18:09
|
|
|
Jacek napisał/a: |
a wiesz Lewku że u mnie było tak że właśnie osamotnienie doprowadziło mnie do czynu otrzeźwienia |
Jacuś..nie wiem jak to robisz...znów dzięki Twoim słowom..coś zrozumiałam
Leniwy Lew napisał/a: | Czy to co człowiek czuje może być iluzją na potrzeby mechanizmów choroby? |
myślę, że tak.....można je też wykorzystać w pomocy dla siebie
moje uczucie samotności...pchało mnie do zmian w sobie...do szukania pocieszenia...nie w alkoholu....a w szukaniu alternatyw....doprowadziło mnie to do doświadczeń...które z czasem, w samo poznawaniu...zabiły samotność
choć mam męża, nie wdając się w szczegóły...nie on zaspakaja moją samotność....to ja, bez względu na to kto obok mnie jest...już jej nie czuję |
_________________ ...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|