Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Czym dla Was jest odseparowanie mentalne?
Autor Wiadomość
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Sob 25 Maj, 2013 09:18   

spoko napisał/a:
ruszam do przodu...maz jak bedzie chcial ,moze dolaczyc...

Oczywiście, że od tej mentalnej strony zmieniłam wszystko.
WSZYSTKO! :tak:
Mąż zaczął iść za mną, ale szybko zmienił kierunek twierdząc, że jest mu tak dobrze.
Z powodu zaszłości nie zdecydowałam się na rozwód, podziały, wyprowadzki, nowe miejsce do życia....
Nie wiem, czy to uchroniłoby mnie przed rozsypką organizmu i już tego nie sprawdzę.
Znając siebie, żałowałabym niezależnie od tego, co bym zrobiła, więc nie rozpamiętuję, a tu napisałam po to, żeby poinformować, jak było u mnie z tym mentalnym oddzieleniem się od czynnego alkoholika.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Sob 25 Maj, 2013 12:18   

spoko napisał/a:
..ruszam do przodu...maz jak bedzie chcial ,moze dolaczyc.

Na Twoim miejscu specjalnie bym na to nie liczył.........


_________________
:ptero:
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Sob 25 Maj, 2013 13:25   

staaw napisał/a:
Małżonkę nie planującą zabójstwa,

tak się zastanawiam, czy Pietruch wie o tym, że mną tak targało.... Wtedy uważał, że powinnam być najszczęśliwszą osobą pod słońcem, stawiać ołtarze i piedestały, palić kadzidełka, bo on się tak dla mnie poświęca... Wtedy raczej nie dało się na ten temat porozmawiać, teraz... szkoda wracać do przeszłości i rozdrapywać stare rany. Było, minęło. Dzisiaj jest fajnie, ale niełatwa to była droga. A kryzysy też się zdarzają, jak na pewno w każdym związku, tutaj fakt, że Pietruch jest alkoholikiem, ma zwykle dodatkowe znaczenie, choć zwykle dla niego bardziej.
Ostatnio zmieniony przez pietruszka Sob 25 Maj, 2013 13:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Sob 25 Maj, 2013 22:07   

pannamigotka napisał/a:
Jak rozwiązałyście sprawę odcięcia się emocjonalnego

Bylam przekonana, ze mnie sie to udalo z powodzeniem. Nie zwracalam wiekszej uwagi na to co sie dzieje z menem i mialam gdzies czy on ma glody czy nie. Bylam niby ponad tym wszystkim ale jednak nie do konca bylo wszystko ok. Dopiero teraz gdy dzieli nas ponad tysiac kilometrow a nasze kontakty ograniczaja sie do wymiany kilku zdan wieczorowa pora, zdalam sobie sprawe jak bardzo sie wczesniej mylilam. Ten pozorny tumiwisizm byl jak wewnetrzna walka, w podswiadomosci upewnialam siebie w dobrze obranej taktyce i grzecznie wypelnialam zadanie. Nie potrafie tego dokladnie opisac ale to jest jak sie czlowiek czegos nauczy na pamiec ale bez zrozumienia. Wiemy, ze tak powinno byc wiec wykonujemy zadanie wykute na pamiec bez zrozumienia przeslania. Co gorsza jakos nie chce mi sie wierzyc, ze na swiecie istnieje ktos kto tak naprawde zrozumial te przeslanie nawet jesli twierdzi, ze tak jest :roll:

Nie potrafie w dosc przystepny sposob wyrazic swoich mysli wiec ujme je w dwoch punktach :)
1. Niezaleznosc finansowa to podstawa !
2. Uciekac jak najdalej od toksycznych zwiazkow - to gwarancja normalnego zycia :]

kazde z tych punktow nie jest w stanie samodzielnie egzystowac i trzeba je stosowac lacznie ;)
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Nie 26 Maj, 2013 12:28   

evita napisał/a:
jakos nie chce mi sie wierzyc, ze na swiecie istnieje ktos kto tak naprawde zrozumial te przeslanie nawet jesli twierdzi, ze tak jest

:tak:
Pisałam tu kiedyś o kobiecie, która doskonale się oddzieliła mentalnie od pijącego, niepracującego męża, jest szczęśliwa i spełniona. Wkurzało mnie gadanie Klary, że nie do końca jest to możliwe. Minęło trochę czasu i powiem tak- mówiła wtedy bardzo przekonywująco i ... dałam się nabrać, a że byłam 'świeżakiem' to łykałam wszystko jak młody pelikan ;) Teraz poznałam ją i jej sytuację lepiej i wiem, że jest jej bardzo ciężko, ale czasem łatwiej... grać...
Teraz wiem, że najlepiej się skupić na sobie i swojej sytuacji, osiągnęłam tak wiele, dlaczego miałabym się porównywać z innymi?
Wiem, nad czym muszę popracować i wiem, że mi się uda ;) Mam wspaniałą terapeutkę, wspaniałą grupę Al-Anon, mam od kogo czerpać :)
evita napisał/a:
1. Niezaleznosc finansowa to podstawa !
2. Uciekac jak najdalej od toksycznych zwiazkow - to gwarancja normalnego zycia

W pełni się z Tobą zgadzam. Bez niezależności finansowej nie da się zrobić kroku do przodu. To jak kula u nogi taka zależność finansowa. Potem można myśleć o dalszych krokach, dużo trudniejszych, przynajmniej dla mnie. Moja ś.p. ciocia powtarzała mi, gdy byłam dzieckiem- gdyby nie moja niezależność finansowa nie mogłabym rozstać się z byłym mężem- alkoholikiem i przemocowcem, to mi utkwiło w pamięci.
A co do toksycznych związków- to nie musi być toksyczny mąż/ żona. To może być toksyczna sąsiadka, przyjaciółka, matka, koleżanka z pracy... Umiejętność odcięcia się lub wyznaczenia pewnych granic wcale nie jest taka łatwa...
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Nie 26 Maj, 2013 13:07   

pannamigotka napisał/a:
gdyby nie moja niezależność finansowa nie mogłabym rozstać się z byłym mężem-


Mam zupełnie inne doświadczenie, dziewczyny które poznałam na terapii były uwikłane w toksyczne związki, bez pracy, bez pieniędzy, z gromadką małych dzieci, na zasiłkach z MOPS-u. Właśnie one pierwsze się rozwiodły, wywaliły byłego na zbity pysk, nie utrzymują z nim żadnych relacji. Po co na alimenty i tak nie miały co liczyć, "tatuś" nie zamierzał pracować.

Do dziś utrzymuję z nimi bliskie relację i widzę jak spokojnie żyją, poszukały pracy, dzieci dorosły i pomagają w utrzymaniu domu. Mieszkania czyste zadbane, nawet je stać na małe przyjemności.

Pytam nie bałaś się, że nie dasz rady ..... "nie miałam innego wyboru, mam spokój , nikt mnie nie wykorzystuje, nie wyżera jedzenia przeznaczonego dla dzieci". Żyją skromnie , ale w ich wypowiedziach, zachowaniu jest tyle spokoju, nie ma dawnego strachu, lęku co przyniesie następny dzień.
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Nie 26 Maj, 2013 13:07   

pannamigotka napisał/a:
Wkurzało mnie gadanie Klary

xcc
pannamigotka napisał/a:
czasem łatwiej... grać...

Ona chwilami może nawet wierzyć w to, że jest dobrze, a ta gra jest potrzebna samej sobie do tego, żeby nie zwariować.
Dopiero po czasie organizm upomni się o swoje :bezradny:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Nie 26 Maj, 2013 13:45   

Klara napisał/a:
a ta gra jest potrzebna samej sobie do tego, żeby nie zwariować.

Wiem Klaro. Dlatego nie osądzam jej, widocznie wtedy takie mówienie było jej potrzebne. Teraz pomalutku pozbywa się iluzji, widać, że jest jej ciężko :(
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Nie 26 Maj, 2013 14:48   

Klara napisał/a:
Ona chwilami może nawet wierzyć w to, że jest dobrze

dokladnie tak ze mna bylo :) bylam przekonana, ze ze mna jest juz wszystko ok, ze jestem ponad tym wszystkim, ze w koncu dojrzalam emocjonalnie ... dopiero gdy wyjechalam i odcielam sie od mena to zobaczylam jak wszystko ze mnie zeszlo.
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
spoko 
Towarzyski


Dołączyła: 25 Mar 2013
Posty: 339
Wysłany: Śro 29 Maj, 2013 18:45   

"pterodaktyll"]Na Twoim miejscu specjalnie bym na to nie liczył[/quote dzieki za VOX...lwzruszylam sie ostro...od dzisiaj jest to moja melodia :buzki:
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Śro 29 Maj, 2013 20:47   

Klara napisał/a:
Duszek napisał/a:
chyba nawet to życie obok czynnego alkoholika, mimo mentalnego oddzielenia się, ma duży i negatywny wpływ..

Właśnie tak
Też sceptycznie patrzę na osoby, które twierdzą, że są szczęśliwe żyjąc pod jednym dachem z czynnym alkoholikiem.
Jeśli mogę się wtrącić do dyskusji ....powiem tak ....Życie pod jednym dachem z czynnym alkoholikiem jest okropne,mimo oddzielenia się mentalnego ,fizycznego..... i bzdura totalna ,że kobieta jest wtedy szczęśliwa ...Kochani to jest tak ,że w porównaniu do życia jakie było przed odcięciem się czyli smród w pokoju ,zaglądanie alko na ręce co się robi ,gdzie wychodzi ,na co wydaje pieniądze ,nie wiadomo czy się przy nim śmiać czy płakać bo nie wiadomo kiedy go to zdenerwuje i tutaj przykładów mogłabym podać wiele -życie jest o wiele spokojniejsze gdy on jest z boku ...ale na pewno nie można nazwać to szczęśliwym życiem :roll: to jest ciągła niepewność dnia jutrzejszego ,to jest ciągłe zmierzanie się z jego manipulacjami ,oskarżeniami ,że gdybym to ja była inna to by nie pił ,to ciągłe zastanawianie się co będzie jutro ....i kiedy trzeba to człowiek się na to godzi i cieszy się ze spokoju jaki osiągnął ale nie jest to kochani szczęsliwe zycie oj nie jest :roll:
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 29 Maj, 2013 21:28   

spoko napisał/a:
...od dzisiaj jest to moja melodia

Jak zaczynałem swoja drogę do trzeźwienia tez jej słuchałem :buziak:
_________________
:ptero:
 
     
spoko 
Towarzyski


Dołączyła: 25 Mar 2013
Posty: 339
Wysłany: Czw 30 Maj, 2013 04:45   

OSSA napisał/a:
łatwiej wygrać 6 w lotto niż stworzyć bezpieczny i trwały związek z osobą uzależnioną. Oczywiście można szukać rad, recept , ale po co
zgadzam sie,ale po co?...chce reszte zycia przezyc...czas wegetacji minal...pozdrawiam
 
     
ewa29 
Gaduła



Pomogła: 5 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 11 Sty 2012
Posty: 906
Skąd: woj.łódzkie
Wysłany: Nie 11 Sie, 2013 17:50   

pietruszka napisał/a:
odciąć się od choroby i powiązanych z nią zachowań, a nie od człowieka...


Witam :) Dla mnie było to ciężkie, ale myślę że dużo się zmieniło w tym kierunku, ponieważ dałam mu "wolność" i zajęłam się sobą i swoją terapią swoim własnym życiem. Niemniej jednak jeszcze, nie do końca sobie radzę z tym odcięciem mentalnym, ale daje sobie czas i powoli małymi kroczkami to się zmieni. Nic na szybko... Zmieniam to co zmienić mogę, jest mi dużo lżej bo nie czuję się odpowiedzialna za jego życie, przynajmniej tak czuję :)
_________________
Siła,wiara i nadzieja to one mnie utrzymują przy życiu :)
 
     
spoko 
Towarzyski


Dołączyła: 25 Mar 2013
Posty: 339
Wysłany: Śro 14 Sie, 2013 16:33   

Witajcie...9 dni bez ogladania ,sluchania,przebywania jest mi SPOKO...byc moze to jest odseparowanie mentalne?.. :luzik:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 12