Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Bajki z morałem
Autor Wiadomość
Żeglarz 
Gaduła



Pomógł: 31 razy
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 991
Wysłany: Nie 17 Mar, 2013 11:13   

Scarlet O'Hara napisał/a:
Najbardziej szczęśliwi ludzie nie posiadają wszystkiego co najlepsze.


Kiedyś usłyszałem, że receptą na szczęście jest ograniczenie własnych potrzeb.
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Nie 17 Mar, 2013 12:05   

Żeglarz napisał/a:

Kiedyś usłyszałem, że receptą na szczęście jest ograniczenie własnych potrzeb.


oraz zdrowy rozsądek, cierpliwość bo nie wszystko można mieć od razu.są rzeczy i sprawy na które trzeba ciężko zapracować ale nie za wszelką cenę,nie zatracając siebie i tego co w okół nas.
_________________
Jeśli masz problem, poznaj jego przyczynę a będziesz szczęśliwszy.
 
     
Żeglarz 
Gaduła



Pomógł: 31 razy
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 991
Wysłany: Pon 18 Mar, 2013 11:00   

Scarlet O'Hara napisał/a:
oraz zdrowy rozsądek, cierpliwość bo nie wszystko można mieć od razu.są rzeczy i sprawy na które trzeba ciężko zapracować ale nie za wszelką cenę,nie zatracając siebie i tego co w okół nas.

Chyba powinnaś zmienić nick, bo to nie brzmi jak Scarlet O`Hara :lol2:
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Pon 18 Mar, 2013 14:24   

Żeglarz napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
oraz zdrowy rozsądek, cierpliwość bo nie wszystko można mieć od razu.są rzeczy i sprawy na które trzeba ciężko zapracować ale nie za wszelką cenę,nie zatracając siebie i tego co w okół nas.

Chyba powinnaś zmienić nick, bo to nie brzmi jak Scarlet O`Hara :lol2:


Daleko mi do niej :mysli: ale mamy coś wspólnego.Na zewnątrz ogromna siła psychiczna a w środku słaba i zagubiona ...... :bezradny: A z drugiej strony czy ona się zatracała....? Ona robiła to co było dla niej dobre i zupełnie nie obchodziło ją co i kto o niej myśli a swego czasu mnie to bardzo uwierało teraz.....mam to gdzieś.
_________________
Jeśli masz problem, poznaj jego przyczynę a będziesz szczęśliwszy.
 
     
Słoneczko 
Gaduła
Alko/Współ.../DDA/



Pomogła: 18 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 12 Gru 2012
Posty: 735
Wysłany: Pon 18 Mar, 2013 23:34   

Żeglarz napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
Najbardziej szczęśliwi ludzie nie posiadają wszystkiego co najlepsze.


Kiedyś usłyszałem, że receptą na szczęście jest ograniczenie własnych potrzeb.
Scarlet O'Hara napisał/a:
oraz zdrowy rozsądek, cierpliwość bo nie wszystko można mieć od razu.są rzeczy i sprawy na które trzeba ciężko zapracować ale nie za wszelką cenę,nie zatracając siebie i tego co w okół nas.
:tak: Ja nie posiadam co najlepsze, ale wiem, ze moja cierpliwość pomogła mi :tak: Dziś cieszę sie tym co mam i jest o.k. doceniłam w końcu swoje starania i całokształt dorobku życiowego, zarówno w sferze materialnej, zdrowotnej jak i psychicznej :tak:
_________________
"Alkohol może zmienić makijaż rzeczywistości, ale nie ją samą."
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Pon 18 Mar, 2013 23:56   

Słoneczko73 napisał/a:
:tak: Ja nie posiadam co najlepsze, ale wiem, ze moja cierpliwość pomogła mi :tak: Dziś cieszę sie tym co mam i jest o.k. doceniłam w końcu swoje starania i całokształt dorobku życiowego, zarówno w sferze materialnej, zdrowotnej jak i psychicznej :tak:


i doszłaś do tego co autor skopiwanego tekstu prze ze mnie chciał przekazać
"Najbardziej szczęśliwi ludzie nie posiadają wszystkiego co najlepsze. Oni jedynie wydobywają wszystko, co najlepsze, z tego, co posiadają". :tak:
_________________
Jeśli masz problem, poznaj jego przyczynę a będziesz szczęśliwszy.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 18 Mar, 2013 23:58   

Scarlet O'Hara napisał/a:
Najbardziej szczęśliwi ludzie nie posiadają wszystkiego co najlepsze. Oni jedynie wydobywają wszystko, co najlepsze, z tego, co posiadają".

Wypisz, wymaluj, ja :mgreen:
_________________
:ptero:
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie 24 Mar, 2013 14:49   

Pewnego dnia nauczycielka poprosiła swoich uczniów, by wypisali na kartce imiona wszystkich kolegów z klasy, zostawiając trochę miejsca obok nich. Potem powiedziała do uczniów, by się zastanowili nad najmilszą rzeczą, którą mogliby powiedzieć o każdym ze swoich kolegów i napisali to obok ich imion. Ukończenie zadania zajęło wszystkim całą godzinę. Przed opuszczeniem klasy oddali swoje kartki nauczycielce.

W weekend nauczycielka napisała każde nazwisko na kartce i obok niego listę miłych rzeczy
przypisanych mu przez kolegów...

W poniedziałek każdemu z uczniów oddała przygotowaną listę. Już po krótkiej chwili wszyscy się uśmiechali. "Rzeczywiście?", było słychać szepty, "Nawet nie wiedziałem, że dla kogoś coś znaczę!" i "Nie wiedziałem, że inni mnie tak lubią", brzmiały komentarze.

Nikt potem nie wspominał już o tych listach.
Nauczycielka nie wiedziała, czy uczniowie dyskutowali o nich ze sobą lub z rodzicami, ale to nie było istotne. Ćwiczenie spełniło swoje zadanie. Uczniowie byli zadowoleni z siebie i z innych.

Kilka lat lat później jeden z uczniów zmarł i nauczycielka poszła na jego pogrzeb. Kościół był pełen przyjaciół. Jeden po drugim z tych, którzy kochali lub znali młodego człowieka,
przechodzili obok trumny i oddawali ostatnią cześć.

Nauczycielka podeszła jako ostatnia i modliła się przy trumnie. Kiedy tam stała, ktoś z niosących trumnę powiedział do niej:
"Czy była pani nauczycielką matematyki Marka?" Skinęła:
- Tak.
Ten powiedział:
- Mark bardzo często mówił o pani.

Po pogrzebie większość szkolnych kolegów Marka zebrało się razem. Byli tam również jego rodzice i wyraźnie czekali na to, by porozmawiać z nauczycielką.
- Chcemy pani coś pokazać - powiedział ojciec i wyciągnął portfel z kieszeni.
- Znaleziono to, kiedy zginął Mark.Sądziliśmy, że pani to rozpozna.

Wyjął z portfela zniszczoną kartkę, która najwyraźniej sklejona, była wielokrotnie składana i rozkładana. Nauczycielka wiedziała, nie patrząc, że była to ta kartka, na której były miłe rzeczy, jakie koledzy napisali o Marku.
- Chcieliśmy pani bardzo podziękować za to, że pani to zrobiła. - powiedziała matka Marka - Jak pani widzi, Mark bardzo to cenił.

Wszyscy dawni uczniowie zebrali się wokół nauczycielki. Charlie uśmiechnął się i powiedział:
- Ja też mam jeszcze moją listę. Jest w górnej szufladzie mojego biurka.
Żona Hainza powiedziała:
- Hainz poprosił mnie, żebym wkleiła listę do
naszego ślubnego albumu.
- Ja też ciągle mam swoją, - powiedziała Monika - jest w moim dzienniku.
Potem Irena, inna uczennica, sięgnęła do swojego terminarza i pokazała wszystkim swoją porwaną i postrzępioną listę:
- Zawsze noszę ją przy sobie - powiedziała i dodała - Sądzę, że wszyscy zachowaliśmy nasze listy.

Nauczycielka była tak wzruszona, że musiała usiąść i zaczęła płakać. Płakała nad Markiem i nad wszystkimi kolegami, którzy go nigdy już nie zobaczą.

Żyjąc z bliźnimi, często zapominamy, że każde życie kiedyś się kończy i że nie wiemy,
kiedy ten dzień nadejdzie. Dlatego należy mówić ludziom, których się kocha, że są szczególni i ważni.
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Pon 25 Mar, 2013 10:26   

"Szło sobie pewnego razu Szczęście i wpadło do ogromnego dołu. Siedzi i płacze. Przechodził tamtędy człowiek. Szczęście usłyszało kroki i woła:
- Dobry człowieku! Wyciągnij mnie stąd!
- A co mi za to dasz? – zapytał człowiek.
- A co byś chciał? – spytało Szczęście.
- Chce mieć piękny dom z widokiem na morze.
Szczęście sprezentowało człowiekowi dom, człowiek ucieszył się i pobiegł pochwalić się znajomym, o Szczęściu zapomniał.
Siedzi Szczęście w dole i płacze jeszcze głośniej. Usłyszało kroki.
- Dobry człowieku! Wyciągnij mnie stąd!
- A co będę z tego miał? – zapytał człowiek.
- A co byś chciał? – spytało Szczęście.
- Chcę piękny samochód, dużo pięknych samochodów!
Szczęście spełniło życzenie drugiego człowieka. Ten się bardzo ucieszył, zapomniał o Szczęściu, wsiadł w samochód i odjechał.
Szczęście całkiem straciło nadzieję. Nagle słyszy – idzie kolejny człowiek.
- Dobry człowieku! Wyciągnij mnie stąd!
Człowiek wyciągnął Szczęście z dołu i poszedł sobie dalej. Szczęście pobiegło za nim, pyta:
- Człowieku! Co chcesz za to, że mi pomogłeś?
- Nic. – powiedział człowiek.

Od tamtej pory Szczęście wiernie mu towarzyszy i spełnia każde jego życzenie. Ale ciiiii… Człowiek nic o tym nie wie…"
_________________
Jeśli masz problem, poznaj jego przyczynę a będziesz szczęśliwszy.
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Pon 25 Mar, 2013 18:55   

Historia Kopciuszka

Pewnego razu była sobie dziewczynka, której nikt nie chciał i której nikt nie kochał, od kiedy zmarł jej ukochany ojciec… nikt nigdy o nią nie walczył, strasznie zawadzała w życiu swoim przybranym siostrom i macosze. Żyła w piwnicy, w domu pełnym nienawiści, bólu, głodu i braku zasad. Choćby nie wiem jak się starała, zawsze okazywało się, że coś robiła nie tak. Żyła w ciągłym lęku o to, co przyniesie jutro, o to czy co przyniesie kolejny dzień. Najbardziej lubiła te chwile gdy zostawała sama – przynajmniej miała pewność że nikt jej ponownie nie uderzy, że nie wyrzuci, że nie będzie kolejnych upokorzeń – nie było ucieczki! Bo i dokąd?

Nauczyła się, że tak musi być, nauczyła się żyć bez miłości i że musi liczyć sama na siebie. Nauczyła się, że nie wolno jej popełniać błędów, bo za to grozi kara. Nauczyła się żyć z tym sama. Pogodziła się z tym, że będzie wiodła życie pełne rozczarowań, chociaż znoszonych z godnością, żadne inne życie nie wydawało się możliwe. Wydawało się, że takie było jej przeznaczenie.

Aż do chwili, gdy do drzwi zapukał posłaniec z pałacu, wydawało się, że w jej życiu wszystko jest ustalone na wieki. Zawsze będzie pomywaczką, dziewczyną z piwnicy. Potem nagle przybywa wiadomość od Księcia – zaproszenie na bal. Na balu on wybrał ją spośród tysiąca, a ona pozwoliła się wybrać. Poczuła, że jest wybrana, jedyna, poczuła się Piękna. Nie potrzebowali słów, tańczyli, po prostu tańczyli wpatrzeni w siebie. Jednak o północy Kopciuszek uciekł, w noc, w ciemność, uciekł do swojej piwnicy.

Uciekała pełna lęku, niepewności, ale z rozbudzoną nadzieją w sercu. Potrzebowała, żeby Książe ją zatrzymał, by nie pozwolił jej uciec w bezsens, on potrzebował… no właśnie, do czego on jej potrzebował? Zadawała sobie to pytanie poprzez pytanie siebie: co jest wpisane w jego serce?

Jednak uzdrowienie serca trzeba zacząć od zawierzenia siebie, nie od pytania, czego oczekują inni. Kopciuszek, zamiast rosnąć w domu pełnym miłości, żył w miejscu pełnym strachu i upokorzeń – dlatego trudno było jej wierzyć w miłość, trudno było wierzyć w to, że jest coś warta, trudno było uwierzyć w piękno, którym zachwycali się ludzie, gdy patrzyli na nią na balu. Wróciła do swojej piwnicy.

Nie musisz udowadniać, kim jesteś, jeśli w sercu czujesz, kim jesteś. Jak długo chcesz jeszcze żyć tak, jak tego sobie życzą inni, z myślą czy im się to spodoba, czy sprostasz ich oczekiwaniom, z pytaniem, jakiego ciebie chcieliby mieć inni? Gdzie jest miejsce, w którym czujesz się wolna, w którym czujesz, że masz przyzwolenie na siebie, na bycie sobą, na radość, na płacz, na złość, na taniec? Gdzie jest miejsce, w którym czujesz się kochana i Piękna? Ono jest w Twoim sercu, od serca powinno się zacząć, w Twoim sercu musi zacząć się przyzwolenie na siebie. W Tobie jest siła i odwaga, by uwolnić Piękną, która jest w Tobie. Jeśli nie uwolnisz swojego serca, nikt z zewnątrz nie da Ci tej wolności, może Cię tylko do niej zaprosić, dając swoją miłość. Jako kobieta nie musisz się o nic starać, nie musisz zabiegać, żeby się zdarzyło. Musisz tylko odpowiedzieć na to zaproszenie.

Jak miło, że w życiu Kopciuszka nastąpiło to zaproszenie. Odpowiedź wymagała ogromnej odwagi, takiej, która mogła zrodzić się tylko z głębokiego pragnienia, by znaleźć życie, o którym jej serce wiedziało, że jest dla niego przeznaczone. Ona chciała pójść. Ale to wymagało niezłomności, żeby pokonując strach, dotrzeć jednak na bal. To wymagało odwagi, by nie porzucić jednak nadziei, nawet po tym, jak zatańczyła z Księciem. (Pamiętasz, ona uciekła z powrotem do piwnicy, tak jak robi to wiele niepewnych siebie kobiet).

Wchodź w te sytuacje, od których normalnie uciekasz. Zobacz, że musisz nauczyć się nazywać, co też jest dla Ciebie ważne, że musisz mieć odwagę by odnaleźć swoje miejsce, – takie, które będziesz mogła kształtować, takie, które będzie Twoim miejscem, a nie tylko takie, które zdecydują się Ci dać inni.

Kopciuszek zobaczył, że czas zacząć sprzątać w swojej komórce, wybić w niej okna, zaprosić do niej światło! Ale potrzebny jest na to czas. Książe przez posłańców długo szukał Pięknej ukochanej. Ona potrzebowała czasu, by pozwolono jej zostać samej. Potrzebowała, żeby dał jej czas na przeżycie swojego bólu, na uporanie się z nim. Musiała raz na zawsze przestać się bać, musiała dorosnąć, musiała odnaleźć Piękną w sobie i odnaleźć swoje miejsce. Książe odnalazł Kopciuszka, przytrzymał jej rękę, i powiedział, że wszystko z nią w porządku, że jest dla niego ważna, że to ją wybrał, że z nią chce dzielić życie. Słyszała w jego głosie miłość, słyszała uznanie i uwierzyła mu. Uwierzyła w miłość i nie mogła się powstrzymać by nie utonąć w jego ramionach.

W końcu dała sobie przyzwolenie na bycie kobietą, na jaką się urodziła, a królestwo już nigdy nie było takie samo.I życie Kopciuszka już nigdy nie było już takie samo…

http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=218
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Pią 29 Mar, 2013 20:50   

Po Pierwsze Ludzie
"Uczeń poprosił mistrza:
- Jesteś taki mądry. Zawsze masz dobre samopoczucie, nigdy się nie złościsz. Pomóż mi, abym i ja stał się taki jak ty.
Mistrz zgodził się i poprosił ucznia, by ten przyniósł kartofla i plecak.
- Gdy się na kogoś obrazisz lub rozzłościsz i zachowasz urazę, - powiedział mistrz, - weź jednego kartofla, napisz na nim imię człowieka, z którym miałeś konflikt i włóż kartofla do plecaka.
- To wszystko? – zapytał zdumiony uczeń.
- Nie, - odparł mistrz. – Musisz zawsze nosić ten plecak przy sobie. Za każdym razem, gdy się na kogoś pogniewasz – dorzucaj kolejnego kartofla.
Uczeń pilnie wykonywał polecenia mistrza. Mijał czas, plecak wypełnił się kartoflami i stał się ciężki. Noszenie go wszędzie ze sobą było sporą niewygodą. W dodatku, kartofel, który trafił do plecaka jako pierwszy, zaczął gnić, pokrył się lepkim śmierdzącym szlamem. Inne kartofle puszczały pędy, psuły się, wydzielały ostry, nieprzyjemny zapach.
Uczeń przyszedł do mistrza i zaczął się skarżyć:
- Nie mogę tego świństwa wszędzie ze sobą nosić. Po pierwsze, plecak jest za ciężki, a po drugie – kartofle się psują. Zaproponuj inne rozwiązanie.
Mistrz odpowiedział:
- To samo dzieje się w twojej duszy. Po prostu nie zauważasz tego od razu. Działania zmieniają się w nawyki. Nawyki stają się charakterem, który produkuje złowonne cechy. Dałem ci możliwość obserwacji tego procesu. Za każdym razem, gdy postanowisz się obrazić lub odwrotnie – obrazić kogoś – zastanów się, czy jest ci potrzebny dodatkowy kartofel".
_________________
Jeśli masz problem, poznaj jego przyczynę a będziesz szczęśliwszy.
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Wto 09 Lip, 2013 16:30   

"Zakładniczka Miłości"

"Drzwi pojedynczej celi zostają otwarte, w progu stoi konwojent.
- Zakładniczka Miłości Nr 201055, z rzeczami do wyjścia!
- Znowu na przesłuchanie?! Znowu mam cierpieć?!
- Twój wyrok dobiegł końca. Wychodzisz!
... - Ale… ja nie chcę! Ja chcę tu zostać! Przyzwyczaiłam się!
- Musisz zwolnić celę. Myślisz, że jesteś jedyna? Więzienie mamy przepełnione! Inne Zakładniczki czekają w kolejce, a my już nie mamy miejsc! Odsiedziałaś swoje.
- Dobrze… Skoro nie mogę zostać… Dokąd mam iść?
- Za mną. Odbierzesz rzeczy osobiste, dokumenty i do widzenia.
Kobieta idzie za konwojentem do małego pomieszczenia na końcu korytarza. W pokoiku czeka strażnik:
- Historia więźnia? – pyta konwojenta.
- Artykuł Wielka Miłość, wyrok – siedem lat o zaostrzonym rygorze.
- Jak bardzo zaostrzonym? Na czym polegał?
- Bardzo zaostrzony, - odpowiada kobieta. – Zazdrosny był, bił bardzo, okrutnie, bałam się go, nigdzie nie wychodziłam… z domu do pracy i z powrotem… w ciągu siedmiu lat związku rozstawaliśmy się 13 razy… ale wracaliśmy do siebie, wciąż bardzo go kocham… Potem mnie rzucił, w trudnym momencie – zwolnili mnie z pracy, przestałam zarabiać, a przecież żyliśmy z mojej pensji… Bardzo się zmartwił, że teraz nie będzie pieniędzy na nic… całkiem się zamknął w sobie, strach było patrzeć. Potem się zaczęły kłótnie, awantury… Ale ja go rozumiem!
- Ale ja pani nie rozumiem. Wygląda na to, że kupiła pani tę swoją „wielką miłość” za pieniądze?
- Proszę o nim źle nie mówić! On mnie kochał! Kochał…
- Skąd pani wie? Z czego to wynika?
- Mówił, że kocha, że jest ze mną szczęśliwy, że jestem dla niego idealną kobietą…
- No pewnie, że idealną! Przy pani jak przy mamusi. Nakarmi, napoi, kieszonkowe podrzuci, zrozumie, wybaczy… Żyć nie umierać. Dopóki pani z pracy nie wyrzucili…
- Niech pan tak nie mówi!
- Taką mam pracę. Wypuszczam na wolność Zakładniczki Miłości. I zapobiegam recydywie. Więc rozumiem, że gdy odchodził, to właśnie tak pani powiedział, że kocha, że jest pani idealną kobietą… Proszę uczciwie odpowiedzieć.
- Uczciwie… Nie, powiedział, że jestem złą gospodynią, złą kobietą i że przez całe życie będę żałować, że go straciłam. Nie po raz pierwszy tak się zachował. Zawsze odchodził, kiedy było ciężko.
- Wychodzi na to, że miał rację. Pani jeszcze nie zdążyła wyjść na wolność, a już się pani prosi z powrotem do celi. Żałuje pani, że straciła swojego oprawcę.
- To co mam robić??? Przecież go kocham!!! A jak sobie inną znajdzie? Przecież mówił, że nigdy nie będzie sam…
- Co prawda to prawda. Przyssie się do innej Wielkiej Mamusi – Zakładniczki Miłości. Niejedna taka chodzi po świecie… Więzienie nam pęka w szwach od tych opiekunek wiecznych syneczków. Co pani zamierza robić na wolności?
- Nie wiem… Boję się… Co mam robić? Komu jestem taka potrzebna?
- Jaka?
- Gruba, brzydka, zwyczajna! Ta miłość to był dar od losu! Dlatego go pokochałam, że mnie dostrzegł, docenił.
- Rozumiem. Faktycznie, jak pani będzie się sama tak traktować, to nikt porządny się nie zainteresuje. Spisała się pani na straty, to nie ma co się dziwić.
- To co mam robić?
- Pewnie zacząć od szacunku do siebie. Ma pani za co siebie szanować. Zniosła pani 7 lat więzienia o zaostrzonym rygorze, przeżyła pani jakoś, a to już samo w sobie jest godne szacunku.
- Pracuję, mieszkanie kupiłam. Twarda jestem. I pracy się nie boję.
- No widzi pani! Wolność po to właśnie się odzyskuje, żeby pomyśleć, przewartościować. Oddam pani teraz rzeczy z depozytu, proszę kwitować: serce rozbite - sztuk 1, zgniecione poczucie własnej wartości - sztuk 1, zasuszona samoocena - sztuk 1, połknięte urazy - 5 skrzynek, standardowe obrażenia - 1 komplet, siniaki - 4 komplety, wielka miłość, przeceniona - sztuk 1.
- Mogę tego nie odbierać?
- Oczywiście! Tylko czekam, kiedy pani z tego zrezygnuje! Pójdzie do utylizacji.
- To co mi zostanie?
- Wolność. Swoboda wyboru działań, życzeń i innych takich. Proszę sobie wybrać coś nowego, co pani chce.
- A można wybrać? Odzwyczaiłam się przez 7 lat od normalnego życia… Trochę się boję…
- To nic, to normalne. Proszę, tu ma pani zaświadczenie o odbyciu wyroku. Ma pani prawo zwrócić się o pomoc do każdego Rehabilitanta. Z reguły kierujemy tam wszystkie Zakładniczki Miłości. Na pożegnanie – prezent dla pani od administracji więzienia. Pudełeczko z miłością do siebie. Działa na baterie słoneczne czyli zawsze.
- Dziękuję…
- Otworzę pani teraz bramę. Witamy w Wolnym Świecie. I żebym nigdy więcej tu pani nie widział!

Strażnik otwiera bramę i była Zakładniczka Miłości nieśmiało stawia pierwsze kroki w przestrzeni, jasnej i słonecznej. Wolny Świat nieco ją przeraża – jak ptaka, który dorastał w klatce, a teraz został wypuszczony na wolność. Będzie musiała nauczyć się szybować w tej swobodnej i radosnej rzeczywistości. Tak, jak robią to, zgodnie z prawami natury, ptaki i ludzie".

Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Tłumaczenie I.Z.
© Po Pierwsze Ludzie
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
DanaN 
Towarzyski
Współuzależniona



Pomogła: 19 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 24 Sie 2011
Posty: 473
Wysłany: Czw 18 Lip, 2013 14:51   

Zaczarowana nić

"Maksym był chłopcem, który nie lubił czekać. W czasie zimy, gdy jeździł na łyżwach, nie mógł się doczekać lata, by móc popływać. Gdy nadchodziło tak wyczekiwane lato, pragnął, by nastała szybko jesień. Chciał zbierać grzyby w pobliskim lesie.
Gdy ktoś pytał Maksyma, czego najbardziej pragnie, otrzymywał odpowiedź:
- Chciałbym, by czas płynął szybko…
Pewnego jesiennego dnia Maksym usłyszał, że ktoś go woła. Odwrócił się i zobaczył staruszkę, która obserwowała go przyjaźnie. Staruszka pokazała chłopcu srebrne pudełeczko z małym otworkiem, z którego wychodził złota nić i powiedziała:
- Popatrz, Maksymie. Ta cienka nić jest nicią twego życia. Jeżeli naprawdę tak bardzo pragniesz, by czas płynął ci szybko, musisz jedynie pociągnąć trochę za tę nić. Maleńki kawałek nitki odpowiada jednej godzinie życia. Pamiętaj jednak, by nikomu nie powiedzieć o tym, że posiadasz to pudełeczko i niech ci się szczęści.
Staruszka zniknęła. Następnego dnia w szkole Maksym postanowił użyć nitki, żeby skrócić lekcję. Pociągnął ze zdecydowaniem kawałeczek nitki i usłyszał głos nauczyciela, który mówił:
- Koniec lekcji. Możecie iść do domu.
Maksym pomyślał: „Ach! Jakby to było dobrze móc skończyć już szkołę i zacząć pracować!” Pewnej nocy postanowił pociągnąć silnie za nitkę. Następnego ranka obudził się jako dorosły człowiek, okazało się, że ma wąsy, jest inżynierem i zbudował już ładną fabrykę. Był bardzo zadowolony ze swego zawodu i przez pewien czas pociągał za sznurek powoli, na tyle tylko, aby starczało zawsze pieniędzy do końca miesiąca.
Poznał Marysię. Był to wspaniały ślub. Jeden szczegół jednak bardzo zasmucił Maksyma: jego mama postarzała się i miała wiele siwych włosów. Żal mu się zrobiło, że tak często pociągał za magiczną nić i przysiągł sobie, że teraz, gdy jest dorosły, nie będzie więcej tego robić.
Ale pewnego dnia Marysia oświadczyła mu z radością, że oczekuje maleństwa. „Oczekiwać” – ten czasownik nigdy nie podobał się Maksymowi. Nie potrafił oprzeć się pokusie, by jak najszybciej móc uściskać syna i zaczął pociągać za nitkę codziennie. Pewnego dnia pociągnął zbyt mocno i następnego dnia był o wiele starszy. Miał już dwóch synów: jeden chodził do liceum, a drugi na uniwersytet. I tak wszystko zaczęło się od nowa.
Ilekroć zaistniał jakiś problem, Maksym pociągał za nić, aby rozwiązać go szybko. Gdy źle szły interesy, gdy ktoś był chory, gdy chciał wiedzieć, kto zwycięży w rozgrywkach piłki nożnej, a nawet, gdy chciał wiedzieć, jak skończy się telewizyjny serial. Pewnego ranka Maksym zobaczył siebie w lustrze i stwierdził, że ma siwe włosy. Czuł się bardzo zmęczony i niezadowolony. Teraz dom był pusty, a Marysia (jakże postarzała się również i ona!) nie mogła zrozumieć, dlaczego ona i jej mąż niewiele pamiętają z życia spędzonego wspólnie.
- Czy i tobie się wydaje, że wszystko minęło jakby w jednej chwili? Jak to możliwe, że nasze dzieci tak szybko urosły?
Maksym nie mógł odpowiedzieć i czuł się bardzo smutny. Byli już schorowanymi staruszkami i dni dłużyły im się bardzo. Ale teraz Maksym pilnował się, by nie pociągać za magiczną nić. Pewnego dnia, gdy drzemał w parku na tej co zazwyczaj ławeczce, usłyszał, że ktoś go woła. Otworzył oczy i zobaczył staruszkę, która przed wielu, wielu laty podarowała mu pudełeczko z magiczną nicią.
- A więc Maksymie, jak ci się udało? Czy magiczna nić uszczęśliwiła cię, czy spełniła twoje marzenia?
- Nie wiem… dzięki tej nici nigdy nie musiałem czekać ani zbytnio cierpieć w mym życiu, ale teraz stwierdzam, że wszystko minęło za szybko i oto jestem już stary i słaby. Chciałbym znów być dzieckiem – powiedział Maksym ze wstydem – i móc jeszcze raz przeżyć życie bez magicznej nici. Chciałbym żyć jak wszyscy ludzie i przyjąć wszystko, co życie mi przyniesie, chciałbym pozbyć się niecierpliwości.
- Nie pozostaje nic innego, jak oddać pudełeczko… Życzę ci wiele szczęścia, Maksymie!
Gdy tylko pudełeczko znalazło się w dłoni staruszki, Maksym zasnął głębokim snem.
- O, ty śpiochu! Pobudka! Wstawaj już!
Maksym otworzył oczy i spostrzegł, że leży w swym łóżeczku, a nad nim stoi mama (młoda i piękna) i patrzy na niego czule. Pobiegł do lustra i ujrzał w nim swą twarz dziecka. Ucałował i uściskał mamę, jakby od stu lat jej nie widział".

W bajce bohater budzi się i znów jest dzieckiem... W bajce pociąganie za nitkę jest tylko przestrogą, złym snem... W bajce A teraz odłóż już to pudełeczko

© Po Pierwsze Ludzie
 
     
Mała 
Trajkotka



Pomogła: 34 razy
Wiek: 49
Dołączyła: 18 Cze 2013
Posty: 1017
Skąd: Moja Wiocha :D
Wysłany: Pią 16 Sie, 2013 16:57   

:chmurka: Piękne...I miło tu wracam po raz n-ty :roza:
_________________
"Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Śro 25 Gru, 2013 14:53   

Za chwilę Nowy Rok. Będziemy składać sobie nawzajem życzenia. Będziemy głośno lub w skrytości ducha winszować sobie różne rzeczy, składać różne obietnice, oczekiwać spełnienia różnych planów i marzeń. Będziemy zwracać się do Stwórcy albo do Losu, albo do Życia, albo do Świata, albo do jakichkolwiek sił tajemnych z Nowym Rokiem włącznie. A na koniec jeszcze za to wypijemy. Chcę Ci przytoczyć rozmowę, jaka odbyła się niedawno w sprawie życzeń noworocznych... Rozmowę podobną do milionów takich rozmów... Rozmowa ze Stwórcą
-Halo, dzień dobry! Mogę rozmawiać ze Stwórcą?
-Dzień dobry! Łączę!
-Dzień dobry, moja Duszyczko! Słucham cię uważnie!
-Boże, zaraz będzie Nowy Rok! Proszę, spełnij moje najskrytsze życzenia!
-Dobrze, moja droga, wszystko, co sobie zażyczysz! Ale najpierw przełączę cię do Działu Życzeń Spełnionych. Postaraj się zrozumieć, jakie popełniłaś błędy w ubiegłych latach.
Głos w słuchawce: „proszę czekać, łączę z operatorem działu życzeń”.
Czekam.
-Witam panią! W czym mogę pomóc?
-Dzień dobry! Przekierował mnie do państwa Stwórca i powiedział, że zanim wypowiem nowe życzenia, byłoby wskazane, żebym odsłuchała poprzednie.
-Rozumiem, szukam, jeszcze chwila... O, są! Pani życzenia, proszę słuchać!
-Słucham z uwagą!
-Zaczynam od poprzedniego roku:
1) Znudziła mi się ta praca! (wykonano: "praca się znudziła!"),
2) Mąż nie zwraca na mnie uwagi! (wykonano:"nie zwraca!"),
3) Troszeczkę pieniędzy by się przydało! (wykonano: "pieniędzy -troszeczkę!"),
4) Koleżanki to debilki! (wykonano: "debilki!"),
5) Żeby chociaż jakieś mieszkanie było! (wykonano: dziesiąte piętro bez windy, poddasze, dach przecieka. „jakieś mieszkanie jest"!),
6) Żeby na urlop wyjechać, byle gdzie... (wykonano: do teściów na działkę, „byle gdzie jest!”),
7) Nikt mi nawet kwiatów nie podaruje (wykonano: "nie podaruje!").
- Mam kontynuować? Samego czytania będzie prawie rok...
- Nie, nie, zrozumiałam!!! Proszę mnie przełączyć do Stwórcy!
- Boże, wszystko zrozumiałam!!! Będę uważać na swoje myśli i słowa i życzenia!!! A teraz muszę się zastanowić... Mogę zadzwonić później?
- Oczywiście, moja droga!!! Oczywiście!"
... Za chwilę Nowy Rok. Składając życzenia sobie i innym, myśl o tym, CO ma się spełnić, JAK chcesz, aby było, czego CHCESZ (zamiast – czego nie chcesz). Myśl językiem CELU, a nie językiem PROBLEMU. Myśl o tym JAK OTWORZYĆ DRZWI, a nie o tym DLACZEGO SĄ ZAMKNIĘTE. Myśl o tym, że czegoś CHCESZ, że coś WYBIERASZ, że coś ZROBISZ - a nie o tym, że coś musisz, powinieneś, że czujesz się w obowiązku...
A ja życzę Tobie na Nowy Rok: abyś był świadomy czego życzysz sobie i innym, abyś z największą troską i pożytkiem wykorzystał symbol nowego początku dla spełniania tego, co ci się marzy, abyś otrzymał to, o co poprosisz...Proś zatem starannie

www.kobieta-lider-mentor.p
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,31 sekundy. Zapytań do SQL: 11