Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
"W dżungli podświadomości" Beata Pawlikowska
Autor Wiadomość
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 12:19   "W dżungli podświadomości" Beata Pawlikowska

Fragment książki "W DŻUNGLI PODŚWIADOMOŚCI", wyd. G+J, premiera 20 marca 2013

Jesteś dzieckiem. Nawet jeśli masz już sto lat, to wciąż w głębi duszy jesteś tym samym dzieckiem, które rozglądało się kiedyś po świecie i dziwiło. Wielu rzeczy nie pamiętasz. Ale twoja podświadomość zna je wszystkie. Czasami było tak ciężko, że groziło ci niebezpieczeństwo przepalenia wszystkich emocjonalnych bezpieczników. Nie mów, że tak nie było, bo to tylko znaczy, że tego nie pamiętasz. W życiu każdego człowieka zdarzały się chwile, kiedy psychicznie nie był w stanie unieść tego, co się wydarza dookoła. Mam podać przykład?

Jesteś chory. Masz dwa latka. Lekarz mówi, że śląskie powietrze ci nie służy, powinieneś zmienić klimat.

- No ale jak to zmienić klimat? – twoja mama chwyta się za głowę. – Przecież nie możemy się przeprowadzić!
- Proszę wysłać dziecko na wakacje, na kilka tygodni do krewnych – radzi lekarz.

Rodzice uznają, że to jedyne rozsądne rozwiązanie. Skoro często chorujesz, a lekarz twierdzi, że ta powracająca choroba jest związana z miejscem, gdzie się wychowujesz, trzeba cię ratować.

- Może wyślemy go do mojej siostry? – proponuje twój tata. – Mazury, czyste powietrze, przyroda.

Zostajesz zapakowany do samochodu i wyruszacie w drogę. Następnego dnia widzisz swoich rodziców po raz ostatni. Tak ci się przynajmniej wydaje. Oni oczywiście wrócą, ale ty wtedy jeszcze o tym nie wiesz. Czujesz tylko przerażenie i rozpacz, że cały świat, jaki dotychczas znałeś, właśnie się rozpadł, zginął i został pogrzebany. Wszystko, co kochałeś, odeszło. Wszystko, co dawało ci poczucie bezpieczeństwa, znikło. Zostałeś porzucony.

Przypominam, że masz dwa latka, a twój rozum nie jest w stanie objąć i racjonalnie sobie wytłumaczyć całej sytuacji. Ty nie wiesz co to znaczy „zmiana klimatu” ani „dla twojego dobra”. Jedyne, czego pragniesz całą swoją istotą, to czuć bliskość matki. Bo ona jest wszystkim, co masz. Z twojej ówczesnej perspektywy, rzecz jasna.

I nagle matka odchodzi. Porzuca cię. Zostawia cię samego.

Jasne, z racjonalnego i dorosłego punktu widzenia możesz powiedzieć:
- Przecież nie zostawiła mnie samego, tylko pod opieką ciotki. Ciotka była bardzo dobrą, serdeczną kobietą. Moja mama nigdy nie zrobiłaby niczego, żeby mnie skrzywdzić.

Naturalnie. Tak myśli dorosły.

A dziecko czuje tak:
- To koniec!!! Przestaję żyć! Zostaję odcięty od tego, co daje mi życie! Ginę! Umieram! Rozpadam się!

Gdyby umiało nazwać te uczucia słowami, gdyby potrafiło opisać je sobie samemu, ciotce i rodzicom, nie byłoby sprawy. Nazwanie czegoś po imieniu przynosi ulgę i spokój.
Ale dwuletnie dziecko tylko czuje i coś musi zrobić z tymi emocjami. Czasami można je wypłakać. Ale jeśli jest ich więcej? Więcej niż można przekazać przez łzy i krzyk? Więcej niż taki mały człowiek jest w stanie udźwignąć swoim małym sercem? Jeśli jest ich tak dużo i są takie ciężkie, przerażające i rozpaczliwe, że cały rozpada się od wewnątrz i ma wrażenie zbliżającej się śmierci?

Wtedy do pomocy rzuca się podświadomość.

Z jej punktu widzenia to, co się właśnie zdarzyło, było zagrożeniem życia. Tak wielkie emocje i taka wielka rozpacz to poważne niebezpieczeństwo, że jeśli będą się powtarzały, psychika nie wytrzyma takiego obciążenia i stanie się coś złego. Sami wiecie, że silny stres może doprowadzić do ataku serca, wylewu, paraliżu i innych fizycznych sposobów uwolnienia emocji, które były tak silne, że psychika nie była w stanie sobie z nimi poradzić.

Zadaniem podświadomości jest chronić ciebie przez całe życie i wspierać ciebie w taki sposób, żebyś unikał sytuacji niebezpiecznych i stanowiących zagrożenie życia. To dlatego podświadomość ostrzega, żebyś podmuchał na gorącą zupę zanim poparzysz przełyk, przypomina, żebyś przed wejściem na jezdnię sprawdził czy nie nadjeżdża samochód i każe mięśniom wywołać dreszcze kiedy jest zimno, bo dzięki takim gwałtownym skurczom organizm się rozgrzewa.

Wracam do dwuletniego chłopca. Rodzice wyszli. Drzwi zostały zamknięte. W jego głowie brzmi ogromny, ogłuszający i paraliżujący wszystkie inne myśli alarm:
- AAAAAA!!!!!!! To koniec!!!!! Zostałem sam!!!! Straciłem życie!!!!!! Koniec!!!!! Koniec!!!!!! Koniec!!!!!!!

Podświadomość wie, że taki wielki strach i stres to niebezpieczeństwo. Trzeba mu natychmiast w jakiś sposób zaradzić. Ale jak?... Przecież nie jest w stanie zmusić rodziców do powrotu. I nie jest w stanie z perspektywy swojego dwuletniego istnienia racjonalnie tego faktu zaakceptować. Jedyne, co może zrobić, to go ukryć. Ukryć przed samym sobą. Chwycić cały ten strach i rozpacz, wrzucić go do piwnicy, zatrzasnąć żelazne drzwi i udawać, że go tam nie ma. Bo jeśli będziemy udawać, że go tam nie ma, to nie będziemy musieli go doświadczać.

Pokrętne rozumowanie, ale skuteczne na pewien czas. Poza tym przypominam, że podświadomość posiada tylko taki zasób wiedzy, jaki zdobyła w dotychczasowym doświadczeniu. Jaką dorosłą mądrość może posiadać dwuletnie dziecko?

W chwili kiedy strach i rozpacz są tak wielkie, że całemu systemowi grozi zawieszenie albo awaria, trzeba działać natychmiast. Podświadomość wie, że nie jest w stanie udźwignąć ciężaru takich gwałtownych emocji, więc postanawia je zneutralizować.

Nie może ich zignorować, bo są zbyt wielkie i zbyt bolesne.

Nie może ich zaakceptować, bo zbyt bardzo ranią i tną serce jak żyletki.

Jedyne, co pozostaje w takiej sytuacji, to zgarnąć je błyskawicznie na wielką szuflę i wrzucić do żelaznej skrzyni, po czym zatrzasnąć wieko i nigdy, przenigdy go nie uchylać.

Ale te przerażające emocje, to poczucie strachu, opuszczenia, odtrącenia, samotności i prawie śmierci nie znikają. Są jak stado trolli zatrzaśniętych w żelaznej skrzyni. Stukają w wieko, wyją w ciemności i domagają się wypuszczenia na wolność.

Słyszysz je czasami. Wtedy, kiedy ogarnia cię bezbrzeżny, potworny smutek, depresja i rozpacz, której prawdziwego powodu nie umiesz odgadnąć. To wołają właśnie te emocjonalne trolle z przeszłości.

Ale ty nic nie wiesz o ich istnieniu. Nie wiesz nawet, że nosisz w sobie taką żelazną skrzynię, w której zostały zatrzaśnięte.

Bo twoja podświadomość nie pozwala, żebyś znalazł tę skrzynię i ją otworzył. Robi to z uporem dwuletniego dziecka, które wie, że to może grozić śmiercią z rozpaczy. Nie ma świadomości tego, że masz już dwadzieścia albo czterdzieści lat i byłbyś w stanie udźwignąć prawdę o sobie samym. Teraz mógłbyś stawić czoła tym emocjom i nie istniałoby już ryzyko, że cię zabiją.

Nie. Twoja podświadomość kilkadziesiąt lat temu podjęła decyzję, że najbezpieczniej będzie zatrzasnąć bolesne uczucia w żelaznej skrzyni i nigdy do niej nie zaglądać. Z jej ówczesnej perspektywy nie mogła przewidzieć jakie to będzie miało dla ciebie uboczne konsekwencje w życiu.

Jeszcze raz cofnę się do tego momentu, kiedy rozpaczasz, serce ci pęka, bo wiesz, że twój świat właśnie się rozpadł, a ty zostałeś opuszczony, porzucony i skazany na śmierć.

Podświadomość chwyta za łopatę, zgarnia twoją rozpacz, strach, panikę, wrzuca je do żelaznej skrzyni, zatrzaskuje wieko i umieszcza ją tak głęboko w twojej duszy, żeby była niewidoczna. O tak, podświadomość potrafi robić takie sztuczki.

A jednocześnie zapisuje na przyszłość następujący komunikat:

- Trzeba za wszelką cenę bronić się przed opuszczeniem. Nie wolno się rozstawać. Nie wolno odchodzić. Nie wolno niczego zmieniać. Trzeba zawsze bronić tego, co jest. Nie wolno być słabym. Trzeba zawsze być silnym. Nie wolno poddawać się rozpaczy. Trzeba zawsze sobie radzić. Trzeba zawsze opanować sytuację.

Uwaga!!! Przeczytaj te rozkazy jeszcze raz. Czy wiesz co one oznaczają w rzeczywistości?

Oto tłumaczenie z podświadomego na rzeczywiste:

Trzeba za wszelką cenę bronić się przed opuszczeniem. Nie wolno się rozstawać. Nie wolno odchodzić.

Muszę się związać z kimś na zawsze. Nieważne czy jestem szczęśliwy, czy nie. Bo czym jest właściwie szczęście? Szczęście to właśnie to, że mam męża albo żonę. Mąż mnie bije? To prawda, ale to jest mój mąż. Nie mogę odejść. Żona mnie zdradza? Tak, ale to jest moja żona. Nie wolno mi odejść. Muszę ratować ten związek. Zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji, kosztem mojego zdrowia, szczęścia, nawet jeśli mam połamane żebra, bo mąż znów mnie zbił. Muszę.

Mogę zdradzać, mogę być nielojalny, mogę kłamać i oszukiwać, ale nigdy przenigdy nie mogę odejść i nie mogę pozwolić, że on odszedł/ona odeszła.

Widzicie to? Teraz rozumiesz dlaczego istnieją rodziny patologiczne? Dlaczego mąż bije żonę przez długie lata, a ona nie ma odwagi, żeby zgłosić to na policję? Bo trzyma ją skrzynia pełna trolli. Trzyma ją podświadome przekonanie, że najgorsze, co się może zdarzyć, to rozstanie i opuszczenie.

I na nic przydadzą się racjonalne tłumaczenia. Ona sama przyzna, że tak nie powinno być. I sama przyzna, że właściwie może chciałaby odejść, ale po prostu nie może. Po prostu nie może.

- Dlaczego nie możesz? – zapytasz ze zdumieniem, bo przecież ona przed chwilą przyznała, że znęcanie się fizyczne jest złe.

- Nie mogę – odpowie tylko. – Po prostu nie mogę.

Bo ona sama nie wie co ją trzyma w tym związku.

Tak samo jest z żonami alkoholików, którzy wracają nad ranem pijani. Nie mają pieniędzy, tracą pracę, stają się emocjonalnie odlegli, niedostępni, jakby zamknięci za szklaną szybą. A żona takiego alkoholika żyje nadzieją, że może to się kiedyś zmieni, ale ponad wszystko boi się zmiany i rozstania. Pierze jego ubrania, sprząta po nim, usprawiedliwia go przed znajomymi i pracodawcą, stara się nie poruszać tematu alkoholu i milczy. I trwa. Bo skrzynia z trollami z przeszłości nie pozwala jej zrobić tego, co z racjonalnego punktu widzenia byłoby jedynie słuszne: przyznać się do prawdy, że mąż jest uzależniony
od alkoholu, że jej życie to koszmar i że to małżeństwo już dawno przestało mieć sens.

Nie, to niemożliwe. Ona będzie zaprzeczać tak długo, jak tylko się da. Będzie dorabiała ideologię, racjonalizowała, wymyślała argumenty. Podświadomość nie pozwoli się przyznać do tego, że jest po prostu zwyczajnie kompletnie bezradna.
Bo dawno zapisane rozkazy w podświadomości brzmią:

- Nigdy nie przyznawaj się do słabości. Nigdy się nie poddawaj. Nigdy nie wolno dopuścić do rozstania.

Bo opuszczenie to najbardziej przerażająca i paraliżująca, śmiertelnie niebezpieczna rzecz na świecie.

Rzeczywiście, z punktu widzenia dwuletniego dziecka, które widzi jak rodzice zamykają za sobą drzwi i zostawiają je w obcym domu, to może być przerażająca i zabójcza wizja końca świata.

Ale z punktu widzenia dorosłej kobiety, która jest już samodzielna i mogłaby ułożyć swoje życie tak, żeby być szczęśliwa?...

Mogłaby, gdyby była w stanie pozbyć się żelaznej skrzyni z trollami z piwnicy swojej podświadomości. Musiałaby najpierw tę skrzynię odnaleźć, potem zdobyć się na odwagę, żeby ją otworzyć. Wtedy te ukryte, nigdy nie doświadczone w pełni uczucia wyskoczyłyby na wolność, ogarnęły ją, a jeśli miałaby śmiałość przyznać się do nich, nazwać je po imieniu, przeżyć, wypłakać albo w inny sposób uzewnętrznić, to wreszcie mogłaby się od nich na zawsze uwolnić.

A kod w jej podświadomości, mówiący o tym, że nigdy nie wolno dopuścić do rozstania, ponieważ rozstanie oznacza opuszczenie, rozpacz i śmierć, zostałby zapisany na nowo, na przykład w taki sposób:

- Jestem wolna. Moim obowiązkiem jest dbać o siebie. Nie ma złych uczuć, których nie wolno czuć. Wszystkie uczucia są dobre, bo wszystkie wyrażają jakąś część mnie. Nie zgadzam się na poniżanie i brak szacunku. Nie zgadzam się na szantaż emocjonalny, bicie ani udawanie, że jest pięknie, jeśli w rzeczywistości jest źle. Biorę odpowiedzialność za to, jak wygląda moje życie. Szukam rozwiązań. Nie uciekam w kłamstwa, nie buduję fałszywej fasady, za którą ukrywa się brzydka prawda. Chcę żyć pięknie. Chcę kochać. Chcę być uczciwa.

Tak, tak, ja też się tego uczyłam przez wiele lat.

Nosiłam moją skrzynię z trollami i przez większość życia uważałam, że trzeba być najsilniejszym na świecie. Nigdy nie wolno się przyznać do rozpaczy ani smutku. Aż nagle odkryłam, że prawdziwa siła polega na tym, żeby zmierzyć się z własnym strachem. Przyznać się do rozpaczy. Zamiast zaprzeczać i udawać, przyznać się do prawdy. Nie chodzi o to, żeby pochwalać własną słabość i litować się nad sobą. Chodzi o to, żeby pozwolić sobie na odczuwanie wszystkich emocji, jaki w sobie noszę. Nie zabraniać sobie żadnego uczucia, bo jeśli zakazujesz sobie coś czuć, to tworzysz następną żelazną skrzynię z szalonymi trollami, które będą do końca życia waliły piętami o wieko, żeby wydostać się na wolność.

Czuję wszystko. Wolno mi czuć wszystko. Wolno mi nawet czuć rozpacz – tyle tylko, że od chwili, kiedy wypuściłam trolle na wolność, nie ma już żadnego powodu do rozpaczy

Tak, to jest najbardziej niezwykłe: dopóki się spinasz i zaprzeczasz, dopóki nie pozwalasz sobie przyznać się do tego, co naprawdę czujesz, jesteś nieszczęśliwy. Tak jakby ta żelazna skrzynia z ukrytymi, zakazanymi emocjami, obciążała ciebie fizycznie i psychicznie tak bardzo, że nie masz więcej siły.

W chwili kiedy odważysz się przeżyć wszystkie emocje, nawet te smutne i trudne, stajesz się wolny. A kiedy jesteś wolny, jesteś radosny i masz siłę.

Żelazna skrzynia dwuletniego dziecka z opisanego wyżej przykładu ma jeszcze kilka innych
konsekwencji w dorosłym życiu. Oto ciąg dalszy tłumaczenia z podświadomego na rzeczywiste:

Nie wolno niczego zmieniać. Trzeba zawsze bronić tego, co jest.

Tłumaczenie: Każda zmiana to zagrożenie mojego bezpieczeństwa. Nie chcę zmian. Jeżeli coś postanawiam, tak musi być. Nie wolno zmieniać decyzji ani planów. Dotyczy to wszystkich sytuacji: planów na wakacje, trasy do pracy, przyzwyczajeń, sposobu myślenia. Nie wolno nigdy niczego zmieniać. Nigdy.

Teraz rozumiesz skąd się biorą zaciekli ortodoksyjni wyznawcy religii? Tak, to jest też ta sama żelazna skrzynia z trollami. Jeżeli ktoś podświadomie uzna, że religia jest jego oazą bezpieczeństwa, będzie o nią walczył aż do utraty życia. Dokładnie tak samo, jak żona alkoholika walczy o to, żeby nikt nie odkrył, że mąż pije. Tak samo jak maltretowana żona będzie ukrywała to, że jest bita przez męża. Bo niczego nie wolno zmieniać. Bo najgorsze piekło jest lepsze niż nieznany raj. Bo musi być tak, jak jest. Bo każda najmniejsza zmiana grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem. Tak podpowiada doświadczenie zapisane w podświadomości dwulatka, które – jeśli nigdy nie zostanie świadomie zmienione – będzie
obowiązywało do końca życia.

Aha, i jeżeli czujesz w tej chwili głębokie oburzenie, gniew i sprzeciw przeciwko temu, co przed chwilą napisałam, to właśnie jest dowód na to, że ciebie właśnie najbardziej to dotyczy.
Nie żartuję i moją intencją nie jest wywołanie prowokacji. Mówię prawdę. Jeżeli nosisz w
podświadomości przysłowiową żelazną skrzynię z trollami, czyli jeżeli w twojej podświadomości zostały zatrzaśnięte bolesne emocje, do których nie wolno było ci się przyznać, poczujesz bunt. Twoja podświadomość uzna to za potencjalne zagrożenie. To ona kazała ukryć te emocje i do dzisiaj jest przekonana o tym, że tak jest dla ciebie najlepiej. Ale w obliczu prawdy to, co zostało ukryte w twojej podświadomości, budzi się do życia. Stąd biorą się twoje mieszane uczucia, być może także poczucie zagrożenia, gwałtowny protest, gniew, może nawet nienawiść do mnie albo do tego, co napisałam.

Wiem, co mi odpowiesz.

Ale sięgnij głębiej, poza swój strach i poczucie zagrożenia. Zapytaj siebie co naprawdę myślisz. Czego naprawdę się boisz?...

Nie wolno być słabym. Trzeba zawsze być silnym. Nie wolno poddawać się rozpaczy. Trzeba zawsze sobie radzić. Trzeba zawsze opanować sytuację.

Tłumaczenie z podświadomości na rzeczywiste: Muszę udowodnić sobie i innym, że ja zawsze daję sobie radę. Ja jestem najlepsza. Nawet tam, gdzie inni odnoszą klęskę, ja zawsze sobie poradzę. Spójrzcie na te nieszczęsne kobiety, które się rozwodzą. U mnie to jest nie do pomyślenia. Ja zawsze daję sobie radę. Moja rodzina jest przykładna. Mój mąż jest dobry. Muszę uważać, że mój mąż jest dobry, bo w przeciwnym razie musiałabym przyznać się do porażki, a to jest niemożliwe. Mój mąż mnie bije? A czy to jest twoja sprawa? Nie wtrącaj się do mojego życia. Ja wiem co jest dla mnie najlepsze.
Ja muszę chronić moją rodzinę, bo jestem za nią odpowiedzialna.

Widzisz tu sprzeczność? Ona musi chronić swoją rodzinę, bo uważa, że jest za nią odpowiedzialna. Więc z jej punktu widzenia ukrywanie faktu, że mąż ją bije jest słuszne, bo utrzymuje obecny stan. A gdyby przyznała się, że w jej małżeństwie od dawna nie ma ani miłości, ani szacunku, ani przyjaźni, musiałaby przyznać się do życiowej porażki. A to jest przecież niemożliwe. Ona nigdy nie może się do tego przyznać. Ona zawsze musi dawać sobie radę.

Z racjonalnego punktu widzenia zdradzający mąż albo żona alkoholiczka to zaprzeczenie uczciwości, miłości i szacunku, które są bazą dobrego małżeństwa i zdrowej rodziny. Ale podświadomość nie używa racjonalnych argumentów. Podświadomość stosuje tylko rozkazy, które zapisała w sobie bardzo dawno temu.

Jeżeli świadomie nie dotrzesz do tych rozkazów i nie zmienisz ich na bardziej racjonalne i służące twojemu szczęściu, będziesz do końca życia żył lub żyła jako ofiara duchów przeszłości.

źródło: http://www.beatapawlikows...,text,3036.html
Stronka bardzo ciekawa...
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 12:56   

Ale tasiemiec nie chce mi sie tego czytać :blee:
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Linka 
Moderator


Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 13:56   

a ja przeczytałam..
i chyba znalazłam odpowiedź
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 15:44   

Mnie tez sie nie chcialo ale zerknelam i czytanie mnie wchlonelo. Bardzo dobry, przystepnie i obrazowo napisany tekst. Brawa dla Beaty Pawlikowskiej :brawo: dla mnie to nic nowego, znam to ale przyczytalam z obrzymim zainteresowaniem. Mysle, ze spokojnie mozna nowym wklejac linka kierujacego do tego tekstu.
 
     
Dziubas 
(konto nieaktywne)


Wiek: 54
Dołączył: 28 Gru 2011
Posty: 1251
Skąd: W-w
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 15:56   

olga napisał/a:
mozna nowym wklejac linka kierujacego do tego tekstu.

warto przeczytać całą książkę... polecam gorąco ;)
_________________
"Niczego nie oczekuje, niczego się nie boję,
jestem wolny" N.Kazantzakis
 
     
BARBARA 
Gaduła
Nieśmiała



Wiek: 53
Dołączyła: 10 Lut 2013
Posty: 683
Skąd: mazowieckie
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 15:59   

. Nie mają pieniędzy, tracą pracę, stają się emocjonalnie odlegli, niedostępni, jakby zamknięci za szklaną szybą. A żona takiego alkoholika żyje nadzieją, że może to się kiedyś zmieni, ale ponad wszystko boi się zmiany i rozstania[/quote]
szika napisał/a:
I na nic przydadzą się racjonalne tłumaczenia. Ona sama przyzna, że tak nie powinno być. I sama przyzna, że właściwie może chciałaby odejść, ale po prostu nie może. Po prostu nie może.

-

- Nie mogę – odpowie tylko. – Po prostu nie mogę.

Bo ona sama nie wie co ją trzyma w tym związku.
_________________
Każdego dnia zaczynaj życie od nowa.
Życie znowu wstępuje w ciebie,gdy się dziwisz,że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy,ponieważ twoje oczy widzą,twoje dłonie czują a twoje serce bije.
 
     
BARBARA 
Gaduła
Nieśmiała



Wiek: 53
Dołączyła: 10 Lut 2013
Posty: 683
Skąd: mazowieckie
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:06   

szika napisał/a:
Nie zgadzam się na szantaż emocjonalny, bicie ani udawanie, że jest pięknie, jeśli w rzeczywistości jest źle. Biorę odpowiedzialność za to, jak wygląda moje życie. Szukam rozwiązań. Nie uciekam w kłamstwa, nie buduję fałszywej fasady, za którą ukrywa się brzydka prawda. Chcę żyć pięknie. Chcę kochać. Chcę być uczciwa.


Dla czego nie umiem odejść i żyć tak jak bym chciała :(
_________________
Każdego dnia zaczynaj życie od nowa.
Życie znowu wstępuje w ciebie,gdy się dziwisz,że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy,ponieważ twoje oczy widzą,twoje dłonie czują a twoje serce bije.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:28   

BARBARA napisał/a:
Dla czego nie umiem odejść i żyć tak jak bym chciała

przeczytalas wszystko?
 
     
BARBARA 
Gaduła
Nieśmiała



Wiek: 53
Dołączyła: 10 Lut 2013
Posty: 683
Skąd: mazowieckie
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:30   

Tak przeczytałam zrozumiałam ale nie rozumiem siebie
_________________
Każdego dnia zaczynaj życie od nowa.
Życie znowu wstępuje w ciebie,gdy się dziwisz,że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy,ponieważ twoje oczy widzą,twoje dłonie czują a twoje serce bije.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:37   

BARBARA napisał/a:
le nie rozumiem siebie

a ja rozumiem doskonale - lepsze znane pieklo od nieznanego "raju"
Raj w cudzyslowiu napisalam bo rozumiem przez niego zwykle zycie ze zwyklymi troskami, problemami ale i radosciami. Zycie z czynnym alko to prawdziwe pieklo na ziemi. Przy nim co by nie bylo jest rajem.
 
     
BARBARA 
Gaduła
Nieśmiała



Wiek: 53
Dołączyła: 10 Lut 2013
Posty: 683
Skąd: mazowieckie
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:42   

szika napisał/a:
Zostajesz zapakowany do samochodu i wyruszacie w drogę. Następnego dnia widzisz swoich rodziców po raz ostatni. Tak ci się przynajmniej wydaje. Oni oczywiście wrócą, ale ty wtedy jeszcze o tym nie wiesz. Czujesz tylko przerażenie i rozpacz, że cały świat, jaki dotychczas znałeś, właśnie się rozpadł, zginął i został pogrzebany. Wszystko, co kochałeś, odeszło. Wszystko, co dawało ci poczucie bezpieczeństwa, znikło. Zostałeś porzucony.


Podobno w dzieciństwie byłam w szpitalu ja tego nie pamiętam,tylko z opowiadań siostry ,byłam bardzo cichym dzieckiem jak by mnie nie było.
Pużniejsze lata pamiętam że tylko u jednej ciotki lubiłam zostawać sama, a do dziś nie lubię, przeraża mie jak mam do kogoś jechać i robię tak żeby nie zostac na noc.
_________________
Każdego dnia zaczynaj życie od nowa.
Życie znowu wstępuje w ciebie,gdy się dziwisz,że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy,ponieważ twoje oczy widzą,twoje dłonie czują a twoje serce bije.
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:46   

Dziubas napisał/a:
warto przeczytać całą książkę... polecam gorąco

Dziubasie nie znalazłam w necie nigdzie jeszcze... niestety wygląda na to, że na ten moment trzeba kupić... znalazłam najtaniej za niecałe 20 złotych plus przesyłka... chcę kipić w poniedziałek... chyba, że masz może jako pdf?
_________________

 
     
BARBARA 
Gaduła
Nieśmiała



Wiek: 53
Dołączyła: 10 Lut 2013
Posty: 683
Skąd: mazowieckie
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:52   

Jakieś 9 lat temu wyjechałam za granicę do ciotki, od drugiego dnia pobytu przez miesiac byłam tak przerażona że wszystkie wieczory :beczy: wróciłam najszybciej jak mogłam wtedy sytuacja w małżeństwie była jeszcze normalna. Nie rozumiem w sobie takich uczuć ,
_________________
Każdego dnia zaczynaj życie od nowa.
Życie znowu wstępuje w ciebie,gdy się dziwisz,że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy,ponieważ twoje oczy widzą,twoje dłonie czują a twoje serce bije.
 
     
BARBARA 
Gaduła
Nieśmiała



Wiek: 53
Dołączyła: 10 Lut 2013
Posty: 683
Skąd: mazowieckie
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:54   

[quote="olga"]Raj w cudzyslowiu napisalam bo rozumiem przez niego zwykle zycie ze zwyklymi troskami, problemami ale i radosciami[/quote

Fakt nie znam takiego życia
_________________
Każdego dnia zaczynaj życie od nowa.
Życie znowu wstępuje w ciebie,gdy się dziwisz,że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy,ponieważ twoje oczy widzą,twoje dłonie czują a twoje serce bije.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 16 Lis, 2013 16:55   

A mnie dziadkowie wychowywali, rodzice przyjezdzali w niedziele w odwiedziny i wieczorem wracali do Kielc. Moim dziadkowie bardzo mnie kochali ale przypominam sobie moj smutek po odjezdzie rodzicow. W pamieci utkwila mi pewna sytuacja, pamietam ja bardzo wyraznie - mama przywiozla mi lozeczko dla lalek. Stelaz tego lozeczka zrobiony byl z drutu a wyplnienie z takiej gumowej zylki. Rodzice pojechali do domu a ja wzielam nozyczki i te gumke pocielam, zostaly same druty.......po co to zrobilam? przez cale lata bylo mi z tego powodu strasznie wstyd (pewnie uslyszalam karcace wyrzuty) Dopiero moze kilka lat temu zrozumialam, ze byl to krzyk rozpaczy, tesknoty, chec zwrocenia na siebie uwagi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,31 sekundy. Zapytań do SQL: 12