Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nabite w butelkę
Autor Wiadomość
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Czw 21 Lis, 2013 08:29   Nabite w butelkę

Przy­cho­dzi ko­bie­ta do le­ka­rza i mówi: "Zro­bię wszyst­ko, żeby mąż prze­stał pić". W od­po­wie­dzi sły­szy: "Po­trzeb­ne bę­dzie le­cze­nie - pani". "Ale to mąż pije, dla­cze­go ja mam się le­czyć?!" - obu­rza się pa­cjent­ka. Tym­cza­sem le­cze­nie ze współ­uza­leż­nie­nia to je­dy­na droga ra­tun­ku.

Takie ży­cio­ry­sy jak Ela ma ty­sią­ce żon al­ko­ho­li­ków. Zanim prze­ko­na­ła się o tym na spo­tka­niach w Al-Ano­nie, my­śla­ła, że pro­ble­my w jej mał­żeń­stwie są jak "wań­ka-wstań­ka" - już niby przy­du­szo­ne i opa­no­wa­ne, a tu myk, wy­my­ka­ją się spod kon­tro­li.
Źle za­czę­ło się dziać wtedy, kiedy było do­brze: po trzech la­tach sta­rań uro­dził się Adaś, firma męża wresz­cie za­czę­ła do­brze pro­spe­ro­wać, prze­nie­śli się od te­ściów do wła­sne­go miesz­ka­nia. Na po­cząt­ku Ela my­śla­ła, że wie­czor­ne po­wro­ty męża po kilku pi­wach to od­re­ago­wa­nie i trze­ba je prze­cze­kać jak ospę. Ale było coraz go­rzej: al­ko­hol po­ja­wiał się w pracy, w domu, w so­bo­ty, nie­dzie­le, kiedy świę­to­wa­li suk­ces i kiedy przy­szły pro­ble­my. Prze­ko­ny­wa­ła i gro­zi­ła, pła­ka­ła i wrzesz­cza­ła - bez skut­ku. Wie­czo­rem drża­ła i na­słu­chi­wa­ła klu­cza w drzwiach, rano słu­cha­ła prze­pro­sin i obiet­nic, że to był ostat­ni raz. Kiedy firma męża splaj­to­wa­ła, za­ci­snę­ła zęby: dziec­ko co­dzien­nie do­wo­zi­ła do te­ściów, po­szła do pracy, po­po­łu­dnia­mi do­dat­ko­wo wkle­py­wa­ła dane w kom­pu­ter. Mąż szu­kał pracy, ale jak już coś zna­lazł, pra­co­wał naj­wy­żej mie­siąc. Co drugi dzień sły­sza­ła, że jest głu­pia, że pije przez nią. Po­my­śla­ła, że ma rację. Po pracy od­bie­ra­ła dziec­ko od te­ściów, ro­bi­ła za­ku­py, go­to­wa­ła obiad, w nie­dzie­le pie­kła cia­sto, dom lśnił. I tylko czu­ło­ści nie mogła z sie­bie wy­krze­sać.
Nic się nie zmie­ni­ło, kiedy na świe­cie po­ja­wił się Antoś. W ciąży czuła się źle, a mąż zni­kał na całe noce. Nawet kiedy nad ranem przy­szły bóle po­ro­do­we - leżał obok na łóżku pi­ja­ny. Po­ra­dzi­ła sobie: we­zwa­ła ka­ret­kę, wzię­ła torbę, za­mknę­ła drzwi, po po­łu­dniu za­dzwo­ni­ła z po­ro­dów­ki. Pierw­sze ty­go­dnie po po­ro­dzie to było pie­kło: Adaś miał szkar­la­ty­nę, Antoś kolkę, mąż opi­jał dru­gie­go syna, ona pła­ka­ła. Zo­sta­ła sama, bo wsty­dzi­ła się pro­sić kogoś o pomoc. Kiedy Antoś tra­fił do szpi­ta­la z po­dej­rze­niem wady serca, mąż "po­szedł w ciąg". O pół­no­cy wra­ca­ła ze szpi­ta­la od An­to­sia, drzwi otwie­rał jej za­la­ny mąż z pre­ten­sja­mi o nie­ugo­to­wa­ny obiad. Wtedy coś w niej pękło. Spa­ko­wa­ła wa­liz­ki. On bła­gał, obie­cy­wał po­pra­wę - zo­sta­ła. Potem pa­ko­wa­ła się jesz­cze wiele razy, ale nigdy nie miała dość siły i wiary w sie­bie, żeby od niego odejść. Ko­cha­ła go, kiedy był trzeź­wy, opie­kuń­czy, kiedy bawił się z syn­ka­mi… Jeden kie­li­szek zmie­niał wszyst­ko. Nie ode­szła nawet wtedy, gdy z konta za­czę­ły zni­kać pie­nią­dze, a do drzwi pu­ka­li wie­rzy­cie­le. Brała leki prze­ciw­ko de­pre­sji i pra­co­wa­ła jesz­cze wię­cej, żeby spła­cać na­stęp­ne długi. Pro­si­ła, żeby się le­czył, pła­ci­ła za wszy­cie espe­ra­lu i aku­punk­tu­rę, rze­ko­mo le­czą­cą z al­ko­ho­li­zmu… On pie­nią­dze prze­pił, espe­ral wy­dłu­bał.
Czuła, że do­cho­dzi do ścia­ny i dłu­żej nie wy­trzy­ma. Od psy­cho­lo­ga usły­sza­ła, że jest współ­uza­leż­nio­na i nie­świa­do­mie wspo­ma­ga picie męża. Po czte­rech la­tach te­ra­pii jest w se­pa­ra­cji, zło­ży­ła wnio­sek o ali­men­ty. Ma czter­dzie­ści trzy lata i do­pie­ro teraz żyje.

Po­dwój­ne dno

Współ­uza­leż­nie­nie jest ro­dza­ju żeń­skie­go: 90 proc. męż­czyzn od­cho­dzi od żon al­ko­ho­li­czek, a 90 proc. żon zo­sta­je z al­ko­ho­li­ka­mi. "Opie­kun­ka 56-let­nie­go "ose­ska"; od pra­wie 30 lat" - na­pi­sa­ła o sobie Mał­go­rza­ta na jed­nym z forów in­ter­ne­to­wych dla żon al­ko­ho­li­ków. - Mam dosyć, ale nie po­tra­fię ina­czej.

Sześć­dzie­się­cio­pię­cio­let­nia Mał­go­rza­ta, dzi­siaj wdowa, ma za sobą pra­wie trzy­dzie­ści lat życia "w bu­tel­ce". Mąż był ma­ry­na­rzem . Gdy scho­dził na ląd, to pił, gdy wy­pły­wał - ro­dzi­na od­zy­ski­wa­ła siły. Kiedy po wy­pad­ku (oczy­wi­ście po pi­ja­ne­mu) mąż osiadł na ren­cie w domu, za­czę­ło się pie­kło. Przy­pła­ci­ła to de­pre­sją, a dzie­ci głę­bo­ką ner­wi­cą. Psy­chia­tra mówił: "Niech pani ra­tu­je sie­bie i dzie­ci".

- Przed Bo­giem przy­się­ga­łam… - my­śla­ła, i w nocy za­bie­ra­ła go śmier­dzą­ce­go z klat­ki scho­do­wej, cicho, żeby są­sie­dzi nie usły­sze­li.

W naj­gor­szych chwi­lach ży­czy­ła mu śmier­ci, ale nie ode­szła, bo miesz­ka­nie było jego, a ona nie miała in­ne­go życia poza do­mo­wym. Któ­rejś zimy za­chla­ny za­snął na dział­kach. Nikt go w porę nie zna­lazł.

Kiedy al­ko­ho­lik do­tknie dna, może się od niego odbić albo za­to­nąć. Po­dob­nie z żo­na­mi, tyle że ich dno za­zwy­czaj jest pły­cej. Po la­tach prób, na­dziei na cud, zszar­pa­nych ner­wów, upo­ko­rzeń i wsty­du - nie wy­trzy­mu­ją. Jedne od­cho­dzą, inne w afek­cie łapią za nóż i dźga­ją nim pi­ja­ka albo sie­bie.

Czuj­ne i go­to­we

Życie z al­ko­ho­li­kiem przy­po­mi­na po­li­gon, na któ­rym żoł­nie­rze czuj­nie ocze­ku­ją ostrza­łu, bo to, że zaraz z któ­rejś stro­ny wal­nie - jest pewne. A wtedy trze­ba ra­to­wać sy­tu­ację: dzwo­nić do pracy, że mąż nie przyj­dzie, bo zwich­nął nogę, wy­tłu­ma­czyć dzie­ciom, że tatuś taki ner­wo­wy, bo ma kło­po­ty w pracy, spła­cić jego długi (co by po­my­śle­li zna­jo­mi?), na­kła­mać ro­dzi­nie… Trze­ba mieć siły ty­ta­na, żeby tę emo­cjo­nal­ną huś­taw­kę zno­sić la­ta­mi. Ale żony al­ko­ho­li­ków są zde­ter­mi­no­wa­ne, żeby wy­cią­gnąć swo­ich mężów z na­ło­gu, pra­wie tak samo mocno, jak ich mę­żo­wie są zde­ter­mi­no­wa­ni w nim tkwić. Dla­te­go życie oboj­ga kręci się wokół tej samej bu­tel­ki: on trzy­ma ją kur­czo­wo, ona kom­bi­nu­je, jak wylać za­war­tość do zlewu.

Współ­uza­leż­nie­nie to re­ak­cja na dłu­go­trwa­łą sy­tu­ację życia z osobą dzia­ła­ją­cą de­struk­cyj­nie: al­ko­ho­li­kiem, nar­ko­ma­nem, ha­zar­dzi­stą, ero­to­ma­nem, pra­co­ho­li­kiem, ob­żar­tu­chem… Ame­ry­kan­ka Me­lo­dy Be­at­tie, któ­rej udało się wyjść z nar­ko­ma­nii i al­ko­ho­li­zmu, do­da­je, że współ­uza­leż­nio­ny ob­se­syj­nie stara się kon­tro­lo­wać za­cho­wa­nie osoby, przez którą cier­pi. To uza­leż­nie­nie od osoby uza­leż­nio­nej. We­dług Mi­ro­sła­wy Ki­siel, na­dod­po­wie­dzial­ność i nad­kon­tro­la to spo­so­by do­sto­so­wa­nia się do życia w cha­osie, jaki stwa­rza al­ko­ho­lik. Z kolei Pia Mel­lo­dy uważa, że za współ­uza­leż­nie­niem kryje się upo­śle­dze­nie doj­rza­ło­ści, po­wsta­łe w dzie­ciń­stwie, które w do­ro­słym życiu ob­ja­wia się trud­no­ścia­mi w ko­cha­niu sa­me­go sie­bie, trosz­cze­niu się o sie­bie, w wy­ty­cza­niu gra­nic, w okre­śle­niu, kim się jest. Osoba z takim ba­ga­żem staje się ła­twym łupem na­ło­gow­ców i wcie­la się w rolę ofia­ry.

Gdyby tylko prze­stał pić

"Żeby prze­stał pić albo pił z głową i rza­dziej" - mówią żony al­ko­ho­li­ków. O tym, że takie ma­gicz­ne my­śle­nie nie ma nic wspól­ne­go z rze­czy­wi­sto­ścią, wie­dzą żony trzeź­wie­ją­cych al­ko­ho­li­ków. Al­ko­ho­lu już nie ma, a pro­ble­my nie zni­ka­ją. Cza­sa­mi wręcz prze­ciw­nie: wy­ła­żą z kątów nowe żale i pre­ten­sje. Jak pod­kre­śla­ją po­rad­ni­ki dla udrę­czo­nych żon: pro­blem al­ko­ho­li­zmu "nie sie­dzi w bu­tel­ce", tylko w lu­dziach. W ich na­wy­kach, lę­kach, nie­zdol­no­ści do ra­dze­nia sobie z prze­ciw­no­ścia­mi ży­cio­wy­mi, ale także w tym, co wy­nie­śli z dzie­ciń­stwa. I tak jak al­ko­ho­lik rzu­ca­jąc picie, nie po­zbę­dzie się od razu sta­rych na­wy­ków i spo­so­bów my­śle­nia, tak samo jego żona bę­dzie w nowej sy­tu­acji re­ago­wać jak daw­niej. Żyjąc kil­ka­na­ście lat z al­ko­ho­li­kiem, do­brze wy­uczy­ła się roli ofia­ry i bę­dzie w niej tkwi­ła nawet wtedy, gdy mąż ze­rwie z na­ło­giem, odej­dzie albo umrze. Oboje muszą na­uczyć się życia w trzeź­wo­ści, pra­wi­dło­wych re­la­cji, mą­drej mi­ło­ści…

- Żony al­ko­ho­li­ków są tak uwi­kła­ne w chory układ, że trud­no im do­strzec, co tak na­praw­dę leży u pod­staw gnie­wu, zło­ści, smut­ku, który czują. Szar­pią nimi sprzecz­ne, nie­zwy­kle silne emo­cje - mówi psy­cho­log Bogna Mo­raw­ska. - Nie­kie­dy picie męża jest jakby przy­kryw­ką ich wła­snych nie­za­ła­twio­nych spraw. Czują się lep­sze od pi­ją­cych mężów, gar­dzą nimi, karzą ich za krzyw­dę, nie­ja­ko po­trze­bu­ją ich do wła­sne­go cier­pie­nia albo dążą do do­mi­na­cji. Myślą, że bez nich al­ko­ho­lik zgi­nął­by mar­nie. W ta­kich sy­tu­acjach le­cze­nie trze­ba za­cząć od osoby współ­uza­leż­nio­nej.

Żony po­win­ny le­czyć się także po to, by nie prze­no­sić cho­rych za­cho­wań i re­ak­cji na in­nych. Zda­rza się bo­wiem, że ko­bie­ta od­cho­dzi z dzieć­mi od al­ko­ho­li­ka, ale na­do­pie­kuń­czość, nie­ustan­ne kon­tro­lo­wa­nie i na­dod­po­wie­dzial­ność tre­nu­je potem na dzie­ciach.

Nie je­steś Bo­giem

- Nie je­steś Bo­giem, nie mo­żesz zmie­nić swo­je­go męża - sły­szą żony na te­ra­pii.

Na po­cząt­ku opo­wia­da­ją głów­nie "o nim": co zro­bił, kiedy wró­cił, w jakim sta­nie, co po­wie­dział, co po­my­ślał… Mó­wie­nie o sobie przy­cho­dzi im z tru­dem. Ich życie, my­śle­nie, po­glą­dy wy­zna­cza nałóg męża. Nie wie­dzą, czego tak na­praw­dę chcą: jest źle, ale prze­cież są mo­men­ty, kiedy mąż prze­pro­si, przy­tu­li, powie dobre słowo. A może to wcale nie jest jesz­cze al­ko­ho­lizm?

Uza­leż­nie­nie od uza­leż­nio­ne­go po­le­ga mię­dzy in­ny­mi na tym, że żyje się w świe­cie na­dziei i ilu­zji. Trud­no po­go­dzić się z tym, że ma się męża al­ko­ho­li­ka, że mał­żeń­stwa już pra­wie nie ma, że wszyst­kim rzą­dzi nałóg. Te­ra­pia, spo­tka­nia w Al-Anon są po­trzeb­ne, żeby przej­rzeć na oczy. Żeby zro­zu­mieć sy­tu­ację i po­znać sche­ma­ty po­stę­po­wa­nia w związ­ku. W dal­szej czę­ści te­ra­pii wcho­dzi się głę­biej: do­cie­ra się do źró­dła trwa­nia w de­struk­cyj­nym związ­ku, po­zna­je te swoje cechy i za­cho­wa­nia, które ze­zwa­la­ją na uza­leż­nie­nie od in­nych. Dla nie­któ­rych bę­dzie to jesz­cze psy­cho­te­ra­pia się­ga­ją­ca do ich dzie­ciń­stwa, dys­funk­cyj­nych ro­dzin. W te­ra­pii kre­śli się też model nor­mal­ne­go, zdro­we­go życia we dwoje.

O tym, że warto jak naj­szyb­ciej po­szu­kać fa­cho­wej po­mo­cy, prze­ko­nu­ją dane uzy­ska­ne w kil­ku­let­nim pro­gra­mie ba­daw­czym: "Ana­li­za prze­bie­gu i efek­tów te­ra­pii osób współ­uza­leż­nio­nych". Pra­wie wszyst­kie ko­bie­ty zgła­sza­ją­ce się do spe­cja­li­stów naj­pierw na wła­sną rękę pró­bo­wa­ły od­uczyć męża pić i ra­dzić sobie ze skut­ka­mi al­ko­ho­li­zmu. Oczy­wi­ście bez­sku­tecz­nie. Zgła­sza­jąc się na te­ra­pię, jedna trze­cia przy­zna­ła, że za­prze­sta­ła kon­tak­tów to­wa­rzy­skich, tyle samo ko­biet było w de­pre­sji, a jedna czwar­ta była po pró­bie sa­mo­bój­czej. Ponad jedna trze­cia od­czu­wa­ła zmę­cze­nie ży­ciem, psy­chicz­ne wy­nisz­cze­nie, czuła wstyd i upo­ko­rze­nie.

Po te­ra­pii 65 proc. ko­biet prze­sta­ło przej­mo­wać się mężem, gdy po pi­jac­kiej nocy nie był w sta­nie iść do pracy. Tylko jedna osoba koń­czą­ca te­ra­pię nadal chcia­ła go sta­wiać na nogi. Przed te­ra­pią 70 proc. ko­biet oce­nia­ło swoją sy­tu­ację jako pu­łap­kę bez wyj­ścia. Po te­ra­pii tyle samo uzna­ło, że jest w sta­nie sa­mo­dziel­nie po­kie­ro­wać ży­ciem wła­snej ro­dzi­ny. Więk­szość uczest­ni­czek te­ra­pii za­prze­sta­ła nie­sku­tecz­nych na­ci­sków i kon­tro­lo­wa­nia picia męża. Ko­bie­ty po­czu­ły się bar­dziej pew­nie w sto­sun­kach z in­ny­mi ludź­mi, mi­nę­ło po­czu­cie winy i osa­mot­nie­nia.

Jak pisze Me­lo­dy Be­at­tie do współ­uza­leż­nio­nych żon: "Każdy od­po­wia­da za sie­bie, nie po­tra­fi­my roz­wią­zać pro­ble­mów in­nych, mar­twie­nie się ich spra­wa­mi nie po­ma­ga".

Warto zaj­rzeć: M. Be­at­tie: "Ko­niec współ­uza­leż­nie­nia. Jak prze­stać kon­tro­lo­wać życie in­nych i za­cząć trosz­czyć się o sie­bie". Media Ro­dzi­na; J. Wo­iti­tiz: "Mał­żeń­stwo na lo­dzie. Psy­cho­lo­gicz­ne pro­ble­my żon al­ko­ho­li­ków", IPZiT; P. Mel­lo­dy: "Tok­sycz­ne związ­ki. Ana­to­mia i te­ra­pia współ­uza­leż­nie­nia", J. San­tor­ski&Co.; W. Sztan­dar: "Pu­łap­ka współ­uza­leż­nie­nia", PARPA; A. Wobiz: "Współ-uza­leż­nie­nie w ro­dzi­nie al­ko­ho­lo­wej. Czym to się je i jak się tym nie udła­wić", Wy­daw­nic­two Aku­ra­cik; www.​alkoholizm.​edu.​pl - in­for­ma­cje na temat uza­leż­nień i współ­uza­leż­nie­nia


Jeśli ży­jesz z al­ko­ho­li­kiem:

Nie mu­sisz dłu­żej kon­tro­lo­wać picia al­ko­ho­li­ka ani przy­cho­dzić mu "z po­mo­cą". Za­cznij po­zwa­lać mu na cier­pie­nie i po­no­sze­nie od­po­wie­dzial­no­ści za kon­se­kwen­cje wy­ni­ka­ją­ce z jego picia.

Nie pró­buj usta­lać po­wo­dów jego picia. Skie­ruj uwagę na sie­bie, sta­raj się wra­cać do wzo­rów nor­mal­ne­go życia.

Nie mu­sisz gro­zić. Za­cznij mówić to, co my­ślisz, i robić to, co mó­wisz.

Nie mu­sisz dłu­żej na­rze­kać, obu­rzać się, gde­rać, wy­gła­szać kazań ani się przy­mi­lać. Za­cznij rze­czo­wo in­for­mo­wać al­ko­ho­li­ka o jego nie­wła­ści­wym po­stę­po­wa­niu. Po­trak­tuj go jak osobę do­ro­słą.

Nie mu­sisz dłu­żej po­zwa­lać al­ko­ho­li­ko­wi na ata­ko­wa­nie Cie­bie i Two­ich dzie­ci. Za­cznij ochra­niać sie­bie, po­szu­kaj so­jusz­ni­ków, od­rzuć ta­jem­ni­cę.


Sama po­trze­bu­jesz po­mo­cy, jeśli:

pod­da­łaś się ryt­mo­wi picia al­ko­ho­li­ka (zmia­na pór po­sił­ków, pory od­po­czyn­ku itp.);

przej­mu­jesz za niego od­po­wie­dzial­ność;

ob­se­syj­nie kon­tro­lu­jesz go (spraw­dzasz kie­sze­nie, wy­le­wasz al­ko­hol, prze­szu­ku­jesz jego pokój);

po­ma­gasz i nad­mier­nie opie­ku­jesz się nim (chro­nisz go przed kon­se­kwen­cja­mi jego picia: spła­casz długi, uspra­wie­dli­wiasz przed in­ny­mi…);

to­le­ru­jesz pa­to­lo­gicz­ne za­cho­wa­nia al­ko­ho­li­ka, a rów­no­cze­śnie masz po­czu­cie winy i po­czu­cie małej war­to­ści;

przez nałóg al­ko­ho­li­ka za­nie­dbu­jesz samą sie­bie.




Autor:
Joanna Jureczko-Wilk
http://wiadomosci.onet.pl...w-butelke/nb1s3
_________________
[*] [*] [*]
Ostatnio zmieniony przez Maciejka Czw 21 Lis, 2013 08:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 12