Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak to widzicie?
Autor Wiadomość
mIśka 
Małomówny


Dołączyła: 21 Gru 2013
Posty: 82
Wysłany: Sob 28 Gru, 2013 21:12   Jak to widzicie?

Mam pytanie o punkt widzenia partnerów/ki osób uzależnionych trzeźwiejących. Dopuki nie podjęłam decyzji o zaprzestaniu picia kompletnie nie rozumiałam problemu uzależnienia. Chcę - piję, nie chcę - nie piję. No więc nie chcę i zonk - to nie takie proste. I przechodzę do sedna. Trzeźwieję m. in dzięki terapii, kontaktowi z innymi alkoholikami i jeszcze paru istotnym czynnikom. Zastanawiam się jednak jak to wygląda z drugiej strony. Tzn. na ile jest do przyjęcia przez partnera nie uczestniczącego w terapii dla współuzależnionych to, że do utrzymania abstynencji ten kontakt z osobami z "branży" jest konieczny (i nie mówię tu o mitingach codziennie ;) ), że nie o wszystkim można pogadać z partnerem i że utrzymywanie abstynencji czasem jest trudne. I jeszcze takie pytanko, jak wielu z Was współuzależnionych a nieuzależnionych (w związku z alko) trzyma w domu alkohol na własne potrzeby (ot tak żeby z raz na jakiś czas piwko wypić).
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Sob 28 Gru, 2013 21:47   

Z własnego doświadczenia nie mogę Ci Miśko odpowiedzieć, bo ja byłam w terapii dla współuzależnionych, później mój mąż podejmował leczenie, ale tak naprawdę nigdy nie wytrzeźwiał.
Mogłabym poteoretyzować, ale po co...
Mam natomiast dla Ciebie wątek takiej osoby, która żyje z trzeźwiejącym alkoholikiem.
Za naszą namową poszła na terapię.
Poczytaj, jakie było jej podejście do spraw o które pytasz i jak to się dosłownie z dnia na dzień zmieniało: http://komudzwonia.pl/vie...?t=8664&start=0
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
mIśka 
Małomówny


Dołączyła: 21 Gru 2013
Posty: 82
Wysłany: Sob 28 Gru, 2013 22:00   

Dzięki za szybką reakcję :) Ten wątek dokładnie czytałam. Reni chciała poznać temat. U mnie to ja chcę zrozumieć :) On nie wykazuje zainteresowania (i nie musi ;) )Wiele rzeczy sobie jakoś wypracowaliśmy, ciągle coś jeszcze ulepszamy (tak to widzę). Wiem że wielu rzeczy zrozumieć nie może (ale ja puki nie przeżyłam też nie pojmowałam). Bywa, że komunikacja też nam czasem szwankuje ;) Chcę wiedzieć jak to wychodzenie na mitingi, unikanie spotkań z alkoholem czy wychodzenie z pokoju w którym jest alkohol widzi druga strona. I na ile zrozumiały komunikat to: tak mam dziś podły nastrój, wszystko mnie wnerwia bo pić mi się chce :roll:
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Sob 28 Gru, 2013 23:37   

Jestem w związku z trzeźwiejącym od ponad 8 lat alkoholikiem. Tylko, że ja równocześnie też chodziłam na swoją terapię, więc wiele moich wątpliwości się rozwiewało tam.
mIśka napisał/a:
I na ile zrozumiały komunikat to: tak mam dziś podły nastrój, wszystko mnie wnerwia bo pić mi się chce :roll:

Tego chyba nie da się zrozumieć... Chyba najwięcej jednak zrozumiałam o uzależnieniu, rozumieć, gdy odstawiłam w kąt swój nałóg - papierosy.
Dużo mi też pomogły rozmowy z trzeźwiejącymi alkoholikami, tu... na forum, na zlotach, czy przy innych okazjach.

Nie trzymam alkoholu w domu, w domu nie piję. Jeśli zdarzy mi się wypić (raz/dwa razy na rok ) to śpię w innym pokoju. Nie ciągnę na imprezy alkoholowe. Ale pewne takie zasady " wypracowały się" niejako boleśnie same. Ot, jak zobaczyłam na imprezie rodzinnej, jak mu pot spływa po czole, gdy usadzono go pomiędzy alkoholikami, którzy przepijali do siebie. Już więcej go nie ciągnęłam na rodzinne imprezy z alkoholem w tle. :bezradny:

I co ciekawe. Nieraz czułam bunt, by przystosować się do życia z niepijącym partnerem. "Jak to? Znów ja mam si e podporządkowywać? Tyle czasu świat się kręcił wokół jego butelki, i znów on i on i jego potrzeby :tupie: "

Po czasie pewne zasady zaakceptowałam, ale dlatego, ze stały się moimi zasadami. Robiłam to dla własnego poczucia bezpieczeństwa, bo polubiłam nasze obecne życie takim, jakim jest, samą też przestało mnie bawić towarzystwo pijanych osób, itd... Na wiele zmian potrzeba było czasu...
_________________

 
     
esaneta 
Moderator


Pomogła: 94 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 12 Lip 2011
Posty: 3397
Wysłany: Sob 28 Gru, 2013 23:42   

Na pierwszą częsc pytania nie jestem w stanie Ci odpowiedziec, bo ukończylam terapie. Natomiast w kwestii alkoholu w domu, to go nie mam, bo nie mam takiej potrzeby -"alkoholowych" gosci nie miewam a sama w domu nie pijam.
_________________
I Love gołąbki Klarci.

:esa:
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 08:57   

pietruszka napisał/a:
Ot, jak zobaczyłam na imprezie rodzinnej, jak mu pot spływa po czole, gdy usadzono go pomiędzy alkoholikami, którzy przepijali do siebie.


oj dokładnie to miałem w święta, brrrrrrrrrr :stres:
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
mIśka 
Małomówny


Dołączyła: 21 Gru 2013
Posty: 82
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 15:15   

pietruszka napisał/a:
"Jak to? Znów ja mam si e podporządkowywać? Tyle czasu świat się kręcił wokół jego butelki, i znów on i on i jego potrzeby :tupie: "



Właśnie o to chodzi. Wiem, że alkohol w domu mi przeszkadza i mówiłam o tym wielokrotnie. Jednocześnie nie czuję, żebym miała prawo narzucać cokolwiek w tej kwestii. Podobnie kiedy chcę wyjść na miting "nadprogramowo" dla bezpieczeństwa, pojawia się próba zniechęcenia mnie na rzecz spędzenia czasu razem. Zaczęło się zdarzać, że wtedy czasem odpuszczam, ale za którymś razem to się może źle skończyć...

W wątku reni zwróciłam uwagę, ta temat drinka proponowanego przez alko. Jeśli ja robię (albo raczej myślę), żeby zrobić coś takiego to znaczy że sama mam ochotę i to żeby tak on piłw moim imieniu.
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 15:36   

mIśka napisał/a:
Podobnie kiedy chcę wyjść na miting "nadprogramowo" dla bezpieczeństwa, pojawia się próba zniechęcenia mnie na rzecz spędzenia czasu razem.

Tak...spotkałam się z narzekaniem - w tym wypadku żon trzeźwiejących alko.
Mówią: "Niewiele się zmieniło. Przedtem go nie było, bo pił, a teraz znów go nie ma, bo lata na mityngi."
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
cool 
Gaduła



Pomógł: 16 razy
Wiek: 47
Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 920
Skąd: warm.-mazu.
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 15:38   

mIśka napisał/a:
Jednocześnie nie czuję, żebym miała prawo narzucać cokolwiek w tej kwestii. Podobnie kiedy chcę wyjść na miting "nadprogramowo" dla bezpieczeństwa, pojawia się próba zniechęcenia mnie na rzecz spędzenia czasu razem. Zaczęło się zdarzać, że wtedy czasem odpuszczam, ale za którymś razem to się może źle skończyć...


ja na początku swojego związku ,ujawniłem się ze swoim uzależnieniem ,stąd rozmowy z żoną ,doprowadziły że nie mam kieliszków i alko. w swoim domu aczkolwiek nie bronie żonie od czasu do czasu wypić . ona nie ma problemu ,czasami też jest tak że to ona mnie goni na miting :) ja od samego początku rozmawiałem ,co mi pomoże wytrwać w trzeźwości , a moja żona to akceptuje i jest ok :)
mIśka napisał/a:
W wątku reni zwróciłam uwagę, ta temat drinka proponowanego przez alko. Jeśli ja robię (albo raczej myślę), żeby zrobić coś takiego to znaczy że sama mam ochotę i to żeby tak on piłw moim imieniu.


niestety czasami też tak mam :)
_________________
I jest szóstka ;-)
 
     
mIśka 
Małomówny


Dołączyła: 21 Gru 2013
Posty: 82
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 18:23   

Klara napisał/a:

Mówią: "Niewiele się zmieniło. Przedtem go nie było, bo pił, a teraz znów go nie ma, bo lata na mityngi."

Coś takiego 8| Przedtem piła ale w domu była a teraz ją nosi :roll:

cool napisał/a:

to ona mnie goni na miting


na to nie mam co liczyć :|

cool napisał/a:


ja na początku swojego związku ,ujawniłem się ze swoim uzależnieniem


My jesteśmy razem cały czas i pewnego dnia nagle mnie wariatce odbiło, stwierdziłam że się leczę i nie piję. Tak ogólnie to cyt:" masz czego chciałaś"

Dziś dokupione dwa piwa :bezradny: Zanim je wypije pewnie potrwa. Jemu wolno, a ja niestety wiem że są - choć nie moje i nie dla mnie, jestem niepijąca. Ale mrowienie w dołku podmostkowym się na chwilę pojawiło.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 18:44   

Wiesz Miśka, Twojemu partnerowi Twój alkoholizm może dość nie dopiekł, by odczuwał potrzebę wprowadzenia nowych zasad. Może w tym cały szkopuł. A przecież nie zmusisz partnera, by zaczął się uczyć o Twojej chorobie, by choć przybliżył się do zrozumienia, czym ta choroba jest.
Zwykle współuzależnione kobietki rzucają się czytać książki o alkoholizmie, więcej angażują się w zdobywanie wiedzy o tej chorobie, niż zajmują się same sobą. Tak działa właśnie kobiece współuzależnienie -pewnie ma na to wpływ przypisywana nam opiekuńczość, chęć do dbania o DOM, Związek, Rodzinę. Sama przeczytałam co najmniej dwie, trzy książki o alkoholizmie, tysiące stron o uzależnieniach, zanim zainteresowałam się swoim problemem. Faceci zwykle mają inaczej. Nie szukają w ten sposób wiedzy, jak pomóc drugiej stronie, a i być może Twoje picie nie było dla niego problemem? Rozmawialiście na spokojnie o tym?
_________________

 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 19:27   

mIśka napisał/a:
Dziś dokupione dwa piwa Zanim je wypije pewnie potrwa. Jemu wolno, a ja niestety wiem że są - choć nie moje i nie dla mnie, jestem niepijąca. Ale mrowienie w dołku podmostkowym się na chwilę pojawiło.

Miśka na chwilę? Toż to wyzwalacz z opóźnionym zapłonem... To jest bardzo niebezpieczne, współczuję Ci :(
Ja wyznaję zasadę że mój dom jest czysty od alkoholu, a jesli ktoś kto jest ze mną mnie kocha to nie powinno stanowić problemu zachowanie chociazby elementarnych zasad...
Metodą zdarte płyty prosiłabym o czysty dom, partner może sie opierać, bo nie rozumie... a tak na marginesie czesto ci, co się opierają sami maja problem z alkoholem..
jak by nie patrzył masz przekichane z pijącym w domu :(
_________________

 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Nie 29 Gru, 2013 20:33   

pietruszka napisał/a:
Twojemu partnerowi Twój alkoholizm może dość nie dopiekł,

tak było u mnie, dopóki piłem "imprezowo" żona też czasami wypiła lampkę wina czy drinka, jak zacząłem chlać na dobre i uzależniłem się, żona stała się abstynentką i tak jest do dzisiaj...
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 12