Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Czemu to wszystko służy.........
Autor Wiadomość
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 06 Sty, 2014 22:46   Czemu to wszystko służy.........

Przychodzi taki moment w życiu, czy trzeźwieniu, że człowiek mimo woli zaczyna się oglądać za siebie i zadaje sobie pytanie, gdzie jestem, w jakim punkcie życia jestem, co za mną, a przede wszystkim, czemu i komu to wszystko ma służyć. Można by odpowiedzieć, że wszystko co robimy, robimy dla siebie itd….. ot taki terapeutyczny żargon. Czy tak jest w istocie? Czy tym, co robimy nie chcielibyśmy się w pewnym momencie z kimś naprawdę bliskim podzielić? Smakować tę każdą chwilę życia we dwoje?
Człowiek nie jest stworzony do życia w samotności i wcale nie trzeba być ani alkoholikiem ani osobą współuzależnioną, żeby stwierdzić, że to rzeczywiście prawda. Ktoś, kto żyje samotnie, w pewnym momencie swojego życia podlega normalnym w tych warunkach, odchyleniom psychicznym i wcale nie musi to być wynik nałogu ale właśnie tej przeraźliwej samotności, która potrafi przecież być zabójcza dla człowieka.
. My alkoholicy jak również nasi partnerzy jesteśmy wyalienowani i osamotnieni, bo i picie i współuzależnienie odizolowuje skutecznie od wszystkich i wszystkiego niszcząc skutecznie więzi, jakie nas łączyły z partnerem, rodziną, czy dziećmi. Kiedy zaczynamy powracać do normalnego życia próbujemy z powrotem odtworzyć te wszystkie relacje, emocje i uczucia jakie utraciliśmy w następstwie nałogu czy współuzależnienia od chorego partnera.
Żeby wszystkie te relacje odtworzyć terapeuci radzą, „zajmij się sobą i tylko sobą”, truizm, ale jakże prawdziwy dla nas, którzy utracili swoją tożsamość.
Owa „samość”, jaka jest min. wynikiem i następstwem trzeźwienia i która jest właściwie warunkiem odbudowywania własnej tożsamości, zaczyna w pewnym momencie życia „uwierać”. Jest niewątpliwie potrzebna aby odbudować samego siebie w początkowej fazie trzeźwienia i to nie ulega wątpliwości. Czy to trzeźwiejący alkoholik, czy głęboko uzależniony partner (ka), musi najpierw odbudować samego siebie, zacząć podejmować autonomiczne decyzje dotyczące jego samego i ponosić oczywiście wszystkie konsekwencje z nich wynikające, zanim zacznie dzielić się swoim życiem z kimś innym.
Ta „samość” jest potrzebna również ze względu na odbudowanie własnej wartości, którą i my alkoholicy i nasi współuzależnieni partnerzy zgubiliśmy czy pijąc czy pozostając w toksycznych związkach, a z których lękamy się panicznie wyjść, właśnie dlatego, że nie potrafimy podjąć tej jednej, jedynej decyzji, która rzecz jasna pociąga za sobą kolejne, o ile rzeczywiście chcemy coś zrobić ze swoim życiem. W pewnym momencie jednak, ta „samość”, która jest nam tak potrzebna w tym okresie odbudowy swojego życia, okazuje się być nie do końca potrzebna.
Umiemy już kierować swoim życiem, potrafimy stawiać granice swojej prywatności, podejmujemy rozmaite decyzje, które przynoszą nam określone konsekwencje i profity, mamy ustabilizowaną sytuację bytową i wtedy czasem zaczynamy pytać, czemu to wszystko ma służyć, komu to jest potrzebne, z kim możemy się tym podzielić. Uprawianie „sztuki dla sztuki” przestaje być wystarczającym powodem żeby to robić.
Człowiek nie jest stworzony do życia w samotności. Jeśli nie masz nikogo, z kim chciałbyś się tym wszystkim co masz, podzielić, nie masz do kogo przytulić się i powiedzieć coś miłego, jeśli nie masz komu dać siebie i ofiarować temu komuś wszystko co masz i co osiągnąłeś, zaczynasz być najuboższym i najbardziej samotnym człowiekiem na ziemi i zaczynasz się zastanawiać komu i do czego to Twoje życie jest potrzebne. Nie chodzi tu oczywiście o jakieś oczekiwania wobec świata, partnera, rodziny, ale o możliwość dzielenia się w każdej sferze życia, tym co sam masz. To chyba najpiękniejsze co może się człowiekowi przydarzyć…….
_________________
:ptero:
 
     
emigrantka 
Gaduła
a ja jestem prosze pana na zakrecie ...



Pomogła: 12 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 706
Wysłany: Pon 06 Sty, 2014 23:05   

Pteruś ,jesli zrobię już wszystko dla siebie ,i będe nadal sama ,
to wszystko to, co będe miała będzie słuzyło czekaniu na kogoś z kim się tym podzielę .
_________________
"Alkoholicy mają wspólne drzewo genealogiczne: wszystkim im odbija palma" :-D.
 
 
     
Borus 
Trajkotka
uzależniony



Pomógł: 35 razy
Wiek: 66
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 1843
Skąd: wielkopolskie
Wysłany: Pon 06 Sty, 2014 23:11   

:bezradny:
_________________
zostało mi podarowane drugie życie...
 
 
     
Malgosia32 
Gaduła
Malgosia32



Dołączyła: 28 Lis 2012
Posty: 594
Skąd: Olsztyn
Wysłany: Pon 06 Sty, 2014 23:35   

:)
 
     
Malgosia32 
Gaduła
Malgosia32



Dołączyła: 28 Lis 2012
Posty: 594
Skąd: Olsztyn
Wysłany: Pon 06 Sty, 2014 23:44   

Czasami trzeba komuś uwierzyć na słowo,nawet jeśli wszystko wydaje się niemożliwe,nieprawdopodobne i tysiąc lat świetlnych od nas samych...Zawierzyłam terapeutom,zawierzam i Tobie,bo wiem ,że tak będzie.Dziękuje Ci PTERO :)
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 06 Sty, 2014 23:55   

Malgosia32 napisał/a:
.Zawierzyłam terapeutom,zawierzam i Tobie,

Za wysokie progi jak dla mnie ale dzięki :buziak:
_________________
:ptero:
 
     
Guido 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 45
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 361
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 00:16   

Ptero... Chyba nigdy nie można dać nikomu WSZYSTKIEGO...
Drugiej osobie można dać wiele, ale nie można dać nikomu samego siebie tak do końca...
_________________
"Gdy mędrzec stara się przekazać jakąś mądrość, brzmi to zawsze jak głupstwo."
Hermann Hesse
 
     
Ann 
Upierdliwiec



Pomogła: 22 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 11 Lip 2013
Posty: 2075
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 09:13   

Cytat:
czemu i komu to wszystko ma służyć.

Cytat:
że wszystko co robimy, robimy dla siebie

Cytat:
Człowiek nie jest stworzony do życia w samotności

Cytat:
Ktoś, kto żyje samotnie, w pewnym momencie swojego życia podlega normalnym w tych warunkach, odchyleniom psychicznym i wcale nie musi to być wynik nałogu ale właśnie tej przeraźliwej samotności, która potrafi przecież być zabójcza dla człowieka.

Cytat:
My alkoholicy (..) jesteśmy wyalienowani i osamotnieni, bo picie (..) odizolowuje skutecznie od wszystkich i wszystkiego niszcząc skutecznie więzi, jakie nas łączyły z partnerem, rodziną, czy dziećmi. Kiedy zaczynamy powracać do normalnego życia próbujemy z powrotem odtworzyć te wszystkie relacje, emocje i uczucia jakie utraciliśmy w następstwie nałogu(..).

No właśnie, komu i czemu? Odizolowani, samotni, zaburzeni. Odizolowana, samotna, zaburzona ja. Ja i reszta. Ja i wszyscy w koło. Nie ma nas. Nie ma rodziny, bo jestem ja i oni. Nie ma już wielu przyjaźni, bo zostałam w nich sama. Bo pomiędzy nami, stanął kiedyś alkohol. Mój alkoholizm. Zostałam ja i alkohol, a oni się dla mnie nie liczyli, chociaż uważałam, że przecież ja im krzywdy nie robię, tylko sobie.
Więc dla kogo to dziś? Dla kogo te wszystkie dni, w których staram się trzeźwieć? W których zmieniam swoje myślenie i nastawienie, w których uczę się na nowo zupełnie jak dziecko z ufnością rozwiązywać sprawy... dla kogo?
Cytat:
„zajmij się sobą i tylko sobą”

ale ileż można zajmować się tylko sobą?! chciałoby się rzec, bo przecież jak piłam, to też zajmowałam się tylko sobą, widziałam tylko koniec swojego nosa i swoich mega wielkich, czasem wręcz wyimaginowanych na potrzeby picia problemów. I teraz znów mam się skupić na sobie?!
Dziś jestem sama, sama sobie, z moimi wewnętrznymi rozterkami. Nie mam się jak nimi podzielić z najbliższymi, bo nawet Ci którzy wiedzą o moim alkoholizmie i go "zaakceptowali" nie będą wiedzieli jak mi pomóc i nie zrozumieją moich rozterek mimo szczerych chęci.



Cytat:
Owa „samość”(..) zaczyna w pewnym momencie życia „uwierać”.

Czyż ona nie uwiera mnie zbyt wcześnie, do spółki z samotnością? Sobotnie wieczory spędzone w domu, znajomi się bawią. Sylwester w domu, znajomi się bawią. Facet chce iść na kręgle: "kochanie, nie dziś, nie tam, nie teraz, daj mi jeszcze czas".
Ale właśnie:
Cytat:
Jest niewątpliwie potrzebna aby odbudować samego siebie w początkowej fazie trzeźwienia i to nie ulega wątpliwości. Czy to trzeźwiejący alkoholik, (..) musi najpierw odbudować samego siebie, zacząć podejmować autonomiczne decyzje dotyczące jego samego i ponosić oczywiście wszystkie konsekwencje z nich wynikające, zanim zacznie dzielić się swoim życiem z kimś innym.
Skazując się na kolejne wyalienowanie, niejako dla dobra własnego i otoczenia.

Cytat:
Ta „samość” jest potrzebna również ze względu na odbudowanie własnej wartości(..)W pewnym momencie jednak, ta „samość”, która jest nam tak potrzebna w tym okresie odbudowy swojego życia, okazuje się być nie do końca potrzebna.

Cytat:
Umiemy już kierować swoim życiem, potrafimy stawiać granice swojej prywatności, podejmujemy rozmaite decyzje, które przynoszą nam określone konsekwencje i profity, mamy ustabilizowaną sytuację bytową i wtedy czasem zaczynamy pytać, czemu to wszystko ma służyć, komu to jest potrzebne, z kim możemy się tym podzielić. Uprawianie „sztuki dla sztuki” przestaje być wystarczającym powodem żeby to robić.
Mnie chwilami wydaje się, że już wszystko wiem i wszystko umiem, że nastał etap stagnacji.. i wtedy dowiaduję się w najmniej spodziewanym momencie, że jednak nic nie wiem i wiele nauki (pokory) przede mną. Czasem zdaje się zapędzić w myśleniu.. dlaczego tak jest.. i jak to ma dalej wszystko wyglądać? Czy to ma być niepicie dla niepicia? Nie! Bo przecież ja chcę i próbuję zmieniać swoje zachowania. Ale jednocześnie.. czy starczy mi sił i odwagi (a dokładniej kiedy ten moment nadejdzie) aby móc odbudować to co zniszczone zostało.. i czy to się uda...?

raz jeszcze:
Cytat:
czemu i komu to wszystko ma służyć.
chciałabym aby służyło to mnie.. mojej przemianie; odbudowie relacji; lub chociażby ich naprawieniu; oddaniu racji komuś komu ją zabrałam; oddaniu szacunku tym, których go pozbawiłam; zażegnaniu wojen; odzyskaniu spokoju; odzyskaniu życia i czerpania z niego pełnymi garściami.

Cytat:
Człowiek nie jest stworzony do życia w samotności. Jeśli nie masz nikogo, z kim chciałbyś się tym wszystkim co masz, podzielić,(..)zaczynasz być najuboższym i najbardziej samotnym człowiekiem na ziemi i zaczynasz się zastanawiać komu i do czego to Twoje życie jest potrzebne.
Samotność zaprowadziła mnie do picia. Było mi w niej wygodnie. Dziś ona mi uwiera, ale nie bardzo wiem, jak mam stać się bogatsza i w jaki sposób odbudować to wszystko.. skoro przepaść jest tak ogromna........

dziękuję Ci Ptero za ten tekst, poruszyłeś we mnie istotną rzecz. :kwiatek:
_________________
Być może jest tak, że każda istota musi podlegać jakiemuś uzależnieniu. Że człowiek zupełnie wyzbyty uzależnień jest niekompletny. Że to naturalne jak oddychanie.

Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł
 
     
eremita 
Gaduła



Pomógł: 3 razy
Wiek: 41
Dołączył: 10 Cze 2013
Posty: 599
Skąd: z wilczych uroczysk
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 09:26   

Emigrantka: "jeżeli zrobię już wszystko dla siebie...",
A może lepiej "robić siebie dla innych"?

Przykład: wspinasz się dla siebie. Ryzykujesz życie i zdrowie po to, by przez chwilę być Bogiem, by zagrać Mu na nosie, by przez chwilę skupić się na elementarnych ruchach ramion, by odczuć wylew endorfin i adrenaliny, by zdobyć "cyfrę" w światku wspinaczy - wspinasz się dla siebie.
Ale: czasem odpuszczasz, rezygnujesz z powyższego, bo wiesz, że jest pewna granica, której przekroczyć nie możesz. Granica, która czeka gdzieś daleko w domu i nazywa się żona, dziecko, mama...
Nie sięgniesz tej klamy. Wypchnie, a ostatnie trzy przeloty są niepewne. A tak niewiele zostało do tej półki - może cztery dynamiczne ruchy. Krzyczysz "blok" i już wszystko postanowione: nie ma ściany, partnera, wątpliwości i strachu - teraz już zaczęła się podróż powrotna do bliskich w domu. I do tej przeklętej ściany. Wracasz, ćwiczysz jeszcze mocniej - kiedyś ją pokonasz - zrobisz to dla siebie- ale jeszcze nie teraz. Teraz musisz być tam - w domu, gdzie czekają rachunki, zadanie dziecka i gorszy dzień żony...
Może zbyt się rozkręciłem ale chciałem opisać ten cel, tak inny a tak powiązany ze zrobieniem czegoś dla siebie. Wydaje mi się, że należy robić siebie w kontekście innych. To takie fair play - zrób coś dla siebie ale nie alienując swoich dążeń od realnego świata, który cię otacza i względem którego musisz wywiązać się z zadań, które ci dał, byś mógł być człowiekiem.
Życie składa się z nieustających wyborów. Dokonujemy ich mając jako punkt odniesienia przede wszystkim siebie samych. Wybory te jednak swoim wpływem obejmują innych - dlatego aby były właściwe muszą uwzględniać również interes i potrzeby innych. I zaryzykuję stwierdzenie, że im bardziej ukierunkowane są na zewnątrz tym są właściwsze. Dlaczego? z wielu powodów: bo traktując to jako regułę - możemy się spodziewać wzajemności, bo ujednolicają świat w pędzie ku temu co dobre, bo traktują ludzi i świat jako jeden świadomy swej nierozerwalności organizm, bo wprowadzają harmonię dążeń itd itp.
_________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.
Albert Camus
 
     
eremita 
Gaduła



Pomógł: 3 razy
Wiek: 41
Dołączył: 10 Cze 2013
Posty: 599
Skąd: z wilczych uroczysk
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 09:37   

A czy ja nie piję dla siebie?
Też.
Lecz nawiązując do mojego wcześniejszego wynurzenia - wiem, że to jest dobre, bo uwzględnia potrzeby moich bliskich. Niby oczywiste ale nie chodzi mi o definicję ale o podkreślenie tej zależności: robiąc coś dla innych- robimy siebie. Robiąc coś dla siebie- czynimy coś więcej niż zwykłe poprawienie sobie samopoczucia ( o ile uwzględniamy innych). Jeżeli robimy coś dla siebie bez uwzględniania innych - możemy osiągnąć poziom satysfakcji - owszem - ale tylko i wyłącznie na poziomie duchowego onanizmu.
I właśnie ten duchowy onanizm prowadzi do duchowej samotności i emocjonalnej pustki.

Nie mogę się wypowiadać co do samotności faktycznej (nie teoretyzując), bo postanowiłem być człowiekiem szczęśliwym i od tego czasu uważam się za takiego.
_________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.
Albert Camus
Ostatnio zmieniony przez eremita Wto 07 Sty, 2014 09:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2407
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 09:58   

Bardzo mądrze to napisane. Powiem szczerze, że ogromną przyjemność sprawiłoby mi uczestniczenie z Tobą Ptero w mitingu.

Jest coś w tym co napisałeś, chociaż przyglądając się sobie, pod kątem Twoich słów, muszę stwierdzić, że takich dylematów nie mam. Ale to kosztem tego, co przeszedłem te ponad dwa lata temu. Od samego początku twierdziłem przecież, że co prawda trzeźwieję dla siebie, ale nie przede wszystkim dla siebie a też dla siebie. I było o to wiele kontrowersji i sporów, głównie z Tomoe i potem z Gonzem. Bo co będzie jak mnie żona zostawi, albo jak jej zabraknie, jak dzieci nie będzie jakimś nieszczęściem. I tak dalej i tak dalej. Trzeźwiałem dla siebie również, jasne że tak, bo to w końcu mnie było najbardziej niewygodnie z moim piciem. Ale przecież największą motywację, czego nie ukrywałem, miałem w radości rodziny z mojego trzeźwienia. Miałem też szczęście, że moja terapeutka nigdy mojego podejścia nie skrytykowała, aczkolwiek tyle lat się napracowała z alkoholikami różnej maści, że w pamięci utkwiło mi jej zdanie "z diabłem w układ choćby, byleby pomogło".
Na terapii nie byłem, może też stąd takie a nie inne podejście do tematu.
Fakt jednak jest taki - nie mam na tę chwilę żadnych problemów z odpowiedzą na pytanie czemu to wszystko u mnie służy. A że służy to nie mam najmniejszych wątpliwości.

I jeszcze do Eremity - myślę że niekoniecznie w dobrym kierunku podążasz, porównując trzeźwienie do wyczynów sportowych. Wydaje mi się, że wszelkiej maści sportowcy, to tak naprawdę nieźli egoiści, myślący głównie o sobie. Tylko wiesz, przyjdzie taki moment, że cofniesz się z tej sciany tuż przed szczytem, wrócisz do domu, zaczniesz ostro trenować i za rok podejmiesz próbę znowu, a wynik będzie jeszcze gorszy. I wtedy dla sportowca zaczyna się dramat. A jest to po prostu ograniczenie wynikające ze starzenia się - naprawdę polecam gorąco książkę "O czym mówię kiedy mówię o bieganiu" Haruki'ego Murakami, bardzo fajnie jest tam to wszystko opisane.

Trzeźwość to nie cel który musisz osiągnąć, ale trzeźwość może być sposobem na osiągnięcie celu.
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 10:01   

Jonesy napisał/a:
Powiem szczerze, że ogromną przyjemność sprawiłoby mi uczestniczenie z Tobą Ptero w mitingu.

Rzadko bywam.........może w Licheniu....... ;)
_________________
:ptero:
 
     
eremita 
Gaduła



Pomógł: 3 razy
Wiek: 41
Dołączył: 10 Cze 2013
Posty: 599
Skąd: z wilczych uroczysk
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 10:09   

Jonesy napisał/a:

I jeszcze do Eremity - myślę że niekoniecznie w dobrym kierunku podążasz, porównując trzeźwienie do wyczynów sportowych. Wydaje mi się, że wszelkiej maści sportowcy, to tak naprawdę nieźli egoiści, myślący głównie o sobie. Tylko wiesz, przyjdzie taki moment, że cofniesz się z tej sciany tuż przed szczytem, wrócisz do domu, zaczniesz ostro trenować i za rok podejmiesz próbę znowu, a wynik będzie jeszcze gorszy. I wtedy dla sportowca zaczyna się dramat. A jest to po prostu ograniczenie wynikające ze starzenia się - naprawdę polecam gorąco książkę "O czym mówię kiedy mówię o bieganiu" Haruki'ego Murakami, bardzo fajnie jest tam to wszystko opisane.

Trzeźwość to nie cel który musisz osiągnąć, ale trzeźwość może być sposobem na osiągnięcie celu.

Nie chodziło mi o mierzenie trzeźwienia sukcesami. Może przykład nieteges - miałem na myśli to, że w życiu ważne jest (najważniejsze) znalezienie odniesienia dla swojej osoby w otaczającym świecie.
Zgadzam się, sportowcy to egoiści. Jeżeli postawią wszystko na jedną kartę, na siebie, to i tak w pewnym wieku przychodzi regres i taki człowiek zostaje z niespełnionymi aspiracjami, bez rodziny, bez odniesienia do świata. Dlatego często w samorealizacji trzeba krzyczeć "blok" i znaleźć złoty środek.
I jeszcze a propos sportu - dla mnie nie jest sam w sobie celem. Jest sposobem ;) Tak samo jak trzeźwość - chciałbym, by była (ech, jest w sumie - zauważam już to) wyborem jednym z tych, o których pisałem wcześniej.
PS - czytałem - faktycznie fajna książka.
_________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.
Albert Camus
Ostatnio zmieniony przez eremita Wto 07 Sty, 2014 10:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
cool 
Gaduła



Pomógł: 16 razy
Wiek: 47
Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 920
Skąd: warm.-mazu.
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 10:14   

Cytat:
rodziny, ale o możliwość dzielenia się w każdej sferze życia, tym co sam masz. To chyba najpiękniejsze co może się człowiekowi przydarzyć…….


czyżby kolega zmienia podejście :mysli:

ja stanu samotności mocno odczułem przy pierwszym trzeźwieniu ale wtedy to był mus i niestety samotność brak bliskiej osoby wtedy zaprowadził mnie do zapicia fakt teraz jest inaczej ,tak nie doskwiera ale nadal mam w pamięci słowa terapeutki że człowiek ,jest osobnikiem stadnym ,i tak mu najlepiej :) teraz to dostrzegam :)
_________________
I jest szóstka ;-)
 
     
eremita 
Gaduła



Pomógł: 3 razy
Wiek: 41
Dołączył: 10 Cze 2013
Posty: 599
Skąd: z wilczych uroczysk
Wysłany: Wto 07 Sty, 2014 10:30   

cool napisał/a:
Cytat:
rodziny, ale o możliwość dzielenia się w każdej sferze życia, tym co sam masz. To chyba najpiękniejsze co może się człowiekowi przydarzyć…….


czyżby kolega zmienia podejście :mysli:


To moje?
Ja stawiałem wielokropek z sześciu kropek? :stres: boszsz :glupek:
_________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.
Albert Camus
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,35 sekundy. Zapytań do SQL: 13