Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Chyba już nie dam rady
Autor Wiadomość
Andzia70 
Małomówny
Andzia70



Wiek: 54
Dołączyła: 10 Sty 2014
Posty: 69
Skąd: dolnoślązaczka
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 07:31   Chyba już nie dam rady

Cześć, jestem Anka. W zasadzie zwykła, szara baba w średnim wieku, z mężem alkoholikiem, dwójką świetnych dzieci i często problemami niedoprzeskoczenia.
Aha, jestem też, by było śmieszniej DDA.
Mój ojciec pił. Nie, on chlał. Była przemoc, była agresja, ucieczki z domu po nocach. Wreszcie, po kilka latach odszedł w diabły.
Tyle, że z siedmioletniego wówczas dziecka, stałam się z dnia na dzień odpowiedzialnym "dorosłym". Moja mama nie bardzo radziła sobie, były epizody alkoholowe, faceci, którzy miast zająć się nią, sami wymagali opieki. Prawie wszyscy mieli problem z alkoholem.
Nie, moja mama nie jest złym człowiekiem. To osoba z wielkim sercem, całkowicie mi oddana i kochająca, ona po prostu trochę się pogubiła.
Kilka lat temu diametralnie się zmieniła, jest abstynentką, nie pali, jest z niepijącym facetem, mieszkamy razem. Tu jest w zasadzie ok.
Tyle, że przez nieopowiedzialność, moja rodzicielka popadła w straszne długi. Sporo by pisać, ale nie o to biega. Jakoś to wszystko kontroluję, a przynajmniej się staram ;)
W wieku lat 19-stu wyszłam za mąż. Chciałam mieć rodzinę, dotąd miałam ją tylko na papierku, a samotne wigilie chyba mi się znudziły.
Chodzilismy ze sobą trzy lata. Trochę pił, ale w społeczeństwie, gdzie jest społeczne na to przyzwolenie, wydawało mi się, że to normalne.
Głupia baba.
Po roku urodził się pierwszy syn, oczekiwany, kochany.
Kilkanaście lat mąż spędził za granicą, a tam, wiadomo. Czego oczy nie widzą itd.
Kocha mnie, o tym wiem. Tyle, że nie wiem, czy mnie lubi. Kiedyś zadałam mu to pytanie, nie bardzo wiedział, o co mi chodzi.
Był dla mnie ostoją, ścianą, o którą mogłam się oprzeć. Ojcem, którego nie miałam. Hmmmm.... Miał tym wszystkim być.
Teoretycznie wszystko było ok. No przecież nie pił codziennie, nie bywał agresywny, dbał o mnie, o dzieci, o dom. Pracował ciężko. Jak był za granicą, co dwa tygodnie, przyjeżdżał, codziennie dzwonił, tęsknił. O drugiej nad ranem budził mnie kwiatami.
Sielanka, w mordę!
Jak wrócił, stracił umiar w piciu. Nie trzeźwiał. Z zazdrością patrzyłam na trzeźwych facetów idących po ulicy. Miałam dość. To było 4 lata temu.
Interwencja mojej teściowej, mojej mamy i naszych dzieci teoretycznie zapobiegła jego upadkowi.
Piszę "teoretycznie", bo nie przestał pić. Poszedł do pracy, stał się alkoholikiem weekendowym. Często do upadłego. Miał swoją, lewą kasę. NIe pytajcie skąd.
I niby wszystko ok, ja po powrocie z pracy dostawałam kwiaty, nie włóczył się, nie awanturował, ale mnie szlag trafiał. Nie piję, nienawidzę alkoholu! Pił sam, przy mnie jedno - dwa piwa, w ukryciu wódkę. Oczywiście, wszystkiego się wypierał. Zaprzeczał, że ma problem, że my mamy problem.
W tym czasie bardzo odsunęliśmy się od siebie. Seks? Chyba mogłabym zostać zakonnicą. Absolutnie nie mam na niego ochoty, zaciskam zęby, bo nie chcę fochów. Głupia jestem i tyle.
Od wielu lat zżera mnie stres związany z długami mojej mamy (pomagając jej, sama pogorszyłam swoją sytuację materialną), czasem obawiam się wizyty listonosza.
Jakieś dwa miesiące temu (mój mąż pracuje na nocne zmiany) ok 23 obudził mnie hałas. W korytarzu leżał mój mąż, pijany w cztery litery, mocno krwawił z rany głowy.
Nie będę wszystkiego opisywać, wystarczy że napiszę, że jechał po pijaku (0,6 promila), stracił prawo jazdy, wywalili go z pracy.
Trochę rzeczy poodkręcałam, do pracy wrócił. Ale zabrał mi coś, co miałam najcenniejszego - poczucie względnego bezpieczeństwa, zaufanie. Odebrał mi coś, co obiecał mi dawać do końca życia przeszło ćwierć wieku temu.
I co? I psińco. Problemu dalej nie ma, 3-4 razy w miesiącu dalej chleje.
A ja już chyba nie daję rady. Całe życie byłam tą silną, tą odpwiedzialną, tą trzymającą wszystkich razem, tą nieokazującą, że coś ją gnębi, tą niepłaczącą, tą z twardą d**ą.
Mam ogromne oparcie w mojej mamie, w mojej teściowej, w dzieciach (starszy syn jest już dorosły). Ale to wszystko mało. Czuję, że powoli się rozsypuję, każdego dnia kawałek mnie ubywa.
Na zewnątrz dalej uśmiechnięta, każdemu potrafiąca pomóc, doradzić, zedrzeć z siebie kapotę, by okryć innego Anka, w środku jeden kłębek nerwów.
Nerwy mam jak postronki, potrzebuję chyba lekarza, ale zwyczajnie nie mam czasu. A i chyba sama nie bardzo wierzę w terapię.
Przyszłam wyryczeć się na tym forum, po prostu było mi to potrzebne :)
Trzymajcie się ciepło, sorry, że się rozgadałam, z natury gaduła jestem.
_________________
Anka
 
     
matiwaldi 
[*][*][*]


Pomógł: 16 razy
Wiek: 59
Dołączył: 03 Mar 2012
Posty: 1046
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 07:50   

witaj na Forum !!!
nawet nie wiesz jak Cie rozumiem......chociaż jestem alko....
Andzia70 napisał/a:
Przyszłam wyryczeć się na tym forum, po prostu było mi to potrzebne


pisz,pisz, mi też bardzo pomaga Twoje pisanie....
:kwiatek:
_________________
To be, or not to be, that is the question:...
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 07:53   

Witaj Aniu :) są takie grupy samopomocowe dla żon / bliskich alkoholików nazywają się AL-ANONN , spotkania są zazwyczaj po południu , wystarczy tam po prostu iśc i posłuchac .

Ja skorzystałm z terapii i bardzo ją sobie chwale , tez się czulam jak ty jeden wielki kłebek nerwów a po terapii mimo , z emąz dalej pił spływało to po mnie , byłam spokojna i zajmowałam się swoim życiem.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
wampirkowa 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 08 Mar 2012
Posty: 545
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:00   

Witaj Aniu,
Ja jestem DDA, i też bohater rodzinny, Nie mam męża ale wiem jak to jest te nerwy w środku, i wiem jak to jest udawwać, że wszystko jest ok,
Ja tak udawałam tez długo aż w końcu, stałam się tym kim sie stałam bo nie wyrobiłam,

Ja rozumiem, Mnie przeraziło jedno z danie w sprawie sexu, nie wiem czy masz świadomość, że to pachnie gwałtem małżeńskim, niestety istnieje coś takiego.
Piszesz dalej że masz oparcie w mamie, a trzęsiesz się na widok listonosza z powdu jej długów, które stają sie twoimi długami to mi sie wydaje, że nie jest to takie oparcie,
Ja też chciałam by moi partnerzy byli moimi ojcami wczoraj usłyszałam o tym, zepsuty celownik, bo dda ma jakis dziwną przypadłość, wiązanie się z mężczyznami podobnymi do swoich ojców,.
Niestety to nie jest zdrowe i fajne, bo mój partner musi być moim partnerem a nie ojcem który chroni który jest moim opiekunem, niestety trudne osobiście dla mnie, bo ja bardzo tego potrzebuję a sama sobie tego nie potrafię sobie dać,
Mówisz, że już nie dajesz rady, i ja to rozumiem ale jak ja to czytam to ty jesteś mocarz, naprawdę, tylko wyibrażam sobie jaką wielką okupioną siłą i stresem,
Jeśli Aniu weszłaś tutaj to już szukasz pomocy, nie wiem gdzie mieszkasz, ale jeśli nie masz jeszcze pozwolenia wewnętrznego na terapię to mitingi Al anon, albo dda, ale jeśl
a że gadułi tylko się odważysz i tego ci życzę warto odwiedzić psychologa, albo terapeutę,
ale i tu czytajac inne osoby mądre osoby których tu jest wiele, nabieżesz ochoty na terapię
a że gaduła, fajnie pisz dużo to też pomaga
Maria wel wampir dziś bardziej maria niż wampir
 
     
Andzia70 
Małomówny
Andzia70



Wiek: 54
Dołączyła: 10 Sty 2014
Posty: 69
Skąd: dolnoślązaczka
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:02   Ehhhhhh

Perełko, mieszkam w małej pipidówie, hen na południowo-zachodnim cycku Polski. Tu nawen asfalt na noc zwijają, nie mówiąc już o jakichkolwiek grupach wsparcia. Nie ma i raczej nie będzie.
Moja grupa wsparcia, to moja mamcia i straszy syn, ze dwie koleżanki :)
Ale czasami to mało, dlatego tu przylazłam.
Dzięki za serdeczne powitanie :)
_________________
Anka
 
     
wampirkowa 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 08 Mar 2012
Posty: 545
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:10   

Aniu, twój syn grupą wsparcia???
hm hm nawet nie wiesz jak twój syn też potrzebuje wsprcia specjalistycznego, dziecko nie powinno być grupą wsparcia dla swego rodzica, i ja wiem, że ty to wiesz bo sama byłaś takim wsprciem dla swej mamy jak zabrakło taty,
warto odciążyć syna od takiej odpowiedzialności, Aniu co do grup samopomocowych, też mam taki sam problem, może masz autko i mogłabyś podjechać gdzieś na miting bo warto.
_________________
"Pamięć to raj, z którego nikt nie może nas wygnać, lub piekło, z którego nie możemy uciec...
 
     
pannaJot 
Trajkotka
alkoholiczka,bulimiczka, DDA



Pomogła: 14 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 08 Mar 2012
Posty: 1153
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:13   

Nawet jeżeli nie ma u Ciebie grupy sa gdzieś blisko- jak ktoś chce szuka rozwiązań, jak nie chce szuka wymówek.
Witaj na forum :)
 
     
Andzia70 
Małomówny
Andzia70



Wiek: 54
Dołączyła: 10 Sty 2014
Posty: 69
Skąd: dolnoślązaczka
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:14   

Wampirku, tak jak pisałam wyżej, tu psy szczekają tylną częścią ciała, nie ma tu mityngów, jest niby jakieś AA, ale nic mi nie wiadomo o ich działalności. Raczej tylko są, bo są.
Gwałt? Nie, raczej to wszystko za moim przyzwoleniem jest, by mieć święty spokój.
Kiedyś cieszył mnie seks, czerpaliśmy z niego oboje. Potem, za wiele rzeczy, miast zostawić przed drzwiami sypialni, wnosiłam do środka. A może same lazły za mną?
Moja mama. Cóż, jakby to opisać? Ona się stara, to naprawdę bardzo dobry, ciepły człowiek, zawsze jest przy mnie. Daje mi oparcie, kiedy mi samej opadają ręce w problemach z mężem, te domowe kłopoty, cóż.... Mama jest po mastektomii, obie jesteśmy w grupie ryzyka (jeszcze jedno jabłko do kolekcji), staram się nie pokazywać po sobie tego, co się naprawdę we mnie dzieje, ale ona zbyt dobrze nie zna. Jej ramię jest mocne, kiedy muszę się w nie wypłakać :) Teorytycznie, bo Anki nie płaczą :)
Kiedyś zastanawiałam się, czego chciałabym od życia. Doszłam do wniosku, że prócz zdrowia dla moich najblizszych, potrzebny mi chyba tylko święty spokój.
Zastanawiam się też, czy ja w zasadzie się nie czepiam? Mam swoją chałupę, mam cudowne dzieciaki, z którymi mam świetny kontakt, mam naprawdę oddaną mi rodzicielkę, kiej choinki mi potrzeba?
No własnie. Świętego spokoju mi potrzeba.
Co do poszukiwania ojca, aż za dobrze zdaję sobie z tego sprawę, że to nie o to powinno biegać. Bo ja teorię, pod wieloma względami opanowaną mam :) Gorzej z wdrażaniem jej w życie :(
_________________
Anka
 
     
Andzia70 
Małomówny
Andzia70



Wiek: 54
Dołączyła: 10 Sty 2014
Posty: 69
Skąd: dolnoślązaczka
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:17   

wampirkowa napisał/a:
Aniu, twój syn grupą wsparcia???
hm hm nawet nie wiesz jak twój syn też potrzebuje wsprcia specjalistycznego, dziecko nie powinno być grupą wsparcia dla swego rodzica, i ja wiem, że ty to wiesz bo sama byłaś takim wsprciem dla swej mamy jak zabrakło taty,
warto odciążyć syna od takiej odpowiedzialności, Aniu co do grup samopomocowych, też mam taki sam problem, może masz autko i mogłabyś podjechać gdzieś na miting bo warto.


Młody ma 24 lata. Tak naprawdę wdepnął w to wszystko w ubiegłym roku, przedtem ja przyjmowałam na swoją klatę.
Mieszka samodzielnie, ma firmę (oj, jaka ja dumna z niego jestem :) ), nie zawracam mu gwizdka, bo ma już swoją babę i swoje życie. Tyle, że ślepy nie jest i boli go to wszystko.
Autko mam, prawo jazdy niet. Miałam kiedyś wypadek samochodowy, w którym zginęły dwie bliskie mi osoby, za kierownicę w życiu bym nie wsiadła.
_________________
Anka
 
     
Andzia70 
Małomówny
Andzia70



Wiek: 54
Dołączyła: 10 Sty 2014
Posty: 69
Skąd: dolnoślązaczka
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:20   

pannaJot napisał/a:
Nawet jeżeli nie ma u Ciebie grupy sa gdzieś blisko- jak ktoś chce szuka rozwiązań, jak nie chce szuka wymówek.
Witaj na forum :)



Oczywiście, że szukam wymówek :) Toć to przeca najłatwiejsze jest :)
Przy wszelkich problemach zdrowotnych, też czasu na lekarza nie mam :)
Dawno nie pisałam na żadnym forum, a już na pewno nigdy tak o sobie dużo, chyba mi tego brakowało.
pozdrawiam, fajni jesteście.
_________________
Anka
 
     
Andzia70 
Małomówny
Andzia70



Wiek: 54
Dołączyła: 10 Sty 2014
Posty: 69
Skąd: dolnoślązaczka
  Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:27   

Właśnie na forum znalazłam to:


JEŻELI JESTEŚ WSPÓŁUZALEŻNIONĄ OSOBĄ MASZ NASTĘPUJĄCE CECHY LUB SKŁONNOŚCI

1. Nie potrafisz odróżnić własnych myśli i uczuć od myśli i uczuć kogoś innego. Myślisz “za kogoś”, planujesz za kogoś, spłacasz długi za kogoś.
2. Do dobrego samopoczucia potrzebna Ci jest aprobata i uwaga innych ludzi, ponieważ sądzisz że nie jesteś wystarczająco dobrą osobą.
3. Czujesz się niespokojny i winny, gdy ktoś obok Ciebie ma kłopot lub przeżywa trudność. Nie umiesz temu towarzyszyć bez napięcia.
4. Zachowujesz się tak, jakbyś ciągle za coś przepraszał.
5. Często nie wiesz, czego naprawdę chcesz ani czego potrzebujesz. Sądzisz, że inni lepiej wiedzą co jest dla Ciebie dobre, więc rzadko opierasz się na własnym zdaniu w tej sprawie.
6. Stale przekonujesz innych, że naprawdę zasługujesz na miłość i cierpisz w milczeniu z powodu niedoceniania.
7. Nie masz czasu dbać o siebie.
8. Masz w sobie więcej krytycyzmu niż realizmu i dlatego niepoprawnie idealizujesz ludzi . Za każdym razem przeżywasz rozczarowanie o oburzenie, że ktoś “żyje nie tak jak trzeba”.
9. Przeżywasz swoje życie jako ofiara nie sprzyjających okoliczności. Nie potrafisz stawiać wymagań ani zdrowych warunków i być konsekwentną osobą
10. Kłamiesz, by niemądrze osłaniać tych, których kochasz.
11. Pozwalasz by inni Cię ranili, nie próbując się bronić. Boisz się odrzucenia.
12. Bycie z samym sobą jest dla Ciebie trudne.
13. Jesteś tak zajętą osobą, że nie masz czasu nad niczym się zastanawiać.
14. Niczego od nikogo nie potrzebujesz.
15. Nie umiesz bawić się i być spontaniczną osobą.
16. Jesteś przestraszony, zraniony i zły, lecz obawiasz się tego po sobie okazać. Boisz się swojej złości.
17. “Musisz” pracować, spać, jeść i uprawiać seks, nie mając z tego w gruncie rzeczy żadnej przyjemności.
18. Stosunki z innymi ludźmi okazują się być dla Ciebie pułapką.
19. Musisz zmuszać, manipulować, zrzędzić i dąsać się , żebrać i dawać uczuciowe lub rzeczowe , łapówki, by inni zrobili to czego chcesz.
20. Odczuwasz beznadziejność, bezsilność i niemożność odmiany swojej sytuacji.
21. Musisz stale się spieszyć, więc nie masz czasu na refleksję nad sensem życia ani o Bogu.

Toć 3/4 tego, to wypisz, wymaluj ja!
Chyba nigdy jeszcze nie czytałam tak trafnej własnej charakterystyki.
_________________
Anka
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:30   

Witaj Aniu! :)

Skarbie, grupa wsparcia, to owszem - tacy ludzie którzy zrozumieją, przytulą, pocieszą, obetrą łzy...ale nie tylko.
Grupa wsparcia to ludzie, którzy sobie poradzili z problemem i dzielą się swoim doświadczeniem, a gdy trzeba, gdy inaczej się nie da, dadzą impuls do tego, aby się jednak ruszyć we właściwym kierunku.
Terapia daje wiedzę o chorobie i o tym, co się dzieje w osobach narażonych na kontakt z człowiekiem dotkniętym tą chorobą.
Ważne jest to, żeby swoją energię skierować na zmianę SWOJEGO życia. By przestać zajmować się innymi dorosłymi ludźmi i pozwolić im dorosnąć. Nawet zadłużonej mamie.
Przeczytaj koniecznie: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
wampirkowa 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 08 Mar 2012
Posty: 545
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:31   

Aniu, niby wszytsko jest dobrze ale nie jest dobrze, bo nerwy bo brak czasu dla siebie, bo stres, bo mąż który jest nieodpowiedzialny, bo pije, bo chciało by sie z nim pogadać ale się nie da, do tego wspomnienia, i strach i lęk, a niby jest tak dobrze no niestety tam gdzie jest choroba a zwłaszcza ta alkoholowa to powoduje, że się żyje nie swym życiem tylko życiem chorego, a to naprawdę wyczerpuje bo gdzie w tym wszystkim jesteś Ty???

Myślałam , że twój syn to jakiś młokos a tu dorośły facet, ale domyśłm się że tez jest już uwikłany jełśi przejmuje sie mamą,

Ja trzymam kciuki, by udało ci się gdzies dojechać autobusem albo może syn by cie podwózł, na jakiś miting, porostu warto,

ale gratuluję odwagi ,że piszesz

trzymam kciuki
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:32   

Aniu ja tez mieszkam w pipidówce na pólnocno - wschodnim zakątku Polski i jak mnie przycisnęło to autobusem zaiwaniałam 50 km w jedną strone na terapię dla współuzaleznionych i potem wracałam , starałm się zorganizowac sobie to tak żeby wrócicić zanim dzieci wróciły ze szkoły.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Andzia70 
Małomówny
Andzia70



Wiek: 54
Dołączyła: 10 Sty 2014
Posty: 69
Skąd: dolnoślązaczka
Wysłany: Pią 10 Sty, 2014 08:40   

Klara napisał/a:
Witaj Aniu! :)

Skarbie, grupa wsparcia, to owszem - tacy ludzie którzy zrozumieją, przytulą, pocieszą, obetrą łzy...ale nie tylko.
Grupa wsparcia to ludzie, którzy sobie poradzili z problemem i dzielą się swoim doświadczeniem, a gdy trzeba, gdy inaczej się nie da, dadzą impuls do tego, aby się jednak ruszyć we właściwym kierunku.
Terapia daje wiedzę o chorobie i o tym, co się dzieje w osobach narażonych na kontakt z człowiekiem dotkniętym tą chorobą.
Ważne jest to, żeby swoją energię skierować na zmianę SWOJEGO życia. By przestać zajmować się innymi dorosłymi ludźmi i pozwolić im dorosnąć. Nawet zadłużonej mamie.
Przeczytaj koniecznie: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559


Mądrze Klaro piszesz. Od wielu lat próbuję nie martwić się wszystkimi i wszystkim na zapas, kurde, nie wychodzi mi. Nawet, jak wszystko idzie dobrze, martwi mnie to, bo przecież i tak się spsuje.
A może ja to przyciagam? Jak w "Sekrecie"? Bo przecież złe emocje przyciagają złe wydarzenia.
Taaak, do tego dochodzi jeszcze starannie ukrywne pod stertą starych płaszczy wieczne poczucie winy i niska samoocena.
Rozum mówi: nie jestes głupia baba, masz coś w łepetynie, nie jesteś winna dwóm wojnom światowym i tsunami w Japonii, ale wyłazi zaraz skądś zły trol i pyta, czy na pewno?
Zdaję sobie sprawę, że to już jest ten etap, że sama potrzebuję pomocy, nie tylko mogę i muszę ją świadczyć w ramach pakietu "Rodzina". Tylko, jak zacytowałam wyżej w którymś z punktów o osobach współuzaleznionych, no przecież brak mi na to czasu! ;) Brak mi czasu na siebie....
_________________
Anka
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 12