Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
POGODY DUCHA.....ODWAGI I....MĄDROŚCI......
Autor Wiadomość
Kasia9645 
Towarzyski
współuzależniona



Wiek: 41
Dołączyła: 09 Wrz 2013
Posty: 103
Skąd: szczecin
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 09:31   POGODY DUCHA.....ODWAGI I....MĄDROŚCI......

Witajcie,
Zabieram się od jakiegoś czasu, żeby do Was napisać.
Byłam u was kilka miesięcy temu.
Mam męża alkoholika. W sierpniu 2013 roku myślałam, ze osiągam "moje dno", wyrzuciłam męża z domu. Wtedy wydawało mi się, że jest ciężko i muszę nauczyć się żyć sama z dziećmi. Wszystko co działo się potem wydawało się być łatwe i nawet przez chwile odzyskałam spokój. Maż podjął leczenie, wynajął kawalerkę w szczecinie. żyliśmy osobno, on sam najpierw z terapią i mitingami, potem po terapii z mitingami.
Nauczyłam się funkcjonować bez niego w domu - tyle tylko. Chociaż może nie - nie tylko - bo to było dużo - dalej jest....
Do stycznia powoli odzyskiwaliśmy równowagę, maż zaczynał powoli zauważać o co chodzi, ze bez picia życie faktycznie jest inne, ze spacery z dziećmi są dla nich, że powoli zaczynamy porozumienie łapać. Trwało to chwilkę..... Dzisiaj dziękuje Bogu za ta chwilkę, dzisiaj wiem, że to była tylko chwilka, która zamknęła mi oczy i zapomniałam o bezsilności, o nie kontrolowaniu swoim życiem.
Od września chodzę na terapie, i nalezę do wspólnoty Al - anon.
Nic jednak do dzisiaj nie rozumiałam. Mój mózg chory mózg bardzo szybko przekształcił fakty w mojej głowie.
Mąż w styczniu dostał szanse w pracy na pół roczny kurs podoficerski - więc pojechał do Poznania. Twierdził, ze da rade, że jak wróci to podejmie dalszą terapie.
Prawda jest taka, że oszukałam sama siebie - sama poukładałam sobie w głowie, ze on rozumie, ze da rade, że wróci i dalej będzie powoli szło do przodu.
Zaprzestałam regularnych spotkań w Al - anon, co prawda dalej ciągnęłam terapie, ale słyszałam tylko to co chciałam, albo tylko to co było łatwiejsze. Co było łatwiejsze??
No właśnie.... łatwiej było wmówić sobie na tamten czas, że będzie dobrze, ze on rozumie, ze jest po terapii, że kwestia czasu a powoli będziemy w końcu pełną rodziną.
Oszukałam się okrutnie, sama siebie zawiodłam..... ;-(
Szukam w swojej głowie prawdy. Co było prawdą??
Prawda jest taka, ze to chory człowiek, prawda jest taka,ze nic mi nie obiecał, prawda jest taka, ze to ja wierzyłam, prawda jest taka,że znowu, jak całe życie sama sobie wszystko poukładałam.
Terapia jego była szczera, była dlatego, ze coś zrozumiał, ale już brak mitingów i dalszej terapii i jego umysł "SAM SOBIE PORADZĘ", zrobił szybko swoje.
Nie dał rady. pije.......
Miał w sobie chociaż tyle odwagi, by mi się do tego przyznać, jak to stwierdził:
" NIE DAM RADY SIĘ ZMIENIĆ... NIE CHCE WAS OSZUKIWAĆ..... ZA DOŻO MI POMOGŁAŚ..... NIE ZASŁUGUJESZ NA TO......
TYLE O nim.
A ja.... no właśnie szok..paranoja, "chodzenie po ścianach"
"złość","smutek","rozgoryczenie", "ogromny strach"...... I Siła wyższa pokazała mi moje "współuzależnienie"
Wcześniej tego nie widziałam, nie przyglądałam się sobie, byłam skupiona na nim, najpierw uzależniałam się od jego picia i dążyłam do tego by przestał, potem szybko uzależniłam się od jego nie picia...Uzależniona od niego psychicznie strasznie....
Ja w sierpniu wywaliłam go z domu i konsekwentna byłam tylko dwa tygodnie zanim nie podjął terapii, potem zabrakło siły, odwagi, zabrakło zrozumienia mnie samej.
Mieszkaliśmy osobno a ja dalej pilnowałam jego rachunków, bo przecież on ma się zająć sobą, układałam weekendy jak przyjeżdżał pod niego, całe dnie wszystko. Wszystko ja - dzieci, moja praca, dorabiałam, żeby starczyło dla mnie i dla dzieci. ON JEST CHORY I MUSI MIEĆ CZAS DLA SIEBIE - tak sobie to tłumaczyłam - zapomniałam o sobie - mnie tam nie było - były dzieci, dom, on, praca moja - mnie nie było.
Chodząc na Al - anon słyszałam hasła: Żyć i daj żyć.. i dopiero dzisiaj to rozumiem.
Dzisiaj wiem, ze nie pomagałam , a myślałam , ze pomagam, nie pozwalałam mu upaść, nie pozwoliłam osiągnąć jego własnego DNA.
Dzisiaj wiem, że tak trzeba, dzisiaj wiem, ze pomóc mogę tylko sobie, ze muszę i chce zostawić bo już nie mam siły siedzieć w tym gów...
TAK SIĘ POMAGA UZALEŻNIONYM... MUSZĄ ZARYĆ MORDĄ O BETON....
Dzisiaj wiem, że nic już nie zrobię dla nas dla naszej rodziny. Dzisiaj wiem, że chce odzyskać spokój, równowagę ducha i chęci do życia.
Ja nie mogę powiedzieć że nie dam rady... mam dzieci, obowiązki i Siłe Wyzszą, która mi pomoże - to wiem.
Wiem też jednak,że sama sobie nie poradzę - nie jestem idealna, nie jestem najmądrzejsza - jestem cholernie samotna, zagubiona, bezsilna, jestem współuzależniona i DDA, mam w sobie wiele nawyków, złego myślna,zbyt dużo złych przekonań, nie kontroluje swoim życiem, nigdy nim nie kontrolowałam.
Wróciłam do Al - anon, ciągnę dalej terapie, każdego dnia zmuszam się do życia dla siebie.
TRUDNE.....jak cholera....
Pojechałam nawet teraz w niedziele do Hamburga do mojej al - anonki. To nie samowite jak to działa, ja to teraz widzę.... Miting polski , polskie współ w Hamburgu i szybka reakcja na pomoc dla mnie , ciepło, zrozumienie, siła.....
Mam 30 lat, dwójkę dzieci, córka 4 lata, syn 10lat. Mieszkam u mamy, pracuję. Jestem nie zależna od niego pod tym względem, jak ja to mówię jest ciężko, ale daje rade.
Potrzebuje pomocy w "oderwaniu się" i znalezieniu siły do życia dla samej siebie, chce się zmieniać bo już wiem że życie ze mną taką mi nie służy.
Jestem ładna, mądra i atrakcyjna(tak mówią). Chce w to uwierzyć, chce nauczyć się siebie dla siebie. Chce być kiedyś szczęśliwa.
I będę wierzę w to, bo za młoda jestem, żeby się poddać.
Mam wspólnotę, rodzinę, ludzi, którzy mi pomogą,
To jest siła nadprzyrodzona, trzeba poczuć by zrozumieć.
Ja rozumiem tę siłę, ale potrzebuje pomocy i wsparcia w trwaniu w konsekwencji postanowień.

ZOSTAW SAMEGO GO BO NIE POZWALASZ MU UPAŚĆ, POMÓŻ SOBIE A PRZEKONASZ SIĘ JAKI SPOKÓJ MOŻNA ODNALEŹĆ W CISZY...
NAUCZ SIĘ SIEBIE A BĘDZIESZ WIEDZIAŁA CZEGO CHCESZ TAK NAPRAWDĘ
BĘDZIESZ WIEDZIAŁA ...... CZY KOCHASZ SIEBIE, BO TYLKO TAK MOŻNA POKOCHAĆ KOGOŚ...
TWARDA MIŁOŚĆ TEGO NA DZIEŃ DZISIEJSZY PRAGNĘ SIĘ NAUCZYĆ
DAJE CZAS CZASOWI ... CZAS DLA MNIE....CZAS NA POGODZENIE SIĘ Z TYM CO BYŁO , A BYŁO CIĘŻKO, PICIE, BICIE,ZDRADY....
Co było to nie zmienię tego, mogę zmienić tylko siebie, abym mogła "trzeźwo" spojrzeć na swoje życie.
Współuzależniona
Kasia ze Szczecina.
Pozdrawiam wszystkich ....
_________________
kasik
Ostatnio zmieniony przez Klara Pią 28 Lut, 2014 14:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Mała 
Trajkotka



Pomogła: 34 razy
Wiek: 49
Dołączyła: 18 Cze 2013
Posty: 1017
Skąd: Moja Wiocha :D
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 09:47   

Witaj Kasiu :buziak:
Gosia, współ-, dda... Moje Maluchy mają 2,5 i 1 roczek :)
Partner - trzeźwy od prawie roku, wciąż chodzi na terapię (już prawie rok) i mityngi - to JEGO decyzja. Sam powiedział - że bez tego nie da rady.
Witaj Słoneczko wśród swoich! :pocieszacz:
_________________
"Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3
 
     
Kasia9645 
Towarzyski
współuzależniona



Wiek: 41
Dołączyła: 09 Wrz 2013
Posty: 103
Skąd: szczecin
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 10:12   

Hej....
Witaj

Fajnie czyta się, ze komuś się udało mimo, ze czuję się ogromną zazdrość, ale również wiarę, że są tacy co chcą....
_________________
kasik
 
 
     
aniad 
Małomówny
aniad


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 26 Lut 2014
Posty: 18
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 11:22   

Cześć Kasiu :)
Ja też jestem tu nowa i dziękuję Ci za to, co napisałaś :)
Ja poddałam się we wrześniu, poszłam na terapię i WYDAWAŁO mi się, że idę do przodu, że robię postępy.
Od tamtego czasu mąż również jest w terapii, nadal mieszkamy razem. Jak do tej pory nie pije.
Życie z trzeźwiejącym alko jakie jest - wie ten, kto przeżył ;)
Też "nie jestem idealna, nie jestem najmądrzejsza - jestem cholernie samotna, zagubiona, bezsilna, jestem współuzależniona i DDA, mam w sobie wiele nawyków, złego myślna,zbyt dużo złych przekonań, nie kontroluje swoim życiem, nigdy nim nie kontrolowałam."

Może teraz właśnie jest nasze dno i może to jest ten czas by się od niego odbić?

Trzymaj się i dbaj o siebie! Pogody ducha, odwagi i mądrości! :pocieszacz:
Ostatnio zmieniony przez aniad Pią 28 Lut, 2014 11:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 11:42   

Witaj Kasiu :)
Jakoś tak, jak czytałam Twoją opowieść, to widziałam oczyma wyobraźni, mądrą, zaradną babkę. I nie wiem skąd, ale mam pewność, ze pewnego dnia obudzisz się i będziesz pewna, że wszystko w życiu, na co miałaś wpływ, poukładałaś według swoich myśli.
Kasia9645 napisał/a:
Co było to nie zmienię tego

Kręte drogi prowadza nas czas przez życie, najtrudniej sobie wybaczyć popełnianie błędów, podejmowanie szkodliwych dla nas wyborów, a przecież bez tego - nie uczymy się, nie dojrzewamy...
_________________

 
     
Mała 
Trajkotka



Pomogła: 34 razy
Wiek: 49
Dołączyła: 18 Cze 2013
Posty: 1017
Skąd: Moja Wiocha :D
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 12:22   

Kasia9645 napisał/a:
czuję się ogromną zazdrość

...a ja niedawno jeszcze miałam z tego samego powodu wyrzuty sumienia :wysmiewacz: , ale dziś idę na al-anon. Spokojnie - to tylko takie nasze, współuzależnieniowe myślenie :pocieszacz:

aniad napisał/a:
Życie z trzeźwiejącym alko jakie jest - wie ten, kto przeżył

oj tak :okok:
Ale jak powiedziała moja terapeutka:
"Ważne jest, żeby nie tylko nie pomagać, ale także nie przeszkadzać im w trzeźwieniu"(alkoholikom). A to możemy osiągnąć właśnie przez zajęcie się sobą - swoim problemem :tak:
_________________
"Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3
 
     
Kasia9645 
Towarzyski
współuzależniona



Wiek: 41
Dołączyła: 09 Wrz 2013
Posty: 103
Skąd: szczecin
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 13:03   

Najtrudniej jest zrozumieć swoje własne współuzależnienie.
Najtrudniej jest poddać się i już nie walczyć bo na innych nie mamy wpływu.
Musiałam przejść te etapy, żebym sama na własne oczy zauważyła, że wszystko co robiłam, czego nie robiłam, wszystkie moje zachowania - nie pomagały jemu. Tak naprawdę szkodziły. Szkodziły jemu. A mnie?? No właśnie mnie zniszczyły. Czy mogę mieć do siebie o to pretensję?? Zdecydowanie nie - to wiem na pewno. Nie wiedziałam, a nawet jak wiedze miałam to nie chciałam widzieć. Zaprzeczenia i Iluzje tym żyłam - najtrudniej zobaczyć coś u siebie. Dzisiaj dziękuje Bogu , ze pozwolił mi pier.. o glebę. BOLI STRASZNIE, ale wiem dzięki temu, ze mam już tylko jedną drogę - RATOWAĆ SIEBIE BO UMIERAĆ NIE CHCĘ...
Ale jak już upadłam i widzę o co chodzi to teraz tylko Siłą, Mądrością , Pogodą Ducha...
Wsparcie znajdę w Al - anon i siłę w sobie, bo wierze w Siłe Wyższą...
To ona we wrześniu dała mi Piotrka uzależnionego od hazardu, tylko po to, zęby on pokazał mi, że są grupy samopomocowe.
Nikt niczego za mnie nie zrobi, ale dadzą mi wsparcie, żebym silę znalazła sama w sobie - bo ją mam - tylko muszę ją obudzić.
Bardzo zależy mi na znalezieniu sponsora, ale wszystko swoim czasie powoli nic już na szybko na tu i na teraz.
Na razie pytam w Szczecinie na mitingach, ale powiem szczerze, ze słaba wiedza o pracy na stopniach.
_________________
kasik
 
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 16:55   

witaj, Kasiu :buziak:
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
Gaja 
Towarzyski



Wiek: 49
Dołączyła: 23 Mar 2012
Posty: 415
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 17:15   

Cześć Kasiu,


Chętnie będę Cię czytała. Napisz coś o dzieciach, bo są w podobnym wieku co moje. Tego najstarszego często już nie liczę :) Czyli mam 4-latka i 7- latkę.
_________________
Śmiejcie się nie czekając, aż będziecie szczęśliwi, inaczej bowiem umrzecie, nie roześmiawszy się ani razu. /Pierre La Mure/
 
 
     
Kasia9645 
Towarzyski
współuzależniona



Wiek: 41
Dołączyła: 09 Wrz 2013
Posty: 103
Skąd: szczecin
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 17:36   

Mój syn z pierwszego związku ma 10 lat, córka ma 4 lata.
_________________
kasik
 
 
     
Gaja 
Towarzyski



Wiek: 49
Dołączyła: 23 Mar 2012
Posty: 415
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 17:43   

To już przeczytałam :olga:
_________________
Śmiejcie się nie czekając, aż będziecie szczęśliwi, inaczej bowiem umrzecie, nie roześmiawszy się ani razu. /Pierre La Mure/
 
 
     
Kasia9645 
Towarzyski
współuzależniona



Wiek: 41
Dołączyła: 09 Wrz 2013
Posty: 103
Skąd: szczecin
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 17:54   

Ja pracuję w Hotelu na recepcji. Mieszkam u mamy z dziećmi w dużym mieszkaniu bo 110 metrów.
Dzieci mam wspaniałe. Kuba - synuś chodzi do szkoły sportowej - pływa. Bardzo dobrze mu idzie.
Córka chodzi do przedszkola - urodziła się z wadą serca - ma ubytek między komorowy 6 mm z przeciekiem do aorty. Jesteśmy pod kontrola kardiologa. Czekamy na decyzję o operacji bo nie ma szans już na sklepienie się ubytku.

Mówię o tym, bo trudno jest mi dźwigać to wszystko samej. Zawsze mówiłam, praca, dom,dzieci, obowiązki wszystko ja bez wsparcia.
Takie wiecie użalaniu się nad sobą. Dzisiaj zaczynam powoli zauważać, ze tylko traci się energię przez takie gadanie.
Nawet jak mieszkaliśmy sami, razem to i tak w gruncie rzeczy byłam sama.
Potem przełom sierpień 2013 wywalony z domu i .. jestem sama do dzisiaj.
Terapeutka mówi do mnie ostatnio "Kasiu czego ty się teraz najbardziej boisz??

A ja na to " zostać sama"

A za chwile mówię ... kur... ja od zawsze jestem sama tak naprawdę....
Dotarło
Musiała być akcja żebym mogła zacząć reagować..
Więc czego się boję??

Boję się żyć własnym życiem nigdy tak nie żyłam, ale mówię sobie cały czas co ci szkodzi?? co tracisz??
Odpowiadam sobie
NIC
NIc nie tracę, mogę tylko zyskać.
Mam świadomość , ze będzie trudno , ale skoro można zyskać a nie stracić to wchodzę w to.
_________________
kasik
 
 
     
Mała 
Trajkotka



Pomogła: 34 razy
Wiek: 49
Dołączyła: 18 Cze 2013
Posty: 1017
Skąd: Moja Wiocha :D
Wysłany: Pią 28 Lut, 2014 22:04   

:pocieszacz: samotność w związku jest piekielnie trudna...
Ale zobacz Kasiu jak pięknie do tej pory sobie radziłaś! Masz 2 cudownych dzieci. Pracujesz. Dajesz dzieciom tyle miłości - ile tylko są w stanie unieść. :buziak:
_________________
"Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3
 
     
esaneta 
Moderator


Pomogła: 94 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 12 Lip 2011
Posty: 3397
Wysłany: Sob 01 Mar, 2014 09:54   

WItaj Kasiu :)
Kasia9645 napisał/a:
Dzisiaj zaczynam powoli zauważać, ze tylko traci się energię przez takie gadanie.

i w moim życiu przyszedł moment, gdy odkryłam tę cudowna prawdę.
Dzisiaj w trudnych sytuacjach, zamiast tracić energię na narzekanie i użalanie się nad sobą, kieruję ją na szukanie rozwiązań. :)
_________________
I Love gołąbki Klarci.

:esa:
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Sob 01 Mar, 2014 11:42   

Kasia9645 napisał/a:
A za chwile mówię ... kur... ja od zawsze jestem sama tak naprawdę....

Dotarło

do mnie to dotarło dopiero, jak mi ktoś bliski to powiedział
sama na to nie wpadłam :oops:
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 13