Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Smutek....
Autor Wiadomość
Tajga 
(konto nieaktywne)


Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Czw 06 Mar, 2014 11:05   Smutek....

Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka.

Chociaż była bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,
a uśmiech nie schodził z jej twarzy, był tak promienny jak uśmiech młodej
szczęśliwej dziewczyny.

Nagle spostrzegła przed sobą jakąś postać.

Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony , że prawie zlewał się się z piaskiem.

Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną postacią i zapytała:

" -Kim jesteś?"

Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały"

"-Ja?.....nazywają mnie Smutkiem."

"-Ach! Smutek!- zawołała staruszka z taka radością jakby spotkała dobrego znajomego.

"-Znasz mnie?"- zapytał Smutek z niedowierzaniem.

-" Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce".

-"To dlaczego nie uciekasz przede mną? Nie boisz się???"

-" A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać mój miły?
Dobrze wiesz że potrafisz dogonić każdego.

Ale powiedz mi dlaczego jesteś taki markotny?"

-" Ja...jestem smutny..."

-"Co Cię tak zasmuciło?"

Smutek westchnął głęboko....czy rzeczywiście spotkał kogoś kto będzie chciał go wysłuchać???
Ileż to razy marzył o tym...

-" Ach...wiesz..najgorsze jest to , że nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi, i towarzyszyć im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem.
Boją się mnie jak zarazy.

Wiesz...ludzie wynaleźli tyle sposobów żeby mnie odpędzić.
Mówią "tralala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać"
A ich fałszywy uśmiech jest przyczyną wrzodów żołądka.

Mówią : - " Co mnie nie zabije to mnie wzmocni...i dostają zawału.

Mówią: "Trzeba umieć się rozerwać ", i rozrywają to co nie powinno być rozerwane.

Mówią: "Tyko słabi płaczą"... i zalewają się potokami łez.

Odurzają się alkoholem i narkotykami, byle tylko nie czuć mojej obecności.

-"Masz rację..powiedziała staruszka...ja też widuję takich ludzi".

Smutek jeszcze bardziej się skurczył.

-"Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy kiedy jestem przy nim, może spotkać się sam z sobą.
Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym leczy swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy, niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co jakiś czas się otwiera.
Ach! jak to boli!

Przecież wiesz, że dopiero wtedy gdy człowiek pogodzi się ze swoim smutkiem, i wypłacze wszystkie łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą żebym im pomagał, wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Lub zakładać gruby pancerz zgorzknienia".

Smutek zamilkł, po jego twarzy popłynęła łza, najpierw jedna, później druga, zaczęło ich przybywać aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem.

Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.

-" Musisz teraz odpocząć, żeby nabrać sił, ale nie powinieneś dalej wędrować sam.
Będę Ci już zawsze towarzyszyć"

Smutek nagle przestał płakać, spojrzał na staruszkę i zapytał:

- " Ale kim Ty jesteś?"


-" Jestem NADZIEJA, więc ruszajmy" :)

http://klub.poezji.w.interia.pl/3smutek.htm




Może kiedyś to wklejałam, ale skoro nie pamiętam, to jeszcze raz...
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
Ostatnio zmieniony przez Wiedźma Czw 06 Mar, 2014 17:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Czw 06 Mar, 2014 12:04   

smutkowi,towarzyszy uczucie "strachu"
strach,przezwycięża nadzieja - gdyż jest silniejszym uczuciem od strachu
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Matinka 
Trajkotka



Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Czw 06 Mar, 2014 13:59   

Hej! Tajga dzięki za mądrą opowieść.
To działa, od razu pojawił się przy mnie smutek, ale tylko na chwilę mu pozwoliłam.
Tajga napisał/a:
dopiero wtedy gdy człowiek pogodzi się ze swoim smutkiem, i wypłacze wszystkie łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany

Do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, że towarzystwo smutku bywa w życiu potrzebne, a nawet konieczne.
 
     
milutka 
Trajkotka



Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Nie 09 Mar, 2014 08:33   

Tajgo masz szufladę pełną skarbów :buzki:
 
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Nie 09 Mar, 2014 17:27   

milutka napisał/a:

Tajgo masz szufladę pełną skarbów :buzki:

Mam nawet dwie ;)
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
Halloween 
(banita)


Wiek: 91
Dołączył: 26 Sie 2012
Posty: 364
Wysłany: Nie 09 Mar, 2014 19:54   

Jacek napisał/a:
smutkowi,towarzyszy uczucie "strachu"
strach,przezwycięża nadzieja - gdyż jest silniejszym uczuciem od strachu


napisałeś to... chyba bez gruntownego przemyślenia.
Smutkowi wcale nie musi towarzyszyć strach, to zależy od okoliczności, przyczyn smutku.
Jeżeli nieumyślnie przejadę na drodze jeża to będzie mi smutno, ale nie będę odczuwał strachu(no chyba że o ewentualne uszkodzenia opon :rotfl: )
Strach wcale nie jest przezwyciężany przez nadzieje.
Dlaczego niby? Uczucie strachu jak i odczuwanie nadziei są również uzależnione od okoliczności/sytuacji, nie ma reguły jakoby odczuwana nadzieja była silniejsza od odczuwanego strachu.
napisze wprost,
banialuki wypisałeś kolego.
ale oczywiscie każdemu z nas się to czasem przytrafia :luzik:
_________________
Fröhlich leben trotzig kämpfen und mit dem Lächeln sterben. J.P.
Żyj się wesoło, walcz zawzięcie i z uśmiechem umieraj. J.P.
 
     
Matinka 
Trajkotka



Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Nie 09 Mar, 2014 23:19   

Halloween napisał/a:
Jacek napisał/a:
smutkowi,towarzyszy uczucie "strachu"
strach,przezwycięża nadzieja - gdyż jest silniejszym uczuciem od strachu


napisałeś to... chyba bez gruntownego przemyślenia.
Smutkowi wcale nie musi towarzyszyć strach, to zależy od okoliczności, przyczyn smutku.
Jeżeli nieumyślnie przejadę na drodze jeża to będzie mi smutno, ale nie będę odczuwał strachu(no chyba że o ewentualne uszkodzenia opon :rotfl: )
Strach wcale nie jest przezwyciężany przez nadzieje.
Dlaczego niby? Uczucie strachu jak i odczuwanie nadziei są również uzależnione od okoliczności/sytuacji, nie ma reguły jakoby odczuwana nadzieja była silniejsza od odczuwanego strachu.
napisze wprost,
banialuki wypisałeś kolego.
ale oczywiscie każdemu z nas się to czasem przytrafia :luzik:


W jakich sytuacjach może towarzyszyć człowiekowi dogłębny smutek?
W przypadku rozłąki, rozstania, utraty bliskiej osoby czy cennej rzeczy, wartości albo „części siebie” np. zdrowia.
Przeżywanie straty ma swoje fazy, w których pojawiają się różne objawy fizyczne i stany emocjonalne, może być też gniew i lęk oraz żal, rozczarowanie, a nieodłączny jest smutek.
Bywa jednak, że pomimo dotkliwej straty te uczucia nie wystąpią albo będą znacznie osłabione. Dzieje się tak na skutek "zamrożenia uczuć", wyparcia ich. Uruchamia się mechanizm obronny przed doświadczeniem tych trudnych stanów. Brak jest wtedy akceptacji straty, pogodzenia się z rzeczywistością, z faktami. Tego typu zachowanie zabiera dużo energii, powoduje życie w iluzji, odbiera radość i szansę na normalne funkcjonowanie. A pancerz czasem się otwiera i wtedy ból uderza ze zdwojoną siłą. Nie rzadko taki smutek jest topiony w alkoholu albo przygłuszany jakąś aktywnością czy pracą. Obrona jest silna i zmyślna, a gdy wypływa z podświadomości to nieszczęśnik nie zdaje sobie z tego sprawy.
Ten fragment opowieści bardzo dobrze oddaje istotę takich doświadczeń:
Tajga napisał/a:
-"Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy kiedy jestem przy nim, może spotkać się sam z sobą.

Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym leczy swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy, niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co jakiś czas się otwiera.
Ach! jak to boli!

Przecież wiesz, że dopiero wtedy gdy człowiek pogodzi się ze swoim smutkiem, i wypłacze wszystkie łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.

Ale ludzie nie chcą żebym im pomagał, wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Lub zakładać gruby pancerz zgorzknienia".


Pełne, nietłumione przeżycie smutku pozwala zamknąć trudny rozdział i powrócić do normalności.
Czemu więc pojawia się ucieczka?
Nie wiem, powodów może być wiele, ale może to być też lęk przed pogrążeniem się w czarnej rozpaczy. Zapewne jest lęk przed życiem, w którym kogoś, czegoś bardzo brakuje. A wtedy nadzieja, może być ratunkiem, światłem, które pomaga i prowadzi do wyjścia.
 
     
Matinka 
Trajkotka



Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Pon 10 Mar, 2014 08:30   

Właśnie mężczyźni mają skłonność do tłumienia smutku, do ukrywania prawdziwych emocji.
Ponieważ padają ofiarą stereotypu "prawdziwy mężczyzna nie płacze".
Faceci to twardziele, boją się i wstydzą okazać słabość. W rezultacie, ze szkodą dla nich.

"Nie bez przyczyny „być mężczyzną” oznacza umiejętność znoszenia cierpienia i bólu. Większość mężczyzn nie chce odczuwać żalu po stracie; chce uciec od straty, a nawet zastąpić utraconą osobę lub rzecz jakimś substytutem, ponieważ wstydzi się depresji i przygnębienia i nie chce, by ktoś obserwował ich w takim stanie. Jeśli nie przyznajemy się do własnej depresji, jak możemy zainicjować proces opłakiwania straty, pozwalający z niej wyjść? W ten sposób tworzy się błędne koło, w którym często tkwi bardzo wielu mężczyzn. Zaprzeczanie depresji tylko ją pogłębia. Jesteśmy w depresji dlatego, że jesteśmy w depresji i nie ma możliwości wydostania się z tej pułapki.

Trzeba pokonać lęk przed obnażeniem własnej słabości, trzeba wyciągnąć rękę po pomoc. Ponieważ mężczyźni chcą być za wszelką cenę „mężczyznami”, wystawiają w ten sposób na niebezpieczeństwo własne zdrowie.
"

Więcej tutaj:
http://pierzchalski.eccle...7&id=07-01&t=83
O smutku, przeżywaniu straty:
http://zwierciadlo.pl/201...-przezyc-strate
http://zwierciadlo.pl/201...-bliskiej-osoby
http://www.psychologia.ed...kowalewska.html
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 13