Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie wiem, jak nazwać ten wątek...
Autor Wiadomość
Wojti.aspi 
Milczek



Wiek: 40
Dołączył: 10 Wrz 2011
Posty: 8
Wysłany: Czw 24 Kwi, 2014 19:16   Nie wiem, jak nazwać ten wątek...

Mam pustkę w głowie; nie bardzo wiem, co napisać... Zacznę więc może od przedstawienia sytuacji, która wygląda tak, że to nie takie proste... bo mogę sobie, jak wstaję rano rześki, postanowić - dzisiaj nie piję, ale pod koniec dnia, kiedy przychodzi duże zmęczenie, mam ochotę na jakieś odprężenie (wiem, że ktoś może tu powiedzieć - to odpręż się w inny sposób niż przy piwie, ale zaraz wytłumaczę czemu nie widzę tego tak prosto). Można się odprężyć inaczej, ale jakby mi ktoś powiedział w ten sposób w okresie, w którym paliłem, by odprężyć się bez papierosa, to by świadczyło, że ten ktoś widocznie nie rozumie, że w najbliższych dniach licząc od tych dni, w które paliłem, to nie będzie odprężenie przy czym innym, tylko praca nad sobą; dopiero teraz, dzisiaj, umiem się odprężyć bez papierosa, minęło jednak trochę czasu. Podsuwa mi to jakiś pomysł, żeby mianowicie wziąć z tego przykład w zmaganiach z obecnym nałogiem, alkoholowym. Co chciałem jeszcze tu zauważyć, to że ja nie czuję, bym podejmował decyzję, że to robię - piję, i gdy pewna mi kiedyś z poznanych w sieci osób osoba, wiedząca że sobie popijam czasem, spytała odnośnie teraźniejszości "pijesz?", to pomyślałem, że coś się jej odnośnie mnie myli. Myślę jeszcze, że temat jest przerysowany i przereklamowany, by zwalić wszystkie problemy społeczeństwa na karb alkoholu, gdy nie widzi się innych odpowiedzi. To jest jeden czynnik, sprawiający że nie podchodzę tak jakoś poważnie do swojego nawyku (a być może nałogu, nie wiem). Innym czynnikiem jest doświadczenie, jakie przechodziłem w minione święta, przeżywszy (tym razem). "Robię to dla zdrowia" - myślałem, gdy narażałem swój organizm, trzy dni nie pijąc = nie dostarczając żadnego rozrzedzacza do krwioobiegu. Myślałem, że dostanę zawału serca... Okazało się przy okazji tych świąt, że już chyba muszę sięgać po alkohol, czy chce tego, czy nie. Nie wiem już co czynić... Zagubiłem się. Może ktoś powie, że zrobiłem się niemiły w ironiczny sposób pisząc o alkoholu, jako o nie takim diable strasznym jak go malują, ale powiem Wam, że w poprzednich postach czułem że nie jestem z sobą szczery, tylko staram się pisać, myśleć o alkoholu tak, jak tutaj wypada. Jeszcze jedna sprawa - źle się czuję :beczy: , chodzi o nieprzyjemny smutek, który mnie napada i ja nie mogę nic wobec niego, w sensie, że to nie ja się smucę, tylko jest mi smutno i nie wiem czemu. W ciągu dnia dużo łażę tam i z powrotem, i tak popłakuję, nie rozumiejąc, co się ze mną dzieje. Na marginesie tylko tak o tym chciałem wspomnieć. Mam teraz poczucie ulgi, że mogłem ulokować gdzieś swoje nieuczesane, trochę buntownicze miejscami myśli. Nie wiem teraz, co z tym wszystkim zrobić. Poproszę, jeżeli ktoś ma jakieś odczucia tego postu, sugestie lub rady, o napisanie mi czegoś. To by było chyba na tyle.
Ostatnio zmieniony przez Wojti.aspi Czw 24 Kwi, 2014 19:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
JaKaJA 
Trajkotka
Niespodzianka!-ja czuję!! ;)



Pomogła: 53 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 1650
Skąd: Moje miasto
Wysłany: Czw 24 Kwi, 2014 21:32   

Cześć :)
Ile zajmuje Ci czasu dojście do sklepu po browara ? Policz mniej więcej a jak już będziesz wiedział ile,dokładnie co do minuty tyle samo czasu poświeć na znalezienie mityngu aa i terapeuty w twojej okolicy oraz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania ;)
_________________
Cała jestem z miłości :)
 
     
dziadziunio 
Uzależniony od netu
dziadziunio



Pomógł: 7 razy
Wiek: 64
Dołączył: 21 Paź 2012
Posty: 3139
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pią 25 Kwi, 2014 10:46   

Przeczytałem Twój wątek i tak sobie pomyślałem, że odpowiednią nazwą byłoby..
np...
Powolna utrata świadomości....zamiana światów...osłabienie instynktu samozachowawczego?
Jestem pewny, że właśnie tak to wygląda..
bez urazy...gdyż nie miałem takiego zamiaru...
Ciepło pozdrawiam dziadziunio :skromny:
_________________
Mój blog: Partnerka alkoholika
Ostatnio zmieniony przez dziadziunio Pią 25 Kwi, 2014 10:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Pią 25 Kwi, 2014 12:17   

Słuchaj, w styczniu pisałeś, że podałbyś się terapii lub poszedł na miting, jakby ktoś Cię zapewnił że nikt nie będzie Ci wciskał spraw religijnych. Wszyscy, którzy wtedy się wypowiadali, nawet jeden ateista, wspólnie stwierdzili, że kwestii religijnych się nie podnosi, tak na terapii jak na mitingu.
Tego mam pytanie, czy zrobiłeś coś w tym kierunku od stycznia czy też nadal codziennie się powoli zabijasz? Bo jakbyś tego pięknie w słówka nie ubierał, to dokładnie to robisz. A tłumaczenie, że nie możesz iść na terapię lub miting bo masz zespół Aspagera, jest też co najmniej dziwne. Bo w takim razie rozumiem, że alkohol do domu to Ci kurier przywozi ze sklepu, tak?

Bardzo ładnie umiesz pisać, bardzo mądrze i rozwlekle. Nawet powiem Ci że w taki sposób piszesz że kilka razy muszę czytać co napisałeś, bo nie wiem czy wszystko rozumiem, a nigdy się za głupiego nie miałem, a tu popatrz - czytam i czytam i nic nie rozumiem... Czy te bliźniaki od liczb były uzależnione od alkoholu? Czy ten koleś z Rain Mana musiał się szprycować narkotykami albo innymi "znieczulaczami"? Mnie się wydaje, że pisaniem tym skutecznie odwracasz uwagę wszystkich i przede wszystkim swoją od swojego problemu. A nie jest nim Twoje upośledzenie, bo z tym żyjesz. Problemem Twoim, z którym tu przyszedłeś, jest uzależnienie od alkoholu. I w sumie to po przeczytaniu Twoich postów wszystkich, nadal nie wiem czego od nas oczekujesz?
Porady? Pomocy? Czy po prostu chcesz tylko się wygadać?
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Wojti.aspi 
Milczek



Wiek: 40
Dołączył: 10 Wrz 2011
Posty: 8
Wysłany: Sob 26 Kwi, 2014 18:19   

JaKaJA napisał/a:
Cześć :)
Ile zajmuje Ci czasu dojście do sklepu po browara ? Policz mniej więcej a jak już będziesz wiedział ile,dokładnie co do minuty tyle samo czasu poświeć na znalezienie mityngu aa i terapeuty w twojej okolicy oraz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania ;)


JaKaJA, za radę Twą oczywiście dziękuję, choć po te odpowiedzi, owszem dokądś się udam, czy akurat musi to być mityng AA... hm... Na razie porozglądam się, jak sobie już obiecywałem, po forum, w ich poszukiwaniu, więcej może czytając, ale i z pisania nie rezygnując całkowicie. :)

dziadziunio napisał/a:
Przeczytałem Twój wątek i tak sobie pomyślałem, że odpowiednią nazwą byłoby..
np...
Powolna utrata świadomości....zamiana światów...osłabienie instynktu samozachowawczego?
Jestem pewny, że właśnie tak to wygląda..
bez urazy...gdyż nie miałem takiego zamiaru...


Sam w sumie prosiłem o napisanie mi czegoś... no to mam. Może nie miałeś zamiaru mnie urazić, tylko, powiedzmy - pomóc narzędziem ironii, i może powinno się ironię przyjąć bez urażania się, ale mnie to uraziło.

Jonesy napisał/a:
Słuchaj, w styczniu pisałeś, że podałbyś się terapii lub poszedł na miting, jakby ktoś Cię zapewnił że nikt nie będzie Ci wciskał spraw religijnych.


Nie mogąc sobie takiej deklaracji ze swojej strony przypomnieć, zerknąłem na fragment ze stycznia, gdzie była poruszona kwestia mityngu. I zauważyłem coś, co mogło początkowo faktycznie zabrzmieć na taką deklarację, a mnie chodziło o coś wtedy innego, co zresztą zaznaczyłem, a najlepiej to przytoczę:

Cytat:
endriu napisał/a:
Wojti.aspi, a byłeś na jakiejś terapii lub mitingu AA?


Nie. Jedną z rzeczy, jakich się obawiam, jest podobno odwoływanie się do religii na, jak mi powiedziała pewna osoba (która oczywiście mogła się mylić), wszystkich terapiach dla uzależnionych. Czy mówiąc to miała rację, na każdej terapii i mityngu odwołuje się do religii? Zaznaczyć chciałbym, że jakbym tylko wyznawał wspólną z resztą grupy wiarę nie miałbym nic przeciwko i nie śmiem nawet mieć cokolwiek do gadania odnośnie innych, byłbym wówczas za tym i jestem bardzo za tym wsparciem opatrzności wyznawanej przez inne osoby.


Napisałem "jestem bardzo za tym", ale pod "tym" nie miałem na myśli - jestem za wybraniem się na miting, tylko to, że jestem za wsparciem, nawet za religijnym wsparciem, o ile byłbym wierzący. Więc następujące dalej pytanie do połowy tyczy się tego drobnego nieporozumienia, ale do jego drugiej połowy jak najbardziej się ustosunkuję.

Jonesy napisał/a:
Tego mam pytanie, czy zrobiłeś coś w tym kierunku od stycznia czy też nadal codziennie się powoli zabijasz? Bo jakbyś tego pięknie w słówka nie ubierał, to dokładnie to robisz.


Nikt tak jednak nie powie o kawie, a przecież serce, które jest obliczone na ileś tam uderzeń, zaczyna chyba szybciej, mocniej bić po jej spożyciu. Ale my mówimy, że to dla odprężenia. Tak też mówię o piwie przed snem, jak o kawie o poranku. A najgorsze są chyba papierosy, jeśli mówić o tych powszechnych, dozwolonych używkach i palenie już się trochę krytykuje, ale też podejrzewam, że ludzie na tych mityngach sobie wychodzą na papieroska, no chyba że nie? A jeśli nie, to kawę piją, czy też, po prostu nie zabijają się w żaden sposób? Dlatego trudno jest mi potraktować tak śmiertelnie poważnie fakt, że się przyzwyczaiłem do piwa, jak do kawy, rzecz w tym, że mogę się mylić, dlatego słucham, czytam tu o zagrożeniach, tylko część wydaje mi się no podbarwiona. Na przykład w tych info Dekadencji, za jakie jestem swoją drogą wdzięczny, bo ktoś się napracował, poświęcił swój czas. Niemniej w informacjach o zagrożeniach jakie niesie alkohol, jest napisana i narysowana taka droga, droga picia, i na końcu tej drogi jest napis ŚMIERĆ. Podejrzewam, że większość ludzi by spadła w tym momencie z krzesła i się przeraziła, skutecznie odchodząc od picia. Ale ja sobie zdaję sprawę, że mogę napisać i narysować sobie drugą drogę, abstynenta i też napiszę, nie myląc się, na końcu - ŚMIERĆ. Bo to prawda. Ale z drugiej strony jest dużo w tamtych informacjach napisane o chorobach, od alkoholu... Ale czy pijąc parę piw zagrażam sobie w równy sposób, jak ten co pije całe flaszki wódki? no chyba duuuużo mniej sobie szkodzę.

Jonesy napisał/a:
A tłumaczenie, że nie możesz iść na terapię lub miting bo masz zespół Aspagera, jest też co najmniej dziwne.


Nigdzie tak nie stwierdziłem. Mam opory, o tego rodzaju kwestiach, owszem, pisałem.

Jonesy napisał/a:
Bo w takim razie rozumiem, że alkohol do domu to Ci kurier przywozi ze sklepu, tak?


To też wyjaśniałem, że z domu wychodzę tylko, gdy jest ciemno, wydaje mi się, że nie jestem wtedy taki widoczny. Nie jest to może objaw zespołu Aspergera, ale sporo osób z zespołem ma problemy podobne do tych w fobii społecznej. A jak wybieram się do knajpy, to wychodzę owszem do ludzi, bo tam do małych, bo małych, ale - kontaktów z rówieśnikami dążę, siedzę jednak sam. Znajomi, którzy też tam chadzają, czasami chcą mnie pocieszać, ale ja im tłumaczę, że lubię sobie sam siedzieć, a zarazem zbliżyć się trochę do nich, po prostu przychodząc, podając dłoń i siedząc sobie z boku.

Jonesy napisał/a:
Problemem Twoim, z którym tu przyszedłeś, jest uzależnienie od alkoholu. I w sumie to po przeczytaniu Twoich postów wszystkich, nadal nie wiem czego od nas oczekujesz?
Porady? Pomocy? Czy po prostu chcesz tylko się wygadać?


A jak tak nie jestem uzależniony? Tylko tak sądzę i się nakręcam wchodząc w taką rolę... Może nie jestem uzależniony. A może jestem i mam poważny problem... Na czym polega jednak ten poważny problem - rozumiem, jak ktoś robi się na przykład agresywny po spożyciu, to faktycznie ma problem. Ale czy problem takiego samego popijania sobie - agresywnego i tego nie agresywnego, to jest jedna zmora? Natomiast zgodzę się co do tego, że może nie potrzebnie było się ekscytować innymi tematami, typu ci bliźniacy czy Rain Man, ale też nie ja, tylko kto inny na nie zszedł. Raz na jakiś czas dobrze pogadać też na inne tematy. Twój post jednak Jonesy dał mi trochę do przemyślenia sobie, skłania do zastanowienia się nad takimi podstawami mojego tu pobytu. To może zastanowię się jeszcze nad tym, czego oczekuję od forum i później napiszę czy porady czy pomocy, ale jedno mogę powiedzieć już na pewno, że to trzecie w cytacie na pewno odpada. :)

Mam tylko jedno pytanie: czy jak się odstawia alkohol, to co się dzieje z sercem, bo ja miałem naprawdę we święta problemy, jak z krwioobiegiem? Na serio, odczuwając dziwne uciski w klatce piersiowej, zacząłem się w pewnym momencie bać, że mogę dostać zawału. Nie zabijać się alkoholem - OK, ale jak zrobię cięcie i nie będę pił nagle długo, to nie wiem czy to nie może mnie - zabić... Co Wy wtedy zrobiliście, czy ma to być stopniowe schodzenie z picia? Alkohol rozrzedza krew, a jak są dolegliwości sercowe to czasami należy wziąć tabletkę rozrzedzającą krew. W związku z tym, moje serce mogło sobie jechać na tym i radzić łatwiej, jak więc zejść z alkoholu, żeby to było dla zdrowia?

Dzięki za Wasze odpowiedzi. I przepraszam, jeśli moje pisanie bywało nieumyślnym odwracaniem uwagi wszystkich, również mojej, od mojego problemu. Przemyślę sobie wszystko, poczytam więcej i się odezwę. Odnośnie tylko tego pytania z sercem prosiłbym, jakby ktoś tu coś wiedział.

Pozdrawiam! fsdf43t
 
     
JaKaJA 
Trajkotka
Niespodzianka!-ja czuję!! ;)



Pomogła: 53 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 1650
Skąd: Moje miasto
Wysłany: Sob 26 Kwi, 2014 18:40   

wiesz,wiem z doświadczenia mojego i innych alkoholików,że pijąc droga jest jedna i prowadzi prosto do grobu :bezradny: i nie mówię tu tylko o klasycznym "zapiciu się" ale również o wypadkach po spożyciu jak i niewydolności organów takich jak np. serce. Jeśli tu jesteś i szukasz informacji na temat alkoholizmu to (co też znam z doświadczenia) na 99% jesteś już wśród swoich . Ty sam wiesz ile szkód wyrządził w Twoim życiu alkohol i czy czas szukać pomocy bo nie chcesz pić. Twoje wypowiedzi sugerują,że jeszcze jakaś droga przed Tobą do momentu kiedy już nie będziesz się targował i stawiał warunków (aa nie,terapia nie itd.) ale zapewniam Cię,że ten moment nastąpi -prędzej,lub później ale nastąpi :bezradny: Wiesz czemu wolisz być i pić sam czy jeszcze tego nie wykminiłeś,lub sam przed sobą wstydzisz się przyznać ? ;)
_________________
Cała jestem z miłości :)
 
     
zołza 
Upierdliwiec
Zołza



Pomogła: 62 razy
Dołączyła: 03 Maj 2013
Posty: 2219
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 26 Kwi, 2014 19:11   

Wojtek :) no to namieszaleś :szok:

Cała Twoja wypowiedź według mnie świadczy jednoznacznie o Twoim uzależnieniu . Szukanie argumentow na negowanie problemu ma sie nijak do Twojego samopoczucia i postepowania.
Alkohol rozrzedza krew - to mit. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne przez co krew krąży najpierw łatwiej , szybciej natomiast poźniej powoduje odwodnienie czyli naczynia zwężają się by sprostać zadaniu ukrwienia i natlenienia organizmu a woda z żył jest wchłaniana przez komórki , które zabierają co im sie należy( nie majac na uwadze naszego złego samopoczucia czyli kaca). Twój " powód " picia czyli według Ciebie zagęszczona krew i dolegliwosci z tym zwiazane można zlikwidować lub przynajmniej na początku zmniejszyć odpowiednim nawodnieniem organizmu i wypełnieniem naczyń krwionośnych płynem niezbędnym do życia czyli po prostu wodą (ona naprawde rozrzedza). Należało by wypijać dziennie około 2 litrów płynów( kawa się nie liczy - bo wypijając 300 ml kawy do organizmu powinno się ekstra dostarczyć dwa razy tyle czyli 600 ml wody)
Powinieneś chyba poważnie zastanowić sie nad terapią . Szkoda Twojego zdrowia a może nawet życia.
Pozdrawiam :)
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Sob 26 Kwi, 2014 19:23   

Wojti.aspi napisał/a:
A jak tak nie jestem uzależniony?

To sprawa jest prosta. Nie pij. Po co Ci ten alkohol do szczęścia potrzebny?....
Jak mnie żona oskarżyła o alkoholizm, to na pokaz dwadzieścia parę dni wytrzymałem bez alkoholu... I tak się zaczęła moja droga.
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
Ostatnio zmieniony przez Jędrek Sob 26 Kwi, 2014 19:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
siwy56 
Towarzyski
siwy56



Pomógł: 3 razy
Wiek: 68
Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 390
Wysłany: Sob 26 Kwi, 2014 19:42   

Wojti.aspi napisał/a:
czy jak się odstawia alkohol, to co się dzieje z sercem
Moje średnie wyniki w trakcie chlania po zażyciu tabletek:ciśnienie 180/110 ,arytmia,cukier 300 ,po 3 miesiącach bez alkoholu :ciśnienie 130/90,arytmii brak,cukier 140.Podkreślam to są m o j e wyniki. Po około 4 letnim ciągu rzuciłem picie drastycznie i w sposób natychmiastowy,jak do tej pory bez większych konsekwencji,pomijam oczywiście tuż po... katastrofalny kac fizyczny i psychiczny,ale to inna kwestia .Dziś strona fizyczna i psychiczna OK. tylko trochę szumi w głowie,ale myślę że to pozostałości po tym wysokim ciśnieniu,a może to już po prostu wiek. PODKREŚLAM RAZ JESZCZE TO REAKCJA MOJEGO ORGANIZMU NA ODSTAWIENIE ALKOHOLU.Powodzenia.
_________________
okularnik
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Sob 26 Kwi, 2014 21:05   

Wojtek chłopie złoty. Ty jesteś w takim uzależnieniu od alkoholu, że jak nie pijesz to masz stany lękowe. To już jest fizyczne uzależnienie organizmu. I Ty sobie tłumaczysz że alkohol dla ciebie to jak kawa dla mnie? Po kawie rano kaca nie mam. Po kawie nic głupiego nie narobiłem. Po kawie się kontroluję. Nie muszę pić 4 kaw naraz żeby się "odprężyć". Nie mam stanów okołozawałowych gdy przez cały dzień kawy nie wypiję. A piję kawę od 16 roku życia, czyli 16 lat. Jak przez dzień lub dwa kawy nie wypiję to nie czuję że świat mi się wali, nic nie czuję tylko piję herbatę :bezradny:
Alkohol piłem jakieś 12 lat, z czego ostatnie 5 naprawdę wyczynowo. Ale nie zauważałem tak poważnych objawów u siebie, jak ty zaobserwowałeś, gdy robiłem sobie przerwy regeneracyjne... Zresztą po ostatnim ciągu też fizycznie z dnia na dzień coraz lepiej się czułem. Bo psychicznie to troszku melancholijny byłem na początku.
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
rybenka1 
Uzależniony od netu



Pomogła: 92 razy
Dołączyła: 19 Wrz 2010
Posty: 3751
Wysłany: Sob 26 Kwi, 2014 21:12   

Wojtek ,alkoholik ma przed sobą trzy drogi ,śmierć ,szalenstwo albo trzezwosc .Dobrego wyboru życzę .
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Nie 27 Kwi, 2014 10:11   

rybenka1 napisał/a:
Wojtek ,alkoholik ma przed sobą trzy drogi ,śmierć ,szalenstwo albo trzezwosc .Dobrego wyboru życzę .

Ja o mało co o więzienie nie zahaczyłem... niektórzy przed śmiercią są bezdomni.... :(
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
 
 
     
dziadziunio 
Uzależniony od netu
dziadziunio



Pomógł: 7 razy
Wiek: 64
Dołączył: 21 Paź 2012
Posty: 3139
Skąd: Szczecin
Wysłany: Nie 27 Kwi, 2014 21:11   

Jestem już zbyt starym człowiekiem aby ironizować...
Jesteś w trakcie budowy wewnetrznego poważnego ,,przeciwnika ,,z którym trudno będzie w kolejnym etapie dać Tobie, sobie radę.
Moim zdaniem bardzo dobrze jest to widoczne i jestem pewny, że czytajac jeszcze raz wszystkie zamieszczone tutaj swoje posty bez trudu to wyłapiesz..
Jesteś inteligentny lecz to także przy tym ualeznieniu wada a nie jak pozornie być powinno zaleta..
Przepraszam jeżeli odebrałeś to tak jak odebrać nie powinieneś i poczułeś to za czym i ja nie przepadam....
Miłego pozdrawiam serdecznie dziadzinio :skromny:
_________________
Mój blog: Partnerka alkoholika
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Nie 27 Kwi, 2014 23:12   

dziadziunio napisał/a:

Jesteś inteligentny lecz to także przy tym ualeznieniu wada a nie jak pozornie być powinno zaleta..


No wreszcie się doczekałem aż ktoś to napisał co ja dawno już myślałem. W uzależnieniu mózg jest największym wrogiem. A im bardziej mózgowaty pacjent - tym gorzej dla niego :bezradny:
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Nie 27 Kwi, 2014 23:39   

Jonesy napisał/a:
im bardziej mózgowaty pacjent - tym gorzej dla niego

...bo tym bardziej rozbudowane mechanizmy uzależnienia -
nic tylko siedzi i kombinuje jakby tu nie przestawać pić, ale żeby nie było na niego :aha:
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 1,21 sekundy. Zapytań do SQL: 14