Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy na pewno jestem współuzależniona?
Autor Wiadomość
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 09:56   

Jo-asia napisał/a:
jak na razie, to na moje oko.. Wy intelektualizujecie..

MY????!!!!! :shock: Przecież my w ogóle nie jesteśmy do czegoś takiego zdolni.... :bezradny:
_________________
:ptero:
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 10:00   

szika napisał/a:
mężczyźni są "łatwiejsi w obsłudze" niż kobiety.

To ja wychodzę i nie wiem kiedy wrócę, ba.... nie wiem czy w ogóle wrócę :nerwus:




;)
_________________
:ptero:
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 10:11   

Klara, dziękuję za link :buziak:
wiem, że chcesz mi pomóc...

link raczej jest przeznaczony dla mężczyzn, fajnie by było gdyby MÓJ poczytał :)

no ale wierzę, że jak poczuje potrzebę znajdzie potrzebne rzeczy... jak na razie odbieram bardzo pozytywnie jego działania... a nawet pierwsze - korzystne skutki :)
rozmawiamy bez kłótni a to już bardzo dużo...

jeśli już podkreślać wartość wiedzy jako wiedzy... podzielę się jednym bardzo pozytywnym wydarzeniem...

otóż Gray pisze w swojej książce o naturalnej potrzebie mężczyzny oddalania sie od partnerki... że mężczyna potrzebuje udac się do swojej "jaskini" samotności aby przemyśleć rozwiązania, aby odstresowac się...

gdy mój MEN o tym się dowiedział to było to dla niego ODKRYCIEM stulecia... kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że to jest naturalne... odczuwał właściwie za każdym razem poczucie winy, że sie odsunął i bał się wrócić... bał się wymówek i moich emocji... zatem zaszywał się w swojej "jaskini" i czekał na mój ruch... ja z kolei czekałam na jego ruch... i tak się czailiśmy ...

wielką radośc mi sprawiło to odkrycie... ja to odbierałam jako coś przeciwko mnie, że mnie lekcewazy, odrzuca, karze... stąd mieliśmy mnóstwo nieporozumień...
wyjasnienie tego, wydobycie na światło dzienne - sprawiło ulgę i jemu i mnie...

poprosiłam aby jednak próbował wychodząc z tej swojej jaskini odezwać się do mnie pierwszy...
_________________

 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 11:15   

szika napisał/a:
Rozumiem akceptować wady, odmienność, ale jak akceptować przerzucanie winy na mnie za ewidentne złe zachowanie faceta?

nie akceptować i nie oczekiwać, że to wyrażą w formie.. jestem winny
biorąc pod uwagę ich strach przed nazywaniem uczuć.. raczej oczekiwać zmiany np. zachowania :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
matiwaldi 
[*][*][*]


Pomógł: 16 razy
Wiek: 59
Dołączył: 03 Mar 2012
Posty: 1046
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 15:36   

Jo-asia napisał/a:
Panowie pterodaktyll, matiwaldi, a może jakiś przykład z życia.. własnego?



jak sobie życzysz moja droga .......

poznaję kobietę (lubię poznać na każdej płaszczyźnie) i podejmuję decyzję ,czy chcę się dostosować ,czy też przekracza to moje możliwości ..... jeżeli chcę to się dostosowuję , jeżeli nie ,to nie próbuję dostosować tej kobiety,do mojego obrazu związku czy partnerstwa .....
moje życiowe doświadczenie w tym zakresie wygląda następująco :
> chciałem się dostosować - związek trwał 26 lat......
> nie chcę sie dostosować ,lub nie potrafię - związki przypominają przeciąg w stołowym (żeby nie napisać w sypialni) .....
nie rozumiem jak można kochać kogoś,kto nieustannie robi coś źle,nad czym musi popracować .......

pewien noblista napisał :
"...nie kocham Cię za to , kim jesteś,ale za to , jaka jesteś ,kiedy przebywam z Tobą ...."

albo kocham,albo sie czepiam................chyba,że czepianie się jest celem ..........

to już ostatnia moja tu wypowiedź ,bo pewnie i tak przeczytam,że czegoś nie zrozumiałem...........

miłej zabawy 8)
_________________
To be, or not to be, that is the question:...
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Czw 22 Maj, 2014 08:01   

matiwaldi, [quote]nie rozumiem jak można kochać kogoś,kto nieustannie robi coś źle,nad czym musi popracować ....... [/ ]
stąd się nie rozumiemy i nie dogadamy w tym temacie..
ja, odsunęłam się ze związku..po to aby popracować nad sobą.
Okoliczności, mój strach przed wyprowadzką..spowodował że byłam zmuszona to robić, przynim
i tak nie chcący...zaczęła się praca nad związkiem
fsdf43t Często miałam podobne dylematy jak szika.
I choć nadal nie wiem czy będziemy razem, umiemy się dogadać
Znalazłam pod maską..fajnego faceta, którego wcześniej nie widziałam.
Każdy ma swoją drogę. Ja nie neguje Twojej. Powiem więcej, zaskoczyleś mnie miło swoją wypowiedzią. Nie znałam Cię od tej strony. :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
matiwaldi 
[*][*][*]


Pomógł: 16 razy
Wiek: 59
Dołączył: 03 Mar 2012
Posty: 1046
Wysłany: Czw 22 Maj, 2014 10:17   

Jo-asia napisał/a:
Znalazłam pod maską..fajnego faceta, którego wcześniej nie widziałam.


rozumiem,ale to konsekwencja tego zachowania :

Jo-asia napisał/a:
ja, odsunęłam się ze związku..po to aby popracować nad sobą.


nie zmieniałaś Go na siłę ,a dzięki pracy nad sobą dostrzegłaś wcześniej niewidziane zalety.......


i tylko o to mi chodziło ....zmieniając siebie zmieniam perspektywę ...... i zaczynam widzieć więcej.... wyraźniej........ lub zupełnie inaczej ......



odezwałem się ,czyli znów złamałem wcześniej zapisaną obietnicę ....... :bezradny:
a na usprawiedliwienie mam jedynie to,że popieściłaś moje ego zdaniem :
Jo-asia napisał/a:
Nie znałam Cię od tej strony.



mam jeszcze kilka stron,których nie znasz moja droga ....... biorąc pod uwagę moje rozmiary....... 8)
_________________
To be, or not to be, that is the question:...
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Czw 22 Maj, 2014 10:53   

matiwaldi napisał/a:
odezwałem się ,czyli znów złamałem wcześniej zapisaną obietnicę .......
:buziak:
matiwaldi napisał/a:
i tylko o to mi chodziło ....zmieniając siebie zmieniam perspektywę ...... i zaczynam widzieć więcej.... wyraźniej........ lub zupełnie inaczej ......

patrząc na to z perspektywy mojego męża...to nie było to tak ;)
próbując zmienić mnie..zaczął zmieniać się sam i nie mylić.. z dostosowaniem (choć i to też nadal jest, powoli zaczyna się zmieniać.. baardzoo powoli ;) )
bo do mnie nie można się dostosować :bezradny: łatwiej zwiać :p
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
JaKaJA 
Trajkotka
Niespodzianka!-ja czuję!! ;)



Pomogła: 53 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 1650
Skąd: Moje miasto
Wysłany: Czw 22 Maj, 2014 19:13   

Niestety musze się zgodzić z chłopakami :bezradny: skupiacie się dziewczyny na tych swoich Panach jakby to było centrum wszechswiata :glupek: NIKOGO nie zmienimy nawet mając najszczersze checi i najlepszą wolę -możemy jedynie zmienić WŁASNE postępowanie,postrzeganie i myślenie :bezradny: wiecie ile fajnych rzeczy można odkryć o sobie samym zostawiając innych w spokoju 8) My kobiety nie mamy problmów z mężczyznami-mamy problem ze sobą-ZAWSZE!!! na co składa sie : -nadmierne oczekiwania, -nadmierne skupienie na NIM, -brak rozwoju własnego,własnych pasji,zainteresowań,myślenie życzeniowe (jak sie przefarbuję to może wkońcu mnie zauwazy) itd. Oszaleć można-tylko ON<ON I ON.... :rzyga: jakby nie było ciekawszych ludzi,rzeczy,mysli i działań wokoło :lol2: I by była jasność-nikogo nie trzeba "odstawiać" by zająć sie sobą,wystarczy jasno postawione granice i komunikacja :bezradny: to mówiłam Ja-alkoholowe i współuzaleznione dda ;) :buziak:
_________________
Cała jestem z miłości :)
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Czw 22 Maj, 2014 22:48   

Jaka cóż... pozostaje jakoby powtórzyć za Joasią... tyle, że serio tak to czuje i widzę...
pogratulować udanego związku gdzie pewne rzeczy, na które wiele par ciężko pracuje u Ciebie przyszły łatwiej... może nawet zupełnie naturalnie... tylko pozazdrościć...

co do przefarbowania włosów w moim związku nie przynosi to żadnej różnicy w naszej relacji... tego typu starania nie poprawiają naszych kontaktów...
w zasadzie nie próbowałam akurat z włosami ale gdy tak popatrze w przeszłość to raczej mój wygląd niczego nie zmieniał... zauwazyłabym zapewne...

sorki że nie pisałam, teraz nie bardzo mam głowę do pisania, muszę ogarnąć problem zdrowotny z tą rwą kulszową... jest nawrót, a było juz prawie dobrze... nieciekawie to wygląda... :(
wróce do tematu jak sie ogarnę ze zdrowiem...
_________________

 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 07:12   

Cytat...skupiacie się dziewczyny na tych swoich Panach jakby to było centrum wszechswiata..

Bo o tym jest..ten temat.. :bezradny:
Pisze z komórki..nie umiem cytować.
Nikogo nie zmieniam.....ewentualnie próbuję zrozumieć. Zmian oczekuję, gdy przekracza ktoś moje granice.
Ja rozumiem, że na Forum można zostawiać całą siebie...mnie to akurat nie dotyczy. Choć tak, można to widzieć.
A..bo to chyba było do mnie...ja nikogo nie odstawiłam..
Zawiesiłam związek..a to wielka.dla mnie różnica..
Szika...kuruj się

Jakoś drażni mnie...uogolnianie...typu my kobiety ...
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 07:44   

Jo-asia napisał/a:
Szika...kuruj się

wczoraj nakleiłam plaster na te plecy i jest lepiej... znów ruszam się w miare normalnie, choć cały czas ból "mamzi"...
to dla mnie prawdziwa lekcja pokory... strasznie tesknie za "moją" siłownią na powietrzu, bieżnią, rowerem i rolkami... pogoda sie zrobiła ładna a ja niepełnosprawna... :(

wczoraj poszłam na krótki spacer - powoli... w domu zwariowac idzie...
a w pracy to już w ogóle nie wspomnę... patrzę, że robota lezy i nie mam siły... robie tylko to co naprawde musze...
no niech to sie juz skończy :(

jesli chodzi o służbe zdrowia to totalna porazka...neurolog na sierpień, dopiero on skieruje na rezonans... może w tym roku uda mi sie zbadać ten kręgosłup choć wątpię... zabiegi na druga połowe czerwca, za miesiąc... zabiegi przeciwzapalne jak diadynamik i magnetronic...no załamka...
znalazłam dobrą masazystke, mój lekarz potwierdził, że do niej jak najbardziej... wiec od przyszłego tygodnia zaczne jeżdzić, choć to kawałek drogi... niestety za pieniądze..
_________________

 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 07:55   

:pocieszacz:
Mnie ostatnie tygodnie..też przykuło, jak wiesz
Początkowo trudno mi było..się prosić o pomoc..z czasem było łatwiej.
Wiesz..co mam na myśli ;)
Pozdrawiam :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 08:53   

Szika. Swego czasu, zresztą już dość dawno temu zapalenie korzonków leczyłem akupunkturą i po bodaj drugim razie pomogło na tyle, że od wielu lat nie mam z tym problemów......... :)
_________________
:ptero:
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 09:52   

na domiar złego tabletki haraczą mi żołądek...
wczoraj chciałam jechac na Transcendencję do kina, 40 km do kina... ale jak jechac z biegunką? :)

no masakra... wnerwia mnie ta choroba...
akupunktury to sie boję jak ognia więc sięgnę po nią gdy już nic innego nie zaskutkuje..

Jo-asia napisał/a:
Wiesz..co mam na myśli

wiem... nie ma takiej opcji...
postękam, pomarudzę, ale przecież przejdzie, dam sobie radę...
_________________

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,41 sekundy. Zapytań do SQL: 11