Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
sens życia powróci?
Autor Wiadomość
Marianna 
Małomówny


Dołączyła: 26 Mar 2014
Posty: 82
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 12:50   sens życia powróci?

Czy też miałyście takie poczucie po rozstaniu z alkoholikiem że wasze życie nie ma sensu?
Już nic was tak naprawdę nie cieszy?Owszem chodzę na al anon, terapię indywidualną ale żyję jakoś tak na siłę. Nawet jeśli coś mnie ucieszy to zaraz myślę że to wszystko i tak bez sensu.
Wydaje mi się że już nic dobrego mnie w życiu nie czeka a nawet jeśli to i tak poczuję ten bezsens że to poczucie zostanie przy mnie już zawsze.
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 13:00   

Marianna napisał/a:
Nawet jeśli coś mnie ucieszy to zaraz myślę że to wszystko i tak bez sensu.

No pewnie! Dotychczas "sensem" Twojego życia był alkoholik. Myślenie było zajęte tym, czy i kiedy wróci do domu, w jakim stanie, czy posprząta wreszcie po sobie, czy wyprowadzi Cię z równowagi, czy będzie spokój, czy spadł ze schodów i trzeba wzywać pogotowie, a może zostawić - niech sobie leży..... itd *)
Przez ten czas zapomniałaś, że istnieje jakieś życie oprócz tego wokół czego się dotąd kręciłaś.
Rozejrzyj się - życie toczy się nadal.
Gdy przestałam zajmować się alkoholikiem, rozpoczęłam od wyjść do kina i w tamtym czasie znałam wszystkie nowości.
Spróbuj od temu podobnych wyjść, a powolutku wróci normalne życie.


*) niepotrzebne skreślić, brakujące elementy dopisać :mgreen:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Marianna 
Małomówny


Dołączyła: 26 Mar 2014
Posty: 82
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 13:24   

Odeszłam od narzeczonego już parę miesięcy temu, miałam depresję ale jakoś się z tego odratowałam. Chyba najgorsze już za mną. Ale to przeczucie że wszystko jest bez sensu i tak za mną chodzi. Wcześniej było tak silne że myślałam że zwariuję, teraz słabnie znacznie ale...jest. Problem polega na tym że owszem mogę iść do kina, teatru na wystawę ale nic mnie nie cieszy. Nic nie rozgania smutku w duszy. Ehh...
Ale dzięki za słowo otuchy... :zalamka:
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 13:27   

:pocieszacz:
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Marianna 
Małomówny


Dołączyła: 26 Mar 2014
Posty: 82
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 13:35   

Nie nie źle napisałam. Nie chodzi o smutek w duszy bo to jest naturalna kolej rzeczy po rozstaniu. Chodzi o lęk że nawet jeśli zdarzy się coś dobrego, kiedyś tam spotkam kogoś fajnego czy wygram w lotka to to uczucie powróci, lęk że zycie już nie będzie cieszyć jak dawnej. A was cieszy?
Ps: też tak miałyście że w każdym facecie widziałyście potencjalnego alkoholika i kłamcę po tym rozstaniu?
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 13:38   

Jest takie powiedzenie terapeutyczne; Daj czas czasowi.
Był taki okres , ze wszędzie widziałąm samych alkoholików, bałam sie nawiazać relacje z facetami. Był też taki okres kiedy unikałam wszystkich możliwie facetów. Powoli czas leczy rany i jeszcze praca nad soba i teraz facet to po prostu człowiek .
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Marianna 
Małomówny


Dołączyła: 26 Mar 2014
Posty: 82
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:01   

W głowie mam siano, ide po ziemniaki kupuję mąkę, ręce i nogi mi się trzęsą jakbym miała parkinsona, serce wali. Biorę lek na uspokojenie ale średnio pomaga. Do tego pisze głupoty, spotkałam dziś znajomą która się żaliła że jej narzeczony pije, kazałam jej iść na terapię, stąd narzeczony mi się wziął... ja miałam męża przecież! Boszzz....
Na prawdę jestem skołowana.
:beczy:
Na terapii przerabiamy teraz współodczuwanie z czym mam ogromny problem bo jestem z dysfunkcyjnej rodziny. Odejście od alkoholika zaowocowało u mnie wybuchem jakiejś niechęci do siebie. Uczę się asertywności ale łapię się na tym że kiedy komuś odmawiam, jestem asertywna to mam potem jakby wyrzuty sumienia i pojawia się ta niechęć do siebie. Jakbym nie rozumiała świata w którym się odmawia komuś, to tak nie po mojemu. Źle się z tym czuję. Jak sobie wytłumaczyć że dobrze jest dbać o siebie i być asertywnym żeby nie czuć tej odrazy do siebie potem???
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:04   

Marianna a ty masz wogole jakieś prawa? Dajesz sobie prawo żeby miec jakieś prawa?
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Marianna 
Małomówny


Dołączyła: 26 Mar 2014
Posty: 82
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:05   

Nie rozumiem tego. Inni ludzie ze spokojem odmawiają, widzę to, nikt nie przezywa tak jak ja. Chcę być asertywna ale nie chcę być jedną z nich, chłodną, kalkulującą jedynie własne potrzeby. Dziwny jest ten świat...
 
     
Marianna 
Małomówny


Dołączyła: 26 Mar 2014
Posty: 82
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:07   

z tym ciężko...od razu mi się wydaje że robię coś złego jak zaczynam robić po mojemu. Wydaje mi się że wtedy jestem złą, pustą i nikczemną osobą.
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:10   

Trening czyni mistrza. Mi na początku tez było trudno przyznawac sobie prawo do tego by miec prawo np; odmówić komus , powiedzieć NIE jak nie chcę czegoś zrobić. Miałam tez poczucie winy , takie poczucie jakbym kogoś zdradzała ale powoli przyznawanie sobie praw dawało mi radosc i weszlo w krew . Oczywiście zdarzały sie powroty w stare koleiny ale z czasem były coraz krotsze i mniej trwały. Teraz czasem tez tak mam , ze nie bronie swoich praw, granic ale to tylko bład do ktorego tez mam prawo.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Marianna 
Małomówny


Dołączyła: 26 Mar 2014
Posty: 82
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:11   

perełka napisał/a:
Jest takie powiedzenie terapeutyczne; Daj czas czasowi.
Był taki okres , ze wszędzie widziałąm samych alkoholików, bałam sie nawiazać relacje z facetami. Był też taki okres kiedy unikałam wszystkich możliwie facetów. Powoli czas leczy rany i jeszcze praca nad soba i teraz facet to po prostu człowiek .


To zupełnie jak ja...jaka to praca nad sobą? Ja na razie rozmawiam z terapeutką i prowadzę dzienniczek uczuć. Na razie nauczyłam się że inni mają prawo decydowac za siebie a ja nie muszę wszystkiego kontrolować. To mi ulzyło trochę. Ale nie wiem co jeszcze mogę zrobić, jak ugryźć ten temat, jak dać sobie prawo do bycia tu na pełnych prawach i nie mieć wyrzutów sumienia...Może powinnam coś przeczytać?
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:12   

Marianna napisał/a:
z tym ciężko...od razu mi się wydaje że robię coś złego jak zaczynam robić po mojemu. Wydaje mi się że wtedy jestem złą, pustą i nikczemną osobą.


Zwykle za nie dawaniem sobie praw stoją jakieś przekonania ograniczające np; nie wolno mi płakac, nie wolno mi odmawiac, nie będą mnie lubić jak odmówie itp.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:17   

Marianna napisał/a:
od razu mi się wydaje że robię coś złego jak zaczynam robić po mojemu.

Wiesz, ja też miewam problem z odmawianiem, ale próbuję sobie radzić w taki sposób, że nie wychodzę z inicjatywą.
Kiedyś miałam zwyczaj "poczuwać się" i zanim ktoś poinformował, że czegoś ode mnie oczekuje, ja już wyciągałam rękę, już biegłam na ratunek...
Teraz czekam, aż usłyszę prośbę o pomoc.
Co prawda w gdy już stanę twarzą w twarz z proszącym, jest mi trudno odmawiać i pomagam jeśli mogę, jednakże okazuje się, że takich osób jest mniej, niż mi się wydawało
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Pon 09 Cze, 2014 14:20   

Marianna napisał/a:

To zupełnie jak ja...jaka to praca nad sobą? Ja na razie rozmawiam z terapeutką i prowadzę dzienniczek uczuć. Na razie nauczyłam się że inni mają prawo decydowac za siebie a ja nie muszę wszystkiego kontrolować. To mi ulzyło trochę. Ale nie wiem co jeszcze mogę zrobić, jak ugryźć ten temat, jak dać sobie prawo do bycia tu na pełnych prawach i nie mieć wyrzutów sumienia...Może powinnam coś przeczytać?


To jest właśnie praca nad soba ta rozmowa z terapeutka , Al- Anon.

skoro chcesz coś poczytac to np; Łagodnie, stanowczo, bez lęku - M. Król fijewskiej lub Asertywnośc czyli jak sięgać po co chcesz i nie ranić innych Emmons M, i Alberti Robert , są jeszcze inne np te; https://www.google.pl/web...i%C4%85%C5%BCka
_________________
[*] [*] [*]
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 12