|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Życie z mężczyzną uzależnionym od swojej matki |
Autor |
Wiadomość |
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Pomogła: 69 razy Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Pon 28 Wrz, 2009 20:52 Życie z mężczyzną uzależnionym od swojej matki
|
|
|
spokojny, wrażliwy, kochający, niesamowicie inteligentny
przystojny
ale uzależniony od swojej matki
sporo mówił o swojej rodzinie, cieszył się jej sukcesami, bardzo był z nimi zżyty - była to jedna z cech, która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie
niestety te więzi rodzinne okazały się tak strasznie toksyczne, że w połączeniu z moim syndromem DDA doprowadziły do nerwicy - wiele decyzji odnośnie naszego życia było podejmowanych "w rodzinie", przy czym ja nie miałam prawa głosu, decyzje podjęte przez nas samodzielnie, jeśli były rodzince nie po drodze, były ostro krytykowane
mogłam mieszkać albo sama albo z nimi - kiedy w końcu się na to zgodziłam, nikt nie respektował moich praw do intymności, musiałam o nie walczyć, ale i tak mimo sukcesów tej dziedzinie czułam się jakbym mieszkała na ulicy, a nie u siebie w domu
byłam w 100% pewna, że mnie nie zdradzi, że choćbym nie wiem jaka była - nie zostawi mnie, dawało mi to niesamowite poczucie że mogę być w pełni sobą, dla mnie - osoby z syndromem DDA było to swego rodzaju spełnienie marzeń
niestety druga strona medalu wyglądała tak, że nie potrafił odejść od matki, nie potrafił jej powiedzieć - "mamo, jestem dorosły, wyprowadzam się"
miałam okazję się przekonać, dlaczego tego nie zrobił
kiedy poinformowaliśmy jego rodzinę o tym, że mamy zamiar zamieszkać AŻ 50 km od ich domu - rozpętała się trzecia wojna światowa
choć wcześniej i tak nie było mi łatwo - byłam wrogiem rodziny, osobą, która zabiera ukochane dziecko, podporę matki
byłam obwiniana za całe zło na świecie i nie tylko, wyzywana, poniżana, nieszanowana itd
agresorem była oczywiście rodzina mojego ex'a
starałam się więc jak najrzadziej z nimi widywać itd - ale w końcu okazało się to niemożliwe
paradoks całej tej sytuacji polegał na tym, że nie potrafiłam zauważyć, że wina leży jednak po stronie mojego faceta
to on nie wydoroślał, to on powinien "załatwić swoje sprawy z matką" a nie zrzucać tego na mnie
tkwiłam w tym związku, a właściwie na tej wojnie, bo wydawało mi się, że to jego matka jest taka straszna i że wszystko to jej wina
i tak jak kobieta alkoholika walczy z alkolem, ja walczyłam z jego matką
nerwicowy atak serca uświadomił mi, że dłużej tak nie wytrzymam - odeszłam
zostałam za to ukarana
mój ex szybko znalazł sobie kolejną kobietę
nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że doprowadził do tego, że ta kobieta zaczęła mnie nienawidzieć
z jednej strony - byłam szczęśliwa, że mam za sobą traumatyczny związek a z drugiej - byłam atakowana przez nową "szczęściarę"
kiedy chciałam uregulować jakieś stare sprawy - musiałam kontaktować się tylko i wyłącznie z nią, do niego nie miałam dostępu, kontrolowała wszystko, śledziła mnie, podszywała się w internecie pod przypadkowe osoby, żeby jak najwięcej się o nie dowiedzieć itd itd - to był ciąg dalszy traumy
robiła to prawdopodobnie dlatego, żeby się upewnić, że jej nie zabiorę "wymarzonego" faceta
w czasie wojny z rodziną ex'a - miałam swoje "korzyści" - w postaci jego osoby,
w czasie ataków jego nowej kobiety - nie miałam nic, straciłam poczucie bezpieczeństwa, straciłam siebie, załamałam się
piszę to, żeby definitywnie zamknąć ten okres swojego życia
koniec załamania, koniec depresji, koniec braku poczucia bezpieczeństwa !!
może przeczyta to ktoś kto ma podobny problem i zastanawia się czy odejść
ja odchodziłam wielokrotnie - ale nie byłam zbyt konsekwentna, poza tym miałam cały świat przeciwko sobie - "przecież to taki cudowny facet - nie pije, nie bije, nie zdradza, kocha mnie ..." to budziło moje wątpliwości i ... zostawałam
a każdy rok był coraz gorszy ... coraz trudniejszy ... |
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Pomogła: 69 razy Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Pon 28 Wrz, 2009 20:54
|
|
|
fragment tekstu "Matki nadopiekuńcze" Ireny Kornatowskiej
http://www.pismo.niebiesk...ndex.php?id=311
znalazłam w nim sporo ze swojego dawnego życia
Trudności decyzyjne, tak charakterystyczne dla osób wychowanych przez nadopiekuńcze matki, stanowią wyraźną przeszkodę przy nawiązywaniu kontaktów towarzyskich, tym bardziej, jeżeli w grę wchodzi decyzja o małżeństwie. Matki czują się zagrożone utratą dziecka, zaczynają ostrą batalię. Argumenty są różnorodne: od pejoratywnych uwag na temat wybranki po dramatyczne wizje sytuacji ekonomicznej nowej rodziny. Nadopiekuńcze matki nie kryją negatywnych uczuć wobec przyszłej synowej czy zięcia. Jeśli młoda osoba nie zrezygnuje z zawarcia małżeństwa, musi się liczyć z poważnym zagrożeniem jego trwałości. Ingerencja nadopiekuńczej matki w nowy układ rodzinny syna czy córki przybiera często niewyobrażalny zakres: nękanie telefonami, kontrola, wreszcie wkraczanie w intymną sferę małżonków. W najtrudniejszej emocjonalnie sytuacji jest ten z małżonków, który jest ofiarą nadopiekuńczych działań. Nie chce skrzywdzić matki, a jednocześnie dostrzega kończącą się wytrzymałość psychiczną współmałżonka.
Kogo ma położyć na ofiarnym stosie - matkę czy żonę, obie są dla niego ważne, obie kocha, niestety często bierze górę niszczące uzależnienie od matki.
Synowie nadopiekuńczych matek nieświadomie poszukują partnerki o podobnych cechach psychicznych do matki. To oni czekają na opiekę i wsparcie ze strony żony, nie umieją wziąć odpowiedzialności za rodzinę, z lękiem myślą o potomstwie, bo dziecko będzie wymagało dużo troski. Pełni lęku i niepewni siebie nie stanowią oparcia dla członków rodziny. |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Wto 29 Wrz, 2009 07:24
|
|
|
Taaa.... to wszystko co powyżej, to część mojego życia
Przed ślubem nic na to nie wskazywało.
Zaczęło się po ślubie, echhhh...
Nawet moja mała córeczka poinformowała mnie kiedyś, że zabrałam babci synka... |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
evita
[*][*][*]
Pomogła: 75 razy Wiek: 58 Dołączyła: 03 Wrz 2009 Posty: 2895 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Wto 29 Wrz, 2009 08:11
|
|
|
czytam i uwierzyć nie mogę, że można tak bardzo uzależnić się od matki ! owszem znane mi jest określenie "maminsynek" ale nie sądziłam, że aż tak bardzo może to zaważyć na przyszłości takiego synalka
współczuję Wam dziewczyny |
_________________ spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
|
|
|
|
|
sabatka
Trajkotka I`m going.... współuzależniona
Pomogła: 12 razy Wiek: 37 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 1236 Skąd: okolice Wrocławia
|
|
|
|
|
Jagna
Gaduła
Pomogła: 16 razy Wiek: 53 Dołączyła: 09 Paź 2008 Posty: 932
|
Wysłany: Wto 29 Wrz, 2009 14:27
|
|
|
sabatka napisał/a: | moja matka chyba próbowała mnie uzależnić od siebie ale jej nie wyszło |
To sie jeszcze okaże
Żartuję |
_________________ Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody. |
|
|
|
|
migotka351
Małomówny
Wiek: 55 Dołączyła: 30 Paź 2008 Posty: 95
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|